Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Ostatnio testowałam/-em, cz. IV
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2014-03-25, 00:19   #74
lady Vader
Rozeznanie
 
Avatar lady Vader
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 906
Dot.: Ostatnio testowałam/-em, cz. IV

Objet Celeste Volnay – byłam bardzo zaintrygowana zapachami Volnay, bo to stara, przedwojenna, perfumeryjna marka. Ich zapachy nie są od dawna produkowane – dopiero w zeszłym roku postanowiono przywrócić do życia 5 starych zapachów, wśród nich właśnie Objet Celeste, który powstał pierwotnie w 1925 roku. I niestety rozczarowanie – początek był ciekawy – szyprowo – kwiatowy, okadzony dziwnym, ziołowym dymem. Dalej jest gorzej – dym przybiera postać gumowej spalenizny, w oddali wciąż tkwią kwiaty, ale przywiędłe i mizerne. Baza jest blada – pudrowo – waniliowa, trochę kosmetyczna. Mam nadzieję, że kolejne zapachy Volnay okażą się ciekawsze...

Boise Vanille Montale – dziwna wanilia, mało słodka, niejadalna – wymieszana z lawendą, geranium i cedrem. Trochę apteczna i gorzkawa – zdecydowanie nie jest to mój rodzaj wanilii.

Mito Vero Profumo – gorzki, zielony szypr – z wyraźnym galbanum, wilgotnym hiacyntem i sporą dawką cytrusów. Zapach w typie Cristalle Chanel – ale bardziej gęsty, mniej wytrawny i trwalszy, choć i tutaj jest bez rewelacji. Testowałam edp, istnieje ekstrakt, ponoć jeszcze piękniejszy.

Corps et Ames Edt Apaisante Parfumerie Generale – zapach będący lżejszą wersją Corps et Ames w wersji edp, która jest ponoć rasowym, zielonym, mrocznym szyprem. Woda toaletowa jest na początku również gorzka i wytrawna dzięki galbanum, ale później dołącza werbena cytrynowa, która zdominowała całość i przez resztę dnia czuć niemal wyłącznie ją. Stanowczo zbyt cytrynowy jak dla mnie, choć na upalne lato może okazać się strzałem w 10.

Enigma Roja Dove – wersja damska. Kwiatowo – owocowy, czuć głównie brzoskwinię, trochę białych kwiatów i delikatne piżmo. Zapach banalny i nieco sztuczny – takich perfum są tysiące. Najsłabszy i najbardziej nudny ze wszystkich zapachów RD, które poznałam i niestety też najtrwalszy.

Essence de Patchouli Perris Monte Carlo – paczuli to tam nie ma właściwie wcale – poza ziemisto – piwnicznym początkiem, który szybko przeistacza się w dość dziwną irysowo – piżmową mieszankę. Całość jest pudrowa i miękka, ale jednocześnie dość sztuczna i męcząca.
__________________
Some organisms are so good at camouflage they forget they exist.
lady Vader jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując