Napisane przez Denevera
Hej dziewczyny! Moja sytuacja jest beznadziejna, sama wiem jak bardzo, ale jednak chciałabym poznać Waszą opinię. Pewnie jest tu wiele dużo bardziej doświadczonych kobiet niż ja.
Spotykam się z facetem ponad rok.
W sumie spotykałam, do wczoraj. Mój luby wypalił, iż chce zejść do poziomu przyjaciół. Mam 18 lat, on 19. Twierdzi, że nie dojrzał do związku i ma przysłowiowe gówno w głowie. Powiedział też, że nie chce mnie ranić i wciąż mówi, że mnie kocha i nie ma zamiaru zdradzić, a co ciekawe - podobno potrzebuje trochę czasu do namysłu, mówi że "nie czuje nic względem niczego i musi się ogarnąć, bo sam nie wie, czego chce".
Niby starał się o mnie 5 lat i nie odpuścił, wciąż wracał. Znam go i wiem, że nie jest bawidamkiem. No ale co to ma być, koleś jest chyba niepoważny, zresztą sam to wprost przyznaje.
A ja jako kolejna kobieta, której zależy, kuchnia mać, nie mogę sobie tego poukładać. Obecnie dałam mu tydzień żeby się określił, czego oczekuje. Do tej pory było ok, niby czasem coś tam nawalił, ale i było widać, że się stara. Nie chodzi o seks, w tej chwili nie wchodzi on w rachubę. Luby... tfu! Mój przyjaciel wspomniał, że w tej chwili przerosłoby go utrzymanie rodziny, gdyby jednak nadarzyła się wtopa, bo wcześniej trochę szaleliśmy. To rozumiem, nie poganiam go do zakładania rodziny. Na początku nie miał takich problemów, wspominał o przyszłości, mimo iż nie ponaglałam. Wiem też, że miał trudne dzieciństwo, które wymagało od niego trochę dorosłości. Faktycznie nie czuje się gotowy, czy po prostu chce to zakończyć?
Moje pytanie kobietki, wiem, że nie powiecie mi nic na pewno, chcę raczej spytać o to, jak Wy, które postrzegacie to obiektywnie i na chłodno, oceniacie tą sytuację?
|