Jak gdzieś wychodzimy i się upija, proszę go żeby więcej nie pił bo urwie mu się film. Oczywiście mnie nie słucha. na następny dzień leży w łóżku i zarzeka się że następnym razem mnie posłucha.
Jednak tak się nie dzieje i powtarza się to przy każdym jego piciu. A żeby było mało tego to jak jest pijany to zapomina o mnie, nie słyszy nawet mojego głosu bo jak cos do niego mówię to nie odpowiada a wiem że mnie słyszy.
Okłamuje mnie ( sporadycznie, raczej rzadko) bo twierdzi że woli mi czegoś nie mówić bo nie chce żebym była zła. Powtarzam mu że to mnie jeszcze bardziej denerwuje.
Jak grochem o ścianę, zero poprawy.
Jak mamy jakiś problem to rozmawiamy. Tłumacze mu różne sprawy, on przytakuje, mówi że się zmieni. Zmienia się na parę dni a póżniej znowu to samo.
Jak się kłócimy to on wymyśla niestworzone rzeczy, że np coś powiedziałam a tak naprawdę nie mówiłam. Upiera się przy tym tak długo aż ja nie odpuszczę.
Ma znajomych z dużego miasta z którymi się często spotyka. Ja jako "przydupas" chodzę z nim. Siedzę wtedy z paniusiami ą i ę (dziewczynami kolegów) strasznie się czuję w ich gronie. Nie odzywam się bo jak próbuję coś powiedziec to i tak nikt mnie nie słucha i nie zwraca na mnie uwagi. Mówiłam o tym chłopakowi, płakałam i prosiłam go żeby mnie tam nie zabierał. On powiedział że nie chce żebym była smutna i nie będzie mnie zmuszał do wyjść. Do czasu kolejnego spotkania z kumplami.
Powiedziałam że nie idę a on się obraził i powiedział że powinnam się poświęcić bo mu na zależy żebym z nim poszłam. Zaciskam zęby i chodzę...
To tylko kawałeczek mojego życia z nim, ale nie chcę już Was zanudzać.