Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Problemy duże i małe
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2016-07-30, 23:09   #1
mud
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 30

Konieczność bardzo częstej zmiany szamponu


Hej
Chciałam podłączyć się pod istniejący wątek, ale nie wiem pod który

Sprawa wygląda tak. Włosy proste, długie (prawie do pasa, regularnie podcinane u fryzjera), naturalny blond z kontrastem, w generalnie dobrej kondycji (poza końcówkami, ale o tym zaraz).

Od kilku lat pojawił się problem z myciem. Myję włosy od zawsze codziennie, raz na miesiąc zdarzy się że sobie pofolguję i odpuszczę jedno mycie, ale to rzadziej niż sporadycznie. Używam różnych szamponów - głównie tych zwykłych, drogeryjnych, z silikonami, ale również takich z czarnej rzepy / pokrzywy (Joanna) czy Radicala ze skrzypem. Od kilku lat mam w łazience stałą baterię 4-7 szamponów różnej maści. I kiedy dowolnym z nich myję włosy dłużej niż 3 dni, czyli 3x pod rząd, po wysuszeniu wyglądają one jakby nie były myte - są w gorszej formie niż przed myciem. Równolegle do tego idzie problem z przetłuszczaniem, zależny od użytego szamponu - po niektórych specyfikach mam na skórze głowy dosłownie grudy przypominające łupież, swędzi mnie skóra głowy. I ja nie mam łupieżu, dermatologicznie jest ok (byłam u dermatologa i endokrynologa, bo przechodzę też raz na jakiś czas - wciąż nierozwiązane - problemy z wypadaniem włosów), to, co pojawia mi się raz na jakiś czas po myciu włosów znika po kolejnym myciu.

Jestem zdezorientowana, a do tego nigdy nie byłam w stanie osiągnąć biegłości w dbaniu o włosy i skórę głowy, chociaż na karku już trzydziestka.

Mam też drugi, znacznie mniejszego kalibru kłopot, którym są szybko wysychające końcówki. Aktualnie mam linię włosów cieniowaną na długości około 10-15 cm, dzięki czemu oczywiście dodatkowo zaczynają mi się one rozdwajać, czego nie doświadczyłam od dobrych 10 lat. Lubię nosić tzw. koczek, robię go "na szybko", nieco cierpią na tym końcówki, które właśnie dość szybko wysychają i stają się takie napuszone, łamliwe.

Nie chcę schodzić z długości włosów, bo raz, że lubię i chcę mieć długie, a dwa, to i tak bez sensu - moje końcówki prawdopodobnie przy każdej dającej się związać długości odstawią ten sam numer, a skóra głowy (problem pierwszy) raczej też na tym nie skorzysta.


Czy któraś z Was miała taki sam problem? Chodzi mi głównie o tę pierwszą kwestię, czyli dlaczego muszę co chwila zmieniać szampon? Dlaczego myję dwa razy jednym dowolnym szamponem i jest super, a po trzecim myciu wyglądam jakbym zrobiła sobie okład ze słoniny na głowę? Uważam, że myję włosy właściwie - zresztą kiedyś nie było tego problemu. Nie jestem w stanie stwierdzić, jakie okoliczności towarzyszyły początkowi tej sytuacji. Jest natomiast możliwe, że w podobnym okresie zaczęły się problemy z okresowym wypadaniem na potęgę (hormony tarczycy w normie).

Kwestia wypadania też jest powracająca - w pierwszym rzucie trwało to prawie dwa lata, mimo różnych zabiegów i wizyt u lekarzy potwornie mi się przerzedziły. Wtedy ścięłam do ramion, to było ze 4 lata temu. Ścięcie nie pomogło nic, sytuacja unormowała się parę miesięcy później, a kolejnych parę miesięcy potem wypadanie wróciło, choć nie tak nasilone. Jestem w kropce, czuję się jak włosowy bezmózg, bo nie potrafię im pomóc.

Edytowane przez mud
Czas edycji: 2016-08-01 o 11:43 Powód: zmiana tytułu
mud jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując