[Bananalama]

Napisane przez Mijanou

Wiecie co? To się tak łatwo mówi- nie dyskryminować, bo kobieta przyjmująca się do pracy, która jest w wieku rozrodczym może w każdej chwili zajść w ciążę. Ktoś tu pisał, że nie może dxwigać, narażać się na stres itp. Ze wszystkim się zgadzam. Ale ten medal ma dwie strony.

Na jakiś czas przed wyjazdem z Polski zatrudniono u nas dziewczynę z dwójką dzieci (najmłodsze chyba nadal karmiła piersią, przynajmniej tak mówiła choć był to już dwulatek rzekomo). Z ręką na sercu stwierdzam, że w ciągu 6 miesięcy jej pracy 4 spędziła na zwolnieniach lekarskich a przed moim wyjazdem była już na stałym zwolnieniu z powodu ciąży. Nie bardzo wierzę, że ta ciąża wzięłą się nagle z księżyca u matki dwojga dzieci i musiała być wcześniej zaplanowana. Po co więc zatrudniać się wiedząc, że planuje się kolejną ciążę? Jej obowiązkami musieli podzielić się i tak już obłożeni ma maksa współpracownicy, bo ani pacjentów, ani ton dokumentacji nie ubyło. Poza tym zatrudniając się miała chyba pełną świadomość, że to praca stresująca (pracujemy z róznymi ludźmi, z różnych środowisk, z problemami/ traumami/ wpisz co chesz) w dodatku zmianowa, bo w placówce zamkniętej. Przyznam, że do tej pory mam lekki niesmak wspominając tę osobę. TYm bardziej, że po wychowawczym powróci do pracy i znowu będzie działać tak samo biorąc ciągłe zwolnienia tym razem już na trójkę dzieci i będzie takim ghost employee, który pobiera pensję za to, co inni za niego będą zmuszeni robić. Generalnie jestem życzliwa ludziom i naprawdę chętnie pomagam, jak ktoś poprosi ale to już jest cwaniaczenie moim zdaniem.

Owszem, są takie przypadki. W pracy mieliśmy taką, która po dwóch miesiącach poleciała na L4 po zobaczeniu dwóch kresek. Ale to była jedna taka aparatka. Pracowałam w towarzystwie prawie samych kobiet, i co roku przynajmniej 2 były w ciąży, ale żadna nie znikała od razu po pozytywnym wyniku testu. Chociaż wiadomo, że takie indywidua psują opinię reszcie :/.