Hmm, no nie wiem, może kwestia podejścia, może musisz się przyzwyczaić. Ja zdecydowanie bardziej wolałam odchudzać się z Fitatu niż z dietetyczką, bo miałam wrażenie, że ktoś mi coś odgórnie narzuca. Każdy potrzebuje trochę czegoś innego, jedni wolności, inni bata czy ścisłego planu. Nie wiem czego Ty dokładnie potrzebujesz. Mnie właśnie Fitatu dawało poczucie wolności i wpływu, których potrzebuję, oczywiście to też trochę ogranicza, ale efekty wynagradzały te limity i później to już wchodziło w krew.
Zrozumiałam o co Ci chodzi z tymi gotowymi produktami do skanowania.
Ja podchodziłam szacunkowo do wpisywania, jeśli miałam problem z dokładnym określeniem, np. jedzenia na mieście, z tym, że wolałam przeszacować niż niedoszacować i działało. Aktywności też nie określę przecież dokładnie. Z resztą po jakimś czasie spisywania mniej więcej czułam czy w danym dniu jestem na zerze kalorycznym czy wyżej czy niżej. No i starałam się zamknąć bilans bardziej w ujęciu tygodniowym.
Też gotuje na oko i z tego co mam, na ten moment w Fitatu mam wbitą jedną potrawę, placki bananowe, które robię często, choć za każdym razem robię je trochę inaczej, z kaszy, z innej mąki, dodam różne źródła białka to się tym nie przejmuję.
Wysłane z mojego SM-A405FN przy użyciu Tapatalka