|
Dot.: Koronawirus z Chin i inne epidemie + ot, część 13.
Ja mysle ze to jest po prostu niechec do zalatwiania nieprzyjemnych spraw. Wizyta u lekarza nie nalezy do najprzyjemniejszych. Tzn. to nie chodzi o to ze to jest jakies bolesne czy straszne, ale to jednak wyjscie poza swoja strefe komfortu, bo czlowiek tam siedzi w sumie ''bezbronny'' (w duzym cudzyslowie), oddajac swoje zdrowie w rece innych ludzi, ktorzy tez nie zawsze sa bardzo mili itd. No tylko ze dla mnie to dziecinada, bo jednak kazdy dorosly wie, ze czasem trzeba wyjsc poza swoja strefe komfortu - na tym polega doroslosc. Tez nie lubie telefonowac w niektore miejsca albo chodzic zalatwiac sprawunki np. do urzedow, ale przeciez nie zapre sie, ze ''nie zrobie, niech mnie z pracy wywala, pojde na ulice!'', bo to byloby dziecinne.
No i tak, czesto to wynika z tego, ze ludzie po prostu nie wiedza, co to bol. Ja tez do 25 roku zycia myslalam, ze wiem co to bol i ze jest mi on niestraszny. Potem mialam atak rwy kulszowej i zakladanie spirali i dopiero poznalam, co to bol. Alez bylam naiwna.
|