Dot.: Walka z łysieniem androgenowym i innymi typami przewlekłego łysienia.cz IV
Hej dziewczyny. Wracam z relacją po 1,5 roku starań o włosy.
Nie zdiagnozowałam się do końca bo tyle już kasy wydałam, i tylu lekarzy niewiele wiedziało lub się przejmowało że dałam sobie spokój. Najprawdopodobniej w wyniku cyst na jajnikach zaczęło się u mnie androgenowe.
Po ponad pół roku wariacji z lekarzami, suplementami diety, wierzbownicą, cudacznymi wcierkami przeprosiłam się z minoksydylem. Zaczęłam w lipcu 2019.
Wtedy i tak leciało 200-300 dziennie i było mi wszystko jedno.
Dziś po ponad roku :
- minoksydyl to była najlepsza decyzja, stopniowo zahamował wypadanie, chociaż nie tak bardzo jak liczyłam ( 100-150 dziennie) , ale to też coś
- pobudził się odrost. Efekt faktycznie widoczny jest po roku, gdy te nowe włosy osiągają już jakąś długość. Nie jest to normalny zdrowy włos - są cieńsze, sztywne, jakby puchowe, ale są ! I zagęszczają to co mam na głowie. Dopiero teraz wyraźnie to widzę.
- nowe odkrycie : przeanalizowałam wnikliwie wyniki badań krwi i doszłam do wniosku że zmierzam w kierunku anemii megaloblastycznej. Lekarz zbagatelizował of course, bo wszystkie parametry mieściły sie jeszcze w normach. Ja jednak zaczęłam miesiąc temu brać kwas foliowy i wit. B12 . I stał się cud ! Wypadanie zmniejszyło się radykalnie. Przestałam zbierać kłęby z wanny i z dywanów. Wypada do maks 50 włosów dziennie. Nie mogę być pewna korelacji w 100% , ale jednak piszę Wam o tym, bo wiem jak trudno wpaść na właściwy trop, i może komuś się przyda ta wskazówka.
Pozdrawiam serdecznie.
|