[olinka2334]

Napisane przez leille

Ja nie napisałam, że nie pójdę, tylko że wizytę z poniedziałku odwołałam. Mój okres trwa około 7 dni, a z okresem nie chcę iść bo uważam to za bezsensowne i niekomfortowe dla mnie. Skończy mi się okres to się umówię. U mnie i tak raczej z okresem nie ma tragedii. Jak mi się 3 razy do roku spóźni to jest święto. Ja po prostu mam długie cykle. 30-35 dni, to nadal jest norma. To, że dzisiaj dostałam okres w 55 dniu - zdarza mi się pierwszy raz odkąd wgl. mam okres. Druga sprawa jest taka, że nie przyjmuję np. tabletek antykoncepcyjnych, które nie oszukujmy - regulują miesiączki. Mój organizm jest zdany sam na siebie i podatny na czynniki z zewnątrz. Wystarczyły dwa wyjazdy, infekcja, przeziębienie i już. Poza tym ja jestem osobą, która stresuje się na zapas i za wszystkich, nie umiem się tego wyzbyć i cierpią na tym cykle miesiączkowe. W październiku idę robić podstawowe badania krwi, które robię co roku to od razu przebadam hormony. Możliwe, że nic nie wyjdzie. Moja mama kiedyś właśnie miała taki problem, że prawie 60 dni cyklu i brak okresu. Poszła do lekarza, badania zrobiła i wszytko w normie, a okres musiała wywołać tabletkami. Dlaczego tak się spoźnił? nie wiadomo, tak po prostu. A do lekarza i tak pójdę tak czy siak.

Wiesz jak dla mnie to że tabletki regulują miesiączki to było wybawienie bo po roku brania belary i odstawieniu mam wreszcie miesiączki na czas, a mnie się zdarzały takie opóźnienia do 20 dni i lekarz nie uznał tego za normalne nawet ze względu na stres, chorobę, wyjazd itp. Bo u mnie to było nawet 4-5 razy na rok. Także czasami lepiej temu organizmowi pomóc a nie tak całkiem samemu go zostawiać takie moje zdanie, zobaczymy co lekarz powie u Ciebie, w każdym razie dobrze że @ się pojawiła