tylko chodzi o to że przy codziennym używaniu jakiegoś kosmetyku nie ma siły żeby ileś ml starczyło ci na ileś dłużej niż przeciętnie. Owszem jeden użyje skromniejszej ilości drugi ma gest i chluśnie ale raczej skupiłabym się na takich zwykłych nie ekstremalnych w żadną stronę ilościach.
Wiadomo że można np. użyć antidralu co jakiś czas i nie użyć deo i też ta proporcja się zmienia.
I np. rozcinanie tubek tez ma znaczenie bo dzięki temu można jeszcze sporo kosmetyku pozyskać.
tak jak nie ma siły że głupie waciki do demakijażu schodzą tak samo jeśli codziennie się malujesz to korektory podkłady no wszystko leci i tyle.
Nie wiadomo ile jej w tym budżecie na to co traktujecie jako fanaberię zostaje i czy faktycznie znacie z detalami ile kto co miesiąc wydaje na ciuchy. Bo nie każdy chodzi tylko w tiszertach za 15 zł, nie wiesz co ile ktoś sobie kupi zwykłą sukienkę taką za kilkadziesiąt zł nie kilkaset czy to jest co 3 tyg czy co 3 msce. W takie wydatki wliczają się także bielizna (staniki się niszczą, druty wyłażą skarpetki przecierają, majtki też stają się znoszone, a ponczochy czy rajtki drą).
Jak dla mnie wypadałoby podejść do tematu szczerze bo chyba trochę brakło zwracania uwagi na detale.
Poza tym autorka zdaje się opisała swoje wydatki jako pary, to co facet sobie pary gaci choćby w lidlu nie kupi jak mu się zedrą?