[kosmetyko]

Dobra, wytypowałam kosmetyki o największym stanie zużycia i lecę z sierpniem

1. Żel pod prysznic Orginal Source wild cherry & nettle - jakaś stara limitka o niesamowicie przyjemnym zapachu wiśniowej coli bez nuty coli sam żel dość rzadki ale nie przesusza, miał wściekle fioletowy kolor.
2. Relaksujący olejek do ciała Bania Agafii - połowa wyszła do olejowania włosów, reszta do ciała bo miał boski zapach melisy. Jakościowo ok, miał dobry skład, jest tani.
3. Peeling cukrowy Organic Shop trwa cytrynowa - okropny Robił swoją robotę ale miał paskudną konsystencję, na skórze zamieniał się w krem i pachniał sztucznością (ale i tak lepiej niż wariant czekoladowy i pomarańczowy). Zużyć zużyłam, wracać nie będę.