Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Nieprzyjemny zapach ciała mimo mycia cz.2
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2017-05-21, 16:14   #1477
DonKisiot
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-05
Wiadomości: 117
Dot.: Nieprzyjemny zapach ciała mimo mycia cz.2

Trochę Wam napisze jak to u mnie jest. Im więcej informacji i przemyśleń będzie na forum tym łatwiej nam walczyć z tym tematem. Wywód będzie długi, ale mam o czym pisać.

Śmierdzę sobie od jakiegoś roku (wiek 35 lat), dokładnie nie wiem, bo sam nic nie czuję. Dowiedziałem się gdy ktoś wypalił "co tak ku..a je..e" gdy wszedłem do pomieszczenia. Musiało być grubo, a ja zupełnie nic nie czułem. Później kilka sytuacji utwierdziło mnie w przekonaniu, że to ja właśnie tak walę. Z komentarzy wynika, że jedzie gównem.
Zazwyczaj człowiek czuje sam siebie i wie że ma problem, a tu taki psikus!
Pół roku temu gdy uświadomiłem sobie problem przeryłem część tego forum (jest tak duże, że nawet do połowy nie dobiłem i odpuściłem) i dzięki temu wiedziałem w jakim kierunku szukać.
Wiele osób pisało, że lekarze nie wiedząc co zrobić z klientem wysyłali go do psychiatry. Dlatego też nie poszedłem do lekarza rodzinnego i zacząłem szukać sam.
I tu niespodzianka - nawet jesli lekarz sie tylko takim skierowaniem odpycha, bo nie wie jak leczyć, to może mieć dużo racji. Zastanówcie się czy macie w życiu dużo stresu. Sprawdzcie czy czytając ten post Wasze mięśnie sa spięte, szczególnie brzucha i nóg, spróbujcie je rozluźnić. Mój brzuch był i zazwyczaj jeszcze jest, cały czas spięty. Musze sie nieźle skupić, żeby go rozluźnić, to samo z nogami. Uświadomiłem sobie, że w ostatnich kilku latach miałem naprawdę dużo stresu. Źródła stresu nie usunę, ale uczę się inaczej sobie z tym radzić. Po prostu mam w dupie pewne sprawy.
Dlaczego stres jest moim zdaniem taki ważny? Bo wpływa na stan jelit, sprzyja przepuszczalności jelit, a to moim zdaniem jest główna przyczyna tego, że śmierdzi skóra. U mnie są to stopy i trochę mniej klatka piersiowa. Zanim zacząłem się leczyć było mi wciąż gorąco, a stopy się wręcz gotowały. Wtedy właśnie najbardziej śmierdzę. To jest dla mnie jedyna wskazówka dzięki której wiem, że jest lepiej lub gorzej. W nocy spałem w samych gatkach i nie przykrywałem się nigdy kołdrą nawet zimą. Żeby było śmieszniej nogi albo się gotowały, albo były lodowate, prawie nigdy nie miały prawidłowej temperatury. Jeśli skóra śmierdzi, to znaczy, że pot ma taki zapach, a to oznacza, że w organizmie mamy te śmierdzące cząsteczki, które w prawidłowej sytuacji powinny zostać wydalone gdy zasiadamy na tronie. Krótko mówiąc gówno przedostaje się z jelit do organizmu i zostaje wydalone przez skórę. Organizm oczywiście na to reaguje, broni się co odczuwamy osłabieniem, ciągłym zmęczeniem, rozdrażnieniem itp. Jeśli jelita są przepuszczalne, to wrota dla wszelkiego zła sa otwarte. Pierwsze na co skierowałem swoja uwagę to candidia i dysbioza. Kandydozę najpewniej mam od baaardzo dawna. Co prawda robiłem sobie na jeden szczep (albicans) badanie igg i nic nie wyszło, ale od zawsze waliło mi z gęby, na języku mam zielonkawy nalot, a wiele objawów rozwiniętej kandydozy pół roku temu miałem w całej okazałości. Pierwszy lekarz do jakiego się udałem, na pierwszej wizycie stwierdził kandydozę na podstawie zdjęć z gastroskopii i badania kału. Wtedy przeszedłem na dietę przeciwgrzybicza i łykałem Flumykon + witaminki + symbioflor + duuużo wody z cytryną. Jadłem głównie warzywa, zupełnie zrezygnowałem z cukru i mąki pszennej, w ogóle z kupnego pieczywa – piekę do teraz sam. Cukru nie jem do dziś wcale, mąkę pszenną baaardzo rzadko, np. gdy skusze się na pizzę. Poprawę odczułem znaczną jeśli chodzi o zmęczenie i ogólnie samopoczucie. Zniknął kapeć z gęby. Schudłem jakieś 15kg.
Wspominałem o gastroskopii. Zdecydowałem się na nią ze względu na nieświeży oddech, wtedy jeszcze chyba nie śmierdziałem cały. Lekarz zapisał mi lek IPP, aby zmniejszyć ilośc kwasu w żołądku. Moim zdaniem ten lek zainicjował ten przykry problem. Walenie z gęby to był pikuś jak się okazało, zamiast je zlikwidować zafundowałem sobie jeszcze większy smród. Teraz jestem przekonany, że problemem była zbyt mała ilośc kwasu, a IPP jeszcze bardziej ją zmniejszyła, przez co mogły się rozhulać wszelkie zło w żołądku.
Co byśmy mieli pełen ogląd sytuacji:
Oprócz stresu do problemu przyczynił się na pewno tryb życia. Nie jadłem warzyw i owoców prawie wcale, czasami w ogóle przez cały dzień nie jadłem. Jak się czymś zająłem, to mi szkoda było czasu na jedzenie. Jak już wieczorem dotarłem do domu, to zazwyczaj wypijałem kilka piwek i jak się ssanie włączało to zapychałem się chlebem. Kładłem się więc opity piwem i nażarty. I tak wyglądał większość dni. Sportu nie uprawiałem przez ostatnie 10 lat. Tryb życia był więc zabójczy. Stres dopełnił dzieła, a IPP zainicjowało cały smrodliwy proces. Tak przynajmniej to widzę.
Kontynuując leczenie udałem się na druga wizytę do tego samego lekarza (po miesiącu). Z badań wynikało, że nie mam kandydozy, za to pozytywnie wyszło badanie na kropidlaka (grzyb na ścianie). Faktycznie wtedy wyrosło co nieco przy oknie, więc się zgadało. Dostałem kolejny lek przeciwgrzybiczny. Nie poszedłem więcej do tego lekarza, bo jak wyniki na candidie wyszły ujemne, tłumaczenia były tak niekonsekwentne w stosunku do pierwszej wizyty, że właściwie się wykluczały. Nie było sensu tego ciągnąć.
Zacząłem biegać. Regularny wysiłek fizyczny jest mega ważny dla nas. Poza poprawą samopoczucia, smród również zaczął się zmniejszać (wszystko z obserwacji otoczenia). Kiedy siedzę w biurze wyczuwam, że powietrze jest ciężkie, ale zapachu żadnego. Jak się wykąpię i powącham później skórę to czuję ładny zapach żelu do kąpieli, a smrodu nigdy.
Z istotnych obserwacji. Nogi zawsze mi trochę śmierdziały, ale tak normalnie jak wielu ludziom, a jak zacząłem cały śmierdzieć, to w ogóle nie wyczuwałem żadnego zapachu stóp. Teraz znów mi nogi zaczęły śmierdzieć i ze względu na to, że sam to wyczuwam uważam to za poprawę stanu zdrowia. Moja teoria jest taka, że nie czujemy własnego smrodu (czytałem, że niektórzy czują) dlatego, że cały organizm jest nim przesiąknięty z zatokami włącznie. To tak jakby cały dzień siedzieć w śmierdzącym pomieszczeniu, po jakims czasie się tego już nie wyczuwa, dopiero po wyjściu na świeże powietrze. Jeśli jelita przepuszczają syf i rozpływa się on na całe ciało, to nie możemy go czuć. Tak sobie to przynajmniej tłumaczę. Dlatego paradoksalnie cieszę się, że znów czuje swoje nogi
W między czasie zrobiłem sobie oczywiście wszystkie badania podstawowe – morfologia, mocz, tarczyca itp (prawidłowe) oraz test oddechowy na sibo (wynik negatywny). Zrobiłem też dość drogie badanie na poziom zonuliny, aby potwierdzić przepuszczalne jelita. Oprócz wykrycia candida w kale to było pierwsze badanie, które wskazało nieprawidłowość, cała reszta ok.
Udałem się do drugiego lekarza, który specjalizuje się w tematach chorób jelit między innymi przepuszczalności. Diagnoza pierwszego lekarza została podważona:
- candida w kale może być prawidłowa ( i faktycznie może, bo w jelitach wystepuje u zdrowych ludzi). - Igg na grzyby jest tak wybiórcze, że zupełnie nie miarodajne
- leki przeciwgrzybicze to błąd
Jedyne co potwierdziła to potrzebę kontynuowania diety.
Oczywiście dodatkowo zleciła badania za 1000zł. Częściowo je wykonałem. Czekam na wyniki badania składu mikroflory jelit. Uważam, że to bardzo istotne badanie i mimo, że bardzo drogie to po otrzymaniu wyników i zaleceń znów zacznę leczenie symbioflorem. Poprzednio kropelki łykałem tylko przez 3 tygodnie, a leczenie powinno trwać około pół roku.
Pisać by można jeszcze długo, ale co by książka tu nie powstała napisze tylko jak zmieniłem tryb życia i jakie moim zdaniem daje to efekty.
Wyeliminowałem cukier i mąkę pszenną i świeże mleko. Jem dużo warzyw, jajka, jogurty naturalne, od jakiegoś czasu sporo owoców (początkowo nie jadłem ze względu na cukier w nich zawarty). Mięso każdego rodzaju, ale niewiele. Pije głównie wode niegazowaną (dużo). Staram się nie pić kawy i herbaty. Chleb piekę sam z mąki orkiszowej, gryczanej, ryżowej, kukurydzianej. Unikam glutenu, bo ten zwiększa przepuszczalność jelit. Biegam. Unikam stresu i staram się rozluźniać spięte mięśnie i ogólnie odstresowuję się. To bardzo pomaga, temperatura stóp wraca do normy gdy rozluźnię mięśnie. Zmieniłem skarpetki na takie do biegania, wcześniej nosiłem bawełniane frotte. Łykam witaminę B12, D3, L-glutaminę i kwercetynę, i wegiel ze względu na to że absorbuje to co złe. Czy pomaga? Z pespektywy pół roku mogę napisać, że na pewno, ale że sam nic nie czuję to wiem czy problem ustał zupełnie czy nie. Teraz zrobiło się ciepło, więc jest łatwiej, można pootwierać okna, ubrać się przewiewnie itd. Na pewno minęły objawy gotowania się nóg, śpię przykryty, więc choćby po tym mogę potwierdzić poprawę. Ustapiło też ciągłe zmęczenie i rozdrażnienie. Zmiana trybu życia oczywiście musi być stała aby dac szanse organizmowi by sam umiał zwalczyć przyczyny naszych problemów. Przepuszczalnośc jelit oznacza brak odporności, a bez niej problemy się będą mnożyć.
DonKisiot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując