Dziewczyna Instruktora Nauki Jazdy-jak nie zwariowac??

[kireksa]

Witam was,
Zdecydowałam sie napisac bo juz mam taki metlik w głowie ze sama nie moge dac sobie rady z nim.
Otóż, mój problem polega na tym ze moj chłopak za nie długo zostanie instruktorm nauki jazdy, juz konczy kursy.Z natury jestem bardzo zazdrosna i od pewnego czasu nie jestem w stanie przestac mu mówic ze nie wyobrazam sobie tego jak w przyszosci bedzie jezdzil z jakimis "kursantkami".Prosze doradzcie mi jak stlumic w sobie teleki i obawy????Boje sie ze moze stac sie cos zlego na tych jazdach, niby uspokaja mnie ze on zawsze chcial byc instruktorem i ze nic sie nie stanie- wiem ze sa to jego marzenia ale ja nie wiem czy dam sobie rade z tymi myslami...ale sam fakt ze ktos go podrywa mnie juz boli...wiem ze mnie nie zdradzi tak sam od siebie ale wiem tez ze kursantki nie przychodza czesto na nauke jazdy po to zeby sie nauczyc jezdzic tylko do towarzystawa-podrywaja i kokietuja.
Nie chce go tez zostawic bo bardzo go kocham ale czy dam rade...prosze pomozcie,,doradzcie.co wy byscie zrobil na moim miejscu??????

[awia]

Napisane przez kireksa

Witam was,
Zdecydowałam sie napisac bo juz mam taki metlik w głowie ze sama nie moge dac sobie rady z nim.
Otóż, mój problem polega na tym ze moj chłopak za nie długo zostanie instruktorm nauki jazdy, juz konczy kursy.Z natury jestem bardzo zazdrosna i od pewnego czasu nie jestem w stanie przestac mu mówic ze nie wyobrazam sobie tego jak w przyszosci bedzie jezdzil z jakimis "kursantkami".Prosze doradzcie mi jak stlumic w sobie teleki i obawy????Boje sie ze moze stac sie cos zlego na tych jazdach, niby uspokaja mnie ze on zawsze chcial byc instruktorem i ze nic sie nie stanie- wiem ze sa to jego marzenia ale ja nie wiem czy dam sobie rade z tymi myslami...ale sam fakt ze ktos go podrywa mnie juz boli...wiem ze mnie nie zdradzi tak sam od siebie ale wiem tez ze kursantki nie przychodza czesto na nauke jazdy po to zeby sie nauczyc jezdzic tylko do towarzystawa-podrywaja i kokietuja.
Nie chce go tez zostawic bo bardzo go kocham ale czy dam rade...prosze pomozcie,,doradzcie.co wy byscie zrobil na moim miejscu??????

Udały się do psychologa?
Dziewczyno, co za różnica czy jest instruktorem jazdy czy pracuje w biurze?
Zamkniesz go w złotej klatce? Kupisz pas cnoty? Będzie chciał to zdradzi Cie nie pracując i siedząc w domu.
gosh, co sie stalo z elementarnymi podstawami zaufania w związku?

[przekora]

Kochana, a gdzie zaufanie ?

[unafresa]

Chcesz zostawić chłopaka bo chce robić to co lubi i pragnie się rozwijać? No bez przesady, równie dobrze mógł by Cię zdradzić po drodze do warzywniaka; to co nie będziesz go z domu wypuszczać...?

[szugarbejb]

Musisz mu tego absolutnie zabronić !

Są takie fajne łóżka z zamykanymi na klucz szufladami na pościel - tam go możesz zamknąć ! I o chlebie i wodzie, aż mu te kursantki obrzydną !

[vretka]

Napisane przez kireksa

ale wiem tez ze kursantki nie przychodza czesto na nauke jazdy po to zeby sie nauczyc jezdzic tylko do towarzystawa-podrywaja i kokietuja.

Znam lepsze sposoby na wydanie ponad tysiąca złotych niż zasponsorowanie sobie możliwości pouśmiechania się do instruktora na środku skrzyżowania Naprawdę myślisz, że ktoś kto wydaje tyle kasy nie dba o to, czy nauczy się jeździć, tylko o to, czy będzie mieć okazję poflirtować?

[QsQs]

Pamietam, ze jak ja uczylam sie jezdzic to chyba jeden z moich instrutorow mial taka zazdrosna laske. Podczas jednej lekcji jazdy potrafila zadzwonic ze 3 razy z pytaniem 'misiaaaaczkuuuuuuuu co robisz?', potem znowu 'prosiaczkuuuuuuuuu a co teraz robisz? i zaraz znowu 'tesknie misiaczkuuuuuuuuu bardzo'. Hehe I tak za kazdym razem. Byl zestaw glosnomowiacy takze wszystkie jej jeki mozna bylo posluchac. Pewnie w ten sposob chciala zaznaczyc, ze ten misiaczek jest zajety i odstraszyc potencjalne napalone kursantki...... A ze laski rozne przychodza na kurs to fakt. W samochodze jest chyba tez dosc specyficzny klimacik przez co wiele lasek wyobraza sobie nie wiadomo co (nawet jest chyba gdzies na wizazu watek gdzie pisza dziewczyny zabujane w instruktorach).
No coz, nie pozostaje Ci nic innego niz pogodzic sie z tym i jakos to przelknac albo stosowac metode dziewczyny mojego ex instruktora czyli wydzwanianie z czestotliwoscia ok pol godziny co tez nie daje zadnej gwarancji.

[awia]

Napisane przez vretka

Znam lepsze sposoby na wydanie ponad tysiąca złotych niż zasponsorowanie sobie możliwości pouśmiechania się do instruktora na środku skrzyżowania Naprawdę myślisz, że ktoś kto wydaje tyle kasy nie dba o to, czy nauczy się jeździć, tylko o to, czy będzie mieć okazję poflirtować?

Cholera, a ja wydałam tyle kasy zeby pokokietować co prawda przemilego, ale ciągle starszego pana
och, naiwna ja
Ja sie zgadzam z sugar, zakaż mu też sie odzywać i patrzeć na nie, a najlepiej śledź go drugim samochodem z lornetka przy oczach....

[Kitka:)]

Napisane przez szugarbejb

Musisz mu tego absolutnie zabronić !

Są takie fajne łóżka z zamykanymi na klucz szufladami na pościel - tam go możesz zamknąć ! I o chlebie i wodzie, aż mu te kursantki obrzydną !

cudowne

a tak serio to... powinnaś go wspierać, piszesz, że on marzył o tym od dłuższego czasu... moim zdaniem powinnaś cieszyć się, że będzie pracował w zawodzie , który będzie lubił... a swoją drogą- trochę zaufania nie zaszkodzi, jak będzie chciał zdradzić to i tak zdradzi, bez względu na to gdzie by nie pracował...

[LadyMakbet18]

Napisane przez kireksa

Witam was,
Zdecydowałam sie napisac bo juz mam taki metlik w głowie ze sama nie moge dac sobie rady z nim.
Otóż, mój problem polega na tym ze moj chłopak za nie długo zostanie instruktorm nauki jazdy, juz konczy kursy.Z natury jestem bardzo zazdrosna i od pewnego czasu nie jestem w stanie przestac mu mówic ze nie wyobrazam sobie tego jak w przyszosci bedzie jezdzil z jakimis "kursantkami".Prosze doradzcie mi jak stlumic w sobie teleki i obawy????Boje sie ze moze stac sie cos zlego na tych jazdach, niby uspokaja mnie ze on zawsze chcial byc instruktorem i ze nic sie nie stanie- wiem ze sa to jego marzenia ale ja nie wiem czy dam sobie rade z tymi myslami...ale sam fakt ze ktos go podrywa mnie juz boli...wiem ze mnie nie zdradzi tak sam od siebie ale wiem tez ze kursantki nie przychodza czesto na nauke jazdy po to zeby sie nauczyc jezdzic tylko do towarzystawa-podrywaja i kokietuja.
Nie chce go tez zostawic bo bardzo go kocham ale czy dam rade...prosze pomozcie,,doradzcie.co wy byscie zrobil na moim miejscu??????

Ta jasne, bo my wszystkie chodzimy na prawko tylko po to, zeby se chłopa wyrwać.

Ciesz sie, że nie jest np ochroniarzem w barze go go, albo sprzątaczem w domu uciech. A i przestan go terroryzowac, jak bedzie chciał zdradzic, to nawet jako kościelny to zrobi.

[Fresa]

Napisane przez kireksa

Witam was,
Zdecydowałam sie napisac bo juz mam taki metlik w głowie ze sama nie moge dac sobie rady z nim.
Otóż, mój problem polega na tym ze moj chłopak za nie długo zostanie instruktorm nauki jazdy, juz konczy kursy.Z natury jestem bardzo zazdrosna i od pewnego czasu nie jestem w stanie przestac mu mówic ze nie wyobrazam sobie tego jak w przyszosci bedzie jezdzil z jakimis "kursantkami".Prosze doradzcie mi jak stlumic w sobie teleki i obawy????Boje sie ze moze stac sie cos zlego na tych jazdach, niby uspokaja mnie ze on zawsze chcial byc instruktorem i ze nic sie nie stanie- wiem ze sa to jego marzenia ale ja nie wiem czy dam sobie rade z tymi myslami...ale sam fakt ze ktos go podrywa mnie juz boli...wiem ze mnie nie zdradzi tak sam od siebie ale wiem tez ze kursantki nie przychodza czesto na nauke jazdy po to zeby sie nauczyc jezdzic tylko do towarzystawa-podrywaja i kokietuja.
Nie chce go tez zostawic bo bardzo go kocham ale czy dam rade...prosze pomozcie,,doradzcie.co wy byscie zrobil na moim miejscu??????

Napisane przez vretka

Znam lepsze sposoby na wydanie ponad tysiąca złotych niż zasponsorowanie sobie możliwości pouśmiechania się do instruktora na środku skrzyżowania Naprawdę myślisz, że ktoś kto wydaje tyle kasy nie dba o to, czy nauczy się jeździć, tylko o to, czy będzie mieć okazję poflirtować?

Hm, obawy autorki wątku wcale nie są takie wyssane z palca (wystarczy poczytać wątek "mój instruktor jazdy" )

[Impersona]

Ja tam się założycielce wątku nie dziwię. Jak w zeszłym roku jeździłam na kursie, to się nasłuchałam instruktorów. I mój instruktor też miał dziewczynę, ale co z tego? Dzwoniła non stop i z jednej strony słodził jej przez telefon, z drugiej podrywał wszystkie kursantki. Sama po prostu zmieniłam instruktora, moja przyjaciółka, która z nim jeździła też, ale widziałam dziewczyny np. przed moimi jazdami, które ewidentnie się do niego mizdrzyły. To jest dość specyficzny zawód- spędzasz dużo czasu sam na sam w zamknięciu w małej przestrzeni z inną osobą i niektórzy niestety to wykorzystują. Nawet jeśli instruktor nie chce flirtować, to kursantka jest jego klientką, z niej żyje, więc musi być miły, co niektóre odbierają od razu jako zachęte i sobie nie wiadomo co wyobrażają.

[vretka]

Napisane przez Fresa

Hm, obawy autorki wątku wcale nie są takie wyssane z palca (wystarczy poczytać wątek "mój instruktor jazdy" )

Nooo, są też wątki (nie dosłownie cytuję ) "mój nauczyciel', "mój kolega z klasy" i "brat mojej kumpeli" Zatem nie pozostaje mi chyba nic innego jak tylko przyłączyć się do apelu o zamknięcie misia w ciasnym pomieszczeniu bez dostępu do mediów (w sensie net, gaz już nie koniecznie )

[Impersona]

Napisane przez vretka

Nooo, są też wątki (nie dosłownie cytuję ) "mój nauczyciel', "mój kolega z klasy" i "brat mojej kumpeli" Zatem nie pozostaje mi chyba nic innego jak tylko przyłączyć się do apelu o zamknięcie misia w ciasnym pomieszczeniu bez dostępu do mediów (w sensie net, gaz już nie koniecznie )

vretko, ale kurs to inna sytuacja- tu instruktor jest zamknięty sam na sam w małym pomieszczeniu i skazany na kontakt z kursantem bardzo blisko. Tworzy się dość specyficzna atmosfera (pomijając oczywiście instruktorów SB-ków )
Nie ma możliwości np. odsunięcia się, stworzenia bezpiecznej bariery, przestrzeni osobistej itd.

[awia]

Napisane przez vretka

Nooo, są też wątki (nie dosłownie cytuję ) "mój nauczyciel', "mój kolega z klasy" i "brat mojej kumpeli" Zatem nie pozostaje mi chyba nic innego jak tylko przyłączyć się do apelu o zamknięcie misia w ciasnym pomieszczeniu bez dostępu do mediów (w sensie net, gaz już nie koniecznie )

net też nie, będzie zdradzał oglądając panienki na red tubie

<chyba ze o tym pisalaś, ale ten gaz mnie zmylił >

[sansimila]

Osobiście prawo jazdy robiłam nie tak dawno temu, dokładnie rok temu.
I wiem, jaka specyficzna relacja tworzy się między kursantką a instruktorem. Ale nie zapominajmy, że to instruktor powinien mieć głowę na karku i nie dać się zagrywkom kursantki. Bo znam taką sytuacje od podszewki, kiedy to dziewczyny w szkole opowiadają sobie jakiego za***istego mają instruktora, który na pewno coś do nich ma. Ostro rwą, za przeproszeniem, tych bogu ducha winnych mężczyzn. I to jest żałosne, ze dziewczyna zamiast się uczyć jeździć i patrzeć na drogę, robi maślane oczy do instruktora. Dla równowagi dodam, że instruktor mojej koleżanki, będąc kilka miesięcy przed ślubem ostro sobie zagrywał z niektórymi panienkami.

Na miejscu kireksy zaufałabym jednak swojemu TŻ-owi. I starała się zainteresować jego przyszłą pracą. Nie tylko zdobędzie uznanie w jego oczach, to przy okazji będzie wiedziała, z jakimi kursantkami jeździ.

[Aggie125]

Napisane przez kireksa

wiem tez ze kursantki nie przychodza czesto na nauke jazdy po to zeby sie nauczyc jezdzic tylko do towarzystawa-podrywaja i kokietuja.

No, piękne podsumowanie dziewczyn, które ida na kurs prawa jazdy.

Weź pod uwagę to, żę z takim podejściem do życia to zatrujesz życie chłopakowi, a to najszybsza droga do zostania samą. Kto na dłuższą metę wytrzyma takie zachowanie?

Nawiasem mówiąc masz bardzo wyrozumiałego chłopaka, bo inny zwyczajnie by Cie wyśmiał.

Może idź do psychologa, bo zazdrość aż do tego stopnia nie jest normalna, za parę lat będzie awantura o to, żę sąsiadce z bloku pomógł nieść cięzkie siatki...

[ZielonyGroszek]

Jak chodziłam na kurs to ostatnia rzecz o jakiej myślałam to było podrywanie instruktora.. była zima, często jeździłam po pracy albo wcześnie rano, bez makijażu, w sportowych ciuchach żeby było wygodniej. Na prawdę sądzisz żeby ktoś myślał o podrywaniu podczas nauki jazdy?? Z tego co się orientuję to na kursie priorytety są inne, człowiek idzie się uczyć a nie na podryw. Wyluzuj, mężczyźnie nie lubią takich zachowań i takiej zazdrości.

[iza_wiosenna]

Moja koleżanka podrywała ale nie przychodziła na kurs po to, by z nim flirtować, raczej chciala rozladowac atmosfere i sie odstresowac;

bez przesady, mężczyzna w każdej pracy ma do czynienia z kobietami. Może pośmiać, pożartować sobie z nimi, ale przecież to o niczym nie świadczy.

[sansimila]

Napisane przez Aggie125

No, piękne podsumowanie dziewczyn, które ida na kurs prawa jazdy.

ok, przyznaje, zapomniałam dodać, że niektóre. bo owszem słyszałam i o takich.
i nawet jeżeli w pierwszym ich zamyśle nie było wyrwanie faceta, to po kilku jadach okazało się, że to niezła zabawa.

[Aggie125]

Napisane przez sansimila

ok, przyznaje, zapomniałam dodać, że niektóre. bo owszem słyszałam i o takich.
i nawet jeżeli w pierwszym ich zamyśle nie było wyrwanie faceta, to po kilku jadach okazało się, że to niezła zabawa.

Ech, u nas na roku jest jeden całkiem przystojny wykładowca. W grupie same baby, toteż po każdych zajęciach ustawia się do niego tłumek. Kiedyś chciałam z nim obgadac sprawę mojego wypracowania, stanęłam więc za jedną dziewczyną, ktora na mój widok zaczęła mnie "wpychać" przed siebie. Powiedziłam, że zaczekam, bo to dłuższa chwile zajmie. dziewczyna zapytła o coś profesora, wyszła, ale na odchodnym poslala mi takie spojrzenie, że az mi się zimno zrobiło. Dobrze, że to nie była jakas psychopatka, bo by mnie już tu dzisiaj nie było

[Marbella85]

Napisane przez kireksa

Witam was,
Zdecydowałam sie napisac bo juz mam taki metlik w głowie ze sama nie moge dac sobie rady z nim.
Otóż, mój problem polega na tym ze moj chłopak za nie długo zostanie instruktorm nauki jazdy, juz konczy kursy.Z natury jestem bardzo zazdrosna i od pewnego czasu nie jestem w stanie przestac mu mówic ze nie wyobrazam sobie tego jak w przyszosci bedzie jezdzil z jakimis "kursantkami".Prosze doradzcie mi jak stlumic w sobie teleki i obawy????Boje sie ze moze stac sie cos zlego na tych jazdach, niby uspokaja mnie ze on zawsze chcial byc instruktorem i ze nic sie nie stanie- wiem ze sa to jego marzenia ale ja nie wiem czy dam sobie rade z tymi myslami...ale sam fakt ze ktos go podrywa mnie juz boli...wiem ze mnie nie zdradzi tak sam od siebie ale wiem tez ze kursantki nie przychodza czesto na nauke jazdy po to zeby sie nauczyc jezdzic tylko do towarzystawa-podrywaja i kokietuja.
Nie chce go tez zostawic bo bardzo go kocham ale czy dam rade...prosze pomozcie,,doradzcie.co wy byscie zrobil na moim miejscu??????

z własnego doświadczenia wiesz ??? Sorry, ale głupi wniosek, poderwać faceta na ulicy wychodzi taniej

[Wyrak]

Napisane przez kireksa

Witam was,
Zdecydowałam sie napisac bo juz mam taki metlik w głowie ze sama nie moge dac sobie rady z nim.
Otóż, mój problem polega na tym ze moj chłopak za nie długo zostanie instruktorm nauki jazdy, juz konczy kursy.Z natury jestem bardzo zazdrosna i od pewnego czasu nie jestem w stanie przestac mu mówic ze nie wyobrazam sobie tego jak w przyszosci bedzie jezdzil z jakimis "kursantkami".Prosze doradzcie mi jak stlumic w sobie teleki i obawy????Boje sie ze moze stac sie cos zlego na tych jazdach, niby uspokaja mnie ze on zawsze chcial byc instruktorem i ze nic sie nie stanie- wiem ze sa to jego marzenia ale ja nie wiem czy dam sobie rade z tymi myslami...ale sam fakt ze ktos go podrywa mnie juz boli...wiem ze mnie nie zdradzi tak sam od siebie ale wiem tez ze kursantki nie przychodza czesto na nauke jazdy po to zeby sie nauczyc jezdzic tylko do towarzystawa-podrywaja i kokietuja.
Nie chce go tez zostawic bo bardzo go kocham ale czy dam rade...prosze pomozcie,,doradzcie.co wy byscie zrobil na moim miejscu??????

Mysle ze warto poprosic o pomoc specjaliste.

Zreszta, coz to takiego instruktor jazdy? Bywa podrywany.... tak jak lekarze, nauczyciele, kierowcy, ludzie pracujacy w biurach itd. itp.

Nie jestes z natury zazdrosna, tylko chorobliwie zazdrosna; a zaufania za grosz.

[Fresa]

Napisane przez Impersona

Ja tam się założycielce wątku nie dziwię. Jak w zeszłym roku jeździłam na kursie, to się nasłuchałam instruktorów. I mój instruktor też miał dziewczynę, ale co z tego? Dzwoniła non stop i z jednej strony słodził jej przez telefon, z drugiej podrywał wszystkie kursantki. Sama po prostu zmieniłam instruktora, moja przyjaciółka, która z nim jeździła też, ale widziałam dziewczyny np. przed moimi jazdami, które ewidentnie się do niego mizdrzyły. To jest dość specyficzny zawód- spędzasz dużo czasu sam na sam w zamknięciu w małej przestrzeni z inną osobą i niektórzy niestety to wykorzystują. Nawet jeśli instruktor nie chce flirtować, to kursantka jest jego klientką, z niej żyje, więc musi być miły, co niektóre odbierają od razu jako zachęte i sobie nie wiadomo co wyobrażają.

Napisane przez Impersona

vretko, ale kurs to inna sytuacja- tu instruktor jest zamknięty sam na sam w małym pomieszczeniu i skazany na kontakt z kursantem bardzo blisko. Tworzy się dość specyficzna atmosfera (pomijając oczywiście instruktorów SB-ków )
Nie ma możliwości np. odsunięcia się, stworzenia bezpiecznej bariery, przestrzeni osobistej itd.

Dokładnie!

[kireksa]

Macie racje dziewczyny troche sie zagalopowałam z ta zazdroscia...poprostu sie boje i chcialam zeby ktos mi to dosadnie wytlumaczyl to wszystko i naprowadzil na jakas sensowna droge...nie mialam tez na mysli ze wszystkie dziewczyny sa takie-podrywaczki,boje sie tylko o te 'nie ktore'.Macie racje troszke zaufania...mam poprostu taka nature nie ufna bo poprzedni chlopak z ktorym bylam 6 lat bardzo mnie skrzywdzil i poprostu teraz sie boje wszystkiego-czasami bez podstawnie- dziekuje wszystkim ktore zabraly glos w moim watku,jesli komus nasuwa sie jeszcze jakas uwaga na ten temat to bardzo prosze niech napisze...chetnie porozmawiam na ten temat bo bradzo mnie to uspokaja i daje pewnosci ze "przeciez przesadzam"...

[Marbella85]

Napisane przez kireksa

Macie racje dziewczyny troche sie zagalopowałam z ta zazdroscia...poprostu sie boje i chcialam zeby ktos mi to dosadnie wytlumaczyl to wszystko i naprowadzil na jakas sensowna droge...nie mialam tez na mysli ze wszystkie dziewczyny sa takie-podrywaczki,boje sie tylko o te 'nie ktore'.Macie racje troszke zaufania...mam poprostu taka nature nie ufna bo poprzedni chlopak z ktorym bylam 6 lat bardzo mnie skrzywdzil i poprostu teraz sie boje wszystkiego-czasami bez podstawnie- dziekuje wszystkim ktore zabraly glos w moim watku,jesli komus nasuwa sie jeszcze jakas uwaga na ten temat to bardzo prosze niech napisze...chetnie porozmawiam na ten temat bo bradzo mnie to uspokaja i daje pewnosci ze "przeciez przesadzam"...

Może Cię to średnio pocieszyć. Moja kuzynka poznała swojego męża na kursie jazdy, nie wiem czy on kogoś wtedy miał czy nie, w każdym razie wyglądają na szczęśliwe małżeństwo.

[amistad.k.m.s]

Napisane przez Impersona

vretko, ale kurs to inna sytuacja- tu instruktor jest zamknięty sam na sam w małym pomieszczeniu i skazany na kontakt z kursantem bardzo blisko. Tworzy się dość specyficzna atmosfera (pomijając oczywiście instruktorów SB-ków )
Nie ma możliwości np. odsunięcia się, stworzenia bezpiecznej bariery, przestrzeni osobistej itd.

Napisane przez Fresa

Dokładnie!

E tam dziewczyny przesadzacie , a co ma powiedzieć ginekolog? Nie tylko specyficzna atmosfera, ale i łatwy dostęp

Jeśli ktoś będzie chciał zdradzić, to zrobi to wychodząc po bułki

[Justynka_xc]

ja jakis miesiac temu skonczylam swoje jazdy, poszlam na prawko zeby sie oczywiscie nauczyc jezdzic a nie podrywac instruktora, choc musze przyznac, ze byl bardzo fajnym facetem, ale traktowalam go tylko i wylacznie jako instruktora w samochodzie faktycznie robi sie dosc specyficzna atmosfera, z samym instruktorem rowniez sie robi jakas więź, wkoncu ponad 30 godzin sie z nim spedza, jest milo, mozna pogadac, posmiac sie, no ale trzeba pamietac o tym zo to nie randka, tylko nauka jazdy zdarzalo sie ze instruktor mowil do mnie 'Niunia' (bylo to mile, nie przecze) ale to nie podryw! poprostu był miły mial swoja dziewczyne, moze nawet to zona (mial ok 45 lat wiec calkiem mozliwe ze to zona, albo raczej zona) ktora zreszta pracowala w biurze w ktorym ja robilam kurs, wiec ja znalam. czesto sobie gadalysmy tam w biurze jak czekalam az moj instruktor podjedzie i widac bylo ze on jest w niej zakochany, co 2 godziny jak mial zmiany kursantow przychodzil do niej, dzwonil do niej i pytal sie jak sie czuje, czy juz dotarla do pracy, czy kupic jej cos w cukierni czy zapiekanke, zawsze jej zazdrosilam takiego fajnego faceta a dla mnie on zawsze pozostal tylko instruktorem i ani mi sie snilo go podrywac

[aktaga13]

Napisane przez kireksa

Macie racje dziewczyny troche sie zagalopowałam z ta zazdroscia...poprostu sie boje i chcialam zeby ktos mi to dosadnie wytlumaczyl to wszystko i naprowadzil na jakas sensowna droge...nie mialam tez na mysli ze wszystkie dziewczyny sa takie-podrywaczki,boje sie tylko o te 'nie ktore'.Macie racje troszke zaufania...mam poprostu taka nature nie ufna bo poprzedni chlopak z ktorym bylam 6 lat bardzo mnie skrzywdzil i poprostu teraz sie boje wszystkiego-czasami bez podstawnie- dziekuje wszystkim ktore zabraly glos w moim watku,jesli komus nasuwa sie jeszcze jakas uwaga na ten temat to bardzo prosze niech napisze...chetnie porozmawiam na ten temat bo bradzo mnie to uspokaja i daje pewnosci ze "przeciez przesadzam"...

albo mu zaufasz, albo jeździj z nimi, na tylnym siedzeniu
nie kazdy instruktor podrywa i nie kazda kursantka kokietuje

[MdziulkaG]

A ja powiem tak sa instruktorzy i INSTRUKTORZY;p Ja trafiłam na gościa żonatego ,ktory dobrze uczył i nie spouchwalał sie z kursantkami.Natomiast dwie jazdy miałam w zastępstwie z innym isntruktorem i tu masakra młody kolo,zaręczony i mi proponował randki itp pytał czy mam chłopaka, i że jestem piękna i jakie nogi(chociaz na jazdy zawsze przychodziłam w długich spodnaich i nie prowokowałam wyglądem) więc myśle że jakby sie jakaś chętna znalazła to by sobie z nią poromansił;/ Myśle jednak że to zalezy od człowieka