Wasze imprezy a wasi chłopcy...

[Maripossa]

Mam na mysli tu wasze wychodzenie z kumpelami do jakichs klubow itp...wiadomo, w zyciu studenckimchodzi sie tam czesto, sa okazje itd...
Ja nie chodzilam i nie chodze, jakos mnie nie specjalnie ciaglo, ale przyznam, czasem mam ochote wyjsc i poszalec z kumpelami
Moj chlopak tez nie chadza na takie imprezy, jesli juz to z kumplami sie spotyka, ale gdzies u nich lub u siebie, dlatego ma mieszane uczucia co do tego, zebym ja gdzies poszla z kumpelami. Nie chodzi o zazdrosc itd., tylko o to, ze bedzie myslal caly czas czy nic mi nie jest, czy cala wroce do nich na mieszkanie itd. i jakos przekonywanie go, ze zadzwonie nie wystarcza niby mowi, zebym poszla, ze sie przyzwyaczai, ale zaraz sam powtarza ze jakos mu z tym dziwnie, ze pojde bez niego, bede sie bawic, nie bede wracac do domu na noc (bo to dosc daleko...) itd...

Czy wy tez tak macie/mialyscie?? jak to u was wyglada?

[Jula]

Chodzę gdzie chcę, z kim chcę, i kiedy chcę. Mój TŻ tak samo. Nikt nie czuje się "dziwnie", oprócz siebie mamy też masę innej przestrzeni wokół siebie.

[Silly]

U mnie to wyglada tak ze moj mezus pozwala mi chodzic z kolezankami(No i czasem sobie robimy babskie wieczory itp..) ufamy sobie wystarczajaco na tyle fakt-faktem to moj mezus tez sie martwi itp...zeby cos sie mi nie przydazylo zlego(ale to chyba normalne wkoncu sie kochamy i kazde z nas sie o siebie martwi)

A typu imprezy wieksze na cala noc to normalne ze idziemy razem nie wyobrazam sobie isc sama lub on sam wkoncu jestesmy razem i malzenstwem

[Maripossa]

Napisane przez Jula

Chodzę gdzie chcę, z kim chcę, i kiedy chcę. Mój TŻ tak samo. Nikt nie czuje się "dziwnie", oprócz siebie mamy też masę innej przestrzeni wokół siebie.

Ja nie mowie, ze nie mamy przestrzeni i mamy tylko siebie...on ma kumpli, ja kolezanki...on pracuje, ja studiuje, pracuje...niezbyt czesto sie widujemy osotatnio, wlasnie chyba wiecej czasu spedzam z kolezankami niz z nim...moze dlatego ma jakies obiekcje...

Poza tym: ja nie chcialabym zeby moj chlopak chodzil gdzie chce, z kim chce i kiedy chce z reszta sama bym nie chciala, badzmy powazni i dorosli: takie zachowanie moze tylko prowokowac niechciane sytuacje.

[zizou]

Napisane przez Jula

Chodzę gdzie chcę, z kim chcę, i kiedy chcę. Mój TŻ tak samo. Nikt nie czuje się "dziwnie", oprócz siebie mamy też masę innej przestrzeni wokół siebie.

mam tak samo. ani ja ani on nie jestesmy uwiazani na smyczy. a jesli mozemy troche od siebie odpoczac to... odpoczywamy
bo ja ostatnio lubie balowac z kumpelami. a on - tez przeciez ma swoich kolegow.

[niusia21]

ja podobnie jak Silly wychodzę często z kumpelami na imprezy. moj mąż nie ma nic przeciwko, zresztą on nie za bardzo przepada za imprezami a ja odwrotnie, potrzebuje tego. sama też nie mam nic przeciwko jak wychodzi beze mnie. w koncu to ze jestesmy małżenstwem nie oznacza że wszystkie wieczory musimy spędzać razem, to byłoby by nudne

[Maripossa]

Dziewczyny...chyba nie rozumiecie o co mi chodzi nikt tu nie mowi o zadnym wiazaniu na smyczy, czy spedzaniu kazdego wieczoru razem...napisalam o imprezach.
Niusia, widze, ze wlasnie u ciebie tak jest, ze ty lubisz gdzies wyjsc a twoj maz nie koniecznie, wlasnie u mnie tak jest... tylko ze moj chlopak to juz troche przewrazliwiony chyba jest....jak zaczynalam prace, to jak mialam na 2 zmiane to wracalam ok.23 do domu, tez mowil,ze bedzie mu ciezko, ze bedzie sie martwil itd...ale ze sie przyzwyczai. No i tak bylo, przyzwyczail sie, cieszyl sie ze pracuje, czesto po mnie wyjezdzal na stacje pkp...
Teraz z tymi imprezami tez jest taka nowa sytuacja bo jak juz pisalam, nigdy nie chodzilam tak nigdzie do klubow, do kolezanek na babskie wieczory owszem ...

[zizou]

moj sie nie martwi jak gdzies sama wychodze. moj po prostut eskni. i zawsze mowie mu: moj drogi, komorki nie biore, nie dzwon, nie mecz. dziala w obydwie strony. bo ja tez raczej sie nie martwie. ja tylko cholernie tesknie

[blueania]

jak bylam z moim bylym to on raczej sam nigdzie nie wychodzil a jak wyszedl to bylo mi przykro,zas on pozawalal mi wychodzic samej choc jemu sie to nie podobalo tak wiec zazwyczaj ostawalam w domu lub jakbyla okazja szlismy razem

[lain]

u mnie jest tak, ze osobno chodzimy: ja na typowo babskie jakies spotkania, on na typowo meskie - np. rozprawy z kolega o zyciu przy piwie na wieksze imprezy koedukacyjne, potanczyc czy cos takiego chodzimy razem, bo prawde mowiac to skoro jestesmy razem, swietnie sie nam spedza ze soba czas, lepiej bawimy sie gdy jestesmy razem niz osobno to po co mamy na imprezy chodzic osobno? a tak to zawsze mam przy sobie amatora tancow czy towarzysza powrotow do domu i zawsze jak sie ktos zaleje to druga osoba czuwa zeby nic mu sie nie przytrafilo

[Flofferek]

zawsze chodzimy razem nie wyobrazam sobie pojsc na jakies balety bez B., nawet do baru na pifko... owszem moge pojsc, ale strasznie mi go brakuje i jest do d.. zabawa. poza tym ostatnio malo sie widzimy, wiec tym bardziej wybiore narzeczonego (jest jedyna osoba na ktorej mi zalezy, a znajomi to znajomi...). on tez nie chcialby abym sama gdzies chodzila, bo jak to mowi, bedzie sie strasznie martwil, no i ze jakis chlop bedzie sie przystawial, hehe
na szczescie takie cos odpowiada nam w zupelnosci

[Jula]

badzmy powazni i dorosli: takie zachowanie moze tylko prowokowac niechciane sytuacje

Ależ jesteśmy powazni i dorośli, dlatego nie ma opcji prowokowania i niechcianych sytuacji.
Gdy jestem wieczorem poza domem, TŻ martwi się, ale bez przesady. Każdy z nas ma mnóstwo znajomych różnej płci, nie ma problemu z imprezami, wyjściami etc.

[iza_]

u mnie to jest tak,ze gdy jestem w miejscu gdzie studiuję to chodze gdzie chce i z kim chce, tz o tym wie i nie ma nic przeciwko, bo przeciez nie bede non stop w domu siedziec i sie uczyc.
jesli jestem w domu, zwykle są to weekendy to chpodzimy na imprezy i innej wyjscia razem, choc tez zdarza sie,ze osobno,
gdy np nie przyjezdzam na weekend to tez nie mam nic przeciwko temu zeby moj tz poszedl sobie gdzies.
wydaje mi sie,ze do wszystkiego da się przywyknąć, to kwestia czasu.

[ewula83]

Ja wychodze na babskie spotkania,czy na imprezy bez TZ,on za bardzo nie lubi takich imprez,ja przeciwnie.Nie wyobrazam sobie,zeby moj TZ zabronił mi gdzies isc albo z kims sie spotkac(on wie ze i tak postwie na swoim)to jest kwestia zaufania.

[sportsmenka86]

U mnie to wygląda w sposób taki, że mieszkamy razem i czasem bywa tak, że np. ja zostaję w domu, a on idzie z kumplami na imprezę. Na początku bardzo mi to przeszkadzało. Ale dzięki kwestii czasu nabrałam pełnego zaufania do TŻ. W trakcie imprezy zawsze do mnie napisze sms-a, że żyje, że ma się dobrze i tęskni. I wysyła sms-a do mnie również, wtedy kiedy wyjdzie już z dyskoteki i wraca do domu I nie ma z tych sytuacji problemów

[Maripossa]

tyle, ze mnie nie chodzi o zaufanie...ja wiem on mi ufa, mowi mi to, ja jemu tez...on sie przesadnie martwi wlasnie z nim gadalam, sam to przyznal, chce zebym sie jechala i dobrze sie bawila... Mial przykre przezycia kiedys, teraz jest chyba nazbyt ostrozny i za duzo sie martwi ehh...

[sportsmenka86]

Napisane przez Maripossa

tyle, ze mnie nie chodzi o zaufanie...ja wiem on mi ufa, mowi mi to, ja jemu tez...on sie przesadnie martwi wlasnie z nim gadalam, sam to przyznal, chce zebym sie dobrze bawila, jechala... Mial przykre przezycia kiedys, teraz jest chyba nazbyt ostrozny i za duzo sie amrtwi ehh...

Maripossa, to prostu zróbcie tak, że ty bierzesz telefon ze sobą na imprezę i co jakiś czas wysyłaj mu sms-a. On będzie, myślę, że wtedy spokojniejszy.

[hecate]

Na babskie wieczory czy inne takie to spoko - bez problemu szlam sobie sama. Zeby isc na calonocna impreze ...hm sama mialabym obiekcje... Glupio by mi bylo. Bo przeciez moge isc z nim.

[coccinelle]

czesto sobie urzadzamy babskie nasiadowki, gdzie facetom wstep wzbroniony. i moj facet nie ma z tym problemu. faceci moich kolezanek czasem maja i zjawiaja sie po swojaukochana, ale zamiast zabrac ja do domu, siedza z nami i psuja atmosfere. zawsze mnie to wkurza.

jesli chodzi o wyjscia mojego TZ beze mnie...coz moglabym miec przeciwko...
nie martwie sie, ze bedzie podrywal inne dziewczyny. bylby strasznym kretynem-gdzie znajdzie kogos lepszego ode mnie?

[Maripossa]

Napisane przez sportsmenka86

Maripossa, to prostu zróbcie tak, że ty bierzesz telefon ze sobą na imprezę i co jakiś czas wysyłaj mu sms-a. On będzie, myślę, że wtedy spokojniejszy.

Tez o tym myslalam, ale to bedzie dos glupio wygladalo bawimy sie z kol. a tu nagle Sory, musze smsa napisac... nawet jak nie bede mowic im o tym, to chyba beda widzialy co robie...z reszta, jakby to mu mialo pomoc, to moglabym chyba kilka napisac...

[Maripossa]

Ale to jest babski wieczor...idziemy same kolezanki, tyle ze do klubu studenckiego ja mam swoje Kochanie i nie mam zamiaru go krzywdzic...norma, ze tak jacys faceci beda, ale nie w tym celu tam ide...
Sama juz kurde nie wiem czy isc czy nie
wiekszosc z tych kol. nie ma chlopakow, 2-3 maja ale tam u siebie gdzie mieszkaja... jeszcze sie kurde teraz dowiedzialam, ze z pracy wyszedl bo znow mu serce nawala wali jak oszalalale i ciagle zle sie czuje, jest blady...na gwalt mu szukam kardiologa....teraz to juz nic nie wiem...

[zizou]

ja teraz nie rozumiem problemu. nie wiesz czy isc na babski wieczor? czy co?

[coccinelle]

ale problem...

mowiac szczerze to nie jest problem osoby w wieku studenckim.
ja nawet w podstawowce takich nie mialam.

o co chodzi z tym telefonem? co jest zlego w pisaniu smsa na imprezie? i wreszcie...czemu musisz mu sie meldowac?

ja nawet rodzicom nigdy nie musialam, wiec dziwi mnie, ze ktos musi facetowi.

[Maripossa]

Napisane przez coccinelle

ale problem...

mowiac szczerze to nie jest problem osoby w wieku studenckim.
ja nawet w podstawowce takich nie mialam.

o co chodzi z tym telefonem? co jest zlego w pisaniu smsa na imprezie? i wreszcie...czemu musisz mu sie meldowac?

ja nawet rodzicom nigdy nie musialam, wiec dziwi mnie, ze ktos musi facetowi.

Nie musze mu sie meldowac!! rany boskie!! jedna z Wizazanek cos takiego zaproponowala, a wy od razu ze ja MUSZE! ludzie...
tak!! mam problem!! i ciesze sie ze nie mam wiekszych... jedni maja takie inni inne...
dzieki za odpowiedzi i koniec tematu, bo widze, ze nic mi to nie pomoze.

[coccinelle]

Napisane przez Maripossa

Nie musze mu sie meldowac!! rany boskie!! jedna z Wizazanek cos takiego zaproponowala, a wy od razu ze ja MUSZE! ludzie...
tak!! mam problem!! i ciesze sie ze nie mam wiekszych... jedni maja takie inni inne...
dzieki za odpowiedzi i koniec tematu, bo widze, ze nic mi to nie pomoze.

tu sie nie z czego cieszyc. bo wyimaginowane problemy nie maja rozwiazania...

[Maripossa]

Napisane przez coccinelle

tu sie nie z czego cieszyc. bo wyimaginowane problemy nie maja rozwiazania...

Dzieki za pocieszenie... owszem maja, udaje sie z nimi do psychologa tylko ty uwazasz, ze to wyimaginowany problem....

[Mirianka]

a ja wiem o co załozycielce watku chodzi my z TZ robimy tak:telefony w dłon i co jakis czas szybki telefonik,sms,sygnałek i TZ wie ze zyje i on tak samo a wstydzic sie telefonu nie ma co-z usmiechem na ustach wyjasniasz ze Misiak sie martwi

[aksa24]

Ja już co prawda kończę studia ale nie przepadałam za wychodzeniem gdzieś, moje koleżanki takie naj naj nie z roku są za granicą itp. Więc jak juz gdzies wychodziłam to z moim TŻtem. On sam z chłopakami często męskie zakrapiane wieczory sobie organizował, a jesli gdzieś wychodzili to na bilard. Czasami na bilaed chodzę z nimi i ja i wtedy moj TŻ gra z kolegą a ja z innym kolegą jego wywijam na parkiecie ile się da!