Mam mieszane uczucia co do mojego związku

[golddream]

Cześć, piszę tutaj do was bo nie wiem co mam sądzić o moim związku z chłopakiem z którym jestem 2 lata oboje mamy po 21 lat ja studiuje a on studiuje i pracuje.
Poznaliśmy się na imprezie 3 lata temu i zaczęliśmy pisać do siebie przez pół roku, lecz nie dochodziło do ponownego spotkania, pewnego razu zerwaliśmy ze sobą kontakt i odnowiliśmy 2 lata temu, od razu miedzy nami zaiskrzyło, starał się, kupował mi prezenty na urodziny oraz bez okazji.
Po roku zamieszkaliśmy ze sobą bo uznaliśmy ze będzie tak wygodniej (a bardziej on uznał, bo mieszkanie w akademiku się nie opłaca jak sama w mieszkaniu mieszkam a i tak się widujemy prawie codziennie) w moim mieszkaniu kupionym przez rodziców, wtedy zaczął się koszmar. Przez ostatni rok mieszkania razem może 4 razy zrobił zakupy, ani razu nie zaproponował nawet że zapłaci chociaż połowy za rachunki, próbowałam rozmawiać z nim o tym to zawsze, że on nie ma pieniędzy. Sama dużą ilością pieniędzy nie dysponuje.
Wiem, że on pracuje i może nie ma z tego kokosów ale sto złotych do rachunku co miesiąc by mnie ucieszyło. Często mam wrażenie ze on mnie wykorzystuje, zawsze jak jesteśmy w sklepie albo na mieście to płacę za niego, jak wszystkie skarpetki ma dziurawe to nie kupi sobie nowych tylko ja mu muszę kupić bo tak to by w zimie bez skarpetek chodził, on nigdy nawet nie pokwapił się o zdanie, że mi odda pieniądze, za to tylko czeka aż zapomnę o tym.
Jak zaczynam rozmowę z nim o tym to zawsze pada zdanie z jego ust, "że go nie rozumiem" oraz robi z siebie ofiarę. Seks tez przestaliśmy uprawiać bo ciągle jest niby zmęczony albo, że jest chory albo, że nie ma ochoty bo papierosy pali. Studia olewa też, oraz moje ostatnie urodziny kiedy przyszedł i powiedział, że on nie ma prezentu dla mnie bo nie ma pieniędzy chociaż mówił wcześniej, że mi kupi coś. Byłam strasznie zawiedziona jak dziecko któremu się coś obiecuje i tego nie robi. Najgorsze jest to, że na papierosy ma albo jakieś zakłady piłkarskie oraz gry komputerowe. Drogie wizazanki kieruję do was pytanie jak wy to widzicie z perspektywy trzeciej osoby? Czy tak wygląda normalny związek? Czy jednak mnie uznał za nawiną dziewczynę którą można wykorzystywać?

[Djuno]

Powiedz, że to koniec i ma się wyprowadzić. Daj mu czas do końca miesiąca. Po tym czasie wystaw jego rzeczy w workach i zmień zamki.

[Bessnel]

Nie to nie jest normalne. On Cie wykorzystuje, znalazł sobei "mame", pierze gotuje, robi zakupy, a jemu pewnie do tego wydaje się, że mu się to należy. No błagam wywal go jak najszybciej!!!

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

Zrobil z Ciebie taka dojna krowe. Czas powiedziec stop i wywalic faceta.na zbity pysk.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez golddream

Cześć, piszę tutaj do was bo nie wiem co mam sądzić o moim związku z chłopakiem z którym jestem 2 lata oboje mamy po 21 lat ja studiuje a on studiuje i pracuje.
Poznaliśmy się na imprezie 3 lata temu i zaczęliśmy pisać do siebie przez pół roku, lecz nie dochodziło do ponownego spotkania, pewnego razu zerwaliśmy ze sobą kontakt i odnowiliśmy 2 lata temu, od razu miedzy nami zaiskrzyło, starał się, kupował mi prezenty na urodziny oraz bez okazji.
Po roku zamieszkaliśmy ze sobą bo uznaliśmy ze będzie tak wygodniej (a bardziej on uznał, bo mieszkanie w akademiku się nie opłaca jak sama w mieszkaniu mieszkam a i tak się widujemy prawie codziennie) w moim mieszkaniu kupionym przez rodziców, wtedy zaczął się koszmar. Przez ostatni rok mieszkania razem może 4 razy zrobił zakupy, ani razu nie zaproponował nawet że zapłaci chociaż połowy za rachunki, próbowałam rozmawiać z nim o tym to zawsze, że on nie ma pieniędzy. Sama dużą ilością pieniędzy nie dysponuje.
Wiem, że on pracuje i może nie ma z tego kokosów ale sto złotych do rachunku co miesiąc by mnie ucieszyło. Często mam wrażenie ze on mnie wykorzystuje, zawsze jak jesteśmy w sklepie albo na mieście to płacę za niego, jak wszystkie skarpetki ma dziurawe to nie kupi sobie nowych tylko ja mu muszę kupić bo tak to by w zimie bez skarpetek chodził, on nigdy nawet nie pokwapił się o zdanie, że mi odda pieniądze, za to tylko czeka aż zapomnę o tym.
Jak zaczynam rozmowę z nim o tym to zawsze pada zdanie z jego ust, "że go nie rozumiem" oraz robi z siebie ofiarę. Seks tez przestaliśmy uprawiać bo ciągle jest niby zmęczony albo, że jest chory albo, że nie ma ochoty bo papierosy pali. Studia olewa też, oraz moje ostatnie urodziny kiedy przyszedł i powiedział, że on nie ma prezentu dla mnie bo nie ma pieniędzy chociaż mówił wcześniej, że mi kupi coś. Byłam strasznie zawiedziona jak dziecko któremu się coś obiecuje i tego nie robi. Najgorsze jest to, że na papierosy ma albo jakieś zakłady piłkarskie oraz gry komputerowe. Drogie wizazanki kieruję do was pytanie jak wy to widzicie z perspektywy trzeciej osoby? Czy tak wygląda normalny związek? Czy jednak mnie uznał za nawiną dziewczynę którą można wykorzystywać?

masz pasożyta a nie chłopaka. dziwię się, że z góry nie ustaliliście podziału kosztów wspólnego życia. ja bym mu w tym momencie powiedziała (jeśli upierasz się przy tkwieniu w tym związku), że od dziś płacicie po równo rachunki i żarcie. jak mu nie pasuje to niech spada do akademika.

[201704240947]

Powiedz mu żeby się wynosił. Facet cie wykorzystuje i nie szanuje, sama to widzisz. Na twoim miejscu zarzadalabym od niego zwrotu kasy za połowę rachunków, należy Ci się skoro mieszkał w twoim mieszkaniu. Macie w ogóle jakaś umowę? Co za pasożyt. Na dodatek pewnie kłamie że nie ma pieniędzy bo po co płacić skoro znalazł sobie wygodne ustawienie.

[NattiTt]

Ależ się facet ustawił, nie ma co.
Żyć, nie umierać.

[zakonna]

Napisane przez NattiTt

Ależ się facet ustawił, nie ma co.
Żyć, nie umierać.

Fakt. Sprytny miś.

wysłane telepatycznie

[haru_haru]

Też byłam z takim facetem, na szczęście nie zdążyliśmy razem zamieszkać. On biedny student pracujący jako kurier, ja się zlitowałam, obiady mu przywoziłam, za randki płaciłam. O ja głupia! Facet zbierał na swoje zachcianki i hobby po cichu - wydało się jak się spotkaliśmy na większym zlocie fanów fantasy i przyłapałam go z całym plecakiem nowych planszówek, figurek itp.

Także dobrze radzę - takiemu facetowi trzeba postawić twarde warunki, jak się nie zgadza to wypad. Nie jesteś jego mamą, nie jesteś psychologiem, nie jesteś od tego żeby go ustawić w życiu. Ale on nie może tobie utrudniać życia. Nie ma co się litować.

[ajah]

Juz wszystko zostało powiedziane. Czas byś pozbyla się pasożyta.

Sent from my HTC One using Tapatalk

[natalia_t]

Jakby mojemu facetowi nie przyszło do głowy, że jak mu się porwały skarpetki, to trzeba kupić nowe, to byłby koniec. Nie wiem jak nisko musiałabym upaść, żeby pilnować, czy chłopak ma ubrania nadające się do użytku. To brzmi jak opis niezbyt ogarniętego nastolatka, a nie dorosłego mężczyzny.

[Istielig]

Czytam to co napisalas i przerazona jestem. Weź ty tez moze usiadz i na spokojnie przeczytaj co napisalas i jak to wyglada.

Przeciez on Cie wykorzystuje.. Zaczelo sie od tego, ze sam stwierdzil, ze zamieszkacie razem bo nie oplaca mu sie placic za akademik? No swietny powod, zeby ze soba zamieszkac xD

Po drugie, dlaczego od samego poczatku nie usiadlas z nim i nie plwiedzialas "misiu, porozmawiajmy o podziale rachunkow"? Myslalas, ze sam bedzie sie poczuwal i dawal Ci pieniadze? Kazdy normalny czlowiek by tak zrobil, no ale widac Tobie sie trafil wybrakowany egzemplarz.

Dajesz sie po prostu wykorzystywać. On pewnie stwierdzil, ze skoro mieszkanie dostalas od rodzicow i nie placisz za nie wynajmu to jest ono tak tanie, ze w ogole nie musi niczego dokladac.

I wiesz co? To gowno prawda, ze on nie ma pieniedzy. Dzieki tobie on ich ma na pęczki, chomikuje sobie je gdzies na jakis blizej nieokreslony cel, u ciebie nawet za jedzonko nie płaci. Jestes jak kącik u mamusi, ktora zaplaci rachunki, obiadek ugotuje, popierze i nowe skarpetki tez kupi.

U mnie jest analogiczna mieszkaniowa sytuacja, tez mieszkam z chłopakiem w moim mieszkaniu od rodzicow. I wiesz co? Jak zaproponowalam mu zebysmy razem zamieszkali to sam do mnie przyszedl z kartka i kalkulatorem i powiedział, ze podzial pieniędzy wyobraza sobie procentowo, prolorcjonalnie do zarobko. I wyobraz sobie, ze oznacza to, ze płaci 4/5 wszystkich naszych wydatkow i jest jeszcze z tego zadowolony, bo wciaz wychodzi mu mniej niz wynajmowanie kawalerki w mieście wojewodzkim.

Mamy tez wspólne oszczędności, kazdy wiekszy wydatek konsultujemy razem i zawsze sobie pomagamy takze finansowo ( mial przerwe w pracy i potrzebowal 500zl na kaucje to mu dalam te pieniadze, ja niedawno mialam maly wypadek i potrzebowalam zostawic 800zl u dentysty to zaplacil moj rachunek)

Generalnie ten twoj chlopaczek to jakas porazka i nie jestescie w ogole partnerami, Ty jestes jego opiekunka i sponsorka zycia.
Daj mu tydzień na wyprowadzke, po tym czasie wystawiasz walizki za drzwi. Moim zdaniem nie ma juz szansy na rozmowe i kazanie mu sie dokladac do zycia, skoro sam na to nie wpadl to on w ogole nie rokuje niczego i ja bym nie ciągnęła relacji z takim człowiekiem

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[bluebluesky]

Mloda jestes, daj sobie szanse na szczescie, rzuc go!

[golddream]

Dziękuje wam wszystkim za dobre rady od serca, miarka się przebrała w Mikołajki (wczoraj) kiedy nakrzyczał na mnie w wielkim żalem, że mi musi kupić prezent ostatecznie dostałam go ale kierowało mną ogromne rozczarowanie. Fakt powinnam się cieszyć, że cokolwiek dostałam ,lecz okoliczności mnie zabiły od środka, ponieważ ja się postarałam (głupia ja!) z prezentem, tydzień się zastanawiałam a tu takie coś w zamian - zszargane nerwy. Ostatecznie już razem nie mieszkamy, zabrałam się za porządki i znalazłam dowody ,iż mój były aktualnie jest zadłużony! Chociaż nie wiadomo mi nic żeby na cokolwiek większego wydawał, przynajmniej dla mnie albo dla "mieszkania" . Mam nadzieję, że moja historia komuś pomoże żeby nie być tak nawiną jak ja. Pozdrawiam