|
|
#1 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 44
|
narzeczony... czy coś z tego będzie?
Narzeczonego poznałam ok 1,5 roku temu. Ja mam 29 lat, on 33 lat i kazde z nas bylo juz w powaznych zwiazkach ale dopiero kiedy się spotkalismy poczulismy że to właśnie TO. Oboje pierwszy raz w zyciu tak naprawde zakochalismy sie, a bądźmy szczerzy - nastolatkami nie jesteśmy
Kilka miesięcy po poznaniu miałam wypadek samochodowy, Bartek zajął się mną, bo moja najbliższa rodzina mieszka zagranicą i kontakty mamy zaledwie poprawne (telefon na urodziny, spotkania raz w roku na święta). Moi rodzice nie przyjechali żeby się mną zaopiekować ani nawet zobaczyć jak się czuję, a przeszłam dwie operacje i dość wolno dochodziłam do siebie. W marcu tego roku zamieszkaliśmy razem. W lipcu oświadczył mi się na wakacjach i zaczęliśmy powoli planować wesele, bo chcemy żeby odbyło się jesienią przyszłego roku. Wszystko super... a no właśnie nie do końca. Bartek to dobry chłopak ale jednocześnie nieco trudny. Jest jedynakiem i to niestety trochę rozpieszczonym. Widzę jak jego rodzice dbają o mnie, więc mogę się tylko domyślać jak bardzo dbali o niego. Od razu prostuję - to nie będzie wątek o sprzątaniu, dbaniu o siebie czy niesamodzielności mojego TŻa, bo tutaj absolutnie nie mam mu nic do zarzucenia Bartek jest osobą raczej skrytą, ciężko z niego wyciągnąć co u niego w pracy, jak mu minął dzień, jak podobał się film który widzieliśmy, co sądzi o aktualnej sytuacji w kraju (którą btw w ogóle się nie interesuje, muszę zmuszać go żeby zobaczył jakieś wiadomości). Słowem, trudno z nim podyskutować. Kiedyś mi to nie przeszkadzało, bo jestem gaduła i obojgu pasował układ - ja mówię, Ty słuchasz - ale czasami są momenty kiedy oczekuję współpracy w rozmowie, a nie słuchania własnego monologu, szczegolnie jesli mam problem i potrzebuje rady a nie "aha" i "mhm". Jeśli ja nie mówię to jest cisza - w aucie, przed telewizorem, w parku na spacerze. TŻ nie jest tez wylewny i mimo że się stara i np. codziennie przytula mnie przed snem albo całuje mnie przed wyjściem do pracy to mało mamy fizycznego, intymnego kontaktu. Te wspomniane wyżej czułości też są "wypracowane", bo kiedy się poznaliśmy nie miał takich odruchów więc wiem, że przytula bo trzeba a nie dlatego, że sprawia mu to przyjemność. Resztę muszę inicjować sama a to już też przestaje mi wystarczać. Do tego czasami kiedy się przytulam, potrafi np. pogłaskać mnie na odczepnego po ramieniu i nawet nie odwrócić wzroku. Inna kwestia - chwalenie, tu wychodzi z niego jedynak. Nie potrafi powiedzieć że coś super ugotowałam, że rewelacyjnie w czymś wyglądam, że jestem kochana, że jest ze mnie dumny bo osiągnęłam coś w pracy, że fajnie zaplanowałam nasz wyjazd. Dla niego to jest po prostu "fajne" i mam wrażenie że oczekuje, że pewne rzecz SĄ i tyle, druga osoba je po prostu robi. Nie trzeba tego zauważać. Czuję się jakbym tylko ja pracowała nad związkiem - to ja do tej pory byłam osobą, która powodowała że wszystko było wesołe, zabawne, kolorowe, ciekawe. Jasne, charaktery są różne ale czuję że ja się staram, a on to bierze i nic nie daje od siebie. Czuje się niedoceniona, niezauważona, kochana "trochę mniej". Ostatnio miałam ciężki okres w pracy, wracałam do domu zmęczona i zdołowana a on nawet nie próbował mnie pocieszyć, bo "mój nastrój mu się udzielał i nie wie co miałby zrobić" i po prostu siedzieliśmy przed TV bezmyślnie przerzucając kanały. Pewnego dnia nie wytrzymałam i puściły mi nerwy, wygarnęłam mu to jak się czuję i że mam wrażenie, że czasami jesteśmy bardziej jak współlokatorzy niż para. On wkurzył się że robię awanturę o nic. Trzasnęłam drzwiami od sypialni i wypłakałam się za wszystkie czasy. On w drugim pokoju włączył PS4 i grał przez dwie godziny. Kiedy się uspokoiłam poszłam do niego i zapytałam czy aż tak bardzo ma wszystko gdzieś i czy wie, że takim obojętnym zachowaniem pokazuje mi że ma mnie w ... . Coś tam bełkotał ale były to raczej jakieś zlepki zdań bez większego sensu, byle coś powiedzieć. Zdenerwowana poszłam spać a następnego dnia pojechałam do koleżanki z czasów studiów żeby ochłonąć, uciec na chwilę od niego i pomyśleć. Nie było mnie cały dzień, bo uznałam że jestem na tyle sfrustrowana, że jeśli nie ochłonę to znowu będzie kłótnia. Poza tym nie miałam ochoty wracać do takiej atmosfery, bo wiedziałam że jeśli sama jej nie naprawię to nikt inny tego nie zrobi. Wróciłam wieczorem i na spokojnie porozmawialiśmy, powiedziałam co mi nie pasuje, że nie czuję się kochana i "chciana" usłyszałam, że byłam rozpieszczana przez poprzednich facetów, że on nie może koło mnie skakać i udawać że jest inny niż jest naprawdę. Kiedy powiedziałam, że kiedyś po prostu wystarczyło to że się starał i że widziałam że mu zależy przytaknął że się postara. Od tego czasu minęły dwa tygodnie i nic, zero zmiany. Pierwsze dwa dni były ok, był uśmiechnięty, przytulił mnie od czasu do czasu, wziął za rękę na spacerze, poszliśmy do kina. No ale teraz znowu jest to samo, ja się przytulam (chcę dać jakiś przykład) a on gapi się w telefon i nie reaguje, nasze rozmowy w ciągu dnia to pojedyncze słowa na komunikatorze, zrobię obiad to nawet nie powie że mu smakuje. Jestem coraz bardziej przybita, smutna, zmęczona tym wszystkim bo ile można mówić i prosić. A najgorsze, że ślub we wrześniu 2016. Czuje się jak w potrzasku, bo z jednej strony pierwszy raz czuję że kogoś kocham, a z drugiej chcę więcej od naszego związku. Nie wiem co robić i zaczynam mieć różne, głupie myśli. |
|
|
|
|
#2 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 611
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Cytat:
Zamiast skupiać się na ślubach "wrzesień 2016" i żyć przyszłością, zacznij skupiać się na tym co jest tu i teraz i z tego tu i teraz wyciągaj wnioski. Na razie zaślepia Cię słowo "narzeczony" i wizja wrześniowego (bo "r" w nazwie) ślubu. Bo jakby Cię nie zaślepiała, to niestety już dawno byś zauważyła, że pewne problemy są tu nie do przeskoczenia, bo ten facet ma taką, a nie inną osobowość. Pewnie rzeczy się da wypracować, a inne nie ma szans. Wiele z tego, co opisałaś to niestety to "nie ma szans na zmianę". |
|
|
|
|
|
#3 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2015-03
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 4 283
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Może być problem bo wygląda na to że taka jego natura po prostu, człowieka który nie szuka w związku czułości ,ale raczej ucieczki przed samotnością w życiu.Wątpliwe żeby samej udało Ci się go zmienić
|
|
|
|
|
#4 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 44
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Cytat:
Btw. ślub zaplanowany na ponad rok po zaręczynach to szybko? A określenie "narzeczony" padło RAZ. Wybacz, że tak się powtarzałam ![]() "zaślepia Cię słowo "narzeczony" i wizja wrześniowego (bo "r" w nazwie) ślubu" Rety, naprawdę to napisałaś? Strasznie to zgorzkniałe, jakbyś bardzo chciała ze mnie zrobić jakąś głupiutką istotkę. Nie wiem po co to było ale może Ci trochę zeszło ciśnienie. Edytowane przez Domii86 Czas edycji: 2015-10-23 o 14:41 |
|
|
|
|
|
#5 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 592
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
On się zachowuje tak jak się zachowuje, bo taką ma naturę p prostu. Czy to jest do przeskoczenia? trochę tak, np sama mówisz, ze nie ma odruchu przytulania, a jednak się przytula, bo jakoś to w nim wyuczyłaś.
Ale może być trudno. Moim zdaniem po 1,5 roku jesteś jeszcze w stanie zakochania, co utrudnia obiektywne widzenie niektórych rzeczy. Dlatego też póki co nie skupiałabym się na ślubie, tylko na wspólnym życiu, żeby zobaczyć, czy bardzo Ci przeszkadza jego charakter w codziennym życiu. Moim zdaniem może być dość trudno. Z drugiej strony ma też dużo zalet, które przejawiają się w jakichś tam działaniach. |
|
|
|
|
#6 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2015-08
Wiadomości: 1 937
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Rozumiem, że w tym wieku już chcesz założyć rodzinę, ale bez przesady, aby brać pierwszego lepszego. Da się wypracować kompromis na zasadzie - ja zmywam, ty wynosisz śmiecie, a nie zmienić człowieka. On jest zimny i ma gdzieś, że ty potrzebujesz czułości. Nigdy nie będzie chciał się do ciebie przytulać, nigdy nie będzie cię rozpieszczał. Już nigdy nie będzie się starał o ciebie, bo taki jest i ma gdzieś twoje przyjemności wbrew sobie. Faceta po 30 nie zmienisz. Albo akceptujesz go takim jakim jest, albo odchodzisz. A jak weźmiesz już ten ślub to nie płacz później, że on jest zimny, bo wiesz, że taki jest i NIGDY SIĘ NIE ZMIENI.
__________________
kiedy się naprawdę kogoś kocha, wierność nie jest żadną zasługą... Edytowane przez GdyKochamy Czas edycji: 2015-10-23 o 15:06 |
|
|
|
|
#7 | ||
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 611
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Cytat:
---------- Dopisano o 15:00 ---------- Poprzedni post napisano o 14:59 ---------- Cytat:
|
||
|
|
|
|
#8 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 44
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Cytat:
Wiem, że może być trudno ale zastanawiam się w jaki sposób mogę z nim rozmawiać albo jak próbować go zmienić. TŻ wie, że bywa mrukiem i kiedyś przyznał że pokochał mnie za to że jestem iskierką w jego życiu. Wiem, że coś tam się stara ale jednocześnie jest typem, dla którego święty spokój jest najważniejszy i nie rozumiem z czym mam problem. Według niego miedzy nami wszystko jest ok. Z drugiej strony to człowiek, który potrafi powiedzieć swoim znajomym, że musimy wracać wcześniej z wyjazdu i zwalić to na jakiś problem w pracy kiedy prawda jest taka, że wracamy bo jego kolega tak chrapie, że nie mogę w nocy zmrużyć oka i po dwóch nieprzespanych nocach jestem jak zombie I nigdy mi tego nie wypomni. W takich chwilach jest moim bohaterem.
|
|
|
|
|
|
#9 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 573
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Cytat:
---------- Dopisano o 15:08 ---------- Poprzedni post napisano o 15:07 ---------- Nijak. Albo bierzesz człowieka takiego, jakim jest, albo poszukaj innego. |
|
|
|
|
|
#10 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 526
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
E tam, że zaraz obudziłaś się z ręką w nocniku. Jeszcze go poznajesz, poznajesz też siebie i swoje potrzeby. I całe szczęście, że przed ślubem, a nie po nim. Dla mnie takie coś byłoby nie do przeskoczenia, nie wytrzymałabym. Czy Ty wytrzymasz, to inna historia. Nie sądzę, że związek powinien polegać na wytrzymywaniu ze sobą, jak się jest niedobranym. Wiem na pewno, że nie warto brać ślubu, jak się ma takie wątpliwości, ślub nie rozwiązuje niczego, nie będzie lepiej.
|
|
|
|
|
#11 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 1 120
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Cytat:
Zgadzam się z dziewczynami, że ciężko będzie zmienić jego nawyki, bo on po prostu taki jest. Nie potrzebuje czułości i bliskości, a to co działo się u Ciebie w pracy niekoniecznie go interesuje. Byłam z podobnym facetem i też mi to przeszkadzało. Ciężko to przemilczeć i zaakceptować, z drugiej strony ciągłe proszenie się o uczucie i uwagę (bo do tego to zmierza - w końcu będziesz z nim rozmawiać "złap mnie za rękę", "obejmij mnie, pogłaszcz") jest dosyć upokarzające. Szczególnie że przyjdą myśli, że on się do tego zmusza. Są pary, którym taka oziębłość nie przeszkadza. Zastanów się, czy jesteś w stanie być z kimś takim. Osobiście nie nastawiałabym się na to, że to się zmieni. Szczyt jego możliwości ujrzałaś zapewne na początku związku, teraz lepiej nie będzie. Może warto odłożyć ten ślub i zobaczyć jak wam się będzie razem żyło jeszcze przez jakiś czas?
__________________
"Ale cień Dzikiej Kobiety wciąż za nami podąża, dniem i nocą. Nieważne, gdzie jesteśmy, ten cień ma nieodmiennie cztery łapy." |
|
|
|
|
|
#12 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 44
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Cytat:
Napisałam na początku wątku że każde z nas było kiedyś w poważnym związku ale nie czuliśmy nigdy miłości. Teraz czujemy. To tylko tak żeby wytłumaczyć, że to nie pierwszy lepszy. Z drugiej strony pewnie masz rację... facet po 30tce i zmiana? Hmm, good luck Ech, gdzieś tam jednak wierzę, że mało jaki związek jest idealny od początku i że ważne są fundamenty i takie wielkie słowa jak uczucie, zaufanie, dobroć, wsparcie a resztę można wypracować. Edytowane przez Domii86 Czas edycji: 2015-10-23 o 15:12 |
|
|
|
|
|
#13 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2015-03
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 4 283
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
No jasne Domi, przede wszystkim musisz starać się z nim rozmawiać, rozmowa to podstawa związku
|
|
|
|
|
#14 |
|
niecnotliwa dziewica
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Mnie by osobiście szlag trafił, jakbym miała własnego chłopa - choćby i najbardziej kochanego i bliskiego ideału - prosić, żeby mnie przytulił, pocałował, wziął za rękę.
To jak w tym starym dowcipie: Ona: kochanie, powiedz mi jakieś ciepłe słowo... ![]() On: futro. A facet w tym wieku ( i w żadnym innym, moim zdaniem) się nie zmieni. Taki ma charakter i kropka.
__________________
I wanna hurt you just to hear you screaming my name |
|
|
|
|
#15 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 1 699
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Być może to jest po prostu taki typ "zadaniowy". Jego miłość objawia się w działaniach bardziej załatw, zrób, zadbaj niż przytulnie czy jakieś formy romantyzmu. Jak piszesz, on zawsze taki był. Nie sądzę, żeby się zmienił. Kwestia charakteru. To trochę tak jakbyś Ty miała być teraz małomówna i nie lubiła przytulania. Dasz radę? No moze przez dwa dni.
![]() Mój Tż jest bardzo podobny do Twojego Bartka. Może nie kropka w kropkę ale znacznie. Zawsze mogę na niego liczyć w sytuacjach awaryjnych ale liczyć na to, że obudzi się w nim jakiś romantyz nie liczę. Nie znaczy to, że się nie stara ale będąc szczerą to przytulanie czy jakiś inny kontakt fizyczny w ciągu dnia inicjuję najczęściej ja. Jest jaki jest. Od 10 lat to widzę i akceptuję choć przyznam, ze jak mam gorszy dzień to mi to nieco przeszkadza. Wy jesteście razem dosyć krótko. Musisz przemyśleć czy życie z kimś takim Ci odpowiada. Może być też tak, ze po prostu między Wami (z jego strony) coś wygaslo i tyle. Bo też z Twojego opisu czasem widać nie tyle brak okazywania uczuć pozytywnych przez B. co okazywanie znudzenia czy zniecierpliwienia... |
|
|
|
|
#16 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 8
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Praktycznie w ogóle nie udzielam się na wizażu, ale ta sytuacja jest podobna do tej, w której ja kiedyś byłam - byłam, bo wynik jest taki, że się rozstaliśmy. Mój były też był zimny, jakaś tam czułość była, ale różnie z tym było, raczej na zasadzie że położył się obok mnie i przerzucił przeze mnie ramię. Mi po prostu było tak po ludzku bardzo przykro, że on mnie rzadko przytula całuje, komplementów w ogóle nie było. Raz nawet zrobiłam eksperyment i przez miesiąc nie inicjowałam pocałunków (bardziej namiętnych, nie mam na myśli cmoka w usta czy w policzek, to to było i z jego strony) - przez bite 4 tygodnie nie było ani razu, żebyśmy się całowali. W ogóle nie umiał rozmawiać, kiedy zaczęłam się mu zwierzać z osobistych problemów to jedyne wsparcie jakie czułam wynikało z tego, że wyglądał na przejętego moimi kłopotami, ale tyle - zero komentarza, rady, zresztą temat umierał zaraz po moim zwierzeniu i tyle. Nie jestem przylepą z natury ani osobą przesadnie emocjonalną, ale potrzebuję chyba jak każdy jakiegoś potwierdzenia, że drugiej osobie na mnie zależy (buziaka, odwzajemnionego uśmiechu, przytulenia). Oczywiście rozmawiałam o tym z chłopakiem (raczej informowałam, bo miałam wrażenie że mówię do ściany, dostawałam tylko informację zwrotną, że zrozumiał i coś z tym zrobi). Jednak koniec końców i tak w tempie ekspresowym następował powrót do rzeczywistości. Ja zaczęłam żebrać o uwagę, prosić go o to, żeby mnie przytulił, częściej inicjować kontakt fizyczny (nawet głupie trzymanie za rękę), już nie mówię o seksie. Związek się skończył tak, że ja się wkręciłam na maksa, a on mi oświadczył że to nie to.
Efekt jest taki, że co prawda dziękuję niebiosom, że to się skończyło, bo z perspektywy czasu widzę, że byłam nieszczęśliwa (to nie był jedyny problem w związku, ale mnie najbardziej osobiście dotykał), ale do tej pory borykam się z wyjątkowo chwiejną samooceną, która przez większość czasu jest po prostu niska. Nie jestem histeryczką, ale zaczęłam sobie wkręcać, że to może moja wina, że może ja się za mało staram, albo że za dużo wymagam. Kiedy byłam w związku, jakiekolwiek moje rozważania na ten temat kończyły się tym, że stwierdzałam, że on tak ma a ja to "bohatersko" zaakceptuję, bo przecież go kocham, bo żaden związek nie jest idealny, bo to się da przeskoczyć, bo to nie jest najważniejsze, bo on może to w końcu zmieni... Srali muchy będzie wiosna. Ludzie się tak nie zmieniają, nawet jak im zależy na drugiej osobie. Nie i już. Nie znam Cię w ogóle i nie wiem jaki jest Twój stopień tolerancji na takie sprawy, ale ja osobiście nie należę do osób, które są megawylewne, myślę, że mieszczę się w średniej, a pomijając to, że mój związek się zakończył (za co jestem wdzięczna Opatrzności, bo byłoby ze mną o wiele gorzej) to ja sama wyszłam z niego z niską samooceną. Nie warto. PS myślę, że to nie ma żadnego związku z byciem jedynakiem - myślę natomiast, że może wspominając o tym chcesz znaleźć jakieś racjonalne uzasadnienie, ja też tak swojego tłumaczyłam - że introwertyk, że problemy osobiste miał itp. A to nieważne tak naprawdę |
|
|
|
|
#17 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2015-08
Wiadomości: 1 937
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Cytat:
Odwołaj ślub. Chcesz przyrzec, że będziesz do końca życia z kimś, kto nigdy nie będzie w stanie zaspokoić twoich potrzeb dotyczących czułości? To naprawdę zacznie ci później przeszkadzać i albo będzie sfrustrowana, albo zdradzisz go z jakimś, który będzie chciał cię przytulać. A co do tego, że niby mało który związek jest idealny na początku... Właśnie na początku związki są idealne! Dopiero później, gdy zauroczenie przechodzi, zaczyna się widzieć jakieś wady i pytanie tylko czy da się je zaakceptować, czy to po prostu nie ma sensu. W kwestiach takich jak czułość trzeba pasować do siebie od początku.
__________________
kiedy się naprawdę kogoś kocha, wierność nie jest żadną zasługą... Edytowane przez GdyKochamy Czas edycji: 2015-10-23 o 15:48 |
|
|
|
|
|
#18 |
|
Copyraptor
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 21 115
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Byłam w związku z człowiekiem, którego kochałam, ale który mnie nie chwalił i nie okazywał czułości. Z czasem przeszkadzało mi to coraz bardziej (oczywiście były między nami też inne problemy).
W pewnym momencie zapytałam się, czy chcę tak spędzić kolejne 3-5-7 lat życia. W ciągłym poczuciu takiego...niedoboru. I upodlenia, że muszę się prosić o coś, co w innych związkach jest na porządku dziennym. Uznałam, że nie. Jestem teraz z osobą, którą kocham dużo bardziej i która okazuje mi dokładnie tyle czułości, ile potrzebuję, a nawet więcej. W dodatku wszystko, co robię, jest doceniane i zauważane. Niebo a ziemia zmarnowałabym sobie życie, gdybym została z tamtym człowiekiem dla jego zalet (których też posiadał sporo).
|
|
|
|
|
#19 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 299
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Cytat:
On ma jakieś kompleksy odnośnie Twoich byłych facetów, czuć to na odległość. Jakby ruszył tyłek i trochę pozabiegał o Ciebie dziewczyno, to może już nie miałby czasu na wymyślanie takich głupot i porównywania się "bo oni byli tacy, a ja jestem taki". Nie myśl o tym, co ktoś inny chce w tym przypadku. Myśl o tym co TY chcesz. Ja Cię nie mogę... co za "facet". |
|
|
|
|
|
#20 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 2 471
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Mam bardzo podobne doświadczenia jak cholernarejestracja, też byłam w związku w którym musiałam prosic się o miłe słowa, przytulenie, zainteresowanie, i mimo że byłam bardzo bardzo bardzo zakochana, uznałam że zasługuję na coś więcej, i to była najlepsza decyzja mojego życia, krótko po rozstaniu poznałam kogoś kto daje mi mnóstwo miłości i uczucia a ex jest dla mnie po prostu dobrym kolegą. I tak szczerze jak teraz sobie o nim myślę, to nie wiem czy jest jakaś dziewczyna która wytrzymałaby z nim tak długo jak ja
![]() Nie miej nadziei że się zmieni, bo nie ma takiej opcji niestety.
__________________
"Przepraszam dawną miłość, że nową uważam za pierwszą." Wisława Szymborska I ostatnią. PM 2018 |
|
|
|
|
#21 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-08
Wiadomości: 20
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Zimny Wiedźmin nie stanie się nagle romantycznym poetą - nie ważne jak bardzo byś tego pragnęła. To występowanie przeciwko naturze.
Poza tym ja chyba bym nie chciała by mój narzeczony usilnie chciał bym zmieniła się w kogoś w kim nie jestem. Oboje będziecie nieszczęśliwi. |
|
|
|
|
#22 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 1 451
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Autorko tak naprawdę ta ostatnia "kłótnia" mówi o Was wszystko. Wróciłaś do domu, w złym humorze, czekałaś na parę słów pocieszenia- on nic. Wkurzyłaś się, zamknęłaś w pokoju, popłakałaś - on nic. Zirytowałaś się jego brakiem reakcji, opieprzyłaś- on nic. Wyjechałaś do koleżanki, pewnie oczekując że może wtedy wykrzesa z siebie jakieś zainteresowanie, że może się przestraszy- on nic. W końcu wróciłaś do domu i wyszłaś jako pierwszą z inicjatywą rozmowy, pewnie jak zawsze. A to i tak dało jedno wielkie NIC. Ty przeżywasz, płaczesz, wyjeżdżasz, wracasz, naprawiasz, rozmawiasz, a on pewnie nawet dupska z kanapy przez ten cały czas nie ruszył zagapiony w tv. Naprawdę chcesz wyjść za mąż za tego człowieka? Przecież będzie tylko gorzej. On wykrzesał z siebie maxa na samym początku, może nawet więcej niż max, a czas tylko pokazuje jego prawdziwą naturę i pewnie nie ma to nic wspólnego z jego zaangażowaniem w związek. Chcesz spędzić z życie z człowiekiem który będzie służył za jeszcze mebel w domu? Ani nie możesz z nim podyskutować, ani się zwierzyć, pocieszenia czy rady od niego nie dostaniesz, cieplejszego słowa czy komplementu nie usłyszysz, nigdy Cię po prostu sam z siebie nie przytuli. Jeżeli już teraz nie macie o czym ze sobą rozmawiać to za kilka lat już zupełnie będziecie żyli w ciszy, nie dotykając się, a przestrzeń między Wami będzie wypełniał telewizor, co zresztą już się dzieje. Szczerze mówiąc mi po półtorej roku związku ciężko było znaleźć nawet parę rzeczy które przeszkadzają mi w moim TŻ, a co dopiero gdybym miała napisać o tym cały elaborat. A z czasem złych rzeczy widzi się więcej, a do tych dobrych się przywyka. Poza tym fakt, że Twój facet chciał wrócić wcześniej z wyjazdu bo kolega chrapał i nie dawał Ci spać to nie powód do tego żeby od razu lecieć do ołtarza. Zastanów się też czy to po prostu nie była wymówka dla niego samego żeby wrócić wcześniej do domu, bo jeżeli jest introwertykiem to pewnie przebywanie w towarzystwie kilka dni pod rząd, dzień i noc, w obcym miejscu było dla niego bardzo wyczerpujące.
|
|
|
|
|
#23 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 1 699
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#24 |
|
lokalna gwiazda
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 785
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Tacy faceci chyba rzadkością nie są, bo sama trafiłam na taki egzemplarz. Nie umiał powiedzieć dobrego słowa. Komplement mogłam usłyszeć od jego kumpla, od niego nigdy. Na swoje szczęście rzuciłam go, podczas przypadkowego spotkania po latach, stwierdziłam że to nadal drętwus.
Jeśli autorkę wykańcza obecna sytuacja, to już chyba ma świadomość, że cudu nie będzie. I jeśli nie ma zamiaru godzić się z tym, co jest, to wyjście jest tylko jedno. Rozstanie. Facet może kochać, ale jeśli jest oschły w obejściu, to tej miłości trudno się doszukać. On wie, że kocha, a przytulanie i podobne rzeczy, to dla niego gesty bez znaczenia. |
|
|
|
|
#25 | |
|
Hrodebert
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 4 440
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Cytat:
O wiele bardziej niepokojący i świadczące o pewnej niedojrzałości jest teks o skakaniu i rozpieszczaniu. |
|
|
|
|
|
#26 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 280
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Są ludzie, którzy uwielbiają okazywać czułość i uczucia, a są tacy którzy tego nie potrzebują. Nie oznacza to, że im nie zależy tylko po prostu nie każdy jest wylewny. Oczywiście możesz nauczyć go jakiś tam gestów jak pocałunek na dzień dobry, ale nie licz na to, że on się nagle zmieni i sam z siebie stanie się mega czuły. Oczywiście do mniejszej wylewności u drugiej osoby można się przyzwyczaić i ja bym się o aż tak nie martwiła, no chyba, że dla Ciebie to jest kluczowe. Mnie by bardziej zastanawiała komunikacja. O ile Ty gadasz o pogodzie, a on tylko przytakuje to jest, ale jak gorzej jak będziecie mieć jakiś problem, a on kompletnie nie będzie chciał z Tobą gadać i będziesz prowadziła monologi.
__________________
|
|
|
|
|
#27 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 781
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Przypomnij sobie jego zaangażowanie, czułość i zainteresowanie Tobą z pierwszych tygodni Waszej relacji. To jest prawdopodobnie maks jego możliwości w tym względzie. Może się to powtarzać, gdy postawisz sytuację na ostrzu noża, gdy będzie przeżywał ważny i dobry emocjonalnie okres w życiu.
Nie jest fajnie, że nie masz tego, czego potrzebujesz. Ale nie jest też fajnie, że chcesz go zmienić. |
|
|
|
|
#28 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: zagranico
Wiadomości: 1 492
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Moim zdaniem to nie o to chodzi, że on jest introwertykiem. Jeśli uczucia są, to się je okazuje, koniec kropka. Niekoniecznie przez miłosne wyznania non stop i patrzenie sobie w oczy godzinami, ważniejsze są gesty, a u niego nawet tych gestów brakuje. Nie rozumiem, jak faceta może nie obchodzić, to że jego kobieta płacze sama w łazience. I po sporej kłótni (jeśli zniknęłaś na cały dzień tylko po to, żeby go nie widzieć, to zakładam, że całkiem spora była...) nie wykazać żadnej inicjatywy?
Wydaje mi się, że to nie jest tak, że on, biedaczek, jedynak, nie wie jak uczucia okazywać. On po prostu tych uczuć względem Ciebie nie ma
__________________
67,7 67 66 65 64 63 62 61 60
|
|
|
|
|
#29 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-10
Wiadomości: 15
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Dziwne, wcześniej nie zauważyłaś że jest małomówny?
A teraz stawiasz wasz związek pod znakiem zapytania tylko ze względu na to? Masakra |
|
|
|
|
#30 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2014-09
Lokalizacja: z miasta
Wiadomości: 1 246
|
Dot.: narzeczony... czy coś z tego będzie?
Nie wytrzymałabym z facetem, który aż tak mnie olewa i jakikolwiek kontakt fizyczny musi wychodzić tylko z mojej strony. Serio, ale dopominanie się o wzięcie za rękę czy przytulenie jest straszne. Tak nie powinna wyglądać para.
__________________
"Zbyt wiele w życiu widziałem, żeby nie wiedzieć, że kobiece przeczucia bywają cenniejsze niż wnioski analityka." |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 09:48.










I nigdy mi tego nie wypomni. W takich chwilach jest moim bohaterem.



On ma jakieś kompleksy odnośnie Twoich byłych facetów, czuć to na odległość. 
67,7 67 66 65 64 63 62 61 60

