Czy polskie dzieci są otyłe?

[201607111042]

http://natemat.pl/144443,chcesz-zeby...rawidlowa-wage

Widzicie tę "otyłość" u polskich dzieci? Ja może nie mam z maluchami za bardzo kontaktu, ale dzieci które widzę na ulicach są raczej szczupłe albo z lekką nadwagą, takie naprawdę otyłe widuję rzadko.
Nie wydają Wam się te statystyki czasem śmieszne? Ja raz przeczytałam, że wg jakiegoś tam badania 50% polskich dzieci jest niedożywionych, a w innym artykule że 75% cierpi na nadwagę (ewentualnie na odwrót, w każdym razie troche mnie to rozbawiło). Ufacie takim statystykom?

W zalinkowanym artykule pewna pani wypowiada się, jak powinny się odżywiać dzieci. Też uważacie, że to skandal, że dzieciaki piją sok zamiast wody? No nie wiem, taka mania zdrowego odżywiania że tylko zdrowe, bez tłuszczu, cukru i najlepiej bez smaku, ale oczywiście przepyszne, no bo zdrowe, nie zakrawa na lekką paranoję i takie artukuły czy kampanie nie osiągałyby lepszych efektów gdyby jednak były w tej kwestii bardziej, że tak powiem, wyważone?

Widziałam parę razy dzieci, które razem z rodzicami jadły obiad w mcdonaldzie i w sumie nie uważam tego za jakąs straszną zbrodnię, jeśli ma miejsce raz na jakiś czas, ale niektóre z tych widzianych przeze mnie dzieciaków miały spore gabaryty i jak dla mnie takie podejście rodziców jest nierozsądne. Tylko właśnie potem czytam taki artykuł, że dziecku to tylko jabłuszko, marcheweczkę, bron boże batonika, a do picia to tylko wodę no to... no nie wiem, głupota równie wielka jak karmienie tych dzieciaków samymi fastfoodami. A Wy co sądzicie?

[phony]

Z jednej strony to dobrze, że jest moda na świadome odżywianie się, ale z drugiej nie ma też co popadać w przesadę- tak jak piszesz.

Ja akurat mam sporo kontaktu z dziećmi i serio, na palcach jednej ręki mogę policzyć takie, które powinny schudnąć. Owszem są dzieci nieco pulchniejsze, ale w normie, ja też jako dzieciak byłam dość pulchna a teraz szczuplak ze mnie

No i trzeba pamiętać, że jest też druga strona medalu- im większe ciśnienie na bycie szczupłym i fit tym większe rycie bani już od dziecka skutkujące zaburzeniami odżywiania i problemami psychicznymi. Sama dałam się złapać i skończyłam z bulimią sportową. Potrafiłam przez dwie godziny biegać, żeby spalić głupiego Twixa i być na lekkim minusie.....

[201605300922]

Akurat paradoks, że ktoś może być jednocześnie otyły (nawet monstrualnie) a jednocześnie niedożywiony jak najbardziej może mieć miejsce, przynajmniej tak mi mówiono na konferencji o otyłości. Niedożywienie to przede wszystkim brak niezbędnych mikroelementów, witamin, ale również białka - co u osób otyłych czy nawet z normalną wagą podobno wcale nie tak rzadko ma miejsce. Co do wagi dzieciaków - ja sporo widuję dzieci, które może nie są jeszcze otyłe ani grube, ale ewidentnie powinny być trzymane przez rodziców w ryzach. Oczywiście nie w takich ryzach, jak propagują matki na pewnym forum tzn. słodycze tylko w niedzielę, bo nie uwierzę, że takie dziecko, co to cały tydzień na słodycze czeka, potem się nie rzuca na słodkości, jak np. koleżanka poczęstuje w szkole. Wszelkie ortodoksje - oczywiście poza sytuacjami szczególnymi, jak alergie, choroby genetyczne - są złe.

[Rena]

no dokladnie otyly moze byc niedozywiony rownoczesnie.

[201604250941]

widzę, za moich czasów w klasie był jeden gruby, to byla niemal zasada, musial byc jeden i nie mniej ni wiecej, no tak wychodzi 3-4/100
a teraz wystarczy wyjsc na ulice, zeby spotkac kilka grubych dzieci
ale nie tyle nadal, jak alarmują

[Mileva_]

Gdy widzę dzieci idące do szkoły, bawiące się na podwórku czy wycieczki, nie ma tam dużo grubasów, więc może te pogłoski o epidemii otyłości są przesadzone.

Ale fakt - spasionych dzieci jest nieporównywalnie więcej, niż gdy ja byłam w szkole. Wtedy "grubas" w klasie to było coś na kształt sensacji, większa masa rzucała się w oczy na tle innych.

[ladylajla]

Nie wiem, może jestem kiepską obserwatorką, ale ilość grubych dzieci według mnie specjalnie nie odbiega od tego, co pamiętam ze swojego dzieciństwa przełomu lat 90/00 - czyli statystycznie ze 3 osoby w klasie tęższe od reszty. A wtedy jeszcze nie było tylu trendów żywieniowych, wiekszość domów prowadziła jeszcze tradycyjną "postpereelowską" kuchnię, gdzie nikt się kluchów, ziemniorów, wieprzowiny, smażonego, cukru, napojów-ulepków i białej mąki nie bał.
A co z nas powyrastało, to sobie można dzisiaj na ulicach pooglądać.
Tyle, ze to wszystko moje obserwacje niepoparte żadnymi danymi, więc nie będę się upierać, że problemu otyłości nie ma.

Co do niedożywienia, to się wg mnie zamyka w kwestii finansowej często. Pewnie w niejednym domu trwa intensywne kombinowanie, jak przyrządzić 30 dań z kartofla i cebuli, żeby jakoś te dzieciaki napchać od pierwszego do pierwszego. Co nie przeszkadza w nakupowaniu im czipsów i oranżady, bo znowu, nie każdy umie pieniędzmi sensownie gospodarować i ma świadomość, co jest zdrowe i wartościwe. Ale zmierzam do tego, że żeby swobodnie planować wydatki na racjonalne żywienie rodziny, to trzeba mieć jakiś komfort finansowy.

[Wenress]

Ja widuję sporo dzieciaków z nadwagą ale podejrzewam, że część z nich niedługo urośnie wzwyż i ta masa zniknie Widuję też niestety dorosłych wciskającym dzieciakom słodycze na siłę w sklepie... wiecie, pytają czy chce batonika, dzieciak, że nie, a oni dalej mu szukają czegoś, byle tylko się najadł cukru. Nie ogarniam tego, ja bym spytała czy chce owoc, soczek czy coś, słodkości gdyby samo poprosiło i też nie zawsze.
Tak czy inaczej za moich szkolnych czasów było mniej grubych dzieci.

[otako]

Napisane przez Mileva_

Ale fakt - spasionych dzieci jest nieporównywalnie więcej, niż gdy ja byłam w szkole. Wtedy "grubas" w klasie to było coś na kształt sensacji, większa masa rzucała się w oczy na tle innych.

Owszem, a teraz często role się odwracają. Chudziutka córka mojej koleżanki z pracy płacze, że koleżanki z klasy (5 albo 6 klasa) się z niej śmieją i wytykają, że jest za chuda.

[201610310857]

Nie mieszkam w Polsce, wiec nie wiem, jak wyglada sprawa z otyloscia.
Tu gdzie mieszkam, nie widuje otylych dzieci, a raczej czesto dzieci kilku letnie (2 lata i wzwyz) biegajace z rodzicami po osiedlach.


tak, dla mnie to skandal zerby dzieci pily soki zamiast wody.
Nie chodzi mi nawet o nadwage, a o przyzwyczajenie dziecka.
Najbardziej rozwalaja mnie bezzebne niemowlaki ssace tlusz z frytek z maka.
Nie jestem maniakiem zdrowego odzywiania, ale dawac do jedzenia takie smieci, jakie serwuja w maku, malemu dziecku to dla mnie bezmyslnosc.

[Bellitudoo]

Napisane przez Nadis

Akurat paradoks, że ktoś może być jednocześnie otyły (nawet monstrualnie) a jednocześnie niedożywiony jak najbardziej może mieć miejsce, przynajmniej tak mi mówiono na konferencji o otyłości. Niedożywienie to przede wszystkim brak niezbędnych mikroelementów, witamin, ale również białka - co u osób otyłych czy nawet z normalną wagą podobno wcale nie tak rzadko ma miejsce. Co do wagi dzieciaków - ja sporo widuję dzieci, które może nie są jeszcze otyłe ani grube, ale ewidentnie powinny być trzymane przez rodziców w ryzach. Oczywiście nie w takich ryzach, jak propagują matki na pewnym forum tzn. słodycze tylko w niedzielę, bo nie uwierzę, że takie dziecko, co to cały tydzień na słodycze czeka, potem się nie rzuca na słodkości, jak np. koleżanka poczęstuje w szkole. Wszelkie ortodoksje - oczywiście poza sytuacjami szczególnymi, jak alergie, choroby genetyczne - są złe.

Wystarczy spojrzeć na "typową" dietę. Rano płatki z mlekiem, potem kanapka z margaryną, dżemem/serem żółtym/plasterkiem wędliny, na obiad jakaś zupa, na kolacje kanapki z serem żółtym/wędliną/ parówki. Co drugi dzień mięcho na obiad i ziemniaki. Po drodze jakieś ciacho do kawy musi być, ewentualnie jabłko. Niestety, ale dieta ogromnej ilości dorosłych i dzieci, nie tylko biednych tak wygląda.


Fakt, ja widzę dużo dzieci ważących za dużo. I spotykam też, niestety, wiele matek, które swoje dzieci tuczą od maluszka, pozwalając aby kilkumiesięczny dzieciaczek zjadł na przykład pół tabliczki czekolady Milki. To akurat skrajny przypadek, ale autentyczny. Ale poza tymi skrajnościami: Danonki w ilościach 3-4 dziennie, "bo to zdrowe", soki w większych ilościach "bo woda jest bez smaku", herbata osłodzona no bo jak inaczej. Dla wielu matek to codzienność.

[bernikula]

Nie tylko dzieci, ale ogólnie i całe nasze społeczeństwo jest grubsze niż kiedyś. Sama wiem po sobie, że kiedyś ważąc 47 kg wcale nie wyróżniałam się nie wiadomo jak z tłumu, a teraz mając 51 niejednokrotnie czuję się jak alien.

Byłam jakiś czas temu na wystawie zdjęć naszego miasta z lat 80-90tych. Było na nich sporo dzieci. Wszystkie były szczupłe. Dzieci bawiły się na podwórku, nie siedziały przed komputerem.

Kolejny czynnik- sterydy. Wiem to sama po córce, która ma 6 lat i również ma nadwagę. Kiedyś często miała alergiczne zapalenie krtani i za każdym razem zastrzyki sterydowe. Napompowało. Kolejna sprawa- żywienie w przedszkolu i rozepchanie żołądka- uwaga! dokładkami. Problem gotowy. Byłam u psychologa, dietetyka, teraz już i tak schudła. Od września idzie do klasy sportowej, więc jest nadzieja, że i jeszcze schudnie. Jestem przeczulona na tym punkcie. Syn jest szczupły.

Reasumując- tak, dzieci (i nie tylko) są teraz bardziej otyłe niż kiedyś. I to widać.

[201607111028]

Ja tego nie zauważam. Może jest ich nieco więcej, ale bez przesady. Trochę się nachodziłam do różnych szkół na studiach i w klasie było zazwyczaj tak po jednym grubym dziecku. No, czasem zdarzyła się dwójka lub więcej. W sumie jak za moich dziecięcych czasów.
Oczywiście nie wliczam szkół specjalnych, bo to inna bajka. Tam jest dużo otyłych dzieci, ale to chyba nic nowego.

[Fleur_D]

Napisane przez Edeldredzia

Nie mieszkam w Polsce, wiec nie wiem, jak wyglada sprawa z otyloscia.
Tu gdzie mieszkam, nie widuje otylych dzieci, a raczej czesto dzieci kilku letnie (2 lata i wzwyz) biegajace z rodzicami po osiedlach.


tak, dla mnie to skandal zerby dzieci pily soki zamiast wody.
Nie chodzi mi nawet o nadwage, a o przyzwyczajenie dziecka.
Najbardziej rozwalaja mnie bezzebne niemowlaki ssace tlusz z frytek z maka.
Nie jestem maniakiem zdrowego odzywiania, ale dawac do jedzenia takie smieci, jakie serwuja w maku, malemu dziecku to dla mnie bezmyslnosc.

Ale co złego jest w soku? Sok sokowi nierówny, ale jak ktoś mówi, że prawdziwy sok jest niezdrowy, to znaczy, że nie ma pojęcia o odżywianiu. Sok może mieć sporo kalorii i nie powinno się przesadzać z ilością, ale to jedyny minus.

Niedawno stwierdziłam, że teraz dzieci są wyjątkowo szczupłe i bardzo aktywne fizycznie w porównaniu z dziećmi przełomu lat 90/00. Chodzi mi o dzieci z podstawówki, gimnazjum się jeszcze nie przyglądałam.
Dodam, że jako wczesna nastolatka (13-14 lat) czytałam jakiś miesięcznik o odchudzaniu i tam ciągle alarmowali, że za 10 lat czeka nas epidemia otyłości i praktycznie nie będzie szczupłych ludzi. Jakoś się to nie sprawdziło.

[201604181004]

mam kontakt z dziećmi
otyłych nie znam, znam z nadwagą. u jednej podejrzewam że to okres przyspieszonego dojrzewania i ew problemy hormonalne, drugie dziecko ze względu na chorobę i pobyty w szpitalach sporo czasu spędziło siedząc, więc stąd waga

ale tak to naprawdę nie widzę problemu

[201605090949]

Ja b. rzadko widuję otyłe dzieci. Ale myślę, że to nie zasługa lepszej mentalności, niż na Zachodzie tylko mniej dobrobytu, tutaj obiad w mcdonalds nie jest wcale taki tani w stosunku do zarobków.

[cava]

Niestety widzę duzo dzieci grubawych i niestety sporo z już olbrzymia nadwagą.
Może dlatego ze mam dzieci w wieku szkolnym i czesto bywam w szkole na przerwie.
Za każdym razem zaskakuje mnie ile teraz jest dzieci i młodzieży z nadwaga i otyłością.

Ja z podstawówki nie pamietam nikogo z otyłością. W klasie była 3 dzieci które wtedy uważane były za dzieci z nadwagą- wg. dzisiejszych standardów nikomu by do głowy nie przyszło że to dzieci z nadwagą. Raczej nie byłyby uznane za chude, ale za grube też nie.

W średniej szkole, były na całą szkołę 2 osoby otyłe. Obie były juz zdiagnozowane i leczone - tarczyca.Wiem bo mówiły o tym i latem jeżdzili na wczasy do sanatorium.


Na plazy też z roku na rok widać, że Polacy sa coraz grubsi, dzieci też. Pierwszy raz rzuciło mi się to w oczy jakies 5-6 lat temu. Jakby dokonał sie jakis przełom i nagle "wszyscy" w rok utyli


Niestety, ale Polacy, dzieci też, tyją w tempie zastraszającym.
Nie wydaje mi się żeby to była jakas medialna histeria, raczej dramatyczna prawda.

[Aditu_]

Jeśli chodzi o problem z otyłością, to wydaje mi się ze to się dopiero zaczyna... A dlaczego coraz więcej? Przypomnijcie jak spedzalyscie dni jako dzieci - chodzi mi o roczniki 90 i wcześniej- cały czas " na dworze", o jedzeniu, słodyczach się prawie nie myślało, a jak już to na zabawach, chodzeniu, bieganiu na świeżym powietrzu, obojętnie w jaka pogodę, spalalo się to w kilka chwil... A teraz jesteśmy skomputeryzowani, dzieci siedzą przed TV, komputerem, zero ruchu, nie mowię, ze wszystkie, ale wiele... I będzie więcej
Wcześniej dzieci nie jadła mniej ani lepiej, ale sam tryb życia się zmienił... Jak byłam mała to było dla mnie karą, ze muszę w domu siedzieć, a teraz często kara jest wyjście z domu...

[201607111028]

Napisane przez Aditu_

Jeśli chodzi o problem z otyłością, to wydaje mi się ze to się dopiero zaczyna... A dlaczego coraz więcej? Przypomnijcie jak spedzalyscie dni jako dzieci - chodzi mi o roczniki 90 i wcześniej- cały czas " na dworze", o jedzeniu, słodyczach się prawie nie myślało, a jak już to na zabawach, chodzeniu, bieganiu na świeżym powietrzu, obojętnie w jaka pogodę, spalalo się to w kilka chwil... A teraz jesteśmy skomputeryzowani, dzieci siedzą przed TV, komputerem, zero ruchu, nie mowię, ze wszystkie, ale wiele... I będzie więcej
Wcześniej dzieci nie jadła mniej ani lepiej, ale sam tryb życia się zmienił... Jak byłam mała to było dla mnie karą, ze muszę w domu siedzieć, a teraz często kara jest wyjście z domu...

Pitu, pitu .
Nie popadajmy w skrajności.

[201604181004]

blagam cie, o slodyczach sie nie myślało xD? rocznik 90 xD? błagam cię xD
patrz mój podpis xDDD

[Aditu_]

OK, może i się myślało, ale i tak jak sobie latalismy z przyjaciółmi od 8 do 22 z krótka przerwa na obiad, to nic nam tam nie zostawalo z tych kalorii
Mi to nawet przeszkadzało ze za chuda jestem, bo myślałam ze to dlatego piersi mi nie rosną sobie zaczęły troszkę późno

[201607111028]

Zaczyna się "za moich czasów...". Czekałam na to xD

[201604181004]

Napisane przez Aditu_

OK, może i się myślało, ale i tak jak sobie latalismy z przyjaciółmi od 8 do 22 z krótka przerwa na obiad, to nic nam tam nie zostawalo z tych kalorii
Mi to nawet przeszkadzało ze za chuda jestem, bo myślałam ze to dlatego piersi mi nie rosną sobie zaczęły troszkę późno

tak, na pewno przez 14 godzin tylko i wyłącznie z krótką przerwą na obiad biegałaś. dzień w dzień.

[Aditu_]

Napisane przez carolina662

Zaczyna się "za moich czasów...". Czekałam na to xD

Oj tam, przedstawiłam tylko porównanie... Za które mogę poreczyc, bo tak żyłam
...Mam nadzieje ze jeszcze tak nie zdziadzialam, żeby użyć tych słów

[201607111028]

Napisane przez drabineczka

tak, na pewno przez 14 godzin tylko i wyłącznie z krótką przerwą na obiad biegałaś. dzień w dzień.

Czy słońce, czy deszcz xD
Ludzie no, trochę realizmu.

[201604181004]

to ja ręczę że w dzisiejszych czasach tez są dzieci które po dworzu biegają od rana.

[Aditu_]

Napisane przez drabineczka

tak, na pewno przez 14 godzin tylko i wyłącznie z krótką przerwą na obiad biegałaś. dzień w dzień.

Właściwie to do podstawówki tak... W SP miałam jeszcze do tego obiadu przerwę na lekcje... A pózniej się skończyło bieganie, bo za ważna i dorosła się czułam, żeby się tak wygłupiać

[201604181004]

Napisane przez Aditu_

Właściwie to do podstawówki tak... W SP miałam jeszcze do tego obiadu przerwę na lekcje... A pózniej się skończyło bieganie, bo za ważna i dorosła się czułam, żeby się tak wygłupiać

niesamowite, musieliście ważyć po 30 kg skoro spalaliście dwa razy więcej kalorii niż przyjmowaliście. że też nie oślepliście od tego "latania"

[Aditu_]

Ja nie mowię ze nie Drabinko, tylko twierdze ze coraz mniej

[201604181004]

coraz mniej dzieci biega bo coraz mniej dzieci się rodzi. ale te co są na tym świecie też wychodzą czasem z domów. biliw mi.