Chłopak nie chce się ze mną przeprowadzić

[Kasia713]

Hej,

od 6 lat mieszkam za granicą. Jest mi tutaj dobrze, mam fajną pracę, znajomych, chłopaka, ale bardzo tęsknię za krajem. Przez te parę lat nigdy nie zdążyłam się tutaj zadomowić. Nie widzę swojego dalszego życia w tym kraju, z dala od rodziny, chciałabym więcej pobyć z nimi w Polsce, dziadkowie się starzeją i zaczynają chorować, rodzice zostali sami i też tęsknią (jestem jedynaczką). Odwiedziny dwa razy do roku na święta to dla mnie za mało, czuję że tracę coś ważnego.

A dlaczego zakładam wątek - problem leży w fakcie, że mój chłopak nie chce się razem ze mną przeprowadzić.
Jesteśmy razem 3 lata i układa się między nami świetnie, nie kłócimy się, to jest taki dojrzały, partnerski związek. Tak jak nie widzę swojej przyszłości w miejscu, w którym teraz żyję, tak widzę swoją przyszłość z nim. On dobrze wie o tym, że ja bardzo chciałabym wrócić do kraju, ale definitywnie powiedział, że on tego nie zrobi. Pracę mamy oboje taką, że w kraju na pewno nie zostalibyśmy bezrobotni, on po prostu nie lubi zmian. Dużo rozmawialiśmy i pozostał przy swoim zdaniu.

Co zrobiłybyście na moim miejscu? Zostałybyście z nim czy wróciły bez niego?

[Adrianna_8]

Coz, bylam w podobnej sytuacji. Troche inne realia, ale facet rowniez byl niechetny do przeprowadzki z podobnych powodow. Ja zakonczylam zwiazek.

Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 20:53 ---------- Poprzedni post napisano o 20:51 ----------

Moze nie tyle, co on nie lubi zmian, co mu sie dobrze zyje za granica i nie chce tego po prostu zmieniac. Nie znaczy to, ze jest miekka bula i boidupa. Powinnas to uszanowac i kierowac sie swoim szczesciem, a decydowanie o jego szczesciu zostaw jemu.

Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka

[lolita96]

Myślę, że powinnaś podążać za głosem serca i wrócić do kraju.
Rozumiem, że masz fajny związek , układa się wam, ale nie jesteście razem jakos super długo i nie brzmisz jak osoba zakochana po uszy
Nawet nie napisałaś , ze go kochasz. Związek partnerski yhym.


Myślę, ze będziesz tęsknić póki nie poznasz kogoś nowego.

[Rena]

Tez bym na jego miejscu byla na nie.

[Pattkaa21]

Nie możesz byc egoistka, chcąc wrócić do kraju i jeszcze jego ze sobą zabrać wiedząc ze on nie chce. Musisz wybrać, związek z nim w obcym dla Ciebie kraju albo powrót do Polski, do rodziny samej


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Donatella_Rosa]

Tak jak Ty nie widzisz swojej przyszłości w tym kraju, tak on nie widzi przyszłości w Polsce. Nie bardzo jest tu miejsce na kompromis. Ja bym sie rozstała.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[bozenka345]

Nie zmusisz go do przeprowadzki jeśli on nie chce, po za tym jakbyś sie z tym czuła ze on sie zmusza do wyjazdu którego nie chce? Jedyne co ci pozostaje to zakończenie związku, albo częstsze odwiedziny w Polsce ale jednak mieszkanie z nim.
Z reszta na jego miejscu tez bym była nie, co to za powód żeby rezygnować ze wszystkiego bo dziewczyna chce spędzać więcej czasu z dziadkami

[Kasia713]

Dziewczyny, dziękuję za odpowiedzi, ale czytajcie proszę pierwszy post.

Pytanie nie brzmiało: "co zrobić żeby ze mną pojechał", tylko "zostać czy wyjechać sama". Nie chcę nikogo do niczego zmuszać i na siłę ciągnąć za sobą.

Edit: Chyba rzeczywiście źle sformułowałam tytuł wątku

[Adrianna_8]

Powtarzam wiec - wroc sama do kraju.

Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka

[201803290936]

Napisane przez Rena

Tez bym na jego miejscu byla na nie.

To samo.

Cóż, albo zostajesz, albo się rozstajecie. Innej opcji nie widzę. Do powrotu go nie zmusisz, zresztą uważam, że facet ma rację - z dobrego życia ma przechodzić na polską niepewność? Po co mu to?

[pfffh]

Jeżeli go kochasz i chcesz z nim być to zostań za granicą. Z nim. Jeżeli bardziej niż miłość do niego ważniejsza jest dla Ciebie miłość do rodziny i tęsknisz bardzo, bardzo, to zakończ związek i wracaj. Ja bym została.

[Mojwa]

To jest decyzja która musisz podjąć sama, bo tylko Ty poniesiesz konsekwencje. Tu nie ma dobrego i złego wyjścia - oba są równorzędne, oba mają swoje plusy i minusy.

Mam w rodzinie taka historie, mieszkali razem za granicą, nawet mieli dziecko ale ja ciągnęło do domu, do Polski. Chciała wracać, on nie, ale się zgodził. Wytrzymał w kraju 3 tygodnie i wrócił. Jest szczęśliwy z kimś innym.

[Lexie]

Napisane przez Kasia713

Dziewczyny, dziękuję za odpowiedzi, ale czytajcie proszę pierwszy post.

Pytanie nie brzmiało: "co zrobić żeby ze mną pojechał", tylko "zostać czy wyjechać sama". Nie chcę nikogo do niczego zmuszać i na siłę ciągnąć za sobą.

Ale skąd my to mamy wiedzieć?
Przedstawiłaś sytuację, tu możesz dostać opinie na jej temat, ale sama musisz zdecydować co jest dla Ciebie ważniejsze - ten mężczyzna, czy życie w Polsce.
To jest bardzo indywidualna kwestia, jedna osoba by wróciła bez wielkiego wahania, druga by wybrała faceta. Żadna nie ma monopolu na rację.
Jeśli nie widzisz żadnej opcji kompromisu (częstsze wizyty w Polsce, więcej kontaktu z rodziną na skype itp), to musisz przemyśleć na czym bardziej Ci zależy.

Nie mam pojęcia co bym zrobiła na Twoim miejscu, bo z jednej strony nigdy nie chciałam na stałe mieszkać za granicą, a z drugiej nie wyobrażam sobie odejść od człowieka, którego kocham.

[Rena]

O ile to nie inny kontynent to mozesz czesciej przyjezdzac. Ja w tym roku w Polsce bylam 4 razy, a rok sie wcale nie skonczyl. Polecam.

[Magiusa]

Wiesz co ciezkie pytanie.
Ale powiem to co zawsze tu powtarzam ( a im starsza jestem tym bardziej w to wierze). Masz jedno zycie wiec postepuj tak jak czujesz i jak chcesz. Sama musisz porzadnie zastanowic sie co bardziej cie ciagnie, co bardziej Cie gnebi ( rozstanie ewentualne- bo moze zmienilby zdanie jakbys sie przeprowadzila, czy bycie daleko od domu). Musisz postawic na to co wydaje sie byc dla Ciebie wazniejsze. Ja Ci na to nie odpowiem bo byc moze mam inne priorytety.
Powodzenia.

[adult90]

Napisane przez Kasia713

Nie widzę swojego dalszego życia w tym kraju, z dala od rodziny, chciałabym więcej pobyć z nimi w Polsce, dziadkowie się starzeją i zaczynają chorować, rodzice zostali sami i też tęsknią (jestem jedynaczką). Odwiedziny dwa razy do roku na święta to dla mnie za mało, czuję że tracę coś ważnego.

Napisane przez Kasia713

nie widzę swojej przyszłości w miejscu, w którym teraz żyję

Napisane przez Kasia713

ale definitywnie powiedział, że on tego nie zrobi.

On już wybrał. Nie Wasz związek, lecz zostanie za granicą. Nie zastanawia Cię to? On nie zamierza zmienić zdania, nie wróci i już. Bierze więc pod uwagę rozpad Waszego związku.
Bardzo ważne są też czynniki poboczne np. czy omawiacie inne sprawy wspólnie czy on podejmuje większość decyzji? Czy możesz na niego liczyć, czy rozwijasz się, czy realizujesz swoje plany i zachcianki, czy czujesz się sprawczo w tym związku.

Napisane przez Kasia713

Co zrobiłybyście na moim miejscu? Zostałybyście z nim czy wróciły bez niego?

Jako, że byłam w podobnej sytuacji (tylko nie mieszkałam 6 lat, lecz zaledwie pare miesiecy) powiem co zrobiłam.
Oczywiście odleciałam, facet nie poleciał za mną. Związek skończony.
Jestem szczęśliwa w Polsce.


Powodzenia, rób to co będzie najlepsze dla Ciebie! Nie płyń przez ocean, dla kogoś kto nie przeskoczy dla Ciebie kałuży!

[Mojwa]

Adult ale dlaczego on ma zmienić swoje życie bo jej coś się wymyslilo? Dlaczego to on ma się poświęcić, a nie ona (i zostać)? Jeżu jak mnie wkurza takie gadanie

[Koci Pazur]

Napisane przez Mojwa

Adult ale dlaczego on ma zmienić swoje życie bo jej coś się wymyslilo? Dlaczego to on ma się poświęcić, a nie ona (i zostać)? Jeżu jak mnie wkurza takie gadanie

Zgadzam się. To ona ma "zachciankę", nie on. To ona chce zmienić życie ich obojga. Spotkali się tam mieszkając, więc układ był taki, że mieszkają tam, a jej chęć powrotu to próba zmiany ustaleń, na których się jej związek opiera. Równie dobrze on by mógł przyjść i powiedzieć, że "kochanie, chcę żebyśmy się przeprowadzili do XYZ" i na jej "nie" stwierdzić, że ona "już podjęła decyzję i wybrała życie na miejscu zamiast ich związku" - paranoja.

[vanniaa]

Mieszkam za granica od wielu lat i nie wyobrazam sobie przeprowadzki dla widzimisie mojego faceta. Rozumiem konkretne powody - Chorzy rodzice, ktorymi trzeba sie zaopiekowac, swietne mozliwosci rozwoju zawodowego, wygrana w totka...

Nie widze u was mozliwosci kompromisu, chcesz go ciagnac na jakos to bedzie, bo tesknisz za herbatka u babci?

Samoloty sa teraz tanie i jesli nie mieszkasz w Argentynie czy Japnii to nie widze powodow, zeby w Polsce nie bywac, moszesz bywac i w kazdy weekend, jesli naprawde tak tesknisz.

Jesli jednak musisz miec mamusie nonstop przy sobie to zakoncz zwiazek i wracaj tam gdzie ci dobrze, ale nie ciag faceta za soba, po to zeby uczynic go nieszczesliwym.

[adult90]

Ale skąd ja mam wnioskować o ich prywatnych ustaleniach? Nie wiem czy omawiali kiedykolwiek zostanie tam na stałe czy też nie.
Owszem, ich sytuacja jest specyficzna, ponieważ oni już tam żyją 6 lat, to szmat czasu. Ale jeśli nie ustalili, że będą żyli za granicą, to przecież ona ma prawo wrócić. On nie chce. Ich związek w tym momencie traci sens, to chciałam przekazać w swoim poście.

Wg. mnie, powinna wrócić bo będzie nieszczęśliwa.

[Mojwa]

Nawet jeśli ustalili, to i tak ona ma prawo wrócić. Ale to nie jest wina jej faceta, ani jej jeśli się rozstana. W takich sprawach nie ma kompromisu.

[Rena]

Napisane przez adult90

Ale skąd ja mam wnioskować o ich prywatnych ustaleniach? Nie wiem czy omawiali kiedykolwiek zostanie tam na stałe czy też nie.
Owszem, ich sytuacja jest specyficzna, ponieważ oni już tam żyją 6 lat, to szmat czasu. Ale jeśli nie ustalili, że będą żyli za granicą, to przecież ona ma prawo wrócić. On nie chce. Ich związek w tym momencie traci sens, to chciałam przekazać w swoim poście.

Wg. mnie, powinna wrócić bo będzie nieszczęśliwa.

Autorka pisze, ze jest zagranica 6 lat, a z misiem w zwiazku 3 lata, to chyba wszystko wskazuje na to, ze poznala go w czasie emigracji.

Byc moze on w ogole nie jest Polakiem, niewiadomo czy zna polski. Wybral do wspolnego zycia dziewczyne mieszkajaca z nim tu i tu od kilku lat, nie musi sobie zyczyc dzielic zycia jeszcze z jej rodzicami i dziadkami w pakiecie. Zwlaszcza jak praca jest na zasadzie "na pewno znajdzie". Czyli moze zostac bez pracy, w obcym kraju. Pojechalabys na jego miejscu?

Zreszta on moze byc i Polakiem, ona jest dajmy na to z Gdanska, a on z Zakopanego ale "powrot" ma byc w jej strony i do jej dziadkow. Nie ma tam znajomych, krewnych prace "na pewno znajdzie" czyli zadna konkretna oferta, tyle latwiej ze sie z kazdym dogada, ale nadal nie brzmi to zbytnio zachecajaco.

O powrocie mozna mowic wtedy jak para z sasiedztwa/ jednego miasta ew. z podobnych okolic razem wyjechala i planuje razem wrocic. W kazdym innym przypadku, to dla drugiej strony jest emigracja w zupelnie nowe miejsce. Jak stoi za tym super praca, mieszkanie i inne takie to moze rozwazac, tu sa tylko herbatki z babcia, wiec dosc malo zacheca misia. Ja go rozumiem.

[Lexie]

Napisane przez adult90

Ale skąd ja mam wnioskować o ich prywatnych ustaleniach? Nie wiem czy omawiali kiedykolwiek zostanie tam na stałe czy też nie.
Owszem, ich sytuacja jest specyficzna, ponieważ oni już tam żyją 6 lat, to szmat czasu. Ale jeśli nie ustalili, że będą żyli za granicą, to przecież ona ma prawo wrócić. On nie chce. Ich związek w tym momencie traci sens, to chciałam przekazać w swoim poście.

Wg. mnie, powinna wrócić bo będzie nieszczęśliwa.

W tym poście, to pokazywałaś jakoś tak bardziej, że "wina" leży po stronie faceta, że on już podjął decyzję, woli kraj niż związek i ją to powinno zastanowić. Czyli, jak rozumiem, nie zależy mu na niej za bardzo, nie kocha jej wystarczająco? Plus sugestie, że może on się za bardzo "rządzi" w ich związku.
To samo by można o niej powiedzieć.
W takich sytuacjach nie ma winnych. Jeśli mają diametralnie inne plany na życie, to nikt nie ma obowiązku się "poświęcać". Tak czasem bywa.