Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV - Strona 85 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Zdrowie i Medycyna > Dietetyka > W krzywym zwierciadle odchudzania

Notka

W krzywym zwierciadle odchudzania
Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
  • Jest to forum stworzone dla osób, które chcą zwalczać wszystkie choroby powiązane z zaburzeniem łaknienia (anoreksja, bulimia, kompulsywne objadanie się) oraz dla osób, które pragną takim osobom radzić, pomagać i wspierać.
  • Na tym forum nie można namawiać do drastycznych metod zrzucania wagi, lecz można pisać o terapii przy ED.
  • Jedynie na tym forum osoby z zaburzeniami łaknienia mogą tworzyć swoje grupy wsparcia.
  • Forum to nie zastępuje psychologa ani profesjonalnej terapii.
  • Redakcja nie bierze odpowiedzialności za udzielane tutaj porady, natomiast z pełną stanowczością będziemy tępić wszelkie wątki "pro-ana".
  • Na forum obowiązuje dodatek do regulaminu, zapoznaj się z nim zanim weźmiesz udział w dyskusji.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2009-11-09, 19:42   #2521
ja_katarynka
Raczkowanie
 
Avatar ja_katarynka
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 204
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Króciutko, bo jestem totalnie padnięta (zajęcia z okienkami od 8 - 19), zdrzemnę się chwilkę, bo mam jeszcze coś do roboty na jutro.

Iza, masz niezwykły dar empatii, ale też (za co jestem ogromnie wdzięczna) nie owijasz w bawełnę i sprawiasz, że chcę pracować nad sobą. Targają mną różne sprzeczne emocje, ale wciąż jeszcze nie potrafię ich nazwać, Ty natomiast trafiasz w samo sedno Podejrzewam, że to zasługa terapii, że potrafisz tak otwarcie mówić o uczuciach?

Żeby było śmieszniej, miałam dzisiaj na uczelni pierwsze w tym semestrze zajęcia z psychologii lekarskiej. W sumie wyszło na to, że jestem strasznie zagubiona i nie radzę sobie ze swoją psychiką na wielu płaszczyznach. Tak przysłuchiwałam się tej psychoterapeutce, która prowadziła zajęcia i marzyłam, żeby wszyscy znajomi w jakiś magiczny sposób ulotnili się z sali i pozwolili mi pobyć z nią sam na sam. Trochę bałam się zabierać głos w dyskusji, żeby czasem nie powiedzieć kilku słów za dużo, bo nie wszystkim ufam na tyle, żeby się przed nimi wywnętrzać.

Jeszcze wczoraj nie byłam tak na 100% przekonana do terapii, bo jak słusznie zauważyłaś, nie wiedziałam czego po niej oczekuję. Studiów nie rzucę, chyba umarłabym ze wstydu;P zresztą co bym ze sobą poczęła dalej? nie widzę się póki co w roli żony, czy matki, nie spieszy mi się do podjęcia pracy zawodowej, bo to oznaczałoby wkroczenie w dorosłe życie, na które nie jestem gotowa. nie mam innego wymarzonego kierunku, żeby stwierdzić, że idąc na medycynę minęłam się z powołaniem. Chcę się skupić na tym, w czym jestem dobra. A terapia ma mi pomóc radzić sobie ze stresem, nie blokować się poprzez ciągłe wizualizowanie jak to przez drobne (domniemane) niepowodzenie, zawali mi się życie. chcę się nauczyć na maksa wykorzystywać swój potencjał.

Mam dzisiaj o niebo lepszy nastrój ale zdaję sobie sprawę, że to się zmienia jak w kalejdoskopie. Myślę, że na jakiś czas usunę się z forum (tzn dalej Was będę podglądać) i powrócę, żeby się pochwalić, jak tylko podejmę jakieś konkretne działanie w kierunku rozpoczęcia terapii.
Dziękuję, że poświęciłyście mi swój czas;*

(A teraz idę się kimnąć, bo zasypiam na siedząco.)
ja_katarynka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-09, 20:52   #2522
gitarka
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 48
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Umm, tak Was czytami... im bardziej zaczynam się zastanawiać nad tymi przyczynami tym mniej chyba rozumiem. Najczęściej jedzenie i wymioty bywały gdy tylko zostawałam sama, to dawało mi wolną rękę. Ostatnie ciężkie dla mnie pół roku, problemy, tęsknota za domem i znajomymi, wcześniej nuda. Wszystko to się pięknie układa, ale jak się zastanowić... dzisiaj widziałam się ze znajomymi w końcu, w w tym tygodniu mmy umówiony wypad na pizze z całą paczką. Nareszcie mam w domu swobodny dostęp do neta (szkoda,że w Krk nie). Z każdym dniem paradoksalnie czuję się silniejsza i czuję, że 'dam radę' stawić czoła chorobie.

A mimo tego, że w końcu pomyślałam, że bedzie dobrze, że wszytsko się pomału układa, po pięknym dniu, tak od dla 'smaka' przed chwilą zawitałam w kuchni. Wiedziałam, że nie powinnam dobierać się do musli, bo później skończy się jak zwykle... mimo własnych niechęci 'mechanizm' i 'schemat' sam zadziałał. Po prostu poszłam to zwymiotować. Nie mogę przecież cały dzień 'czymś się zajmować', dzisiaj tak miałam a i tak skończyło się podobnie. Dlaczego? Czy faktycznie pozytywne emocje też potrafią prowadzić do jednego? Szalenie wolałabym tu zostać, ale nie studiuję tutaj. Uczelnia, ludzie mi się podobają, ale niezbyt dobrze mi się mieszka u rodziny tam. Tęsknie, plan jednak póki co fajnie ułożony, że mogę na 4 dni co tydzień jeździć. Zawsze czekam na ostatnie zajęcia, ale już drugi raz powitałam dom w ten sam, wiadomy sposób. A dzisiaj już 3 dzień z rzędu. Ale przecież, chyba jest dobrze... w końcu moja paczka,dom,internet. W wakacje miała to być nuda, później problemy, tęsknota. A teraz?

Ech, tak, wiem, wiem. Nie odbędziecie za mnie terapii, ale może jakoś dzięki postom spojrzę na to wszystko racjonalnie. Nie chcę toczyć wojny z objawami, a sięgnąć do źródła. Jednak gdy wszystko mi się układa, to nagle wszytko z drugiej strony się burzy. Jakie mogę mieć nastawienie aby kolejnym razem się powtrzymać (?). Zawsze prędzej czy później pokusa znajdowała lukę w murze. A fajnie by było otworzyć jej drzwi i nie kończyć w kibelku, nawet gdy inni domownicy są obecni.
gitarka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-09, 21:33   #2523
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Cytat:
Napisane przez gitarka Pokaż wiadomość
Umm, tak Was czytami... im bardziej zaczynam się zastanawiać nad tymi przyczynami tym mniej chyba rozumiem. Najczęściej jedzenie i wymioty bywały gdy tylko zostawałam sama, to dawało mi wolną rękę. Ostatnie ciężkie dla mnie pół roku, problemy, tęsknota za domem i znajomymi, wcześniej nuda. Wszystko to się pięknie układa, ale jak się zastanowić... dzisiaj widziałam się ze znajomymi w końcu, w w tym tygodniu mmy umówiony wypad na pizze z całą paczką. Nareszcie mam w domu swobodny dostęp do neta (szkoda,że w Krk nie). Z każdym dniem paradoksalnie czuję się silniejsza i czuję, że 'dam radę' stawić czoła chorobie.

A mimo tego, że w końcu pomyślałam, że bedzie dobrze, że wszytsko się pomału układa, po pięknym dniu, tak od dla 'smaka' przed chwilą zawitałam w kuchni. Wiedziałam, że nie powinnam dobierać się do musli, bo później skończy się jak zwykle... mimo własnych niechęci 'mechanizm' i 'schemat' sam zadziałał. Po prostu poszłam to zwymiotować. Nie mogę przecież cały dzień 'czymś się zajmować', dzisiaj tak miałam a i tak skończyło się podobnie. Dlaczego? Czy faktycznie pozytywne emocje też potrafią prowadzić do jednego? Szalenie wolałabym tu zostać, ale nie studiuję tutaj. Uczelnia, ludzie mi się podobają, ale niezbyt dobrze mi się mieszka u rodziny tam. Tęsknie, plan jednak póki co fajnie ułożony, że mogę na 4 dni co tydzień jeździć. Zawsze czekam na ostatnie zajęcia, ale już drugi raz powitałam dom w ten sam, wiadomy sposób. A dzisiaj już 3 dzień z rzędu. Ale przecież, chyba jest dobrze... w końcu moja paczka,dom,internet. W wakacje miała to być nuda, później problemy, tęsknota. A teraz?

Ech, tak, wiem, wiem. Nie odbędziecie za mnie terapii, ale może jakoś dzięki postom spojrzę na to wszystko racjonalnie. Nie chcę toczyć wojny z objawami, a sięgnąć do źródła. Jednak gdy wszystko mi się układa, to nagle wszytko z drugiej strony się burzy. Jakie mogę mieć nastawienie aby kolejnym razem się powtrzymać (?). Zawsze prędzej czy później pokusa znajdowała lukę w murze. A fajnie by było otworzyć jej drzwi i nie kończyć w kibelku, nawet gdy inni domownicy są obecni.
rzadko jest tak, że wiemy na 100 % dlaczego dzieje się z nami, to co się dzieje i czemu uciekamy w takie a nie inne metody radzenia sobie ze światem.
Być może, skoro tydzień jest dla Ciebie sporym wyzwaniem i przeżyciem, w domu po prostu odreagowujesz, wyrzucasz z siebie ogrom emocji (choć czujesz te pozytywne, przez dni spedzone na uczelni, uzbierało się także sporo negatywnych, prawda? ) w charakterystyczny dla Siebie sposób.
jakoś trzeba odpocząć, sztuką nie jest pozbycie się objawów przez bycie aktywną 24 godziny siedem dni w tygodniu.
Gitarko, spróbuj redukować napięcie już w czasie, kiedy przebywasz na uczelni, kiedy się stresujesz, tęsknisz -
zadzwoń do przyjaciółki, pogadaj, wyjdź na spacer, odpręż się, poczytaj książkę, pooglądaj zdjęcia, skup się na pozytywach, nie dopuść do tego, by wracac do domu w stanie potwornego zmęczenia, głodna (czyli: nie opuszczaj posiłków na uczelni, bo to się mści)... lepiej zapobiegać niż leczyć, czesto nawet gdy wydaje nam się, że wszystko jest ok [dlatego pytasz, czy pozytywne emocje mogą doprowadzić do napadu. A skad wiesz, ze pozytywne? przeciez mimo, że w danym momencie swietnie sie bawisz, na pewno wciaz masz poczucie, że niebawem to "dobre" się skonczy i czekaja Cie kolejne dni tesknoty... wiec czy do konca te dobre? ] wcześniej negatywne emocje zostały zduszone (mogłaś sobie coś zracjonalizować, ale nie pogodzić się z tym do końca, "przeżuć" kłótnie z kimś, niby o niej zapomnieć, ale wciąż być poirytowaną), nie znalazły ujścia (a wystarczy się wykrzyczeć, potańczyć, zainwestować w worek treningowy ) i 'wychodzą' w najmniej spodziewanym momencie w postaci, przykładowo, kompulsu. A my, dopiero po pewnym czasie zdajemy sobie sprawę, z jakiego powodu akurat teraz, kiedy było tak dobrze...

oczywiście to kruchutka teoria, która może w Twoim przypadku nie mieć żadnego uzasadnienia. Ale uwierz, łatwo stracić hamulce, gdy dni na uczelni będą dla Ciebie zajazdem psychofizycznym, bez wytchnienia. Pozwól sobie na odpoczynek. Kurczę, nie wiem, co więcej mogę powiedzieć.

Piszesz, że tęsknisz. Może czujesz żal, że znajomi mają siebie nawzajem przez cały tydzień, a Ty jesteś odsunięta? Jeśli tak, istnieje szansa, ze po okresie adaptacji, zaaklimatyzujesz się w nowym mieście i znajdziesz tam przyjaciół, minimalizując tym samym tęsknotę.

Nie wiem, jak wyglądają Twoje relacje z bliskimi, nie mam pojęcia jaka jesteś. W Twojej historii jest zbyt wiele luk, żeby formułować wnioski, wycięłaś jedynie maleńki fragment Swojego życia z objawową otoczką i oczekujesz rady. Przykro mi, ale jedyne, co mogę poradzić, to kilka sposobów na redukowanie napięcia i
BYCIE DLA SIEBIE DOBRĄ, to złota rada.
__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-10, 16:52   #2524
mpati86
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 1 174
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

cześć dziewczynki gorąco pozdrawiam w tak beznadziejną pogodę. ja chce z tego wyjść- tak bardzo się staram. chce okres- którego ciagle brak i dzidzie i by już zacząć żyć jak dawniej, ale jedno jest radosne- że wiem, że jest lepiej. wgę mam ok, bmi też, nie jestem wychudzona, ale ciągle te mysli w głowie. jem coraz więcej, ale boje sie przytyc i ciagle sie gdzieś tam skupiam ograniczam, nie jem słodyczy itp. i te chore rózne schematy i to w różnych dziedzinach życia. czy to kiedyś minie? na pewno jest lepiej. jestem gdzieś na drodze 70% lepiej, ale ta dalsza część?
mpati86 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-10, 19:34   #2525
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Cytat:
Napisane przez mpati86 Pokaż wiadomość
cześć dziewczynki gorąco pozdrawiam w tak beznadziejną pogodę. ja chce z tego wyjść- tak bardzo się staram. chce okres- którego ciagle brak i dzidzie i by już zacząć żyć jak dawniej, ale jedno jest radosne- że wiem, że jest lepiej. wgę mam ok, bmi też, nie jestem wychudzona, ale ciągle te mysli w głowie. jem coraz więcej, ale boje sie przytyc i ciagle sie gdzieś tam skupiam ograniczam, nie jem słodyczy itp. i te chore rózne schematy i to w różnych dziedzinach życia. czy to kiedyś minie? na pewno jest lepiej. jestem gdzieś na drodze 70% lepiej, ale ta dalsza część?
tak uwazasz? że to juz 70%?
co sie zmienilo w Twoim zyciu oprocz wagi - na wyzsza?
z tego co napisalas wynika raczej, że zniwelowalas parę objawow, ale:

boje sie przytyc i ciagle sie gdzieś tam skupiam ograniczam, nie jem słodyczy itp. i te chore rózne schematy i to w różnych dziedzinach życia

chyba to jest meritum, wiesz? o jakich dziedzinach życia mowisz...?
__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-10, 21:41   #2526
gitarka
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 48
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Na wstępie chciałam podziękować za odpowiedź i... i za ciepło jakie z niej bije, szczerze powiedziawszy było ono dla mnie miłym zaskoczeniem Potrzebowałam chyba słów i spojrzenia na parę spraw z innej perspektywy niż moja, wydaje mi się że w pewnym momencie sama zaczęłam się w tym wszystkim coraz bardziej zaplątywać. Pozwolę sobie w odpowiedzi uwzględnić więcej szczegółów (:

Cytat:
Napisane przez iza_wiosenna Pokaż wiadomość
rzadko jest tak, że wiemy na 100 % dlaczego dzieje się z nami, to co się dzieje i czemu uciekamy w takie a nie inne metody radzenia sobie ze światem.
Być może, skoro tydzień jest dla Ciebie sporym wyzwaniem i przeżyciem, w domu po prostu odreagowujesz, wyrzucasz z siebie ogrom emocji (choć czujesz te pozytywne, przez dni spedzone na uczelni, uzbierało się także sporo negatywnych, prawda? ) w charakterystyczny dla Siebie sposób. No właśnie, po tym jak przeczytałam te słowa i zastanowiłam się nad wieloma faktami... Chyba niepotrzebnie staram się szukać bodźca reakcji w konkretnej emocji, w konkretnej chwili. Kiedy starałam szukać się odpowiedzi CO sprawiło, że poczułam się tak a nie inaczej zapominałam, że tak naprawdę ciągle poruszam się w sferze uczuć i emocji. Drążenie na siłę dziury w całym nie zawsze jest właściwą metodą Emocje to emocje, nie ważne co w danej chwili je wywołało. Przypomniało mi się dzisiaj, że pierwszy raz zwymiotowałam gdy spędzałam święta poza domem. Austria, sport etc. można by zazdrościć, a ja zgubiłam prezent, który dostałam na 18stkę od mamy... dany z serduszka... wtedy się całkowicie wszystko posypało, przepełniło przysłowiową czarę ze wcześniejszymi problemami z ed,ze swietami w innej formie niż do tej pory itp. Dla żony wujka ważniejszy był wtedy basen i mimo mojego załamania i smutku przez zgubę wyszli zostawiwszy mi małą pod opiekę, a ja wolałam iść poszukać zguby co z palca spadła na dwór... Wyszli, mała zaczęła marudzić, a ja? Pierniczki, kibel... później bezsilnie nie ogarniając tego co się stało siadłam i rozryczałam się, nie płakałam tak od dawna. Reakcja małej na moje zachowanie było dziwne, uspokoiła się i patrzyła z taką samą bezradnością na mnie, po czym ku zdziwieniu wujka udało mi się ja uśpić.
Powiem, że na uczelni jest spoko Ludzie naprawdę są fajni, a ja z jakąś nietypową łatwością złapałam kontakt z nimi Stresy, nieraz nuda też jednak są, zajęć nie mam dużo także staram się nie chodzić głodna NA uczelni...bo zaś widzę, że ostatnimi dniami PO zajęciach moje jedzenie nie wyglądało tak jakbym tego chciała. Muszę na nowo nowo uregulować ten tryb. Większy problem właśnie z powrotem z zajęć, jest w tym domu niewyobrażanie zimno, chodzę w paru warstwach i dalej czuję chłód, a i doczekać się nie mogę gdy ost. zajęcia sie skończą i mogę przyjechać do domku
jakoś trzeba odpocząć, sztuką nie jest pozbycie się objawów przez bycie aktywną 24 godziny siedem dni w tygodniu.
Gitarko, spróbuj redukować napięcie już w czasie, kiedy przebywasz na uczelni, kiedy się stresujesz, tęsknisz -
zadzwoń do przyjaciółki, pogadaj, wyjdź na spacer, odpręż się, poczytaj książkę, pooglądaj zdjęcia, skup się na pozytywach, nie dopuść do tego, by wracac do domu w stanie potwornego zmęczenia, głodna (czyli: nie opuszczaj posiłków na uczelni, bo to się mści)... lepiej zapobiegać niż leczyć, czesto nawet gdy wydaje nam się, że wszystko jest ok [dlatego pytasz, czy pozytywne emocje mogą doprowadzić do napadu. A skad wiesz, ze pozytywne? przeciez mimo, że w danym momencie swietnie sie bawisz, na pewno wciaz masz poczucie, że niebawem to "dobre" się skonczy i czekaja Cie kolejne dni tesknoty... wiec czy do konca te dobre? ] wcześniej negatywne emocje zostały zduszone (mogłaś sobie coś zracjonalizować, ale nie pogodzić się z tym do końca, "przeżuć" kłótnie z kimś, niby o niej zapomnieć, ale wciąż być poirytowaną), nie znalazły ujścia RACJA Heh, przypomniały mi się teraz zajęcia z psychologii - btw. straszna nudna babka, a przedmiot mógł być taki ciekawy! - a konkretniej psychoanaliza Freuda i teoria z wypychaniem niechcianych uczuć ze świadomości w nieświadomość gdzie się kumulują i próbują wydostać. Jednak zapora to tamuje, a one objawiają się w somatyczny sposób. Hmm, chyba już wiem dlaczego ten wykład jednak jakoś przyjemniej zleciał niż inne, choć słuchając tego nie łączyłam tego z tym, że i mój mechanizm może w podobny sposób działać. Kamuflowanie emocji, przypływ pozytywnych nie oznacza, że wyzbyłam się starych, one ciągle we mnie siedzą (a wystarczy się wykrzyczeć, potańczyć, zainwestować w worek treningowy umm, a ja kocham tańczyć, robię to niestety amatorsko tylko, ale zawsze mówię, że taniec to moja pierwsza miłość. Dzisiaj gdy przyszłam padnięta - śpieszyłam się z biblioteki na BrzdUlę - pojawiały się znajome myśli. Mimo braku sił postanowiłam potańczyć do ukochanego głosu. Wyrażać poprzez ruch swoje emocje... to było takie piękne... a mimo udanego dni zaskoczyło mnie ile "złego" we mnie siedziało Faktycznie, przestałam racjonalnie rozumować i szukałam nie tam, Twoje spostrzeżenie bardzo się przydało, postaram się inaczej reagować - tym razem świadomie) i 'wychodzą' w najmniej spodziewanym momencie w postaci, przykładowo, kompulsu. A my, dopiero po pewnym czasie zdajemy sobie sprawę, z jakiego powodu akurat teraz, kiedy było tak dobrze...

oczywiście to kruchutka teoria, która może w Twoim przypadku nie mieć żadnego uzasadnienia. Ale uwierz, łatwo stracić hamulce, gdy dni na uczelni będą dla Ciebie zajazdem psychofizycznym, bez wytchnienia Ojj, teraz to mam sporo roboty, ale i tak się złożyło, że wolnego więcej (święto, rektorskie i poprzekładane to i owo), ale póki co, powiedziałabym, że najmniej przyjemnie mi się tam mieszka. Pozwól sobie na odpoczynek.Dzisiejszy taniec był najlepszym odpoczynkiem^^ hmm, hmmm, hmm i skończyło się na szybszych rytmach - ojj, na końcu to już emocje precz, a ja dałam czadu Jak się teraz zastanowię, to chyba nigdy PO tańcu nie miałam kompulsu Kurczę, nie wiem, co więcej mogę powiedzieć. Nawet tak nie mów ! Tak dużo dajesz dziewczyną swoimi odpowiedziami i zaangażowaniem. Swoją drogą, zastanawiam się czy nie przeszkadza Ci to, że ciągle obcujesz z tym tematem?

Piszesz, że tęsknisz. Może czujesz żal, że znajomi mają siebie nawzajem przez cały tydzień, a Ty jesteś odsunięta? Yhy,wiele razy im powtarzałam, że chciałabym 'tutaj' się uczyć. Jeśli tak, istnieje szansa, ze po okresie adaptacji, zaaklimatyzujesz się w nowym mieście i znajdziesz tam przyjaciół, minimalizując tym samym tęsknotę. Właśnie przez uczelnię i fajnych ludzi nie zdecydowałam się na przeniesienie w przyszłym roku, będę musiała chyba wymyślić coś z innym zamieszkaniem, bo i dojazd kijowy. Jak tu się integrować na imprezkach, gdybym miała serce w gardle wracając z tamtego przystanku Cóż, w tym roku postawię na staranie się o stypendium Może jednak się zaaklimatyzuję, a z czasem wszystko jakoś się ułoży.

Nie wiem, jak wyglądają Twoje relacje z bliskimi, jeśli chodzi o paczkę znajomych to mam a jak wspominałam i na uczelni dziwnie szybko załapałam kontakty. Normalnie jestem wesołą istotką z lekkim ADHD Do ciotki jednak z którą mieszkam mam żal przez ostatnie zajścia i problemy jakie zaczęła robić z netem. Babcia by mi nieba uchyliła, ale ja nie znoszę nadopiekuńczości, także chyba wiadomo co i jak + to zimno i wieczna 'nerwówka' w domu (babcia kocha się denerwować o głupstwa, więc nawet krzyki na koty każdego dnia sprawiają, że mam dość). Myślę wtedy, że pragnę tylko spokoju Dlatego też niezbyt ciekawie mi się tam mieszka, a i za rok prawdopodobnie pokój będę musiała odstawić osobie co będzie wracać kończyć swoje studia i tam normalnie mieszka nie mam pojęcia jaka jesteś. W Twojej historii jest zbyt wiele luk, żeby formułować wnioski, wycięłaś jedynie maleńki fragment Swojego życia z objawową otoczką a bo jakoś tak nie chciałam się rozpisywać. Zawsze to czynię jednak nie znoszę jojczenia nad sobą, a i tyle historii już się tu znalazło, że i nie chciałam być kolejną osobą co 'gada i płacze a nie działa'. Jednak dobrze czasem pogadać. Ubiegły rok był bardzo ciężki dla mnie, obawa przed chorobą, wieczne kłótnie z bratem, w ogóle stał się najważniejszy, a ja już miałam dość myślenia innych, że moim jedynym zmartwieiniem jest szkoła. Jeśli chodzi o uczucia nigdy wśród bliskich nie byłam wylewna i zawsze radziłam sobie sama, do czasu. "Dieta" od lekarza była idealnym bodźcem aby w końcu zrzucić to co zawsze chciałam. Jako dziecko ciotka śmiała się, że wygladam jak w ciąży (inteligentne), a gdy osiagnęłam cel, druga strona męczyła żem za chuda. Znowu chciałam spokoju, z czasem wyrobiłam odpowiednią sylwetkę, ale zbyt wiele (i nagle) osób nie pozwoliło mi ze zdrowym nastawieniem wyjść z diety o co prosiłam. Dali spokój, ale zmęczenie psychiczne i kolejne problemy dały znać. Nie tego chciałam, dla mnie to abstrakcja, ale wdepłam w 'nierealne' co jednak snem nie jest. Muszę się otrząsnąć. Ten wyjazd miał być lekarstwem, ale nie działa. Ucieczką nic się nie wskórało, bo wpadłam w biegu na drzewo i oczekujesz rady. Przykro mi, ale jedyne, co mogę poradzić, to kilka sposobów na redukowanie napięcia umm, właśnie o to chciałam pytać i
BYCIE DLA SIEBIE DOBRĄ, to złota rada. a Ty masz złote i silne serce, dziękuję jeszcze raz za ciepło i odp. Pomocne dla mnie było spojrzenie drugiej osoby. No i pardon, że tym razem jednak się rozpisałam ^__^'
ps. ładny avek
gitarka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-10, 22:36   #2527
iza_wiosenna
Zakorzenienie
 
Avatar iza_wiosenna
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 11 917
GG do iza_wiosenna
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV



z Twojego postu też bije ciepło i także Ci za nie dziękuję.

Mądra z Ciebie dziewczyna i sama dostrzegasz wiele rzeczy i trafnie je ze sobą łączysz.
Sama zauważyłaś, że czasem wystarczy gorszy dzień, żeby "niby nic" przelało czarę goryczy i stało się bezpośrednią przyczyną napadu (lub innego objawu). Coś, co z reguły nas tylko lekko drażni nagle urasta do rangi krzywdy, która - jeśli w porę nie zareagujemy - kiełkuje i nabiera ogromnych rozmiarów. Zastanawiam się, jak sobie radzić w sytuacji podobnej do tej w Austrii i przypomina mi się rada mojej terapeutki, jak zapobiegać bodźcom prowadzącym do napadu. Zauważyłam, że z reguły objadam się, właśnie wtedy, kiedy nakładają się na siebie niby błahe sprawy, a osoba, do której zwrócę się o pomoc, nie mając świadomości jaką rangę te "błahe sprawy" przybrały dla mnie, machnie ręką i rzuci głupim "będzie dobrze". Psycholog porównała sięganie po jedzenie do sięgania po uczucia: troskę, życzliwość, zrozumienie. Jeżeli nie ma ich w pobliżu, nie czuję, że są dla mnie dostępne, wybieram łatwiejszy sposób rekompensaty za ból i rozczarowanie: jedzenie. To jasne, że żeby z kimś pogadać o problemie, trzeba się otworzyć (trudne i niekomfortowe), czasem popłakać (też trudne, a potem czuję się głupio...), nazwać problem i poprosić, żeby ten ktoś potraktował go poważnie, bo mimo, że może wydawać mu się błahy, to MIARA PROBLEMÓW JEST SUBIEKTYWNA , a mnie boli jego bagatelizujące podejście (...mówienie o tym jest trudne, niekomfortowe, emocjonalne).
Wniosek nasuwa się jeden - jeśli nikt nie podejdzie do nas sam, nie pogłaska, nie przytuli z własnej inicjatywy, czasem warto ściągnąć koronę z główki - bo niejednokrotnie nic tak nie pomaga jak rozmowa... nawet taniec sprawdzajacy sie w Twoim przypadku, nie sprawdzi się zawsze, bo człowiek nie jest samotną wyspą, a istotą społeczną. Ludzie potrzebują ludzi.
Może zbyt bardzo Cię podciągnęłam pod moje zachowania, ale często oczekujemy od innym czegoś, co dla nas jest oczywiste, a oni mogliby nawet na to nie wpaść. I, jeżeli nie wpadną, denerwujemy się, idziemy na łatwiznę (żarcie), czujemy się niekochane.
Więc, jak pisałam, jeśli czujesz się źle, zadzwoń do koleżanki, pogadaj o tym, co boli, może umów się z inną na kawę. Bo jeśli będzie Ci "samotnie", to taniec przestanie być lekarstwem, skoro pełni funkcję ujścia dla negatywnych emocji. Samotności się nie tłamsi tylko się ją przeżywa, a jeżeli za bardzo boli, trzeba szukać ludzi.

jedzenie. jakbyś chciała żeby wyglądało a jak wygląda? pamiętaj, że to nie na nim masz się skupiać, choć dobrze ułożyć posiłki w ten sposób, by było Ci z nimi wygodnie, żeby smakowały i sprawiały przyjemność.

Pisząc o tłamszonych emocjach też miałam na względzie Freuda. Inna sprawa, że co innego powiedzą psychoanalitycy, a co innego behawioryści, dla których nie da się udowodnić tego "tłamszenia" i spychania w podświadomość bolesnych przeżyć. Jednak trudno negować wpływ negatywnych emocji i uczuć, których nie wyrzucimy z siebie, na nas i nasze życie.
podam prościutki przykład, mój calutki ;-) mam problem z ojcem, bo kiedyś zachował się tak a nie inaczej a ja byłam zbyt słaba psychicznie, by reagować i się bronić - zdusiłam krzywdę gdzieś w środku, nawet o niej zapomniałam na chwilę, lecz kiedy teraz "urosłam w siłę" zauważyłam, że nie umiem rozliczyć się z przeszłością,
bywam chamska dla ojca, nie majac w terazniejszosci powodu i dopiero gdy się wykrzyczę totalnie bez przyczyny, dociera do mnie nagle, o co tak naprawdę krzyczę i co próbuję z siebie wyrzucić.
(chocby po to dobrze miec terapeutę, ktory pomaga się pogodzic z demonami przeszlosci)

Bardzo Ci gratuluję tego, że we własciwy sposob potrafiłaś zareagować na zbliżającą sie falę złych emocji. Ogromnym sukcesem jest zrozumienie mechanizmu swoich objawów (psycholog strasznie się cieszyła, gdy - mimo ,że nie do końca powstrzymałam napad - pamiętałam, że gdy sięgałam, powiedzmy, po czekoladę, przemknęło mi przez myśl: "komu ty chcesz się odgryźć i dlaczego w ten sposób? siostra cię zraniła, ale ty zaraz zranisz siebie jeszcze mocniej! a ona zapomni!" Inna sprawa, że wciąż nie do końca potrafię radzić sobie z emocjami i reagować nieautodestrukcyjnie i Tobie tez nie bedzie łatwo to zmienic samej. Więc koniecznie marsz do lekarza!), choc i to nie gwarantuje sukcesu w zwalczaniu go.
Pewna mądra Dekas powiedziała mi dziś, że my (chore) kierujemy negatywne emocje przeciwko sobie: zazdroszczę koleżance, że jest chuda/lepiej się uczy/coś tam = jestem beznadziejna, mama miala zły dzień i się na mnie wyżyła = nie jestem kochana/godna milosci... to myślenie dzieli kroczek od wcielenia w życie destruktywnych zachowań [przykład Dekas- jestem gorsza - nie zjem obiadu, czuje sie nicniewarta - idę biegać ...]
można je racjonalizować, ale - powtórzę! - to trudne i nie poprawia nastroju jak za dotknieciem czarodziejskiej różdżki, poza tym działa jedynie doraźnie (o ile w ogóle). Trzeba pracować z psychologiem nad pewnością siebie i samoakceptacją, bo wtedy nie bedzie potrzeby korzystania z doraznych, niekoniecznie skutecznych srodkow.

Nadopiekuńczość. Także jej nie cierpię, nie znoszę inwazyjności i przekraczania granic mojej prywatności. a masz swój pokój chociaż? swój azyl? nie żeby uciec, ale właśnie ODPOCZĄĆ - potrzebujesz, jak sama piszesz - spokoju, nie dziw się, że ciągle go nie masz, jesli "odpoczywasz" w miejscu, w ktorym nie jestes w stanie odpocząc.

Na koniec: Nie oczekuj, że zawsze Ci się uda zapobiec, że zawsze będzie super, bo dasz radę i zdusisz w zarodku bodziec. Przyjdzie i taki dzień, w którym nie pomoże taniec ani telefon do przyjaciółki, w którym -bach. nawet z niewiadomego powodu - zdarzy Ci się "wpadka". Wtedy nie myśl, ze jesteś CHORA, SŁABA, KALEKA
nie!
podnieś się. Otrzep ze negatywnych emocji, które wywołał kompuls i z choćby bledziutkim uśmiechem przywitaj nowy dzień
ba, rozpieszczaj się cały dzień książką i spacerami
i nigdy nie mów "nienawidzę siebie" (nawet na dnie dna) - Siebie trzeba kochać, bo co prócz Siebie jest bardziej pewne w Twoim życiu i bardziej Twoje? - bądź sobie przyjacielem, którego przytulisz, gdy mu coś nie wyjdzie i którego troszkę zmotywujesz i nie pozwolisz mu się załamać.
to ważne, lubić i szanować swoją osobę niezależnie od tego, czy coś wyszło, czy nie wyszło, czy może całkowicie się posypało.

PS. aha! wspominałaś jeszcze o tym, że zawsze uchodziłaś za silną itd wśród bliskich. nie chcę nic sugerować, ale często ed bywa manifestem "wcale nie mam tyle siły, także potrzebuję uwagi!"
patologiczne wołanie - zauważcie mnie, i jezeli rodzice zaczną przekładać temat jedzenia i zlego samopoczucia z nim zwiazanego nad temat prawdziwych wartosci i problemow, to baaaardzo ciezko wyzdrowiec. Bo wychodzą scenki typu:
mamo, mam okropny problem, bo koleżanka mnie zwyzywała i czuję się jak smieć, idę wymiotować...
mama: nie! nie wymiotuj, chodź tu natychmiast, zjedz obiad. [przytula... czy krzyczy nvm]

czy teraz nie czujesz się jak śmieć?

zapewne wciaz sie czujesz, ale zyskalas nieco troski, troszkę uwagi, a więc chorować się opłaca.

NIE ROZMAWIAMY Z BLISKIMI O OBJAWACH, bo nie mogą się stać środkiem do komunikacji z nimi
ani nie moga nam doszczetnie poprzestawiac priorytetow i zmienic naszego swiata w ABSURD , w ktorym sniadanie jest wazniejsze od utraty pracy czy bezradnosci zwiazanej ze e.. zdrada zony, o.
__________________
uśmiech pięknie zagrany.



sometimes i feel like screaming

Edytowane przez iza_wiosenna
Czas edycji: 2009-11-10 o 22:39
iza_wiosenna jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2009-11-11, 11:05   #2528
gitarka
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 48
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Cytat:
Napisane przez iza_wiosenna Pokaż wiadomość


Teraz czekam, aż ta mądrość przeobrazi się w praktyczne działanie

...a osoba, do której zwrócę się o pomoc, nie mając świadomości jaką rangę te "błahe sprawy" przybrały dla mnie, machnie ręką i rzuci głupim "będzie dobrze". Psycholog porównała sięganie po jedzenie do sięgania po uczucia: troskę, życzliwość, zrozumienie... wyprzedziłaś właśnie jedną sprawę, o której chciałam jeszcze napisać. Chodzi o przyjaciela (?), kumpla... poznaliśmy się przez neta na tematycznym forum, znajomość już trwa ponad 3 lata. Pierwsze spotkanie było w ubiegłe wakacje, przypadło niestety ono na ten okres kiedy zaczęła się ta cała nagonka tamtej rodziny na moje jedzenie (nie przepadam za nimi, a jechałam na wypoczynek do nich w rejony, gdzie kumpel mieszka. To nie była nagonka, ciotka wręcz rzuciła się na mnie, stanie nad talerzem, podglądanie, komentowanie. Potrzebowałam w tym czasie błonnika - miałam problemy kibelkowe i od tego zaczęła się dieta, bałam się długo, że może to być jakiś guzek, więc czułam się strasznie -ona ostentacyjnie zabrała mi otręby, później w rozmowie z matką powiedziała, że nie powinnam jeść jabłek, bo skórka ma błonnik o.O Już nawet mama jej dogadała... Cóż w tym czasie byłam na koncowym etapie wyjścia z diety, ale od tych wakacji moje spojrzenie na jedzenie stało się 'chore'. Pamiętam telefon do mamy, prosiłam aby przyjechała, nie umiałam powiedzieć jej wprost co czuję i jak na to reaguje (tzn. zabawa z mniejszym jedzeniem, aby jeść co mi każe), ale mówiłam jasno, że okropnie spędzam przez jej zachowanie czas, że to wszystko jest chore, krzyczałam w duszy, ale musiałam zostać sama. Ojciec który ze mną nie mieszka (ale mamy okej kontakt)nie widząc mnie też się nakręcał telefonicznie. A najgorsze,że wszystko działo się za moimi plecami. Chciałam mieć od tego tematu spokój i z nim skończyć, a ze spotkaniami ze znajomymi mama robiła ze mnie "atrakcję" wieczoru. Mówiłam jej wiele razy, że sobie tego nie życzę, zrozumiała za 101...

No ale do czego zmierzam... możliwe, że jednym z motywów schudnięcia było spotkanie z kumplem. W każdym razie kojarzy mi się On teraz z tym całym początkiem, dodatkowo miałam wrażenie, że coś do mnie czuje, a ja po spotkaniu w te wakacje wiem, że nie chcę aby ta znajomość przybrała inną formę (pojechałam tam z myślą, aby stawić czoła uprzednim zdarzeniom i zakończyć to -nie wyszło, więcej nie chce tam jeździć, za dużo mnie to kosztuje i nie jest lekiem, aby też zdeklarować sobie własne uczucia do kupla). Ostatnie miesiące nasze kontakty (ich ilość) przeze mnie się zmniejszyły. Dość długo się nie odzywałam, bo chciałam się odciąć od wielu życiowych spraw, byłam też w wielkim dołku - stresy i wakacyjna nuda sprawiły, że właśnie wtedy zaczęłam wymiotować. Po Jego zarzucie, że nie rozumie co i jak, napisałam do Niego dosyć szczerą wiadomość opisującą jak się czuję, że usiłuję walczyć z chorobą (rozmawialiśmy o tym wcześniej, ale nie mówiłam co mi jest, dalej tego nie wie), co kierowało moim ostatnim działaniem.Zrozumiał, zmartwił się mocno, poprosił o zaufanie gdy będę gotowa i chciała porozmawiać. Ale nie chciałabym raczej aby patrzył na mnie z perspektywy, że mam bulimię. Dość często pisałam na tematy kulinarne (no, po prostu je lubię), a każde kolejne wspomnienie, mam wrażenie, że... hmm,że by patrzył na to pod innym kątem, a przecież nie miałoby to z mojej strony podtekstów.

Ale czemu o tym piszę właśnie w tym miejscu? Bo wiem, że wiele razy jak Mu pisałam o jakiś błahostkach (dla mnie ważnych) On to bagatelizował, bądź jak zwykle obracał w żart. Wiele Jego słów ostatnio mega mnie irytuje, ale gdy spojrzę na to później nie miałam wielkich powodów do takiej reakcji. Odkładam odpisy na potem aby ciagle nie sypać oschłych słów. Nieraz daję sygnał, którego nie widzi, czekam na odp. a ona się nie pojawia (bo i na moje odpisy trzeba czekać, ale mimo to oczekuję czegoś więcej z Jego strony, a przecież ma swoje życie) - wiem np., że właśnie z powodu tego uczucia, tej ogromnej irytacji bo spodziewałam się odp, poszłam świadomie raz do kuchni...
Dwa dni temu zastanawiałam się czy z tego powodu nie przerwać naszej znajomości, zawiadomić, że nie będę pisać przynajmniej przez pewien czas. Tak by chyba było lepiej, skoro wiecznie czuję irytacje, ale czy warto przez chorobę tracić ponad trzyletni kontakt? Mam niezbyt popularne zainteresowanie, w które notabene On mnie wkręcił, pisze co pisze, nieraz mnie wkurza (choć wiem teraz z jakiego powodu), ale lubię Go nadal^^'. Wiem, że to dobry chłopak, ale nie potrafię się ustosunkować czy nie lepiej odciąć źródło tych negatywnych emocji

jedzenie. jakbyś chciała żeby wyglądało a jak wygląda?
Lubię dbać o zdrowie (teraz paradoks, nie?), także zdecydowanie chciałabym zostać przy zdrowiej kuchni. Ale nie ortodoksyjnie, nie bać się niektórych produktów etc, większych ilości i ich konsekwencji. I żeby sięgnięcie po np. musli czy innych chrupek badź batoników nie kończyło się myślą 'i tak już za dużo, to zjem więcej skoro zaczęłam i wyrzuce to z siebie'. Można walczyć z emocjami, ale jak poskromić łakomstwo? Bo czasem jest wrażenie, że to ono mnie pcha. Świetna sylwetka, którą zachować za wszelką cenę - jakież to wygodne i łatwe, nie ? Staram się teraz jeść regularnie, na wadze nie stawałam od miesięcy i pewno nie stanę. Wiem, że przybyło, ale głównie przez mięśnie i sport (zawsze marzyłam o sportowej sylwetce, więc teraz, mimo że jest więcej na wadze, w pełni ją akceptuję, przestałam mierzyć wygląd cyframi). Lubię ruch, ale będę walczyła z nim jeśli będzie uprawiany tylko przez kcal - ooo nie, tej przyjemności ed mi nie zabierze! W głowie mam teraz umówioną pizze z ekipą... ciekawa jestem czy nie stracę hamulców (zawsze wpierniczam na takich spotkaniach dużo, tylko raz skończyło się w kiblu,zawsze mowię, że przecież teraz ed good bye, bo mi nie zaszkodzą takie wypady. Jednak jedzenie na siłę mimo przyzwolenia... nie pod tym kątem chcę mieć z tego przyjemność).

Pisząc o tłamszonych emocjach też miałam na względzie Freuda. Inna sprawa, że co innego powiedzą psychoanalitycy, a co innego behawioryści, odwieczne kłótnie w naukowym gronie

podam prościutki przykład, mój calutki ;-)... Ile to ja razy krzyczę, bo mam ochotę komuś dogadać, sprawić przykrość, wyrzucić z siebie bliżej nieokreśloną przez innych irytację ... (ale zawsze to są tylko bliscy) Ale zdaję sobie z tego sprawę, przez ten okres pod tym kątem byłam okropna, ale małymi kroczkami starałam się to zwalczać. Myślę, że wyjazd do Krk mi w tym pomógł nieco, także w tym punkcie ochłonęłam sporo. Ale jakiś czas temu zauważałam, że dopiero teraz zaczynam odczuwać jakieś żale i 'ale' do przeszłych zachowań. Choćby wiele myśli, które plączą się po głowie gadajac np. z tatą. Nie wychowywał mnie, ale wcześniej mi to nie przeszkadzało. Jednak pod koniec gimn. zaczęłam nagle odczuwać tego braki i żale. Teraz na nowo się zdystansowałam, ale dalej często 'wiem swoje' gdy słyszę jakieś rady.

Więc koniecznie marsz do lekarza! A powiem Ci, że bym chciała - naprawdę! Wspominałam nawet w pierwszym poście o telefonie do psychoterapeutki, który skończył się fiaskiem. Powiedziała gdzie są instytucje w Krk dla dorosłych i zarzuciła na koniec, że oddzwoni jeszcze -a może mi się zdawało? Nie zadzwoniła, a ja nie zebrałam się na nowo na kolejne telefony. Szczególnie, że nagle ed ukryło się, co daje poczucie, że dam sobie radę dalej sama. I tak jestem pod wrażeniem, że zadzwoniłam, bo mam wielką antypatię do rozmów telefonicznych. No właśnie, chciałabym pogadać z psycho, ale wiem, że sama nie pójdę do takiej instytucji. Nie chodzi o strach przed rozmową, a o sam aspekt "początkowy" pójścia SAMEJ do poradni i załatwienie 'urzędowych'/początkowych spraw. Nikt nie wie o moim ed, więc nie miałabym kumpeli, z którą mogłabym pójść. A znam siebie na tyle, że mimo ochoty leczenia pewno nic nie wyjdzie z tego przez ten drobiazg, przez sam fakt "pójścia z kimś". Napisałam ostatnio mejla do poradni tutaj, w rodzinnych stronach, ale odp pewno się nie doczekam), choc i to nie gwarantuje sukcesu w zwalczaniu go.
Pewna mądra Dekas znam z forum i pozdrawiam ...

Trzeba pracować z psychologiem nad pewnością siebie i samoakceptacją, bo wtedy nie bedzie potrzeby korzystania z doraznych, niekoniecznie skutecznych srodkow. Gdy w końcu zaakceptowałam siebie w lustrze, dostrzegłam, że jestem piękna i wewnętrznie i zewnętrznie zyskałam mocną pewność siebie. Pomogli mi w tym znajomi z LO a później i sylwetka. Wiem, że często chcę - jak wspomnałam - zachować sylwetkę za wszelką cenę.Wtedy też po raz pierwszy jeden chłopak zaprosił mnie na spotkane (i to nie jakiś mamlak Jednak to kolejny aspekt myślowy jaki się wtedy pojawił - w końcu zaczeli mnie zauważać faceci, przez sylwetkę. Z czasem gdy patzryłam na ludzi na ulicy widziałam, że i osoby, które nie są perfecto są piękne, a większość facetów z takimi chodzi) Ale ostatnio w myśleniu mówię "nie". Kocham i lubię siebie i niech powierzchowność mi tego nie przykrywa. Dam jadłospis na ncj, muszę zawalczyć o okres, więc tłuszcze choćby pomału... Poczuję się 'większa'? Nie będę niwelować tego jadłospisem a ruchem (w zdrowym podejściu), a jak się nie uda...cóż, na wiosnę zacznę się martwić :p

Nadopiekuńczość. Także jej nie cierpię, nie znoszę inwazyjności i przekraczania granic mojej prywatności. a masz swój pokój chociaż? swój azyl? nie żeby uciec, ale właśnie ODPOCZĄĆ - potrzebujesz, jak sama piszesz - spokoju, nie dziw się, że ciągle go nie masz, jesli "odpoczywasz" w miejscu, w ktorym nie jestes w stanie odpocząc.Tak, w Krk mam, ale jak pisałam, w przyszłym roku raczej go stracę przez powrót ciotki na parę miesięcy. Marzyłam o własnym pokoju, a gdy go dostałam, to cholerne zimno i brak neta sprawia, że wiele z niego nie ma bo i tak wracam do domu. Tutaj wieczne wojny były z bratem, bo tyle lat w jednym pokoju... wojny jedak zwykle były przez kompa, a że ja teraz kupiłam sobie laptopa i zrobiłam własne łącze to jakoś tak inaczej się wszystko układaA w Krk siedzę właśnie tylko w azylumimo ogromnego zimna...

Tak, od dłuższego czasu zdaję sobie sprawę z porażek, inaczej dawno bym się załamała Wtedy nie myśl, ze jesteś CHORA - o, a właśnie w kółko sobie to powtarzałam ostatnio... sama pewno się nakręcając. A gdy był napad to i w ten sposób tłumaczyłam i usprawiedliwiałam go - wiem, że błędne działanie , SŁABA, KALEKA
nie!
podnieś się. Otrzep ze negatywnych emocji z takim nastawieniem wstaję, po każdej porażce dalej gotowa do walki, w końcu się uda wygrać
ba, rozpieszczaj się cały dzień książką i spacerami
i nigdy nie mów "nienawidzę siebie" niedawno gdy byłam w dołku zaczął pojawiać się brak szacunku do własnej osoby(btw. chęć walki powstała po wspomnianej szczerej widomości do kumpla i łzom jakie płynęły przy pisaniu), ale udało się na nowo zmienić na pozytywniejsze moje nastawienie. Powiedziałam patrząc w lustro, że i tak siebie kocham i kropka, a ed się może bujać
btw. dalsza część niżej bo limit
gitarka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-11, 11:06   #2529
gitarka
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 48
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Cytat:
Napisane przez iza_wiosenna Pokaż wiadomość

często ed bywa manifestem "wcale nie mam tyle siły, także potrzebuję uwagi!".
Rozważałam i ten aspekt przez czasu u siebie, w zasadzie to pierwsze co przyszło mi do głowy, ale u mnie pod tym katem można by chyba inaczej spojrzeć.Nigdy nie lubiłam być w zbyt długo w centrum uwagi, także rozprawy wszystkich o moim schudnięciu denerwowała mnie, a na temat jedzenia i patrzenia na wszystko przez nich "że z pewnością chodzi mi o dietetyczność" (nawet jak tak było, a często było i pewno nadal często jest) sprawiały, że reagowałam wręcz alergicznie. Nagle sobie o mnie przypomnieli, ale w formie niewłaściwej. Gdy potrzebowałam normalności, wciaż drążyli nienormalność nie dając mi (nieświadomie) z tym skończyć. "nagle przypomnieli" - straciłam kg dla siebie, bo źle czułam się we własnej sylwetce, jak brać pod uwagę innych ludzi, to wolałam ich podziw, że mi się udało aniżeli troskę i latanie wokół mnie - co też było od zeksu i polegało tylko na komentowaniu posiłków . Jeżeli właśnie miałabym rozważać aspekt 'uwagi' to właśnie pod kątem egoistycznego ego, czyli podziwu, ale i to jakoś mi minęło. Najbardziej dobiło to właśnie, że oceniali mnie (rodzina) źle gdy miałam więcej kg i źle gdy miałam mniej. A kurde, straciłam je dla siebie - nie da nich! Niech się odchrzanią z ocenianiem, cóż się tak uczepili tego i mnie - o to mi chodziło, tak to odczuwałam. W końcu czułam się dobrze, pokochałam siebie, a Ci znowu się wtrącali, jakby ich ocena miała być najważniejsza i jakbym na nią czekała. Widziałam w lustrze, że dążę w złą stronę, powiedziałam STOP, nabrałam sama kg przez sport to i wygladam teraz okej. Szczupło, nie chudo. Czy gdy prosiłam otwarcie o spokój nie mogli mi go dać? Może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej (?)

zapewne wciaz sie czujesz, ale zyskalas nieco troski, troszkę uwagi, a więc chorować się opłaca. Nie, nie opłaca się, bo to co przeszłam przez tamtą wakacyjną nagonkę było dla mnie straszne.A teraz zamiast żyć po odchudzaniu normalnie wdepnęłam nie tam gdzie trzeba. Ich troska nie dała mi powrócić do normalności i pozostałam w tym kręgu, sprawiając, że nawet emocje w tym aspekcie zaczęły się wyrażać.Obwiniam ich? Tak. Ale nie zwalam całej winy, bo mimo zniewolenia sama mam wolę i rozum. Straciłam wtedy siły aby się przebić, bądź starałam się przebić w niewłaściwy sposób. Trudno, nie cofnę czasu, ale muszę iść do przodu.

NIE ROZMAWIAMY Z BLISKIMI O OBJAWACH, bo nie mogą się stać środkiem do komunikacji z nimi
ani nie moga nam doszczetnie poprzestawiac priorytetow i zmienic naszego swiata w ABSURD , w ktorym sniadanie jest wazniejsze od utraty pracy czy bezradnosci zwiazanej ze e.. zdrada zony, o. No a tak się stało. Nie chcę tego
Jak napisałam, wiem, że sama nigdzie nie pójdę. Dlatego zastanawiam się czy nie pogadać szczerze z jedna kumpelą. Miała ostatnio duże problemy w domu, w końcu powiedziała nam o tym (wcześniej wiedziała tylko jedna os, ale zauwżyliśmy, że dzieje się z nią coś niedobrego). W każdym razie chodziła później do szkolnego pedagoga... może i ja od tego zacznę? Poszłabym z nią do tej babki, choć skończyłam LO. Może będzie mi łatwiej gdy ona (pedag) mnie jakoś dalej pokieruje? A jak da tylko adres poradni, to przynajmniej będę miała z kim pójść. 4 dni jestem w domu, więc nawet lepiej tutaj by było zacząć leczenie, a zawsze chciałam pogadać z psychologiem, choćby z ciekawości Tylko ten mur "postawienia kroków i tłumaczenie nieporadne o co mi chodzi" jest przeszkodą... Na szczęście jestem już dorosła i nie muszę tłumaczyć się z tego co robię rodzinie.Nie chcę tego, może chowam za dużo urazów w sobie z ich strony? (mama jest kochana, ale i wiele 'ale' siedzi).
Hmm, ciekawe czy mi się uda
Dziękuję za wszelkie rady. Jak widać słowa Twojej terapeutki się przydały, szczególnie w dziesiątke trafiłaś pisząc o tej irytacji, że błahe sprawy kończą się słowami innych 'będzie dobrze', bądź lekceważeniem, nie znoszę tego. Nie wiem co zrobić ze wspomnianą znajomścią,czy robić cokolwiek, ech...

Pozdrawiam cieplutko
gitarka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-15, 14:40   #2530
201703061224
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 783
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

kurcze jem duzo wiecej a okrsu nadal nie mam ehh ze odzyskiwanie go tak dlugo trwa..

powiem wam ze jadlam juz normalnie, ale do czasu kiedy dzisiaj na wadze zobaczylam 1 kg wiecej.. a wcozraj jeszcze go nie bylo wiec nie wiem czy to przez to ze wczoraj godzine cwiczylam intensywnie i jak mi miesnie 'nabrzmialy' ( hehe) czy woda sie zbiera bo moze dostane okres? nie wiem.. ale az cos mnie w gardle scisnelo a nie powinno!!! a juz nawet sie skusilam i zjadlam batonika musli, kawalek ciasta.. a teraz juz naprawde nie mam ochoty zmuszac sie zeby to jesc..
201703061224 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-15, 14:50   #2531
Dekas
Wtajemniczenie
 
Avatar Dekas
 
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: Gliwice
Wiadomości: 2 651
GG do Dekas
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Cytat:
Napisane przez matysia153 Pokaż wiadomość
kurcze jem duzo wiecej a okrsu nadal nie mam ehh ze odzyskiwanie go tak dlugo trwa..

powiem wam ze jadlam juz normalnie, ale do czasu kiedy dzisiaj na wadze zobaczylam 1 kg wiecej.. a wcozraj jeszcze go nie bylo wiec nie wiem czy to przez to ze wczoraj godzine cwiczylam intensywnie i jak mi miesnie 'nabrzmialy' ( hehe) czy woda sie zbiera bo moze dostane okres? nie wiem.. ale az cos mnie w gardle scisnelo a nie powinno!!! a juz nawet sie skusilam i zjadlam batonika musli, kawalek ciasta.. a teraz juz naprawde nie mam ochoty zmuszac sie zeby to jesc..
jakie leczenie takie zdrowienie.
__________________
Mówienie ludziom „nie” jest wspaniałą rzeczą, jest to część przebudzenia. I zrozum, to nie jest egoizm. Egoizmem jest wymaganie od innych, by żyli życiem, które akurat tobie wydaje się najwłaściwsze. To jest egoizm. Żyć swoim życiem nie jest egoizmem.

Anthony de Mello


kocham Cię życie!
Dekas jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2009-11-15, 16:52   #2532
201703061224
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 783
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

masz na mysli to ze mitem jest samodzielne wyjscie z choroby?
201703061224 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-15, 17:03   #2533
Dekas
Wtajemniczenie
 
Avatar Dekas
 
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: Gliwice
Wiadomości: 2 651
GG do Dekas
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

niestety tak.
pierwsza zasada, pozwól sobie być bezradną, nie gnieć tego bo sama się zgniatasz.
__________________
Mówienie ludziom „nie” jest wspaniałą rzeczą, jest to część przebudzenia. I zrozum, to nie jest egoizm. Egoizmem jest wymaganie od innych, by żyli życiem, które akurat tobie wydaje się najwłaściwsze. To jest egoizm. Żyć swoim życiem nie jest egoizmem.

Anthony de Mello


kocham Cię życie!
Dekas jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-16, 11:34   #2534
gitarka
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 48
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

27 listopada, godzi 8:30 umówiona wizyta ze wspominaną p. pedagog. Ciekawe jak będzie

Pozdrawiam (:
gitarka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-16, 12:55   #2535
Cristin@
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 359
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Cytat:
Napisane przez gitarka Pokaż wiadomość
27 listopada, godzi 8:30 umówiona wizyta ze wspominaną p. pedagog. Ciekawe jak będzie

Pozdrawiam (:
Gratulacje Mam nadzieje ze opiszesz jak tam bylo i wogole co i jak Ja sie nie moge jeszcze zmoblilizowac i pojsc zapisac :/ moze pomoze mi jak ty pojdziesz a potem opowiesz
Cristin@ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-16, 13:49   #2536
201604211128
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 3 701
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

zaliczam dno znowu anoreksja wróciła ze zdwojoną siłą Chyba się skończy na tym, że zamiast kończyć terapię w tym miesiącu (chodzę już od końcówki kwietnia tego roku) będę chodzić aż do stycznia... choć spotkania z panią psycholog są nader miłe (nie będę wdawać się w szczegóły, ale są dla mnie wyjątkowo milutkie)
201604211128 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-16, 14:28   #2537
Dekas
Wtajemniczenie
 
Avatar Dekas
 
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: Gliwice
Wiadomości: 2 651
GG do Dekas
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Cytat:
Napisane przez dysk Pokaż wiadomość
zaliczam dno znowu anoreksja wróciła ze zdwojoną siłą Chyba się skończy na tym, że zamiast kończyć terapię w tym miesiącu (chodzę już od końcówki kwietnia tego roku) będę chodzić aż do stycznia... choć spotkania z panią psycholog są nader miłe (nie będę wdawać się w szczegóły, ale są dla mnie wyjątkowo milutkie)
lecz siebie nie Kowalskiego, dyska, nie Werke, nie Wirlandie, SIEBIE!
__________________
Mówienie ludziom „nie” jest wspaniałą rzeczą, jest to część przebudzenia. I zrozum, to nie jest egoizm. Egoizmem jest wymaganie od innych, by żyli życiem, które akurat tobie wydaje się najwłaściwsze. To jest egoizm. Żyć swoim życiem nie jest egoizmem.

Anthony de Mello


kocham Cię życie!
Dekas jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-16, 15:16   #2538
mpati86
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 1 174
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

jestem załamana dziewczyny. jestem nie potrzebna tu. nie mogę patrzeć na to jak siebie ranie i innych, których kocham. boję się. nie mam sił by tak żyć. potrzebuje wsparcia. nie mam już na kogo liczyć i nie ma mi kto pomóc. próbowałam nawet z niektórymi podjąć próbę nawiązania mojego problemu przez wiadomości prywatne, ale nie każdy ma na to czas. w danym momencie jestem w kropce w dołku i wszystko mi jedno, boję się, że wyjdę z domu i już nie wrócę...czuję się fatalnie, jak robak. blee...
__________________
Świat nie jest taki zły
Turcja Alanya- 2007
Tunezja Sousse- 2008
Egipt Hurghada- 2009
Turcja Marmaris- 2010
Grecja Rodos
Egipt Sharm el sheikh- 2011
Izrael Jerozolima i Betlejem
Wyspy Kanaryjskie Fuerteventura- 2012
Grecja Kreta
2013- ?





mpati86 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-16, 20:11   #2539
GummyKammy
Zakorzenienie
 
Avatar GummyKammy
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 19 100
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Cytat:
Napisane przez Dekas Pokaż wiadomość
lecz siebie nie Kowalskiego, dyska, nie Werke, nie Wirlandie, SIEBIE!
święte słowa

dziewczyny czy naprawdę nie szkoda Wam czasu, życia na to okropne chorubsko? da się z tego wyjść! na prawdę da się tylko trzeba chcieć! nie wydaje mi się żeby pisanie w wątku kolejnych objawów, wpadek i załamywań jakoś Wam pomogło.
__________________
A dziś już nie pamiętam nic, czas uspokoić sny,
Uwolniłam się by żyć, by nie otruć świata smutkiem łez,
Więc nie pytaj mnie...


GummyKammy jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2009-11-16, 20:17   #2540
201604211128
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 3 701
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Cytat:
Napisane przez Dekas Pokaż wiadomość
lecz siebie nie Kowalskiego, dyska, nie Werke, nie Wirlandie, SIEBIE!
Toć wiem... to wszystko to ja... I wiem, że to ja mam być leczona

Kamilko - zajmowałam się do tej pory z doktor inną sprawą i anoreksja zeszła na dalszy plan

Edytowane przez 201604211128
Czas edycji: 2009-11-16 o 20:26
201604211128 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-17, 09:11   #2541
FilifionkaB
Rozeznanie
 
Avatar FilifionkaB
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 648
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

nie wiem czy to ta pora roku... ale ja równiez niestety powoli staczam się po równi pochyłej
FilifionkaB jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-17, 11:59   #2542
airwaves
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 2 499
GG do airwaves
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

i ja też....
__________________
Cytat:
schudnę na proch.
będę nawozem do Twojego krzaku marihuany.
airwaves jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-17, 12:27   #2543
kiciakasia
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Miasto Ogrodów
Wiadomości: 3 195
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Cytat:
Napisane przez airwaves Pokaż wiadomość
i ja też....

airka....








silna dziewczynka jestes,rozum masz,dasz rade
kiciakasia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-17, 12:28   #2544
kika171
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 1 908
GG do kika171
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Cytat:
Napisane przez airwaves Pokaż wiadomość
i ja też....

Patka przyżekam, że Ty się ode mnie dosłużysz w końcu

wiesz co? mi też jest źle, też się staczam...tzn nie, to zaraz może się stać. dlaczego? bo ciągle ktoś tutaj mi zarzuca, że dużo jem, że moje U to nie jest U. I w głowie mam cholerne myśli, że jestem gruba, że wyglądam jak słoń. ale wiem, że to ed tak mówi, że chce, żebym znowu okazała się tą słabą, bezbronną dziewczyną, która zapanuje nad jedzeniem, która będzie cieszyła się z każdego niezjedzonego posiłku, każdego "komplementu" typu "jaka jesteś chuda", która znowu stworzy swój własny świat ograniczony czterema ścianami pokoju, notesem, długopisem i rachunkami opartymi na tabelach kalorycznych...dziewczyną , która będzie dumna ze swych 42cm-owych ud, wystajacych kości... Mówię NIE!!! nie chcę stworzyć wokól siebie kręgu współczujących mi osób, których zainteresowanie wzbudzam poprzez okazanie mi litości!!! Mam tego dość! Może nie jestem ideałem, nie mam wymiarów modelki i ngdy mieć nie będę, ale jeśli ktoś dostrzega we mnie te "braki" to ma problem, ale ze sobą. Ja jestem jaka jestem, nie będę się zmieniać dla wizażowych standardów, które wybaczcie, ale stają się coraz bardziej "chore". Rozpacz bo ktoś ma 45cm w udach, nazywanie P czymś co nawet nie jest U, wypominanie słodkości, ważenie jedzenia co do grama....po co to? po co ta pogoń? dążenie do "perfekcji"? czy naprawdę ważniejszy od zdrowia jest wygląd? co z tego, że mając naście lat będę szczupla, śliczna skoro mogę nie dożyć 30...

to tyle ode mnie.







echh....
__________________
Książki-15

A6w- ...27-28-29-30-31-32-33-34-35-36-37-38-39-40-41-42

"Zapytałam dziecko niosące świeczkę:
- Skąd pochodzi to światło?
Chłopczyk natychmiast ją zdmuchnął.
- Powiedz mi, dokąd teraz odeszło - odparł. - Wtedy ja powiem ci, skąd pochodzi.
JC"
kika171 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-17, 12:45   #2545
GummyKammy
Zakorzenienie
 
Avatar GummyKammy
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 19 100
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

zycie jest tylko jedno! jedzenie jest dla ludzi, te wszystkie pyyyyysznosci teraz jeszcze ida swieta mikolaje z czekolady usmiechaja sie na polkach, nie przyjemnie jest zjesc wspolny obiadek/podwieczorek z rodzinka? ile mozna byc na diecie, liczyc te beznadziejne kcal jesli tak naprawde sie tego nie potrzebuje? Patrycja, jestes tak sliczna dziewczyna! nie mozesz pozwolic na to by Twoj nastroj decydowal o tym czy jestes na R, U czy P ale to juz Twoje zycie, ja sie dalej nie wtracam, chociaz i tak juz mozesz miec mi za zle ze komentuje Twoje zachowanie..

a Ty Kikus nie przejmuj sie w ogole tymi wczesniejszymi komentarzami na NCJ! jadlo masz zaje*ste! slicznoscii moja
__________________
A dziś już nie pamiętam nic, czas uspokoić sny,
Uwolniłam się by żyć, by nie otruć świata smutkiem łez,
Więc nie pytaj mnie...


GummyKammy jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-17, 12:53   #2546
airwaves
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 2 499
GG do airwaves
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Cytat:
Napisane przez kiciakasia Pokaż wiadomość
airka....








silna dziewczynka jestes,rozum masz,dasz rade
Moze i dam rade ale ile razy mozna.... wiem juz,ze Ed jest u mnie spowodowane lekiem przed samotnoscia... anoreksja pojawila sie za czasow gdy nie bylo rodzicow i przyjaciolka mnie olala dla facefa, teraz chyba znowu powod jest ten sam...tż wyjechał. I znowu sie boje,ze zostane całkowicie sama i byc moze w ten sposob chce znowu zwrocic na sibie uwage,bo przeciez ''jesli bede chuda to nikt mnie nie zostawi samej"...
Nie wiem czy terapia przynosi w moim przypadku jakies efekty,chyba wrecz przeciwnie bo jeszcze bardziej chce upasc na dno, gdy mijam sie z dziewczynami z wyraznymi objawami anoreksji....mam wrazenie,ze one sobie mysla; "cholera co ona tutaj w ogole robi? przeciez nie jest chuda".
Cóż przede mna duze wyzwanie, moj psycholog zgodził się na R, teraz wszystko zalezy od tego czy tym razem bede umiala w pore powiedziec sobie stop,oby...
Mam do siebie zal,ze wstawialam to moje pseudocos na NCJ,bo dziewczyny wychodzace z ed pewnie pomyslaly sobie..."po co mam tyc, skoro znowu bede sie odchudzac"...ale to nie prawda,nie musi tak byc. I apeluje tutaj,ze pomoc psychologa jest konieczna bo jak widac ja myslalam,ze sama dam rade, owszem dalam rade z tyciem ale tylko zaleczyłam chorobe, teraz musze jej sie pozbyc calkowicie
__________________
Cytat:
schudnę na proch.
będę nawozem do Twojego krzaku marihuany.
airwaves jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-17, 13:28   #2547
FilifionkaB
Rozeznanie
 
Avatar FilifionkaB
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 648
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Cytat:
Napisane przez airwaves Pokaż wiadomość
Nie wiem czy terapia przynosi w moim przypadku jakies efekty,chyba wrecz przeciwnie bo jeszcze bardziej chce upasc na dno, gdy mijam sie z dziewczynami z wyraznymi objawami anoreksji....mam wrazenie,ze one sobie mysla; "cholera co ona tutaj w ogole robi? przeciez nie jest chuda".
Skąd ja to znam, zatraciłam całkowicie "wzrok" gdy patrze na siebie....
gdy widze chudą osobę, mówię ze ale chuda, inni wtedy reagują - ty tez jeste taka chuda... ale ja tego juz nie widze. Patrzę w lustro i widze całkiem coś innego....
Kiedyś jeszcze miała apetyt na to lub tamto i w koncu w diecie się łamałam bo przeciez 10% można sobie odpuścić.. a teraz nie smakuje mi juz nic.. moja podswiadomosc wyprała mnie ze wszystkich smaków... boze ja juz nawet nie mam ochoty na pizze i lody, dwie rzeczy któryc nigdy nie odmawiałam...

jestem żałosna i jestem tego świadoma
FilifionkaB jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-17, 20:15   #2548
Kawwaa
Rozeznanie
 
Avatar Kawwaa
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 622
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Żal ...
__________________
Kocham
Kawwaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-17, 22:48   #2549
Megan11
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 21
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Dziewczyny , prawda jest taka,że wyzdrowieć mamy dla siebie i tylko dla siebie (tak wiem, nie odkryłam Ameryki ). Nie dlatego, bo mama się martwi i nie dlatego, że koleżanki mówia: "jeju jaka ty chuda".. - nie tylko dla siebie...

Po co przeliczać te durne kcal, zawartośc węglowodanów, tłuszczu? - od razu nasuwa mi się zdanie - widział ktoś kiedyś kalorie?!

Po co marnować życie - krótkie,kruche życie na ED?
Po co mamy pozbawiać się przyjemnosci, jaką jest zjedzenie czekolady czy pizzy?
I tak kiedyś umrzemy, a tam na górze nie ma znaczenia to ile ważysz i jakie masz BMI.

Czy nie lepiej pogadać z przyjaciółką, przytulić psa,czy choćby przeczytać książkę - zamiast katować się ćwiczeniami?

Przepraszam że tak wepchnęłam się do wątku, ale smutno mi, kiedy widze,że takie wartosciowe dziewczyny (tak wszystkie nimi jesteśmy), marnują zycie na takie bagno..

Trzymam kciuki za Was, za Mnie, za Nas....
Megan11 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-11-18, 07:17   #2550
Dekas
Wtajemniczenie
 
Avatar Dekas
 
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: Gliwice
Wiadomości: 2 651
GG do Dekas
Dot.: Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść - część IV

Cytat:
Napisane przez Megan11 Pokaż wiadomość

Po co przeliczać te durne kcal, zawartośc węglowodanów, tłuszczu? - od razu nasuwa mi się zdanie - widział ktoś kiedyś kalorie?!
Mnie osobiści bardzo pomogło chwytanie się rzeczy realnych. Kiedy czuje, że spadam w czarną dziurę, że się zsuwam, biorę się za coś co jest rzeczywiste. Gotuje zupę, bo w tym jestem dobra, idę robić zdjęcia, bo umiem, piszę sms'a do taty 'jesteś tam?'. Niby nic, a jednak.

'Rób wszystko, żeby tylko nie myśleć'
__________________
Mówienie ludziom „nie” jest wspaniałą rzeczą, jest to część przebudzenia. I zrozum, to nie jest egoizm. Egoizmem jest wymaganie od innych, by żyli życiem, które akurat tobie wydaje się najwłaściwsze. To jest egoizm. Żyć swoim życiem nie jest egoizmem.

Anthony de Mello


kocham Cię życie!
Dekas jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:36.