Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7 - Strona 149 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2009-12-04, 09:47   #4441
smile_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 423
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Chyba bede musiala siegnac tez po te ksiazki...

Marze o tym, zeby ktos mnie pokochal - tak prawdziwie pokochal.

A jak narazie nie potrafie zebrac sil i powiedziec "jestem silna moge byc sama". Mimo, ze powiedzial ze juz nie wierzy w nas, ze juz mu nie zalezy ja poprosilam o jeszcze jedna szanse o to zebysmy sie oboje postarali i wiem ze on sie starac wcale nie bedzie (przynajmniej narazie) ale inaczej nie moge - jeszcze nie teraz. Tylko to ze dalej jest ze mna juz tak nie cieszy, to jak sie zachowywal przez ostatnie dni slowa, ktore wypowiedzial to wszystko oddalilo mnie od niego troche (pewnie tylko chwilowo bo w koncu jak juz dopielam swego ze jeszcze sie nie rozstaniemy mam czas na to zeby przemyslec to co tak naprawde on robil jak sie zachowywal wczesniej myslalam tylko o tym co zrobic zeby zostal nic innego nie istnialo) i kiedy jestem teraz z nim chce mi sie wyc - plakac z bolu ze czuje sie z nim jak z obcym czlowiekiem, ktory na pytanie czy juz sie kims innym zdazyl zainteresowac odpiewiada "nie, ale wogole co cie to obchodzi?"! Jak to co mnie obchodzi? Bardzo duzo mnie obchodzi Nic mi juz nie mowi prawie, chodzi z szyderczym usmiechem na twarzy, nie ma ochoty przytulac tyllko oczywiscie na sex ma ochote ,a mi w trakcie tez czasem leca lzy z zalu ze tak teraz wyglada moje zycie - kocham sie z potworem, egoista i chamem. I wtedy pragne sie znalesc u siebie w domu w swoim lozku i porzadnie sie wyplakac.
Kiedy wracam do domu i juz nie jestem z nim to zaczynam tesknic...
Takie bledne kolo...zaczyna mnie chyba lapac depresja...
__________________
SZCZĘŚCIE- moje marzenie

I won't go, I won't sleep, I can't breathe until U're resting here with me

I won't leave, I can't hide, I cannot be, until U're resting here with me...

smile_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 09:56   #4442
alleyezonme
Zakorzenienie
 
Avatar alleyezonme
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 18 915
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez smile_ Pokaż wiadomość
Chyba bede musiala siegnac tez po te ksiazki...

Marze o tym, zeby ktos mnie pokochal - tak prawdziwie pokochal.

A jak narazie nie potrafie zebrac sil i powiedziec "jestem silna moge byc sama". Mimo, ze powiedzial ze juz nie wierzy w nas, ze juz mu nie zalezy ja poprosilam o jeszcze jedna szanse o to zebysmy sie oboje postarali i wiem ze on sie starac wcale nie bedzie (przynajmniej narazie) ale inaczej nie moge - jeszcze nie teraz. Tylko to ze dalej jest ze mna juz tak nie cieszy, to jak sie zachowywal przez ostatnie dni slowa, ktore wypowiedzial to wszystko oddalilo mnie od niego troche (pewnie tylko chwilowo bo w koncu jak juz dopielam swego ze jeszcze sie nie rozstaniemy mam czas na to zeby przemyslec to co tak naprawde on robil jak sie zachowywal wczesniej myslalam tylko o tym co zrobic zeby zostal nic innego nie istnialo) i kiedy jestem teraz z nim chce mi sie wyc - plakac z bolu ze czuje sie z nim jak z obcym czlowiekiem, ktory na pytanie czy juz sie kims innym zdazyl zainteresowac odpiewiada "nie, ale wogole co cie to obchodzi?"! Jak to co mnie obchodzi? Bardzo duzo mnie obchodzi Nic mi juz nie mowi prawie, chodzi z szyderczym usmiechem na twarzy, nie ma ochoty przytulac tyllko oczywiscie na sex ma ochote ,a mi w trakcie tez czasem leca lzy z zalu ze tak teraz wyglada moje zycie - kocham sie z potworem, egoista i chamem. I wtedy pragne sie znalesc u siebie w domu w swoim lozku i porzadnie sie wyplakac.
Kiedy wracam do domu i juz nie jestem z nim to zaczynam tesknic...
Takie bledne kolo...zaczyna mnie chyba lapac depresja...
domyślam się co czujesz, bo miałam podobnie. W sumie to nie wiem czy w tej chwili też nie mam. Ale polecam Ci te książki a zwłaszcza 'Dlaczego faceci kochają zołzy' jest tam jak na nowo rozpalić stary żar, trochę ryzykowne ale chyba warto zaryzykować by ratować to co zostało. Trzeba przestać interesować się facetem, mieć własne życie, czasem odmówić spotkania - podobno działa a i ja będę testować te metody na swoim. Poza tym dowiedziałam się że jak chcesz za dużo rozmawiać z facetem o uczuciach to on postrzega Cię jako desperatkę, a ja ostatnio tak często naciskałam na rozmowę
__________________


Jeśli życie to chwila, wykorzystam tą chwilę - tyle

alleyezonme jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 10:41   #4443
forumkowiczka
Zadomowienie
 
Avatar forumkowiczka
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 1 059
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

To straszne jak po kilku latach w zwiazku z ukochanym facetem mozna uslyszec slowa, ktore zadadza tak wielki bol. Ja co prawda nie rozstalam sie z moim i mam nadzieje,ze do tego nie dojdzie,ale mamy kryzys.
Nie rozumiem dlaczego faceci potrafia byc tacy bezwzgledni...sa chwile ze musze sie prosic zeby mnie przytulil,zeby porozmawial ze mna, posiedzial obok.To przykre,ze o takie rzeczy trzeba sie upominac
Mam juz watpliwosci,czy facet mnie kocha,potrzebuje...po prostu czy chce ze mna byc. Kiedys mowil mi ze bedzie ze mna do konca zycia, ze tylko ja sie licze, teraz juz jak mowimyu o przyszlosci to nie jest to takie pewne,ze to ze mna sie ozeni.A przeciez takie byly plany...dziewczyny facet to jednak cham...(
__________________
,,Wiesz Prosiaczku...miłość jest wtedy, kiedy kogoś lubimy...za bardzo"
forumkowiczka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 10:43   #4444
alleyezonme
Zakorzenienie
 
Avatar alleyezonme
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 18 915
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez forumkowiczka Pokaż wiadomość
To straszne jak po kilku latach w zwiazku z ukochanym facetem mozna uslyszec slowa, ktore zadadza tak wielki bol. Ja co prawda nie rozstalam sie z moim i mam nadzieje,ze do tego nie dojdzie,ale mamy kryzys.
Nie rozumiem dlaczego faceci potrafia byc tacy bezwzgledni...sa chwile ze musze sie prosic zeby mnie przytulil,zeby porozmawial ze mna, posiedzial obok.To przykre,ze o takie rzeczy trzeba sie upominac
Mam juz watpliwosci,czy facet mnie kocha,potrzebuje...po prostu czy chce ze mna byc. Kiedys mowil mi ze bedzie ze mna do konca zycia, ze tylko ja sie licze, teraz juz jak mowimyu o przyszlosci to nie jest to takie pewne,ze to ze mna sie ozeni.A przeciez takie byly plany...dziewczyny facet to jednak cham...(
o, o jak bym siebie czytała. I znowu odwołam się do książki 'dlaczego mężczyźni kochają zołzy' - przeczytaj
__________________


Jeśli życie to chwila, wykorzystam tą chwilę - tyle

alleyezonme jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 10:47   #4445
alalajna
Raczkowanie
 
Avatar alalajna
 
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 94
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

oni tak tylko gadają, ale jesli jest coś nie tak to nie mają absolutnie skrupułów, żeby powiedzieć coś niemiłego i mają to gdzieś, że sprawią ci przykrość, nawet jeśli wiele lat temu zarzekali się ze będą do końca życia, forumowiczka bądź czujna, bo z nimi nigdy nie wiadomo. Ja jestem ciekawa, czy mój ex odezwie się w weekend żeby się spotkać, albo czy ja się nie odezwe, bo w weekend jest najgorzej
__________________
Odkryję moje drugie Ja
alalajna jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 10:49   #4446
alleyezonme
Zakorzenienie
 
Avatar alleyezonme
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 18 915
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez alalajna Pokaż wiadomość
oni tak tylko gadają, ale jesli jest coś nie tak to nie mają absolutnie skrupułów, żeby powiedzieć coś niemiłego i mają to gdzieś, że sprawią ci przykrość, nawet jeśli wiele lat temu zarzekali się ze będą do końca życia, forumowiczka bądź czujna, bo z nimi nigdy nie wiadomo. Ja jestem ciekawa, czy mój ex odezwie się w weekend żeby się spotkać, albo czy ja się nie odezwe, bo w weekend jest najgorzej
To prawda, weekend najgorszy. Ja się zawsze powstrzymywałam żeby się nie odezwać po raz kolejny, i ciągle się zastanawiałam czy on się do mnie odezwie. Heh ale to jest beznadziejne
__________________


Jeśli życie to chwila, wykorzystam tą chwilę - tyle

alleyezonme jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 13:23   #4447
forumkowiczka
Zadomowienie
 
Avatar forumkowiczka
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 1 059
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Jestem czujna,ale musze mu tez ufac.Bo bez zaufania zwiazek jest kompletnie bez sensu...

Ciezko jest kochac kogos kto ignoruje
__________________
,,Wiesz Prosiaczku...miłość jest wtedy, kiedy kogoś lubimy...za bardzo"
forumkowiczka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 16:40   #4448
alalajna
Raczkowanie
 
Avatar alalajna
 
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 94
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

bardzo ciężko kochać kogoś kto ignoruję, kto jest obojętny, ahhhh. Dziewczęta weekend przed nami, ja dziś sama piwko sama sobie chyba wypije, zmęczona jestem i pójdę spać, czyli zapowiada się imponujący piątkowy wieczór jutro może wybiorę się na jakąś imprezkę, najlepiej byłoby teraz kogoś nowego poznać, to byłoby łatwiej zapomnieć, zdam najwyżej relacje z moich podbojów i JESTEM Z WAMI!!!

No i Wam życzę miłego weekendu, jak macie tylko możliwość to zabawcie się gdzieś!
__________________
Odkryję moje drugie Ja

Edytowane przez alalajna
Czas edycji: 2009-12-04 o 16:43
alalajna jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 18:54   #4449
maryanna3
Zakorzenienie
 
Avatar maryanna3
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 5 911
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

A ja znowu łapię doła choć już było lepiej dlatego jutro już się poumawiałam ze znajomymi żeby nie siedzieć w domu no i jadę sobie coś kupić: ładnego i zupełnie niepraktycznego może to mi poprawi samopoczucie...ale tak czy siak chciałabym już czuć całkowitą obojętność a tu albo nienawiść za to co mi zrobił albo wspomnienia jak było wspaniale. I taka huśtawka już mnie wykańcza niestety.
maryanna3 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 19:22   #4450
smile_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 423
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

ja dzisiaj mialam jechac do niego na noc po pracy.
wczoraj specjalnie sie pytalam czy napewno sie widzimy bo nie chce kolejny raz wozic ciuchow i kosmetykow ze sobia a on mnie wystawia do wiatru. "tak, napewno sie widzimy jutro nic nie robie nie spotykam sie z nikim mozesz zabrac rzeczy i przyjedz" I co? wilkie g...no nagle pod koniec dnia pierwszy sms od niego: "jednak sie nie widzimy dzisiaj - jade do kolegow" No i luz zadnego przepraszam ani nic A ja juz tyle razy prosilam zeby tak nie robil ze umawia sie ze mna a pozniej w ostatnim momencie mnie olewa i jedzie sobie do kolegow - "niby" mial to zmienic...tylko jakos mu nie wyszlo znow i przykro mi bo zadzwonilam do niego i mowie ze przeciez wczoraj mi mowil ze na 100% sie widzimy i wogole a on ze no tak wyszlo sory i ma nadzieje ze mnie nie urazil tym...nie no wcale wszystko ok posiedze sobie sama
ciezko strasznie jest...
i caly czas sie zastanawiam w jakim jutro bedzie nastroju jak sie spotkamy - o ile sie spotkamy...?

---------- Dopisano o 19:22 ---------- Poprzedni post napisano o 19:19 ----------

Cytat:
Napisane przez maryanna3 Pokaż wiadomość
A ja znowu łapię doła choć już było lepiej dlatego jutro już się poumawiałam ze znajomymi żeby nie siedzieć w domu no i jadę sobie coś kupić: ładnego i zupełnie niepraktycznego może to mi poprawi samopoczucie...ale tak czy siak chciałabym już czuć całkowitą obojętność a tu albo nienawiść za to co mi zrobił albo wspomnienia jak było wspaniale. I taka huśtawka już mnie wykańcza niestety.
tez mam taka hustawke raz obrzydzenie mnie bierze jak patrze na niego i jego beznadziejne zachowania a potem znow tesknota za tym co kiedys i wiara w to ze znow bedzie tak pieknie... nie do wytrzymania jest to wszystko
__________________
SZCZĘŚCIE- moje marzenie

I won't go, I won't sleep, I can't breathe until U're resting here with me

I won't leave, I can't hide, I cannot be, until U're resting here with me...

smile_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 19:25   #4451
annyya
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 29
GG do annyya
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

witajcie ponownie
musze napisac bo jestem teraz w innej sytuacji niz Wy moje kochane.... generalnie wypisuje tu od strony 134... w skrocie było tak: on zostawił bo cos mu sie odwidziało i raptem po czterech latach chce byc sam.... ok... ale codziennie dzwonił ot tak zapytac sie co słychac... jak tylko zaczynałam szlochac do słuchawki zaraz mowił ze załuje ze wogole do mnie zadzwonił... nie ukrywam tez ze i ja do niego wydzwaniałam i czesto nie odbierał, a ja zalewałam sie łzami.. po miesiacu okazało sie ze spotykał sie z inną i nakryłam ich w jego pokoju... dostałam cynk od jego brata i dziewczyny ktorzy nie mogli patrzec jak bardzo mnie okłamuje... dostał porzadnego placha w twarz i wogole działy sie sceny dantejskie,... na drugi dzien w agonii zadzwoniłam do niego i powiedziałam ze to absolutny koniec, zeby nawet nie probował do mnie dzwonic... to było w niedziele... w poniedziałek poszłam do pracy.. z godziny na godzine czułam sie troche lepiej ... zrozumiałam wiele i stwierdziłam ze nie warto juz poswiecac sie dalej dla tego kolesia i teraz musze zyc dla siebie i robic to na co mam ochote.... I co sie stało? I myslałam ze to koniec gdy on raptem codziennie zaczął mnie odwozic do domu, dzwonic, pisac na gg niby tak niezobowiązujaco ale czułam ze gdziec jest jakis pod tekst.. zaczął obchodzic sie ze mną jak z jajkiem... to nie jest ten typ ze przyleci z kwiatami, przeprosi... dlatego juz sam fakt jak sie zaczał zachowywac przez ten tydzien był dla mnie szokiem... ja oczywiscie okazywałm obojetnosc.. odpowiadał na jego pytania tak troche olewawczo a on az wychodził z siebie zeby pokazac jak bardzo sie cieszy ze moze mnie dowieźz do domu... jak juz odwiozł to było tylko narazie, narazie.. probował mnie pocałowac ale ja sie odsuwałm wiec po dwoch dniach przestał prowbowac ale tez strasznie smutniał... do dzisiaj... dzisiaj zapytał sie jak jutro jade na uczelnie... wiec ja powiedziałm ze samochodem... a on taki bardzo smutny mowie do mnie "to jutro sie nie zobaczymy?".. myslałam ze mi serce peknie... powiedziałam mu ze jak chce to sie zobaczymy... on ze głupie pytanie bo bardzo chce.. a jak podwiozł mnie pod dom to tak barzdo czule ale i łapczywie mnie zaczał całowac i przytulac na zmiane..... Jutro jestemy umowienie do kina...i powiedział ze sie cieszy....I NIE WIEM CO O TYM MYSLEC.... Widze ze sie stara i moze cos zrozumiał... mylse ze gdyby nie chciał ze mną byc to by tak nie zabiegał.. widze tez ze jest mu głupio i nie wie jak sie zachowac zeby nie poruszyc tamtego tematu a jednoczesnie zeby było miło.... MOZE WARTO DAC SZANSE I DAC DO ZROZUMIENIA ZE DRUGIEJ NIE BEDZIE MIAŁ... Wiem kochane ze ja tez sie musze zmienic... zrozumiałam ze w nasz zwiazek wkradła sie rutyna a to tez zabija ..... podam wam przykład z tego tygodnia: w pon. i wt jak mnie odwoził byłam normalnie ubrana... w srode czułam ze moze tez mnie odwiezie ale chciałam go przytrzymac.. ubrałam sie do pracy w najlepsze ciuchy.. szpila i te sprawy... zadzwonił i powiedział ze dzisiaj tez mnie odwiezie, wiec ja ze nie, bo ide na zakupy... nie wytrzymał i tak przyjechał i do alfy poszlismy razem... nie mogł wzroku oderwac.. i od razu zapowiedział ze na drugi dzien znowu mnie odwiezie... wiec ja w czwartek znow ubrana normalnie... I I ZOBACZYŁ ZE NIE WYSTROIŁAM SIE DLA NIEGO TYLKO Z INEGO POWODU - BO SZŁAM SOBIE NA ZAKUPY.... az zeby zaciskał.. normalnie dostałabym po głowie dlaczego tak sie stroje.. ale teraz nie jestemy razem wiec nie ma prawa nic powiedziec....
Rany rozpisałam sie PRZEPRASZAM... ale musiałam sie z Wami podzielic tymi rewelacjami... teraz to ja mam mentlik w głowie bo nie wiem jak bedzie dalej... boje sie ze za tydzien znow powie ze jednak chce byc sam... ale teraz wydaje mi sie ze jestem na tyle silna ze nawet ze spłynie to po mnie jak po kaczce a on do konca zycia nie usłyszy juz wtedy mojego głosu....
ok KONCZE
Trzymajcie sie cieplutko i bądzcie twarde.. bo teraz sama widze ze to działa... nie dawno usłyszałam mądre słaowa:
"Jeśli cos kochasz puść to wolno - jesli wroci jest twoje, jesli nie nigdy nie było"

Edytowane przez annyya
Czas edycji: 2009-12-04 o 19:32
annyya jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 19:39   #4452
maryanna3
Zakorzenienie
 
Avatar maryanna3
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 5 911
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

annyya: zazdroszczę
maryanna3 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 19:42   #4453
smile_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 423
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez annyya Pokaż wiadomość
witajcie ponownie
musze napisac bo jestem teraz w innej sytuacji niz Wy moje kochane....

myslałam ze to koniec gdy on raptem codziennie zaczął mnie odwozic do domu, dzwonic, pisac na gg niby tak niezobowiązujaco ale czułam ze gdziec jest jakis pod tekst.. zaczął obchodzic sie ze mną jak z jajkiem... to nie jest ten typ ze przyleci z kwiatami, przeprosi... dlatego juz sam fakt jak sie zaczał zachowywac przez ten tydzien był dla mnie szokiem... ja oczywiscie okazywałm obojetnosc.. odpowiadał na jego pytania tak troche olewawczo a on az wychodził z siebie zeby pokazac jak bardzo sie cieszy ze moze mnie dowieźz do domu... jak juz odwiozł to było tylko narazie, narazie.. probował mnie pocałowac ale ja sie odsuwałm wiec po dwoch dniach przestał prowbowac ale tez strasznie smutniał... do dzisiaj... dzisiaj zapytał sie jak jutro jade na uczelnie... wiec ja powiedziałm ze samochodem... a on taki bardzo smutny mowie do mnie "to jutro sie nie zobaczymy?".. myslałam ze mi serce peknie... powiedziałam mu ze jak chce to sie zobaczymy... on ze głupie pytanie bo bardzo chce.. a jak podwiozł mnie pod dom to tak barzdo czule ale i łapczywie mnie zaczał całowac i przytulac na zmiane..... Jutro jestemy umowienie do kina...i powiedział ze sie cieszy....I NIE WIEM CO O TYM MYSLEC.... Widze ze sie stara i moze cos zrozumiał... mylse ze gdyby nie chciał ze mną byc to by tak nie zabiegał.. widze tez ze jest mu głupio i nie wie jak sie zachowac zeby nie poruszyc tamtego tematu a jednoczesnie zeby było miło.... MOZE WARTO DAC SZANSE I DAC DO ZROZUMIENIA ZE DRUGIEJ NIE BEDZIE MIAŁ... Wiem kochane ze ja tez sie musze zmienic... zrozumiałam ze w nasz zwiazek wkradła sie rutyna a to tez zabija ..... podam wam przykład z tego tygodnia: w pon. i wt jak mnie odwoził byłam normalnie ubrana... w srode czułam ze moze tez mnie odwiezie ale chciałam go przytrzymac.. ubrałam sie do pracy w najlepsze ciuchy.. szpila i te sprawy... zadzwonił i powiedział ze dzisiaj tez mnie odwiezie, wiec ja ze nie, bo ide na zakupy... nie wytrzymał i tak przyjechał i do alfy poszlismy razem... nie mogł wzroku oderwac.. i od razu zapowiedział ze na drugi dzien znowu mnie odwiezie... wiec ja w czwartek znow ubrana normalnie... I I ZOBACZYŁ ZE NIE WYSTROIŁAM SIE DLA NIEGO TYLKO Z INEGO POWODU - BO SZŁAM SOBIE NA ZAKUPY.... az zeby zaciskał.. normalnie dostałabym po głowie dlaczego tak sie stroje.. ale teraz nie jestemy razem wiec nie ma prawa nic powiedziec....
Rany rozpisałam sie PRZEPRASZAM... ale musiałam sie z Wami podzielic tymi rewelacjami... teraz to ja mam mentlik w głowie bo nie wiem jak bedzie dalej... boje sie ze za tydzien znow powie ze jednak chce byc sam... ale teraz wydaje mi sie ze jestem na tyle silna ze nawet ze spłynie to po mnie jak po kaczce a on do konca zycia nie usłyszy juz wtedy mojego głosu....
ok KONCZE
Trzymajcie sie cieplutko i bądzcie twarde.. bo teraz sama widze ze to działa... nie dawno usłyszałam mądre słaowa:
"Jeśli cos kochasz puść to wolno - jesli wroci jest twoje, jesli nie nigdy nie było"
ile bym dala zeby moj znow sie zaczal tak zachowywac...
zazdroszcze Ci strasznie ale tez zycze zeby cudowna zmiana jego zachowania okazala sie trwala a nie chwilowa
__________________
SZCZĘŚCIE- moje marzenie

I won't go, I won't sleep, I can't breathe until U're resting here with me

I won't leave, I can't hide, I cannot be, until U're resting here with me...

smile_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 20:19   #4454
forumkowiczka
Zadomowienie
 
Avatar forumkowiczka
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 1 059
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Chyba wszystkie chcialybysmy byc traktowane jak krolowe.Bynajmniej mi tego bardzoooo brakuje. Kiedys, kiedy moj facet staral sie mnie zdobyc po tym jak sie rozstalismy byl zupelnie inny,kochany, cudowny...byl w stanie zrobic wszystko dla mnie i ja to widzialam. A teraz......?Teraz nie ma nic,ja jestem z nim, on wie ze bardzo go kocham i widac uwaza ze nie musi sie starac. a ja chcialabym zeby bylo tak jak kiedys...tyle ze nie wiem jak to zrobic
__________________
,,Wiesz Prosiaczku...miłość jest wtedy, kiedy kogoś lubimy...za bardzo"
forumkowiczka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 20:38   #4455
grewana
Wtajemniczenie
 
Avatar grewana
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Mazowsze
Wiadomości: 2 400
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Kurde i to niby kobiet nie można zrozumieć tak?! To proszę niech mi ktoś wytłumaczy czemu czytam te wszystkie wpisy, z większością których świetnie się utożsamiam, a więc nie są to odosobnione przypadki, że facet ma pokręcone w głowie i zaczynam myśleć, że wręcz większość ma. Czy to normalne, że wszystko jest super na początku, kiedy facet musi o nas zabiegać, a potem jak tylko poczuje, że nam choć trochę zaczyna zależeć już czuje się jak pan, nagle uczucia z jego strony słabną, potem wkrada się do związku rutyna, nuda, i ta sama dziewczyna - uosobienie ideału dla niego jeszcze tak niedawno temu nagle nie jest godna najmniejszego zainteresowania. Czy naprawdę jedynym sposobem zatrzymania przy sobie faceta jest stałe bawienie się z nim w kotka i myszkę. Pokazywanie mu na siłę, że nie jest dla mnie ważny (gdy jest dla mnie prawie całym światem), jakieś wzbudzanie zazdrości, itp itd. Czy naprawdę to jedyny sposób? Czemu faceci nie mogą po prostu doceniać tego, że dziewczyna ich tak bardzo kocha? Powoli przestaję wierzyć w miłość, skoro to nie mogę pokazać facetowi, że mi na nim zależy, bo zaraz straci zainteresowanie i się znudzi... Jeśli tak to wygląda to naprawdę czasami odechciewa mi się żyć :/
grewana jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 20:47   #4456
Julia23
Raczkowanie
 
Avatar Julia23
 
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Legnica
Wiadomości: 63
GG do Julia23
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Niesamowite,
ale tu co czytam na forum to dzieje się podobnie jak u mnie. Facet ze mną zerwał. Pokłóciliśmy się, a często to sie zdarzało w naszym związku i chciałam ochłonąć i jemu też dać czas na przemyślenie wszystkiego. I tak to minęło 2 miesiące kiedy nie odzywał sie. W końcu nie wytrzymałam i sama przycisnęłam go do muru. Spotkaliśmy sie i nawet nie chciał ze mną rozmawiać. Nie mogłam w to uwierzyć. To był jeden z najgorszych dni w moim życiu. Stwierdził, że już mnie nie kocha, nie chce ze mną być, że pracuje i nie ma na nic czasu. Masakra. A tak to wcześniej mówił, ze kocha, że ciągle o mnie myśli, jak kładzie się spać, jak wstaje, jak jedzie że ciagle myśli. A tu po 2 miesiącach już NIE. Jak tak można. Błagałam go żebyśmy spróbowali. A on ciągle NIE i te NIE. Postanowił i KONIEC. Mówił, że jednego dnia ludzie są ze sobą a innego już nie, że takie jest życie. Bzdury.
Ja chce z Nim być ze względu na wszystko, na dobre i złe. Kocham go takim jakim jest. A on co??? NIE. Odrzuca taką miłość, kogoś kto będzie go kochał takim jakim jest, do końca życia.
Nazwałabym takiego Głupek.
Czuję się okropnie, czuję sie gorsza, ze to moja wina, że kłóciłam się, że odzywałam sie niemiło. Tylu rzeczy żałuję.
byliśmy prawie 5 lat i myślałam że to ten jedyny.
Myliłam się. Prawdziwa miłość jest tylko w filmach i marzeniach.
__________________
Live and do what you want to do
Julia23 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 21:01   #4457
grewana
Wtajemniczenie
 
Avatar grewana
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Mazowsze
Wiadomości: 2 400
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Julia23 strasznie Ci współczuję a jednocześnie tak dobrze rozumiem:/ Jesteś z kimś tyle czasu, zaczynasz snuć plany a tu nagle okazuje się, że ta druga osoba już może jakiś czas temu takowe wspólne plany przestała snuć... Dla mnie to wszystko nie ma sensu:/ Wiem, zrobiłam się strasznie zgorzkniała, ale ja naprawdę wierzyłam w miłość i wierzyłam, że mogę ją okazać całemu światu a zwłaszcza jemu... a teraz nagle się okazuje, że to właśnie był mój największy błąd... Do d*** z takim życiem i z taką miłością. Że niby co "dzisiaj mnie kochasz, jutro nienawidzisz"? Nie wiedziałam, że uczucia mogą się tak szybko ulatniać, o ile w ogóle w takiej sytuacji można mówić o jakichkolwiek uczuciach? Czy udany związek można stworzyć tylko wtedy gdy jedna strona ucieka a druga goni? Jedna udaje obojętną, wtedy ta druga czuje się niepewnie i zabiega... bla bla bla - tak naczytałam się tych wspaniałych książek. I jeśli naprawdę na tym ta cała miłość ma polegać to ja nie wiem czy w to wchodzę....
K*** mać jak czytam co tu napisałam to aż nie wierzę, zmieniam się w jakiś cholerny głaz... tak bardzo mnie zranił ale nie chcę spędzić reszty swojego życia w samotności. Nie chcę a jednocześnie nie wiem czy miłość w jaką zawsze wierzyłam ma w ogóle w dzisiejszym świecie rację bytu ?????
grewana jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 21:08   #4458
Julia23
Raczkowanie
 
Avatar Julia23
 
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Legnica
Wiadomości: 63
GG do Julia23
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Grewana,
Niestety witaj w klubie. To okropne, jak człowiek wierzy w prawdziwą miłość, tą z filmów, z romantycznych książek, w największe wartości a tu okazuje się że lepiej w to nie wierzyć i olewać sobie taką miłość.
Może czas pokaże i pozwoli Nam znów uwierzyć w miłość. Może zmienimy zdanie na temat, czym jest prawdziwa miłość. Bo ja chyba już zwątpiłam we wszystko.
__________________
Live and do what you want to do
Julia23 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 21:25   #4459
alleyezonme
Zakorzenienie
 
Avatar alleyezonme
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 18 915
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez smile_ Pokaż wiadomość
ja dzisiaj mialam jechac do niego na noc po pracy.
wczoraj specjalnie sie pytalam czy napewno sie widzimy bo nie chce kolejny raz wozic ciuchow i kosmetykow ze sobia a on mnie wystawia do wiatru. "tak, napewno sie widzimy jutro nic nie robie nie spotykam sie z nikim mozesz zabrac rzeczy i przyjedz" I co? wilkie g...no nagle pod koniec dnia pierwszy sms od niego: "jednak sie nie widzimy dzisiaj - jade do kolegow" No i luz zadnego przepraszam ani nic A ja juz tyle razy prosilam zeby tak nie robil ze umawia sie ze mna a pozniej w ostatnim momencie mnie olewa i jedzie sobie do kolegow - "niby" mial to zmienic...tylko jakos mu nie wyszlo znow i przykro mi bo zadzwonilam do niego i mowie ze przeciez wczoraj mi mowil ze na 100% sie widzimy i wogole a on ze no tak wyszlo sory i ma nadzieje ze mnie nie urazil tym...nie no wcale wszystko ok posiedze sobie sama
ciezko strasznie jest...
i caly czas sie zastanawiam w jakim jutro bedzie nastroju jak sie spotkamy - o ile sie spotkamy...?

---------- Dopisano o 19:22 ---------- Poprzedni post napisano o 19:19 ----------



tez mam taka hustawke raz obrzydzenie mnie bierze jak patrze na niego i jego beznadziejne zachowania a potem znow tesknota za tym co kiedys i wiara w to ze znow bedzie tak pieknie... nie do wytrzymania jest to wszystko
Normalnie mam to samo kochana. Też ostatnio mieliśmy się spotkać i wypalił mi pare godzin przed że idzie jednak na piwo. I oczywiście kłótnia murowana.
Ja czekam od rana na spotkanie a on jednak sobie idzie gdzie indziej, ręce opadają normalnie. Nie wiem czemu my biedne to znosimy!


Cytat:
Napisane przez annyya Pokaż wiadomość
witajcie ponownie
musze napisac bo jestem teraz w innej sytuacji niz Wy moje kochane.... generalnie wypisuje tu od strony 134... w skrocie było tak: on zostawił bo cos mu sie odwidziało i raptem po czterech latach chce byc sam.... ok... ale codziennie dzwonił ot tak zapytac sie co słychac... jak tylko zaczynałam szlochac do słuchawki zaraz mowił ze załuje ze wogole do mnie zadzwonił... nie ukrywam tez ze i ja do niego wydzwaniałam i czesto nie odbierał, a ja zalewałam sie łzami.. po miesiacu okazało sie ze spotykał sie z inną i nakryłam ich w jego pokoju... dostałam cynk od jego brata i dziewczyny ktorzy nie mogli patrzec jak bardzo mnie okłamuje... dostał porzadnego placha w twarz i wogole działy sie sceny dantejskie,... na drugi dzien w agonii zadzwoniłam do niego i powiedziałam ze to absolutny koniec, zeby nawet nie probował do mnie dzwonic... to było w niedziele... w poniedziałek poszłam do pracy.. z godziny na godzine czułam sie troche lepiej ... zrozumiałam wiele i stwierdziłam ze nie warto juz poswiecac sie dalej dla tego kolesia i teraz musze zyc dla siebie i robic to na co mam ochote.... I co sie stało? I myslałam ze to koniec gdy on raptem codziennie zaczął mnie odwozic do domu, dzwonic, pisac na gg niby tak niezobowiązujaco ale czułam ze gdziec jest jakis pod tekst.. zaczął obchodzic sie ze mną jak z jajkiem... to nie jest ten typ ze przyleci z kwiatami, przeprosi... dlatego juz sam fakt jak sie zaczał zachowywac przez ten tydzien był dla mnie szokiem... ja oczywiscie okazywałm obojetnosc.. odpowiadał na jego pytania tak troche olewawczo a on az wychodził z siebie zeby pokazac jak bardzo sie cieszy ze moze mnie dowieźz do domu... jak juz odwiozł to było tylko narazie, narazie.. probował mnie pocałowac ale ja sie odsuwałm wiec po dwoch dniach przestał prowbowac ale tez strasznie smutniał... do dzisiaj... dzisiaj zapytał sie jak jutro jade na uczelnie... wiec ja powiedziałm ze samochodem... a on taki bardzo smutny mowie do mnie "to jutro sie nie zobaczymy?".. myslałam ze mi serce peknie... powiedziałam mu ze jak chce to sie zobaczymy... on ze głupie pytanie bo bardzo chce.. a jak podwiozł mnie pod dom to tak barzdo czule ale i łapczywie mnie zaczał całowac i przytulac na zmiane..... Jutro jestemy umowienie do kina...i powiedział ze sie cieszy....I NIE WIEM CO O TYM MYSLEC.... Widze ze sie stara i moze cos zrozumiał... mylse ze gdyby nie chciał ze mną byc to by tak nie zabiegał.. widze tez ze jest mu głupio i nie wie jak sie zachowac zeby nie poruszyc tamtego tematu a jednoczesnie zeby było miło.... MOZE WARTO DAC SZANSE I DAC DO ZROZUMIENIA ZE DRUGIEJ NIE BEDZIE MIAŁ... Wiem kochane ze ja tez sie musze zmienic... zrozumiałam ze w nasz zwiazek wkradła sie rutyna a to tez zabija ..... podam wam przykład z tego tygodnia: w pon. i wt jak mnie odwoził byłam normalnie ubrana... w srode czułam ze moze tez mnie odwiezie ale chciałam go przytrzymac.. ubrałam sie do pracy w najlepsze ciuchy.. szpila i te sprawy... zadzwonił i powiedział ze dzisiaj tez mnie odwiezie, wiec ja ze nie, bo ide na zakupy... nie wytrzymał i tak przyjechał i do alfy poszlismy razem... nie mogł wzroku oderwac.. i od razu zapowiedział ze na drugi dzien znowu mnie odwiezie... wiec ja w czwartek znow ubrana normalnie... I I ZOBACZYŁ ZE NIE WYSTROIŁAM SIE DLA NIEGO TYLKO Z INEGO POWODU - BO SZŁAM SOBIE NA ZAKUPY.... az zeby zaciskał.. normalnie dostałabym po głowie dlaczego tak sie stroje.. ale teraz nie jestemy razem wiec nie ma prawa nic powiedziec....
Rany rozpisałam sie PRZEPRASZAM... ale musiałam sie z Wami podzielic tymi rewelacjami... teraz to ja mam mentlik w głowie bo nie wiem jak bedzie dalej... boje sie ze za tydzien znow powie ze jednak chce byc sam... ale teraz wydaje mi sie ze jestem na tyle silna ze nawet ze spłynie to po mnie jak po kaczce a on do konca zycia nie usłyszy juz wtedy mojego głosu....
ok KONCZE
Trzymajcie sie cieplutko i bądzcie twarde.. bo teraz sama widze ze to działa... nie dawno usłyszałam mądre słaowa:
"Jeśli cos kochasz puść to wolno - jesli wroci jest twoje, jesli nie nigdy nie było"
Mam nadzieję że zmiana Twojego faceta będzie stała a nie chwilowa byś wróciła. Niestety faceci tak mają że póki muszą zdobywać są odmienieni, aż trudno nam uwierzyć a później zaczyna się to samo. Pewnie nie w każdym przypadku tak jest ale w większości, więc trzymam kciuki żeby u Ciebie ta zmiana była na stałe. Bo chyba tego chcesz prawda?

A swoją drogą ten cytat jest bardzo trafiony. Od dawna mi się strasznie podoba. I prawdziwy.

Cytat:
Napisane przez grewana Pokaż wiadomość
Kurde i to niby kobiet nie można zrozumieć tak?! To proszę niech mi ktoś wytłumaczy czemu czytam te wszystkie wpisy, z większością których świetnie się utożsamiam, a więc nie są to odosobnione przypadki, że facet ma pokręcone w głowie i zaczynam myśleć, że wręcz większość ma. Czy to normalne, że wszystko jest super na początku, kiedy facet musi o nas zabiegać, a potem jak tylko poczuje, że nam choć trochę zaczyna zależeć już czuje się jak pan, nagle uczucia z jego strony słabną, potem wkrada się do związku rutyna, nuda, i ta sama dziewczyna - uosobienie ideału dla niego jeszcze tak niedawno temu nagle nie jest godna najmniejszego zainteresowania. Czy naprawdę jedynym sposobem zatrzymania przy sobie faceta jest stałe bawienie się z nim w kotka i myszkę. Pokazywanie mu na siłę, że nie jest dla mnie ważny (gdy jest dla mnie prawie całym światem), jakieś wzbudzanie zazdrości, itp itd. Czy naprawdę to jedyny sposób? Czemu faceci nie mogą po prostu doceniać tego, że dziewczyna ich tak bardzo kocha? Powoli przestaję wierzyć w miłość, skoro to nie mogę pokazać facetowi, że mi na nim zależy, bo zaraz straci zainteresowanie i się znudzi... Jeśli tak to wygląda to naprawdę czasami odechciewa mi się żyć :/
Podpisuję się rękoma i nogami, zgadzam się w 100%.
Też nie mogę tego pojąć. Czemu mam pokazywać jaką jestem zołzą, jak mi na nim nie zależy skoro poza nim świata nie widzę i chciałabym mu o tym powiedzieć? To wszystko jest jakieś chore.

Cytat:
Napisane przez Julia23 Pokaż wiadomość
Niesamowite,
ale tu co czytam na forum to dzieje się podobnie jak u mnie. Facet ze mną zerwał. Pokłóciliśmy się, a często to sie zdarzało w naszym związku i chciałam ochłonąć i jemu też dać czas na przemyślenie wszystkiego. I tak to minęło 2 miesiące kiedy nie odzywał sie. W końcu nie wytrzymałam i sama przycisnęłam go do muru. Spotkaliśmy sie i nawet nie chciał ze mną rozmawiać. Nie mogłam w to uwierzyć. To był jeden z najgorszych dni w moim życiu. Stwierdził, że już mnie nie kocha, nie chce ze mną być, że pracuje i nie ma na nic czasu. Masakra. A tak to wcześniej mówił, ze kocha, że ciągle o mnie myśli, jak kładzie się spać, jak wstaje, jak jedzie że ciagle myśli. A tu po 2 miesiącach już NIE. Jak tak można. Błagałam go żebyśmy spróbowali. A on ciągle NIE i te NIE. Postanowił i KONIEC. Mówił, że jednego dnia ludzie są ze sobą a innego już nie, że takie jest życie. Bzdury.
Ja chce z Nim być ze względu na wszystko, na dobre i złe. Kocham go takim jakim jest. A on co??? NIE. Odrzuca taką miłość, kogoś kto będzie go kochał takim jakim jest, do końca życia.
Nazwałabym takiego Głupek.
Czuję się okropnie, czuję sie gorsza, ze to moja wina, że kłóciłam się, że odzywałam sie niemiło. Tylu rzeczy żałuję.
byliśmy prawie 5 lat i myślałam że to ten jedyny.
Myliłam się. Prawdziwa miłość jest tylko w filmach i marzeniach.
Kolejny dupek
Wiem że to cholernie ciężkie ale skoro nie chce to powinnaś się z tym pogodzić. Jeżeli kocha prawdziwie to wróci. Zrozumie że źle robi i wróci. Odwołując się do cytatu "Jeśli cos kochasz puść to wolno - jesli wroci jest twoje, jesli nie nigdy nie było". Wiem że teraz myślisz że to najgorsza z możliwych opcji, chcesz z nim być, kochasz go ponad wszystko, poleciałabyś jak na skrzydłach żeby zadzwonił ale niestety to do niczego dobrego nie doprowadzi. Ech, szkoda ze nas tu coraz więcej
__________________


Jeśli życie to chwila, wykorzystam tą chwilę - tyle

alleyezonme jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 21:26   #4460
smile_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 423
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez Julia23 Pokaż wiadomość
Niesamowite,
ale tu co czytam na forum to dzieje się podobnie jak u mnie. Facet ze mną zerwał. Pokłóciliśmy się, a często to sie zdarzało w naszym związku i chciałam ochłonąć i jemu też dać czas na przemyślenie wszystkiego. I tak to minęło 2 miesiące kiedy nie odzywał sie. W końcu nie wytrzymałam i sama przycisnęłam go do muru. Spotkaliśmy sie i nawet nie chciał ze mną rozmawiać. Nie mogłam w to uwierzyć. To był jeden z najgorszych dni w moim życiu. Stwierdził, że już mnie nie kocha, nie chce ze mną być, że pracuje i nie ma na nic czasu. Masakra. A tak to wcześniej mówił, ze kocha, że ciągle o mnie myśli, jak kładzie się spać, jak wstaje, jak jedzie że ciagle myśli. A tu po 2 miesiącach już NIE. Jak tak można. Błagałam go żebyśmy spróbowali. A on ciągle NIE i te NIE. Postanowił i KONIEC. Mówił, że jednego dnia ludzie są ze sobą a innego już nie, że takie jest życie. Bzdury.
Ja chce z Nim być ze względu na wszystko, na dobre i złe. Kocham go takim jakim jest. A on co??? NIE. Odrzuca taką miłość, kogoś kto będzie go kochał takim jakim jest, do końca życia.
Nazwałabym takiego Głupek.
Czuję się okropnie, czuję sie gorsza, ze to moja wina, że kłóciłam się, że odzywałam sie niemiło. Tylu rzeczy żałuję.
byliśmy prawie 5 lat i myślałam że to ten jedyny.
Myliłam się. Prawdziwa miłość jest tylko w filmach i marzeniach.

Moja historia...
tyle za ja nigdy bym 2 miesiace nie wytrzymala w nieodzywaniu sie zawsze dawalam mu najwyrzej tydzien na obrazanie i nieodzywanie a pozniej juz dluzej nie moglam i musialam wrocic do normalnosci
a jak w koncu na powaznie chcial odejsc ode mnie i prosilam o to zeby jeszcze raz sprobowac ze soba to najpierw bylo NIE ale zmienilo sie w niechciane przez niego TAK - tylko niby oboje mielismy sie starac o to zeby bylo lepiej...jak narazie jednak sama niose ten ciezar na swoich barkach i omijam klotnie jak tylko moge mimo ze zaslozyl na niezla awanture i porzadnego liscia za swoje swinstwa w stosunku do mnie.
Te klotnie owszem byly miedzy nami i zawsze slyszalam ze wszystko to moja wina - kazda klotnia byla zawsze przeze mnie ,zawsze to ja bylam ta zla i niedobra i jak on cos zlego zrobil to tylko i wylacznie przez to ze ja wczesniej sie zle zachowalam i taka byla jego reakcja.
Czasem mysle ze on jest po prostu NIENORMALNY i chory na glowe ze tak sie usprawiedliwia za kazdym razem, nigdy nie ma poczucia winy zawsze znajdzie sie jakies wytlumaczenie tego dlaczego zachowal sie tak a nie inaczej.
Kiedys powiedzial mi po jakiejs klotni ze oboje zawalillismy i zebysmy postarali sie odbudowac nasz zwiazek wspolnie nie patrzac w przeszlosc a po kilku dniach uslyszalam ze tak naprawde to nie prawda ze oboje zawalilismy tylko ja zawalilam i ze w 95 % jestem winna wszystkiemu co bylo zle to ze mnie oklamywal tyle razy, to ze sciemnial inna laske jak sie poklucilismy, to ze nie mial ochoty sie przede mna otworzy,c nie chcial sie przytulac, ze wolal sie spotykac z innymi ludzimi czesciej niz ze mna, za to ze innych zdanie jest wazniejsze niz moje, ze obrazla sie o byle co, ze na sile chcial przedluzac klotnie...
Wszystko bylo jest i pewnie bedzie moja wina bo jak powiedzial on nic nie robi bez przyczyny, to ze mnie teraz traktuje bez szacuknu , jak zlo konieczne i jak jakas lalke do zaspokojenia swoich potzreb to niestety moja wina.
I najbardziej mnie wkurza to ze mimo ze mowi ze nie zalezy mu juz ze nie wierzy ze to sie uda ze juz nie jestem mu bliska ze nie ma wcale ochoty sie widywac ale jak siedzi w domu sam to moge przyjsc... i nagada mi tak ze serce mi sie rozrywa na milion kawaleczkow a pozniej jak gdyby nigdy nic chce cos robic ze mna i dziwi sie ze mi jest trudno sie z nim kochac kiedy wiem ze nic nie znacze dla niego - co ja jestem jakas k...wa? On mowi ze skoro dalej jestesmy ze soba to przeciez on ma swoje potzreby i to ze juz nic do mnie nie czuje nie ma znaczenia... i wiem ze jak bede mu odmawiac to nici wyjda z calego tego starania o to zeby bylo lepiej miedzy nami bo bedzie mial kolejny powod zeby sie obrazac i klocic ale co z moimi potrzebami ? czy tylko on ma miec to co chce? ciezko mi chodzic do lozka z facetem ktory ma mnie, moje potrzeby i uczucia gdzies - to jak z obcym kolesiem mimo ze 5 lat ze soba jestesmy - okropnie sie z tym czuje ;(
__________________
SZCZĘŚCIE- moje marzenie

I won't go, I won't sleep, I can't breathe until U're resting here with me

I won't leave, I can't hide, I cannot be, until U're resting here with me...

smile_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 21:26   #4461
grewana
Wtajemniczenie
 
Avatar grewana
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Mazowsze
Wiadomości: 2 400
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Ja także zwątpiłam już prawie we wszystko... Najbardziej się boję, że nigdy nikomu już nie zaufam, na nikogo nie będę się w stanie otworzyć. A przede wszystkim, że ja w ogóle nikogo już nie spotkam. Mam 23lata, w tym roku kończę studia - ostatni przystanek przed dorosłym życiem. 3/4 moich znajomych jest w stałych związkach, połowa zaręczona albo myśli już o tym, albo w ogóle już jest po ślubie... A ja? Też snułam plany co do naszej cudownej przyszłości po skończeniu studiów... Teraz tak bardzo boję się tego momentu, bo w dorosłe życie będę wchodzić sama, ten wstrząs jakim dla mnie będzie przestawienie się na to, że już nie jestem studentką, już pora na poważne życie, pracę itd, wszystko to będę przeżywała bez żadnego wsparcia. Strasznie się tego boję. Nie wiem gdzie ja po zakończeniu studiów będę mogła poznać jakiegoś faceta? Problem też w tym, że mi większość "współczesnych facetów" kompletnie nie odpowiada.... Nie chcę picusia-glancusia, z modnie podstrzyżonymi włoskami, w ładnych ciuszkach itd. Ja chcę prawdziwego faceta, tylko nie wiem czy jeszcze takiego spotkam na swoje drodze. Już raz miałam swoją szansę - znalazłam takiego, ale wszystko zepsułam....
grewana jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 21:35   #4462
alleyezonme
Zakorzenienie
 
Avatar alleyezonme
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 18 915
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez smile_ Pokaż wiadomość
Moja historia...
tyle za ja nigdy bym 2 miesiace nie wytrzymala w nieodzywaniu sie zawsze dawalam mu najwyrzej tydzien na obrazanie i nieodzywanie a pozniej juz dluzej nie moglam i musialam wrocic do normalnosci
a jak w koncu na powaznie chcial odejsc ode mnie i prosilam o to zeby jeszcze raz sprobowac ze soba to najpierw bylo NIE ale zmienilo sie w niechciane przez niego TAK - tylko niby oboje mielismy sie starac o to zeby bylo lepiej...jak narazie jednak sama niose ten ciezar na swoich barkach i omijam klotnie jak tylko moge mimo ze zaslozyl na niezla awanture i porzadnego liscia za swoje swinstwa w stosunku do mnie.
Te klotnie owszem byly miedzy nami i zawsze slyszalam ze wszystko to moja wina - kazda klotnia byla zawsze przeze mnie ,zawsze to ja bylam ta zla i niedobra i jak on cos zlego zrobil to tylko i wylacznie przez to ze ja wczesniej sie zle zachowalam i taka byla jego reakcja.
Czasem mysle ze on jest po prostu NIENORMALNY i chory na glowe ze tak sie usprawiedliwia za kazdym razem, nigdy nie ma poczucia winy zawsze znajdzie sie jakies wytlumaczenie tego dlaczego zachowal sie tak a nie inaczej.
Kiedys powiedzial mi po jakiejs klotni ze oboje zawalillismy i zebysmy postarali sie odbudowac nasz zwiazek wspolnie nie patrzac w przeszlosc a po kilku dniach uslyszalam ze tak naprawde to nie prawda ze oboje zawalilismy tylko ja zawalilam i ze w 95 % jestem winna wszystkiemu co bylo zle to ze mnie oklamywal tyle razy, to ze sciemnial inna laske jak sie poklucilismy, to ze nie mial ochoty sie przede mna otworzy,c nie chcial sie przytulac, ze wolal sie spotykac z innymi ludzimi czesciej niz ze mna, za to ze innych zdanie jest wazniejsze niz moje, ze obrazla sie o byle co, ze na sile chcial przedluzac klotnie...
Wszystko bylo jest i pewnie bedzie moja wina bo jak powiedzial on nic nie robi bez przyczyny, to ze mnie teraz traktuje bez szacuknu , jak zlo konieczne i jak jakas lalke do zaspokojenia swoich potzreb to niestety moja wina.
I najbardziej mnie wkurza to ze mimo ze mowi ze nie zalezy mu juz ze nie wierzy ze to sie uda ze juz nie jestem mu bliska ze nie ma wcale ochoty sie widywac ale jak siedzi w domu sam to moge przyjsc... i nagada mi tak ze serce mi sie rozrywa na milion kawaleczkow a pozniej jak gdyby nigdy nic chce cos robic ze mna i dziwi sie ze mi jest trudno sie z nim kochac kiedy wiem ze nic nie znacze dla niego - co ja jestem jakas k...wa? On mowi ze skoro dalej jestesmy ze soba to przeciez on ma swoje potzreby i to ze juz nic do mnie nie czuje nie ma znaczenia... i wiem ze jak bede mu odmawiac to nici wyjda z calego tego starania o to zeby bylo lepiej miedzy nami bo bedzie mial kolejny powod zeby sie obrazac i klocic ale co z moimi potrzebami ? czy tylko on ma miec to co chce? ciezko mi chodzic do lozka z facetem ktory ma mnie, moje potrzeby i uczucia gdzies - to jak z obcym kolesiem mimo ze 5 lat ze soba jestesmy - okropnie sie z tym czuje ;(
Boże jaki drań
To już jednak ten mój jest zdecydowanie łagodniejszym przypadkiem.
Jak na to patrzy się z boku to zupełnie to inaczej wygląda. Mam ochotę napisać dziewczyno, zostaw tego dupka i uciekaj gdzie pieprz rośnie, ale rozumiem Cie doskonale niestety ..
__________________


Jeśli życie to chwila, wykorzystam tą chwilę - tyle

alleyezonme jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 21:36   #4463
awgusta
Та еще штучка ^^
 
Avatar awgusta
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: To tu to tam (:
Wiadomości: 2 405
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Dziewczyny trzymam za was kciuki, wszystko sie ułozy.
Ja tez kilka razy bylam na rozdrozu i teraz tez jestem , ale postanowilam twardo nie odzywac sie do niego, i czekac na jego ruch Ciekawa jestem czy cos zrobi czy nie.....Z drugiej strony nie mozemy w zadnym wypadku pozwalac na to zeby facet o nas nogi wycieral, Dziewczyny jest tylu naprawdze fajnych chlopakow ze nawet szkoda czasu na goscia, co nas nie szanuje.....
awgusta jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 21:39   #4464
Julia23
Raczkowanie
 
Avatar Julia23
 
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Legnica
Wiadomości: 63
GG do Julia23
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez grewana Pokaż wiadomość
Ja także zwątpiłam już prawie we wszystko... Najbardziej się boję, że nigdy nikomu już nie zaufam, na nikogo nie będę się w stanie otworzyć. A przede wszystkim, że ja w ogóle nikogo już nie spotkam. Mam 23lata, w tym roku kończę studia - ostatni przystanek przed dorosłym życiem. 3/4 moich znajomych jest w stałych związkach, połowa zaręczona albo myśli już o tym, albo w ogóle już jest po ślubie... A ja? Też snułam plany co do naszej cudownej przyszłości po skończeniu studiów... Teraz tak bardzo boję się tego momentu, bo w dorosłe życie będę wchodzić sama, ten wstrząs jakim dla mnie będzie przestawienie się na to, że już nie jestem studentką, już pora na poważne życie, pracę itd, wszystko to będę przeżywała bez żadnego wsparcia. Strasznie się tego boję. Nie wiem gdzie ja po zakończeniu studiów będę mogła poznać jakiegoś faceta? Problem też w tym, że mi większość "współczesnych facetów" kompletnie nie odpowiada.... Nie chcę picusia-glancusia, z modnie podstrzyżonymi włoskami, w ładnych ciuszkach itd. Ja chcę prawdziwego faceta, tylko nie wiem czy jeszcze takiego spotkam na swoje drodze. Już raz miałam swoją szansę - znalazłam takiego, ale wszystko zepsułam....
Nie możesz siebie obwiniać. Wszyscy popełniamy błędy. Po prostu do siebie nie pasujecie. Ja próbuję to wmawiać sobie codziennie. Jestem w takim zawieszeniu. Szukam siebie, nie wiem co sie dzieje. Czekam....
przyznam się, ale czekam kiedy zrozumi że jedanak kocha mnie i wróci. Ale ile to potrwa ??? Czy w ogóle powinnam czekać??? Mój mózg mówi, ze nie. Ze już nie chce tych kłótni, że powinnam znaleźć sobie kogoś normalniejszego, kogoś kto mnie pokocha i kochać będzie mnie taką jaką jestem.
Ale serce mówi coś innego.....
czy czas leczy rany??? Czy coś innego ???

---------- Dopisano o 21:39 ---------- Poprzedni post napisano o 21:36 ----------

Cytat:
Napisane przez awgusta Pokaż wiadomość
Dziewczyny trzymam za was kciuki, wszystko sie ułozy.
Ja tez kilka razy bylam na rozdrozu i teraz tez jestem , ale postanowilam twardo nie odzywac sie do niego, i czekac na jego ruch Ciekawa jestem czy cos zrobi czy nie.....Z drugiej strony nie mozemy w zadnym wypadku pozwalac na to zeby facet o nas nogi wycieral, Dziewczyny jest tylu naprawdze fajnych chlopakow ze nawet szkoda czasu na goscia, co nas nie szanuje.....
To tak prosto sie mówi, ale gdzie ja znajdę takiego który mnie pokocha ?? A jak chce tego co mnie rzucił??? I tu jest problem. Jak się od niego uwolnić ??? Zapomnieć ???
__________________
Live and do what you want to do
Julia23 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 22:28   #4465
smile_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 423
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez grewana Pokaż wiadomość
Ja także zwątpiłam już prawie we wszystko... Najbardziej się boję, że nigdy nikomu już nie zaufam, na nikogo nie będę się w stanie otworzyć. A przede wszystkim, że ja w ogóle nikogo już nie spotkam. Mam 23lata, w tym roku kończę studia - ostatni przystanek przed dorosłym życiem. 3/4 moich znajomych jest w stałych związkach, połowa zaręczona albo myśli już o tym, albo w ogóle już jest po ślubie... A ja? Też snułam plany co do naszej cudownej przyszłości po skończeniu studiów... Teraz tak bardzo boję się tego momentu, bo w dorosłe życie będę wchodzić sama, ten wstrząs jakim dla mnie będzie przestawienie się na to, że już nie jestem studentką, już pora na poważne życie, pracę itd, wszystko to będę przeżywała bez żadnego wsparcia. Strasznie się tego boję. Nie wiem gdzie ja po zakończeniu studiów będę mogła poznać jakiegoś faceta? Problem też w tym, że mi większość "współczesnych facetów" kompletnie nie odpowiada.... Nie chcę picusia-glancusia, z modnie podstrzyżonymi włoskami, w ładnych ciuszkach itd. Ja chcę prawdziwego faceta, tylko nie wiem czy jeszcze takiego spotkam na swoje drodze. Już raz miałam swoją szansę - znalazłam takiego, ale wszystko zepsułam....

Ja mam 24 lata i tez sie tego boje ze nie spotkam juz nikogo na sowjej drodze bo niby gdzie w nieduzym miescie moge poznac kogos nowego? wiekszosc fajnych facetow jest juz zajeta a ja juz jestem po studiach wiec szansa na poznanie jakiegos studenta juz minela w pracy tez niebardzo. Z kolezankami po barach nie mam nawet za bardzo okazji bo wiekszosc ma facetow (tak im zazdroszcze bo maja do kogo wracac i ktos czeka na nie steskniony) wiec sie ich trzymaja jak wychodza to przewaznie razem albo jak same ze mna to takze nie ma szans zeby kogos poznac bo przeciez jak one sa zajete to nie byloby mile widziane towarzystwo innych facetow przy stoliku zreszta one nawet nie maja ochoty nikogo poznawac skoro juz z kims sa...i ja to rozumiem. Wogole jakos sobie tego nie wyobrazam zeby ktos nowy mogl mi zastapic obenego TZ, ze moglabym kogos pokochac znow otworzyc sie przed nim pokazac mu swoje wnetrze...jakos ciezko mi sie wogole przed nowymi osobami otworzyc do konca i nawet obecny chlopak lazil za mna ponad pol roku zebym w koncu zaczela myslec o byciu z nim i przekonala sie do niego...to byly czasu byl uparty taki ze nie dal za wygrana pisal dzwonil czasem juz mialam go dos a on dalej swoje zdobywal mnie kazdego dnia swoimi cudownymi smsami slowami jak juz zaczelismy byc ze soba pisal wiersze specjalnie dla mnie dostawalam setki smsow z wyznaniami milosci jego gesty zachowanie swiadczylo ze licze sie tylko ja czulam sie jak krolewna ktora znalazla krolewicza z bajki i tak to trwalo przez 2 lata a pozniej wkradly sie klotnie...i tak sie zadomowily przez rok ze od 2 lat on juz mnie nie kocha a ja dalej walcze o przeszlosc...teraz mam zwiazek o 180 stopni inny niz kiedys...

---------- Dopisano o 22:28 ---------- Poprzedni post napisano o 22:06 ----------

Cytat:
Napisane przez alleyezonme Pokaż wiadomość
Boże jaki drań
To już jednak ten mój jest zdecydowanie łagodniejszym przypadkiem.
Jak na to patrzy się z boku to zupełnie to inaczej wygląda. Mam ochotę napisać dziewczyno, zostaw tego dupka i uciekaj gdzie pieprz rośnie, ale rozumiem Cie doskonale niestety ..
Wlasnie jak ja patrze na to z boku to tez sobie tlumacze ze to nie ma sensu juz ze przeciez powinnam miec swoj honor, dac spokoj w koncu i przestac sie dawac upokarzac takiemu DUPKOWI ale...ale nie jest latwo bo mimo ze to wiem to nie potrafie tego zrobic ;(
Jak jestem wsciekla na niego to sobie mysle czasem ze cudownie by bylo miec juz go gdzies i przy kolejnej okazji kiedy zachowa sie jak cham odejsc od niego. Zapomniec o tym co bylo poznac kogos nowego zakochac sie do szlenstwa i wtedy zeby on nas zobaczy takich sczesliwych i zakochanych i zeby mu sie zal zrobilo i zeby pomyslal ze wszystko by oddal zeby byc znow ze mna, ale wiedzialby ze nie ma na to najmniejszych szans. Takie gupie troche ale pomaga czasem...tylko ze np w tej chwili mysle ze nawet jakbym byla z kims innym i on by sie nagle zjawil i powiedzial ze bedzie jak kiedys dobrze i pieknie i bym widziala ze sie zmienil to pewnie bym wrocila do niego zostawiajac wszystko za soba... DURNA BABA ZE MNIE
__________________
SZCZĘŚCIE- moje marzenie

I won't go, I won't sleep, I can't breathe until U're resting here with me

I won't leave, I can't hide, I cannot be, until U're resting here with me...


Edytowane przez smile_
Czas edycji: 2009-12-04 o 22:31
smile_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 22:40   #4466
alleyezonme
Zakorzenienie
 
Avatar alleyezonme
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 18 915
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez smile_ Pokaż wiadomość
Wlasnie jak ja patrze na to z boku to tez sobie tlumacze ze to nie ma sensu juz ze przeciez powinnam miec swoj honor, dac spokoj w koncu i przestac sie dawac upokarzac takiemu DUPKOWI ale...ale nie jest latwo bo mimo ze to wiem to nie potrafie tego zrobic ;(
Jak jestem wsciekla na niego to sobie mysle czasem ze cudownie by bylo miec juz go gdzies i przy kolejnej okazji kiedy zachowa sie jak cham odejsc od niego. Zapomniec o tym co bylo poznac kogos nowego zakochac sie do szlenstwa i wtedy zeby on nas zobaczy takich sczesliwych i zakochanych i zeby mu sie zal zrobilo i zeby pomyslal ze wszystko by oddal zeby byc znow ze mna, ale wiedzialby ze nie ma na to najmniejszych szans. Takie gupie troche ale pomaga czasem...tylko ze np w tej chwili mysle ze nawet jakbym byla z kims innym i on by sie nagle zjawil i powiedzial ze bedzie jak kiedys dobrze i pieknie i bym widziala ze sie zmienil to pewnie bym wrocila do niego zostawiajac wszystko za soba... DURNA BABA ZE MNIE
Nawet nie wiesz jak Cię rozumiem. Normalnie jak bym siebie czytała
__________________


Jeśli życie to chwila, wykorzystam tą chwilę - tyle

alleyezonme jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 22:58   #4467
bezelooo
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 142
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

wiecie co zalozmy ze schodzicie sie z tymi facetami....to po pewnym czasie same zrozumiecie ze to nie ma sensu bo zarowno FACET jak i WY jestescie innymi ludzmi itp to co bylo sie na zapomina i po paru chwilach zrozumialbyscie ze kochalyscie innego faceta i zrobilyscie blad zgadzajac sie na powrot...tak wiec zastanowcie sie bo im bardziej narzucacie sie facetowi im bardziej blagacie o powrot im bardziej lamentujecie tym coraz bardziej pokazujecie mu jak bardzo jestescie uzaleznione od niego...a facet??? on to wykorzystuje bo jak jakas inna da mu kosza to wroci do was z mysla ze ma was w garsci i wasze emocje ze rzadzi wami jak cche bo przeciez go KOCHACIE....potem znow was kopnie i bledne kolo sie robi.....nie zgadzajcie sie na powroty i nie lamentujcie pokazujcie ze macie ich w dupie daleko i juz...pokazujcie (nie na sile ) ze da sie bez niego zyc a nawet jest lepiej....musicie myslec tak " jestem za***ista panna stac mnie na lepszego" albo "gdyby klonowali ludzi to eksportowaliby mnie na zachod" tak wiec wiecie co macie robic...)) pozdrawiam.
bezelooo jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-04, 23:10   #4468
smile_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 423
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Dobrze ze tu trafilam moze kiedys zmadrzeje w koncu jak jeszce troche poczytam o historiach zwiazkow takich jak moje ktore skonczyly sie rozstaniem i zobacze ze Wy dziewczynki rzeczywiscie dajecie rade po tym wszystkim pozbierac sie na nowo... moze kiedys, a narazie mam sie gdzie wypisac i wyzalic, bo nikt jak Wy tu mnie nie zrozumie. Jak ktos tego nie przeszedl to nie pojmie dlaczego dalej probuje ratowac cos co wydaje sie byc beznadziejne (moze nawet sie nie wydaje po prostu jest beznajdziejne)


Ale...minal mi piatkowy wieczor...bylam sama (bo bez niego) ale nie sama bo tu nie jestem sama jest Nas wiecej i to w pewien sposob pociesza ze nie tylko ja to przchodze.

Teraz ostatnio najgorsze dni tygodnia przede mna: sobota i niedziela

---------- Dopisano o 23:10 ---------- Poprzedni post napisano o 23:04 ----------

Cytat:
Napisane przez bezelooo Pokaż wiadomość
wiecie co zalozmy ze schodzicie sie z tymi facetami....to po pewnym czasie same zrozumiecie ze to nie ma sensu bo zarowno FACET jak i WY jestescie innymi ludzmi itp to co bylo sie na zapomina i po paru chwilach zrozumialbyscie ze kochalyscie innego faceta i zrobilyscie blad zgadzajac sie na powrot...tak wiec zastanowcie sie bo im bardziej narzucacie sie facetowi im bardziej blagacie o powrot im bardziej lamentujecie tym coraz bardziej pokazujecie mu jak bardzo jestescie uzaleznione od niego...a facet??? on to wykorzystuje bo jak jakas inna da mu kosza to wroci do was z mysla ze ma was w garsci i wasze emocje ze rzadzi wami jak cche bo przeciez go KOCHACIE....potem znow was kopnie i bledne kolo sie robi.....nie zgadzajcie sie na powroty i nie lamentujcie pokazujcie ze macie ich w dupie daleko i juz...pokazujcie (nie na sile ) ze da sie bez niego zyc a nawet jest lepiej....musicie myslec tak " jestem za***ista panna stac mnie na lepszego" albo "gdyby klonowali ludzi to eksportowaliby mnie na zachod" tak wiec wiecie co macie robic...)) pozdrawiam.
No niestety to prawda i ja wiem ze powinnam byc taka jak piszesz ale to nie takie latwe - przynajmniej nie dla mnie...
Uzaleznienie - jeszcze chyba nie uzylam tego slowa tu ale mysle, ze najtrafniej to wszystko opisuje - tak jestem uzalezniona od niego, ale jezeli on nie bedzie znow uzalezniony ode mnie wtedy bede sie starala wyjsc z tego nalogu narazie wierze... jeszcze...wierze?
__________________
SZCZĘŚCIE- moje marzenie

I won't go, I won't sleep, I can't breathe until U're resting here with me

I won't leave, I can't hide, I cannot be, until U're resting here with me...


Edytowane przez smile_
Czas edycji: 2009-12-04 o 23:16
smile_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-05, 09:01   #4469
grewana
Wtajemniczenie
 
Avatar grewana
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Mazowsze
Wiadomości: 2 400
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Hej dziewczynki Przeżyłyśmy jakoś piątkowy wieczór, więc czas na sobotę Ja umówiłam się z koleżanką na wieczór, a do tego czasu postaram się zająć czymkolwiek. Dla mnie ten weekend jest dość ciężki, bo jestem w domu u moich rodziców i ... nie powiedziałam im jeszcze, że w moim związku wszystko się pochrzaniło i praktycznie on już nie istnieje:/ Ciągle pytają co słychać u mojego chłopaka, kiedy znów przyjedziemy razem na weekend do nich itd... ja mówię tylko, że obecnie jest bardzo zajęty i nie może przyjechać... Nie czuję się jeszcze na siłach by zwierzyć im się z tego jak to naprawdę wygląda... Hehe, pewnie dlatego, że głupia jeszcze wierzę gdzieś podświadomie, że wszystko się ułoży :/
grewana jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-05, 09:15   #4470
smile_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 423
Dot.: Rozstanie z facetem - czy któraś z Was to przeżywa? Część 7

Cytat:
Napisane przez grewana Pokaż wiadomość
Hej dziewczynki Przeżyłyśmy jakoś piątkowy wieczór, więc czas na sobotę Ja umówiłam się z koleżanką na wieczór, a do tego czasu postaram się zająć czymkolwiek. Dla mnie ten weekend jest dość ciężki, bo jestem w domu u moich rodziców i ... nie powiedziałam im jeszcze, że w moim związku wszystko się pochrzaniło i praktycznie on już nie istnieje:/ Ciągle pytają co słychać u mojego chłopaka, kiedy znów przyjedziemy razem na weekend do nich itd... ja mówię tylko, że obecnie jest bardzo zajęty i nie może przyjechać... Nie czuję się jeszcze na siłach by zwierzyć im się z tego jak to naprawdę wygląda... Hehe, pewnie dlatego, że głupia jeszcze wierzę gdzieś podświadomie, że wszystko się ułoży :/
Tez przed rodzicami udaje ze wszystko ok, ale mysle ze widza ze zaczelam czesciej wracac do domu po pracy (kiedys czesciej u niego spalam niz w domu). Nie mam odwagi powiedziec im ze jestem na rozdrozu i moj zwiazek moze lec w gruzach niedlugo.
Sobota. Jak narazie jestem z nim umowiona po pracy i mam nadzieje ze jakos minie ten weekend w normalnej atmosferze (nie jak tydzien temu kiedy znow sie poklucilismy o nic i przez to wlasnie chcial znow odejsc).
Ech...zycie, czemu jestes takie skomplikowane?
Trzymam kciuki za Wasz dziewuszki, zeby te 2 dni szybko i milo minely
__________________
SZCZĘŚCIE- moje marzenie

I won't go, I won't sleep, I can't breathe until U're resting here with me

I won't leave, I can't hide, I cannot be, until U're resting here with me...

smile_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 05:16.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.