Czy warto ciągnąć związek.

[Dziubka]

Emiaa z twojego opisu wynika, że w tamtym momencie był niezdecydowany. Z jednej strony z tobą się pogodził, ale tak jakby na próbę bo tamtej jeszcze nie skreślił i nadal zwodził. A kiedy Ci się oświadczył? Przed czy po tej sytuacji?

---------- Dopisano o 20:26 ---------- Poprzedni post napisano o 20:20 ----------

Napisane przez Anetka_1988_

Mój mąż jeździ na 3-4 dni i potem na wraca na 1-2 i jedzie zaś...Takie krótkie kółka...

Ehh... Nie wiem co robić...

Myślę, że powinnaś postawić sprawę jasno. Powiedź mu np. że zastanawiasz się nad separacją (albo nawet nad rozwodem) i zobacz jak zareaguje.

[Anetka_1988_]

Napisane przez Dziubka

Emiaa z twojego opisu wynika, że w tamtym momencie był niezdecydowany. Z jednej strony z tobą się pogodził, ale tak jakby na próbę bo tamtej jeszcze nie skreślił i nadal zwodził. A kiedy Ci się oświadczył? Przed czy po tej sytuacji?

---------- Dopisano o 20:26 ---------- Poprzedni post napisano o 20:20 ----------



Myślę, że powinnaś postawić sprawę jasno. Powiedź mu np. że zastanawiasz się nad separacją (albo nawet nad rozwodem) i zobacz jak zareaguje.

Próbowałam ze 3 tygodnie temu to mi odpowiedział, super z taką złością, że on nie chce..

[Dziubka]

A co to za argument, że on nie chce? Jak nie chce to niech zacznie coś z tym robić. Widzę, że tu ciężka sprawa jest naprawdę, bo wygląda na to, że z nim się rzeczywiście nie da porozmawiać. Ja na twoim miejscu już bym straciła cierpliwość. Wiem, że perspektywa rozwodu jest dosyć straszna. Sama jestem rozwódką.

[Anetka_1988_]

Dziubka : No jest katastrofa... Z nim się nie da rozmawiać. A w esach nie będe mu pisać bo tak się nie robi A on tylko tak potrafi rozmawiać...

Nie po to wychodziłam za niego by się rozwodzić. Wiedział co znaczy być żonatym facetem, głową rodziny!!

Dziś jak wrócił dał mi buzi, przytulił się. Nie wiem czemu tak robi...

Mam mętlik...

[Emiaa]

Dziubka: Oświadczył mi się już po całej tej sytuacji - to było ok 1,5 roku po tej ich pamiętnej "kawie". No właśnie wygląda na to że był okropnie niezdecydowany, co mnie dziwi - zawsze miałam go za konkretnego faceta, który wie czego chce...a tu taka historia. Mógł chociaż jakoś mi zasygnalizować że ma mnie dość, że nie wie czy chce być ze mną. Można powiedzieć, że wybrał w końcu mnie - no ale ja nie wiem czy warto komuś takiemu zaufać ponownie, okłamywał mnie przez ten cały czas, że nie wie o co chodzi gdy tamta się powiedzmy "dziwnie" zachowywała wobec mnie. Nawet kiedyś coś przeczuwałam i zapytałam wprost - no i oczywiście się wyparł wszystkiego. Nie mam zaufania do niego po tym wszystkim.

[Dziubka]

Napisane przez Emiaa

Dziubka: Oświadczył mi się już po całej tej sytuacji - to było ok 1,5 roku po tej ich pamiętnej "kawie". No właśnie wygląda na to że był okropnie niezdecydowany, co mnie dziwi - zawsze miałam go za konkretnego faceta, który wie czego chce...a tu taka historia. Mógł chociaż jakoś mi zasygnalizować że ma mnie dość, że nie wie czy chce być ze mną. Można powiedzieć, że wybrał w końcu mnie - no ale ja nie wiem czy warto komuś takiemu zaufać ponownie, okłamywał mnie przez ten cały czas, że nie wie o co chodzi gdy tamta się powiedzmy "dziwnie" zachowywała wobec mnie. Nawet kiedyś coś przeczuwałam i zapytałam wprost - no i oczywiście się wyparł wszystkiego. Nie mam zaufania do niego po tym wszystkim.

Wiesz, ja się nie dziwię, że nie chciał Ci powiedzieć bo doskonale wiedział, że cię to zrani. I tak też się stało, nawet po 1,5 roku. Z jednej strony chcemy szczerości, ale gdyby sytuacja była odwrotna powiedziałabyś mu: "słuchaj, zastanawiałam się czy cię nie rzucić dla innego ale jednak nie" ? Skoro wybrał Ciebie to ja poniekąd rozumiem, że zataił tą całą sytuację przed tobą. A czy od tamtej pory w jakiś sposób Cię oszukał? Ja też miałam jeden taki epizod rok temu. Z jednej strony pokazuje nam to jaki jest facet, a z drugiej myślę, że jakbym się nigdy nie dowiedziała to może i lepiej. Bo tak co jakiś czas się zastanawia:" a może się to powtórzy?" a powinnam już dawno zapomnieć o tym. Pełne zaufanie ciężko odbudować.

---------- Dopisano o 21:14 ---------- Poprzedni post napisano o 21:08 ----------

No jest katastrofa... Z nim się nie da rozmawiać. A w esach nie będe mu pisać bo tak się nie robi A on tylko tak potrafi rozmawiać...

Nie po to wychodziłam za niego by się rozwodzić. Wiedział co znaczy być żonatym facetem, głową rodziny!!

Dziś jak wrócił dał mi buzi, przytulił się. Nie wiem czemu tak robi...

Mam mętlik...[/QUOTE]

Hmm wiem, że Ty wolałabyś rozmowę w cztery oczy ale jeśli jemu jest naprawdę ciężko rozmawiać to ja bym jednak spróbowała tych smsów skoro nie chcesz się rozstawać... Ja to rozumiem bo mi też jest łatwiej napisać niż powiedzieć przy poważnej rozmowie o uczuciach zaraz ryczę

[Emiaa]

Dziubka: Doskonale rozumiem z tym zaufaniem, była tylko jedna sytuacja w której mnie zawiódł - otóż w czerwcu ubiegłego roku mieliśmy kryzys i to poważny, a On zamiast rozmawiać ze mną to powiedział że chce zerwać i wszystko odwołać,powiedział wiele słów które mnie zraniły,a potem wyłączył telefon. Dowiedziałam się że chciał się wtedy umówić z inna koleżanką na kawę - no ale nie doszło do tego, tłumaczył się że chciał porozmawiać z kimś bez kłótni, kto będzie obiektywny....tu padł pierwszy cień na mojego "idealnego" narzeczonego...
Sama go usprawiedliwiam w ten sposób, że nie chciał mnie zranić, a przecież wybrał mnie...no i w sumie nie zdradził mnie z nią...ehh
Nie wiem jakie rozwiązanie tej sytuacji byłoby najlepsze...nie mogę o tym na razie zapomnieć

[Anetka_1988_]

Ale co mam mu w tym sms-ie napisać?

[Emiaa]

A wiecie co jest najgorsze/najlepsze? Że ja choć nie uważałam się nigdy za piękność to przy tej jego "koleżance od kawy" wcale nie czuję że jestem gorsza, wręcz odwrotnie - lepsza....aż smutno mi że chciał mnie zostawić akurat dla NIEJ, bo gdyby była piękniejsza to bym zrozumiała, uderzyła się w pierś i przyjęła z pokorą...a tu, nie mam pojęcia co On w niej widział. A Ona teraz triumfuje nade mną - powiedziała mi że to o nią pierwszy zabiegał i Ona się wtedy wahała i nagle został ze mną....źle się z tym czuję...

---------- Dopisano o 21:31 ---------- Poprzedni post napisano o 21:27 ----------

Napisane przez Anetka_1988_

Ale co mam mu w tym sms-ie napisać?

Słyszałam o takiej parze, która nie potrafiła ze sobą rozmawiać na temat oczekiwań w sprawach sexu i pisali do siebie e-maile...wszystko co chcieli to spisywali, bo tak im było łatwiej.

Może twoja sytuacja dotyczy czego innego, ale myslę że idea jest dobra

[Anetka_1988_]

To mój mąż wszystko załatwia przez sms-y ...

No super po prostu...

[preetamsingh]

Napisane przez Anetka_1988_

To mój mąż wszystko załatwia przez sms-y ...

No super po prostu...

wybacz ale ile on ma lat?

[lilka_vanilka]

Napisane przez Anetka_1988_

To mój mąż wszystko załatwia przez sms-y ...

No super po prostu...

Cóż, masz do czynienia ze skorupiakiem. Na szczęście to uleczalne Mnie rozbrojenie takiego przypadku zajęło około roku (ale wtedy nie wiedziałam o istnieniu Wizażu ) Gdy nauczyłam go rozmawiać wszystko się poprawiło - facet stał się szczęśliwszy i nie tylko ja, ale i otoczenie zaczęło go lepiej odbierać, traktować.
Jeśli potrafi w smsach poruszac ważne kwestie, o których wstydzi się mowić na zywo, to nie jest źle! Wykorzystaj to. Potem mu czytaj te smsy, wracaj do jakiś rozmów.
No i skoro Cię przytulił, to dobry znak, nie odtrącaj go.

[Dziubka]

Napisz to, co się trapi, o czym chciałabyś pogadać. Ja bym spróbowała.

---------- Dopisano o 09:25 ---------- Poprzedni post napisano o 09:17 ----------

[QUOTE=Emiaa;38799801]A wiecie co jest najgorsze/najlepsze? Że ja choć nie uważałam się nigdy za piękność to przy tej jego "koleżance od kawy" wcale nie czuję że jestem gorsza, wręcz odwrotnie - lepsza....aż smutno mi że chciał mnie zostawić akurat dla NIEJ, bo gdyby była piękniejsza to bym zrozumiała, uderzyła się w pierś i przyjęła z pokorą...a tu, nie mam pojęcia co On w niej widział. A Ona teraz triumfuje nade mną - powiedziała mi że to o nią pierwszy zabiegał i Ona się wtedy wahała i nagle został ze mną....źle się z tym czuję...[COLOR="Silver"]


Dla mnie dziwne jest to, że ta dziewczyna nie powiedziała Ci tego od razu, a dopiero teraz ci opowiada całą historię i jeszcze czuje się lepsza. A z jakiej racji? co z tego, że o nią się starał jako pierwszą skoro jest z Tobą teraz i Tobie się oświadczył? Ona to widzi na zasadzie: on jest z tobą tylko dlatego, że ja go nie chciałam. Moim zdaniem gdyby naprawdę chciał z nią być to by się bardziej starał, zerwał z Tobą wtedy i o nią walczył. A tak nie było więc laska nie ma się czym szczycić.

[Emiaa]

Ja również się nad tym zastanawiam, dlaczego dopiero teraz i pytałam...odpowiedziała, że nie chciała niszczyć naszego związku (pochlebia sobie za bardzo), no ale dlaczego w takim razie cokolwiek powiedziała i to teraz gdy jesteśmy zaręczeni? Poza tym na koniec rozmowy dobrodusznie powiedziała, żebym się nie martwiła, bo gdy nawet bym zerwała teraz z nim to Ona już go nie chce i na pewno z nim nie będzie..... no mogła sobie darować, poza tym On od dawno jej nie chce, a do niej to jakby nie dociera...masakra
Nie wiem już sama, powinnam chyba przestać się tym przejmować i olać ją...ale jakoś nie mogę...na samą myśl mnie skręca z nerwów...nie wiem co mam robić...

[Anetka_1988_]

Mój mąż w marcu będzie miał 25 lat ...


Jest w domu, ale się nie odzywa. A jak pytam czemu to mi odpowiada, że ja też nic nie mówię

Muszę wyjść z domu chyba pogadać z kimś, bo w milczeniu się nie da...

[Dziubka]

Napisane przez Emiaa

Ja również się nad tym zastanawiam, dlaczego dopiero teraz i pytałam...odpowiedziała, że nie chciała niszczyć naszego związku (pochlebia sobie za bardzo), no ale dlaczego w takim razie cokolwiek powiedziała i to teraz gdy jesteśmy zaręczeni? Poza tym na koniec rozmowy dobrodusznie powiedziała, żebym się nie martwiła, bo gdy nawet bym zerwała teraz z nim to Ona już go nie chce i na pewno z nim nie będzie..... no mogła sobie darować, poza tym On od dawno jej nie chce, a do niej to jakby nie dociera...masakra
Nie wiem już sama, powinnam chyba przestać się tym przejmować i olać ją...ale jakoś nie mogę...na samą myśl mnie skręca z nerwów...nie wiem co mam robić...

Haha wiesz co ta dziewczyna chyba ma jakieś kompleksy i chce sobie samoocenę podnieść takimi tekstami. Jej się wydaje, że jedno jej skinienie palcem i Twój narzeczony by do niej poleciał. Albo ona chce, żebyś ty tak myślała. Dla mnie jest śmieszna. Powinnaś ja zdecydowanie olać. Albo jej odpyskować, że nawet jakby go zechciała to nic by już nie wskórała.

---------- Dopisano o 12:11 ---------- Poprzedni post napisano o 12:06 ----------

Napisane przez Anetka_1988_

Mój mąż w marcu będzie miał 25 lat ...


Jest w domu, ale się nie odzywa. A jak pytam czemu to mi odpowiada, że ja też nic nie mówię

Muszę wyjść z domu chyba pogadać z kimś, bo w milczeniu się nie da...

Anetka a Tobie to ja już nie wiem co poradzić...zajmij się może sobą, wyjdź gdzieś, tak jak piszesz, zadbaj o siebie, swoją rozrywkę, zapomnij o tym na jakiś czas (jeśli to możliwe w ogóle). Nie wiem czy u Was by to poskutkowało, ale myślę, że jakbyś zaczęła się zachowywać wobec niego jak on wobec Ciebie, albo taj jak Charlotte, czyli olewczo, to sam w końcu zauważy problem, bo teraz najwyraźniej go nie widzi.

[Anetka_1988_]

Dziubka : Ja próbuję do niego mówić, ale widać, że się złości ..

Nie wiem już co robić. Może jak wróci to się spytam dlaczego taki jest i niech mi powie prosto z mostu z czym ma problem.

Jak wstał to się spytałam czy gdzieś dziś idziemy bo ma wolne to on nie idzie, bo jest chory...

Idę po obiedzie do przyjaciółki i na solarium się odstresować Może to coś pomoże.

Ehh .. W domu też nic nie zrobi, tylko leży, ogląda tv albo w komputerze. O co proszę to ma to w dupie ;(

[MartiFCB]

Hmm.. oj i to bardzo był ślepy... lecz ja dała bym po takim czasie mu jeszcze jedną szansę, No ale to tylko moje zdaniebądź co bądź powodzenia!

[Dziubka]

Współczuję Ci.....Jak Ci znowu nic konkretnego nie powiem to ja bym na twoim miejscu naprawdę przyjęła olewczą taktykę. Bo on widzi, że Tobie zależy i że i tak będziesz z nim. O nic się już nie prosić, nawet o żadne rozmowy. W domu nic nie robi? Przestań mu prać, prasować, nie wiem co tam jeszcze...gotujesz mu? Jeśli tak to też przestań. Serio... Bo ty ciągle coś chcesz, czy to rozmawiać czy to wyjść, on nic. Daj spokój, też nie rób nic dla niego...

[Emiaa]

[QUOTE=Dziubka;38807681]Haha wiesz co ta dziewczyna chyba ma jakieś kompleksy i chce sobie samoocenę podnieść takimi tekstami. Jej się wydaje, że jedno jej skinienie palcem i Twój narzeczony by do niej poleciał. Albo ona chce, żebyś ty tak myślała. Dla mnie jest śmieszna. Powinnaś ja zdecydowanie olać. Albo jej odpyskować, że nawet jakby go zechciała to nic by już nie wskórała.[COLOR="Silver"]

Dzięki za pocieszenie, chyba tego mi było trzeba No i masz rację, z tymi kompleksami jest coś na rzeczy...normalna dziewczyna tak by się nie zachowywała. Moja współlokatorka również mnie pociesza, że Tamta nie dorasta mi do pięt....wiem jednak że z jakiś powodów Ona była w oczach mojego narzeczonego lepsza ode mnie, przez jakiś krótki czas...No ale masz rację, najlepiej ją olać, bo nawet gdyby chciała z Nim być to absolutnie by się jej to nie udało. Sądzę, że On zrozumiał od razu swój błąd i dlatego jeszcze tego samego dnia, po kawie z nią - zadzwonił do mnie i się pogodził...poza tym to było przed naszymi zaręczynami, minęło prawie 3 lata, więc jakie to ma znaczenie...A poza tym On teraz się bardzo stara, żebym nie zerwała....chyba powinnam mu to wybaczyć, prawda?

[Anetka_1988_]

Wszystko robię... Gotuje mu też. Kase na życie daje więc gotować by się przydało...

Proszę go od września by dokręcił stoil w kuchni bo lata, no to on nie ma czasu:/

Jak coś się w domu psuje idę do wujka, na którego ZAWSZE mogę liczyć a mąż ma to w dupie.

Uważa, że się dba o mieszkanie czyjeś a nie swoje i to podpiął pod temat mieszkania, które wynajmowaliśmy od jego siostry

[Dziubka]

Anetka prośba nie działa, spróbowałabym jeszcze raz groźby, czyli mówić wprost o rozstaniu, a jak i to nie podziała to obojętność...Albo się pokłócić tak konkretnie, wszystko mu wygarnąć. Ty chcesz rozmawiać, on się wtedy złości, ja na twoim miejscu już dawno bym się zezłościła na niego i coś mu rzekła dobitnie, twardo. Koniec z potulnością. To Ci radzę.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Anetka_1988_

...

załóż sobie wątek na intymnym i zobacz, co ciekawego dziewczyny ci doradzą

[kalincia]

Autorko, byłam w identycznej jak ty sytuacji. Odeszłam do tego, który mnie doceniał, dowartościował i przy którym znowu zaczęłam się śmiać. Nie tkwij w nieszczęśliwym związku, jak możesz być w szczęśliwym. To zabijanie siebie.
Z moim obecnym partnerem jestem ponad 4 lata. Jesteśmy oboje szczęśliwi.

[Charlotte York]

Życie jest trudne... Bardzo.

[lilka_vanilka]

Napisane przez Charlotte York

Życie jest trudne... Bardzo.

Podjęłaś jakąś decyzję?

[Charlotte York]

Rozstaliśmy się... Smutne to wszystko. Jest dziwnie. Dużo myślę i analizuję.

Na dodatek skręciłam nogę w kolanie. Jestem uwięziona w domu. Więc mam mnóstwo czasu na roztrząsanie mojego życia.

[lilka_vanilka]

na początku zawsze jest trudno. Najgorsze, że masz za dużo czasu na rozmyślania. Ale.. może dzięki temu teraz wszystko przetrawisz i wkrótce wróci Ci spokój ducha Tego Ci życzę

[ciezko_jest_lekko_zyc]

Napisane przez Charlotte York

Rozstaliśmy się... Smutne to wszystko. Jest dziwnie. Dużo myślę i analizuję.

Na dodatek skręciłam nogę w kolanie. Jestem uwięziona w domu. Więc mam mnóstwo czasu na roztrząsanie mojego życia.

A jak on się zachowuje w związku z rozstaniem?

[Pradip]

Napisane przez lilka_vanilka

Cóż, masz do czynienia ze skorupiakiem. Na szczęście to uleczalne Mnie rozbrojenie takiego przypadku zajęło około roku (ale wtedy nie wiedziałam o istnieniu Wizażu ) Gdy nauczyłam go rozmawiać wszystko się poprawiło - facet stał się szczęśliwszy i nie tylko ja, ale i otoczenie zaczęło go lepiej odbierać, traktować.
Jeśli potrafi w smsach poruszac ważne kwestie, o których wstydzi się mowić na zywo, to nie jest źle! Wykorzystaj to. Potem mu czytaj te smsy, wracaj do jakiś rozmów.
No i skoro Cię przytulił, to dobry znak, nie odtrącaj go.

W jaki sposób udało Ci sie do niego dotrzeć?

Napisane przez Anetka_1988_

Jest w domu, ale się nie odzywa. A jak pytam czemu to mi odpowiada, że ja też nic nie mówię

Ile razy sama coś takiego słyszałam...
Problem o którym piszecie jest mi niestety bardzo bliski. Podziwiam Cie autorko za odwagę. Myślę że mi by jej zabrakło chociaż aktualnie jestem pewna że nie chce rozstania. Tak bardzo chciałabym umieć rozmawiać z mężem...