Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III - Strona 119 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2013-04-10, 21:57   #3541
grey_cat
Raczkowanie
 
Avatar grey_cat
 
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: Londyn
Wiadomości: 183
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
Lasubmersion, dziękuję bardzo za wszystkie rady Mam nadzieję, że nie dam plamy na tym spotkaniu. Bardzo zależy mi na tych lekcjach, w końcu od czegoś trzeba zacząć prawda?


Do mojego złego samopoczucia wkroczyła jeszcze mama. Przyjechałam do domu i oczywiście usłyszałam tyle "cudownych" słów. Powiedziała, że jest jej wstyd za mnie przed rodziną (w sobotę mieliśmy jechać na chrzciny), że mam 23 lata, a do niczego się nie nadaję, studia nieskończone, zero doświadczenia, brak pracy. Stwierdziłam, że nie pojadę na te chrzciny, nie będę przynosić własnej matce wstydu, jak np. wyjdę w ubraniach, które ona uzna za obciachowe. Nie mam siły się z tym zmierzyć.

Czy macie może podobne doświadczenia, jeżeli chodzi o rodziców? Moja matka od zawsze równa mnie po prostu z błotem. W jej oczach jestem nikim i nie ukrywa tego, tylko na każdym kroku mi o tym przypomina. Ona sama ma dużo pieniędzy, i dużo wydaje na ubrania, fryzjera, kosmetyczkę. Myśli, że jest panią świata, jest wyniosła, arogancka. Strasznie źle się czuję 'w jej towarzystwie'. Potrafi powiedzieć mi tyle niemiłych rzeczy, że za każdym razem mam ochotę albo ją uderzyć, albo zwinąć się w kłębek i ryczeć (tak jak teraz). Jak sobie z tym radzić? Jak przestać przejmować się jej opinią? Jestem chyba emocjonalnie od niej uzależniona i tak mi z tym ciężko Ostatnio nawet powiedziała, że nie nadaję się w ogóle do tż, bo on jest taki poukładany, wygadany, twardo stąpa po ziemi, a ja? Ja nie mam nic i jestem nikim.


Jeszcze tak się zastanawiam, czy jest szansa, że sama sobie poradzę z fobią społeczną... Jest ze mną coraz gorzej. Mam dni, kiedy boję się w ogóle wyjść z domu, nawet do głupiego sklepu. Nie wspomnę o tym, że często na stancji nie wychodzę w ogóle z pokoju (do łazienki czy do kuchni) nie upewniając się wcześniej, że współlokatorzy są w swoich pokojach...
Strasznie mi to ciąży. Przez to wszystko mam problem z pracą. Co z tego, że wysyłam CV, że dzwonią do mnie później obce numery (pewnie z tych miejsc), a ja nie odbieram telefonu, bo serce mi podchodzi do gardła i mam wrażenie, że jak odbiorę to albo zemdleję, albo dostanę zawału, albo zwymiotuję ze stresu? Nie radzę sobie z tym w ogóle... Mam do załatwienia na uczelni parę spraw, a ciągle przekładam je z tygodnia na tydzień, bo się boję tam iść, a gdybym załatwiła od razu, to nie byłoby problemu, ale tam trzeba rozmawiać z ludźmi!

Ehhh... Ciężki dzień
Coffee, a czy jestes w jakis sposob uzalezniona od mamy? Np. finansowo? Bo jesli nie, to zerwalabym (albo mocno bym ograniczyla) kontakt. No i, przepraszam ze tak z grubej rury, ale czy chodzisz do terapeuty?
grey_cat jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-10, 22:33   #3542
Coffee With Milk
Zadomowienie
 
Avatar Coffee With Milk
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 1 276
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość
Coffee skądś to znam. Jeszcze się z tym nie uporałam, ale mam świadomość, że większość moich problemów ma swoje źródło w moich rodzicach, a zwłaszcza w matce. Powtórzę to co napisałam dzisiaj wyżej: to nie ty masz problem, to ona ma problem, bo jakiś niewątpliwie ma, choć niestety my jesteśmy ofiarami tych problemów. Przytulam

Udało mi się dojechać do Łodzi i wrócić z niej
Chodziłam jakiś czas temu do psychologa, wałkowałam z nim parę problemów i zawsze wszystko dochodziło do mamy, m.in. zerowe poczucie własnej wartości, fobia społeczna. Teraz nie wiem czemu, przerwałam te wizyty. Mama za nie płaciła, potem zaczęła jęczeć, że to tyle pieniędzy, że to dojazdy, wolałam zrezygnować...

Cytat:
Napisane przez grey_cat Pokaż wiadomość
Coffee, a czy jestes w jakis sposob uzalezniona od mamy? Np. finansowo? Bo jesli nie, to zerwalabym (albo mocno bym ograniczyla) kontakt. No i, przepraszam ze tak z grubej rury, ale czy chodzisz do terapeuty?
Powiem tak, to jest w pewnym sensie koło. Jestem finansowo uzależniona od mamy - w takim znaczeniu, że płaci mi za stancję, dostaję też parę groszy na jedzenie, tak, żeby mi starczało, na kosmetyki, ubrania nie dostaję, czasem, bardzo rzadko coś sama mi kupi. Dlatego jej zdaniem jestem nieudacznikiem, bo INNE studentki pracują, udzielają korepetycji, jakoś sobie radzą, nawet bez pieniędzy rodziców, a ja nie potrafię. Ja po tylu latach (a chyba od zawsze) uwierzyłam w to, że jestem zerem, że jestem nikim i nie nadaję się do niczego. Pragnę, strasznie tego chcę, uniezależnić się od rodziców, znaleźć pracę, ale wiem, że sobie nigdzie nie poradzę!!! I koło się zamyka, bo dopóki nie znajdę pracy i nie stanę sama na nogi, będę od nich uzależniona i będę to wszystko musiała znosić.
Moi rodzice prowadzą lokal gastronomiczny (nie będę mówiła dokładnie co) i tylko tam pracowałam przez 6 lat w wakacje (w te pewnie też tak wyląduję, bo gdzie? Skoro boję się pracować u kogokolwiek innego. Ba, nawet boję się odebrać telefon od mojego potencjalnego przyszłego pracodawcy).
Nie wiem jak się pozbyć tej myśli, że jestem za głupia do jakiejkolwiek pracy. Nie wiem. Nie znoszę krytyki. Każda krytyka mnie tłamsi, jak coś zrobię źle i zostaje mi zwrócona uwaga, to mam ochotę usiąść i płakać i najczęściej to robię.


Do terapeuty nie chodzę. Na prywatnego nie mam pieniędzy, a na fundusz hmm... zbieram się, żeby zadzwonić i umówić się na wizytę od...? Dwóch miesięcy? Trzech? Już dawno bym chodziła, ale najpierw trzeba się umówić
Coffee With Milk jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-10, 22:52   #3543
isia_de
Raczkowanie
 
Avatar isia_de
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: Gdansk
Wiadomości: 126
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
A ja mam dzisiaj mega spadek. Obudziłam się rano jeszcze z w miarę dobrym humorem, a potem coś się popsuło. Siedzę i rozpaczam nad sobą i swoją niezaradnością. Nie mam pracy, nie mam pieniędzy, na dworze robi się ciepło, ja nie mam ubrań wiosennych, bo przytyłam i nie mieszczę się w zeszłego roku. Jutro miałam wyjeżdżać, bo w niedzielę mam chrzciny, cieszę się, że spotkam się z rodziną, ale nie mam w czym jechać.
Mam chyba dzisiaj dzień użalania się nad sobą Jest mi z tym źle, ale co mam zrobić. Nawet na ćwiczenia nie mam ochoty...
Cytat:
Napisane przez Natka_Pietruszki91 Pokaż wiadomość
P wczorajszym pracowitym dniu znów mam lenia ;/ miałam tyle roboty, ale jej jak na razie nie zrobiłam. Jedynie co wstawiłam pranie i ugotowałam zupę. Trochę porządków zrobiłam, ale referaty leżą i kwiczą....
Też tak dzisiaj kiepsko zaczęłam... od rana nie zrobiłam praktycznie nic... ogarnęłam się rano, bo myślałam, że będę musiała iść do banku, ale jednak załatwiłam wszystko telefonicznie. Potem siedziałam w necie i oglądałam głupie seriale... dopiero później musiałam się zebrać, bo jechałam ze szwagierką do lekarza, a wieczorem naszło mnie zrobienie dla wszystkich kolacji - placuszki z jabłkami i to mi trochę polepszyło humor, bo smakowało wszystkim
Ale ogólnie ostatnio bardzo często biję się z deprymującymi myślami... mam 26 lat, praktycznie żadnego doświadczenia zawodowego (parę razy kelnerowałam w wakacje), studia chcę skończyć, ale do tego też jeszcze trochę czasu i w ogóle nie wiadomo czy dam radę... i jeszcze dużo innych takich dołujących... eh... mam nadzieję Coffee, że w ciągu dnia humor Ci się polepszył

Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość
wlasnie moj TZ pojechal do domciu. Wroci w niedziele. czuje, ze to beda trudne dni... ostatnio zmagam sie z wieloma problemami, probuje kontrolowac to co jem i jak jem... boje sie, ze podczas jego neiobecnosci 'skoncze marnie'. Poki jest rano, mam mocne postanowienie jak beda wygladac moje dni. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

bylam wczoraj na rozmowie o pozyczke na uniwersytecie (ostatnio, przez blad systemu nei dostalam calkowitej wyplaty i mielismy troche problemow by starczylo nam na jedzenie), to przesluchiwala mnie trzyosobowa komisja czemu w ogoole ja chce te pieniadze; jeden koles byl tak niesympatyczny, ze az nie moge przestac walkowac w glowie jego natarczywych i wrecz agresywnych w tonie pytan. Bardzo niemile doswiadczenie...

Isia - fajnie, ze tak sie Twoje zycie potoczylo Ja rowniez pamietam Cie z okresu burzy w Twoim zwiazku. Trzymam kciuki za Twoja prace mgr, bo faktycznie, jak dziecko sie urodzi, to raczej nie bedziesz miec sil ani czasu na konczenie. Bedzie to czas innych przyjemnosci
Trzymaj się i nie daj dołować! (kto to pisze...)
A te "inne przyjemności" potraktuję jako lekką ironię :P

---------- Dopisano o 22:52 ---------- Poprzedni post napisano o 22:45 ----------

[/B]Coffee[/B], dopiero teraz doczytałam posty do końca i widzę, że nie bardzo lepiej... nie wiem co Ci poradzić... trzymaj się [tuli]
isia_de jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-10, 23:03   #3544
zywieczdroj
Zakorzenienie
 
Avatar zywieczdroj
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 11 439
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Niestety, zbyt duże koszty są żebym zrezygnowała, muszę lecieć. Wszystko fajnie gdybym była zdrowa. No i dowiedziałam się, że zaraz po powrocie mam na uczelni 3 koła i 2 duże teksty do przygotowania. Szkoda, że nie będę miała internetu i laptopa, no ale w końcu mam odpocząć. Eh, ciągle pod górkę.

Jeszcze te dni mi tak szybko umykają, nie zdążam by zrobić to co zaplanowałam. Choroba też mi nie ułatwia. Znowu jestem w czarnej d.... Znowu złapię doła
zywieczdroj jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-10, 23:18   #3545
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
Chodziłam jakiś czas temu do psychologa, wałkowałam z nim parę problemów i zawsze wszystko dochodziło do mamy, m.in. zerowe poczucie własnej wartości, fobia społeczna. Teraz nie wiem czemu, przerwałam te wizyty. Mama za nie płaciła, potem zaczęła jęczeć, że to tyle pieniędzy, że to dojazdy, wolałam zrezygnować...


Powiem tak, to jest w pewnym sensie koło. Jestem finansowo uzależniona od mamy - w takim znaczeniu, że płaci mi za stancję, dostaję też parę groszy na jedzenie, tak, żeby mi starczało, na kosmetyki, ubrania nie dostaję, czasem, bardzo rzadko coś sama mi kupi. Dlatego jej zdaniem jestem nieudacznikiem, bo INNE studentki pracują, udzielają korepetycji, jakoś sobie radzą, nawet bez pieniędzy rodziców, a ja nie potrafię. Ja po tylu latach (a chyba od zawsze) uwierzyłam w to, że jestem zerem, że jestem nikim i nie nadaję się do niczego. Pragnę, strasznie tego chcę, uniezależnić się od rodziców, znaleźć pracę, ale wiem, że sobie nigdzie nie poradzę!!! I koło się zamyka, bo dopóki nie znajdę pracy i nie stanę sama na nogi, będę od nich uzależniona i będę to wszystko musiała znosić.
Moi rodzice prowadzą lokal gastronomiczny (nie będę mówiła dokładnie co) i tylko tam pracowałam przez 6 lat w wakacje (w te pewnie też tak wyląduję, bo gdzie? Skoro boję się pracować u kogokolwiek innego. Ba, nawet boję się odebrać telefon od mojego potencjalnego przyszłego pracodawcy).
Nie wiem jak się pozbyć tej myśli, że jestem za głupia do jakiejkolwiek pracy. Nie wiem. Nie znoszę krytyki. Każda krytyka mnie tłamsi, jak coś zrobię źle i zostaje mi zwrócona uwaga, to mam ochotę usiąść i płakać i najczęściej to robię.


Do terapeuty nie chodzę. Na prywatnego nie mam pieniędzy, a na fundusz hmm... zbieram się, żeby zadzwonić i umówić się na wizytę od...? Dwóch miesięcy? Trzech? Już dawno bym chodziła, ale najpierw trzeba się umówić
Coffe, to co mówi Ci mama jest po prostu straszne - i tak, tak jak dziewczyny mówią, to ona ma problem. Jeśli to ma być jakaś motywacja dla Ciebie, to sorry, ale ktoś tu się pomylił Chyba w tym ich lokalu pracują jacyś ludzie? Ich też ta motywuje? Współczuję w takim razie

Nic dziwnego, że terapeuta ciągle wracał do tematu Twojej matki...ona i jej "urocze" teksty mogą być przyczyną Twoich problemów z akceptacją siebie - a z tego może wynikać fobia społeczna. Boisz się, że inni uznają Cię za...no sama wiesz, po prostu będą o Tobie myśleć to co mama. Chyba musisz w jakiś sposób ograniczyć kontakty z nią. Nie pamiętam czy o tym pisałaś...ale czy powiedziałaś jej o tym, że psycholog drążyła temat związany z mamą i że to ona powoduje to całe zło? Może by nią to wstrząsnęło? Może ona nie zdaje sobie sprawy z tego co robi? Chcę w to wierzyć

I powiem Ci coś...mało znam studentek, które się utrzymywały na studiach bez pomocy rodziców. Tak po prawdzie...nie wiem czy na moim roku była choćby jedna taka osoba. Ja pracując dorywczo w czasie roku akademickiego byłam wśród nich ewenementem Przypuszczam, że akurat trafiłam na takich ludzi, ale...i tak statystyki w tej kwestii wypadają słabo dla portfeli rodziców - moi i tak wyjątkowo przyoszczędzili na mnie, bo nie wyniosłam się na studia do innego miasta

Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość
Niestety, zbyt duże koszty są żebym zrezygnowała, muszę lecieć. Wszystko fajnie gdybym była zdrowa. No i dowiedziałam się, że zaraz po powrocie mam na uczelni 3 koła i 2 duże teksty do przygotowania. Szkoda, że nie będę miała internetu i laptopa, no ale w końcu mam odpocząć. Eh, ciągle pod górkę.

Jeszcze te dni mi tak szybko umykają, nie zdążam by zrobić to co zaplanowałam. Choroba też mi nie ułatwia. Znowu jestem w czarnej d.... Znowu złapię doła
Żywiec - wiem, że jesteś pesymistką (też nią jestem), ale pomyśl sobie. Jak się jedzie w trakcie roku akademickiego na wakacje, no to niestety może się zdarzyć, że czegoś nie dasz rady ogarnąć. Po prostu pomyśl czy zależy Ci na tym, żeby się w związku z tym dobrze bawić a później spróbować to wszystko jakoś nadgonić czy też wolisz spędzić czas w słonecznej Grecji na martwienie się sprawami przyziemnymi, na które i tak przyjdzie pora później

Moja koleżanka ze studiów (tylko z innej specjalności) miała niepowtarzalną okazję wyjechać sobie po bardzo niskich kosztach bodajże na Majorkę, w trakcie roku akademickiego, a niestety na moich poprzednich studiach nie było tak, że można było sobie nie przyjść na laborki i już. Jak się nie przyszło, to nie było jak odrobić i jedne to się jeszcze jakoś przebolało, odpowiedziało ustnie czy coś, ale dwie? Katastrofa. No i dziewczyna miała niestety warunek, dlatego że jej nie było, a babka była wredna...I co ona na to? Że nie żałuje, bo i tak było warto pojechać
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 00:41   #3546
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
Lasubmersion, dziękuję bardzo za wszystkie rady Mam nadzieję, że nie dam plamy na tym spotkaniu. Bardzo zależy mi na tych lekcjach, w końcu od czegoś trzeba zacząć prawda?


Do mojego złego samopoczucia wkroczyła jeszcze mama. Przyjechałam do domu i oczywiście usłyszałam tyle "cudownych" słów. Powiedziała, że jest jej wstyd za mnie przed rodziną (w sobotę mieliśmy jechać na chrzciny), że mam 23 lata, a do niczego się nie nadaję, studia nieskończone, zero doświadczenia, brak pracy. Stwierdziłam, że nie pojadę na te chrzciny, nie będę przynosić własnej matce wstydu, jak np. wyjdę w ubraniach, które ona uzna za obciachowe. Nie mam siły się z tym zmierzyć.

Czy macie może podobne doświadczenia, jeżeli chodzi o rodziców? Moja matka od zawsze równa mnie po prostu z błotem. W jej oczach jestem nikim i nie ukrywa tego, tylko na każdym kroku mi o tym przypomina. Ona sama ma dużo pieniędzy, i dużo wydaje na ubrania, fryzjera, kosmetyczkę. Myśli, że jest panią świata, jest wyniosła, arogancka. Strasznie źle się czuję 'w jej towarzystwie'. Potrafi powiedzieć mi tyle niemiłych rzeczy, że za każdym razem mam ochotę albo ją uderzyć, albo zwinąć się w kłębek i ryczeć (tak jak teraz). Jak sobie z tym radzić? Jak przestać przejmować się jej opinią? Jestem chyba emocjonalnie od niej uzależniona i tak mi z tym ciężko Ostatnio nawet powiedziała, że nie nadaję się w ogóle do tż, bo on jest taki poukładany, wygadany, twardo stąpa po ziemi, a ja? Ja nie mam nic i jestem nikim.


Jeszcze tak się zastanawiam, czy jest szansa, że sama sobie poradzę z fobią społeczną... Jest ze mną coraz gorzej. Mam dni, kiedy boję się w ogóle wyjść z domu, nawet do głupiego sklepu. Nie wspomnę o tym, że często na stancji nie wychodzę w ogóle z pokoju (do łazienki czy do kuchni) nie upewniając się wcześniej, że współlokatorzy są w swoich pokojach...
Strasznie mi to ciąży. Przez to wszystko mam problem z pracą. Co z tego, że wysyłam CV, że dzwonią do mnie później obce numery (pewnie z tych miejsc), a ja nie odbieram telefonu, bo serce mi podchodzi do gardła i mam wrażenie, że jak odbiorę to albo zemdleję, albo dostanę zawału, albo zwymiotuję ze stresu? Nie radzę sobie z tym w ogóle... Mam do załatwienia na uczelni parę spraw, a ciągle przekładam je z tygodnia na tydzień, bo się boję tam iść, a gdybym załatwiła od razu, to nie byłoby problemu, ale tam trzeba rozmawiać z ludźmi!

Ehhh... Ciężki dzień
Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość
Coffee skądś to znam. Jeszcze się z tym nie uporałam, ale mam świadomość, że większość moich problemów ma swoje źródło w moich rodzicach, a zwłaszcza w matce. Powtórzę to co napisałam dzisiaj wyżej: to nie ty masz problem, to ona ma problem, bo jakiś niewątpliwie ma, choć niestety my jesteśmy ofiarami tych problemów. Przytulam

Udało mi się dojechać do Łodzi i wrócić z niej
A ja dołączam jako trzecia. Tak, miałam przejścia z matką, bardzo podobne do Twoich Coffee. Lata całe wychodze z tego bagna, które mam w głowie przez takie zaje.bis.te teksty rodzicielki...

odetnij się najszybciej jak to możliwe, strach, lęk, ze co się stanie jak ograniczysz kontakt... bo ona moze sobie nie życzyć takiego traktowania przez córkę
Musisz jej powiedzieć, ze nie podoba ci sie sposób w jaki sie do Ciebie zwraca i jej myślenie w Twoim temacie.

U mnie tez czesto kasa była karta przetargową.

Ja przypłaciłam za to wszystko solidnie zdrowiem. Ratuj się i zmykaj z tego układu czym prędzej.
Przytulam.

Edytowane przez Patri
Czas edycji: 2013-04-11 o 00:46
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 06:14   #3547
Natka_Pietruszki91
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2011-11
Lokalizacja: Magiczna kraina 1000 jezior:)
Wiadomości: 2 059
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Witam nareszcie trochę wiosny - nie przymrozku
Pojechałam do TŻ, ale mam okropne wyrzuty sumienia, bo nie zrobiłam wczoraj prawie nic a mam bardzo dużo pracy. Zauważyłam, że jak sobie spiszę wszystko co mam zrobić to jest lepiej, bo się wywiązuję. Więc zadania na dziś:

* iść na zajęcia
* kupić bilet miesięczny
* iść do dziekanatu i rektoratu
* skończyć referaty na jutro
* przygotowywać referat na konferencję w sb
* poćwiczyć


Na razie tyle jak wrócę do domu to zapiszę to sobie dokładnie - akurat będę mieć chwilę przed zajęciami.
__________________
"Wierzę, że zawsze można znaleźć szczęście, nawet mając tyłek wielkości dwóch kuli do kręgli.”
Helen Fielding „Dziennik Bridget Jones”

11/2015
Natka_Pietruszki91 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 07:52   #3548
Joanna XL
Zakorzenienie
 
Avatar Joanna XL
 
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 3 363
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Coffee ja mam nieco inne problemy z mama / z rodzicami ale zgadzam sie że to ma bardzo duży wpływ na nasze zycie . Pomyśl może jednak o terapii - nie wiem gdzie studiujesz ale np w Poznanniu była poradnia psychologiczna dla studentów za free - może warto w necie sie rozejrzeć ..
Ja mam za sobą zimę w której przez tydzień potrafiłam nie wychodzić z domu -a jak już to do sklepu ... Rozmawiałam tylko z M. - i nie czułam potrzeby rozmowy z innymi - ba czułam niechęć i lęk ...To nie jest fajne ale trzeba z tym walczyć Myślę że te korki to dobry początek

Jeśli chodzi o mnie i moję (nie)efektywność to wczoraj było na 4 Wiec nieźle
Wczoraj
Napisać prześladujaca mnie prace - napisałam , bede to jeszcze dorabiać i przerabiać ale zarys jest-ta żabe jem po kawałku w parę następnych dni po godzince
Poćwiczyć
Niemiecki do egz - coś zrobiłam ale za mało
Ogarnąć kuchnie
Odwiedzić A.
Pranie

Zrobic dietetyczne posiłki i sie ich trzymać jakkolwiek wino którym zaończyłam wieczór z M. było niepotrzebne - ale pod sałate wiec ujdzie Za to w lodówce mam góre żarcia na dziś

---------- Dopisano o 07:52 ---------- Poprzedni post napisano o 07:42 ----------

Plan na dziś:
Poćwiczyć
Trzymać sie właściwego jedzenia
Pobiegać albo pospacerować
Uporządkować szafę
Niemiecki do egz -gramatyka, ogarnąć słówka z wczoraj, przerobic przykładowy zestaw, skończyc ksiazke o krotkich formach
Odsiedzieć godzinke nad moją pracą-żaba
Popracować na pierwszym rozdziałem

No troche tego jest Ale za oknem wiosna wiec moze jakoś pójdzie ... 12 stopni i słońce -wreszcie !

serena_avon widze że ćwiczysz z Jillian - ja też ... Widzisz efekty ? Jaostatnio sie przerzuciałam na nia i sama nie wiem Sorrry za offtop
Joanna XL jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 08:52   #3549
Aper
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 1 400
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cześć!
Wiosna wreszcie! jak już zobaczyłam w poniedziałek krokusy, to nie ma bata! wiosna i już. Założyłam wreszcie swoją nową "lasencjową" kurteczkę i w niej nie zmarzłam
Dziś słoneczko, jak dobrze...
Załatwiłam dziś już jedną sprawę - zadzwoniłam do drugiej pracy (gdzie bywam raz na tydzień) żeby zaopiekowali się reklamówką z zakupami (w tym nowy parasol) które wczoraj tam zostawiłam. Zorientowałam się w domu, to jest za daleko, żeby ot tak sobie podjechać - humor mi skutecznie popsuło. Mam nadzieję, że ją znajda i że będzie ok.
cdn
Aper jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 09:10   #3550
serena.avon
Rozeznanie
 
Avatar serena.avon
 
Zarejestrowany: 2006-01
Lokalizacja: Trójmiasto
Wiadomości: 819
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
Chodziłam jakiś czas temu do psychologa, wałkowałam z nim parę problemów i zawsze wszystko dochodziło do mamy, m.in. zerowe poczucie własnej wartości, fobia społeczna. Teraz nie wiem czemu, przerwałam te wizyty. Mama za nie płaciła, potem zaczęła jęczeć, że to tyle pieniędzy, że to dojazdy, wolałam zrezygnować...



Powiem tak, to jest w pewnym sensie koło. Jestem finansowo uzależniona od mamy - w takim znaczeniu, że płaci mi za stancję, dostaję też parę groszy na jedzenie, tak, żeby mi starczało, na kosmetyki, ubrania nie dostaję, czasem, bardzo rzadko coś sama mi kupi. Dlatego jej zdaniem jestem nieudacznikiem, bo INNE studentki pracują, udzielają korepetycji, jakoś sobie radzą, nawet bez pieniędzy rodziców, a ja nie potrafię. Ja po tylu latach (a chyba od zawsze) uwierzyłam w to, że jestem zerem, że jestem nikim i nie nadaję się do niczego. Pragnę, strasznie tego chcę, uniezależnić się od rodziców, znaleźć pracę, ale wiem, że sobie nigdzie nie poradzę!!! I koło się zamyka, bo dopóki nie znajdę pracy i nie stanę sama na nogi, będę od nich uzależniona i będę to wszystko musiała znosić.
Moi rodzice prowadzą lokal gastronomiczny (nie będę mówiła dokładnie co) i tylko tam pracowałam przez 6 lat w wakacje (w te pewnie też tak wyląduję, bo gdzie? Skoro boję się pracować u kogokolwiek innego. Ba, nawet boję się odebrać telefon od mojego potencjalnego przyszłego pracodawcy).
Nie wiem jak się pozbyć tej myśli, że jestem za głupia do jakiejkolwiek pracy. Nie wiem. Nie znoszę krytyki. Każda krytyka mnie tłamsi, jak coś zrobię źle i zostaje mi zwrócona uwaga, to mam ochotę usiąść i płakać i najczęściej to robię.


Do terapeuty nie chodzę. Na prywatnego nie mam pieniędzy, a na fundusz hmm... zbieram się, żeby zadzwonić i umówić się na wizytę od...? Dwóch miesięcy? Trzech? Już dawno bym chodziła, ale najpierw trzeba się umówić
Coffee to co opisujesz jest po prostu straszne
Mysle, ze musisz choc sprobowac zaufac samej sobie, uwierzyc, ze jesli podejmiesz sie jakiegos dzialania - to powiedzie Ci sie w nim. Srobowac wyznaczac sobie z poczatku male, ale z czasem coraz wieksze zadania i za wszelka cene je realizowac, tak, zebys uwierzyla w swoja moc sprawcza, w to, ze bez problemu uda Ci sie samej dac sobie rade, bez toksycznej matki.
Obejrzyj sobie to:
http://m.youtube.com/watch?v=ktjMz7c3ke4
Nie wiem, czy juz pojawilo sie w watku, ale m.in. o zaufaniu do siebie tez jest mowa
Terapia wydaje sie byc chyba nieunikniona - przelam sie, zadzwon...


Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
Coffee ja mam nieco inne problemy z mama / z rodzicami ale zgadzam sie że to ma bardzo duży wpływ na nasze zycie . Pomyśl może jednak o terapii - nie wiem gdzie studiujesz ale np w Poznanniu była poradnia psychologiczna dla studentów za free - może warto w necie sie rozejrzeć ..
Ja mam za sobą zimę w której przez tydzień potrafiłam nie wychodzić z domu -a jak już to do sklepu ... Rozmawiałam tylko z M. - i nie czułam potrzeby rozmowy z innymi - ba czułam niechęć i lęk ...To nie jest fajne ale trzeba z tym walczyć Myślę że te korki to dobry początek

Jeśli chodzi o mnie i moję (nie)efektywność to wczoraj było na 4 Wiec nieźle
Wczoraj
Napisać prześladujaca mnie prace - napisałam , bede to jeszcze dorabiać i przerabiać ale zarys jest-ta żabe jem po kawałku w parę następnych dni po godzince
Poćwiczyć
Niemiecki do egz - coś zrobiłam ale za mało
Ogarnąć kuchnie
Odwiedzić A.
Pranie

Zrobic dietetyczne posiłki i sie ich trzymać jakkolwiek wino którym zaończyłam wieczór z M. było niepotrzebne - ale pod sałate wiec ujdzie Za to w lodówce mam góre żarcia na dziś

---------- Dopisano o 07:52 ---------- Poprzedni post napisano o 07:42 ----------

Plan na dziś:
Poćwiczyć
Trzymać sie właściwego jedzenia
Pobiegać albo pospacerować
Uporządkować szafę
Niemiecki do egz -gramatyka, ogarnąć słówka z wczoraj, przerobic przykładowy zestaw, skończyc ksiazke o krotkich formach
Odsiedzieć godzinke nad moją pracą-żaba
Popracować na pierwszym rozdziałem

No troche tego jest Ale za oknem wiosna wiec moze jakoś pójdzie ... 12 stopni i słońce -wreszcie !

serena_avon widze że ćwiczysz z Jillian - ja też ... Widzisz efekty ? Jaostatnio sie przerzuciałam na nia i sama nie wiem Sorrry za offtop
Pierwsze 8 dni 1 levelu robilam systematycznie i czulam sie lepiej, jakby troche lzej i bardziej "ruchoma" pozniej ze wzgledu na swieta/pogrzeb babci wszystko mi sie rozbilo i sama nie wiem - ale szalu nie ma. Obwiniam za to sama siebie, bo ani systematycznoscia, ani trzymaniem sie zdrowych zasad zywienia nie grzesze. Dodatkowo nic nie robie, tylko ta Jillian. Od dzis mam silne postanowienie poprawy i mam szczera nadzieje, ze w koncu zaczne zauwazac efekty. Wiec w sumie dopiero mysle za te 19 dni bede mogla sie wypowiedziec cos wiecej.
A jak u Ciebie? Na ktorym etapie jestes? Robisz 30DS czy cos innego?

Plan na dzis:

  • Cwiczenia z Jillian
  • Masaz banka chinska
  • Zakupy
  • Krupnik
  • Zapiekanka szpinakowa
  • Umyc wanne
  • Odkurzyc
  • Powtorzyc mbr i c
  • Praca mgr
  • Pranie
  • Zrobic smoothie - pierwszy taki sniadaniowy eksperyment
  • Rozlozyc leki


Milego dnia
serena.avon jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 09:11   #3551
inga86
Rozeznanie
 
Avatar inga86
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 595
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez serena.avon Pokaż wiadomość

Dzis melduje:
- trening z Jillian

Zaraz biore sie za listy na ten dzien, tydzien, miesiac. Wracam do pelnej organizacji
Ja kupiłam jej płytę niedawno, dołączoną do gazety i chcę wypróbować

Cytat:
Napisane przez grey_cat Pokaż wiadomość
Nie wiem, co sie ze mna dzieje, od 9 mam ochote isc spac. W wstaje o 8.30 i sie czuje, jakbym wstawala za wczesnie i mam ochote isc jeszcze spac... I tak codziennie, czyli spie to 9 czy 10 godzin, nie wiem, czy to przesilenie wiosenne.

No i inna sprawa. Bylam dzisiaj u kosmetyczki na oczyszczaniu cery I siedzialam tam, na poczatku zrelaksowana, a potem sie zaczelam czuc coraz bardziej winna, ze na co ja kase trace (mimo ze moja wlasna, a nie np. rodzicow), ze innych nie stac na takie luksusy. I potem sobie tlumaczylam, ze niby rzadko chodze, raz na jakis czas moge, ale tak mi srednio to wychodzilo...
Ja od poniedziałku chodziłam padnięta, najchętniej spałabym cały dzień... Może faktycznie to przesilenie daje się we znaki? Dziś jest jakby lepiej aczkolwiek wstawanie o 6 nie wchodzi w grę

Skoro zarabiasz, możesz czasem pozwolić sobie na luksusy, to nie jest nic złego. Oddaj jakąś część potrzebującym, to nie będziesz mieć wyrzutów sumienia

Cytat:
Napisane przez czerwieclipiec Pokaż wiadomość
Teraz się kładę, ale wstanę o 5, prawda? Potrzebuję i snu, i czasu -> za duże wymagania. :brzydal[/COLOR]
Oj, Czerwiec

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Cindy, co do oleju lnianego zgadzam sie calkowicie.
Spiruliny sie boje. Temat jest dla mnie swiezy, poniewaz mialam niedawno okazje brac udzial w konferencji, w prawdzie przewidzianej dla lekarzy, ale wkrecilam sie ze wzgledu na znajomosci .

[/COLOR]
Nebula, nie bierz tego do siebie. Zazwyczaj w takich instytucjach siedza osoby, ktore walkuja kandydytow nie z powodu tego, ze osobiscie kogos nie lubia, ale dlatego, ze musza przesiac chetnych, ktorych jest na peczki. Nie wiem, czy chodzi o taka "bezzwrotna, bezodsetkowa pozyczke" jaka proponuja niektore uniwersytety (gdzie czesc lub calosc kredytu zostaje umorzona, jesli kandydat ma dobre wyniki), jesli tak, to postepowanie takie ma na celu wykluczenie wyludzaczy. Trzymam kciuki, zeby sie udalo!
Konwalio, masz takie świetne, rzeczowe posty! Uwielbia Cię czytać Super pomysł z konferencjami dla lekarzy, świetny sposób na znajomości

Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość

A ja mam dzisiaj mega spadek. Obudziłam się rano jeszcze z w miarę dobrym humorem, a potem coś się popsuło. Siedzę i rozpaczam nad sobą i swoją niezaradnością. Nie mam pracy, nie mam pieniędzy, na dworze robi się ciepło, ja nie mam ubrań wiosennych, bo przytyłam i nie mieszczę się w zeszłego roku. Jutro miałam wyjeżdżać, bo w niedzielę mam chrzciny, cieszę się, że spotkam się z rodziną, ale nie mam w czym jechać.
Mam chyba dzisiaj dzień użalania się nad sobą Jest mi z tym źle, ale co mam zrobić. Nawet na ćwiczenia nie mam ochoty...
Ja wczoraj też miałam spadek, i pare dziewczyn pisało, że też. Chciało mi się ryczeć bez powodu. Niestety nie zajrzałam na wątek, chociażbym się pocieszyła, że nie ja jedna

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość

Prawda jest taka, że chcę i muszę wymyślić coś dochodowego. Nie chcemy emigrować. Pomysł mam, ale ciągle brakuje odwagi na realizację, odwagi i energii.
Zazdroszczę pomysłu ja bym chciała mieć coś swojego, ale nie wiem co tak, to już dawno bym się odważyła, życie mnie nauczyło, że warto realizować swoje pomysły.

Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
Do mojego złego samopoczucia wkroczyła jeszcze mama. Przyjechałam do domu i oczywiście usłyszałam tyle "cudownych" słów. Powiedziała, że jest jej wstyd za mnie przed rodziną (w sobotę mieliśmy jechać na chrzciny), że mam 23 lata, a do niczego się nie nadaję, studia nieskończone, zero doświadczenia, brak pracy. Stwierdziłam, że nie pojadę na te chrzciny, nie będę przynosić własnej matce wstydu, jak np. wyjdę w ubraniach, które ona uzna za obciachowe. Nie mam siły się z tym zmierzyć.

Czy macie może podobne doświadczenia, jeżeli chodzi o rodziców? Moja matka od zawsze równa mnie po prostu z błotem. W jej oczach jestem nikim i nie ukrywa tego, tylko na każdym kroku mi o tym przypomina. Ona sama ma dużo pieniędzy, i dużo wydaje na ubrania, fryzjera, kosmetyczkę. Myśli, że jest panią świata, jest wyniosła, arogancka. Strasznie źle się czuję 'w jej towarzystwie'. Potrafi powiedzieć mi tyle niemiłych rzeczy, że za każdym razem mam ochotę albo ją uderzyć, albo zwinąć się w kłębek i ryczeć (tak jak teraz). Jak sobie z tym radzić? Jak przestać przejmować się jej opinią? Jestem chyba emocjonalnie od niej uzależniona i tak mi z tym ciężko Ostatnio nawet powiedziała, że nie nadaję się w ogóle do tż, bo on jest taki poukładany, wygadany, twardo stąpa po ziemi, a ja? Ja nie mam nic i jestem nikim.


Jeszcze tak się zastanawiam, czy jest szansa, że sama sobie poradzę z fobią społeczną... Jest ze mną coraz gorzej. Mam dni, kiedy boję się w ogóle wyjść z domu, nawet do głupiego sklepu. Nie wspomnę o tym, że często na stancji nie wychodzę w ogóle z pokoju (do łazienki czy do kuchni) nie upewniając się wcześniej, że współlokatorzy są w swoich pokojach...
Strasznie mi to ciąży. Przez to wszystko mam problem z pracą. Co z tego, że wysyłam CV, że dzwonią do mnie później obce numery (pewnie z tych miejsc), a ja nie odbieram telefonu, bo serce mi podchodzi do gardła i mam wrażenie, że jak odbiorę to albo zemdleję, albo dostanę zawału, albo zwymiotuję ze stresu? Nie radzę sobie z tym w ogóle... Mam do załatwienia na uczelni parę spraw, a ciągle przekładam je z tygodnia na tydzień, bo się boję tam iść, a gdybym załatwiła od razu, to nie byłoby problemu, ale tam trzeba rozmawiać z ludźmi!

Ehhh... Ciężki dzień
Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
Chodziłam jakiś czas temu do psychologa, wałkowałam z nim parę problemów i zawsze wszystko dochodziło do mamy, m.in. zerowe poczucie własnej wartości, fobia społeczna. Teraz nie wiem czemu, przerwałam te wizyty. Mama za nie płaciła, potem zaczęła jęczeć, że to tyle pieniędzy, że to dojazdy, wolałam zrezygnować...



Powiem tak, to jest w pewnym sensie koło. Jestem finansowo uzależniona od mamy - w takim znaczeniu, że płaci mi za stancję, dostaję też parę groszy na jedzenie, tak, żeby mi starczało, na kosmetyki, ubrania nie dostaję, czasem, bardzo rzadko coś sama mi kupi. Dlatego jej zdaniem jestem nieudacznikiem, bo INNE studentki pracują, udzielają korepetycji, jakoś sobie radzą, nawet bez pieniędzy rodziców, a ja nie potrafię. Ja po tylu latach (a chyba od zawsze) uwierzyłam w to, że jestem zerem, że jestem nikim i nie nadaję się do niczego. Pragnę, strasznie tego chcę, uniezależnić się od rodziców, znaleźć pracę, ale wiem, że sobie nigdzie nie poradzę!!! I koło się zamyka, bo dopóki nie znajdę pracy i nie stanę sama na nogi, będę od nich uzależniona i będę to wszystko musiała znosić.
Moi rodzice prowadzą lokal gastronomiczny (nie będę mówiła dokładnie co) i tylko tam pracowałam przez 6 lat w wakacje (w te pewnie też tak wyląduję, bo gdzie? Skoro boję się pracować u kogokolwiek innego. Ba, nawet boję się odebrać telefon od mojego potencjalnego przyszłego pracodawcy).
Nie wiem jak się pozbyć tej myśli, że jestem za głupia do jakiejkolwiek pracy. Nie wiem. Nie znoszę krytyki. Każda krytyka mnie tłamsi, jak coś zrobię źle i zostaje mi zwrócona uwaga, to mam ochotę usiąść i płakać i najczęściej to robię.


Do terapeuty nie chodzę. Na prywatnego nie mam pieniędzy, a na fundusz hmm... zbieram się, żeby zadzwonić i umówić się na wizytę od...? Dwóch miesięcy? Trzech? Już dawno bym chodziła, ale najpierw trzeba się umówić
Coffee powiem tak, dla mnie Twoja fobia wygląda na bardzo poważną, moim zdaniem terapeuta jest konieczny. Spróbuj się przełamać i zadzwonić, oni naprawdę nie gryzą i są po to żeby Ci pomóc. To jest kwestia Twojego zdrowia i funkcjonowania. W międzyczasie może uda Ci się znaleźć jakieś warsztaty samorozwoju (nie wiem co jest w Twoim mieście). Niestety tonący musi sobie trochę sam pomóc Trzymam za Ciebie kciuki

Teksty Twojej matki są tragiczne, Kocur i Patri dobrze Ci napisały, mi się aż ciśnienie podniosło jak to czytałam. Jak można tak do własnego dziecka? Przytulam mocno.

i też wrzucę swoją listę to do:
- podnieść tyłek z wyrka i zdąrzyć na autobus
- licencjat 3h (opisać jedno opowiadanie)
- O.
- kurs pilota
- ćwiczenia (żaba, mimo, że czuję się potem lepiej)
__________________
"Nie każde działanie przynosi szczęście, ale nie ma szczęścia bez działania"

Edytowane przez inga86
Czas edycji: 2013-04-11 o 09:14
inga86 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 09:37   #3552
ellefant
Raczkowanie
 
Avatar ellefant
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 360
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Dziś ja mam spadek formy, pomimo pięknej pogody, nie wiem za co się zabrać, wszystko wydaje się bez sensu, jest tyle do zrobienia, miały być porządki w szafie, a chce mi się ryczeć. A Wy tyle robicie.....


edit: idę biegać, może pomoże.

Edytowane przez ellefant
Czas edycji: 2013-04-11 o 09:45
ellefant jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 10:56   #3553
Konwalia11
Zadomowienie
 
Avatar Konwalia11
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 238
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Coffee With Milk Pokaż wiadomość
Czy macie może podobne doświadczenia, jeżeli chodzi o rodziców? Moja matka od zawsze równa mnie po prostu z błotem. W jej oczach jestem nikim i nie ukrywa tego, tylko na każdym kroku mi o tym przypomina. Ona sama ma dużo pieniędzy, i dużo wydaje na ubrania, fryzjera, kosmetyczkę. Myśli, że jest panią świata, jest wyniosła, arogancka. Strasznie źle się czuję 'w jej towarzystwie'. Potrafi powiedzieć mi tyle niemiłych rzeczy, że za każdym razem mam ochotę albo ją uderzyć, albo zwinąć się w kłębek i ryczeć (tak jak teraz). Jak sobie z tym radzić? Jak przestać przejmować się jej opinią? Jestem chyba emocjonalnie od niej uzależniona i tak mi z tym ciężko Ostatnio nawet powiedziała, że nie nadaję się w ogóle do tż, bo on jest taki poukładany, wygadany, twardo stąpa po ziemi, a ja? Ja nie mam nic i jestem nikim.
Ach Coffee. Tak bardzo Ci wspolczuje!
Tez dlugo tkwilam w toksycznej relacji z matka z ta roznica, ze dalam nogi przy pierwszej nadarzajacej sie okazji. Ale wiem, ze nie zawsze tak sie da. Zastanawiam sie, czy twoj TZ moglby Ci jakos pomoc na poczatek?

Nigdy nie zrozumiem agresji matek wobec corek. Moja teoria robocza jest taka, ze im bardziej kulturowo ucisniona jest kobieta, tym wieksza agresja rodzicielek wobec corek. Obserwuje tutaj rodziny Muzulumanskie, gdzie synek traktowany jest od dziecinstwa jak mlody bog, a corka - szkoda slow. Matki te sporo w zyciu przeszly i zamiast chciec zaoszczedzic corkom cierpienia, gotuja im jeszcze gorszy los.

Dlatego sama... balabym sie miec corke . Wiem, ze to niedorzeczne, chore myslenie, ale obawialabym sie, ze w pewnym momencie uruchomi mi sie jakis nieswiadomy program i zaczelabym gnebic swoja corke, zamiast dawac jej bezwarunkowa milosc. Tak jak moja mama swego czasu gnebila mnie. Ze nie zapanuje nad tym dziwnym instynktem sadyzmu, ktory zdaje sie slepo kierowac tyloma kobietami.
__________________


Be the change you want to see in the world!
Konwalia11 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 10:59   #3554
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Coffe, jeszcze mi się przypomniało - ostatnio pisałaś o pracy (praowałaś?) i byłaś w wakacje w USA - jak tam było z Twoją fobią? Podobało Ci się, więc chyba dawałaś radę? A skoro tak, to znaczy, że dasz sobie radę wszędzie....gdzieś chyba zgubiłaś to poczucie pewności?
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 11:06   #3555
inga86
Rozeznanie
 
Avatar inga86
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 595
Odp: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Ja tylko dorzuce do listy:
umowic sie z promotorka

Na autobus zdarzylam
Teraz wene poprosze

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
"Nie każde działanie przynosi szczęście, ale nie ma szczęścia bez działania"
inga86 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 11:29   #3556
Konwalia11
Zadomowienie
 
Avatar Konwalia11
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 238
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez inga86 Pokaż wiadomość
Konwalio, masz takie świetne, rzeczowe posty! Uwielbia Cię czytać Super pomysł z konferencjami dla lekarzy, świetny sposób na znajomości
Dzieki Inga! Prawde mowiac sama zastanawiam sie, skad czasem we mnie ta bunczucznosc, kiedy mowie sobie "raz kozie smierc". Cala sala lekarzy i ja? A co tam, ide! Nieskromnie powiem, ze lubie w sobie ta sklonnosc do podejmowania ryzyka i ignorowania zwiazanych z tym niebezpieczenstw wedle myslenia Scarlett O' Hara: "Pomysle o tym jutro". Ryzyko wpadki jest duze - wszak nie wiem, jak sie zachowywac w tak zacnym gronie , ale znowu szanse sa duze, ze jak poobserwuje sobie takich ludzi, to nastepnym razem bede wiedziala, czego sie spodziewac... Czasem taka postawa nie przysparza mi przyjaciol: "Tyyyy tutaj?" - trzeba sie liczyc a to z osamotnieniem, a to z osmieszeniem, z odrzuceniem. Ale czasem trafisz na "ludzi, ktorzy znaja Jozefa" - mowiac jezykiem Ani z Zielonego Wzgorza . I wtedy wiesz, ze wszelkie przeszkody istnieja jedynie w twojej glowie a ryzyko i ciekawosc swiata - oplaca sie!
__________________


Be the change you want to see in the world!
Konwalia11 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 11:35   #3557
lasubmersion
Rozeznanie
 
Avatar lasubmersion
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 859
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Oj Coffe Coffe, ale opinia Twojej mamy mnie rozbawiła (ta dotycząca pracujących i samodzielnie utrzymujących się studentek).

Obracam się zarówno wśród studentów dziennych, zaocznych i absolwentów i z moich obserwacji wynika, że jakieś 70% z nich dostanie mniejszą lub większą pomoc od rodziców.

3 przykłady z najbliższego otoczenia:
1.młody mężczyzna(25 lat), po studiach inżynierskich, za 2 miechy bierze ślub z kobitką (ona jest na stażu lekarskim). Pan nie pracuje, a za studia zaoczne płacą rodzice. Ślub finansowany z kredytów zaciągniętych przez rodziców (i zapewne przez nich spłacany). Para zamieszka w mieszkaniu kobitki po dziadkach, które teraz remontują.

2.młoda dziewczyna (25 lat), po studiach magisterskich, ma roczne dziecko i męża. Ślub finansowany był częściowo z pieniędzy jej rodziców i pana młodego (bo jest od niej jakieś 7 lat starszy). Mieszkanie finansowane przez te same strony bo jak dziewczyna wychodziła za mąż to miała 23 lata, więc nie sądzę, aby zebrała kupę oszczędności.

3.młody mężczyzna (25 lat), absolwent liceum. Tata ''załatwił'' mu pracę, znalazł mieszkanie i spłaca połowę kwoty kredytu za to mieszkanie. Dodatkowo wyposażył mieszkanie bo bardzo ciężko żyje się bez 40 calowego telewizora;-).

To są tylko trzy przykłady,a mogłabym wymieniać długo.
I nie chodzi tutaj o to, że kogoś krytykuje bo powyżej opisane osoby miały trochę więcej szczęścia niż startujący w dorosłe życie absolwent studiów.

Ja mogę na swoim przykładzie napisać tak:
-za studia płacę sama (moi rodzice nie dokładają ani grosza do tej imprezy, więc muszę zacząć główkować za co zapłacę czesne w lipcu i sierpniu)
-rodzice nie finansują mi rozrywek (ostatni sfinansowany wyjazd przez nich to jakieś 8 lat temu;-)
-jedyne finansowane wsparcie, jakie od nich otrzymują to to, że nie muszę dokładać się do czynszu i utrzymania mieszkania oraz ''droższe rzeczy'' typu np.okulary
-o sfinansowaniu zakupu mieszkania nie będe pisać bo to palcem po wodzie jest pisane, więc nie ma sensu nawet o tym wspominać.
-kosmetyki/ciuchy/''inne luksusy'' finansuję z własnej kieszeni


Zaczyna mnie poważnie wkurzać fakt, że Tż zarabia ode mnie dwa razy więcej.
Nagle w moim życiu ożywił się magiczny potok zobowiązań finansowych, które niestety przewyższają (a nawet jeśli nie przewyższają to dorównują) moje możliwości zarobkowe.
Ostatnio mnie trafił jasny szlag bo okazało się, że muszę złodziejskiemu PKO zapłacić prawie 90 złotych za konto(założone rok temu i miało służyć przelaniu pieniędzy na mieszkanie). Wartość monitu=30 złotych (padłam, po prostu padłam...).
W kwietniu trzeba się jeszcze rozliczyć z US, więc muszę szykować kolejne 300 czy 400 złotych do oddania...
Ostatnio mam wrażenie, że pracuję na same rachunki, więc (wiem, że może zabrzmieć wrednie, ale nie odbierz tego tak proszę Żywiec) naprawdę ''zazdroszczę'' dylematów związanych z wyjazdem na Kretę.

Powtarza się jeszcze jedna sytuacja i gdzieś z tyłu głowy mam wrażenie, że to jakaś nieprzyjemna kalka z przeszłości.
Chodzi o ślub, a raczej jego termin.
Jeszcze chwila, a minie 1,5 roku od zaręczyn, a my jesteśmy w martwym punkcie.
Niby myśleliśmy o konkretnych datach, ale za tym myśleniem nie idzie nic dalej.
Wiem, że nie mogę porównywać tej sytuacji z sytuacją przedzaręczynową, ale ostatnio kotłują się w mojej głowie takie myśli, że w sumie to te zaręczyny nic nie zmieniły i jakoś dziwnie mi się z tego powodu robi.

Trzymajcie za mnie dzisiaj kciuki bo idę powalczyć z literaturą i jeśli ją zaliczę (w co mocno wierzę), to w sobotę zdaję indeks i dwoma nogami jestem na IV semestrze. Potem tylko reszta różnic, sesja letnia i witaj trzeci roku...

Buziaki!
__________________
http://lasubmersion.blogspot.com/


Słucham: VIDEO ''Dobrze, że jesteś''
lasubmersion jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 11:37   #3558
Koshatka
Zakorzenienie
 
Avatar Koshatka
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 9 699
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Macie jakieś sprawdzone pomysły na owsiankę. Na razie jem z owocami suszonymi.

Cytat:
Napisane przez serena.avon Pokaż wiadomość
Koshatko dziekuje za rade
Proszę bardzo. Mam nadzieję że zrozumiale napisałam a jak coś nie wiesz to pytaj.

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
A ja dołączam jako trzecia. Tak, miałam przejścia z matką, bardzo podobne do Twoich Coffee. Lata całe wychodze z tego bagna, które mam w głowie przez takie zaje.bis.te teksty rodzicielki...
Ja miałam/mam tak z obojgiem rodziców. Może nie w takiej drastycznej formie ale co bym nie zrobiła to zawsze mówili że ktoś zrobił to lepiej. No i wzór niedościgniony - siostra.

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość
Dziś ja mam spadek formy, pomimo pięknej pogody, nie wiem za co się zabrać, wszystko wydaje się bez sensu, jest tyle do zrobienia, miały być porządki w szafie, a chce mi się ryczeć. A Wy tyle robicie.....
Ja nic nie robię. Po poniedziałkowym sukcesie z PIT-em osiadłam na laurach i jestem w czarnej .
__________________
"It's not a bargain if you don't need one" S. Kinsella
Koshatka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 14:25   #3559
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Koshatka Pokaż wiadomość
Ja nic nie robię. Po poniedziałkowym sukcesie z PIT-em osiadłam na laurach i jestem w czarnej .
Wysprzątałam na biurku, siadam do PIT, drukuję i wyjeżdżam po dziecko.
Rusz dupsko i zrób cokolwiek, może pójdziesz za ciosem i będziesz po tym czuła się świetnie? Życzę tego.
Pa Dziewczynki.

---------- Dopisano o 14:10 ---------- Poprzedni post napisano o 14:09 ----------

Cytat:
Napisane przez serena.avon Pokaż wiadomość
Widzę, że jakiś ciekawy zestaw przemówień. tez chętnie obejrzę, ale nie w tej chwili...

---------- Dopisano o 14:11 ---------- Poprzedni post napisano o 14:10 ----------

Cytat:
Napisane przez Koshatka Pokaż wiadomość
Ja miałam/mam tak z obojgiem rodziców. Może nie w takiej drastycznej formie ale co bym nie zrobiła to zawsze mówili że ktoś zrobił to lepiej. No i wzór niedościgniony - siostra.
OOOO, witam w klubie! Siostra powiadasz....

---------- Dopisano o 14:22 ---------- Poprzedni post napisano o 14:11 ----------

Cytat:
Napisane przez fairytale Pokaż wiadomość
U mnie było tak, że jesli pracowalas caly poprzedni rok tylko w jednej firmie i tylko na podstawie pitu11 z tej firmy musisz sie rozliczyc, to ta firma (w sensie pracodawca) moze po prostu rozliczyc twoj pit35 za ciebie - moze to byl ten zeszloroczny przypadek?
Jesli bys sie nei rozliczyla, to US juz by Cie scigal.

Ja mialam dwoch pracodawcow w zeszlym roku i dwa pity 11 do rozliczenia, wiec rozliczam sie sama. polecam bardzo rozliczanie przez internet http://www.finanse.mf.gov.pl/systemy...e/e-deklaracje
Za mnie rozliczali PIT40, znalazłam go.
A na e-deklaracje nie ma formularza PIT35
Poza tym PIT 35 to nie ja: http://www.pit.pl/att//deklaracje/1999/pit_35_v3.pdf
Może ma być PIT 36?

---------- Dopisano o 14:25 ---------- Poprzedni post napisano o 14:22 ----------

Cytat:
Napisane przez Koshatka Pokaż wiadomość
Skoro dostałaś PIT 11 to wnioskuję że masz umowę o pracę, dzieło, zlecenie itd czyli rozliczasz się na PIT 37. 36 jest na działalność gospodarczą. Musisz zsumować te same pola w obu PITach i wpisać tę sumę do odpowiedniego pola w PIT 11. Tak samo trzeba zsumować składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne o ile je masz.
OK, sprawdzam PIT 37.

Tak, PIT 37. I PIT 37O jesli korzysta sie z odliczeń.

Edytowane przez Patri
Czas edycji: 2013-04-11 o 14:31
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 14:49   #3560
Aper
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 1 400
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Nie nadrobię, choć chciałabym na wiele ważnych i poruszających postów odpowiedzieć.
Coffe, Isia - cieszę, się, że wróciłyście
Aper jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 15:29   #3561
fairytale
Raczkowanie
 
Avatar fairytale
 
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 488
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Mnie sie pokićkało, trzeba pit 37 rozliczać (a nie 35 :P)

Nic nie trzeba drukowac, wszystko przez neta idzie. na konie w ramach uwierzytelnienia trzeba podac kwote przychodu z pitu za zeszły rok.
fairytale jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 15:41   #3562
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez fairytale Pokaż wiadomość
Mnie sie pokićkało, trzeba pit 37 rozliczać (a nie 35 :P)

Nic nie trzeba drukowac, wszystko przez neta idzie. na konie w ramach uwierzytelnienia trzeba podac kwote przychodu z pitu za zeszły rok.
Rozpieprzyła mnie poz 107 w PIT 37.

kwota przychodu za zeszły rok... i znów... uczono Was tego w szkole na jakimś przedmiocie? Moze by się przydało...
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 15:46   #3563
ellefant
Raczkowanie
 
Avatar ellefant
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 360
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Rozpieprzyła mnie poz 107 w PIT 37.

kwota przychodu za zeszły rok... i znów... uczono Was tego w szkole na jakimś przedmiocie? Moze by się przydało...
Patri spójrz sobie w swój PIT 11, ten który dostałaś od pracodawcy, tam masz wyszczególnione kwoty przychodu, kosztu i dochodu. Nota bene: przychód-koszt uzyskania przychodu=dochów, kochana wszystko masz w picie 11.

Jakby co pisz, ja polonistka, ale prowadziłam mężowi księgowość


hahaha, padłam, nie dochów, a dochód oczywiście

Edytowane przez ellefant
Czas edycji: 2013-04-11 o 15:47
ellefant jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 16:27   #3564
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Dla mnie PITy to po prostu czarna magia... u mnie mama wszystkim wypełnia - sobie, tacie, mnie, sąsiadkom I jeszcze pomaga niektórym na telefon Jakby co to mogę o coś spytać - chociaż skąd ona to wszystko umie, to nie mam pojęcia Chyba lata doświadczeń

I swoją drogą to też stwierdzam, że w szkole to za przeproszeniem g**** uczą - jakieś pierdoły to jasne, pewnie. Ale żeby nauczyć o wypełnianiu PITów licealistów, to nie, bo po co. Żeby z podstawami prawa zapoznać, to nie, a skąd...a później ludzie nie wiedzą nawet nic na temat umów, które podpisują, jakie im przysługują prawa w pracy, nic nie wiedzą - ja nic nie wiedziałam i większości nadal nie wiem. Gdzież ta przydatna wiedza życiowa?
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 17:39   #3565
tajemnicza1990
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 11
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Witam Was forumowiczki i forumowicze. Prokrastynacja... Niewątpliwie ta przypadłość (bądź nawyk) mnie dotyczy. Teraz powinnam uczyć się na jutrzejszy egzamin jaki mam na uczelni, a właściwie cały dzień nic w tym kierunku nie zrobiłam jeszcze... I tak jest z większością rzeczy. Wszystko odkładam na ostatnią chwilę (zwłaszcza rzeczy związane ze studiami), i zazwyczaj gdy już się za to zabieram, robię to co mam do zrobienia nie wysilając się za bardzo, bo "zostało zbyt mało czasu do zajęć, może jakoś mi się upiecze..." .. I tak jest bez przerwy. Wciąż obiecuję sobie, że wezmę się do roboty, że na następne zajęcia przygotuję się świetnie, mija czas, wynajduję różne inne rzeczy do robienia (oglądam serial, ćwiczę, idę na basen, pozmywam naczynia, posłucham muzyki, popatrzę na teledyski..) i znowu jestem nieprzygotowana na zajęcia. Wiem, że muszę się wziąć w garść, może jak podłączę się do Waszej grupy wsparcia dla osób z prokrastynacją, coś się ruszy i zmieni w moim życiu... Trzymajcie kciuki i ja trzymam za Was . Będę się odzywać raz na jakiś czas .

---------- Dopisano o 16:39 ---------- Poprzedni post napisano o 16:18 ----------

Okej, czas wziąć się do pracy... Chociaż pewnie będę sobie szukać wymówek, by przerwać pracę, od razu gdy wezmę się za nią... Ale co tam, muszę się przełamać. No to tak, mój plan na resztę dzisiejszego dnia:
* nauka na jutrzejsze kolokwium- 15 minut nauki, 5 minut przerwy, 15 minut nauki, 5 min. przerwy itd. ...
* pozmywać naczynia (sporo tego jest do pozmywania)
* ogarnąć trochę w domu.

Będę dawać znać czy zrealizowałam plan
tajemnicza1990 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 17:46   #3566
Coffee With Milk
Zadomowienie
 
Avatar Coffee With Milk
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 1 276
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Cytat:
Napisane przez isia_de Pokaż wiadomość
[/B]Coffee[/B], dopiero teraz doczytałam posty do końca i widzę, że nie bardzo lepiej... nie wiem co Ci poradzić... trzymaj się [tuli]
Dziękuję

Cytat:
Napisane przez zywieczdroj Pokaż wiadomość
Niestety, zbyt duże koszty są żebym zrezygnowała, muszę lecieć. Wszystko fajnie gdybym była zdrowa. No i dowiedziałam się, że zaraz po powrocie mam na uczelni 3 koła i 2 duże teksty do przygotowania. Szkoda, że nie będę miała internetu i laptopa, no ale w końcu mam odpocząć. Eh, ciągle pod górkę.

Jeszcze te dni mi tak szybko umykają, nie zdążam by zrobić to co zaplanowałam. Choroba też mi nie ułatwia. Znowu jestem w czarnej d.... Znowu złapię doła
Odpocznij sobie przez ten tydzień, a po powrocie, naładowana pozytywnie wszystko ogarniesz

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Coffe, to co mówi Ci mama jest po prostu straszne - i tak, tak jak dziewczyny mówią, to ona ma problem. Jeśli to ma być jakaś motywacja dla Ciebie, to sorry, ale ktoś tu się pomylił Chyba w tym ich lokalu pracują jacyś ludzie? Ich też ta motywuje? Współczuję w takim razie

Nic dziwnego, że terapeuta ciągle wracał do tematu Twojej matki...ona i jej "urocze" teksty mogą być przyczyną Twoich problemów z akceptacją siebie - a z tego może wynikać fobia społeczna. Boisz się, że inni uznają Cię za...no sama wiesz, po prostu będą o Tobie myśleć to co mama. Chyba musisz w jakiś sposób ograniczyć kontakty z nią. Nie pamiętam czy o tym pisałaś...ale czy powiedziałaś jej o tym, że psycholog drążyła temat związany z mamą i że to ona powoduje to całe zło? Może by nią to wstrząsnęło? Może ona nie zdaje sobie sprawy z tego co robi? Chcę w to wierzyć

I powiem Ci coś...mało znam studentek, które się utrzymywały na studiach bez pomocy rodziców. Tak po prawdzie...nie wiem czy na moim roku była choćby jedna taka osoba. Ja pracując dorywczo w czasie roku akademickiego byłam wśród nich ewenementem Przypuszczam, że akurat trafiłam na takich ludzi, ale...i tak statystyki w tej kwestii wypadają słabo dla portfeli rodziców - moi i tak wyjątkowo przyoszczędzili na mnie, bo nie wyniosłam się na studia do innego miasta
Tak, w lokalu pracują inni ludzie, ale moja mama do obcych jest po prostu aż wręcz obrzydliwie miła. Chociaż nie ukrywam, że potrafi powiedzieć coś, co wejdzie w pięty, zwraca ciągle uwagę, na schludny ubiór, na umyte włosy, zadbane paznokcie, ale to wiadomo, gastronomia, więc takie rzeczy muszą być ok.

Oczywiście powiedziałam mamie o tym, że doszłam z psychologiem do niej, do tego jak mnie traktuje, co do mnie mówi itd., to wtedy zaczęło się jęczenie, że ona płaci za psychologa, żeby pracował ze mną i rozwiązywał moje problemy, a psycholog mówi, że ona ma problem. Więc w końcu zrezygnowałam, żeby tego nie słuchać.

I tak, ona nie zdaje sobie sprawy z tego, co robi, ale ona jest tak w sobie zadufana, uważa się za najlepszą, że cały czas powtarza, że to ja mam problem, a nie ona. Nie raz jej mówiłam, co mi leży na sercu. Raz nawet napisałam jej maila, żeby zebrać myśli i powiedzieć, wszystko to co chcę, bo przy rozmowie za szybko się denerwuję, ale nic nie pomogło.

Co do studiów, to ona cały czas porównuje mnie do córki swojej koleżanki, która utrzymuje się praktycznie sama, ale: dostaje stypendium socjalne (chyba najwyższe), dostaje stypendium naukowe i do tego udziela korepetycji i jeszcze rodzice jej zawsze parę groszy dołożą. Ale ona jest przecież lepsza ode mnie we wszystkim.

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
A ja dołączam jako trzecia. Tak, miałam przejścia z matką, bardzo podobne do Twoich Coffee. Lata całe wychodze z tego bagna, które mam w głowie przez takie zaje.bis.te teksty rodzicielki...

odetnij się najszybciej jak to możliwe, strach, lęk, ze co się stanie jak ograniczysz kontakt... bo ona moze sobie nie życzyć takiego traktowania przez córkę
Musisz jej powiedzieć, ze nie podoba ci sie sposób w jaki sie do Ciebie zwraca i jej myślenie w Twoim temacie.

U mnie tez czesto kasa była karta przetargową.

Ja przypłaciłam za to wszystko solidnie zdrowiem. Ratuj się i zmykaj z tego układu czym prędzej.
Przytulam.
Ehhh, współczuję Ci, że też przez to przechodziłaś. Nie życzę tego nikomu. Zastanawiam się, czy jest szansa, żebym w końcu raz na zawsze się od tego odcięła, żebym myślała o sobie, JA, a nie co pomyśli mama, co ona by zrobiła, czy mama byłaby zadowolona (jak ma być zadowolona, skoro zawsze wszystko jest nie tak).

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
Coffee ja mam nieco inne problemy z mama / z rodzicami ale zgadzam sie że to ma bardzo duży wpływ na nasze zycie . Pomyśl może jednak o terapii - nie wiem gdzie studiujesz ale np w Poznanniu była poradnia psychologiczna dla studentów za free - może warto w necie sie rozejrzeć ..
Ja mam za sobą zimę w której przez tydzień potrafiłam nie wychodzić z domu -a jak już to do sklepu ... Rozmawiałam tylko z M. - i nie czułam potrzeby rozmowy z innymi - ba czułam niechęć i lęk ...To nie jest fajne ale trzeba z tym walczyć Myślę że te korki to dobry początek
Ja też potrafię 2/3 dni siedzieć w domu, nawet do sklepu czasem nie mam siły wyjść

Czuję, że te korki to byłby pewien przełom, o ile odważę się pójść. Strasznie chcę, bardzo, ale jak sobie wyobrażam tę całą sytuację, to robi mi się słabo ze stresu i wmawiam sobie, że nie podołam, że narobię sobie tylko wstydu i tyle z tego będzie


Cytat:
Napisane przez serena.avon Pokaż wiadomość
Coffee to co opisujesz jest po prostu straszne
Mysle, ze musisz choc sprobowac zaufac samej sobie, uwierzyc, ze jesli podejmiesz sie jakiegos dzialania - to powiedzie Ci sie w nim. Srobowac wyznaczac sobie z poczatku male, ale z czasem coraz wieksze zadania i za wszelka cene je realizowac, tak, zebys uwierzyla w swoja moc sprawcza, w to, ze bez problemu uda Ci sie samej dac sobie rade, bez toksycznej matki.
Obejrzyj sobie to:
http://m.youtube.com/watch?v=ktjMz7c3ke4
Nie wiem, czy juz pojawilo sie w watku, ale m.in. o zaufaniu do siebie tez jest mowa
Terapia wydaje sie byc chyba nieunikniona - przelam sie, zadzwon...
Dziękuję, wieczorem obejrzę

Takim zadaniem, jakie sobie wyznaczyłam są te korepetycje. To jest tylko godzina tygodniowo (druga Pani, jak na razie się nie odezwała), a ja czuję, że nie podołam. Ogarnia mnie taki stres, jak sobie myślę o tym spotkaniu, że mam ochotę odwołać, bo wydaję mi się, że tylko narobię sobie wstydu, zbłaźnię się i tyle z tego będzie

Cytat:
Napisane przez inga86 Pokaż wiadomość
Coffee powiem tak, dla mnie Twoja fobia wygląda na bardzo poważną, moim zdaniem terapeuta jest konieczny. Spróbuj się przełamać i zadzwonić, oni naprawdę nie gryzą i są po to żeby Ci pomóc. To jest kwestia Twojego zdrowia i funkcjonowania. W międzyczasie może uda Ci się znaleźć jakieś warsztaty samorozwoju (nie wiem co jest w Twoim mieście). Niestety tonący musi sobie trochę sam pomóc Trzymam za Ciebie kciuki

Teksty Twojej matki są tragiczne, Kocur i Patri dobrze Ci napisały, mi się aż ciśnienie podniosło jak to czytałam. Jak można tak do własnego dziecka? Przytulam mocno.
Warsztaty samorozwoju nie wchodzą w grę, bo ja tam po prostu w życiu bym nie poszła, bo tam są ludzie... Unikam wszystkich miejsc, gdzie mam do czynienia z ludźmi, gdzie muszę coś do nich powiedzieć, albo nawet z nimi przebywać...

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Ach Coffee. Tak bardzo Ci wspolczuje!
Tez dlugo tkwilam w toksycznej relacji z matka z ta roznica, ze dalam nogi przy pierwszej nadarzajacej sie okazji. Ale wiem, ze nie zawsze tak sie da. Zastanawiam sie, czy twoj TZ moglby Ci jakos pomoc na poczatek?
Z tż nie spotykam się długo, naświetliłam mu trochę moje stosunki z mamą, ale ciągle nie może w to uwierzyć i mówił, że jestem wrogo nastawiona do swojej mamy, a moja mama jest taka miła. Owszem, dla niego jest przemiła, uśmiechnięta, tititi. A za plecami mówi mi, że jaki on wygadany, jaki pewny siebie, że w ogóle ja się do niego nie nadaję itd.

W tż mam wsparcie chociażby ze względu na to, że na każdym kroku prawi mi komplementy, chwali mnie za coś. Zrobiłam głupią herbatę dla nas, a on mówi 'jaka pyszna herbata, dawno takiej dobrej nie piłem'. Mam groszy dzień, albo się nie wyrobiłam i nie uszykowałam się porządnie na spotkanie z nim, czyli włosy w kitce, makijaż z rana i sama po sobie widzę, że nie wyglądam najlepiej, on mówi sam z siebie 'ślicznie dzisiaj wyglądasz'. Dzisiaj zadzwonił, a ja mówię, że właśnie skończyłam robić obiad i będę jadła, a on 'jaka Ty zaradna jesteś, posprzątałaś, obiad zrobiłaś'.
I widzę, że to wszystko, co mówi jest szczere. Co nie zmienia faktu, że codziennie sobie myślę, że i tak znajdzie lepszą, ładniejszą, zgrabniejszą, mądrzejszą i mnie w końcu rzuci, bo na co mu taka, co nic nie potrafi, co boi się ludzi itd.

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Coffe, jeszcze mi się przypomniało - ostatnio pisałaś o pracy (praowałaś?) i byłaś w wakacje w USA - jak tam było z Twoją fobią? Podobało Ci się, więc chyba dawałaś radę? A skoro tak, to znaczy, że dasz sobie radę wszędzie....gdzieś chyba zgubiłaś to poczucie pewności?
W Stanach było super, na prawdę super, pracowałam tam, ale... Cały czas byłam z jedną przyjaciółką. Byłyśmy tam nierozłączne. Gdy zostawałam w firmie, w której pracowałam sama, a ona jechała np. gdzieś w trasę, ja dostawałam palpitacji serca i chciało mi się po prostu ryczeć. A jak wchodziłam szef to myślałam, za każdym razem, że się zapadnę pod ziemię, mimo, że nic złego przecież nie robiłam, ale bałam się, że zwróci mi uwagę, powie coś, czego nie zrozumiem itp. Na miejscu też szukałam drugiej pracy, ale było to na zasadzie: wchodziłam do jakiegoś lokalu, pytałam czy mogę rozmawiać z managerem, manager wychodził, pytałam, czy ma pracę, mówił, że nie, albo, że tak, żeby wypełnić aplikację, albo zostawić numer i wychodziłam takim pędem, jakbym mnie ktoś z siekierą gonił i myślałam "ufffff, po wszystkim, żeby tylko nie zadzwonił, bo i tak nie nadaję się tu do pracy". I drugiej pracy nie znalazłam (no bo jak, z takim podejściem?).

I powiem szczerze, że gdybym poleciała do tych Stanów tak całkiem sama i nie zaprzyjaźniła się z jakąś jedną osobą (jak już są dwie to nie czuję się najlepiej) to chyba po tygodniu wracałabym z powrotem do domu

Cytat:
Napisane przez lasubmersion Pokaż wiadomość
Oj Coffe Coffe, ale opinia Twojej mamy mnie rozbawiła (ta dotycząca pracujących i samodzielnie utrzymujących się studentek).

Obracam się zarówno wśród studentów dziennych, zaocznych i absolwentów i z moich obserwacji wynika, że jakieś 70% z nich dostanie mniejszą lub większą pomoc od rodziców.

3 przykłady z najbliższego otoczenia:
1.młody mężczyzna(25 lat), po studiach inżynierskich, za 2 miechy bierze ślub z kobitką (ona jest na stażu lekarskim). Pan nie pracuje, a za studia zaoczne płacą rodzice. Ślub finansowany z kredytów zaciągniętych przez rodziców (i zapewne przez nich spłacany). Para zamieszka w mieszkaniu kobitki po dziadkach, które teraz remontują.

2.młoda dziewczyna (25 lat), po studiach magisterskich, ma roczne dziecko i męża. Ślub finansowany był częściowo z pieniędzy jej rodziców i pana młodego (bo jest od niej jakieś 7 lat starszy). Mieszkanie finansowane przez te same strony bo jak dziewczyna wychodziła za mąż to miała 23 lata, więc nie sądzę, aby zebrała kupę oszczędności.

3.młody mężczyzna (25 lat), absolwent liceum. Tata ''załatwił'' mu pracę, znalazł mieszkanie i spłaca połowę kwoty kredytu za to mieszkanie. Dodatkowo wyposażył mieszkanie bo bardzo ciężko żyje się bez 40 calowego telewizora;-).

To są tylko trzy przykłady,a mogłabym wymieniać długo.
I nie chodzi tutaj o to, że kogoś krytykuje bo powyżej opisane osoby miały trochę więcej szczęścia niż startujący w dorosłe życie absolwent studiów.

Ja mogę na swoim przykładzie napisać tak:
-za studia płacę sama (moi rodzice nie dokładają ani grosza do tej imprezy, więc muszę zacząć główkować za co zapłacę czesne w lipcu i sierpniu)
-rodzice nie finansują mi rozrywek (ostatni sfinansowany wyjazd przez nich to jakieś 8 lat temu;-)
-jedyne finansowane wsparcie, jakie od nich otrzymują to to, że nie muszę dokładać się do czynszu i utrzymania mieszkania oraz ''droższe rzeczy'' typu np.okulary
-o sfinansowaniu zakupu mieszkania nie będe pisać bo to palcem po wodzie jest pisane, więc nie ma sensu nawet o tym wspominać.
-kosmetyki/ciuchy/''inne luksusy'' finansuję z własnej kieszeni


Zaczyna mnie poważnie wkurzać fakt, że Tż zarabia ode mnie dwa razy więcej.
Nagle w moim życiu ożywił się magiczny potok zobowiązań finansowych, które niestety przewyższają (a nawet jeśli nie przewyższają to dorównują) moje możliwości zarobkowe.
Ostatnio mnie trafił jasny szlag bo okazało się, że muszę złodziejskiemu PKO zapłacić prawie 90 złotych za konto(założone rok temu i miało służyć przelaniu pieniędzy na mieszkanie). Wartość monitu=30 złotych (padłam, po prostu padłam...).
W kwietniu trzeba się jeszcze rozliczyć z US, więc muszę szykować kolejne 300 czy 400 złotych do oddania...
Ostatnio mam wrażenie, że pracuję na same rachunki, więc (wiem, że może zabrzmieć wrednie, ale nie odbierz tego tak proszę Żywiec) naprawdę ''zazdroszczę'' dylematów związanych z wyjazdem na Kretę.

Powtarza się jeszcze jedna sytuacja i gdzieś z tyłu głowy mam wrażenie, że to jakaś nieprzyjemna kalka z przeszłości.
Chodzi o ślub, a raczej jego termin.
Jeszcze chwila, a minie 1,5 roku od zaręczyn, a my jesteśmy w martwym punkcie.
Niby myśleliśmy o konkretnych datach, ale za tym myśleniem nie idzie nic dalej.
Wiem, że nie mogę porównywać tej sytuacji z sytuacją przedzaręczynową, ale ostatnio kotłują się w mojej głowie takie myśli, że w sumie to te zaręczyny nic nie zmieniły i jakoś dziwnie mi się z tego powodu robi.

Trzymajcie za mnie dzisiaj kciuki bo idę powalczyć z literaturą i jeśli ją zaliczę (w co mocno wierzę), to w sobotę zdaję indeks i dwoma nogami jestem na IV semestrze. Potem tylko reszta różnic, sesja letnia i witaj trzeci roku...

Buziaki!
Lasub, widzisz, moja mama tego nie rozumie. Ja mam 23 lata, jeszcze w sumie nieskończone i nie wiem czego mama ode mnie oczekuje. Z resztą, nawet jakbym spełniła jej oczekiwania to i tak byłoby coś źle, coś nie tak.

Trzymam kciuki za literaturę
Coffee With Milk jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 17:47   #3567
Coffee With Milk
Zadomowienie
 
Avatar Coffee With Milk
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 1 276
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Dzięki Waszym postom i tym, że większość z Was napisała, że potrzebna jest mi terapia, usiadłam dzisiaj z sercem w gardle i obdzwoniłam wszystkie poradnie w moim mieście. W jednej trzeba czekać półtorej roku na wizytę!!! Ale udało mi się umówić na 10 maja, do psychiatry - psychiatra potem kieruje do psychologa (mam nadzieję, że mnie skieruje!!). W drugiej poradni umówiłam się na 23 maja - tak na wszelki wypadek, gdyby w tej było coś nie tak, najwyżej po 10 odmówię.

----------------------------------------------------------------------

Jeszcze tak przypomniało mi się parę zdarzeń z ostatniego czasu, związanych z mamą, które sprawiły mi taką straszną przykrość.

Przez ostatnie około półtora roku przytyłam 9kg. Zawsze byłam bardzo szczupła, wręcz chuda. Teraz jestem bardziej 'przy kości', ale nie mam nadwagi. Moja mama odkąd pamiętam była trochę grubsza, zaczynała jakieś diety, nie kończyła, nie mogła schudnąć. Aż w końcu ostatnio pod okiem dietetyczki schudła 13kg. No to wiecie, teraz miss świata dosłownie. I parę dni temu siedziałam u siebie w pokoju i ćwiczyłam. Schodzę w dresach, spocona, zmordowana, a mama do mnie "nie no, strasznie gruba jesteś, aż obrzydliwa, taka rozlazła". Dosłownie. Aż ręce i nogi mi opadły Już nie pamięta, jak ona wyglądała, gdzie była dużo grubsza ode mnie...

Po za tym mama od zawsze szantażuje mnie pieniędzmi. Wiecie, muszę być grzeczna, podporządkowywać się, robić tak jak ona chce, bo ona mnie utrzymuje i daje mi pieniądze.
Kiedyś, nie zapomnę tej sytuacji. Przyszła do mnie i mówi "Co myślisz o Chorwacji we wrześniu? Byśmy pojechali", a ja szczerze jej odpowiedziałam "super, fajny pomysł", a ona do mnie z mordą, że "od razu, jaka szczęśliwa jestem, że no tak, rodzice stawiają to trzeba jechać nie?" itd. No to po co się mnie pytała o zdanie?

Albo na przykład ciągłe jej gadanie, że 'i tak nie skończysz studiów, nie nadajesz się do tego, do niczego się nie nadajesz. Ja to czuję i wiem, że Ty tego nie skończysz". To po co ja jeszcze studiuję, skoro ona jest pewna, że ja tych studiów nie skończę?

Ehh.. Przykładów można by mnożyć tysiące. Aż mi się płakać chce nad tym wszystkim.

Przed świętami moja mama nie kiwnęła palcem, żeby posprzątać dom. Ja cały dzień sprzątałam, myłam, odkurzałam, na kolanach myłam podłogę, żeby nie było tylko żadnych paprochów, bo zaraz by się przyczepiła, czy chociaż powiedziała 'ojej, jak fajnie, że posprzątałaś, ja bym nie zdążyła ze wszystkim, dziękuję"? Nie, nie powiedziała. Nie powiedziała nic. A jak parę dni po świętach zrobiło się już trochę brudno, a ja nie odkurzyłam, bo robiłam inne rzeczy (moje prywatne rzeczy jej nie interesują, że coś muszę zrobić) to przyszła i z wielkim wyrzutem 'siedziałaś pół dnia w domu to nie raczyłaś nawet odkurzyć? Ty myślisz, że Ty do hotelu przyjeżdżasz?".

Rozpisałam się trochę, ale tak mi to wszystko ciąży, że ja już nie wiem jak się od tego uwolnić. Ona mnie po prostu gnębi psychicznie, a ja ostatnio wolę posłuchać, jak na mnie najeżdża i się nie odezwać, żeby nie wszczynać awantury, ale potem to wszystko przeżywam...
Coffee With Milk jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 17:54   #3568
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Witam nowe dziewczyny

Cytat:
Napisane przez tajemnicza1990 Pokaż wiadomość
Trzymajcie kciuki i ja trzymam za Was . Będę się odzywać raz na jakiś czas .

---------- Dopisano o 16:39 ---------- Poprzedni post napisano o 16:18 ----------

Okej, czas wziąć się do pracy... Chociaż pewnie będę sobie szukać wymówek, by przerwać pracę, od razu gdy wezmę się za nią... Ale co tam, muszę się przełamać. No to tak, mój plan na resztę dzisiejszego dnia:
* nauka na jutrzejsze kolokwium- 15 minut nauki, 5 minut przerwy, 15 minut nauki, 5 min. przerwy itd. ...
* pozmywać naczynia (sporo tego jest do pozmywania)
* ogarnąć trochę w domu.

Będę dawać znać czy zrealizowałam plan
Działaj
Może interwały praca-przerwa - trochę inaczej ułóż? Żebyś mogła złapać stan flow, 15 minut, to naprawdę mało...

-------------------------------------------------------------------------
Ja identyfikuję "nowe" problemy.
Np. po bardzo intensywnym czasie potrzeba zebrać i poddać refleksji to, co się zdarzyło... do tej pory odpuszczałam, szłam dalej, bo już coś nowego się pojawiało. Teraz mam zamiar wrócić, zebrać, przemyśleć, wziąć coś więcej z tego niż tylko odhaczyć fakt aktywności.

Druga kwestia, to taka, że realnie, przez moje złe nastawienie, lęki, odsuwanie pewnych spraw (przy totalnym zaangażowaniu się w inne, czyli zapracowaniu...) spowodowało, że jestem w bardzo trudnej sytuacji w związku z najstraszniejszą ze strasznych żab.
I być może będzie tak, że pojawi się meeeega deadline w niedługiej przyszłości, który sprawi, że będę musiała wszelkie niepewności odłożyć i po prostu skonfrontować się z tym czymś szybko i boleśnie.
Jestem pełna obaw a jednocześnie czuję, że może to dobrze, że się ogarnę.
Jakoś dziwnie sukces przeplata się z gorszymi sytuacjami, szczyty i doliny ciągną się równolegle.
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 19:32   #3569
ellefant
Raczkowanie
 
Avatar ellefant
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 360
Odp: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Coffee a jak byłaś dzieckiem jaki miała stosunek do ciebie? Super, że zdecydowałaś się na terapię.

Ona się zachowuje tak, jakby widziała w Tobie rywalkę i to nie jest mi obce, ale moja jedzie trochę innym hard corem.
Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

----------------------------------------------------------

Moja forma nieco poszła w górę, bieganie pomogło, potem rozmowa z przyjaciółką, która ma to samo co ja. Nie zrobiłam porządków w szafie, ale za to:
- po raz 1. zastosowałam maskę na włosy z oleju rycynowego, żółtka i cytryny, nie przypominam sobie, kiedy ostatnio miałam takie lśniące i zdrowo wyglądające włosy.
- byłam z dziećmi na spacerze, córka na rolkach, młody na rowerku
- powtórzyłam wczorajszy sukces obiadowy (zapiekane polędwiczki z musztardą, szynką i żółtym serem)
- wyrzuciłam w końcu śmieci
- zdjęłam w końcu wypraną pościel z suszarki
- sprzątnęłam wkońcu syf w kuchni i przedpokoju
- sprzątnęłam pod kominkiem
- napaliłam w kominku
ellefant jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-04-11, 19:58   #3570
Natka_Pietruszki91
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2011-11
Lokalizacja: Magiczna kraina 1000 jezior:)
Wiadomości: 2 059
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.III

Dziś wytrwale pracuję - prawie zrealizowałam moje dzisiejsze cele - więc nie jest źle Teraz mam przerwę - referat o parku zrobiony teraz wspinaczka skałkowa.

Joanna XL
Co do rodziców mam z nimi taki mieszany kontakt - raz jest dobrze, raz źle - zależy od ich humoru. Lepszy kontakt mam z matką niż z ojcem. Z nim to mam wieczne konflikty...
A co do pracy to też mój koszmar - nie mogę się do niej zabrać. Przepisuję książki a potem będę ją składać - w moim wypadku to chyba jedyne sensowne rozwiązanie.
Kiedyś ćwiczyłam z Jilian, ale średnio mi to odpowiadało - lepiej mi się ćwiczy z Ewą Chodakowską. Mam nawet jej płytę.
Aper Ja wczoraj widziałam przebiśniegi jednak będzie wiosna

Tyle piszecie dziewczyny a ja nie zdążę tego poczytać - a piszecie zawsze dużo mądrości i rzeczy obrazujących mnie.

Ja jeszcze wrzucę listę na dziś wieczór /jutro, bo pewnie rano nie znajdę czasu a mam do 15 zajęcia
1. skończyć referat o wspinaczce skałkowej
2. kąpiel
3. poczytać trochę z ekologii
4. poczytać referat do Gdańska
5. wstać o 6
6. iść na wykład i pozostałe zajęcia
7. wydrukować potrzebne notatki na zajęcia
8. oddać książkę i wypożyczyć nową dla TŻ
9. zakupy
10. przygotować jedzenie na kolację i wyjazd do Gdańska
11. TŻ
12. ustalić co i jak z konferencja do końca
13. potrenować referat
Chyba to wszystko pracowity dzień mnie jutro czeka. Mam nadzieję, że wszystko wykonam. Buźka dziewczynki
__________________
"Wierzę, że zawsze można znaleźć szczęście, nawet mając tyłek wielkości dwóch kuli do kręgli.”
Helen Fielding „Dziennik Bridget Jones”

11/2015
Natka_Pietruszki91 jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-09-23 01:47:20


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 05:17.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.