Pierwsze siwe włosy

[serduszkomamusi]

Kilka miesięcy temu zauważyłam u siebie pierwszy siwy włos, mając lat 19. Kilka osób już mi mówiło, że widziało ich u mnie więcej.
Trochę się niepokoję i zaczynam poszukiwać przyczyn.

W rodzinie mojej mamy wszyscy dość późno zaczynali siwieć, natomiast ze strony taty stosunkowo wcześnie.
Jestem osobą dosyć nerwową i podatną na stres dlatego zastanawiam się czy jest to główne podłoże.

Lubię swój kolor włosów, dlatego opcja farbowania ich mi nie odpowiada. Kolor jest na szczęście niezbyt ciemny i siwe włosy nie odróżniają się.

Czy powinnam się zacząć bardzo niepokoić, że coś dzieje się nie tak?

[201607111040]

Mój kolega pierwsze siwe wlosy miał w wieku 17lat, a moja znajoma w wieku 25 lat byla już cała siwa.

Zawsze możesz spróbować z odsiwiaczem. Niestety nie powiem ci na jakiej zasadzie on działa.

Moze powinnaś zrobić jakieś badania?

[Figlak]

U mnie siwe włosy pojawiły się troszkę później, bo mniej więcej w wieku 20-21 lat, ale to praktycznie bez różnicy. Najpierw wyrywałam, ale jest ich coraz więcej więc to mija się z celem. Zaczełam więc farbowac włosy, ale szamponami. Na początku była to koloryzcja ton w ton matrixa i powiem Ci, ze ma świetny wybór kolorów naturalnych, ja znalazłam identyczny jak mój i gdy farbowałam nikt nawet nie zauwazył różnicy. Potem przerzuciłam się na farby trwałe i żałuję, bo tu już kolory wychodziły bardzo różne.
Moim zdaniem wszystko jest uwarunkowane genetycznie. U mnie po stronie mamy wszyscy bardzo późno zaczęli siwieć, natomiast po stronie taty odwrotnie, zatem zawdzięczam to pewnie genom. Stres również zrobił swoje, bo jestem bardzo nerwową osobą.

[Vallarr]

Ja pierwsze siwe włosy mialem przed 18nastką, teraz mam wyraźnie widoczne, sporo ich. Wiele osob to intryguje i się podoba. Mi też.

Pytanie jak dużo siwych masz, jak więcej niż "kilka", to wybrałbym się do lekarza by wykluczyć jakieś niedobory, bodajże z tarczycą i jodem to mogło się wiązać. Jeśli wyniki będą w normie, to bym nic nie robił. Ja moje lubię

[Rena]

to idz do fryzjera i zrob pasemka, czyli kolor tylko tam gdzie sa siwe, reszte po co meczyc farba skoro chcesz zostac przy naturalnym kolorze.

A co do pytania stres, genetyka - slyszalam ze w czasie wojny mala dziewczynka osiwiala w jedna noc po tym jak jej wymordowano cala rodzine na jej oczach.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

mojego kumpla tata osiwial w ciagu nocy jak ten kumpel mial powazny wypadek samochodowy i wyladowal na OIOM-ie,wiec stres ma napewno jakis wplyw ale najwazniejsza jest genetyka.
u mnie w rodzinie ze strony mamy wszyscy maja geste piekne wlosy ale szybko siwieja a od strony taty maja cienkie wlosy ale dlugo utrzymuja kolor(blond)ja mam wlosy po tacie mam 40lat i nie mam zadnego siwego wlosa,siostra zaczela siwiec okolo 30 ma wlosy po mamie.

[GrumpyCat]

Też mam ten problem. Zaczęło się jakoś w klasie maturalnej bardzo niewinnie.. teraz mam tego cholerstwa pełno Nie ma na to sposobu
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...80#post6377980

---------- Dopisano o 13:32 ---------- Poprzedni post napisano o 13:30 ----------

Napisane przez Figlak

U mnie siwe włosy pojawiły się troszkę później, bo mniej więcej w wieku 20-21 lat, ale to praktycznie bez różnicy. Najpierw wyrywałam, ale jest ich coraz więcej więc to mija się z celem. Zaczełam więc farbowac włosy, ale szamponami. Na początku była to koloryzcja ton w ton matrixa i powiem Ci, ze ma świetny wybór kolorów naturalnych, ja znalazłam identyczny jak mój i gdy farbowałam nikt nawet nie zauwazył różnicy. Potem przerzuciłam się na farby trwałe i żałuję, bo tu już kolory wychodziły bardzo różne.
Moim zdaniem wszystko jest uwarunkowane genetycznie. U mnie po stronie mamy wszyscy bardzo późno zaczęli siwieć, natomiast po stronie taty odwrotnie, zatem zawdzięczam to pewnie genom. Stres również zrobił swoje, bo jestem bardzo nerwową osobą.

Niekoniecznie. Mi lekarz powiedział że to może być spowodowane nawet antybiotykami i całą chemią w jedzeniu

[nitka206]

ja w wieku 20 lat miałam kilka siwych włosów, teraz po śmierci mamy, jestem cała siwa w wieku 26 lat...
ps. tarczycę miałam badaną, hormony też...

[chwast]

U mojego tz pierwsze takie włosy widziałam jak miał 19 albo 20 lat. Ja z kolei nie mam. Z reszta mój ojciec ma sytuację życiową ciężka, wieczny stres, ma 52 lata i ani jednego. Tylko kilka na brodzie.

Wysyłane z mojego SK17i za pomocą Tapatalk 2

[cholerna romantyczka]

Mam włosy naturalny ciemny blond po tacie więc byłam przekonana, że będę siwieć tak jak on. W wieku 48 lat ma tylko kilka siwych włosów. Kilka dni przed skończeniem 21 lat znalazłam u siebie siwulce więc mam geny po mamie, która osiwiała w wieku 25 lat cóż, i tak farbuję włosy i jakoś już się siwymi nie przejmuję

[beznadziejny123]

Siwe włosy = niedobór B2. Może być wynikiem złej diety albo życia w stresie i strachu.

[grubella]

Napisane przez beznadziejny123

Siwe włosy = niedobór B2. Może być wynikiem złej diety albo życia w stresie i strachu.

Ja zaczęłam siwieć w wieku ok.25 lat.
Nie miałam powodów do stresu, nie żyłam w strachu.
Dobrze się odżywiam, naturalnymi produktami. Wit. B2 na pewno mi nie brakuje bo dogadzam sobie , jem różnorodne produkty, które ją zawierają.

Moja babcia przeżyła w czasie wojny/była wtedy młodą dziewczyną/ mnóstwo stresów i strachu/obóz koncentracyjny, wywózka na roboty przymusowe, głód, niedożywienie przez kilka lat, śmierć najbliższych/. I pierwsze siwe włosy pojawiły się u niej ok.50ki więc za jakieś 30lat.
Zmarła w wieku 75mając najwyżej połowę włosów siwych.

Więc to chyba nie zawsze stres i brak witamin jest powodem siwienia.
Musi być coś jeszcze.

[ameliee00]

Ja mam 17 lat i od roku siwe włosy. Pierwsze pojawiły mi się w ubiegłe wakacje. Myślałam, że to po prostu od słońca, ale później zdałam sobie sprawę, że to nie to. Co ciekawe, mam je tylko na prawej stronie głowy. Na głowie jest ich może kilkanaście, ale na grzywce wygląda to wyjątkowo śmiesznie, bo tak jakby przedzieliły ją na pół i są tylko na prawej stronie (nie są na całej grzywce, tylko na części przy samej głowie, schowanej pod resztą grzywki).
Też bardzo nie chciałam farbować włosów, bo nie dość, że naprawdę kochałam mój kolor włosów, to jeszcze obawiałam się tego, że jest strasznie zniszczę, że zaczną mi wypadać. A mam grube włosy. Na początku stosowałam szamponetki, ale u mnie praktycznie w ogóle nie działały. Mam ciemny kolor włosów, więc nic nie chwytało, a siwe jedynie robiły się pomarańczowe. Pod koniec sierpnia tego roku po raz pierwszy zafarbowałam włosy, wybrałam Garniera. Nikt nie zauważył jakiejś zmiany koloru włosów, siwe też są minimalnie jaśniejsze od reszty włosów, ale już praktycznie niewidoczne.
Czy żałuję? Mhm, gdyby nie to, że tak jak przewidywałam, wypadają mi włosy, to jest ok. Jeśli chodzi ci o kolor, to wybierz po prostu najbardziej podobny do twojego. Ja zachowałam pasmo moich "starych" włosów i gdy teraz je porównuję, to nie ma żadnej różnicy.

[martynusia222]

Ja też mam już siwe włosy, niestety coraz ich więcej. Farbuję, ale z siwulców farby szybko się spłukują

[WDM]

Geny to podstawa, ale o parę rzeczy możesz dbać
-odstawić co bardziej toksyczne szampony, a najlepsze byłyby te eko i w proszku, czyste składy, z roślin które poprawiają też ukrwienie (idź na wątek biochemiczny, zorientuj się w składach, poczytaj strony w necie czego w nich unikać)
-ograniczyć wystawianie włosów na silne słońce (wielu kobietom zaczynają siwieć od góry i od zewnątrz, to potwierdza że robią swoje toksyny)
-lakiery i silikony to zło
-unikać przetworzonego i sztucznego jedzenia, no i nie ma czegoś takiego jak jednostronna suplementacja witamin, nawet w pożywieniu
-w ogóle zbędnej sztucznej chemii unikać

W mojej rodzinie... osoby zdrowo żyjące siwiały bardzo późno

[soffka]

Chyba tylko farbowanie pozostaje

[inwencja]

U mnie było podobnie po 18nastce zauważyłam pierwsze włosy, jakby bez koloru, ale widziałam je tylko ja. Przed 21 urodzinami rzucały mi się coraz bardziej,były już standardowo siwe, widziała je moja mama i bardzo mnie irytowały. Zobaczyłam w tedy wątek o naturalnej hennie i postanowiłam spróbować. Nie chciałam zmieniać koloru włosów, bo tak jak Tobie- odpowiadał mi i szczerze mówiąc nie widzę się w innym kolorze niż brązie na głowie. Mimo obaw henna ładnie pokryła pierwsze siwe włosy, lekko podbiła kolor, tylko parę najbliższych osób zauważyło różnicę na plus Ja jestem bardzo zadowolona z efektu. Farbowałam pod koniec lipca tego roku i dopiero teraz zamierzam farbować po raz drugi, więc polecam

[beznadziejny123]

Grubella, to, że jesz zdrowo nic nie znaczy bo wcześniej latami mogłaś odżywiać się tragicznie i teraz możesz mieć zniszczone jelita i bardzo słabe wchłanianie :d

[grubella]

Napisane przez beznadziejny123

Grubella, to, że jesz zdrowo nic nie znaczy bo wcześniej latami mogłaś odżywiać się tragicznie i teraz możesz mieć zniszczone jelita i bardzo słabe wchłanianie :d

Od urodzenia jem zdrowo, moi rodzice na tym punkcie mieli bzika.
Zabraniali np. jedzenia produktów z barwnikami. Kisiel u mnie w domu to się gotowało z owoców i zagęszczało mąką ziemniaczaną a nie kisiel gotowy z torebki ze sklepu. O napojach gazowanych nie było nawet mowy. Musiałam w wakacje pomagać robić kompoty z owoców z własnego ogródka i różne przetwory z owoców i warzyw. I inne rzeczy też trzeba było robić samemu jak np. piec w piekarniku szynkę a nie kupować ją w sklepie.
Potem weszło mi to w nawyk i sama tak robię jak rodzice kiedyś kazali.
Jelita , myślę, że mam zdrowe, mam zdrową cerę, zdrowe włosy tylko, że część siwych.
Ale maluję naturalnymi barwnikami to tak bardzo ich nie widać.

[iwoneczka212]

A myślałam, że jestem sama z tym problemem... Mi też zaczęły siwieć jak miałam 0k. 17-18 lat... Teraz mam 23 i jest ich troszkę więcej... Krępuję mnie to ale staram się farbować albo sporadycznie wyrywać. Podejrzewam, że u mnie też to ma podłoże nerwowe, zawsze kiedy mam jakąś nerwową sytuację to odbija się to na moim organizmie... I genetycznie też niestety jestem skazana, chociaż moi rodzice dopiero ok. 35 lat zaczęli siwieć.

[GrumpyCat]

Grubella rozumiem że mięso to też tylko ze świnki własnego chowu, a mleko świeżo dojone? No i warzywka prosto z ogrodu? I tak od urodzenia do tej pory nic z supermarketu? Bo jeśli że sklepu to żadne zdrowe odżywianie kisiel domowej roboty

[Mijanou]

Uwarunkowania genetyczne, stres, szybkie zycie,praca, jedzenie GM- to wszystko wpływa na nasz organizm. Moja ginekolozka powiedziała, że 'zaliczyła' już kilka trzydziestoparoletnich pacjentek z objawami menopauzy.

Dziewczyny, ja Wam coś powiem, może będzie to kontrowersyjne: za stan naszych organizmów obwiniam rząd, który funduje nam taki a nie inny styl i tryb zycia. W Polsce studiuję i pracuję jednocześnie. Ponieważ praca na całym etacie dla studenta nie jest łatwa do znalezienia więc toleruję szefa z syndromem udzielnego cara w sektorze państwowym. Nigdy nie powiedziałabym wczesniej, że szef może być mściwą świnią ale ten jest: gnom o rozdętym ego. Nie, nie piszę by się skarżyć ale po to, by zrobić porównanie.

Trzy letnie miesiace spędziłam w Anglii, pracując w podobnym charakterze, jak w Polsce, równie ciężko lub ciężej. Kokosów wcale takich nie zarobiłam a jednak: czułam się dobrze, bez niepotrzebnego stresu i nerwów czy poczucia, że biorę udział w jakimś obłednym wyścigu szczurów donikąd. Może dlatego, że pracowałam wsród Anglikow pewnych jutra, zatem spokojnych i doceniających przede wszystkim moją pracę. Tam, ktoś kto jest nieuczciwy miejsca nie zagrzeje. U nas ktoś, kto robi wokół siebie dużo szumu i prezentuje g...o owinięte w złoty papierek jest doceniany. Naprawdę pracowałam tam na pełnych obrotach ale jednocześnie wyciszyłam się i uspokoiłam, poczułam, że życie może być takie....normalne i spokojne. Powiem Wam tak: kończę studia, robię specjalizację i natychmiast stąd zwiewam. Nie chcę mieć menopauzy w wieku lat trzydziestu paru.

[grubella]

Napisane przez GrumpyCat

Grubella rozumiem że mięso to też tylko ze świnki własnego chowu, a mleko świeżo dojone? No i warzywka prosto z ogrodu? I tak od urodzenia do tej pory nic z supermarketu? Bo jeśli że sklepu to żadne zdrowe odżywianie kisiel domowej roboty

Do wieku 19lat tak było, że mięso było tylko ze zwierząt karmionych naturalnymi paszami. Mieliśmy kury, kaczki,króliki,gęsi,indyk i.
Mieszkaliśmy w mieście ale rodzice wydzierżawili od kogoś blisko pod miastem działkę ziemi z zabudowaniami i tam ten drób był hodowany.
Co dzień tam trzeba było jeździć rowerem czy potem autem i karmić to towarzystwo.
Świń i krów nie było u nas ale co jakiś czas rodzice kupowali od kogoś ze wsi kawałek świni czy cielaka i mleko od wiejskiej krowy brali codziennie od mieszkającej tam gospodyni.I to w większych ilościach aby samemu w domu zrobić twaróg,śmietanę, nawet masło i przy okazji maślankę.
Warzywa też były wszystkie swoje od wczesnej wiosny bo była tam szklarnia. I zagony z warzywami bez żadnych nawozów tylko na gnoju od tych zwierząt i nie pryskane tylko trzeba było zbierać np. stonkę i gąsienice z kapustnych. A od chorób grzybowych na pomidorach robiona była gnojówka z pokrzyw. Po przefermentowaniu śmierdziało to niesamowicie obrzydliwie ale było skuteczne.
Owoce też były swoje, wszystkie możliwe rosnące w polskim klimacie.
Chleb też mama piekła sama co tydzień z mąki od gospodarzy i na zakwasie.

W sklepie to się kupowało tylko to czego samemu na tej działce nie można było wytworzyć jak sól, cukier,oleje, zagraniczne przyprawy jak pieprz,ziele angielskie,cynamon, ,kakao, kawę, herbatę...
Sporadycznie były kupowane słodycze.

Nie byliśmy biedni, rodzice pracowali , nieźle zarabiali , według nich to było z troski o zdrowie.

A zaczęło się to gdy ojciec na studiach/Akademia Rolnicza/ poznał jakiegoś wykładowcę chemika ale też niedoszłego lekarza , który ukazał szkodliwość chemii spożywczej.

Często się buntowałam przeciwko takiemu żywieniu a głównie, że miałam co robić, nie miałam tyle wolnego czasu co moje koleżanki.

Ale gdy wyszłam za mąż i zamieszkałam u męża, który był posiadaczem sporej ilości ziemi to sama zaczęłam sadzić, siać, potem to przetwarzać i robić na tej ziemi to co moi rodzice. Warzywa, owoce, jajka mam swoje.
Lecz mleko i jego przetwory kupuję w sklepie od kilkunastu lat bo mimo ,że mieszkam na wsi to nie ma tu krów. I drób, mięso też ze sklepu.Czasem się uda kupić kawałek świni naturalnie karmionej.
No i słodycze kupuję.

[GrumpyCat]

To pozazdrościć Niestety nigdy do końca nie można chemii w żywności uniknąć. Coraz wychodzą różne afery nawet i z solą drogową... :/ Ja nie mam możliwości tak zdrowo się odżywiać chociaż mięso zazwyczaj dostaję od rodziców - często kupują od wujka z wioski swojską świnkę. Ale drób już jem sklepowy A też się naczytałam jak się podaje antybiotyki i hormony żeby piersi u kurczaczka szybciej rosły i takie dorodne były
Dziś mąż na rybach od rana więc na kolację chociaż swojska rybka będzie

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Napisane przez grubella

Ale gdy wyszłam za mąż i zamieszkałam u męża, który był posiadaczem sporej ilości ziemi to sama zaczęłam sadzić, siać, potem to przetwarzać i robić na tej ziemi to co moi rodzice. Warzywa, owoce, jajka mam swoje.
Lecz mleko i jego przetwory kupuję w sklepie od kilkunastu lat bo mimo ,że mieszkam na wsi to nie ma tu krów. I drób, mięso też ze sklepu.Czasem się uda kupić kawałek świni naturalnie karmionej.
No i słodycze kupuję.

Pogubilam sie w Twej wypowiedzi . Dbasz o to, co jesz, starasz sie zdrowo odzywiac i jednoczesnie pijesz mleko? Troche to bez sensu .

[GrumpyCat]

[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;43246679]Pogubilam sie w Twej wypowiedzi . Dbasz o to, co jesz, starasz sie zdrowo odzywiac i jednoczesnie pijesz mleko? Troche to bez sensu .[/QUOTE]

Oj tam i tak nieźle jej idzie Mało kto się tak dobrze odżywia Ja tam wiem że chipsy są niezdrowe ale czasem jak najdzie to muszę i koniec

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Napisane przez GrumpyCat

Oj tam i tak nieźle jej idzie Mało kto się tak dobrze odżywia Ja tam wiem że chipsy są niezdrowe ale czasem jak najdzie to muszę i koniec

No, ja tez, dlatego nie pisze, ze "jem zdrowo" .

[grubella]

[1=4e9f92519f0a2c998a884c2 af4c543da9bfeb435_5ffce6a 84e16b;43246679]Pogubilam sie w Twej wypowiedzi . Dbasz o to, co jesz, starasz sie zdrowo odzywiac i jednoczesnie pijesz mleko? Troche to bez sensu .[/QUOTE]
Piję mleko od zawsze i nie potrafiłabym z niego zrezygnować.
Wiem jakie są opinie na temat mleka/ i tego prosto od krowy i tego ze sklepu/. Ale ja uważam je za zdrowe i potrzebne człowiekowi.
Mój organizm je toleruje i nie zrezygnuję.

Odżywiam się zdrowo bo nie jem produktów z konserwantami, barwnikami, polepszaczami smaku.
Przetwory mleczne tylko naturalne , nie jem serków i jogurtów smakowych tylko robię je sobie sama z naturalnych dodając np. owoce.

W moim jadłospisie jest bardzo dużo warzyw, owoców, kasz i płatków naturalnych/żadne kornflejksy czy mlekołaki/, muesli robię sobie sama bo w kupowanych są sztuczne dodatki.
Unikam wędlin sklepowych i przetworów mięsnych ze sklepu jak konserwy, pasztety, gotowe dania mięsne jak gołąbki, pulpety.

Chleb piekę sama w specjalnym urządzeniu.

Sprawdzam co jest na etykietkach, jeśli jest tam jakieś E czy syrop glukozowo-fruktozowy to odkładam.
Staram się na ile mogę aby produkty były jak najbardziej zdrowe.

Jem mnóstwo nasion i orzechów, słonecznik,dynia, sezam, amarantus,migdały...
Używam dużo ziół i chwastów. Od wczesnej wiosny robię sobie zielone koktajle i potrawy z mniszka/mleczu, pokrzywy, bluszczyka, łobody, dzikiej róży i mnóstwa innych naturalnie rosnących roślin.

Mikro i makro elementów mam moim zdaniem wystarczająco dużo.
Nigdy nie brałam żadnych witamin czy suplementów z apteki.
Nie mam potrzeby brać żadnych leków.

Jedyny grzech to skłonność do słodyczy ale staram się wybierać te najmniej szkodliwe a trochę mające jakąś wartość np. czekolady z dużą zawartością kakao, orzechów,migdałów.
Ale są dni gdy nie potrafię się opanować i zjem pół kg krówek czy opakowanie delicji.
Jem też czasem owoce egzotyczne.

Jeśli chodzi o temat wątku to siwe włosy zabarwiam naturalnymi farbami, które sobie sama robię z liści i łupin orzecha włoskiego i łusek cebuli. A także płukanki z pokrzywy, skrzypu.

Większość kosmetyków do higieny mam z naturalnymi składnikami.
Ale nie da się uniknąć dostarczania sobie chemii przez skórę i drogi oddechowe. Kupuję i stosuję to co trzeba jak wszelkie żele do mycia, szampony,dezodoranty, perfumy,kremy.
Mogę nad tym ubolewać ale nie da się bez tego żyć.

[4e9f92519f0a2c998a884c2af4c543da9bfeb435_5ffce6a84e16b]

Napisane przez grubella

Wiem jakie są opinie na temat mleka/ i tego prosto od krowy i tego ze sklepu/. Ale ja uważam je za zdrowe i potrzebne człowiekowi.

Napisane przez grubella

Odżywiam się zdrowo bo nie jem produktów z konserwantami, barwnikami, polepszaczami smaku.

Aha. To jak to jest Twoja definicja zdrowego odzywiania to nie mam wiecej pytan.

Dobra, koncze offtop. Nie bede Cie wyrywac z Twej magicznej krainy zywieniowej uludy.

[majajaj]

Napisane przez grubella

Piję mleko od zawsze i nie potrafiłabym z niego zrezygnować.
Wiem jakie są opinie na temat mleka/ i tego prosto od krowy i tego ze sklepu/. Ale ja uważam je za zdrowe i potrzebne człowiekowi.
Mój organizm je toleruje i nie zrezygnuję.

Odżywiam się zdrowo bo nie jem produktów z konserwantami, barwnikami, polepszaczami smaku.
Przetwory mleczne tylko naturalne , nie jem serków i jogurtów smakowych tylko robię je sobie sama z naturalnych dodając np. owoce.

W moim jadłospisie jest bardzo dużo warzyw, owoców, kasz i płatków naturalnych/żadne kornflejksy czy mlekołaki/, muesli robię sobie sama bo w kupowanych są sztuczne dodatki.
Unikam wędlin sklepowych i przetworów mięsnych ze sklepu jak konserwy, pasztety, gotowe dania mięsne jak gołąbki, pulpety.

Chleb piekę sama w specjalnym urządzeniu.

Sprawdzam co jest na etykietkach, jeśli jest tam jakieś E czy syrop glukozowo-fruktozowy to odkładam.
Staram się na ile mogę aby produkty były jak najbardziej zdrowe.

Jem mnóstwo nasion i orzechów, słonecznik,dynia, sezam, amarantus,migdały...
Używam dużo ziół i chwastów. Od wczesnej wiosny robię sobie zielone koktajle i potrawy z mniszka/mleczu, pokrzywy, bluszczyka, łobody, dzikiej róży i mnóstwa innych naturalnie rosnących roślin.

Mikro i makro elementów mam moim zdaniem wystarczająco dużo.
Nigdy nie brałam żadnych witamin czy suplementów z apteki.
Nie mam potrzeby brać żadnych leków.

Jedyny grzech to skłonność do słodyczy ale staram się wybierać te najmniej szkodliwe a trochę mające jakąś wartość np. czekolady z dużą zawartością kakao, orzechów,migdałów.
Ale są dni gdy nie potrafię się opanować i zjem pół kg krówek czy opakowanie delicji.
Jem też czasem owoce egzotyczne.

Jeśli chodzi o temat wątku to siwe włosy zabarwiam naturalnymi farbami, które sobie sama robię z liści i łupin orzecha włoskiego i łusek cebuli. A także płukanki z pokrzywy, skrzypu.

Większość kosmetyków do higieny mam z naturalnymi składnikami.
Ale nie da się uniknąć dostarczania sobie chemii przez skórę i drogi oddechowe. Kupuję i stosuję to co trzeba jak wszelkie żele do mycia, szampony,dezodoranty, perfumy,kremy.
Mogę nad tym ubolewać ale nie da się bez tego żyć.

wow, podziwiam Cię, że tyle rzeczy potrafisz przygotować sama wyłącznie z naturalnych składników. Musisz też posiadać chyba dużą wiedzę, żeby znać się na składach produktów i ich działaniu? powinnaś prowadzić jakiegoś bloga z tymi wszystkimi rzeczami