Największe faux pas popełniane przez Młodych part II

[TysiaBB1989]

ja bym chciała mieć jak najdłużej wesele ale niestety mam tak, że o 22 zasypiam na stojąco, mam tylko nadzieję, że przy tylu emocjach będzie mnie trzymać na cacy

niestety mój TŻ jest trochę z daleka ale nie tak daleko aby musieć organizować noclegi ok 30-40 km ode mnie i od sali.
Zaplanowaliśmy, że moich gości będziemy odwozić samochodami bo jest blisko a jego niestety busem. myślimy żeby zamówić bus na 3 oraz na 5 rano, a manager sali lub orkiestra powiadomi gości na początku wesela o tym. Niestety innego rozwiązania nie znaleźliśmy . mam nadzieję, że to nie jest faux pas

[melleczka]

Dziewczyny gwarantuję Wam, że będziecie chciały, aby Wasze wesele trwało jak najdłużej Ja też jestem z tych co o 23:00 już kipią, a jak na naszym weselu goście się o 4:30 zmywali, to mi się płakać chciało, że to już po To jest taki dzień i tyle emocji, że nie ma mowy o spaniu


Nawiązując do tematu - młodzi są gospodarzami imprezy i powinni być do końca. Wesele jest do rana. Jeżeli ma być inaczej to powinno być to ujęte w zaproszeniu. Bardzo bym się zdziwiła gdybym się wybrała na wesele, a o 00:30 DJ czy zespół by oznajmił, że to już koniec imprezy

[ciri15]

Napisane przez malaMiduzaMi

My też mieliśmy wynajętą salę i do tego catering ale obsługa była do końca i sami posprzątali ze stołów, umyli podłogę i nakryli stoły na poprawiny. Ale znam sprawę z wynajmowaniem kucharek we wszystkim praktycznie trzeba im pomagać tzn. zorganizować osoby do pomocy. I dlatego wolałam wynająć catering i wiedziałam, że nie muszę się niczym martwić

No i to ja rozumiem, a nie robić coś, za co komuś się już wcześniej zapłaciło.

[malaMiduzaMi]

Tak się teraz zastanawiam czy to faux pas ale jak dla mnie trochę tak. Więc do rzeczy. Kiedyś w mojej rodzinie było wesele raz że małe i zaproszeni tylko ci którzy "dużo włożą w kopertę" a dwa od samego początku mówiono o tym w taki sposób, że wesele musi się "zwrócić" więc "złotówki" aż się nieraz wstyd przyznać, że to rodzina i przechodząc do sedna sprawy, moi rodzice byli zaproszeni na to wesele i żeby nie siedzieli na sucho powiedziałam, że po nich przyjadę. Zadzwonili do mnie i że miałam się zjawić koło 3 po nich. Więc jak się umówiliśmy to tak się stało. Zajeżdżam pod salę koło 3 i czekam aż wyjdą, telefonu mama nie słyszy bo nie odbiera więc stwierdziłam, że wejdę na taki jakby przedsionek czy hol sali i kogoś złapię żeby zawołał moich rodziców że już jestem i przy okazji młodym złożę życzenia. I mamuśka się pojawiła w holu zaraz się wróciła po tatę i przy okazji zawołała młodych żeby oni mogli się z nimi pożegnać no i ja żebym im złożyła życzenia. I tu się zaczyna "akcja" wychodzą młodzi i jak złożyłam im życzenia to oni do mnie z tekstem"po co przyjechałaś?" no ku.... jak po co po rodziców ale spokojnie odpowiedziałam że tak się ze mną umówili że o tej godzinie mam być to jestem, na co młoda do mojej mamy "ciociu tak szybko jedziecie? zostańcie jeszcze a ty(do mnie się zwróciła) jedź do domu" no lekko mnie to zdenerwowało bo chyba nie po to jadę 50 km po rodziców żeby usłyszeć że mam jechać z powrotem i wrócić za godzinę. Ale trzeba było opanować nerwy i mówię do mamy że jak chcą to niech zostaną a ja poczekam w samochodzie na co wychodzi matka młodej i mówi do mnie " w samochodzie będziesz czekać? to do domu lepiej jedź albo do tesco bo 24 h czynne". Więc nie wiem może ja mam jakieś starodawne zwyczaje ale dla mnie zachowanie trochę nie na miejscu zwłaszcza że nie jesteśmy jakąś daleką rodziną. Ogólnie potraktowana zostałam tak, że chciałam się wbić na salę a że mi nie wyszło to zwinęłam rodziców do domu. Nie spodziewałam się że zaproszą mnie na salę bo nawet tego nie chciałam ale mogli to trochę inaczej zorganizować.

[lipstick89]

Napisane przez malaMiduzaMi

Tak się teraz zastanawiam czy to faux pas ale jak dla mnie trochę tak. Więc do rzeczy. Kiedyś w mojej rodzinie było wesele raz że małe i zaproszeni tylko ci którzy "dużo włożą w kopertę" a dwa od samego początku mówiono o tym w taki sposób, że wesele musi się "zwrócić" więc "złotówki" aż się nieraz wstyd przyznać, że to rodzina i przechodząc do sedna sprawy, moi rodzice byli zaproszeni na to wesele i żeby nie siedzieli na sucho powiedziałam, że po nich przyjadę. Zadzwonili do mnie i że miałam się zjawić koło 3 po nich. Więc jak się umówiliśmy to tak się stało. Zajeżdżam pod salę koło 3 i czekam aż wyjdą, telefonu mama nie słyszy bo nie odbiera więc stwierdziłam, że wejdę na taki jakby przedsionek czy hol sali i kogoś złapię żeby zawołał moich rodziców że już jestem i przy okazji młodym złożę życzenia. I mamuśka się pojawiła w holu zaraz się wróciła po tatę i przy okazji zawołała młodych żeby oni mogli się z nimi pożegnać no i ja żebym im złożyła życzenia. I tu się zaczyna "akcja" wychodzą młodzi i jak złożyłam im życzenia to oni do mnie z tekstem"po co przyjechałaś?" no ku.... jak po co po rodziców ale spokojnie odpowiedziałam że tak się ze mną umówili że o tej godzinie mam być to jestem, na co młoda do mojej mamy "ciociu tak szybko jedziecie? zostańcie jeszcze a ty(do mnie się zwróciła) jedź do domu" no lekko mnie to zdenerwowało bo chyba nie po to jadę 50 km po rodziców żeby usłyszeć że mam jechać z powrotem i wrócić za godzinę. Ale trzeba było opanować nerwy i mówię do mamy że jak chcą to niech zostaną a ja poczekam w samochodzie na co wychodzi matka młodej i mówi do mnie " w samochodzie będziesz czekać? to do domu lepiej jedź albo do tesco bo 24 h czynne". Więc nie wiem może ja mam jakieś starodawne zwyczaje ale dla mnie zachowanie trochę nie na miejscu zwłaszcza że nie jesteśmy jakąś daleką rodziną. Ogólnie potraktowana zostałam tak, że chciałam się wbić na salę a że mi nie wyszło to zwinęłam rodziców do domu. Nie spodziewałam się że zaproszą mnie na salę bo nawet tego nie chciałam ale mogli to trochę inaczej zorganizować.

[asiuulkaa]

Napisane przez malaMiduzaMi

Tak się teraz zastanawiam czy to faux pas ale jak dla mnie trochę tak. Więc do rzeczy. Kiedyś w mojej rodzinie było wesele raz że małe i zaproszeni tylko ci którzy "dużo włożą w kopertę" a dwa od samego początku mówiono o tym w taki sposób, że wesele musi się "zwrócić" więc "złotówki" aż się nieraz wstyd przyznać, że to rodzina i przechodząc do sedna sprawy, moi rodzice byli zaproszeni na to wesele i żeby nie siedzieli na sucho powiedziałam, że po nich przyjadę. Zadzwonili do mnie i że miałam się zjawić koło 3 po nich. Więc jak się umówiliśmy to tak się stało. Zajeżdżam pod salę koło 3 i czekam aż wyjdą, telefonu mama nie słyszy bo nie odbiera więc stwierdziłam, że wejdę na taki jakby przedsionek czy hol sali i kogoś złapię żeby zawołał moich rodziców że już jestem i przy okazji młodym złożę życzenia. I mamuśka się pojawiła w holu zaraz się wróciła po tatę i przy okazji zawołała młodych żeby oni mogli się z nimi pożegnać no i ja żebym im złożyła życzenia. I tu się zaczyna "akcja" wychodzą młodzi i jak złożyłam im życzenia to oni do mnie z tekstem"po co przyjechałaś?" no ku.... jak po co po rodziców ale spokojnie odpowiedziałam że tak się ze mną umówili że o tej godzinie mam być to jestem, na co młoda do mojej mamy "ciociu tak szybko jedziecie? zostańcie jeszcze a ty(do mnie się zwróciła) jedź do domu" no lekko mnie to zdenerwowało bo chyba nie po to jadę 50 km po rodziców żeby usłyszeć że mam jechać z powrotem i wrócić za godzinę. Ale trzeba było opanować nerwy i mówię do mamy że jak chcą to niech zostaną a ja poczekam w samochodzie na co wychodzi matka młodej i mówi do mnie " w samochodzie będziesz czekać? to do domu lepiej jedź albo do tesco bo 24 h czynne". Więc nie wiem może ja mam jakieś starodawne zwyczaje ale dla mnie zachowanie trochę nie na miejscu zwłaszcza że nie jesteśmy jakąś daleką rodziną. Ogólnie potraktowana zostałam tak, że chciałam się wbić na salę a że mi nie wyszło to zwinęłam rodziców do domu. Nie spodziewałam się że zaproszą mnie na salę bo nawet tego nie chciałam ale mogli to trochę inaczej zorganizować.

masakra

[smerfetk_a]

Napisane przez malaMiduzaMi

Tak się teraz zastanawiam czy to faux pas ale jak dla mnie trochę tak. Więc do rzeczy. Kiedyś w mojej rodzinie było wesele raz że małe i zaproszeni tylko ci którzy "dużo włożą w kopertę" a dwa od samego początku mówiono o tym w taki sposób, że wesele musi się "zwrócić" więc "złotówki" aż się nieraz wstyd przyznać, że to rodzina i przechodząc do sedna sprawy, moi rodzice byli zaproszeni na to wesele i żeby nie siedzieli na sucho powiedziałam, że po nich przyjadę. Zadzwonili do mnie i że miałam się zjawić koło 3 po nich. Więc jak się umówiliśmy to tak się stało. Zajeżdżam pod salę koło 3 i czekam aż wyjdą, telefonu mama nie słyszy bo nie odbiera więc stwierdziłam, że wejdę na taki jakby przedsionek czy hol sali i kogoś złapię żeby zawołał moich rodziców że już jestem i przy okazji młodym złożę życzenia. I mamuśka się pojawiła w holu zaraz się wróciła po tatę i przy okazji zawołała młodych żeby oni mogli się z nimi pożegnać no i ja żebym im złożyła życzenia. I tu się zaczyna "akcja" wychodzą młodzi i jak złożyłam im życzenia to oni do mnie z tekstem"po co przyjechałaś?" no ku.... jak po co po rodziców ale spokojnie odpowiedziałam że tak się ze mną umówili że o tej godzinie mam być to jestem, na co młoda do mojej mamy "ciociu tak szybko jedziecie? zostańcie jeszcze a ty(do mnie się zwróciła) jedź do domu" no lekko mnie to zdenerwowało bo chyba nie po to jadę 50 km po rodziców żeby usłyszeć że mam jechać z powrotem i wrócić za godzinę. Ale trzeba było opanować nerwy i mówię do mamy że jak chcą to niech zostaną a ja poczekam w samochodzie na co wychodzi matka młodej i mówi do mnie " w samochodzie będziesz czekać? to do domu lepiej jedź albo do tesco bo 24 h czynne". Więc nie wiem może ja mam jakieś starodawne zwyczaje ale dla mnie zachowanie trochę nie na miejscu zwłaszcza że nie jesteśmy jakąś daleką rodziną. Ogólnie potraktowana zostałam tak, że chciałam się wbić na salę a że mi nie wyszło to zwinęłam rodziców do domu. Nie spodziewałam się że zaproszą mnie na salę bo nawet tego nie chciałam ale mogli to trochę inaczej zorganizować.

co za niewychowani ludzie, w głowie się nie mieści

[magnusia]

Napisane przez malaMiduzaMi

Tak się teraz zastanawiam czy to faux pas ale jak dla mnie trochę tak. Więc do rzeczy. Kiedyś w mojej rodzinie było wesele raz że małe i zaproszeni tylko ci którzy "dużo włożą w kopertę" a dwa od samego początku mówiono o tym w taki sposób, że wesele musi się "zwrócić" więc "złotówki" aż się nieraz wstyd przyznać, że to rodzina i przechodząc do sedna sprawy, moi rodzice byli zaproszeni na to wesele i żeby nie siedzieli na sucho powiedziałam, że po nich przyjadę. Zadzwonili do mnie i że miałam się zjawić koło 3 po nich. Więc jak się umówiliśmy to tak się stało. Zajeżdżam pod salę koło 3 i czekam aż wyjdą, telefonu mama nie słyszy bo nie odbiera więc stwierdziłam, że wejdę na taki jakby przedsionek czy hol sali i kogoś złapię żeby zawołał moich rodziców że już jestem i przy okazji młodym złożę życzenia. I mamuśka się pojawiła w holu zaraz się wróciła po tatę i przy okazji zawołała młodych żeby oni mogli się z nimi pożegnać no i ja żebym im złożyła życzenia. I tu się zaczyna "akcja" wychodzą młodzi i jak złożyłam im życzenia to oni do mnie z tekstem"po co przyjechałaś?" no ku.... jak po co po rodziców ale spokojnie odpowiedziałam że tak się ze mną umówili że o tej godzinie mam być to jestem, na co młoda do mojej mamy "ciociu tak szybko jedziecie? zostańcie jeszcze a ty(do mnie się zwróciła) jedź do domu" no lekko mnie to zdenerwowało bo chyba nie po to jadę 50 km po rodziców żeby usłyszeć że mam jechać z powrotem i wrócić za godzinę. Ale trzeba było opanować nerwy i mówię do mamy że jak chcą to niech zostaną a ja poczekam w samochodzie na co wychodzi matka młodej i mówi do mnie " w samochodzie będziesz czekać? to do domu lepiej jedź albo do tesco bo 24 h czynne". Więc nie wiem może ja mam jakieś starodawne zwyczaje ale dla mnie zachowanie trochę nie na miejscu zwłaszcza że nie jesteśmy jakąś daleką rodziną. Ogólnie potraktowana zostałam tak, że chciałam się wbić na salę a że mi nie wyszło to zwinęłam rodziców do domu. Nie spodziewałam się że zaproszą mnie na salę bo nawet tego nie chciałam ale mogli to trochę inaczej zorganizować.

rany jakie chamstwo....

[ciri15]

Napisane przez malaMiduzaMi

I tu się zaczyna "akcja" wychodzą młodzi i jak złożyłam im życzenia to oni do mnie z tekstem"po co przyjechałaś?" no ku.... jak po co po rodziców ale spokojnie odpowiedziałam że tak się ze mną umówili że o tej godzinie mam być to jestem, na co młoda do mojej mamy "ciociu tak szybko jedziecie? zostańcie jeszcze a ty(do mnie się zwróciła) jedź do domu" no lekko mnie to zdenerwowało

[Mojwa]

Moim zdaniem powinni Cie zaprosic na sale i tyle, bez przesady tym bardziej, ze nie bylas obca osoba.

wysłano z mojej Xperii SP

[existence]

Napisane przez Mojwa

Moim zdaniem powinni Cie zaprosic na sale i tyle, bez przesady tym bardziej, ze nie bylas obca osoba.

wysłano z mojej Xperii SP

dokładnie...no ale są ludzie i ludzie jak wiemy.


Wysłano z Windows Phone 8S by HTC.

[viva91]

Moi rodzice byli kiedyś na weselu od strony mamy, przyjechał po nich brat taty, czyli nie był spokrewniony z gośćmi wesela ani z parą młodą. A jak tylko przyjechał, dostał zaproszenie na salę, znalazło się wolne miejsce przy stole i dostał ciepłego żurku Czyli widać można.

[193b1b6e1ddfcb4e7f6608e02b30ba9b0746877a_687197910e488]

teraz dopiero przeczytałam post malejMiduzyMi i szczena mi opadła...

Masakra

[malaMiduzaMi]

Nie spodziewałam się w ogóle takiego zachowania z ich strony zwłaszcza, że wiem jak robiłam na własnym weselu. Zaprosiłam na sale kilku kierowców którzy przyjechali po moich gości bo widziałam że jeszcze chcą się bawić. Niektórzy goście nie mówili że kierowca na nich czeka więc nie zapraszałam na salę bo nie wiedziałam, że w ogole ktoś czeka. Ja jeżeli po kogoś jadę na wesele to nie jestem zwolennikiem żeby wbijać się komuś na salę no chyba że młodzi zaproszą. Ale to co opisywałam to nieźle mnie wkurzyło w dodatku w nocy było zimno więc i przy okazji zmarzłam bo wyszłam z tego holu żeby im przypadkiem czegoś nie nagadać. Ale tak jak mówicie są ludzie i ludziska.

[achajq]

My zamawialismy busa z miejscowosci mojego meza zeby dowiozl gosci ok 100km i kierowca busa zapytal sie nas czy ma wziac sobie kanapki (mial gosci odwiezc jak beda chcieli, wiec jest to sporo czasu). Bylismy zdziwieni pytaniem, bo naszym zdaniem to obsluga i tak samo jak dj, kamerzysta i fotograf ma miejsce przy stoliku z jedzeniem. Kierowca powiedzial nam, ze wolal wczesniej wiedziec, bo juz sie nacial i siedzial w busie, a do jedzenia musial cos szukac w okolicy... Moim zdaniem zenada ze strony mlodych, ktorzy tak zrobili.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[existence]

Napisane przez achajq

My zamawialismy busa z miejscowosci mojego meza zeby dowiozl gosci ok 100km i kierowca busa zapytal sie nas czy ma wziac sobie kanapki (mial gosci odwiezc jak beda chcieli, wiec jest to sporo czasu). Bylismy zdziwieni pytaniem, bo naszym zdaniem to obsluga i tak samo jak dj, kamerzysta i fotograf ma miejsce przy stoliku z jedzeniem. Kierowca powiedzial nam, ze wolal wczesniej wiedziec, bo juz sie nacial i siedzial w busie, a do jedzenia musial cos szukac w okolicy... Moim zdaniem zenada ze strony mlodych, ktorzy tak zrobili.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

nam takie samo pytanie zadali barmani...zdziwiłam się nieźle...dla mnie to logiczne, że obsługa ma posiłki zapewnione tak jak i goście no ale widać nie dla każdego

[viva91]

Bo obsługa to obsługa, nie ludzie, oni podczas pracy wyłączają tryb "człowiek"

[vretka]

Co do zapewniania orkiestrze, fotografowi itd. posiłków mam raczej mieszane uczucia. Wiem, że tak się utarło i sama nie zamierzam wyłamywać się z tego zwyczaju, jednak z drugiej strony, mnie w pracy nikt nie zapewnia w ciągu jednego dnia posiłków w cenie dwóch stów

[_Beata _]

co do wychodzenia że swojego wesela przed gośćmi- ją też się bałam, że o 22 stwierdzę, że chce mi się spać i mam w nosie wszystko ale wesele minęło mi jak z bicza strzelił, o 6.30 byłam w domu, spałam 2 godziny, po południu jazda na poprawiny i wcale nie czułam zmęczenia;-) a ja ze spiochów

[achajq]

Napisane przez _Beata _

co do wychodzenia że swojego wesela przed gośćmi- ją też się bałam, że o 22 stwierdzę, że chce mi się spać i mam w nosie wszystko ale wesele minęło mi jak z bicza strzelił, o 6.30 byłam w domu, spałam 2 godziny, po południu jazda na poprawiny i wcale nie czułam zmęczenia;-) a ja ze spiochów

Dokladnie! Jest tyle emocji, pozytywnej energii, ze mi nawet przez mysl nie chcialo sie spac. Po za tym slub i wesele z zalozenia jest raz w zyciu, wiec szkoda byloby mi stracic chociaz chwile z tego wspanialego dnia.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[viva91]

Napisane przez vretka

Co do zapewniania orkiestrze, fotografowi itd. posiłków mam raczej mieszane uczucia. Wiem, że tak się utarło i sama nie zamierzam wyłamywać się z tego zwyczaju, jednak z drugiej strony, mnie w pracy nikt nie zapewnia w ciągu jednego dnia posiłków w cenie dwóch stów

widać musisz zmienić pracę

[ciri15]

Napisane przez vretka

Co do zapewniania orkiestrze, fotografowi itd. posiłków mam raczej mieszane uczucia. Wiem, że tak się utarło i sama nie zamierzam wyłamywać się z tego zwyczaju, jednak z drugiej strony, mnie w pracy nikt nie zapewnia w ciągu jednego dnia posiłków w cenie dwóch stów

Mi się wydaje, że coś tam powinni mieć zapewnione, ale nie "pełen zestaw". Tzn. jeśli goście dostają te 4-5 dań ciepłych to oni 2-3.

[vretka]

Napisane przez ciri15

Mi się wydaje, że coś tam powinni mieć zapewnione, ale nie "pełen zestaw". Tzn. jeśli goście dostają te 4-5 dań ciepłych to oni 2-3.

Na sali na której organizuję wesele nie ma takiej opcji.

[Dotka90]

Ok, załóżmy, że nie kupujemy obsłudze ŻADNYCH posiłków.
I jak to ma Waszym zdaniem wyglądać? Siedzą przy stole i wyciagają kanapki z torby?

[vretka]

Napisane przez Dotka90

Ok, załóżmy, że nie kupujemy obsłudze ŻADNYCH posiłków.
I jak to ma Waszym zdaniem wyglądać? Siedzą przy stole i wyciagają kanapki z torby?

A dlaczego nie? Przecież i tak zazwyczaj mają wydzielony kącik dla siebie. Idąc tym tropem, można by się zapytać, czemu na przykład kelnerzy nie dostają posiłków takich samych jak goście. W czym są gorsi od orkiestry, która też jest w pracy?

[201610281624]

Oj tam, oj tam, zamówią sobie pizzę i wniosą ostentacyjnie na salę.
Poza tym, kto ma gwarancję, że kelnerzy nie jedzą sobie czegoś w międzyczasie idąc do kuchni? I cały czas siedzą o suchym pysku, w to to nie uwierzę...

[Dotka90]

Napisane przez vretka

A dlaczego nie? Przecież i tak zazwyczaj mają wydzielony kącik dla siebie. Idąc tym tropem, można by się zapytać, czemu na przykład kelnerzy nie dostają posiłków takich samych jak goście. W czym są gorsi od orkiestry, która też jest w pracy?

No ja bym sobie pizzę zamówiła, na pewno bym nie siedziała o kanapkach całą noc

[Mojwa]

Ainhoa - ja też wątpię w to, że kelnerzy nic nie jedzą.
Poza tym kelnerzy to inny typ obsługi niż orkiestra i fotograf. Szczególnie ten drugi poświęca BARDZO dużo czasu, ja ostatnio siedziałam od 11 do 1, nie wyobrażam sobie nie zjeść wtedy nic ciepłego

[lipstick89]

my nawet w umowach mam zapis, że zapewniamy posiłki. dla mnie to normalne, że orkiestra i fotograf jedzą to samo co goście. kelnerzy i kucharze też jedzą, tylko w przerwach między naszymi posiłkami. w mojej okolicy tak jest

[Atomoowka]

Za młodych i pięknych lat byłam kelnerką na weselach i zawsze jadłyśmy normalne posiłki u siebie, tj kelnerki, kucharka i pani zmywająca.