Czy wg Was zarobki 2,5 tysiąca miesięcznie to dużo czy mało ?

[a34]

Napisane przez harleyka

Nie. Ale pensja nauczyciela w publicznej szlole nie jest tajemnicą, kiedy się pracę podejmuje. Oczywiście daleka jestem od stwierdzenia, ze nauczyciele klepia biedę, no ale szału tez nie ma i właśnie ciężko czasem podjąć inna pracę zgodna z wykształceniem.

Zgadzam się oczywiście. Tylko o ile śmieszne jest jęczenie "olaboga, zarabiam tylko tyle, a myślałam, że dadzą mi 6 tysięcy", to pisanie przekwalifikuj się, wyjedź, do kogoś, kto nie jęczy tylko stwierdza fakt, też jest bez sensu.

[201604250941]

Napisane przez Nameria

Niby tak ale ona teoretycznie nie miała pojęcia ile ja zarabiam a szef w tej firmie bardzo strzeże tajemnicy zarobków pracowników. Więc to nie było tak, że stawka oficjalna to 2000 a ona powiedziała 1700. Ludzie różne stawki podawali. Liczy się sam fakt. Ta laska wiedziała ile może zaproponować i spokojnie dostać. Ba jakby się dostała, nawet więcej mogłaby dostać. A propozycje ludzi były bardzo różne ale generalnie podawano mniejsze sumy co mnie lekko przeraziło, biorąc pod uwagę, że ja wiedziałam ile mogliby zarobić. Niektórzy podawali stawki niższe o 800 - 1000 zł.
Liczy się sam fakt, ludzie się nie cenią.

W moim regionie 2,5 netto to duzo, to.pensja informatyka, lekarza, niejeden elektryk mniej dostaje. Glowna ksiegowa dostaje 2200 w wielu miejscach, dopiero jak sobie zasluzy latami pracy.

Probowalam sie cenic, szlam do dobrych firm na rozmowy, mowilam ze na poczatek chce 2000, mam 7 lat doświadczenia. 2000 to zarabia kierownik, moze Pani dostać 2 ale brutto. To freelansuje w innym zawodzie, lepiej na tym wychodze, aczkolwiek zus to jakiś zart.

Do tego z racji pracy czesto jestem na rozmowach kwalifikacyjnych, stawke 4k może dostać mezczyzna z 30letnim stażem w zawodzie, o ile zgodzi się na degradacje do najnizszego stanowiska. Najwiecej zarabiają pracownicy pracujący na godziny, ktorzy biorą milion zmian.

I tak wyszlo, ze z miasta uciekło ok. 100tyś osob. Bo nie ma głupich, albo to, albo 1350 z opcją podwyżki kolo 40stki.

Jestem też dzialkowcem, naleze do zwiazku, i potwierdzam, ze to sie robi dla przyjemnosci, zysku na tym nie ma.

[201604130936]

Napisane przez a34

Zgadzam się oczywiście. Tylko o ile śmieszne jest jęczenie "olaboga, zarabiam tylko tyle, a myślałam, że dadzą mi 6 tysięcy", to pisanie przekwalifikuj się, wyjedź, do kogoś, kto nie jęczy tylko stwierdza fakt, też jest bez sensu.

Również się zgodzę. Zapomniałas tylko, ze Oye to Oye. Jej "styl" jest niereformowalny i żeby nie rozkręcila się kolejna gunwoburza w watku ekonomicznym, należy po prostu przymknac oko na niefortunne "wyrazenie mysli" przez nia. Zrzucam na karb braków w jezyku polskim xd bo przecież nie czego innego...

[a34]

Napisane przez harleyka

Również się zgodzę. Zapomniałas tylko, ze Oye to Oye. Jej "styl" jest niereformowalny i żeby nie rozkręcila się kolejna gunwoburza w watku ekonomicznym, należy po prostu przymknac oko na niefortunne "wyrazenie mysli" przez nia. Zrzucam na karb braków w jezyku polskim xd bo przecież nie czego innego...

To prawda. W dyskusję wchodzić nie warto, bo tylko rozwala się wątek.

[Kocurasek]

pytanie Autorki powinno być doprecyzowane.
Bo nie wiemy czy chodziło jej o "Czy wg Was zarobki 2,5 tysiąca miesięcznie na przeżycie to dużo czy mało ?", czy o
"Czy wg Was zarobki, które zaproponował mi pracodawca czyli 2,5 tysiąca miesięcznie to na dzisiejsze realia dużo czy mało ?

[invisible_01]

[1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;50890857]Dla osób, które ledwo wiążą koniec z końcem, bo zarabiają np. 1300, czy 1500 złotych to JEST bardzo dużo (w ich obecnej sytuacji), zrozumcie... Znam takie osoby, bliskie mnie, i wiem, że gdyby im zaproponowano taką kasę na rękę to by chyba ich normanie do Tworek w kaftanie bezpieczeństwa odwieźli z radości.[/QUOTE]
Gdzie by Cię odwieźli?

Ja rozumiem odpowiedzi: "Chciałabym tyle zarabiać, niestety nie mam co na to liczyć", ale twierdzić, że to bardzo dużo? To może 1000 zł też będzie bardzo dużo, bo są i tacy, którzy nie mają pracy w ogóle? 2500 zł to żadna kwota z kosmosu i tak - w małym mieście, jeśli ktoś ma mieszkanie po dziadkach i żyje bez kredytu, będzie go stać na całkiem sporo, ale nigdy to nie będzie dla mnie bardzo dużo. Ile w takim razie to byłoby 10.000?

[a34]

Napisane przez invisible_01

Gdzie by Cię odwieźli?

Ja rozumiem odpowiedzi: "Chciałabym tyle zarabiać, niestety nie mam co na to liczyć", ale twierdzić, że to bardzo dużo? To może 1000 zł też będzie bardzo dużo, bo są i tacy, którzy nie mają pracy w ogóle? 2500 zł to żadna kwota z kosmosu i tak - w małym mieście, jeśli ktoś ma mieszkanie po dziadkach i żyje bez kredytu, będzie go stać na całkiem sporo, ale nigdy to nie będzie dla mnie bardzo dużo. Ile w takim razie to byłoby 10.000?

Za dużo

[201604250941]

Moim zdaniem jak sie ma meza, ktory zarabia drugie tyle to starczy spokojnie na rate kredytu i na wakacje moze zostanie. Jak sie ma dziecko to juz na rate nie starczy.

[Rena]

Ale ustalcie w koncu czy maz w Polsce to koszt czy dodatkowy przychod bo czesc z Was pisze jakby Wasi misiowe byli na utrzymaniu partnerek albo co najmniej generowali Wam dodatkowe wydatki.

[201604250941]

Rena - zalezy jaki maz, wielu jest misiaczkow, ktorzy sa na utrzymaniu. Wielu misiaczków utrzymuje.

[Emir1994]

2500 zł na rękę to mało, kasjerka na kasie powinna minimum 4 tyś na rękę zarabiać.
Niestety ludzie mało zarabiają i w sumie sami sobie są winni bo wierzą politykom, którzy obiecują im złote góry.
Nie rozumiejąc, że to najbiedniejsi najwięcej wpłacają do budżetu państwa i to głownie oni utrzymują urzędników. Urzędnicy w podziękowaniu produkują jeszcze więcej idiotycznych przepisów aby zatrudniać wciąż nowych, co powoduje coraz więcej biedy.

[Kolor Bzu]

Napisane przez invisible_01

Gdzie by Cię odwieźli?

Ja rozumiem odpowiedzi: "Chciałabym tyle zarabiać, niestety nie mam co na to liczyć", ale twierdzić, że to bardzo dużo? To może 1000 zł też będzie bardzo dużo, bo są i tacy, którzy nie mają pracy w ogóle? 2500 zł to żadna kwota z kosmosu i tak - w małym mieście, jeśli ktoś ma mieszkanie po dziadkach i żyje bez kredytu, będzie go stać na całkiem sporo, ale nigdy to nie będzie dla mnie bardzo dużo. Ile w takim razie to byłoby 10.000?

Że 10 tysięcy to kwota pozwalająca zaspokoić wszystkie potrzeby,w tym zachcianki i pozwalająca oprócz normalnego życia dużo zaoszczędzić i zainwestować.

[Emir1994]

Napisane przez Kolor Bzu

Że 10 tysięcy to kwota pozwalająca zaspokoić wszystkie potrzeby,w tym zachcianki i pozwalająca oprócz normalnego życia dużo zaoszczędzić i zainwestować.

To tylko się Ci tak wydaje bo nie masz kredytu na dom, dwójki dzieci i wielu innych stałych wydatków. I wtedy się zastanawiasz czy jechać na tydz. czy 2 tyg. wakacji z rodziną (polskie morze lub góry).

[201604130936]

Napisane przez Rena

Ale ustalcie w koncu czy maz w Polsce to koszt czy dodatkowy przychod bo czesc z Was pisze jakby Wasi misiowe byli na utrzymaniu partnerek albo co najmniej generowali Wam dodatkowe wydatki.

Prawda na dzis: bo mezowie/misiowie sa rozni i nie da się tego ustalic? Oczywiście, ze dwom osobom zarabiajacym po 2,5k łatwiej się razem utrzymać niz osobno. A gdy jedna osoba zarabia 2,5, a druga 1,5 to wiadomo, ze ta druga "generuje koszty" dla pierwszej jesli mają wspolny budzet. We Francji chyba do podobnie dziala ne?

[uniperfect]

Napisane przez candycotton

Moim zdaniem jak sie ma meza, ktory zarabia drugie tyle to starczy spokojnie na rate kredytu i na wakacje moze zostanie. Jak sie ma dziecko to juz na rate nie starczy.

Starczy bez problemu. Mąż koleżanki zarabia tyle , no może ze 300 więcej, bo pracuje we wojsku, ona mniej zarabia , mają dziecko, mają kredyt hipoteczny, nie głodują, stać ją nawet na nianie było Ratę bodajże mi mówiła, że mają 1500 zł. Ja nie wiem jak ona to robiła Ale nie jeździła na wakacje, nie jadła kawioru itp Ubrania kupuje w tanich sklepach, nie w Zarze, czasami na szmateks zajrzy, ubrania dla dziecka dostała po innych dzieciach . Na obiad robi naleśniki, sos grzybowy, rosół itp Nie jada po restauracjach Nie chodzi do teatru itp bo w jej mieścinie nie ma takich rozrywek. Teraz będą mieć więcej kasy, bo mąż na misje wyjechał

[201604130936]

Napisane przez Emir1994

To tylko się Ci tak wydaje bo nie masz kredytu na dom, dwójki dzieci i wielu innych stałych wydatków. I wtedy się zastanawiasz czy jechać na tydz. czy 2 tyg. wakacji z rodziną (polskie morze lub góry).

Masz 10 000, zakladam, ze ta matka tych dzieci tez zarabia, nawet minimalnie. Uwazasz ze to minimum 11-12tys to kwota, z której nie da się oszczędzić na dłuższe wakacje i musisz się zastanawiac czy co? Xd z całego serca życzę ci takiej sytuacji i takich problemów i takiej pensji.

[Maguda_]

Napisane przez uniperfect

Starczy bez problemu. Mąż koleżanki zarabia tyle , no może ze 300 więcej, bo pracuje we wojsku, ona mniej zarabia , mają dziecko, mają kredyt hipoteczny, nie głodują, stać ją nawet na nianie było Ratę bodajże mi mówiła, że mają 1500 zł. Ja nie wiem jak ona to robiła Ale nie jeździła na wakacje, nie jadła kawioru itp Ubrania kupuje w tanich sklepach, nie w Zarze, czasami na szmateks zajrzy, ubrania dla dziecka dostała po innych dzieciach . Na obiad robi naleśniki, sos grzybowy, rosół itp Nie jada po restauracjach Teraz będą mieć więcej kasy, bo mąż na misje wyjechał

Przestań w końcu zaglądać innym ludziom do portfela i zajmij się swoim życiem. O innych wiesz wszystko, a swoich problemów nie potrafisz rozwiązać. Przepraszam, ale czytanie tego ciągle tego samego latami w plociuchowatym tonie już mi wychodzi uszami Chyba czas dodać pierwszego ignora.

[Kolor Bzu]

Napisane przez Emir1994

To tylko się Ci tak wydaje bo nie masz kredytu na dom, dwójki dzieci i wielu innych stałych wydatków. I wtedy się zastanawiasz czy jechać na tydz. czy 2 tyg. wakacji z rodziną (polskie morze lub góry).

Tyle stałych wydatków ile przeciętny czlowiek- wszelkie rachunki, wydatki na soczewki, tabletki anty, na fizjoterapię TŻ-a, na utrzymanie i doposażenie mieszkania, na moją uczelnie, uczelnie TŻ-a, stałe wydatki na jedzenie, kosmetyki, ciuchy, na hobby, wyjazdy
I o zgrozo udaje nam się teraz mieć zapas finansowy na tyle duży, że dziecko ( o ile nei wymagałoby specjalistycznego leczenia) nie obniżyłoby nam standardu życia. Dlatego jakbyśmy mieli 10 tysiecy to wiem ze spokojnie cała nadwyżka w stosunku do tego, co teraz zarbiamy mogłaby iść na inwestycje.

[201604250941]

No wlasnie ja trzymam rezerwy bo potrzebuje leczenia, co jakis czas cos wyjdzie, musze isc prywatnie, kupic leki itd. Nie odwazylabym sie brac kredytu/miec dziecka, kiedy wychodze co miesiac na 0.

[uniperfect]

Napisane przez Kolor Bzu

Że 10 tysięcy to kwota pozwalająca zaspokoić wszystkie potrzeby,w tym zachcianki i pozwalająca oprócz normalnego życia dużo zaoszczędzić i zainwestować.

Dokładnie. Zgadzam się z tobą. Ja nie wiem co ludzie muszą jeść, gdzie się ubierać, że z 10 000 nie zaoszczędzą nic. No chyba, że kobiety kupują torebki za 6000 zł ( była kiedyś na wizażu laska, co się chwaliła, że kupuje torebki po 6000 zł) . Nawet mając 3 dzieci jesteśmy w stanie co miesiąc dużo zaoszczędzić.

[a34]

Napisane przez uniperfect

Dokładnie. Zgadzam się z tobą. Ja nie wiem co ludzie muszą jeść, gdzie się ubierać, że z 10 000 nie zaoszczędzą nic. No chyba, że kobiety kupują torebki za 6000 zł ( była kiedyś na wizażu laska, co się chwaliła, że kupuje torebki po 6000 zł) . Nawet mając 3 dzieci jesteśmy w stanie co miesiąc dużo zaoszczędzić.

Szok i niedowierzanie. To nie robią tych torebek tylko po to, żeby stały w sklepach?

[201608010929]

Napisane przez uniperfect

Starczy bez problemu. Mąż koleżanki zarabia tyle , no może ze 300 więcej, bo pracuje we wojsku, ona mniej zarabia , mają dziecko, mają kredyt hipoteczny, nie głodują, stać ją nawet na nianie było Ratę bodajże mi mówiła, że mają 1500 zł. Ja nie wiem jak ona to robiła Ale nie jeździła na wakacje, nie jadła kawioru itp Ubrania kupuje w tanich sklepach, nie w Zarze, czasami na szmateks zajrzy, ubrania dla dziecka dostała po innych dzieciach . Na obiad robi naleśniki, sos grzybowy, rosół itp Nie jada po restauracjach Nie chodzi do teatru itp bo w jej mieścinie nie ma takich rozrywek. Teraz będą mieć więcej kasy, bo mąż na misje wyjechał

Gorzej, jak z tej misji wróci bez ręki albo bez nogi. Albo bez jednego i drugiego. Albo wcale nie wróci. Ale co tam, zona dostanie ubezpieczenie, a dzieci rente. To jest życie, nie?

[Nameria]

Napisane przez uniperfect

Dokładnie. Zgadzam się z tobą. Ja nie wiem co ludzie muszą jeść, gdzie się ubierać, że z 10 000 nie zaoszczędzą nic. No chyba, że kobiety kupują torebki za 6000 zł ( była kiedyś na wizażu laska, co się chwaliła, że kupuje torebki po 6000 zł) . Nawet mając 3 dzieci jesteśmy w stanie co miesiąc dużo zaoszczędzić.

Jak ją stać to kupuje, nie będzie do Porsche wsiadała z torebką z Zary
Jedni żyją oszczędnie, jedzą makaron, wakacje spędzają na działce rodziców inni co drugi dzień idą do restauracji, mają drogie hobby i dwa razy do roku wyjeżdżają w tropiki. Dlatego jedni z 10000 zaoszczędzą dużo, innym nie zostanie nic.

[Kocurasek]

Napisane przez Rena

Ale ustalcie w koncu czy maz w Polsce to koszt czy dodatkowy przychod bo czesc z Was pisze jakby Wasi misiowe byli na utrzymaniu partnerek albo co najmniej generowali Wam dodatkowe wydatki.

a jak taka Jadzia nie ma męża?

Napisane przez Rena

Nie mam dzialki pod miastem by spedzac na niej nudne i nieatrakcyjne walacje. Czy to znaczy ze jestem biedniejsza od pani Jadzi?

to zależy ile kosztowały Twoje torebki

[201607111042]

To zależy od miejsca zamieszkania, jak juz wielu pisało. Na wsi to całkiem sporo (zakładając, że ktoś pracuje tam gdzie mieszka i nie musi wydawać horrendalnych sum na do dojazdy 30 km w jedną stronę), w małym miasteczku jakoś ujdzie, w większym mieście moim zdaniem masakra, sorry. Wynajem mieszkania i rachunki to połowa pensji, do tego jedzenie, utrzymanie samochodu, no i zostanie może na kino raz w miesiącu. Życie od pierwszego do pierwszego, a ja jednak chciałabym czegoś więcej. Pensja, która by mnie całkowicie satysfakcjonowała, to 8 tys miesięcznie przy założeniu, że żyję sama. Stać by mnie było na mieszkanie, przyjemności, wakacje i jeszcze coś bym odłożyła. Ale do w miarę wygodnego życia w pojedynkę wystarczyłyby mi ok. 4 tysiące. 2,5 to trochę za mało, da się przeżyć, jasne, za 1500 też się da, od biedy nawet za 1000, ale w moim odczuciu na poziomie dużo niższym niż średni.

[OYE]

Napisane przez zakonna

A niech dostanę ostrzeżenie. OYE Go and f...k yourself

Szok ze z takim angielskim nie ruszasz w swiat. Desperatka, wspolczuje

Napisane przez amelsss

Nope.

Nie każdy chce i ma możliwość wyjechać do pracy za granicę lub zmieniać po raz setny kwalifikacje, szczególnie jeśli mówimy o ludziach po 50tce czy 60tce, takimi są moi rodzice, także nie wymyślam z powietrza. Znam sytuację z doświadczenia.
Po prostu niektóre pensje są bardzo niewspólmierne do ciężaru pracy i wysiłku, jaki w nią wkładamy. Nie zawsze da się zmienić pracę lub ją rzucić, bo co wtedy? Jeść gruz i zęby w ścianę? Co poradzisz pani po 60tce, która kiedyś pracowała w finansach, potem musiała odejść ze względu na dzieci, zrobiła inną szkołę, zdobyła dyplom, pracuje, ale za 1350zl? Wyjazd za granicę po 60tce i dobicie kręgosłupa?

Ale to sie planuje cale zycie a nie po 60tce
Jak robisz dyplom/szkole/zawod to warto sie dowiedziec ile placa I czy warto inwestowac swoj czas I wysilek.

Napisane przez a34

Wszystkie nauczycielki mają wyjechać lub/i zostać programistami?

Wiesz jak dobrze by bylo dla zawodu, pensje odrazu by poszly w gore jak by nie bylo ludzi do pracy.

[Mijanou]

Napisane przez OYE

wybor wybor wybor kazdy ma wybor zostac lub zmienic miejsce zamieszkanie. Cale zycie wybieramy i podejmujemy decyzje ( a nie budzimy sie po 40 czy 50 ze nie ma pracy i perspektyw na lepsze)
Jak ktos wybiera byc biedna sprzataczka cale zycie to jej wybor.
Jak ktos wybiera byc biedna nauczycielka i siedziec w miejscu bez perspektyw na lepsza przyszlosc to jej wybor. Mozliwosci sa w innych miejscach.

Mhm.
A wiesz, jak wygląda sytuacja w tzw, popegeerowskich wsiach zabitych dechami, gdzie jeździ jeden PKS dziennie a nauka kończy się na podstawówce/gimnazjum? I tak z pokolenia na pokolenie. Kto więc niby ma być wzorcem do zmian dla młodego pokolenia, skoro od małego uczą się jedynie stawać w kolejce po zasiłek? Kto im ma pokazać, czym jest świadome podejmowanie decyzji?
No i powiedz: "wyjedź" pani Jadzi, która uczciwie, na miarę swojego wykształcenia (a raczej jego braku) i sił całe życie uczciwie zasuwała. Miałabyś siłę i odwagę zaczynać wszystko od nowa, od zera, w nowym miejscu jako 50-60 latka?

A gdyby nie te "biedne nauczycielki" to do tej pory jedynym źródłem wiedzy byłaby dla Ciebie Biblia Pauperum, o ile wiesz, co to jest, w co wątpię sądząc po farmazonach, które tu wypisujesz.

Podobnie, jak Małgorzata jestem gotowa przyjąć karę od moda za powyższe słowa ale są jakieś granice indolencji, które jestem w stanie tolerować.

---------- Dopisano o 22:49 ---------- Poprzedni post napisano o 22:45 ----------

Napisane przez uniperfect

Starczy bez problemu. Mąż koleżanki zarabia tyle , no może ze 300 więcej, bo pracuje we wojsku, ona mniej zarabia , mają dziecko, mają kredyt hipoteczny, nie głodują, stać ją nawet na nianie było Ratę bodajże mi mówiła, że mają 1500 zł. Ja nie wiem jak ona to robiła Ale nie jeździła na wakacje, nie jadła kawioru itp Ubrania kupuje w tanich sklepach, nie w Zarze, czasami na szmateks zajrzy, ubrania dla dziecka dostała po innych dzieciach . Na obiad robi naleśniki, sos grzybowy, rosół itp Nie jada po restauracjach Nie chodzi do teatru itp bo w jej mieścinie nie ma takich rozrywek. Teraz będą mieć więcej kasy, bo mąż na misje wyjechał

Mam nadzieję, że z niej wróci zdrowy na ciele i umyśle. Szczerze mówiąc uważam wyjazd na "misję" to dość ryzykowny i nieprzemyślany sposób poprawy sytuacji materialnej.

[OYE]

Napisane przez Mijanou

Mhm.
A wiesz, jak wygląda sytuacja w tzw, popegeerowskich wsiach zabitych dechami, gdzie jeździ jeden PKS dziennie a nauka kończy się na podstawówce/gimnazjum? I tak z pokolenia na pokolenie. Kto więc niby ma być wzorcem do zmian dla młodego pokolenia, skoro od małego uczą się jedynie stawać w kolejce po zasiłek? Kto im ma pokazać, czym jest świadome podejmowanie decyzji?
No i powiedz: "wyjedź" pani Jadzi, która uczciwie, na miarę swojego wykształcenia (a raczej jego braku) i sił całe życie uczciwie zasuwała. Miałabyś siłę i odwagę zaczynać wszystko od nowa, od zera, w nowym miejscu jako 50-60 latka?

A gdyby nie te "biedne nauczycielki" to do tej pory jedynym źródłem wiedzy byłaby dla Ciebie Biblia Pauperum, o ile wiesz, co to jest, w co wątpię sądząc po farmazonach, które tu wypisujesz.

Podobnie, jak Małgorzata jestem gotowa przyjąć karę od moda za powyższe słowa ale są jakieś granice indolencji, które jestem w stanie tolerować.
.

nie musze. Polska to nie Korea Polnocna i nie rodzisz sie sprzataczka. Jakims cudem nie jednemu Polakowi udalo sie wyjechac z tych wsi zabitych dechami. Poprostu cuda.

---------- Dopisano o 22:07 ---------- Poprzedni post napisano o 21:59 ----------

Napisane przez Mijanou

Podobnie, jak Małgorzata jestem gotowa przyjąć karę od moda za powyższe słowa ale są jakieś granice indolencji, które jestem w stanie tolerować.

.

nalezy wam sie zlota gwiazda za bohaterstwo

[201604250941]

Obecnie wsie się wyludniają, wszyscy walą do miasta. Ja proponuję wrócić do tematu osób młodych i odciać kreską ludzi z poprzedniego ustroju politycznego, układali sobie życie w innym ustroju. Zostawmy Panią Jadzię, wroćmy do Nikoli i Brajana, lat 20- 30, ktorzy wyksztalcenie wybieraja w gospodarce wolnorynkowej, gdzie wiadomo ile dany zawod zarabia.

[Mijanou]

Napisane przez OYE

nie musze. Polska to nie Korea Polnocna i nie rodzisz sie sprzataczka. Jakims cudem nie jednemu Polakowi udalo sie wyjechac z tych wsi zabitych dechami. Poprostu cuda.

---------- Dopisano o 22:07 ---------- Poprzedni post napisano o 21:59 ----------



nalezy wam sie zlota gwiazda za bohaterstwo

Owszem. 1% zapewne miał szczęście być we właściwym czasie we właściwym miejscu i spotkać kogoś, kto pomógł i podał rękę lub po prostu otworzył oczy i wskazał, że może być inaczej. Pozostaje więc kwestia tych 99%, więc proporcje mówią same za siebie.

Nie, to nie bohaterstwo. To kwestia odpowiedzialności za słowo. Też skorzystaj czasem z tej opcji, OYE.

---------- Dopisano o 23:37 ---------- Poprzedni post napisano o 23:22 ----------

Napisane przez candycotton

Obecnie wsie się wyludniają, wszyscy walą do miasta. Ja proponuję wrócić do tematu osób młodych i odciać kreską ludzi z poprzedniego ustroju politycznego, układali sobie życie w innym ustroju. Zostawmy Panią Jadzię, wroćmy do Nikoli i Brajana, lat 20- 30, ktorzy wyksztalcenie wybieraja w gospodarce wolnorynkowej, gdzie wiadomo ile dany zawod zarabia.

Ech, Cotton, to nie takie proste, bo można i nie można.
Myślę, że w większym mieście to rzeczywiście, masz rację. Nikolki i Brajanki mają więcej możliwości i perspektyw. Nawet, jeśli w domu nie ma wzorca poza szlacheckimi paczkami i comiesięcznymi wycieczkami do MOPSu to jednak mają większe szanse wyrwania się z zaklętego kręgu i negatywnych nawyków wpojonych im w domu.

Jednak o wiele trudniej jest rozstać się z poprzednim ustrojem (czy tokiem myślenia z poprzedniego ustroju) w takich zapomnianych przez Boga i ludzi wioskach Polski B, gdzie jest jeden sklep na trzy wsie i nic poza tym. A, i obowiązkowo jeszcze kosciół i dzieci produkuje się w ramach jedynej dostępnej rozrywki i nie zawsze po trzeźwemu. W sumie ani rodzice, ani państwo tymi Brajankami się tam nie zajmuje a jeśli już to w większości są to działania pozorowane.