Grażyna i Janusz choinki szukają i na kolejki w sklepach już narzekają - cz. 7

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;83094876]Ręka w górę komu na hasło krąg życia załącza się piosenka z Króla Lwa

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Mi bardziej Elton John jako taki, ale zgłaszam się

[I ona]

Napisane przez Nightmare666

Dobrze, ale takie pytania nie biją tak po uszach gdy padają z ust osób nam bliskich, znanych. Chociaż i tak mało kto lubi takie pytania. Nie wiem co ma na celu wypytywanie przez obce całkiem osoby, chyba, że podniesienie swego ego i kolejnej bajdy do kolekcji



Nie załączyła się

No właśnie do tego, że jeśli odpowiesz coś interesującego to do tygodnia wie już o tym cała wieś. Ja myślałam, że coś się zmienia u mnie w rejonie, ale nic, jak było tak jest. Każdy o każdym ma najwięcej do powiedzenia. Może temu, że pokolenie tych plotkar jeszcze żyje, a na emeryturze to i czasu więcej na pierdoły. I najważniejsze jak po ślubie nie ma dziecka do roku no to wiadomo "ni mogą mieć" albo "łona pewnie ni może mieć".

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Nightmare666]

Napisane przez I ona

No właśnie do tego, że jeśli odpowiesz coś interesującego to do tygodnia wie już o tym cała wieś. Ja myślałam, że coś się zmienia u mnie w rejonie, ale nic, jak było tak jest. Każdy o każdym ma najwięcej do powiedzenia. Może temu, że pokolenie tych plotkar jeszcze żyje, a na emeryturze to i czasu więcej na pierdoły. I najważniejsze jak po ślubie nie ma dziecka do roku no to wiadomo "ni mogą mieć" albo "łona pewnie ni może mieć".

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

O matko z ust mi to wyjęłaś! Mój kuzyn ma padaczkę genetyczną i świadomie z żoną nie chce mieć dzieci by genu nie przekazać, a są 9 lat po ślubie. Ale i tak bajdy wiedzą lepiej i mówią, że dzieci mieć nie mogą
Albo moja ciotka głosiła, że jej syn na pewno jest bezpłodny, bo jest już ze 3 lata z dziewczyną i nie mają dziecka Nie docierało do niej, że nie planują, bezpłodny i koniec!!11!!

[I ona]

Tak w ogóle to jest niepojęte, że ktoś dzieci nie planuje teraz albo w ogóle. U mnie w rodzinnych okolicach mentalność ludzi to jakieś średniowiecze. I właśnie typowe Grażynki z plotami z pododawanymi zmyślonymi historiami. Ja niedawno dowiedziałam się, że moja jedna koleżanka ma 20 lat starszego chłopa i jest siwy dziadkowaty już, a druga z "chłopem" nie mieszka, rozeszli sie. A prawda jest taka, że pierwszej facet jest 11 lat starszy, a drugiej jest za granicą i zarabia na dom, zjeżdza często i wszystko u nich ok. Tak wiec mało, że ploty to jeszcze pozmyślane, żeby tylko większa sensacja była. W ogóle mój chrzestny do typowy Janusz, sołtys, skarbnica wiedzy, plot takich że głowa boli. Wie wszystko, obgada każdego. A sam na imprezę potrafi przyjść w garniturze i z reklamówką w ręku

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[liselotta]

Jeśli chodzi o niedyskretne pytania na temat dzieci to na wątku bezdzietne z wyboru roi się od takich historii.
Ja rozmawiając z ludźmi w ogóle nigdy nie zaczynam tematu dzieci bo to bardzo intymny temat (zwłaszcza jak para chce mieć dzieci a nie może).


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[MiamiGlow]

Nie wiem czy to Grażynowanie, ale niesamowicie wkurzają mnie niektórzy wykładowcy. Tacy, co ocena naprawdę zależy tylko od ich humoru. Na przykład kobieta, która trzymała mnie godzinę na egzaminie ustnym i przez ten cały czas na zmianę irytowała się, że nic nie umiem i w ogóle dno, a zaraz potem, że jestem bystra, dobrze wnioskuję i w ogóle egzamin idzie super. Dawno nie widziałam takiego rozchwiania emocjonalnego .

Albo jak wymyślają sobie wytyczne i pamiętają o nich tylko jak im wygodnie.

[Lottie69]

Napisane przez MiamiGlow

Nie wiem czy to Grażynowanie, ale niesamowicie wkurzają mnie niektórzy wykładowcy. Tacy, co ocena naprawdę zależy tylko od ich humoru. Na przykład kobieta, która trzymała mnie godzinę na egzaminie ustnym i przez ten cały czas na zmianę irytowała się, że nic nie umiem i w ogóle dno, a zaraz potem, że jestem bystra, dobrze wnioskuję i w ogóle egzamin idzie super. Dawno nie widziałam takiego rozchwiania emocjonalnego .

Albo jak wymyślają sobie wytyczne i pamiętają o nich tylko jak im wygodnie.

Wykładowcy to temat rzeka. Teraz mam zajęcia z eksploatacji maszyn, zamiast poruszać tę tematykę wymyślił sobie projekty - rysowanie wymyślonych przez niego elementów i debatowanie nad tym. Plus masa opowieści dziwnej treści, które nie trzymają się elementarnych faktów. No ale czego tu oczekiwać od pana robiącego karierę w prl-u, przecież nie można dać godzin młodym doktorantom, będącym na bieżąco z rynkiem

[I ona]

Dziewczyny mam taki głupi "problem", a raczej zagwozdkę. Z mężem remontujemy mój rodzinny dom, w związku z tym zwłaszcza mój mąż przebywa tam bardzo dużo i często. Sąsiedzi to w większości rodzina, ale nie tylko. Uznał za stosowne, aby zawsze dzień dobry starszym powiedzieć, skoro jest tam non stop widziany. No i ok. Ale mam taką sąsiadkę, a w zasadzie żonę sąsiada. Ja jej praktycznie nie znam, odbrobinę z widzenia. Jak oni się pobierali to ja praktycznie w domu nie mieszkałam, a potem kilka dlugich lat byłam za granicą, mama też, więc mega rzadko bywałam w domu. Oni teraz wybudowali dom za naszym. I ona kilka razy dziennie przechodzi z tego domu nowego do domów teściów obok naszego domu. Ja nadal tam rzadko bywam, więc specjalnie jej nie widuje. Natomiast mój mąż widzi ją non stop i kiedyś powiedział do niej "cześć", ona odpowiedziała. No i teraz tak się z nią wita. Tylko mnie nurtuje czy on nie zachował sie niekulturalnie mówiąc cześć a nie dzień dobry. On mówi, że jakoś z automatu tak powiedział, bo obok do wszystkich młodych tak mówi. Tylko z nimi się zna. Nie pomyślał. Kobieta jest 4 lata młodsza od niego, ma dzieci. W sumie nie znają się. Wiem, że to głupie ale ktoś mógłby odebrać to chyba za sebiksowe zachowanie. Sam się potem zastanowił, no ale teraz ma z tonu cześć na dzień dobry przejść - to tak raczej bez sensu. Tym bardziej, że ona mu odpowieda to cześć. Głupia sytuacja. Piszę tutaj, bo może to takie właśnie sebiksowe zachowanie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Ja z wielką chęcią i radością przyjmuję, jak ktoś w moim wieku lub nawet trochę starszy od razu przechodzi ze mną na ty czy wita się właśnie cześć. Zwykle z wszystkimi jestem początkowo na pani i potem trzeba oficjalnie przechodzić na ty, o wiele bardziej wolę tak od razu. Oczywiście mówię o sytuacjach nieoficjalnych. Więc dla mnie żaden sebiks.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ajah]

problemu nie widze.
zarówno sąsiadka jak i mąż mogą zacząć mówić dzień dobry/ witaj jeśli im przeszkadza.
sama też bym tego 'czesc' nie uznała za niestosowne.


Sent from my SM-G935F using Tapatalk

[cavvythecat]

Napisane przez I ona

Dziewczyny mam taki głupi "problem", a raczej zagwozdkę. Z mężem remontujemy mój rodzinny dom, w związku z tym zwłaszcza mój mąż przebywa tam bardzo dużo i często. Sąsiedzi to w większości rodzina, ale nie tylko. Uznał za stosowne, aby zawsze dzień dobry starszym powiedzieć, skoro jest tam non stop widziany. No i ok. Ale mam taką sąsiadkę, a w zasadzie żonę sąsiada. Ja jej praktycznie nie znam, odbrobinę z widzenia. Jak oni się pobierali to ja praktycznie w domu nie mieszkałam, a potem kilka dlugich lat byłam za granicą, mama też, więc mega rzadko bywałam w domu. Oni teraz wybudowali dom za naszym. I ona kilka razy dziennie przechodzi z tego domu nowego do domów teściów obok naszego domu. Ja nadal tam rzadko bywam, więc specjalnie jej nie widuje. Natomiast mój mąż widzi ją non stop i kiedyś powiedział do niej "cześć", ona odpowiedziała. No i teraz tak się z nią wita. Tylko mnie nurtuje czy on nie zachował sie niekulturalnie mówiąc cześć a nie dzień dobry. On mówi, że jakoś z automatu tak powiedział, bo obok do wszystkich młodych tak mówi. Tylko z nimi się zna. Nie pomyślał. Kobieta jest 4 lata młodsza od niego, ma dzieci. W sumie nie znają się. Wiem, że to głupie ale ktoś mógłby odebrać to chyba za sebiksowe zachowanie. Sam się potem zastanowił, no ale teraz ma z tonu cześć na dzień dobry przejść - to tak raczej bez sensu. Tym bardziej, że ona mu odpowieda to cześć. Głupia sytuacja. Piszę tutaj, bo może to takie właśnie sebiksowe zachowanie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Wątpię, że uznała to za nietakt. Osobiście nie lubię paniować z osobami w moim wieku lub młodszymi, strasznie nienaturalne i dziwne.

[kalor]

Jakby jej przeszkadzało, to pewnie by odpowiadała dzień dobry

A co do wykładowców, dzisiaj nasz prowadzący maglowal chłopaka na dopytce z kolokwium przez bitą godzinę to nawet egzaminy ustne są krótsze. Strasznie mnie irytuje, jak niektórzy myślą, że prowadzą najważniejsze przedmioty na świecie i maglują tyle czasu na dopytkach, które raczej powinny być krótsze - w końcu tylko dopytuje, nie przepytuje z całego materiału.

---------- Dopisano o 15:14 ---------- Poprzedni post napisano o 15:11 ----------

I jeszcze nikt mnie nie pytał o kawalerów pochodzę z małego miasta, ale nie rozmawiam z ludźmi stamtąd oprócz mojej rodziny, moi rodzice są niezbyt towarzyscy, babcia za to zna każdego, ale mnie zupełnie nie obchodzi z kim o mnie gada, dopóki do mnie to nie dociera a rodzinę (nawet wszystkie dalekie ciotki i inne pociotki) mam niewtrącającą się. Szczęście!

[Pani_Mada]

Napisane przez kalor

(...)
A co do wykładowców, dzisiaj nasz prowadzący maglowal chłopaka na dopytce z kolokwium przez bitą godzinę to nawet egzaminy ustne są krótsze. Strasznie mnie irytuje, jak niektórzy myślą, że prowadzą najważniejsze przedmioty na świecie i maglują tyle czasu na dopytkach, które raczej powinny być krótsze - w końcu tylko dopytuje, nie przepytuje z całego materiału.(...)

czasem prowadzącemu bardziej zależy niż studentowi i dopytka trwa tyle, bo prowadzący stara się znaleźć coś co student umie .
też dopytywałam studentkę godzinę prawie. mogłam to zrobić w 5 min, postawić 2 i skazać tym samym na dziekankę przez za duży deficyt ECTS. a tak to wkońcu zapytałam ją o coś co umiała i dostała to naciągane 3. i też ludzie komentowali, że zwariowałam, żeby tyle studentów męczyć

[kalor]

Napisane przez Pani_Mada

czasem prowadzącemu bardziej zależy niż studentowi i dopytka trwa tyle, bo prowadzący stara się znaleźć coś co student umie .
też dopytywałam studentkę godzinę prawie. mogłam to zrobić w 5 min, postawić 2 i skazać tym samym na dziekankę przez za duży deficyt ECTS. a tak to wkońcu zapytałam ją o coś co umiała i dostała to naciągane 3. i też ludzie komentowali, że zwariowałam, żeby tyle studentów męczyć

A nieee, to jeśli chodzi o takie końcowe zaliczenia, to byłabym pewnie bardzo wdzięczna, chociaż wykończona ale jeśli chodzi o pierwszy termin kolokwium, to chyba wolałabym już napisać spokojnie poprawkę niż się tak męczyć, po takim maglu musiałabym chyba tydzień odpoczywać

[Limonka2738]

Napisane przez kalor

A nieee, to jeśli chodzi o takie końcowe zaliczenia, to byłabym pewnie bardzo wdzięczna, chociaż wykończona ale jeśli chodzi o pierwszy termin kolokwium, to chyba wolałabym już napisać spokojnie poprawkę niż się tak męczyć, po takim maglu musiałabym chyba tydzień odpoczywać

Taaaak...

To uczucie, kiedy prowadzący pyta i pyta, i w końcu "Jest 4, chce pani próbować na 5?", a mnie już nie ma, bo mam serdecznie dość.

Gdyby chodziło o maglowanie godzinne, to bym też wzięła 2 i nara, nawet na ostatnim terminie.

Ale wiadomo, każdy jest inny.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kalor]

Napisane przez Limonka2738

Taaaak...

To uczucie, kiedy prowadzący pyta i pyta, i w końcu "Jest 4, chce pani próbować na 5?", a mnie już nie ma, bo mam serdecznie dość.

Gdyby chodziło o maglowanie godzinne, to bym też wzięła 2 i nara, nawet na ostatnim terminie.

Ale wiadomo, każdy jest inny.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Jakbym musiała powtarzać rok czy płacić grube tysiące za warunek, to bym płakała z wdzięczności za taką możliwość, rodziców stać na jednorazowe poratowanie mnie, ale tego nie zrobią, więc zdać w ostatnim terminie muszę ale to już wtedy spinam tyłek mocno i się uczę tak, żeby maglować mnie nie trzeba było

Ale na pierwszym terminie podziękuję, a dopytka przy zdanym egzaminie czy kolokwium na wyższą ocenę to już w ogóle... Stypendium naukowe mi nie grozi, więc wolę sobie oszczędzić stresu, taka mało ambitna jestem, jeśli chodzi o oceny (jeśli chodzi o wiedzę, to zdarza mi się doczytać już po egzaminie, jeśli nie jestem zadowolona z mojego poziomu)

[Pani_Mada]

ja pozwalam poprawiać oceny pozytywne, ale ustnie (podstawowe kolokwium jest pisemne). nie spodziewałam się tłumów i się mocno zdziwiłam. prawie połowa grupy chciała poprawiać. i to 4, a nie naciągane trójczyny

[kalor]

Napisane przez Pani_Mada

ja pozwalam poprawiać oceny pozytywne, ale ustnie (podstawowe kolokwium jest pisemne). nie spodziewałam się tłumów i się mocno zdziwiłam. prawie połowa grupy chciała poprawiać. i to 4, a nie naciągane trójczyny

To u nas raczej większość się cieszy z pozytywnej oceny i przechodzi do nauki innych rzeczy lub do upragnionego wolnego chociaż mieliśmy możliwośc na przykład zwolnienia z egzaminu z angielskiego od średniej 4,1 ze wszystkich semestrów, nieliczne osoby postanowiły mimo wszystko pójść na egzamin i próbować poprawić 4 lub 4,5 na 5, zdziwiłam się mocno, ja wolałam zabrać się szybko za naukę do egzaminów z przedmiotów-kobył. Tez się zdziwiłam tym, co piszesz, spodziewałabym się kilku osób walczących o stypendium, ale tłumy? Chyba że już nie mieli nic innego do zdania

[Limonka2738]

Napisane przez kalor

Jakbym musiała powtarzać rok czy płacić grube tysiące za warunek, to bym płakała z wdzięczności za taką możliwość, rodziców stać na jednorazowe poratowanie mnie, ale tego nie zrobią, więc zdać w ostatnim terminie muszę ale to już wtedy spinam tyłek mocno i się uczę tak, żeby maglować mnie nie trzeba było

Ale na pierwszym terminie podziękuję, a dopytka przy zdanym egzaminie czy kolokwium na wyższą ocenę to już w ogóle... Stypendium naukowe mi nie grozi, więc wolę sobie oszczędzić stresu, taka mało ambitna jestem, jeśli chodzi o oceny (jeśli chodzi o wiedzę, to zdarza mi się doczytać już po egzaminie, jeśli nie jestem zadowolona z mojego poziomu)

U mnie na szczęście warunki były tanie jak barszcz, bo wszyscy je mieli.

Jak na innych wydziałach studenci liczą średnią przed egzaminami "dobra, jak z historii dostanę 5 to będzie 4,8" to myśmy siedzieli i liczyli "ok, uwaliłam już lipidy, pewnie nie zdam bioinformatyki, więc muszę zdać tlen i biofizykę białek"

Dobre czasy.

"Jak myślisz, twój warunek dofinansował sprzęt do MS czy nowe wirówki?" to był chyba slogan wydziału.

A studiowalam 3 inne kierunki i nigdy nie miałam warunku, więc problem nie był we mnie. Dlatego jakoś tak wizja warunku mnie nie przeraża.

Ale koleżanka, która została na medycynie i z którą utrzymywałam kontakt miała warunek z biochemii. 2 tysie chyba dała, ja bym to rzuciła w cholerę, gdybym tego nie rzuciła po pierwszym roku.

Mój chłopak dał tysiaka.

Ja najwięcej zapłaciłam 225zł.

Ale pewnie dla świętego spokoju dałabym te dwa tysie, byle mnie już nie odpytywali, taki mam charakter.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 10:32 ---------- Poprzedni post napisano o 10:27 ----------

Napisane przez Pani_Mada

ja pozwalam poprawiać oceny pozytywne, ale ustnie (podstawowe kolokwium jest pisemne). nie spodziewałam się tłumów i się mocno zdziwiłam. prawie połowa grupy chciała poprawiać. i to 4, a nie naciągane trójczyny

Wow. Ale nadgorliwi, 4 to solidna ocena.

W życiu nie poszłabym na taką dopytkę, nawet gdyby mi ktoś zaproponował.

Raz w życiu byłam na dopytkach, przedmiot miał 5 prowadzących z różnych metod analizy i jedna z nich nie dawała mi spokoju, tylko kazała to 2 poprawiać chyba z 5 razy. A ja wciąż nie rozumiem tej metody i nigdy nie zrozumiem. To jakiś XIX-wieczny wymysł był w ogóle i nikt tego nie stosuje już dziś, mamy technologię, te sprawy. Tak marzyłam, żeby dali mi to 2 i zostawili w spokoju!

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Pewnie poprawiają, bo im brakuje do średniej.

[Pani_Mada]

Napisane przez kalor

To u nas raczej większość się cieszy z pozytywnej oceny i przechodzi do nauki innych rzeczy lub do upragnionego wolnego chociaż mieliśmy możliwośc na przykład zwolnienia z egzaminu z angielskiego od średniej 4,1 ze wszystkich semestrów, nieliczne osoby postanowiły mimo wszystko pójść na egzamin i próbować poprawić 4 lub 4,5 na 5, zdziwiłam się mocno, ja wolałam zabrać się szybko za naukę do egzaminów z przedmiotów-kobył. Tez się zdziwiłam tym, co piszesz, spodziewałabym się kilku osób walczących o stypendium, ale tłumy? Chyba że już nie mieli nic innego do zdania

mieli mieli ale mój przedmiot ma 9 ECTS a ocena z laboratorium to 50% oceny z przedmiotu. aczkolwiek szansy na stypendium nie mieli bo to ich przedostatni semestr był. dlatego też nie spodziewałam się tłumów i się mocno zdziwiłam

[61a08125505a341f1365cc627294330b05bf0ff7_5eb5e47234ae2]

Ostatnio na ślubie znajomych poznałam ojca pewnej koleżanki. Jak tylko podeszłam się przywitać to zaczął sypać prymitywnymi zboczonymi kawałami, których dosłownie nie dało się słuchać. Koleżanka do niego: "tato, przestań, proszę cię skończ" itp. a ten nic, tak się nakręcił,że nie mógł przestać i każdą rozmowę sprowadzał do tematu seksu szczerząc przy tym beżowe zębiska. To było odrażające. Gapił się na mnie lubieżnym wzrokiem i tak się do mnie przybliżał, że myślałam, że zaraz na mnie wejdzie, ja krok w tył, ten krok w przód, ja w tył, ten w przód i szczerzy te beżowe zęby, aż mi się niedobrze robiło.

[kalor]

Napisane przez Limonka2738

U mnie na szczęście warunki były tanie jak barszcz, bo wszyscy je mieli.

Jak na innych wydziałach studenci liczą średnią przed egzaminami "dobra, jak z historii dostanę 5 to będzie 4,8" to myśmy siedzieli i liczyli "ok, uwaliłam już lipidy, pewnie nie zdam bioinformatyki, więc muszę zdać tlen i biofizykę białek"

Dobre czasy.

"Jak myślisz, twój warunek dofinansował sprzęt do MS czy nowe wirówki?" to był chyba slogan wydziału.

A studiowalam 3 inne kierunki i nigdy nie miałam warunku, więc problem nie był we mnie. Dlatego jakoś tak wizja warunku mnie nie przeraża.

Ale koleżanka, która została na medycynie i z którą utrzymywałam kontakt miała warunek z biochemii. 2 tysie chyba dała, ja bym to rzuciła w cholerę, gdybym tego nie rzuciła po pierwszym roku.

Mój chłopak dał tysiaka.

Ja najwięcej zapłaciłam 225zł.

Ale pewnie dla świętego spokoju dałabym te dwa tysie, byle mnie już nie odpytywali, taki mam charakter.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 10:32 ---------- Poprzedni post napisano o 10:27 ----------

Wow. Ale nadgorliwi, 4 to solidna ocena.

W życiu nie poszłabym na taką dopytkę, nawet gdyby mi ktoś zaproponował.

Raz w życiu byłam na dopytkach, przedmiot miał 5 prowadzących z różnych metod analizy i jedna z nich nie dawała mi spokoju, tylko kazała to 2 poprawiać chyba z 5 razy. A ja wciąż nie rozumiem tej metody i nigdy nie zrozumiem. To jakiś XIX-wieczny wymysł był w ogóle i nikt tego nie stosuje już dziś, mamy technologię, te sprawy. Tak marzyłam, żeby dali mi to 2 i zostawili w spokoju!

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Boziu, to u nas warunki z anatomii kosztowały 7 tysięcy (dlatego jak nie zdałam, to się jeszcze raz rekrutowalam, a mnostwo osób za tamtego profesora nie zdawało- niezła kasa), teraz słyszałam, ze z 9, biochemia może trochę mniej (z 6?), fizjologia najdroższa z tego wszystkiego, bo najwiecej godzin. Pewnie ceny nieco się wahają zależnie od uczelni, ale i tak musiało to wszystko MOCNO zdrożeć.

Tak do tysiaka to bym płaciła, a jakby warunki były po kilka stówek jak na innych uczelniach to bym już w ogóle zluzowała ale z drugiej strony to dobrze, że są drogie, bo spinam się, żeby zdać, a tak to by mi się może nazbierało i miałabym trudniej na następnym roku. Sama idea wzięcia warunku nie jest dla mnie straszna, zdarza się nie zdać, ale przez tę koszmarną kasę nie dopuszczam do tego.

Najgorzej, jak ktoś jest na płatnych studiach (36 tysi za rok) i jeszcze mu warunek dowalą.

Btw studenci z Ukrainy mają warunki za darmo ale nie zazdroszczę nauki w języku obcym

---------- Dopisano o 12:43 ---------- Poprzedni post napisano o 12:42 ----------

Ale już kręcę duży offtop o tych warunkach

---------- Dopisano o 12:46 ---------- Poprzedni post napisano o 12:43 ----------

[1=61a08125505a341f1365cc6 27294330b05bf0ff7_5eb5e47 234ae2;83139191]Ostatnio na ślubie znajomych poznałam ojca pewnej koleżanki. Jak tylko podeszłam się przywitać to zaczął sypać prymitywnymi zboczonymi kawałami, których dosłownie nie dało się słuchać. Koleżanka do niego: "tato, przestań, proszę cię skończ" itp. a ten nic, tak się nakręcił,że nie mógł przestać i każdą rozmowę sprowadzał do tematu seksu szczerząc przy tym beżowe zębiska. To było odrażające. Gapił się na mnie lubieżnym wzrokiem i tak się do mnie przybliżał, że myślałam, że zaraz na mnie wejdzie, ja krok w tył, ten krok w przód, ja w tył, ten w przód i szczerzy te beżowe zęby, aż mi się niedobrze robiło. [/QUOTE]

Fuuu, mieć takiego tatuśka, porażka... współczuję koleżance. To chyba najgorszy wstyd, jaki mogą przynieść rodzice przed znajomymi.

[61a08125505a341f1365cc627294330b05bf0ff7_5eb5e47234ae2]

Napisane przez kalor

Fuuu, mieć takiego tatuśka, porażka... współczuję koleżance. To chyba najgorszy wstyd, jaki mogą przynieść rodzice przed znajomymi.

Też jej współczuję. To kulturalna i miła dziewczyna, nie spodziewałabym się, że ma takiego ojca. Mam nadzieję, że się tym za bardzo nie przejęła.

[cavvythecat]

Napisane przez Pani_Mada

ja pozwalam poprawiać oceny pozytywne, ale ustnie (podstawowe kolokwium jest pisemne). nie spodziewałam się tłumów i się mocno zdziwiłam. prawie połowa grupy chciała poprawiać. i to 4, a nie naciągane trójczyny

To ja Jestem jedną z tych nienormalnych osób, którym smutno jak dostaną 4. Kiedy dostaję 3, to wręcz przechodzę 5 etapów żałoby.
Najzabawniejsze, że nie jestem jakimś geniuszem z listą nagród i sukcesów, nawet naukowego nie mam (chociaż naukowe u mnie jest dla najlepszej osoby na roku).

[liselotta]

[1=61a08125505a341f1365cc6 27294330b05bf0ff7_5eb5e47 234ae2;83141836]Też jej współczuję. To kulturalna i miła dziewczyna, nie spodziewałabym się, że ma takiego ojca. Mam nadzieję, że się tym za bardzo nie przejęła.[/QUOTE]

To molestowanie, więc tutaj nie ma nawet co trywializować że „Janusz”


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[I ona]

Nie znoszę takich zboczuchów, obleśntch kawałów. W ogóle takie typki myslą, że są super i zabawni. A fuu

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[mabi27]

Też nie znoszę. A są kobiety, które z tego się śmieją i same odpowiadają tym samym. Fu.

[Shawtty]

Mam takiego obleśnego Janusza w otoczeniu :/

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[visionAM]

Też mnie to niesamowicie obrzydza i denerwuje. A tak z ciekawości, często spotykacie się z szowinistycznymi żartami? Bo ja bardzo często i zastanawiam się czy to się w ogóle kiedykolwiek skończy.