Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią

[Ivi 1988]

Napisane przez Callitus

To, ze sie widzialysmy, ze sie znamy, spotykamy sie, przyjaznimy. Nie chcemy nikogo nowego, bo jestesmy bardzo ze soba zzyte. Gdy masz w pracy/szkole grupke przyjaciolek, to tez wbijasz do nich ot tak i oczekujesz przyjecia z otwartymi ramionami?
Tym bardziej, ze kiedys przyjelysmy pare 'nowych' z otwartymi rekoma i sie nacielysmy. Nauczylysmy sie lekcji Dlatego z doswiadczenia nie wchodze na watki, ktore maja ok. 5 i wiecej czesci

A mozna wiedziec, jak dokladnie i za co sie nacieliscie? Co takiego te nowe zrobily?

[201801022117]

Napisane przez tiramisu_

Czyli wszystkie z facetami swoimi spedzacie każdą wolną chwilę, bo nie macie z kim ot co. Jak Wam tak dobrze, to mi nic do tego. Najzwyczajniej nie rozumiem takich związków i nigdy bym w takim nie wytrzymała, ale ok - akceptuję

Taaaaaaaa... Ja się ze swoim TŻ widzę raz na miesiąc, dwa, albo rzadziej. Więc co ja kurde biedna robię na co dzień, skoro nie mam przyjaciół? Zrozum, że przyjazn, to nie jest jednostronna sprawa, dwie osoby muszą chcieć. Skoro ktoś mnie wystawia- żegnam, nie będę się prosić, tylko po żeby się asekurować przed samotnością. Ja nie jestem osobą, która musi spędzać czas z innymi ludzmi, bo potrafię sobie zorganizować czas. Styl bycia moich znajomych mi zwyczajnie nie odpowiada, ja jestem dla nich mega nudą osobą, bo nie podzielam ich "zainteresowań". Nie muszę się też nikomu wypłakiwać, ani żalić.

Ivi 1988, no to witam w klubie.

[ciri15]

Napisane przez Ivi 1988

Hihi, pamietam raz odwazylam sie wejsc na watek dla psiapsioleczek i jakos jedna cos napisala smiesznego, wiec skomentowalam smiechem i cos zazartowalam , na co, to chyba byla ememensik, czy jakos tak: "co ty, wchodzisz tutaj i nawet czesc nie powiesz" i jakos taka parapetowa reakcja,ze mnie znuzylo i ucieklam Nie wiedzialam,ze musze swoje CV wysylac, tak tylko przeczytalam i skomentowalam, nie wiedzialam, jak bardzo urazilam niektore Wizazankowe swietosci

[Callitus]

Napisane przez Ivi 1988

A mozna wiedziec, jak dokladnie i za co sie nacieliscie? Co takiego te nowe zrobily?

Jak sie okazalo byly to redaktorki innego portalu, z ktorymi mamy dosc 'na pienku'. na swoim forum publikowaly nasze zdjecia, ogolnie byly z nimi dziwne jazdy. Nie chcemy nowych, tak ciezko to zrozumiec?

[ciri15]

Napisane przez Callitus

To, ze sie widzialysmy, ze sie znamy, spotykamy sie, przyjaznimy. Nie chcemy nikogo nowego, bo jestesmy bardzo ze soba zzyte. Gdy masz w pracy/szkole grupke przyjaciolek, to tez wbijasz do nich ot tak i oczekujesz przyjecia z otwartymi ramionami?
Tym bardziej, ze kiedys przyjelysmy pare 'nowych' z otwartymi rekoma i sie nacielysmy. Nauczylysmy sie lekcji Dlatego z doswiadczenia nie wchodze na watki, ktore maja ok. 5 i wiecej czesci

Ale tak nie powinno być.
Forum to forum i powinno być dla wszystkich. Albo po prostu wpiszcie w tytule jakąś nazwę, która nie wskazuje na ten dawny temat i napiszcie, od razu że nie gadacie z nowymi. Będzie po sprawie i raczej nikt nie zechce się do was odezwać
Ale dla mnie to i tak głupie, zdania nie zmienię.

[jj4u]

Napisane przez Callitus

Jak sie okazalo byly to redaktorki innego portalu, z ktorymi mamy dosc 'na pienku'. na swoim forum publikowaly nasze zdjecia, ogolnie byly z nimi dziwne jazdy. Nie chcemy nowych, tak ciezko to zrozumiec?

Ale o nie Twoje/Wasze forum tak ciężko to zrozumieć?
Załóżcie sobie klub zamknięty albo wątek w tytule którego wyraźnie napiszecie, że jest tylko dla Was i żadnych nowych osób sobie nie życzycie. A wątki tematyczne zostawcie dla osób danym tematem zainteresowanych.,

[Ivi 1988]

Napisane przez Callitus

Jak sie okazalo byly to redaktorki innego portalu, z ktorymi mamy dosc 'na pienku'. na swoim forum publikowaly nasze zdjecia, ogolnie byly z nimi dziwne jazdy. Nie chcemy nowych, tak ciezko to zrozumiec?

Ok , nienajfajnieszjsza sytuacja ale czemu winic za to wszystkie inne nowe wizazanki?
Zreszta - a to tylko nowi ludzie rozczarowuja? Kochani przyjaciele to nigdy?

Napisane przez Callitus

Nie chcemy nowych, tak ciezko to zrozumiec?

Chyba widzisz, jaka wrogoscia jest nasycone Twoje zdanie? I tym bardziej nie sprawi,ze inni Cie/was zrozumieja....

[Kfiatuszek1987]

Oj ciekawy wątek
Mnie najbardziej zdziwiło kilka sytuacji które miałam podczas ciąży.
Sytuacja w laboratorium w szpitalu gdzie pobierana jest krew do badań itd. Przyszłam naczczo w którymś tam miesiącu ciąży (nie pamiętam bo bardzo często tam musiałam chodzić) jako, że byłam w ciąży miałam pierwszeństwo w kolejce, tak samo jak np osoby które miały dostać chemie i miały dokładną godzinę pobrania krwi. Nie wchodziłam jednak bez kolejki bo było baardzo dużo starszych osób a ja dobrze się czułam więc pomyślałam że je przepuszczę. W pewnej chwili przyszła kobieta (raczej młoda koło 40lat) strasznie chuda (wręcz szkielet), oczy podkrążone, głowa ogolona, cera szara ( w zasadzie ta kobieta wydawała się przezroczysta) i mówi do tłumu staruszków, że ma pobranie wyznaczone na 10 no i że musi wejść, zapewne była na raka, białaczkę czy tym podobną chorobę.
Wtedy większość osób zaczęła marudzić, że no pewnie może wszystkich trzeba będzie przepuścić, że od rana tu stoją, że starszym się ustępuje itd. Ta kobieta oczywiście pomimo fali oburzenia weszła do gabinetu. Nie rozumiem ludzi, którzy oczekują szacunku a nie szanują innych. Jeśli chcą żeby im ustępowano to powinni sami czasem ustąpić.
Wszyscy Ci chorzy staruszkowie, których przepuściłam nagle ozdrowieli i dostali sił po to by krytykować inną osobę, jakiś cud chyba wtedy nastąpił.

[Callitus]

Dobra, ja sie poddaje.
Widac, ze same nie udzielalyscie sie w takich tasiemcach Gdyby tak bylo, wasze poglady bylyby zdecydowanie inne.

Ivo, widzisz, trafilysmy na siebie, mamy swira na tym samym punkcie, rozumiemy sie niejako bez slow Jest raz lepiej, raz girzej, ale zzylysmy sie ze soba i nie chcemy nikogo. No ale, jak mowilam, punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia...

[jj4u]

Ale zawsze możecie założyć swój wątek, tylko dla Was a nie tematyczny prawda? Nie może być tak, że tytuł wątku to nie wiem - wielbicielki ogórków gruntowych a nikt nie może napisać, bo wy nikogo nie chcecie, nie sądzisz?

[kiciulec]

Napisane przez Callitus

Dobra, ja sie poddaje.
Widac, ze same nie udzielalyscie sie w takich tasiemcach Gdyby tak bylo, wasze poglady bylyby zdecydowanie inne.

Ivo, widzisz, trafilysmy na siebie, mamy swira na tym samym punkcie, rozumiemy sie niejako bez slow Jest raz lepiej, raz girzej, ale zzylysmy sie ze soba i nie chcemy nikogo. No ale, jak mowilam, punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia...

Nie wiem jak inni, ale ja się udzielałam i znalazłyśmy rozwiązanie, które pasuje nam jak i nowym wizażankom. Wątek tematyczny istnieje i ma się bardzo dobrze, a my mamy swoje miejsce na prywatne rozmowy.
Nie zapominaj, że forum wizaż to czyjaś własność, którą my dostajemy do korzystania, a nie posiadania. Nie wiem czy właścicielom spodobałoby się podejście "nie chcemy nowych i już". Myślę, że to nie było ich założeniem

[Ivi 1988]

Napisane przez Callitus

Dobra, ja sie poddaje.
Widac, ze same nie udzielalyscie sie w takich tasiemcach Gdyby tak bylo, wasze poglady bylyby zdecydowanie inne.

Ivo, widzisz, trafilysmy na siebie, mamy swira na tym samym punkcie, rozumiemy sie niejako bez slow Jest raz lepiej, raz girzej, ale zzylysmy sie ze soba i nie chcemy nikogo. No ale, jak mowilam, punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia...

No fakt, nie udzielam sie w tasiemcach, gdyz raz mnie tam skrzyczano,ze sie osmielilam napisac cos bez przywitania sie z kazdym z osobna i zapytania o zgode,czy teraz juz moge cos napisac

W kazdym razie rozumiem,ze byc moze nie lubicie nowych ale sadze,ze kazdemu powinno dac sie szanse.
Jak bys sie czula znajdujac super watek ale nikt Cie nie chce, bo jestes nowa?

W tym momencie jest zupelnie inny punkt widzenia

[ciri15]

Napisane przez jj4u

Ale zawsze możecie założyć swój wątek, tylko dla Was a nie tematyczny prawda? Nie może być tak, że tytuł wątku to nie wiem - wielbicielki ogórków gruntowych a nikt nie może napisać, bo wy nikogo nie chcecie, nie sądzisz?

No dokładnie.


Jakbyś się poczuła gdybyś weszła przykładowo na ten wątek, a wszyscy zaczęliby Cię wyśmiewać i wyganiać?

[Chatul]

Napisane przez Kfiatuszek1987

Oj ciekawy wątek
Mnie najbardziej zdziwiło kilka sytuacji które miałam podczas ciąży.
Sytuacja w laboratorium w szpitalu gdzie pobierana jest krew do badań itd. Przyszłam naczczo w którymś tam miesiącu ciąży (nie pamiętam bo bardzo często tam musiałam chodzić) jako, że byłam w ciąży miałam pierwszeństwo w kolejce, tak samo jak np osoby które miały dostać chemie i miały dokładną godzinę pobrania krwi. Nie wchodziłam jednak bez kolejki bo było baardzo dużo starszych osób a ja dobrze się czułam więc pomyślałam że je przepuszczę. W pewnej chwili przyszła kobieta (raczej młoda koło 40lat) strasznie chuda (wręcz szkielet), oczy podkrążone, głowa ogolona, cera szara ( w zasadzie ta kobieta wydawała się przezroczysta) i mówi do tłumu staruszków, że ma pobranie wyznaczone na 10 no i że musi wejść, zapewne była na raka, białaczkę czy tym podobną chorobę.
Wtedy większość osób zaczęła marudzić, że no pewnie może wszystkich trzeba będzie przepuścić, że od rana tu stoją, że starszym się ustępuje itd. Ta kobieta oczywiście pomimo fali oburzenia weszła do gabinetu. Nie rozumiem ludzi, którzy oczekują szacunku a nie szanują innych. Jeśli chcą żeby im ustępowano to powinni sami czasem ustąpić.
Wszyscy Ci chorzy staruszkowie, których przepuściłam nagle ozdrowieli i dostali sił po to by krytykować inną osobę, jakiś cud chyba wtedy nastąpił.

O matko, koszmar Zwłaszcza, że ta pani ewidentnie musiała wejść na 10... Na pewno takie podejście innych ludzi nie pomaga jej walczyć z chorobą

[yoona]

Napisane przez tiramisu_

współczuję... "wyrasta się z koleżanek" Ja to bym stwierdziła, że taki związek jak opisujesz nie jest właśnie poważny.

O, właśnie, nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy każdą wolną minutę spedzają z partnerem i nawet na piwo/kawę ze znajomymi nie wyjdą już bo po co. Trzeba mieć też swoje życie, no ludzie.. Ja tam z chłopem i na imprezy, koncerty czy nawet kilkudniowe festiwale oddzielnie jeżdżę i jest git.

---------- Dopisano o 23:08 ---------- Poprzedni post napisano o 23:05 ----------


nigdy nie byłam na takiej imprezie dzień przed, zazwyczja jest to tydzień albo dwa przed.

---------- Dopisano o 23:12 ---------- Poprzedni post napisano o 23:08 ----------


Ja słyszałam raz tekst tatusia do synka kilkumiesięczneog w autobusie - siedział z kolegą a kobita jego siedzenie dalej, mały busik, wszyscy wszystko słyszą - "Masz szczęście, że cię kocham, nie to co mamę" Laska coś tam tylko burknęła, koleś całą drogę walił teksty dziwne a potem podreptali pod rękę z wózeczkiem do swojego domciu. Urocze

zgadzam sie. tez ciezko mi z kims wyjsc, bo bez misiaczka to one nie wyjda, albo wszedzie go ciagna. szlag mnie trafia. a zawsze chcialam miec jakies babskie grono, ale kurde, sie nie da.
nie kumam takiego ograniczania sie i taplania tylko we wlasnym sosie.

[Ivi 1988]

Moim zdaniem jesli partnerzy to naprawde dobrana para, a niech sie paplaja we wlasnym sosie ile wlezie, jak chca
Co innego, jak nie maja ze soba duzo wspolnego i tak, spotykaja sie co weekend na lody

[Ejniacz]

Napisane przez yoona

zgadzam sie. tez ciezko mi z kims wyjsc, bo bez misiaczka to one nie wyjda, albo wszedzie go ciagna. szlag mnie trafia. a zawsze chcialam miec jakies babskie grono, ale kurde, sie nie da.
nie kumam takiego ograniczania sie i taplania tylko we wlasnym sosie.

Ja też jakoś nie mam do tego szczęścia

Tam nie pójdę bo miś będzie się krzywo patrzył, tego nie zrobię bo miś będzie niezadowolony itp. z czego większość tak mówiących spędza sporo czasu samotnie w domu, bo miś pije piwo z kolegami

Żeby nie było - też wpadłam kiedyś w taki związek, na szczęście ogarnęłam się i już nie pozwalam sobą pomiatać

[neitka]

Napisane przez Ejniacz

Tam nie pójdę bo miś będzie się krzywo patrzył, tego nie zrobię bo miś będzie niezadowolony itp. z czego większość tak mówiących spędza sporo czasu samotnie w domu, bo miś pije piwo z kolegami

Kiedyś byłyśmy w 5 koleżanek na pizzy. Obok pizzerii jest klub i stwierdziłyśmy, że chce nam się potańczyć, więc do niego zajrzymy. We cztery podniosłyśmy się z krzeseł, patrzymy na piątą, a ona na to, że musi zadzwonić się swojego chłopaka spytać. Była 21.20, a on jej wspaniałomyślnie pozwolił poszaleć do 22. Na co ona zaczęła się tłumaczyć, że po 1) jest nas 5, nie zamierzamy się rozdzielać i czy chodzi mu o zdradę czy o bezpieczeństwo to będziemy mieć na siebie oko, po 2) wejście do klubu kosztuje i płacenie jakiejkolwiek kwoty na 40 minut to żenada. Mimo wszystko obraził się na nią. Ponieważ nasi faceci byli wtedy razem na swoim wypadzie, pamiętam, że byli w szoku, bo nawet mój Tż, który nie wtrąca się w sprawy innych nie wytrzymał i powiedział mu, że jak tak jej będzie pozwalał na "wszystko" to ona tego nie wytrzyma i nawet jeśli go bardzo kocha, to go puści w trąbę, bo kto da radę żyć w takiej klatce?

Ale są razem, a chłopak pracuje nad sobą, żeby jej na więcej pozwalać...

[Candy_lips]

Napisane przez reverse

Pewnie, że nie musi Ale imprezować, a po prostu się spotkać w ramach ostatniego wyjścia jako panna (bo to jednak rozpoczęcie nowego etapu w życiu) to jest różnica

Byłam niedawno na panieńskim mojej bratowej. Około 10 kobiet, siedziałyśmy cały wieczór przy drinkach w pubie, pannie młodej wymyśliłyśmy szereg zadań przy których było mnóstwo śmiechu - i było po prostu świetnie Dlatego chciałam coś podobnego zrobić mojej przyjaciółce, ot tak - żeby miała co wspominać.

Ale już koniec tematu z mojej strony

A jakby chciała np posiedzieć w domku i tam zrobić imprezkę , bo ja bym tak wolała to miałabys coś przeciwko ?? tak bardzo kameralnie, posiedzieć

[gramwzielone]

Napisane przez Candy_lips

A jakby chciała np posiedzieć w domku i tam zrobić imprezkę , bo ja bym tak wolała to miałabys coś przeciwko ?? tak bardzo kameralnie, posiedzieć

Tylko że w tym konkretnym przypadku reverse mogłaby na rzęsach stawac i cuda niewidy wymyślać a nie wyszłoby nic z tego bo MISIO NIE POZWOLIŁ. Ma siedzieć na tyłku w domu kiedy jaśnie pan piwkuje z kumplami.

Ale pewnie dziewczyna szczęśliwa że chłopa złapała to robi za wycieraczkę u jego stóp. Żenada.

[Finlora]

Dziwi mnie pewna rzecz - nie wiem jak ją odpowiednio nazwać (skąpstwo? ) więc po prostu przedstawię sytuację. Pracuję w banku i często są teksty tego typu: "zabieram od was wszystkie pieniądze bo wy macie lokatę na 5,50% a w tamtym banku mają na 5,51%". Bardzo często zachowują się w ten sposób osoby, które mają naprawdę mnóstwo pieniędzy i ja nie wiem czy ludzie uważają, że te 0,01% to będzie duża różnica w odsetkach?
Albo wzdycha i mówi: "tylko tyle urosło?? to są jakieś grosze! tu się w ogóle nie opłaca trzymać pieniędzy!" No sorry, jeśli myśli, że przez 3 miesiące urośnie jej drugie tyle...


A propo uzależnienia od misiaczka i braku własnej woli- wczoraj miałam taką sytuację - przychodzi facet (młody, dwadzieścia kilka lat) przedłużyć lokatę, proponuję mu taką, która jest według mnie bardziej korzystna a on do mnie, że musi zadzwonić do żony i skonsultować tę decyzję

[Ivi 1988]

Napisane przez Finlora

A propo uzależnienia od misiaczka i braku własnej woli- wczoraj miałam taką sytuację - przychodzi facet (młody, dwadzieścia kilka lat) przedłużyć lokatę, proponuję mu taką, która jest według mnie bardziej korzystna a on do mnie, że musi zadzwonić do żony i skonsultować tę decyzję

A o co tu pytac? Jak wygra w totka, to tez musi sie zony poradzic, czy brac?

[neitka]

Napisane przez Finlora

Dziwi mnie pewna rzecz - nie wiem jak ją odpowiednio nazwać (skąpstwo? ) więc po prostu przedstawię sytuację. Pracuję w banku i często są teksty tego typu: "zabieram od was wszystkie pieniądze bo wy macie lokatę na 5,50% a w tamtym banku mają na 5,51%". Bardzo często zachowują się w ten sposób osoby, które mają naprawdę mnóstwo pieniędzy i ja nie wiem czy ludzie uważają, że te 0,01% to będzie duża różnica w odsetkach?
Albo wzdycha i mówi: "tylko tyle urosło?? to są jakieś grosze! tu się w ogóle nie opłaca trzymać pieniędzy!" No sorry, jeśli myśli, że przez 3 miesiące urośnie jej drugie tyle...


A propo uzależnienia od misiaczka i braku własnej woli- wczoraj miałam taką sytuację - przychodzi facet (młody, dwadzieścia kilka lat) przedłużyć lokatę, proponuję mu taką, która jest według mnie bardziej korzystna a on do mnie, że musi zadzwonić do żony i skonsultować tę decyzję

Wiesz, ja się zastanawiam, czy ci ludzie tak się zachowują jak się stają bogaci, czy stają się bogaci, bo tak się zachowują. Znam bardzo bogatego człowieka, który zwrócił swojej żonie uwagę na to, że zrobiła zakupy spożywcze za 200 zł, które zapakowała w dwie foliówki po 1 zł, a mogła je zapakować w cztery czy nawet sześć tych po 10 gr. Serio. A we mnie się zwykle budzi jakaś wewnętrzna duma w analogicznych sytuacjach i myślę sobie " a w d*pie, nie po to zasuwam cały miesiąc, żeby sobie 1,50 odmówić" i może tu tkwi mój błąd (akurat foliówki to zły przykład, staram się z nich korzystać jak najmniej, ale w innych sytuacjach tak mam).

A że facet dzwoni do żony to ja w tym nic dziwnego nie widzę, przecież to ich wspólna w jakiśtam sposób kasa. A to, że Ty polecasz - no wiesz, Ty wiesz, że chcesz dobrze, ale z perspektywy klienta trudno tak od razu zaufać pracownikowi banku.

[Finlora]

Napisane przez Ivi 1988

A o co tu pytac? Jak wygra w totka, to tez musi sie zony poradzic, czy brac?

Musiał chyba zobaczyć coś dziwnego w moim spojrzeniu bo po chwili odłożył telefon i założył tę lokatę

Napisane przez neitka

A że facet dzwoni do żony to ja w tym nic dziwnego nie widzę, przecież to ich wspólna w jakiśtam sposób kasa. A to, że Ty polecasz - no wiesz, Ty wiesz, że chcesz dobrze, ale z perspektywy klienta trudno tak od razu zaufać pracownikowi banku.

To akurat były jego własne pieniądze - on i żona mają u nas oddzielne konta i każde ma własne lokaty Żona ma pełnomocnictwo do jego pieniędzy, on do żony już nie. Kiedy ona do nas przychodzi nigdy nie wpadła na pomysł, żeby do niego dzwonić i się konsultować.

Napisane przez neitka

Wiesz, ja się zastanawiam, czy ci ludzie tak się zachowują jak się stają bogaci, czy stają się bogaci, bo tak się zachowują.

Może coś w tym jest Ja sobie powtarzam, że nie po to tyle haruję, żeby sobie czegoś tam odmówić ale może popełniam błąd

[neitka]

Napisane przez Finlora

To akurat były jego własne pieniądze - on i żona mają u nas oddzielne konta i każde ma własne lokaty Żona ma pełnomocnictwo do jego pieniędzy, on do żony już nie. Kiedy ona do nas przychodzi nigdy nie wpadła na pomysł, żeby do niego dzwonić i się konsultować.

Po pierwsze : spryciula
Po drugie - ja tego faceta rozumiem, znam takie związki i sama jestem w takim, w którym finansowo reprezentuję sobą poziom kompletnej guły - na pewno dzwoniłabym do męża pytać o najprostsze sprawy, upewnić się, że wszystko robię dobrze, mam nadzieję, że z czasem mi minie na razie dla mnie lokata, fundusz, konto to czarna magia.

Napisane przez Finlora

Może coś w tym jest Ja sobie powtarzam, że nie po to tyle haruję, żeby sobie czegoś tam odmówić ale może popełniam błąd

Taaaak, na pewno to 1,50 dzieli mnie od bogactwa

Chociaż mój Tż jak jeszcze nie pracował, zbierał każde 20 gr do koperty (serio, zamiast Carlsberga kupował Tatrę, wybierał tańsze chipsy, kupował i gotował ziemniaki zamiast jeść pizzę) i tą metodą uzbierał sobie na tv ponad 2000 zł. Długo to trwało, ale jest

[Ivi 1988]

Napisane przez neitka

Chociaż mój Tż jak jeszcze nie pracował, zbierał każde 20 gr do koperty (serio, zamiast Carlsberga kupował Tatrę, wybierał tańsze chipsy, kupował i gotował ziemniaki zamiast jeść pizzę) i tą metodą uzbierał sobie na tv ponad 2000 zł. Długo to trwało, ale jest

Moj nie potrafi oszczedzac i za to mu chwala
Zamiast jednak bawic sie w oszczedzaniu na malych przyjemnosciach ciezko na nie pracujac, zastanowilabym sie nad oszczedzaniem dlugoterminowym- zmiana mieszkania na tansze, zakupy w hipermarkecie zamiast malym tesco, zrezygnowanie z niektorych ofert TV kablowej etc. No ale to ja
Nie potrafilabym odmowic sobie dobrej latte na miescie codziennie ciezko pracujac!
Jakie zostaja wtedy przyjemnosci?

[neitka]

Napisane przez Ivi 1988

Moj nie potrafi oszczedzac i za to mu chwala
Zamiast jednak bawic sie w oszczedzaniu na malych przyjemnosciach ciezko na nie pracujac, zastanowilabym sie nad oszczedzaniem dlugoterminowym- zmiana mieszkania na tansze, zakupy w hipermarkecie zamiast malym tesco, zrezygnowanie z niektorych ofert TV kablowej etc. No ale to ja
Nie potrafilabym odmowic sobie dobrej latte na miescie codziennie ciezko pracujac!
Jakie zostaja wtedy przyjemnosci?

Nie było opcji, żeby zrezygnować z takich rzeczy, bo ich wtedy nie mieliśmy Jak sobie przypomnę jak oglądałam tv trzymając antenę w ręku... Mieszkanie stanowiło takie dno, że po 3 miesiącach mieszkania tam zaczęłam popłakiwać i wpadać w depresję. Więc już się taniej nic nie dało zorganizować...

Ale generalnie w obecnych moich realiach przyznałabym Ci rację

[Candy_lips]

Napisane przez gramwzielone

Tylko że w tym konkretnym przypadku reverse mogłaby na rzęsach stawac i cuda niewidy wymyślać a nie wyszłoby nic z tego bo MISIO NIE POZWOLIŁ. Ma siedzieć na tyłku w domu kiedy jaśnie pan piwkuje z kumplami.

Ale pewnie dziewczyna szczęśliwa że chłopa złapała to robi za wycieraczkę u jego stóp. Żenada.

No wiadomo, że wtedy niefajnie Jej decyzja, ale to smutne.

[carpaibex]

Powtórzę się pewnie 99999 raz w tym wątku, ale : ja nie wiem skąd się te wszystkie babcie urwały

[Sondrina]

Napisane przez Ivi 1988

Zgadzam sie. U mnie bylo podobnie - kazda jedna przyjazn (a byly intensywne, nie tylko "w szkole" ale i po) konczyla sie bez powodu. Albo z chamskiego powodu.
Tez mialam jedna kumpeleczke, ktora po 7 latach od malego postanowila byc niegrzeczna dziewczynka i zaczela palic, nie chodzic do szkoly itp itd i zamiast do mnie, rozmawiala tylko z moim bratem (bardziej w jej typie? ) i mlodszymi dyskotekowymi dziewczynkami.
Kolejna wolala bogatsze sfery i kiedy tamtym sie nudzila, zagadywala znowu do mnie. Zrywala ze mna przyjaz ot tak i to nieraz. W ogole przestalam wierzyc w przyjazn Albo jakiegos pecha mam,nie wiem.
A jeszcze inna po prostu zaczela byc z inna kolezanka i niewazne,ze znalismy sie 8 lat.
W kazdym razie rozumiem,ze woli sie byc z Tz-em, bo wiadomo,ze z milosci robi sie wiecej niz dla przyjazni w tym sensie, ze milosc jest trwalsza i solidniejsza -przynajmniej ja tak to widze Chociaz nie ukrywam,ze chcialabym zmienic zdanie

Po prostu źle trafiałaś, ja też okresu gimnazjum dobrze nie wspominam, tamtejsze koleżanki przerażają mnie do dzisiaj, jak którąś spotkam na ulicy... Jedna przyjaciółka z dzieciństwa też mnie zawiodła, ale mam też parę osób, na które zawsze mogę liczyć, nawet w trudnych chwilach i są to osoby pewniejsze od faceta, który zawsze może odejść, olać nas, zawieść w trudnej dla nas sytuacji. Przyjaciele przeszli już wiele prób i są sprawdzeni. Oczywiście, każdy ma inną sytuację w życiu i inne doświadczenia i odczuwa inaczej