Od kiedy trwa Wasza "mania kupowania"?

[piroksena]

Napisane przez polkadxdx

Wygląda to może jak kompulsywne kupowanie , ale nie sądze, bym w ten sposób sobie coś rekompensowała. Zawsze miałam dużo kosmetyków, uwielbiam przestawiać słoiczki z kremami, układać flakoniki... czasami wyciągam wszystkie, rozkładam na łóżku i wącham, podziwiam... Ach, uwielbiam to po prostu. Ale to hobby jak każde inne, nic więcej.

Hm, mam dokładnie tak samo - wącham, dotykam, cieszę nimi wzrok... Uwielbiam. Cudowny świat zapachów, kosmetyków, piękna.

[bluegirl]

Napisane przez ROZ-ter-KA

Nie trzeba psychologa , nasze nałogi , to zaspokajanie jakiś potrzeb emocjonalnych albo antidotum na długotrwale zachowywanie się wbrew własnej naturze, np. aby sprostać oczekiwaniom rodziny czy otoczenia , a czasem jakichś własnych wyobrażeń co do tego jacy powinniśmy być.
Bycie nie do konca sobą powoduje bardzo wysoki poziom stresu , którego często sobie nie uświadamiamy , tj. nie wiążemy z taką właśnie sytuacją.
Walkę mależy zacząć od uświadomienia sobie przyczyny

Niewielu mamy dobrych psychologów , niestety.

Masz całkowitą rację.

Napisane przez kropka75

Odmiana nerwicy to raczej nie jest. Ale zapewne jest to jakiś substytut.
O ile zakup konkretnej flaszki co parę miesięcy jest jeszcze wytłumaczalny, o tyle zakup jakiejkolwiek (bo cena, bo wczoraj wąchałam i ładne, bo okazja, bo już nie produkują, bo promocja) flaszki co parę, paręnaście dni, wskazywałby na coś głębszego niż fascynacja zapachami.

Jeśli osiągamy to co mamy do osiągnięcia (wg listy) to jeszcze dobrze. Jeśli szukamy nadal króliczka, którego będziemy gonić, przeszukujemy allegro w poszukiwaniu CZEGOŚ ciekawego, albo nam te króliki wyskakują co chwilę same okazyjnie jak diabeł z pudełka, to chyba trzeba się sobie przyjrzeć.

Muszę się sobie przyjrzeć, wieczorami kiedy nie dochodzę już do komputera, zachodzę w głowę po co mi to wszystko, że od jutra się opamiętam, ale rano znów tłumaczę sobie że przecież okazja, że już nie upoluję, limitowanka.

[piroksena]

Napisane przez bluegirl

Masz całkowitą rację.


Muszę się sobie przyjrzeć, wieczorami kiedy nie dochodzę już do komputera, zachodzę w głowę po co mi to wszystko, że od jutra się opamiętam, ale rano znów tłumaczę sobie że przecież okazja, że już nie upoluję, limitowanka.

Otóż to. Takie samo podejście. Może to jednak wina kompa???

[Lynn]

U mnie mania kupowania trwa od okolo 15 miesięcy Wcześniej zawsze zwracalam uwage na perfumy, zawsze musiałam być czymś popsikana, ale wcześniej wystarczały mi 2 flakony perfum - jedne na dzień, drugie na wyjścia, wieczór imprezę. A ponieważ były to czasy szkolne oraz początki studiów i nie pracowałam, to interesowały mnie jedynie perfumy z niskiej półki, czyli Avon ( z reguły Pink Suede oraz Wink), Yves Rocher (Nature Millenaire i Ode l'amour) i C thru. W zasadzie zawsze było tak, że kupowałam kolejny flakon dopiero jak któryś się skonczył- to były czasy A teraz mój gust "zdrożał" a przy tym okazało się, że 2 flakony to zdecydowanie za mało I mój dylemat, to nie w co się ubrać, a czym się popsikać. Wiem że mam za dużo perfum, staram się walczyć z manią kupowania, ale jest cieżko. I tak jak któras z was wczesniej pisała, myslę, że to nałóg, który ma niestety podłoże w psychice.

[liv87]

Odkąd pojawiły się katalogi z Avonu i Oriflame czyli jak byłam w gimnazjum, to by wychodziło ok. 7-8 lat. Uwielbiałam te kartki zapachowe, potem na początku liceum zaczęłam wchodzić do Sehpory, żeby kupić koleżankom na urodziny kulki do kąpieli. Nie testowałam zapachów, bo uważałam, że starsznie śmierdzą(a najczęściej ktoś obficie się zawsze wypsikał). Dopiero na początku studniów zaczęłam powoli testować pefrumy z Sephory, najpierw na blotterkach(sztański wynalazek), a od paru miesięcu testuję zapachy tylko na nadgarstku A mania kupowania zaczęła się na początku studiów, kiedy dostawałam więcej kasy na uczelnię (wiadomo, zawsze trzeba coś skserować :P)

[Bawitching]

witam,
mnie mania perfum zarazila moja mama jakis rok temu. nie uwazam, zeby to bylo cos zlego.

[agnes_bdg]

A od kiedy mówimy o już o manii, nałogu a kiedy jest to jeszcze kolekcjonerstwo?
Czy jest w ogóle taka granica?

Moja słabość do perfum trwa od 16 roku życia, czyli przez następne 14 lat rozwijała się.
Uwielbiam nowe zapachy, testować, macać, oglądać. Kupować też, ale panuję nad tym.
Flaszek mam kilka, w planie mam drugie tyle.
Chyba nie chciałabym mieć aż kilkadziesiąt perfum bo byłby to dla mnie ciężar a nie radość, a przecież o radość w tym chodzi.

[Basiek93]

ja interesuje sie od roku, a nawet 1,5. Pierwszym zapachem była Naomi Cat Deluxe At Night, dość długo zbierałam kasę, myślalm ze stówa to fortuna Ale sie z czasem rozkręciłam, no i mam, 12 flakonów Jest to absolutnie moja najwieksza miłość do takiej pasji jak perfumy

[anka_res]

Napisane przez agnes_bdg

A od kiedy mówimy o już o manii, nałogu a kiedy jest to jeszcze kolekcjonerstwo?
Czy jest w ogóle taka granica?

Moja słabość do perfum trwa od 16 roku życia, czyli przez następne 14 lat rozwijała się.
Uwielbiam nowe zapachy, testować, macać, oglądać. Kupować też, ale panuję nad tym.
Flaszek mam kilka, w planie mam drugie tyle.
Chyba nie chciałabym mieć aż kilkadziesiąt perfum bo byłby to dla mnie ciężar a nie radość, a przecież o radość w tym chodzi.

No to chyba oceniłabyś mnie jak osobę ciężko uzależnioną, a tak nie jest jak sądzę Zaręczam że im większa kolekcja (o ile z głową dobrana) tym większa radość, a nie ciężar, co chyba że fizyczny jak trzeba walizkę z nią wlec Ja też perfumy szybko zużywam, bo moja skóra kiepsko trzyma zapachy - nawet nie wiem kiedy rozrosła się z kilkudziesięciu flaszeczek do 3-4 razy tyle...ale ciężarem nie jest. A na pytanie kiedy zaczyna się mania - ja bym powiedziała że kiedy cierpią na tym inne żywotne potrzeby (np. dana osoba zadłuża się na kartach, nie kupuje potrzebnych ubrań czy no nie wiem, owoców dla dzieci, bo musi mieć na perfumy...) a poza tym to myślę że to tylko kwestia panowania nad sobą, możliwości finansowych i upodobań.

[anka_res]

Napisane przez Basiek93

ja interesuje sie od roku, a nawet 1,5. Pierwszym zapachem była Naomi Cat Deluxe At Night, dość długo zbierałam kasę, myślalm ze stówa to fortuna Ale sie z czasem rozkręciłam, no i mam, 12 flakonów Jest to absolutnie moja najwieksza miłość do takiej pasji jak perfumy

12 flaszek w 18 miesięcy - masz większe tempo niż ja jak zaczynałam

[Basiek93]

Napisane przez anka_res

12 flaszek w 18 miesięcy - masz większe tempo niż ja jak zaczynałam

hehe, dzięki,
mogę Ci jeszcze powiedzieć ze był taki okres że kupiłam jedne po drugich w odstepie 1-2 tyg. (Versace BC, Ck blossom , Escada S, Escada Moon... i Chloe )
istne szaleństwo

[anka_res]

Napisane przez Basiek93

hehe, dzięki,
mogę Ci jeszcze powiedzieć ze był taki okres że kupiłam jedne po drugich w odstepie 1-2 tyg. (Versace BC, Ck blossom , Escada S, Escada Moon... i Chloe )
istne szaleństwo

Ja mam tak ostatnio, ale mam wymówkę - ostatnie wyprzedaże w wojażach dla mnie Tylko że jak wrócę do Polandii to mi dojdzie all i na to samo wyjdzie.
Na szczęście nie podoba mi się aż tyle nowości więc myślę że jak uzbieram wszystko co chcę to będzie 3-4 nowe flaszki rocznie....

[Kota]

Mania już trochę trwa- od rejestracji na wizażu...

Założyłam sobie, ze w tym roku kupię z 4 flaszki planowo, i z dwie dodatkowo - jeśli coś mnie olśni lub coś mną miotnie.

W styczniu kupiłam dwie- jedną wieloletnio- tak, tak, chyba już -letnio- zaplanowaną, jedną- z miejsca, skuszona przez Kusicielkę.

[joasiak1]

Napisane przez Kota

Mania już trochę trwa- od rejestracji na wizażu...

Założyłam sobie, ze w tym roku kupię z 4 flaszki planowo, i z dwie dodatkowo - jeśli coś mnie olśni lub coś mną miotnie.

W styczniu kupiłam dwie- jedną wieloletnio- tak, tak, chyba już -letnio- zaplanowaną, jedną- z miejsca, skuszona przez Kusicielkę.

Hie, hie

[rawita]

Napisane przez Kota

Mania już trochę trwa- od rejestracji na wizażu...

Założyłam sobie, ze w tym roku kupię z 4 flaszki planowo, i z dwie dodatkowo - jeśli coś mnie olśni lub coś mną miotnie.

W styczniu kupiłam dwie- jedną wieloletnio- tak, tak, chyba już -letnio- zaplanowaną, jedną- z miejsca, skuszona przez Kusicielkę.

Bardzo fajne założenie I ilość dość sensowna. W sam raz, żeby nie cierpieć ani z braku ani z nadmiaru. A co się nie wykorzysta, to pewnie przechodzi na kolejny okres rozliczeniowy Zdradź proszę, co planowałaś przez wiele lat?

[martwa papuga]

Napisane przez rawita

Bardzo fajne założenie I ilość dość sensowna. W sam raz, żeby nie cierpieć ani z braku ani z nadmiaru. A co się nie wykorzysta, to pewnie przechodzi na kolejny okres rozliczeniowy Zdradź proszę, co planowałaś przez wiele lat?

Właśnie, Kotuchna, prosimy, zdradź

W temacie:

Od czasu mojego zalogowania się na Wizażu, kolekcja powiększyła się czterokrotnie. Skłonności, które miałam od zawsze (taa, perfum to ja zawsze miałam więcej, niżby rozsądek nakazywał) zostały spotęgowane przez pewne... rozprzężenie które było skutkiem oglądania boskich zbiorów Wizażanek i przełomowego odkrycia: "Oooo! To... tak można! "

[anka_res]

Samo kupowanie perfum jest moim zdaniem przyjemniejszy niż np. ciuchów. Nie ma że kolejka do przymierzalni, że nie ma rozmiaru, że nie pasuje albo odstaje. Że się przebrać trzeba. Jest, piękne, cudowne, pachnące - tylko do kasy i myk!

[Kota]

Napisane przez joasiak1

Hie, hie

Odgłos Kusicielczy, hie, hie.

Napisane przez rawita

Bardzo fajne założenie I ilość dość sensowna. W sam raz, żeby nie cierpieć ani z braku ani z nadmiaru. A co się nie wykorzysta, to pewnie przechodzi na kolejny okres rozliczeniowy Zdradź proszę, co planowałaś przez wiele lat?

Rawito, Papugo Błękitna- to Divę planowałam- kierowana mglistym wspomnieniem- (wąchałąm ją kiedyś, kiedyś, wieki przedtem), rodzajem zapachu- (tak, szypr), potem w końcu dostałam próbkę.
Rzeczywiście nosiłam sie z nią z dwa lata.

Mam umiejętność przeczekiwania gwałtownych przypływów chęci zakupu. Cenię ją.

Chociaż- cios często czyha na mnie z innej strony- tego od lat zaplanowanego i wytęsknionego nie kupuję, a nabywam nagle- ciach, prach- zupełnie niespodziewanie- sama siebie zaskakując- np. Douce Amere - drugi nabytek styczniowy.

[anka_res]

Napisane przez martwa papuga

Od czasu mojego zalogowania się na Wizażu, kolekcja powiększyła się czterokrotnie. Skłonności, które miałam od zawsze (taa, perfum to ja zawsze miałam więcej, niżby rozsądek nakazywał) zostały spotęgowane przez pewne... rozprzężenie które było skutkiem oglądania boskich zbiorów Wizażanek i przełomowego odkrycia: "Oooo! To... tak można! "

No właśnie, powiem szczerze - nikt poza Wizażem tak dobrze mnie pod tym względem nie rozumie jakieś takie mam otoczenie że tylko z niedowierzaniem stwierdza ...."ile ty tego masz???..." A że TŻ ma tyle samo albo i więcej DVD to nikt się nie czepi, DVD można, no i chłopiec to musi mieć zabawki Tylko jedna koleżanka mnie rozumiała ale teraz dość daleko mieszkamy, więc mogę się wyżywać ino w zaciszu domowym albo w necie

Jedyne za co Bogu dziękuję to że mąż mój przecudowny o ile zupełnie mojej pasji nie rozumie, to w całej rozciągłości ją popiera (a ja się nie czepiam DVD )

[rawita]

Napisane przez anka_res

Samo kupowanie perfum jest moim zdaniem przyjemniejszy niż np. ciuchów. Nie ma że kolejka do przymierzalni, że nie ma rozmiaru, że nie pasuje albo odstaje. Że się przebrać trzeba. Jest, piękne, cudowne, pachnące - tylko do kasy i myk!

A ja myślę, że jest trudniejsze. Gdy coś mnie zaniesie do sklepu odzieżowego, to naprawdę nie wiem, z czym wyjdę A z perfumami to muszę się zakolegować, pochodzić, testować i generalnie głęboko przemyśleć. Zakupy odzieżowe mimo wszystko są szybsze i - w moim wypadku - dużo bardziej spontaniczne.

Koto gratulacje z powodu obydwu zapachów! No i zazdroszczę umiejętności przeczekiwania

[anka_res]

A no to widać kwesta osobnicza Ja mogę perfumy wybierać no problem,sobie czy innym. A z ubraniami to od razu dostaję nerwowej wysypki (może dlatego że na Wyspach ciuchy są inaczej skrojone i często dostępne tylko w za dużych rozmiarach; a już na wyprzedażach to upolowanie rozmiaru 36 czy 38 to często cud mniemany

[KroofkaNeonoofka]

To ja nawet tu chyba nawet nie pasuję, bo ja manii jeszcze nie mam więc...
Ale do rzeczy...
Zawsze miałam dwie flaszki perfum, wystarczały mi, czasem podbierałam mamie coś innego na okazję. Na studiach kupiłam pierwsze wysoko półkowe, a że ja na ciuchy i torebki też sobie nie żałuję, na więcej niż dwie po prostu nie wyrabiałam, ale jakoś tak zawsze ciągnęło mnie do perfumerii i nie mogłam przejść koło niej obojętnie.
Jakoś tak w głowie widziałam na mojej półce jeszcze kilka flakoników. No ale jak nie ma to nie ma i już.
Od jakiegoś czasu jednak zabłąkałam się na pachnącej części wizażu, czytam wasze posty i niemalże czuję, ba! widzę te wszystkie zapachy.
I co? I już mam upatrzone trzy nowe zapachy i wiem, że jak tylko będę miała jakieś fundusze to w pierwszej kolejności kupię właśnie perfumy! A w dodatku jest jeszcze tyle zapachów które chcę przetestować, ponosić przez chwilę... a z drugiej strony boje się, że je pokocham i zacznę pożądać. A nie zrezygnuję też z innych moich miłości. Nie wybiorę to albo to. Będę chciała i to i to. A skąd na to wszystko?
Ach ten wizaż! Na naszą zgubę on powstał kobietki

[martwa papuga]

Napisane przez anka_res

Samo kupowanie perfum jest moim zdaniem przyjemniejszy niż np. ciuchów. Nie ma że kolejka do przymierzalni, że nie ma rozmiaru, że nie pasuje albo odstaje.

Ciuchy pół biedy w moim przypadku - capnę coś, co jest proste, czarne/szare/czekoladowe i nie odsłania 3/4 brzucha - i jest ok. Za to z całej duszy nie znoszę kupować butów - nic mi się nie podoba, a prawie wszystko koszmarnie niewygodne. O tak, flaszki kupować łatwiej. I czapki, i okulary słoneczne - w każdych wyglądam nie gorzej, niż bez nich.


Kotuś, Diva mi się zdaje bardzo Twoja, ale Douce Amere - szok
(Lubię bardzo, ale nie spodziewałam się, że i szyprowate Koty nie pogardzą. )

[ROZ-ter-KA]

Na szczęscie inne manie mnie tez raczej nie dotycza, torebki i buty mam w normie tzn. po kilka sztuk. Ciuchy kupuję ,jak zauważam ,że cos jest mi potrzebne, bo np. coś się już zuzyło albo na mnie nie juz pasuje. W zasadzie nie lubie kupowa.c ciuchów , bo denerwuje mnie mierzenie
Mam za to ponad 100 sznurków korali, ale to hobby i nie drogie, poza trzema sznurkami , wszystkie sama zrobiłam.

[GothicAristocrat]

zakupoholiczka byłam zawsze. Jak byłam dzieciątkiem to nałogowo wydawałam moje dziecięce kieszonkowe na wszelakie drobiazgi z końmi. Potem były płyty CD+drobiazgi z końmi, potem książki+drobiazgi z końmi, akcesoria do malarstwa+drobiazgi z końmi, następnie nałogowe kupowanie ciuchów+ kosmetyki, a teraz sa perfumy+ kosmetyki. Coś mi się wydaje, że ja mam po prostu taki charakter, nie dorabiałabym do tego jakieś ideologii. gdy coś mnie zainteresuje to chcę mieć wszystko i od zaraz

[rawita]

Napisane przez martwa papuga

Ciuchy pół biedy w moim przypadku - capnę coś, co jest proste, czarne/szare/czekoladowe i nie odsłania 3/4 brzucha - i jest ok. Za to z całej duszy nie znoszę kupować butów - nic mi się nie podoba, a prawie wszystko koszmarnie niewygodne. O tak, flaszki kupować łatwiej. I czapki, i okulary słoneczne - w każdych wyglądam nie gorzej, niż bez nich.

Dla mnie czapki i okulary to dopiero koszmar! Kupowanie butów za to kocham Fakt, polowanie trzeba urządzić porównywalne z perfumami.

[agnes_bdg]

Napisane przez anka_res

No to chyba oceniłabyś mnie jak osobę ciężko uzależnioną, a tak nie jest jak sądzę Zaręczam że im większa kolekcja (o ile z głową dobrana) tym większa radość, a nie ciężar, co chyba że fizyczny jak trzeba walizkę z nią wlec

jestem daleka od oceniania kogokolwiek
Moja skromna kolekcja też się w nadchodzącym roku powiększy ale muszę sobie jakiś limit sztukowy postawić, ot tak dla zasady

[KasiaxQ]

Napisane przez GothicAristocrat

zakupoholiczka byłam zawsze. Jak byłam dzieciątkiem to nałogowo wydawałam moje dziecięce kieszonkowe na wszelakie drobiazgi z końmi. Potem były płyty CD+drobiazgi z końmi, potem książki+drobiazgi z końmi, akcesoria do malarstwa+drobiazgi z końmi, następnie nałogowe kupowanie ciuchów+ kosmetyki, a teraz sa perfumy+ kosmetyki. Coś mi się wydaje, że ja mam po prostu taki charakter, nie dorabiałabym do tego jakieś ideologii. gdy coś mnie zainteresuje to chcę mieć wszystko i od zaraz

Ja mam podobnie. Od dawna przechodzę takie fazy: raz buty w ilości niezwykłej, raz torebki, później wszystkie spodnie z szafy wymieniam, był czas na kosmetyki do włosów i na kosmetyki do twarzy, a ostatnio na wszelkiego rodzaju kosmetyki naturalne. Teraz są perfumy. Muszę kupić, muszę powiększyć kolekcję, choćby jakąś odlewką, próbeczką Ale to nie jest groźne, przejdzie mi. Zapełnię toaletkę, zaspokoję w znacznej mierze swoje zachcianki i się skończy. Nie będę kupować bez liku. Ale ograniczenie warto sobie zrobić, żeby nie odczuć nadchodzącego kryzysu

[Kota]

Napisane przez KasiaxQ

Ale to nie jest groźne, przejdzie mi. Zapełnię toaletkę, zaspokoję w znacznej mierze swoje zachcianki i się skończy. Nie będę kupować bez liku. Ale ograniczenie warto sobie zrobić, żeby nie odczuć nadchodzącego kryzysu

Warto robić ograniczenie. Zawsze warto- dla poczucia, że jakoś się panuje nad czymś.

[KomEwa]

Od kiedy?
Odkąd trafiłam na Wizaż.
I przeszłam już kilka faz mojego stosunku do tego zjawiska. Byłam już zmartwiona, przestraszona, podekscytowana, pogodzona i zadowolona.
Cóż, mogłam mieć gorszy nałóg... Oto jestem: ja-perfumiara. Moje motto perfumeryjne: Przyjmijcie mnie taką jaka jestem albo spadajcie.