babcia chce mnie zmusić do ślubu

[paulinika]

Moja tez mnie namawia na drugie dziecko ale jedynie co do niej dociera to Babciu ale bedziesz mi przelewac min 600€ miesiecznie na wychowanie

[elvegirl]

Napisane przez paulinika

Babciu ale bedziesz mi przelewac min 600€ miesiecznie na wychowanie

Dobre Zapisane na przyszłość

[panna mati_]

Napisane przez _ema_

Wiecie co?
Irytujące jest pisanie sto razy tej samej rzeczy
Przewiń sobie do momentu: 'nie ma znaczenie czy po ślubie czy przed ślubem. Ma znaczenie, czy ludzie mają związane ze sobą poważne plany na przyszłość'. A i jeszcze 'czy pozytywnie przeszli eta randkowania, czy wtedy wyszły jakieś brudy'. Czytanie nie boli.

Dla mnie to każdy niech sobie robi jak uważa. Dziwią mnie argumenty tego typu. Tylko ludzie planujący wspólną przyszłość do końca życia mogą mieszkać razem?

Autorko, jeśli babcia nie zmieni zdania i taka już jest to zepsucie kontaktów będzie ekspresowe. Niektóre babcie już takie są.

[traicionera]

a skad mozna wiedziec, czy z dana osoba bedizemy robic dalekosiężne plany, jesli nie poznalo sie jej w tak zwanej prozie zycia? Dla mnie to byl konieczny warunek, zebym mogla zdecydowac, ze tak, z tym czlowiekiem chce byc dalej, mimo jego minusow, ktore nie byly widoczne na etapie randkowania.

[majajaj]

Dzięki dziewczyny za wszystkie odpowiedzi. Chyba będę musiała to ignorować, boję się jednak, że przez to podczas wigilii będzie między nami napięta atmosfera, nie chciałabym tego, no ale to już nie zależy ode mnie.

Parę słów wyjaśnień - jeśli chodzi o finanse, to zapewne babcia by mi odpowiedziała, że przecież rodzice nam ślub zorganizują. Nawet już powiedziała, że tata mój kupi nam mieszkanie. Babcia mieszka na wsi, tam jest taka tradycja, że młodym ślub zazwyczaj finansują rodzice. Nie chciałabym jednak, żeby moi rodzice z własnej kieszeni płacili nam za cały ślub, mój tż jest tego samego zdania. Jednak nie o finanse tutaj chodzi.

Co do obecnego mieszkania - to też nie jest tak, że rzuciliśmy się na głęboką wodę i bawimy się w dom. Nawet nie mamy całego mieszkania dla siebie, wynajmujemy pokój w mieszkaniu studenckim. Weekendy też spędzamy osobno, ponieważ ja wtedy pracuję w swoim mieście rodzinnym, a mój tż w mieście, w którym studiujemy. Co do problemów w związku i tego, jak go traktuję, odniosłam się już wcześniej.

[harvvey]

Bardzo nie lubię jak ktoś mi mówi, jak mam żyć, więc żeby zachować dobre kontakty z babcią, ignorowałabym te uwagi, albo właśnie rzuciła jakimś luźnym tekstem i urwała temat. Możesz ewentualnie tłumaczyć, że wspólne mieszkanie to okres sprawdzenia siebie nawzajem, tego, jak się razem czujecie i jak razem radzicie sobie w życiu, bo przecież jesteście jeszcze bardzo młodzi, ale nie licz na to, że nagle magicznie zmienisz jej podejście. Trochę pogada, a jak zobaczy, że macie swoje zdanie i nie ma co liczyć na zmianę scenariusza, jest szansa, że po jakimś czasie odpuści, albo przynajmniej ucichnie.

Napisane przez _ema_

Jest.

Autorka niewiele o swoim związku i partnerze napisała, nie rozumiem czemu tak łatwo przychodzą ci osądy na ich temat.

[paulinika]

Napisane przez elvegirl

Dobre Zapisane na przyszłość

Moja jest taka menda ze wysyla mi jakies paczki (o ktore jej nie prosze) a pozniej mi wygaduje caly miesiac

[majajaj]

Napisane przez harvvey

Bardzo nie lubię jak ktoś mi mówi, jak mam żyć, więc żeby zachować dobre kontakty z babcią, ignorowałabym te uwagi, albo właśnie rzuciła jakimś luźnym tekstem i urwała temat. Możesz ewentualnie tłumaczyć, że wspólne mieszkanie to okres sprawdzenia siebie nawzajem, tego, jak się razem czujecie i jak razem radzicie sobie w życiu, bo przecież jesteście jeszcze bardzo młodzi, ale nie licz na to, że nagle magicznie zmienisz jej podejście. Trochę pogada, a jak zobaczy, że macie swoje zdanie i nie ma co liczyć na zmianę scenariusza, jest szansa, że po jakimś czasie odpuści, albo przynajmniej ucichnie.

Spróbuję, chociaż obawiam się, że te argumenty nic dla mojej babci nie będą znaczyć - jej jedynym jest 'bo to nie po Bożemu'

[new woman in town]

Napisane przez majajaj

Dzięki dziewczyny za wszystkie odpowiedzi. Chyba będę musiała to ignorować, boję się jednak, że przez to podczas wigilii będzie między nami napięta atmosfera, nie chciałabym tego, no ale to już nie zależy ode mnie.

Parę słów wyjaśnień - jeśli chodzi o finanse, to zapewne babcia by mi odpowiedziała, że przecież rodzice nam ślub zorganizują. Nawet już powiedziała, że tata mój kupi nam mieszkanie. Babcia mieszka na wsi, tam jest taka tradycja, że młodym ślub zazwyczaj finansują rodzice. Nie chciałabym jednak, żeby moi rodzice z własnej kieszeni płacili nam za cały ślub, mój tż jest tego samego zdania. Jednak nie o finanse tutaj chodzi.

Co do obecnego mieszkania - to też nie jest tak, że rzuciliśmy się na głęboką wodę i bawimy się w dom. Nawet nie mamy całego mieszkania dla siebie, wynajmujemy pokój w mieszkaniu studenckim. Weekendy też spędzamy osobno, ponieważ ja wtedy pracuję w swoim mieście rodzinnym, a mój tż w mieście, w którym studiujemy. Co do problemów w związku i tego, jak go traktuję, odniosłam się już wcześniej.

To powiedz babci jasno i wyraźnie, że nie mieszkacie z chłopakiem jak para (we dwoje), tylko jak współlokatorzy (z innymi), więc to żadna zabawa w dom. Nie łączy was nic co mogłoby być powodem do zalegalizowania związku. Współlokatorzy nie biorą ze sobą ślubu

[madana]

Napisane przez majajaj

Spróbuję, chociaż obawiam się, że te argumenty nic dla mojej babci nie będą znaczyć - jej jedynym jest 'bo to nie po Bożemu'

- no ale to babci spojrzenie, a życie Twoje i to dla Ciebie nie jest ważne, co dla niej jest. I nie, Ty nie masz się kłócić, łasić, aby "było dobrze"- po prostu z niektórymi osobami, które chcą Ci życie zaprogramować, nie wdaje się w rozmowy, bo ani Ty babci nie przekonasz, ani babcia Ciebie. Ucinasz to krótkim "ale to moje życie, nie będę na ten temat mówiła".
Sama mam inne na to spojrzenie niż obowiązujące na wizażu, ALE nie znoszę, gdy ktoś komuś ustawia życie. Twoje życie, Twoje wybory.
Tyle że mam wrażenie, ze ta Wigilia i "atmosfera", której trochę jak dziecko oczekujesz, przesłania Ci widzenie. No przecież nie wyjdziesz za mąż, aby babcia była dla Ciebie miła na Wigilii, prawda?

[harvvey]

Napisane przez majajaj

Spróbuję, chociaż obawiam się, że te argumenty nic dla mojej babci nie będą znaczyć - jej jedynym jest 'bo to nie po Bożemu'

Tak własnie myślałam, więc wątpię abyś cokolwiek zdziałała, tylko ewentualnym ślubem, ale przecież nie weźmiesz go dla babci

[K1987]

ehh skąd ja to znam... tyle, że moja chciałaby ślubu w ogóle, nie ze względu na wspólne mieszkanie itp, ale dlatego, że już jestem w słusznym do tego wieku (gadki zaczęły się jak miałam jakieś 21 lat) no i ona chciałaby zatańczyć na weselu. Moje argumenty powoli upadały: że nie mam odpowiedniego kandydata, że jeszcze studiuję, że pracy nie mam, że mieszkania nie mam... na stwierdzenia, że wesela i tak nie chcę stwierdziła, że ja nie mam nic do powiedzenia, rodzice organizują
parę lat spędziłam na głupich dyskusjach, w końcu po prostu awanturę zrobiłam, że nie życzę sobie komentarzy, nie dotarło, więc dzisiaj po prostu ignoruję. Daję się wygadać, kiwam głową i zmieniam temat. Babcia sobie pogada, to jej ulży, ja się nie denerwuję i żyję dalej po swojemu

[PaniPedagog]

oj babcie tak już mają czasami, dla nich czsami ślub to "gwarancja", że facet się nie wybawi i nie zostawi

Ignorować polecam.

[Ada to nie wypada]

Miałam taką samą sytuację ze swoją babcią. Kiedy się spotkałyśmy i powiedziała jak jej się to bardzo nie podoba i jak można mieszkać ' kartę rowerową' nie wchodziłam w żadną dyskusję. Powiedziałam jej, że rozumiem jej pogląd ale to moje życie, moja decyzja i musi to zaakceptować i szanować. Nie wezmę ślubu bo ona nie chce się wstydzić przed koleżankami, że jej wnuczka mieszka bez ślubu i grzeszy. Nigdy więcej nie poruszała tematu. Tutaj nie ma co przedstawiać argumentów. Jesteś dorosłą osobą nawet jeżeli popełniasz błąd to jest to Twój błąd. To ewentualnie Ty pójdziesz do piekła a nie babcia ;-)

[af6a7928a10f2efb7030debf852af0b1c87659cc]

Napisane przez _ema_

Czy to, że sformułowanie jest popularne znaczy, że nie jest prawdziwe?
Ja tam autorki przecież nie przekonuję do niczego, wyraziłam tylko swoje zdanie, że mieszkać razem powinno się z poważnym partnerem. Mieszkanie jest kolejnym, ważnym etapem w związku i powinno być zarezerwowane dla partnerów, których traktuje się poważnie. A takie 'studiujemy w tym samym mieście, mamy 20 lat więc gdzie nam tam do ślubu, ale razem sobie pomieszkamy' to dla mnie zabawa i tyle I nie ma to nic wspólnego z mieszkaniem po ślubie czy przed, tylko z powagą związku

ahh Ci wszyscy niepoważni studenci mieszkający w mieszkaniach studenckich
z osobami, które nie traktują ich poważnie (i wzajemnie) mieszkają jak oni mogą...

zawsze mnie właśnie śmieszy demonizowanie wspólnego mieszkania obcy ludzie mogą ze sobą zamieszkać nawet się nie znając, ale po trzech latach bycia ze sobą nie można ze sobą zamieszkać

[golgie]

Napisane przez _ema_

Czy to, że sformułowanie jest popularne znaczy, że nie jest prawdziwe?
Ja tam autorki przecież nie przekonuję do niczego, wyraziłam tylko swoje zdanie, że mieszkać razem powinno się z poważnym partnerem. Mieszkanie jest kolejnym, ważnym etapem w związku i powinno być zarezerwowane dla partnerów, których traktuje się poważnie. A takie 'studiujemy w tym samym mieście, mamy 20 lat więc gdzie nam tam do ślubu, ale razem sobie pomieszkamy' to dla mnie zabawa i tyle I nie ma to nic wspólnego z mieszkaniem po ślubie czy przed, tylko z powagą związku

Zgadzam się

[paula78]

To babcia pracuje na zapsucie miedzy wami relacji- moze warto jej to wprost powiedzieć. A jesli nie zrozumie uciąć kontakty lub je ignorować.

[Osleidis]

[1=af6a7928a10f2efb7030deb f852af0b1c87659cc;4384225 4]ahh Ci wszyscy niepoważni studenci mieszkający w mieszkaniach studenckich
z osobami, które nie traktują ich poważnie (i wzajemnie) mieszkają jak oni mogą...

zawsze mnie właśnie śmieszy demonizowanie wspólnego mieszkania obcy ludzie mogą ze sobą zamieszkać nawet się nie znając, ale po trzech latach bycia ze sobą nie można ze sobą zamieszkać [/QUOTE]

też mnie to śmieszy, że co, z chłopakiem zamieszkać nie mogę, bo to zabawa? lepszy będzie jakiś inny obcy facet

Autorko, nie ma innej rady jak jednym uchem wpuszczać a drugim wypuszczać. Miejmy nadzieję, że babcia będzie miała wyczucie i nie będzie Cię atakować swoimi wywodami akurat w święta.

[lapida]

Napisane przez grubella

Powiedz na odczepnego , że weźmiecie ślub jak będziecie po studiach i zarobicie na wystawne wesele na kilkaset osób.
No chyba , że babcia może pożyczyć/sprezentować kasę na twój wymarzony ślub i wesele.

ja tak zawsze zamykam usta mojemu ojcu jak tylko zaczyna mówić coś o ślubie, mówię: "Dajesz 40 tysięcy i zaczynam przygotowania już jutro".

oczywiście kwota zawyżona, chcę się zamknąć w o wiele mniejszej, ale lekka przesada w tej sytuacji nie zaszkodzi

Napisane przez _ema_

Jest.

przekazałam tżtowi, z którym mieszkam już półtora roku bez ślubu
uśmiał się

[_ema_]

[1=af6a7928a10f2efb7030deb f852af0b1c87659cc;4384225 4]ahh Ci wszyscy niepoważni studenci mieszkający w mieszkaniach studenckich
z osobami, które nie traktują ich poważnie (i wzajemnie) mieszkają jak oni mogą...

zawsze mnie właśnie śmieszy demonizowanie wspólnego mieszkania obcy ludzie mogą ze sobą zamieszkać nawet się nie znając, ale po trzech latach bycia ze sobą nie można ze sobą zamieszkać [/QUOTE]
Nawet nie chce mi się po raz kolejny kopać z koniem - myślę, że jakakolwiek dyskusja ma sens, kiedy rozmówca czyta moje odpowiedzi. Myślę, że już 4 razy zawarłam odpowiedź na te wszystkie wypisywane przez Was bzdury w stylu 'ojojoj a ja mieszkam bez ślubu, pewnie grzeszę', 'ojojoj a pewnie mam mieszkać z koleżanką a z chłopakiem za rączkę w parku'.
Nie wiem co Was dopadło, ale to już drugi wątek, w którym nikt nawet nie próbuje odnieść się do tego co piszę, a jedynie cytuje moje słowa i polemizuje ze swoimi własnymi głupimi wymysłami

[201803080934]

Napisane przez _ema_

Wiecie co?
Irytujące jest pisanie sto razy tej samej rzeczy
Przewiń sobie do momentu: 'nie ma znaczenie czy po ślubie czy przed ślubem. Ma znaczenie, czy ludzie mają związane ze sobą poważne plany na przyszłość'. A i jeszcze 'czy pozytywnie przeszli eta randkowania, czy wtedy wyszły jakieś brudy'. Czytanie nie boli.

ja z moim tż-tem kiedy zamieszkaliśmy razem nie przeszliśmy etapu randkowania ani nie mieliśmy ze sobą tak poważnych planów - bo zamieszkaliśmy razem po około 3 miesiącach związku.
uważasz, że bawimy się w dom? to dosyć ciekawe, oboje pracujemy, zarabiamy, utrzymujemy sami siebie oraz mieszkanie, w którym mieszkamy, nie mamy żadnej pomocy od rodziny, jesteśmy w pełni samodzielni, wszystkie nasze sprawy załatwiamy sami. mieszkamy razem, nie bawimy się w mieszkanie razem.

[201803290936]

Napisane przez _ema_

Nawet nie chce mi się po raz kolejny kopać z koniem
(...)

Czyżbyś oglądała ostatnio 'The World's End' z Peggiem?

[_ema_]

Napisane przez Grin

ja z moim tż-tem kiedy zamieszkaliśmy razem nie przeszliśmy etapu randkowania ani nie mieliśmy ze sobą tak poważnych planów - bo zamieszkaliśmy razem po około 3 miesiącach związku.
uważasz, że bawimy się w dom? to dosyć ciekawe, oboje pracujemy, zarabiamy, utrzymujemy sami siebie oraz mieszkanie, w którym mieszkamy, nie mamy żadnej pomocy od rodziny, jesteśmy w pełni samodzielni, wszystkie nasze sprawy załatwiamy sami. mieszkamy razem, nie bawimy się w mieszkanie razem.

A powiedz mi, wysiliłaś się na przeczytanie moich słów?
Bo jak nie to zapytam - nazywasz go TZtem dla jaj i wątpisz czy będzie z tego coś powaznego, czy uważasz, że to Twój partner życiowy i chcesz z nim spędzić życie. Jakbyś PRZECZYTAŁA moje słowa to byś wiedziała, że mówię o pierwszym przypadku. Skoro tak się oburzasz, to też pewnie jesteś tym pierwszym, co?

Napisane przez Doris1981

Czyżbyś oglądała ostatnio 'The World's End' z Peggiem?

Nieee Ale w moich stronach to popularne powiedzonko

[201607110949]

Napisane przez majajaj

Spróbuję, chociaż obawiam się, że te argumenty nic dla mojej babci nie będą znaczyć - jej jedynym jest 'bo to nie po Bożemu'

i masz rację. Babcia wychowała się w czasach, gdy normalką było wychodzenie za mąż w wieku lat 18; czymś nie do pomyślenia - mieszkanie przed ślubem; seks z chłopakiem a nie mężem - hańbą dla dziewczyny i jej rodziny. Tu nie ma co w ogóle zaczynać dyskusji. Im szybciej to zrozumiesz, tym mniej nerwów stracisz.

[201803080934]

Napisane przez _ema_

A powiedz mi, wysiliłaś się na przeczytanie moich słów?
Bo jak nie to zapytam - nazywasz go TZtem dla jaj i wątpisz czy będzie z tego coś powaznego, czy uważasz, że to Twój partner życiowy i chcesz z nim spędzić życie. Jakbyś PRZECZYTAŁA moje słowa to byś wiedziała, że mówię o pierwszym przypadku. Skoro tak się oburzasz, to też pewnie jesteś tym pierwszym, co?

oburzam się, bo byłam tym pierwszym przypadkiem w momencie kiedy zaczęliśmy ze sobą mieszkać [czego powinnaś się chyba domyśleć, bo napisałam kiedy to nastąpiło]. teraz nazywam go tż-tem, wcześniej mówiłam po prostu chłopak; teraz jestem go pewna, wtedy nie mogłam przecież być, a jednak chcieliśmy razem mieszkać. od samego początku, czy to z chłopakiem, czy z tż-tem, mieszkaliśmy razem i w nic się nie bawiliśmy.
dwoje dorosłych samodzielnych pracujących ludzi, mieszkających razem nie bawi się w dom. nieważne na jakim etapie związku są, ile są razem i czy myślą o wspólnej przyszłości, czy nie.

[_ema_]

Napisane przez Grin

dwoje dorosłych samodzielnych pracujących ludzi, mieszkających razem nie bawi się w dom. nieważne na jakim etapie związku są, ile są razem i czy myślą o wspólnej przyszłości, czy nie.

To tylko i wyłącznie Twoja opinia - pozwól, że ja będę posiadać swoją

---------- Dopisano o 11:33 ---------- Poprzedni post napisano o 11:32 ----------

Napisane przez Grin

oburzam się, bo byłam tym pierwszym przypadkiem w momencie kiedy zaczęliśmy ze sobą mieszkać [czego powinnaś się chyba domyśleć, bo napisałam kiedy to nastąpiło]. teraz nazywam go tż-tem, wcześniej mówiłam po prostu chłopak; teraz jestem go pewna, wtedy nie mogłam przecież być, a jednak chcieliśmy razem mieszkać.

No to dla mnie bawiliście się w dom i tyle - przyjmij to na klatę i nie rozpaczaj

[201607110949]

Napisane przez _ema_

To tylko i wyłącznie Twoja opinia - pozwól, że ja będę posiadać swoją

moja też. Nie widzę powodu aby dorosłych ludzi, którzy potrafią sobie na wspólne gospodarstwo zapracować, określać mianem niepoważnych, zabawowiczów - tylko dlatego, że decydują się na wspólne mieszkanie bez śmiertelnie poważnych planów.

[_ema_]

Napisane przez SALIX

moja też. Nie widzę powodu aby dorosłych ludzi, którzy potrafią sobie na wspólne gospodarstwo zapracować, określać mianem niepoważnych, zabawowiczów - tylko dlatego, że decydują się na wspólne mieszkanie bez śmiertelnie poważnych planów.

Salix, ale jak to się mówi - opinia jak pupa
Dla mnie wspólne mieszkanie jest krokiem powagą dorównującym zaręczynom, ślubowi czy kredytowi na 30 lat. Ja wiem, że to niepopularne poglądy, bo teraz zaręczają się nawet 17latki i ze wspólnym mieszkaniem dzieje się to samo - nie ważne z kim, nie ważne czy to poważna relacja, byle pomieszkać No cóż, mnie nie przekonacie, myślę, że pozostanę przy swoich nędznych i głupich opiniach

[201803080934]

Napisane przez _ema_

Salix, ale jak to się mówi - opinia jak pupa
Dla mnie wspólne mieszkanie jest krokiem powagą dorównującym zaręczynom, ślubowi czy kredytowi na 30 lat. Ja wiem, że to niepopularne poglądy, bo teraz zaręczają się nawet 17latki i ze wspólnym mieszkaniem dzieje się to samo - nie ważne z kim, nie ważne czy to poważna relacja, byle pomieszkać No cóż, mnie nie przekonacie, myślę, że pozostanę przy swoich nędznych i głupich opiniach

to w takim razie jak określisz parę, która mieszka sobie razem [w wynajętym/u jej rodziców/u jego rodziców/dowolnie], ale nie pracują tylko są na częściowym bądź całkowitym utrzymaniu rodziców, chodzą do nich na obiadki/przynoszą słoiki, mrożonki, konfitury, czy co tam chcą, a jakby coś poszło nie tak, to każde wraca do swoich rodziców?

[_ema_]

Napisane przez Grin

to w takim razie jak określisz parę, która mieszka sobie razem [w wynajętym/u jej rodziców/u jego rodziców/dowolnie], ale nie pracują tylko są na częściowym bądź całkowitym utrzymaniu rodziców, chodzą do nich na obiadki/przynoszą słoiki, mrożonki, konfitury, czy co tam chcą, a jakby coś poszło nie tak, to każde wraca do swoich rodziców?

Dzieciakami, a jak mam nazwać?