zbyt wczesne zaręczyny

[Dotka90]

Aha, co do tego, czemu nie biorę pod uwagę zaręczyn 'dla siebie', otóż temu:

Nie wiem czy po tak krótkim czasie związku ktokolwiek weźmie zaręczyny na poważnie (rodzice, znajomi)- czy nie zostaniemy wyśmiani?

My jak się zaręczaliśmy, to nie myśleliśmy, co powiedzą znajomi, rodzina, tylko ważne bylo to, co my czujemy. To z TŻtem się zaręczam, nie z koleżanką ani nie z ciotką.

Druga kwestia:

Co jesli po jakims czasie okaze się ze to jednak nie to (choć takiej opcji w 99% nie przewiduję ale wiadomo róznie w zyciu bywa) niby to tylko zaręczyny a slub byłby w odpowiednim czasie czujemy ze tego chcemy ale obawiam się reakcji otoczenia i tego czy to będzie dobra decyzja.

Po tym fragmencie nie widzę, żeby autorka była pewna co do tych zaręczyn.
Zresztą co tu gadać, gdyby była pewna, to nie zakładałaby tematu na forum.

Nie wiem, ja byłam pewna i takich rozkmin nie miałam (a co jeśli to nie to, a jak się rozstaniemy itd).

[Mick]

Napisane przez megalaska

uważam, że ludzi poznaje ie całe życie i ani slub ani zareczyny nie są gwarantem niczego jak cos ma sie popsuc to moze teraz za rok i za 10 lat tez więc równie dobrze mozna czekac 10 lat i po tym czasie nadal nie ma gwarancji wspolnego zycia do grobowej deski nie rozumiem jak ktos potrzebuje 3> lat na "poznanie się" ludzie sie az tak nie zmieniają jak ktos po roku nadal nie jest pewny milosci oraz tego ze chce byc z daną osobą nie wieze ze po 3 latach magicznie to sie zmieni wiec skoro po roku ktos nie wie czy chce byc z daną osobą po co dalszy związek i czekanie? mówi się o mężach tyranach jak chłop ma byc zły po slubie to niewazne czy slub za rok czy 20 lat - i tak będzie, jak jest ogólnie nieodpowiedni - nie wierze ze po roku tego nie da sie zauwazyc

No ok, chyba niepotrzebnie produkujemy się w tym wątku.

[201803080934]

Napisane przez megalaska

mieszkamy ze sobą przez kilka dni w tygodniu a więc jakieś 70% kazdego tygodnia - wtedy razem robimy zakupy, sprzątamy - wszystkie codzienne czynności jak w życiu.

ja tak mieszkałam ze swoim pierwszym chłopakiem, tym z którym byłam trzy lata, wszystkie wakacje razem, święta razem, kiedy tylko się dało pomieszkiwaliśmy sobie razem, potem razem zamieszkaliśmy, a potem się rozstaliśmy.
nie, nie wszystkie czynności, autorko. nie wstajecie razem do pracy, nie płacicie razem rachunków, on nie sprząta twoich skarpetek, ty nie pierzesz jego gaci [hiperbolizuję, dziewczyny nie czepiajcie się przykładów ].

wystarczy z kimś zamieszkać, żeby na własnej skórze odczuć, że to nie to samo co pomieszkiwanie.

Napisane przez megalaska

uważam, że ludzi poznaje ie całe życie i ani slub ani zareczyny nie są gwarantem niczego jak cos ma sie popsuc to moze teraz za rok i za 10 lat tez więc równie dobrze mozna czekac 10 lat i po tym czasie nadal nie ma gwarancji wspolnego zycia do grobowej deski nie rozumiem jak ktos potrzebuje 3> lat na "poznanie się" ludzie sie az tak nie zmieniają jak ktos po roku nadal nie jest pewny milosci oraz tego ze chce byc z daną osobą nie wieze ze po 3 latach magicznie to sie zmieni wiec skoro po roku ktos nie wie czy chce byc z daną osobą po co dalszy związek i czekanie? mówi się o mężach tyranach jak chłop ma byc zły po slubie to niewazne czy slub za rok czy 20 lat - i tak będzie, jak jest ogólnie nieodpowiedni - nie wierze ze po roku tego nie da sie zauwazyc

powiedz autorko - który to twój związek? bo mam wrażenie, że pierwszy i dlatego go tak idealizujesz

[mary_poppins]

Napisane przez megalaska

nie rozumiem jak ktos potrzebuje 3> lat na "poznanie się" ludzie sie az tak nie zmieniają jak ktos po roku nadal nie jest pewny milosci oraz tego ze chce byc z daną osobą nie wieze ze po 3 latach magicznie to sie zmieni wiec skoro po roku ktos nie wie czy chce byc z daną osobą po co dalszy związek i czekanie?

Pół roku to zbyt mało, żeby poznać kogoś w każdej sytuacji, w każdej kwestii. Jasne, poznajemy człowieka przez całe życie, ale to jest po prostu bardzo krótko. Przede wszystkim jest to czas, gdy nie wkradła się do związku jeszcze "zdrowa" rutyna - oboje macie jeszcze na nosach różowe okulary, nie mieliście jak mniemam sposobności przeżyć razem bardziej trudnych chwil, nie mieliście zapewne okazji sprawdzić się w przeróżnych sytuacjach. Generalnie prawdopodobnie figę wiesz o tym człowieku poza tym, że dobrze Wam razem. To trochę za mało według mnie, żeby już się określać zaręczynami. Wiem, że można je zerwać, ale dla mnie np. to bardzo poważna obietnica. Poczekaj ze 2 lata, aż opadnie burza hormonów i zaczniecie normalne życie razem.

[Stokrotek90]

Moim zdaniem powinnaś poczekać do momentu kiedy będziesz pewna swojej decyzji Tyle.

[megalaska]

Napisane przez Grin

ja tak mieszkałam ze swoim pierwszym chłopakiem, tym z którym byłam trzy lata, wszystkie wakacje razem, święta razem, kiedy tylko się dało pomieszkiwaliśmy sobie razem, potem razem zamieszkaliśmy, a potem się rozstaliśmy.
nie, nie wszystkie czynności, autorko. nie wstajecie razem do pracy, nie płacicie razem rachunków, on nie sprząta twoich skarpetek, ty nie pierzesz jego gaci [hiperbolizuję, dziewczyny nie czepiajcie się przykładów ].

wystarczy z kimś zamieszkać, żeby na własnej skórze odczuć, że to nie to samo co pomieszkiwanie.


powiedz autorko - który to twój związek? bo mam wrażenie, że pierwszy i dlatego go tak idealizujesz

owszem - wstajemy razem on do pracy ja na uczelnię, dokłada mi się do rachunków kiedy potrzebuję, on sprząta moje skarpetki, ja piorę jego gacie ponadto piorę i prasuję naszze ubrania, gotujemy razem, sprzątamy razem kibel i zmywamy stosy garów, razem śmimy, wykonujemy codzienne obowiązki gdy ze sobą "pomieszkujemy"
to mój 2 powazny związek

---------- Dopisano o 21:47 ---------- Poprzedni post napisano o 21:45 ----------

Napisane przez Dotka90

Aha, co do tego, czemu nie biorę pod uwagę zaręczyn 'dla siebie', otóż temu:

My jak się zaręczaliśmy, to nie myśleliśmy, co powiedzą znajomi, rodzina, tylko ważne bylo to, co my czujemy. To z TŻtem się zaręczam, nie z koleżanką ani nie z ciotką.

Druga kwestia:

Po tym fragmencie nie widzę, żeby autorka była pewna co do tych zaręczyn.
Zresztą co tu gadać, gdyby była pewna, to nie zakładałaby tematu na forum.

Nie wiem, ja byłam pewna i takich rozkmin nie miałam (a co jeśli to nie to, a jak się rozstaniemy itd).

ale nie wmówisz mi że nie byłoby Ci przykro gdybyś powiedziała rodzicom, że twój chłopak Ci się oświadczył a Ci wybuchliby śmiechem

---------- Dopisano o 21:52 ---------- Poprzedni post napisano o 21:47 ----------

Napisane przez mary_poppins

Pół roku to zbyt mało, żeby poznać kogoś w każdej sytuacji, w każdej kwestii. Jasne, poznajemy człowieka przez całe życie, ale to jest po prostu bardzo krótko. Przede wszystkim jest to czas, gdy nie wkradła się do związku jeszcze "zdrowa" rutyna - oboje macie jeszcze na nosach różowe okulary, nie mieliście jak mniemam sposobności przeżyć razem bardziej trudnych chwil, nie mieliście zapewne okazji sprawdzić się w przeróżnych sytuacjach. Generalnie prawdopodobnie figę wiesz o tym człowieku poza tym, że dobrze Wam razem. To trochę za mało według mnie, żeby już się określać zaręczynami. Wiem, że można je zerwać, ale dla mnie np. to bardzo poważna obietnica. Poczekaj ze 2 lata, aż opadnie burza hormonów i zaczniecie normalne życie razem.

mieliśmy sposobność przeżyć jego ciężką chorobę, mój absolutny brak pieniędzy przez 2 miesiące i ryzyko utraty mieszkania z tego powodu, starcie z jego rodzicami, któży są bardzo trudni, jego utrate pracy i znalzienie nowej wiec myślę ze jak na 5 miesięcy to dość sporo

[Alexandra92x]

Napisane przez Stokrotek90

Moim zdaniem powinnaś poczekać do momentu kiedy będziesz pewna swojej decyzji Tyle.

Zgadzam się. Powinnaś poczekać aż będziesz pewna i "dojrzejesz" do tej decyzji.

Osobiście uważam zaręczyny za moment rozpoczęcia przygotowań do ślubu. Wielu moich znajomych zaręczyło się i w ciągu dwóch, trzech tygodni mieli już ustaloną datę ślubu . Też bym tak zrobiła. Nie widzę sensu w długim narzeczeństwie. Kolejną sprawą jest fakt, że znacie się bardzo krótko (mam podobny staż związku) i dopiero poznajecie się, macie różowe okulary (tak jak my), poczekajcie aż się trochę "dotrzecie" i sprawdzicie czy w takich codziennych sytuacjach też jest Wam dobrze. Jednak nie oznacza to, że musicie długo czekać znam wiele par, które wzięło ślub w rok od poznania się (moi rodzice w czerwcu zaczęli być ze sobą, a w kwietniu, czyli po 10 miesiącach wzięli ślub - bardzo udane małżeństwo, chciałabym mieć takie ), a żyją w szczęśliwych związkach małżeńskich. Na to nie ma reguły.

[Dotka90]

Napisane przez megalaska

ale nie wmówisz mi że nie byłoby Ci przykro gdybyś powiedziała rodzicom, że twój chłopak Ci się oświadczył a Ci wybuchliby śmiechem

No jasne, że by mi było, ale:
- w czasie okołozaręczynowym nie pomyślałam o tym przez sekundę
- wiedziałam, że tak nie będzie, bo nie dałam im ku temu powodów, ergo uważałam, że będą się cieszyć, bo facet właściwy, staż związku spoko, my samodzielni, pracujący, mieszkający razem.
Moje myślenie się sprawdziło, bo po info o zaręczynach dostaliśmy mnóstwo gratulacji i ciepłych słów, a nasze rodziny cieszą się na nasz ślub.

Jestem na 100% pewna, że jakbym wyskoczyła z pierścionkiem po 5 m-cach związku, to moja matka by się popukała w głowę.

[chwast]

Jeśli w ogóle zrodził ci się taki problem w głowie to znaczy, ze musisz to przełożyć. Po co robić coś co nie wypływa z ciebie w 100%. Z resztą 9 miesięcy znajomości to bardzo mało, 5 związku to już cholernie mało.

[karolynka90]

Napisane przez Dotka90

Poza tym ja jestem z tych, którzy nie uznają zaręczania się po to, żeby być zaręczonym

Argument o 'określeniu się' do mnie nie przemawia, przecież to WY między sobą macie wiedzieć, jakie macie plany życiowe, czy wspólne itd.

Napisane przez paula78

A co zmienią te zaręczyny w waszym życiu? Nic.

Dokładnie o to samo chciałam spytać.

Napisane przez megalaska

dlaczego wykluczasz zaręczyny dla siebie? czemu niepotrzebne? to rownie dobrze po co związek? kochacie sie to oficjalne bycie ze sobą niepotrzebne po co masz go przedstawiac jako swojego chłopaka?

Czym jest "oficjalne bycie ze sobą"?
Po zaręczynach=oficjalne, a bez zaręczyn=jakie?

[mala19881]

Ja mialam 19 lat i bylam z chlopakiem 9 miesiecy kiedy mi sie oswiadczyl. Po roku zamieszkalismy razem i sie posypalo ale ze wzgledu na zareczyny ciagnelismy beznadziejny zwiazek przez kolejne 2 lata. Mysle, ze rozeszlibysmy sie duzo wczesniej gdyby nie te zareczyny. U Ciebie nie musi oczywiscie tak byc ale z perspektywy czasu widze, ze bylam zdecydowanie na to za mloda - on oczekiwal od razu slubu i dzieci, ja majac 20 lat niekoniecznie.

[Yenes]

Napisane przez megalaska

owszem - wstajemy razem on do pracy ja na uczelnię, dokłada mi się do rachunków kiedy potrzebuję, on sprząta moje skarpetki, ja piorę jego gacie ponadto piorę i prasuję naszze ubrania, gotujemy razem, sprzątamy razem kibel i zmywamy stosy garów, razem śmimy, wykonujemy codzienne obowiązki gdy ze sobą "pomieszkujemy"
to mój 2 powazny związek

---------- Dopisano o 21:47 ---------- Poprzedni post napisano o 21:45 ----------



ale nie wmówisz mi że nie byłoby Ci przykro gdybyś powiedziała rodzicom, że twój chłopak Ci się oświadczył a Ci wybuchliby śmiechem

---------- Dopisano o 21:52 ---------- Poprzedni post napisano o 21:47 ----------


mieliśmy sposobność przeżyć jego ciężką chorobę, mój absolutny brak pieniędzy przez 2 miesiące i ryzyko utraty mieszkania z tego powodu, starcie z jego rodzicami, któży są bardzo trudni, jego utrate pracy i znalzienie nowej wiec myślę ze jak na 5 miesięcy to dość sporo

Myślę, że bardzo usiłujesz pokazać wizażankom, że się mylą. Bez wzgledu na to ile razem przeżyliście przez te parę miesięcy wciąż jesteście ze sobą bardzo krótko, a pomieszkiwanie razem, nawet z robieniem lwiej części rzeczy wspólnie, to nie to samo co mieszkanie razem na pełnych obrotach, gdzie jesteście ze sobą ciągle.

Napisane przez chwast

Jeśli w ogóle zrodził ci się taki problem w głowie to znaczy, ze musisz to przełożyć. Po co robić coś co nie wypływa z ciebie w 100%. Z resztą 9 miesięcy znajomości to bardzo mało, 5 związku to już cholernie mało.

Zgadzam się. Moj staż związku jest praktycznie identyczny, miesiąc dłuższy, ale za to faceta znam z półtorej roku.

I wiesz autorko, tak ostatnio się zastanawiałam jakby tak po roku mi się oświadczył, co bym zrobila. I nie mam żadnych wątpliwości, że powiedziałabym tak, a rodzina czy też ich reakcje w ogóle przez myśl mi nie przeszły. (Tu najbardziej uderza mnie Twoja niedojrzałość) Plus, podobnie jak wiele wizażanek, nie widzę sensu zaręczania się dla samych zaręczyn. Zaręczyny wiążą się dla mnie z planowaniem ślubu a przynajmniej rozpoczęciem przygotowań.

[oriane]

Cytat:
Napisane przez Dotka90
Poza tym ja jestem z tych, którzy nie uznają zaręczania się po to, żeby być zaręczonym

Argument o 'określeniu się' do mnie nie przemawia, przecież to WY między sobą macie wiedzieć, jakie macie plany życiowe, czy wspólne itd.



Cytat:
Napisane przez paula78
A co zmienią te zaręczyny w waszym życiu? Nic.

Dokładnie o to samo chciałam spytać.

Cytat:
Napisane przez megalaska
dlaczego wykluczasz zaręczyny dla siebie? czemu niepotrzebne? to rownie dobrze po co związek? kochacie sie to oficjalne bycie ze sobą niepotrzebne po co masz go przedstawiac jako swojego chłopaka?

Czym jest "oficjalne bycie ze sobą"?
Po zaręczynach=oficjalne, a bez zaręczyn=jakie?

Dokładnie tak samo myślę. Sorry, ale dla mnie wygląda to jakby chłopak chciał Cię nazywać swoją narzeczoną, bo fajnie brzmi, albo nie wiem, może się boi, że uciekniesz inaczej. Zaręczyny = przygotowanie do ślubu, a nie bawienie się w kilkuletni związek z pierdzionkiem. Chcecie być razem to spoko i tak będziecie, zaręczyny was nie określają, a kiedy będzie na to pora to naturalnie wyjdzie. A nie, kochanie za pół roku w czwartek się oświadczę

[nika1401]

Dziewczyno,mam 21 lat za kilka dni i opowiem Ci moją historię. Zaraz.po maturze (19 lat) mój chłopak oświadczył mi się,jesteśmy w tym samym wieku,byliśmy wtedy ze sobą jakieś dwa lata. Rozmawialiśmy o tym wcześniej,ale nie spodziewałam sie tego tak szybko,jednak.przyjęłam bez zawachania, bo tak jak ty- byłam pewna. Dostalam piękny złoty pierścionek,wszystko było cudownie. Ale tylko w naszym mniemaniu. Rodzice nie dowierzali, podejrzewam nawet ze śmiali się w duchu, znajomi tez jakoś nie brali tego na poważnie. Szczerze powiem, że załamałam się trochę.
Chodziłam z pierścionkiem 1,5 roku. Oczywiście dalej rodzice nie dowierzali, musieliśmy pokazywac im niemal na każdym kroku, że.to.wszystko jest serio,że naprawdę się kochamy. Studiowalismy juz drugi rok więc zdecydowaliśmy,że czas na oficJalne zareczyny. Oczywiście wcześniej "nastawilam" moich rodziców na taka sprawę. W.końcu pewnego wieczora moj mężczyzna przyszedł z kwiatami i.winem do moich rodziców i poprosil.ich o.moją rękę. Zgodzili się. Zareczyliśmy się na te święta.
Jeśli mogę Ci doradzić,powiem.Ci tak. Wiek nie gra roli, ja nie żałuję niczego co się stalo,nawet jeśli faktycznie byliśmy trochę wysmiewani itp. Jeżeli jesteś jego.pewna to nie zastanawiaj się,bo chłopakowi może faktycznie zależy na.tobie, jest trochę.starszy.więc też ma prawo do poważnych planów i decyzji,chyba ze Ty nie jestes pewna jego. Ale z tego co piszesz, wynika że jesteś. pozdrawiam

Sory.za błędy, ale pisze z telefonu:/


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Dotka90]

Nika, ok, nosisz ten pierścionek już 2 lata i co dalej? Przygotowania do ślubu w toku, czy będziesz nosić ten pierścionek kolejne dwa lata, bo studia trzeba skończyć, pracę znaleźć itd?

[Yenes]

Napisane przez nika1401

Dziewczyno,mam 21 lat za kilka dni i opowiem Ci moją historię. Zaraz.po maturze (19 lat) mój chłopak oświadczył mi się,jesteśmy w tym samym wieku,byliśmy wtedy ze sobą jakieś dwa lata. Rozmawialiśmy o tym wcześniej,ale nie spodziewałam sie tego tak szybko,jednak.przyjęłam bez zawachania, bo tak jak ty- byłam pewna. Dostalam piękny złoty pierścionek,wszystko było cudownie. Ale tylko w naszym mniemaniu. Rodzice nie dowierzali, podejrzewam nawet ze śmiali się w duchu, znajomi tez jakoś nie brali tego na poważnie. Szczerze powiem, że załamałam się trochę.
Chodziłam z pierścionkiem 1,5 roku. Oczywiście dalej rodzice nie dowierzali, musieliśmy pokazywac im niemal na każdym kroku, że.to.wszystko jest serio,że naprawdę się kochamy. Studiowalismy juz drugi rok więc zdecydowaliśmy,że czas na oficJalne zareczyny. Oczywiście wcześniej "nastawilam" moich rodziców na taka sprawę. W.końcu pewnego wieczora moj mężczyzna przyszedł z kwiatami i.winem do moich rodziców i poprosil.ich o.moją rękę. Zgodzili się. Zareczyliśmy się na te święta.
Jeśli mogę Ci doradzić,powiem.Ci tak. Wiek nie gra roli, ja nie żałuję niczego co się stalo,nawet jeśli faktycznie byliśmy trochę wysmiewani itp. Jeżeli jesteś jego.pewna to nie zastanawiaj się,bo chłopakowi może faktycznie zależy na.tobie, jest trochę.starszy.więc też ma prawo do poważnych planów i decyzji,chyba ze Ty nie jestes pewna jego. Ale z tego co piszesz, wynika że jesteś. pozdrawiam

Sory.za błędy, ale pisze z telefonu:/


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Yyy nie rozumiem
Facet oświadczał Ci się 2 razy? Raz nieoficjalnie i raz oficjalnie?
Bez sensu.

Napisane przez Dotka90

Nika, ok, nosisz ten pierścionek już 2 lata i co dalej? Przygotowania do ślubu w toku, czy będziesz nosić ten pierścionek kolejne dwa lata, bo studia trzeba skończyć, pracę znaleźć itd?

[nika1401]

Napisane przez Dotka90

Nika, ok, nosisz ten pierścionek już 2 lata i co dalej? Przygotowania do ślubu w toku, czy będziesz nosić ten pierścionek kolejne dwa lata, bo studia trzeba skończyć, pracę znaleźć itd?

Przygotowania trwają I właśnie tutaj się różni to od autorki, która powinna wyciągnąć wnioski z mojego postu Każdy ma tyle lat ile ma, ale wszystko zależy od tego co dalej chcemy robić...
I jeszcze dodam- fakt, będę go nosić kolejne dwa lata, ponieważ przygotowania do ślubu nie trwają miesiąc czy pół roku- chyba że z przymusu, ale to chyba zgodzisz się ze mną, że nie ma sensu, nawet jeśli popiera Twoją ideologię "nie zaręczać się bez sensu kilka lat przed ślubem". ;|


Yenes:
Oświadczył się raz;p 1,5 roku temu a teraz zrobiliśmy oficjalne zaręczyny przy rodzinie i bliskich

[Dotka90]

Ale przygotowania trwają, tzn. macie datę, salę itd?
Czy to jest na etapie planowania i 'kiedyś tam będzie'?

[nika1401]

Napisane przez Dotka90

Ale przygotowania trwają, tzn. macie datę, salę itd?
Czy to jest na etapie planowania i 'kiedyś tam będzie'?

Mamy;p I co dalej uważasz że to ja się mylę i będziesz tak wnikać?
Poprostu chcę pokazać innym dziewczynom, aby niekoniecznie wierzyły w gadki typu "za krótko się znacie", "po co taki długi okres zaręczyn", "to nic nie zmieni".
Jeśli ktoś tak uważa, to nie powinien się udzielać w takich tematach, ponieważ jest typowym singlem albo preferuje "luźne" związki. A z tego co widać, autorka ma w planach zaręczyny, ślub i wierzy w prawdziwą miłość.

[Yenes]

Napisane przez nika1401

Przygotowania trwają I właśnie tutaj się różni to od autorki, która powinna wyciągnąć wnioski z mojego postu Każdy ma tyle lat ile ma, ale wszystko zależy od tego co dalej chcemy robić...
I jeszcze dodam- fakt, będę go nosić kolejne dwa lata, ponieważ przygotowania do ślubu nie trwają miesiąc czy pół roku- chyba że z przymusu, ale to chyba zgodzisz się ze mną, że nie ma sensu, nawet jeśli popiera Twoją ideologię "nie zaręczać się bez sensu kilka lat przed ślubem". ;|


Yenes:
Oświadczył się raz;p 1,5 roku temu a teraz zrobiliśmy oficjalne zaręczyny przy rodzinie i bliskich

Wciąż to do mnie trochę nie dociera, bo zaręczyny są jedne i jeśli się chce zrobić dla rodziny, to chyba zaraz po tym jak partner się oświadczy, a nie półtorej roku pózniej, jak juz wszyscy wiedzą.

W zasadzie jesli teraz jest oficjalnie i przygotowania dopiero ruszą to nie obraz się, ale te 1,5 roku to dla mnie taka zabawa w zaręczyny nie wiadomo po co. I ślub da się spokojnie zorganizować w rok, przy czekaniu na sale maks 2 lata, nie wyobrażam sobie dłużej czekać.

Napisane przez nika1401

Mamy;p I co dalej uważasz że to ja się mylę i będziesz tak wnikać?
Poprostu chcę pokazać innym dziewczynom, aby niekoniecznie wierzyły w gadki typu "za krótko się znacie", "po co taki długi okres zaręczyn", "to nic nie zmieni".
Jeśli ktoś tak uważa, to nie powinien się udzielać w takich tematach, ponieważ jest typowym singlem albo preferuje "luźne" związki. A z tego co widać, autorka ma w planach zaręczyny, ślub i wierzy w prawdziwą miłość.

Piszesz takie bajki, że aż strach ani nie jestem singlem, ani nie preferuje krótkich związków, wiec troszkę sie nie wpisuje w ten Twój stereotyp, prawda? A u autorki problem jest ten ze ona nie jest pewna. Jakby była to by tu nie pisała.

[Dotka90]

Nika, ale ja Ci nigdzie nie napisałam, że się mylisz, zwyczajnie pytam, bo dla mnie jest różnica 'jesteśmy zaręczeni, planujemy ślub, ogarniamy temat stopniowo', a 'jesteśmy zaręczeni, a ślub kiedyś tam'.

Niemniej jednak, dla mnie wciąż 4letnie zaręczyny są bez sensu. Takie mam zdanie i tyle.

[Yenes]

Napisane przez Dotka90

Nika, ale ja Ci nigdzie nie napisałam, że się mylisz, zwyczajnie pytam, bo dla mnie jest różnica 'jesteśmy zaręczeni, planujemy ślub, ogarniamy temat stopniowo', a 'jesteśmy zaręczeni, a ślub kiedyś tam'.

Niemniej jednak, dla mnie wciąż 4letnie zaręczyny są bez sensu. Takie mam zdanie i tyle.

Jestem tego samego zdania. Chyba sa wtedy tylko po to zeby ranga związku wydawała sie wyższa i tyle. Tak to dla mnie wyglada.

[nika1401]

Yenes możesz wierzyć lub nie ale mieszkam w takim miejscu, gdzie na salę czeka się bite dwa lata. A uważam, że zaklepać datę ślubu i salę i nie zrobić zaręczyn to trochę bez sensu. Bo według moich zasad najpierw są zaręczyny, a po tym się wszystko ustala.
Po za tym, każdy ma swoje zachowania i potrzebuje określonego czasu na wszystko. Inni robią wszystko "hop siup" a inni wolą dłużej, chcą nacieszyć się okresem narzeczeństwa, w którym planują cały ślub i wesele, na spokojnie i po swojemu.

---------- Dopisano o 12:43 ---------- Poprzedni post napisano o 12:41 ----------

Napisane przez Dotka90

Nika, ale ja Ci nigdzie nie napisałam, że się mylisz, zwyczajnie pytam, bo dla mnie jest różnica 'jesteśmy zaręczeni, planujemy ślub, ogarniamy temat stopniowo', a 'jesteśmy zaręczeni, a ślub kiedyś tam'.

Niemniej jednak, dla mnie wciąż 4letnie zaręczyny są bez sensu. Takie mam zdanie i tyle.

A ja nigdzie nie napisałam że zareczyny tak a ślub kiedyś tam. Jednak z góry tak sobie określiłaś moją sytuację, pewnie dlatego, że zaręczyny wyszły tak a nie inaczej.

[Dotka90]

Jakaś przewrażliwiona chyba jesteś.
Nigdzie nie napisałaś, dlatego zapytałam, proste
Nie wiem, po co sobie dorabiasz jakąś ideologię do tego.

EOT.

[Yenes]

Napisane przez nika1401

Yenes możesz wierzyć lub nie ale mieszkam w takim miejscu, gdzie na salę czeka się bite dwa lata. A uważam, że zaklepać datę ślubu i salę i nie zrobić zaręczyn to trochę bez sensu. Bo według moich zasad najpierw są zaręczyny, a po tym się wszystko ustala.
Po za tym, każdy ma swoje zachowania i potrzebuje określonego czasu na wszystko. Inni robią wszystko "hop siup" a inni wolą dłużej, chcą nacieszyć się okresem narzeczeństwa, w którym planują cały ślub i wesele, na spokojnie i po swojemu.

---------- Dopisano o 12:43 ---------- Poprzedni post napisano o 12:41 ----------



A ja nigdzie nie napisałam że zareczyny tak a ślub kiedyś tam. Jednak z góry tak sobie określiłaś moją sytuację, pewnie dlatego, że zaręczyny wyszły tak a nie inaczej.

No ale 2 lata a 4 to różnica. Napisalam ze czekanie na sale to maks 2 lata, spokojnie da sie znaleźć, i w tym czasie wszystko spokojnie przygotowywać. Masz swoją wizję, Twoje prawo, ale dla mnie o niestety bez sensu.

Plus te nieszczęsne zaręczyny, dziewczyny serio, robicie po jakims czasie zaręczyny dla rodziny?! Bo dla mnie zaręczyny sa jedne, jak sie facet oświadcza...

[Dotka90]

Dla mnie też zaręczyny są jedne i nie chciałam żadnego bzdurnego 'proszenia rodziców o rękę', zwłaszcza, że wszyscy się domyślali, że niedługo się zaręczymy.
TŻ się oświadczył, pojechaliśmy do mojej mamy, powiedziliśmy jej, wycałowała nas, wypiliśmy toast i tyle, resztę rodziny i znajomych obdzwoniliśmy

U nas właśnie od zaręczyn do ślubu miną prawie 2 lata - czekanie na salę, organizacja wszystkiego, a przede wszystkim: podyktowane kasą, bo wesele robimy sami, więc nie wyrobilibyśmy się np. w 8-9 m-cy ze wszystkim.

[nika1401]

No właśnie, często jak widzicie wychodzi to raczej dłużej, bo się czeka na to, na tamto itd.
A kwestia zaręczyn jest indywidualna- wszystko zależy od relacji w rodzinie jak i też od tradycji- niektórym może wydać się to śmieszne, ale dzisiaj jeszcze gdzieś tam są tradycje

[oriane]

Napisane przez nika1401

Poprostu chcę pokazać innym dziewczynom, aby niekoniecznie wierzyły w gadki typu "za krótko się znacie", "po co taki długi okres zaręczyn", "to nic nie zmieni".
Jeśli ktoś tak uważa, to nie powinien się udzielać w takich tematach, ponieważ jest typowym singlem albo preferuje "luźne" związki.

No ja tak uważam, a mam męża, więc bycie singlem i w luźnym związku jest mi obce Co do samej długości związku to w sumie nic nie mam bo to kwestia szczęścia, jedni się dopasują od razu, a inni i po 10latach nie.

Ale zaręczyny ciągnące się latami to jakaś zabawa dla mnie. W 2 lata da się załatwić wszystko, po co to ciągnąć dłużej?

[mary_poppins]

Napisane przez oriane

Ale zaręczyny ciągnące się latami to jakaś zabawa dla mnie. W 2 lata da się załatwić wszystko, po co to ciągnąć dłużej?

Dla niektórych zaręczyny same w sobie są wartością, nie muszą oznaczać natychmiastowych przygotowań do ślubu, tylko następny etap związku - jakąś deklarację, która nie musi ciągnąć za sobą natychmiastowego sformalizowania. Na przykład dla mnie tak jest No ale właśnie dlatego, że to poważna sprawa i wiążąca deklaracja, to nie powinno się według mnie podejmować takiej decyzji po kilku miesiącach związku.

[Yenes]

Napisane przez Dotka90

Dla mnie też zaręczyny są jedne i nie chciałam żadnego bzdurnego 'proszenia rodziców o rękę', zwłaszcza, że wszyscy się domyślali, że niedługo się zaręczymy.
TŻ się oświadczył, pojechaliśmy do mojej mamy, powiedziliśmy jej, wycałowała nas, wypiliśmy toast i tyle, resztę rodziny i znajomych obdzwoniliśmy

U nas właśnie od zaręczyn do ślubu miną prawie 2 lata - czekanie na salę, organizacja wszystkiego, a przede wszystkim: podyktowane kasą, bo wesele robimy sami, więc nie wyrobilibyśmy się np. w 8-9 m-cy ze wszystkim.

Uff ulżyło mi Tez tak to widzę

Napisane przez nika1401

No właśnie, często jak widzicie wychodzi to raczej dłużej, bo się czeka na to, na tamto itd.
A kwestia zaręczyn jest indywidualna- wszystko zależy od relacji w rodzinie jak i też od tradycji- niektórym może wydać się to śmieszne, ale dzisiaj jeszcze gdzieś tam są tradycje

Jesli chodzi o długość zaręczyn to post pod spodem jest dla mnie idealna odpowiedzią

Napisane przez oriane

No ja tak uważam, a mam męża, więc bycie singlem i w luźnym związku jest mi obce Co do samej długości związku to w sumie nic nie mam bo to kwestia szczęścia, jedni się dopasują od razu, a inni i po 10latach nie.

Ale zaręczyny ciągnące się latami to jakaś zabawa dla mnie. W 2 lata da się załatwić wszystko, po co to ciągnąć dłużej?

Dokładnie