Zazdrosna dziewczyna? Co sadzicie o tej rozmowie... pomocy!

[Merys]

Napisane przez Krzysiek33431

W zasadzie to nie mam koleżanek, tylko znajome, z którymi rozmawiam tylko podczas przypadkowych spotkań. Bywało tak, że będąc w klubie zamieniłem parę zdań z koleżanką, I to sprawiało że moja dziewczyna się obrażała, bo... nie zwracam na nią uwagi... bo tamta dziewczyna "mi się pewnie podoba"... bo dziwnie na nią patrze/lub ona na mnie... bo coś tam...

Na facebooku mam koleżankę z zagranicy, z którą czasem piszę 'co słychać u Ciebie' itd., gdy moja dziewczyna dowiedziała się że piszę z inna dziewczyna, to zaczęła się pół godzinna nieprzyjemna dyskusja, abym przestał z nią pisać. Wtedy padło pytanie, "czy gdybym poprosiła to byś przestał z nią pisać?"... oczywiście uznałem to za głupotę... próby tłumaczenia, że ona I tak mieszka za granicą I to tylko zwykła koleżanka były nierozumiane przez nią
Kiedyś gdy powiedziałem, że ta sama koleżanka przesłała mi zdjęcia z wakacji, to się nie odzywała 1h , po czym rozpoczęła się dyskusja 2-3 godzinna w samochodzie, bo akurat jechaliśmy wtedy nad morze, na koniec rozmowy przyznała się, że zachowała się głupio, robiąc z tej sytuacji aferę.



Ustaliśmy, że będziemy razem chodzić na imprezy (pojęcie impreza rozumiemy inaczej).
Dziewczyna zna moje zdanie, że mi nie przeszkadzałoby jakbyśmy poszli czasem osobno na imprezę, bo jestem człowiekiem który ma zaufanie do drugiej osoby.
Jednak zgodziłem się na to, ponieważ moja dziewczyna miała takie układy wcześniej z chłopakami i nie wyobraża sobie inaczej.
cytat argument: "No bo po co się chodzi do klubów samemu?"





Hm, zgadzam się z tym że trochę się zasłaniam pisząc spotkanie, bo słowo impreza źle jej się kojarzy. Nie chciałem zaczynać wojny od razu
Dla mnie to jest impreza pracownicza I dziwi mnie dlaczego nie mógłbym na nią iść.
Pisałem jej, że będzie alkohol, więc normalne jest to że się coś wypije. Nie idę ze złymi zamiarami na taką imprezę, tylko się trochę rozerwać.
Musze zaznaczyć, że przez prawie 2 lata naszego związku, raz lub dwa razy byłem totalnie zalany, raz właśnie przez podobna imprezę z pracy. Musze nadmienić, że mojej dziewczynie zdarzyło się upić przy mnie, po czym doszła do wniosku, że nie będzie przy mnie tyle pić, bo narobiła mi wstydu dwa razy na imprezie.



Tak jak pisałem, rzadko chodzę na imprezy, rzadko też na piwo z kumplami... jednak pijąc jedno piwo co 3 dzień, lub pijąc co 2 tydzień w weekend, wg niej "masz problem z alkoholem"... oczywiście piję piwo gdy mam na to ochotę, może to być 5 w tygodniu, albo 5 w przeciągu 2 miesięcy.

@
Dziewczyna ma 27 lat
Ja 25~

Dzisiaj przeprowadziłem z nią 2h rozmowy na żywo na temat... "Imprezy pracowniczej". Po powtórzeniu wszystkiego tego co było pisane w smsach w pierwszym poście, dowiedziałem się, że mi na niej nie zależy bo powinienem chcieć się spotkać z nią w piątek, a nie tylko w sobotę, tak jak chciałem. Bo cztery godziny to wystarczająco dużo czasu żeby się nagadać z kolegami. Bo tam jest dyskoteka I pewnie będę tańczyć itd.
Natomiast ja zarzuciłem jej że nie jest wyrozumiała, oczywiście zaprzeczyła temu, bo kiedyś by miała większe obiekcje co do takiego wyjścia, a teraz mam pozwolenie bez konieczności pytania Przytoczyłem fakt, że to pewnie też przez zazdrość się tak zachowuje. Oczywiście nie jest zazdrosna, wg siebie.
Natomiast jak chciałbym robić zdjęcia na ślubach jako fotograf, to nie mogę bo jej się to nie podoba... bo bym fotografował wtedy inne dziewczyny...

Rozmowa zakończyła się tym, że powiedziałem jej że mam wątpliwości co do nas... oczywiście okazała skruchę, chęć zmiany, I że chce dla nas dobrze...

Oczywiście jest parę rzeczy, które zmieniła dzięki mnie, np gotowanie, dystans do siebie, ale te najważniejsze czyli wyrozumiałość i chorobliwa zazdrość, nadal mnie od niej odpychają... dodam jeszcze, że ma powodzenie u facetów, tzn, często słyszy komplementy że jest ładna.

to by było na tyle
jestem nienormalny?

Powiedz jej konkretnie w czym tkwi problem i jeśli zależy jej na związku, to niech zacznie nad tym pracować. Tylko nie baw się w jej terapeutę i postaw warunek, wóz albo przewóz.

[201608251020]

Zarówno ja, jak i TŻ, pracujemy w dużych korporacjach, gdzie co chwilę są organizowane albo mniejsze wypady na piwo albo większe, kilkudziesięcioosobowe eventy po pracy. Wiem, że tu dużo dziewczyn jeszcze studiuje, więc uprzedzam że takie imprezy pracownicze obowiązkowe NIE SĄ, ALE... wypada raczej na nich być. Po prostu wieczne alienowanie się jest kiepsko widziane, jako brak integracji ze współpracownikami.
(Ani mnie ani TŻowi najczęściej nie chce się chodzić na nie, ale po prostu to też taki trochę obowiązek. Bardziej przyjemny, ale nadal coś co wypada, a nie coś co się bardzo chce)
Twoja dziewczyna zdaje się nie rozumie ani tego, że to jest dobrze widziane być na takim evencie, ani tego, że po prostu CHCESZ tam iść i masz do tego święte prawo.

[Pudel123]

Napisane przez Grin

nie wiem czy wierzę w takie zachowanie, nigdy nie spotkałam takiej osoby, brzmi abstrakcyjnie

jeśli ona faktycznie istnieje i tak się zachowuje, to.. trzeba powiedzieć wprost: idę się w piątek bawić/na imprezę/na spotkanie/whatever, użyj czego wolisz, jeżeli będziesz chciała, to zobaczymy się w sobotę.
jeżeli będzie obrażona, to czekaj aż się odezwie. jak się nie odezwie, to masz związek/problem z głowy od razu.


to, że ktoś może mieć taką anielską cierpliwość do takiej wariatki, powoduje, że zaczyna zalatywać trollem.

Ja niestety znam - i wiem, ze dla drugiej osoby to jest mega problem. Obecnie wygląda to tak, ze gośc potrafi dziewczynie powiedzieć, ze ona ma romans tylko on jeszcze nie wie z kim - najpewniej z jej szefem

Kiedyś jej zrobił awanturę, ze ktoś życzliwy mu powiedział o jej romansie z kimś tam i uwaga, kiedy kłótnia się skończyła to gość przyznał się, że to zmyślił, bo może ona wtedy by się przyznała

[cholernarejestracja]

Napisane przez Krzysiek33431

Oczywiście jest parę rzeczy, które zmieniła dzięki mnie, np gotowanie, dystans do siebie, ale te najważniejsze czyli wyrozumiałość i chorobliwa zazdrość, nadal mnie od niej odpychają... dodam jeszcze, że ma powodzenie u facetów, tzn, często słyszy komplementy że jest ładna.

to by było na tyle
jestem nienormalny?

Zaciekawiło mnie to, o co chodzi?

[WhySoSerious]

Tak mi się skojarzyło:

[nereidadriada]

Jak się umówiło na coś, to się powinno tego trzymać. Jak ustalenia nie pasują, to się nie obiecuje, że będzie się żyło według tych ustaleń. Jeśli się coś ustaliło, ale potem się coś komuś odwidziało, to się o tym mówi i ustala się coś na nowo.

Dziewczyna czuje się odsunięta i potrzebuje więcej zainteresowania ze strony Autora. Trudno po samej rozmowie ocenić sytuację. Autor może być w porządku, a dziewczyna nie radzi sobie ze sobą i jest bluszczem. Ale równie dobrze może być tak, że Autor poświęca jej za mało czasu, uwagi, że woli iść z kimś niż z nią, że na jednym piwie się nie kończy.. itp.

Napisane przez Grin

ja chodzę na spotkania z ludźmi z pracy, na których się pojawia alkohol. na imprezy chodzę ze znajomymi, wyłącznie.
jest ogromna różnica między piwem pracowniczym, a imprezą prywatną

Jasne. Ale ja też widzę ogromną różnicę między spotkaniem-piwem pracowniczym, na którym się gada przy piwie, a spotkaniem przy alkoholu, które się może przeciągnąć do rana.
Skoro Autor obiecał nie chodzić sam na imprezy, a nie doprecyzował, że impreza ze współpracownikami to nie "impreza" i że tańce do rana przy alkoholu to nie "impreza" itp., to niech się teraz nie wykręca.

[Kornela007]

O matko, Krzysiek, nie wiem ile masz lat, ale domyślam się, że jesteś pełokletni twierdząc po tym, że idziesz na impreze. Nie rób z siebie pantofla. Jakim prawem Ona będzie Ci dyktować co masz robić, ile masz pić i z jakimi ludzi się masz zadawać? Daj sobie siana, i nawet się nie tłumacz. Ona jeździ po Tobie jak na łysej kobyle, a Ty w tej rozmowie jej się jeszcze tłumaczysz, serio? Związek to nie więzienie, a sądząc po rozmowie, to właśnie do tego dąży! Idziesz na impreze, chcesz się fajnie pobawić, kurde, ja chętnie bym na takie coś pojechała. Oczywiście, że można pogodzić dwie rzeczy, ale po co będziesz jechał, i wracał do domu na 20 tuż po wieczorynce?
Ja też jestem z związku, i gdyby mój mężczyzna powiedział, że jedzie na imprezę z pracy np., to bym mu 'kazała' się dobrze bawić, jasne, że byłyby tam inne dziewczyny itp., ale co, ja mam wybić wszystkie dziweczyny,bo jestem zazdrosna? Powiedz jej, raz a dobrze, żeby przestała Cię tak traktować, nie jest Twoją matką, lecz dziewczyną. A co do szantażu emocjonalnego z powrotem do byłej....no błagam! Pachnie toksycznie!

[Raspberry000]

Twojej dziewczynie przydałaby się wizyta u psychologa aby opowiedziała o wszystkim, bo są to ewidentne problemy, które nie tylko dobijają Ciebie ale co najważniejsze ją samą. Dziewczyna męczy się.
Z tego co napisałeś wnioskuję, że ma niską samoocenę, stąd zazdrość, strach przed ewentualną zdradą, może myśli, że na takich imprezach nie zapanujesz nad alkoholem i prześpisz się z pierwszą lepszą panienką. Dlatego z tego wynikają różne zakazy z jej strony.

Ona nie jest kobietą 27letnią tylko rozchwianą emocjonalnie dziewczynką. Możliwe, że problemy mają podłoże gdzieś głębiej, może jeszcze za czasów dzieciństwa.

Normalna partnerka na jej miejscu pozwoliłaby, bez fochów iść Tobie na imprezę a sobotę moglibyście spędzić razem w miłej atmosferze.
Dlatego tutaj proponuję psychologa + poświęcenie uwagi czyli przytulenie, jakiś komplement, od czasu do czasu kwiatek. Niech dziewczyna czuje, że jest dla Ciebie atrakcyjna i piękna. Oczywiście jeśli chcesz starać się, bo przed wami ciężka praca. Ona też bardzo dużo musi zmienić, by był to związek dwojga dorosłych, poważnych ludzi a nie dziecinada i trucie d....

[kennedy]

Straszna menda ta twoja laska.

[KociaAmbiwalencja]

Napisane przez nereidadriada

Jasne. Ale ja też widzę ogromną różnicę między spotkaniem-piwem pracowniczym, na którym się gada przy piwie, a spotkaniem przy alkoholu, które się może przeciągnąć do rana.
Skoro Autor obiecał nie chodzić sam na imprezy, a nie doprecyzował, że impreza ze współpracownikami to nie "impreza" i że tańce do rana przy alkoholu to nie "impreza" itp., to niech się teraz nie wykręca.

W wielu firmach, szczególnie dużych (a wnioskuję, że ta jest skoro będzie 100 osób) są imprezy pracownicze. I są niby nieobowiązkowe, ale jak ktoś się nie pojawi, to się patrzą krzywo, że brak integracji. Są pikniki, wyjazdy integracyjne, dyskoteki, wigilie w klubach - ogólnie dużo bzdetów wziętych z Ameryki, mających zapewnić team spirit. I już widzę, jak on nie idzie na taką imprezę, bo mieli chodzić tylko razem.

[201803080934]

Napisane przez nereidadriada

Jasne. Ale ja też widzę ogromną różnicę między spotkaniem-piwem pracowniczym, na którym się gada przy piwie, a spotkaniem przy alkoholu, które się może przeciągnąć do rana.
Skoro Autor obiecał nie chodzić sam na imprezy, a nie doprecyzował, że impreza ze współpracownikami to nie "impreza" i że tańce do rana przy alkoholu to nie "impreza" itp., to niech się teraz nie wykręca.

moje spotkania na piwo z ludźmi z roboty potrafią się kończyć koło 3 jak lokal zamykają
a tutaj napisał wyraźnie, że impreza ma być do 22, więc nie wyciągajmy tutaj gdybania, lepiej się trzymać faktów


ja mam w firmie zarówno imprezy bardziej, hm, oficjalne, na których faktycznie wypada być, na 300+ osób. oraz takie, które organizujemy sobie sami, jako jeden dział, na ~50 osób. do tego dochodzą spotkania projektowe, średnio raz w miesiącu, na ~15 osób.

i wiecie co? chodzę bo chcę, bo lubię tych ludzi i świetnie się zawsze bawimy. dzięki temu mamy super atmosferę w robocie. i w pracy od razu widać kto na te spotkania nasze chodzić nie chce, te osoby są odsunięte od naszych rozmów i żartów.
mi to obojętne, nie chcą to nie chodzą. ale ja po prostu te wyjścia lubię.

[kolorchabrow]

Zachowywałam się podobnie,ale jak miałam 16 lat ;p. Moim zdaniem to jest chora sytuacja. Jakoś mój chłopak jeździ sam na zloty z gry, chodzi na eventy, na piwo z kolegami co jakiś czas a ja żyję i nie robię mu awantur. Ja też chodzę gdzie chcę i kiedy chcę. Dziewczyna musi mieć straszne kompleksy.

[Elfir]

Napisane przez Grin

mi to obojętne, nie chcą to nie chodzą. ale ja po prostu te wyjścia lubię.

Gorzej, jak szefostwo wymaga i krzywo patrzy.
A tu kobieta zamiast siedzieć z ludźmi z pracy, wolałaby siedzieć z dziećmi i mężem w domu.
Bo przecież nie każdy ma naturę rozrywkową i relaksuje się w tłumie.
Ja współczuję takim ludziom z korpo.

[nereidadriada]

Napisane przez Grin

moje spotkania na piwo z ludźmi z roboty potrafią się kończyć koło 3 jak lokal zamykają
a tutaj napisał wyraźnie, że impreza ma być do 22, więc nie wyciągajmy tutaj gdybania, lepiej się trzymać faktów

Widzisz, dla mnie takie piwo do 3 nad ranem jest bliższe imprezie niż spotkaniu przy "jednym" piwie, więc wszystko zależy od zakresu definicji
Dla mnie faktem jest to, że Autor umówił się z dziewczyną na coś, tylko nie ustalili co mają dokładnie na myśli. Dla niego wyjście na to spotkanie nie jest imprezą, a dla niej tak.
Pomijam absurdalność takiego zakazu, ale nie o to tu chodzi.

Napisane przez KociaAmbiwalencja

W wielu firmach, szczególnie dużych (a wnioskuję, że ta jest skoro będzie 100 osób) są imprezy pracownicze. I są niby nieobowiązkowe, ale jak ktoś się nie pojawi, to się patrzą krzywo, że brak integracji. Są pikniki, wyjazdy integracyjne, dyskoteki, wigilie w klubach - ogólnie dużo bzdetów wziętych z Ameryki, mających zapewnić team spirit. I już widzę, jak on nie idzie na taką imprezę, bo mieli chodzić tylko razem.

Jak sama napisałaś -może iść, może nie iść.
Jeśli chce chodzić, to niech nie obiecuje, że nie będzie. Tyle.

---------- Dopisano o 14:22 ---------- Poprzedni post napisano o 14:19 ----------

Napisane przez Elfir

Gorzej, jak szefostwo wymaga i krzywo patrzy.
A tu kobieta zamiast siedzieć z ludźmi z pracy, wolałaby siedzieć z dziećmi i mężem w domu.
Bo przecież nie każdy ma naturę rozrywkową i relaksuje się w tłumie.
Ja współczuję takim ludziom z korpo.

A często niestety tak jest. A jeśli nawet nie szefostwo, to koledzy z pracy krzywo patrzą, że ktoś się za lepszego, bo z nimi się bawić nie będzie.. .

[maszToCoChcesz]

ale jęczybuła...współczuję

[201803080934]

Napisane przez Elfir

Gorzej, jak szefostwo wymaga i krzywo patrzy.
A tu kobieta zamiast siedzieć z ludźmi z pracy, wolałaby siedzieć z dziećmi i mężem w domu.
Bo przecież nie każdy ma naturę rozrywkową i relaksuje się w tłumie.
Ja współczuję takim ludziom z korpo.

ja pracowałam w kilku korporacjach i te `obowiązkowe` imprezy, to były tylko te świąteczne, więc chyba raz w roku kobieta da radę nie siedzieć z dziećmi i mężem i jakoś przeżyje wyjście

Napisane przez nereidadriada

Widzisz, dla mnie takie piwo do 3 nad ranem jest bliższe imprezie niż spotkaniu przy "jednym" piwie, więc wszystko zależy od zakresu definicji
Dla mnie faktem jest to, że Autor umówił się z dziewczyną na coś, tylko nie ustalili co mają dokładnie na myśli. Dla niego wyjście na to spotkanie nie jest imprezą, a dla niej tak.
Pomijam absurdalność takiego zakazu, ale nie o to tu chodzi.

dla mnie imprezy nie definiuje czas ani ilość wypitego alkoholu. po prostu inaczej się czuję i bawię mając świadomość, że jednak będę widzieć tych ludzi w poniedziałek w robocie, a inaczej z prywatnymi znajomymi. również pracownicze piwa nie przenoszą się do mieszkań, pozostajemy w pubie. i rozmawiamy często na pracownicze tematy.
to są ludzie, których bardzo lubię, ale jednak mam świadomość, że z nimi pracuję.