Mieszkanie z rodzicami!!-teściami

[MarudexuS]

Heeh ciężki temat .. ale jak już niektóre pisały - nie ma reguły, wszystko zależy od zgodności przyzwyczajeń, charakterów itp.

[hania811]

Napisane przez agus87

- uprawiajac sex wcale nie trzeba zachowywac sie glosno, chyba ze wyjesz jak lew

nie, nie trzeba, ale nie da się zniwelować wszelkich odglosów...no ja przynajmniej nie potrafię.

Napisane przez agus87

-- chodzenie po domu w majtach, czy nago hmm no ja takich naykow nie mam na szczescie,

tu nie chodzi o nawyk..a o najzwyczajniejszą w świecie swobodę.

Napisane przez agus87

-- czemu niby w nocy nie moze sobie czegos zjesc, jak trzaskasz lodowka, drzwiami wszystkim tak bardzo, ze wszyscy sie budza, to tylko swiadczy o dobrych manierach

wiesz moje dobre maniery nie pozwalaja mi na to by w srodku nocy podczas gdy moi rodzice śpią brac kompieli, oglądac TV i robić kolację.
Na 60 m2 cięzko zrobic cokolwiek by inni tego nie słyszeli (a rozmawiamy tu o mieszkaniu z rodzicami w mieszkaniu a nie w 200 m domu)

Napisane przez wistar

Ano dlatego, że w mieszkaniach w 'blokach' ściany mają uszy i jak sąsiad z góry bąka puści to u nas słychać. Nawet jak będziecie mieć samodzielne mieszkanie to te wszystkie odgłosy związane z sexem i czy kłótnią będą słyszeć sąsiedzi. Więc taka średnia prywatność jak dla mnie.

Wiesz, co sądzą o mnie sasiedzi mam glęboko w d...., natomias ze zdaniem i odczuciami moich rodzicow liczę sie jak najbardziej

Napisane przez wistar

Zresztą ja nie mam zamiaru z niczym sie hamować. Czemu miałabym się wstydzić skrzypiącego łóżka? W końcu sex w małżeństwie jest czymś normalnym i jak sobie jęknę od czasu do czasu to też raczej nic bulwersującego w tym nie będzie

.
To chyba masz jakiś dziwny fetysz skoro obecnośc rodzicow za sciana Cię nie peszy
Dla mnie seks= intymność i staram sie by nikt w naszym małżenskom pożyciu nie musial uczestniczyć...a tym bardziej tesciowie czy rodzice.

Napisane przez wistar

I w końcu, jestem w tyle dobrej sytuacji, że to teściowie nas proszą, żebyśmy z nimi zamieszkali, nie mam zamiaru zbytnio się dostosowywać, a jak im sie nie będzie podobać to się wyprowadzimy.

jesne, bo tesciowie zawsze proszą...i co z tego.
No nic zyczę optymizmu, wytrwalości i powodzenia.

Napisane przez lain

ja jestem zmarzluchem. lazenie nago odpada z reszta zawsze do drzwi dobija sie a to listonosz, a to dozorczyni spisywac liczniki, wiec trzeba by za kazdym razem latac za ciuchami i sie szybko ubierac

Ile razy w roku spisują Ci liczniki?...a listonosz non stop paczki i polecone przynosi?

[lain]

Napisane przez hania811

Ile razy w roku spisują Ci liczniki?...a listonosz non stop paczki i polecone przynosi?

wodomierze niestety bardzo czesto i non stop dozorczyni nosi ze spoldzielni mieszkaniowej rozporzadzenia, wyliczenia czynszu itp.
zadziwiajaco czesto mam wizyty tego typu niezapowiedzianych gosci

[wistar]

Napisane przez hania811

Wiesz, co sądzą o mnie sasiedzi mam glęboko w d...., natomias ze zdaniem i odczuciami moich rodzicow liczę sie jak najbardziej

Bardzo ciekawa zależność. Mieszkałam tylko na studiach w zupełnie obcym środowisku i już po pół roku zorientowałam sie, ze może ja mogę mieć w d... sąsiadów, ale oni niekoniecznie mnie też.

Napisane przez hania811

To chyba masz jakiś dziwny fetysz skoro obecnośc rodzicow za sciana Cię nie peszy
Dla mnie seks= intymność i staram sie by nikt w naszym małżenskom pożyciu nie musial uczestniczyć...a tym bardziej tesciowie czy rodzice.

Chyba coś źle zrozumiałaś bo nie chodziło mi o seks za ściana tylko w tym samym domu.

Napisane przez hania811

jesne, bo tesciowie zawsze proszą...i co z tego.
No nic zyczę optymizmu, wytrwalości i powodzenia.

Ano tyle z tego, że raczej nie będą nas za bardzo ograniczać, ani narzucac swojej woli, bo się wyprowadzimy; a w tej chwili to bardzije im zależy na tym, żebyśmy z nimi zamieszkali. I mam nadzieję, że będzie ok. Szczerze mówiąc nie zniosłabym życia w klitce w 'bloku', nwet własnej, gdzie nie ma ogrodu i przestrzeni. Nie jestem jakąś konfliktową osobą i nie mam nawyków, które mogłyby jakoś szczególnie współlokatorom utrudniać życie. I nie mam zamiaru zadłużać sie na całe życie tylko po to, żeby miała 100% swobodę, mogła 5x w roku wziąć kąpiel nad ranem, albo 3x w roku urządzić imprezę (myślę, ze przy takiej częstotliwości teściowie na pewno nie będą mieć pretensji). Wrzeszczec podczas sexu nie wrzeszczę, nago będę mogła chodzić (chociaż nie mam tego w zwyczaju). I naprawdę nie widzę powodu, dla którego miałabym rezygnować z wielu pozytywnych stron mieszkania z teściami, tylko po to żeby mieć poczucie pełnej wolności. Zresztą ta wolność i pełna swoboda byłyby i tak tylko do momentu pojawienia się dzieci. Mając już np 3 letnie dziecko, nie wyobrażam sobie żeby paradować po domu z gołym tyłkiem, albo krzyczeć podczas sexu. No chyba, że wtedy dzieci do teściów odeślecie.

[hania811]

Napisane przez lain

wodomierze niestety bardzo czesto i non stop dozorczyni nosi ze spoldzielni mieszkaniowej rozporzadzenia, wyliczenia czynszu itp.
zadziwiajaco czesto mam wizyty tego typu niezapowiedzianych gosci

No coś Ty! u mnie wyliczenia, spisywanie wodomierzy itp. są raz na pół roku.

Napisane przez wistar

Bardzo ciekawa zależność. Mieszkałam tylko na studiach w zupełnie obcym środowisku i już po pół roku zorientowałam sie, ze może ja mogę mieć w d... sąsiadów, ale oni niekoniecznie mnie też.




Chyba coś źle zrozumiałaś bo nie chodziło mi o seks za ściana tylko w tym samym domu.




Ano tyle z tego, że raczej nie będą nas za bardzo ograniczać, ani narzucac swojej woli, bo się wyprowadzimy; a w tej chwili to bardzije im zależy na tym, żebyśmy z nimi zamieszkali. I mam nadzieję, że będzie ok. Szczerze mówiąc nie zniosłabym życia w klitce w 'bloku', nwet własnej, gdzie nie ma ogrodu i przestrzeni. Nie jestem jakąś konfliktową osobą i nie mam nawyków, które mogłyby jakoś szczególnie współlokatorom utrudniać życie. I nie mam zamiaru zadłużać sie na całe życie tylko po to, żeby miała 100% swobodę, mogła 5x w roku wziąć kąpiel nad ranem, albo 3x w roku urządzić imprezę (myślę, ze przy takiej częstotliwości teściowie na pewno nie będą mieć pretensji). Wrzeszczec podczas sexu nie wrzeszczę, nago będę mogła chodzić (chociaż nie mam tego w zwyczaju). I naprawdę nie widzę powodu, dla którego miałabym rezygnować z wielu pozytywnych stron mieszkania z teściami, tylko po to żeby mieć poczucie pełnej wolności. Zresztą ta wolność i pełna swoboda byłyby i tak tylko do momentu pojawienia się dzieci. Mając już np 3 letnie dziecko, nie wyobrażam sobie żeby paradować po domu z gołym tyłkiem, albo krzyczeć podczas sexu. No chyba, że wtedy dzieci do teściów odeślecie.

W takim razie mowimy o czymś zupełnie innym bo autorka wątku miałaby zamieszakać z teściami w jednym mieszkaniu!!.
Dom a mieszkanie to subtelna rożnica

[wistar]

Wiem, ze to 2 różne sprawy, ale już wcześniej się do tego odniosłam, a Ty użyłaś moich słów w trochę złym kontekście, bo ja odnosiłam je raczej do sytuacji w domu. Natomiast i tak uważam, że jesłi ktoś planuje np budować domek, to i tak lepiej pomieszkać z rodzicami nawet w mieszkaniu i odkładać na tą budowę, niz wydawać kasę na wynajem mieszkania.

[lain]

Napisane przez hania811

No coś Ty! u mnie wyliczenia, spisywanie wodomierzy itp. są raz na pół roku.

a widzisz. u mnie te wodomierzowe sa srednio raz na 2 miesiace. i to o zbojeckich porach np. 7.30-8 rano!

[effcia82]

przy moich zarobkach nie zarobiłabym na własne mieszkanie, nawet mieszkając u rodziców przez kilkadziesiąt lat

[lain]

Napisane przez effcia82

przy moich zarobkach nie zarobiłabym na własne mieszkanie, nawet mieszkając u rodziców przez kilkadziesiąt lat

dlatego u rodzicow mieszka sie tylko jak sie zbiera na wklad wlasny. a potem kredycik i sie wyprowadzamy

[hania811]

Napisane przez lain

a widzisz. u mnie te wodomierzowe sa srednio raz na 2 miesiace. i to o zbojeckich porach np. 7.30-8 rano!

No to wspołczuję....ja do 8:30 z łozka nie wychodzę, więc panów "wodomierzowców" pewnie bym nie wpuszczała, robiąc sobie na zlość bo poźniej sama musiałabym spisywac i biegać gdzies po spoldzielniach itp.

[lain]

Napisane przez hania811

No to wspołczuję....ja do 8:30 z łozka nie wychodzę, więc panów "wodomierzowców" pewnie bym nie wpuszczała, robiąc sobie na zlość bo poźniej sama musiałabym spisywac i biegać gdzies po spoldzielniach itp.

no u mnie niestety wodomierze spisuje dozorczyni, ktora wydaje sie w innych godzinach niz wczesnoporannych nie pracowac

[effcia82]

Napisane przez lain

dlatego u rodzicow mieszka sie tylko jak sie zbiera na wklad wlasny. a potem kredycik i sie wyprowadzamy

przy dzisiejszej wysokości wkładów własnych nawet na to nie mam szans
bo ile można zaoszczędzić nie wynajmując mieszkania? kilkanaście tysięcy rocznie? to kropla w morzu.

[motylek1007]

Napisane przez effcia82

przy dzisiejszej wysokości wkładów własnych nawet na to nie mam szans
bo ile można zaoszczędzić nie wynajmując mieszkania? kilkanaście tysięcy rocznie? to kropla w morzu.

swięta prawda

[vretka]

Napisane przez effcia82

przy dzisiejszej wysokości wkładów własnych nawet na to nie mam szans
bo ile można zaoszczędzić nie wynajmując mieszkania? kilkanaście tysięcy rocznie? to kropla w morzu.

Też mnie zawsze zastanawia ta kwestia za każdym razem, kiedy jako jeden z głównych argumentów mieszkania z rodzicami przez 2-3 lata przytacza się własnie oszczędność. Gdyby przyszło mi mieszkać z teściami, nie wyobrażam sobie nie dokładać się do domowego budżetu. Trzeba zapłacić za jedzenie, środki czystości i oczywiście dorzucić się do opłat i czynszu. Więc jedyna oszczędność jaką tu widzę, to jakaś połowa opłat płacona przez rodziców, a za resztę i tak płaci się tak, jakby się mieszkało na swoim. Oczywiście znika konieczność płacenia za wynajem, ale tak jak effcia wspomniała, z tego uzbiera się jakieś 10000 zł rocznie.

Nie wspominając już o tym, że głupio bym się czuła, gdyby w domu rodziców zaszła konieczność wymienienia np. pralki. Z jednej strony przecież się z niej korzysta, a z drugiej, z jakiej racji miałoby się dokładać do czegoś, co nie będzie nigdy moje. To samo tyczy się np. wyremontowania pokoju, w którym się mieszka.

Mieszkanie z teściami zdecydowanie nie jest dla mnie

[lain]

Napisane przez vretka

Też mnie zawsze zastanawia ta kwestia za każdym razem, kiedy jako jeden z głównych argumentów mieszkania z rodzicami przez 2-3 lata przytacza się własnie oszczędność. Gdyby przyszło mi mieszkać z teściami, nie wyobrażam sobie nie dokładać się do domowego budżetu. Trzeba zapłacić za jedzenie, środki czystości i oczywiście dorzucić się do opłat i czynszu. Więc jedyna oszczędność jaką tu widzę, to jakaś połowa opłat płacona przez rodziców, a za resztę i tak płaci się tak, jakby się mieszkało na swoim. Oczywiście znika konieczność płacenia za wynajem, ale tak jak effcia wspomniała, z tego uzbiera się jakieś 10000 zł rocznie.

Nie wspominając już o tym, że głupio bym się czuła, gdyby w domu rodziców zaszła konieczność wymienienia np. pralki. Z jednej strony przecież się z niej korzysta, a z drugiej, z jakiej racji miałoby się dokładać do czegoś, co nie będzie nigdy moje. To samo tyczy się np. wyremontowania pokoju, w którym się mieszka.

Mieszkanie z teściami zdecydowanie nie jest dla mnie

to tez zalezy ile sie zarabia. nam z TZem 1,5 roku w zupelnosci wystarczy na uzbieranie wkladu wlasnego. trzeba tez zaznaczyc, ze obecnie wklady wlasne to juz nie 30% jak jeszcze nie dawno, tylko powoli wszystko wraca do normy (10%). przy obecnej cenie wynajmu mieszkan w Krk poprostu sie to nie oplaca, bo sam wynajem wynosi wiecej niz rata kredytu z czynszem. no chyba, ze bysmy wynajmowali jeden pokoj. ale ile tak mozna?
mysle, ze jesli dwie osoby zarabiaja razem 4 tys. to spokojnie mieszkajac u rodzicow moga odlozyc te 2 tys, co w skali roku daje 24 tys.

[motylek1007]

Napisane przez lain

mysle, ze jesli dwie osoby zarabiaja razem 4 tys. to spokojnie mieszkajac u rodzicow moga odlozyc te 2 tys, co w skali roku daje 24 tys.

jak ktos tak dobrze zarabia to wiadomo że i odkładanie inne

[lain]

Napisane przez motylek1007

jak ktos tak dobrze zarabia to wiadomo że i odkładanie inne

ja mysle ze 2 tys. na osobe to calkiem przecietne zarobki
z reszta jak pisalam - mieszkajac u rodzicow odklada sie tyle samo ile poszloby na wynajem mieszkania. a nawet jesli wynajem kosztowalby mniej (bo np. wynajmiemy 25-metrowa kawalerke - w Krk cena 1350zl, wiem bo kuzynka wynajmuje) to przeciez nie bedziemy sie cale zycie w kawalerce gniezdzic. dlatego kredyt to moim zdaniem jedyne rozwiazanie.

[motylek1007]

Napisane przez lain

ja mysle ze 2 tys. na osobe to calkiem przecietne zarobki
.

oj bardzo wiele zalezy np o miasta (duze, male)
2 tysiace to moje marzenie wtedy rzeczywiscie szłoby odłozyc cos

[lain]

Napisane przez motylek1007

oj bardzo wiele zalezy np o miasta (duze, male)
2 tysiace to moje marzenie wtedy rzeczywiscie szłoby odłozyc cos

tylko, ze w malym miescie mieszkania sa tansze = mniejszy wymagany wklad wlasny proporcjonalnie

[motylek1007]

a ja wlasnie tego nie zauważylam

[lain]

Napisane przez motylek1007

a ja wlasnie tego nie zauważylam

tego ze mieszkania tansze? ja zauwazylam, bo ostatnio nawet szukalam i przegladalam oferty nie tylko z Krk czasami sa na prawde duzo tansze. my na 60-65 metrow potrzebujemy jakies 350 tys. kredytu.

[motylek1007]

dla mnie tak czy siak wszystko ma zbyt wysokie ceny, a kredyt to dla mnie za duze ryzyko

[lain]

Napisane przez motylek1007

dla mnie tak czy siak wszystko ma zbyt wysokie ceny, a kredyt to dla mnie za duze ryzyko

kredyt to takie same ryzyko jak wylecenie na bruk jak nie zaplacisz oplaty za wynajem ja mysle, ze wylecenie na bruk to nawet gorsze ryzyko.

trzeba miec swoje miejsce na ziemi, a nie cale zycie tulac sie i placic komus za wynajem.

[motylek1007]

Napisane przez lain

kredyt to takie same ryzyko jak wylecenie na bruk jak nie zaplacisz oplaty za wynajem ja mysle, ze wylecenie na bruk to nawet gorsze ryzyko.

zgadzam sie tu z Toba. WYnajmowanie na dłuzśza mete to dla mnie wyrzucanie kasy w błoto.
Na razie nie widze wyjscia innego, niz mieszkanie z rodzicami

[vretka]

Napisane przez lain

to tez zalezy ile sie zarabia. nam z TZem 1,5 roku w zupelnosci wystarczy na uzbieranie wkladu wlasnego. trzeba tez zaznaczyc, ze obecnie wklady wlasne to juz nie 30% jak jeszcze nie dawno, tylko powoli wszystko wraca do normy (10%). przy obecnej cenie wynajmu mieszkan w Krk poprostu sie to nie oplaca, bo sam wynajem wynosi wiecej niz rata kredytu z czynszem. no chyba, ze bysmy wynajmowali jeden pokoj. ale ile tak mozna?
mysle, ze jesli dwie osoby zarabiaja razem 4 tys. to spokojnie mieszkajac u rodzicow moga odlozyc te 2 tys, co w skali roku daje 24 tys.

Tak jak pisałam, to zależy od układu z rodzicami i tego, za co się płaci Piszesz, że wynajem kawalerki to koszt rzędu 1350 zł (więc skąd te 2000 oszczędności?). Teoretycznie tyle można zaoszczędzić nie wynajmując mieszkania. Ale przecież rodzicom też wypada się dorzucić do opłat. No chyba, że ktoś ma jasno powiedziane, że tego robić nie musi. Ja bym jednak na coś takiego nie poszła

Tak jeszcze z nieco innej beczki.

Dla mnie zakładanie nowej rodziny wiąże się nierozłącznie z wzięciem za siebie odpowiedzialności za utrzymanie we dwoje własnego domu. Mieszkanie z rodzicami według mnie jest bardzo ryzykowne, zwłaszcza na początku wspólnego mieszkania z partnerem, bo zamiast docierać się wzajemnie, trzeba docierać się ze wszystkimi zaangażowanymi w nową relację (ja, TŻ, rodzice). A skoro wystarczą dwa lata na odłożenie odpowiednich pieniędzy, to czy nie można tych dwóch lat pomieszkać osobno, każdy w swoim domu rodzinnym?

[lain]

Napisane przez vretka

Tak jak pisałam, to zależy od układu z rodzicami i tego, za co się płaci Piszesz, że wynajem kawalerki to koszt rzędu 1350 zł (więc skąd te 2000 oszczędności?).

chyba nie przeczytalas uwaznie to co napisalam. 2000 oszczednosci owszem, ale jak mieszkamy z rodzicami i nie placimy bezsensowanie za wynajem drugie 2000 zostaje na dorzucenie sie rodzicom do oplat, jedzenia i ogolnie pojete 'zycie'

dlatego dla mnie bezesnsowne jest wynajmowanie, bo to niestety w duzym stopniu uniemozliwia oszczedzanie. juz wole rok czy dwa lata pomieszkac z rodzicami i wyniesc sie na swoje.

[lain]

Napisane przez vretka

Mieszkanie z rodzicami według mnie jest bardzo ryzykowne, zwłaszcza na początku wspólnego mieszkania z partnerem, bo zamiast docierać się wzajemnie, trzeba docierać się ze wszystkimi zaangażowanymi w nową relację (ja, TŻ, rodzice).

to pewno tez zalezy od indywidualnej sytuacji. moj TZ po 9 latach zwiazku i praktycznie codziennych wizytach u mnie w domu (a czasem nocowaniu) jest juz dosc dobrze 'dotarty' z moja rodzina. wlasciwie to jest juz jej czlonkiem. wiekszych problemow nie przewiduje. szczegolnie, ze moi rodzice nie zwykli sie nikomu wpieprzac w zycie

Napisane przez vretka

A skoro wystarczą dwa lata na odłożenie odpowiednich pieniędzy, to czy nie można tych dwóch lat pomieszkać osobno, każdy w swoim domu rodzinnym?

pewno i mozna by, ale my nie jestesmy w stanie powiedziec ile nam zajmie zbieranie. wiec najpierw bierzemy slub, a potem odkladamy kase z prezentow na konto oszczednosciowe/lokate i oszczedzamy na biezaco. jak tylko uda sie osiagnac wymagany wklad wlasny i znalezc fajne mieszkanie - kupujemy. i to najlepiej korzystajac z preferencyjnych warunkow zakupu dla mlodych malzenstw kupujacych pierwsze mieszkanie (bodajze przez pierwsze 8 lat panstwo pokrywa jakas tam czesc raty kredytu)

ups sorry za posta pod postem

[vretka]

Napisane przez lain

chyba nie przeczytalas uwaznie to co napisalam. 2000 oszczednosci owszem, ale jak mieszkamy z rodzicami i nie placimy bezsensowanie za wynajem drugie 2000 zostaje na dorzucenie sie rodzicom do oplat, jedzenia i ogolnie pojete 'zycie'

dlatego dla mnie bezesnsowne jest wynajmowanie, bo to niestety w duzym stopniu uniemozliwia oszczedzanie. juz wole rok czy dwa lata pomieszkac z rodzicami i wyniesc sie na swoje.

Doczytałam i nadal logiki w tym nie widzę Skoro w tych dwóch tysiącach, które wydajecie zawarte jest to, co dorzucacie rodzicom, to jakąś tego część można by przeznaczyć na wynajem. Zakładając czysto hipotetycznie, że dorzucacie 350 zł rodzicom za opłaty, to gdyby te pieniądze dorzucić do opłat za wynajem, odchodzi Wam tysiąc oszczędności. Drugi tysiąc powinno nadal się zaoszczędzić.

Jasne, że zawsze jest ten tysiąc lepiej mieć czy nie mieć, ale mnie chodzi po prostu o te całe wyliczenia i nie o to ile można całkowicie oszczędzić, ale ile można oszczędzić na samym wynajmie.

[lain]

Napisane przez vretka

Doczytałam i nadal logiki w tym nie widzę Skoro w tych dwóch tysiącach, które wydajecie zawarte jest to, co dorzucacie rodzicom, to jakąś tego część można by przeznaczyć na wynajem. Zakładając czysto hipotetycznie, że dorzucacie 350 zł rodzicom za opłaty, to gdyby te pieniądze dorzucić do opłat za wynajem, odchodzi Wam tysiąc oszczędności. Drugi tysiąc powinno nadal się zaoszczędzić.

nie bardzo rozumiem jak to wyliczasz
gdybysmy wynajmowali ta kawalerke zalozmy za te 1350, do tego kupowali jedzenie, oplacali materialy na uczelnie, utrzymywali samochod i jeszcze nim jezdzili to raczej nie udaloby sie nam oszczedzic 2000. no chyba zebysmy sie utrzymywali za 650zl miesiecznie. a 1000 oszczednosci miesiecznie nas nie urzadza, bo chcemy miec swoje mieszkanie jak najszybciej (w koncu kiedys trzeba sie zaczac rozmnazac)

[vretka]

Napisane przez lain

nie bardzo rozumiem jak to wyliczasz
gdybysmy wynajmowali ta kawalerke zalozmy za te 1350, do tego kupowali jedzenie, oplacali materialy na uczelnie, utrzymywali samochod i jeszcze nim jezdzili to raczej nie udaloby sie nam oszczedzic 2000. no chyba zebysmy sie utrzymywali za 650zl miesiecznie. a 1000 oszczednosci miesiecznie nas nie urzadza, bo chcemy miec swoje mieszkanie jak najszybciej (w koncu kiedys trzeba sie zaczac rozmnazac)

Ja nie mówię, że oszczędzilibyście na tym dwa tysiące, ale tysiąc Czyli na wynajmie stratni bylibyście właśnie tysiac, którego nie udałoby się Wam zaoszczędzić. Bo przecież na jedzienie i samochód i tak płacicie z tych pieniędzy, które już teraz idą "na straty".

Jak ja uwielbiam takie wyjaśnianie przez Internet