Zwolnienie

[ulinkaaa]

Generalnie trzeba powiedziec, ze szkoly nie sa dobrze przygotowane na wszelkie zajecia sportowe: wf jest czesto w srodku dnia, a potem spoceni uczniowie siedza caly dzien na zajeciach. Nie ma zadnych warunkow do tego, zeby sie odswiezyc. Tak bylo i bedzie, ale o tym tez warto wspomniec.

Ja tam cale zycie cwiczylam na wf-ie, nie bylo nawet mowy o zadnym zwolnieniu. Dopiero w 3 klasie LO kiedy zachorowalam na przewlekle zapalenie pecherza lekarz sam wypisal mi zwolnienie w okresie zimowym.

[anetka832]

Korupcji nie popieram, ale wstręt do wf-u jak najbardziej rozumiem.

Lekcje wf-u i religii to moje jedne z najbardziej traumatycznych przeżyć z czasów podstawówki i liceum. Też próbowałam namówić mamę za "załatwienie" mi lewego zwolnienia, ale to uczciwa kobieta, nie dało rady. Więc z wf-u uciekałam, blagałam szkolną pielęgniarkę o zwolnienia, spoźnialam się itd. Wszystkie nieprzyjemne konsekwencje ( typu awantury na wywiadówkach o liczne nieobecności itd. ) były dla mnie lepsze niz wf. Któregoś roku aby "odrobić" nieobecności musiałam np. malować linie i slupki do siatki na boisku szkolnym ( i zainwestować parę zlotych w farbę i pędzle). Miałam również na świadectwie efekt swojej niechęci do wf-u: same piątki i czwórki oraz dwie dwójki i wf i religia.

Mimo wszystko, pomysłu z wręczeniem łapówy nie popieram. Autorka wątku może trafić na uczciwego lekarza, przeciwnika "kopert" ( no chyba tacy są...) i narobi jej kłopotu, a conajmniej wstydu.

A co do poglądu, że wf jest dla dobra naszego zdrowia - owszem, ale nie taki jak miałam: cała lekcja spędzona na boisku, gdzie aktywnie grały mniej wiecej dwie osoby na połowie boiska i wręcz zabranialy tym, które grają slabo ( czyli mnie) odbierac piłki, to g...., a nie wf.
Ale nauczycielowi tak było najłatwiej - siedzial na ławeczce i patrzył, nawet się nie spocił. Gimnastykę miałam bardzo rzadko, ale zawsze wtedy ćwiczyłam

[muszynianka]

Ja nie wiem czemu niektóre wychodzą z założenia "ja przeżyłam więc ty też musisz " bez jaj.
Szkoła szkole nierówna, rozpadające się budynki, szkoły na wsiach z dużą liczbą uczniów małą salą gimnastyczną, niechęć, niezbyt dobry nauczyciel...
Szkoła NIESTETY dotyka trzech sfer: duchowej fizycznej no i umysłowej
Rozumiem matematykę, chemię, to wszystko ma sens.
Nie rozumiem po jaką cholerę wpychać religię i wuef do szkoły.
Zamiast religii szkółka niedzielna, zamiast wfu mogły by być zajęcia we własnym zakresie, osoby które uprawiają sport tak czy siak - ja pływałam i brałam udział w zawodach, te 4 godziny wuefu to była maksymalna strata czasu, zwłaszcza w klasach późniejszych liceum. Nikt mi nie wmówi że to było dla mojego dobra, na początku kosz kosz kosz kosz kosz a potem pół roku siedzenia na tyłku - gdybym miała zwolnienie po prostu bym nie przychodziła, a tak musiałam bo? Bo muszę mieć obecności.

[Alexandraa]

Napisane przez muszynianka

Ja nie wiem czemu niektóre wychodzą z założenia "ja przeżyłam więc ty też musisz " bez jaj.

To nie chodzi o to, że jak ja przeżyłam to Ty też. Tu chodzi o zdrowie. Trzeba się ruszać, żeby potem nie było problemów na starość, potem się zaczyna pracę, jak ktoś jest urzędnikiem to siedzi 8 godzin za biurkiem, a potem narzeka na kręgosłup.
A mało uczniów i studentów teraz uprawia sport.
Większość siedzi przed komputerem albo spija piwo na przystankach.
U nas notorycznie siedzą na stacji PKP.

[SOCKI]

Napisane przez muszynianka

Szkoła szkole nierówna, rozpadające się budynki, szkoły na wsiach z dużą liczbą uczniów małą salą gimnastyczną, niechęć, niezbyt dobry nauczyciel...
Szkoła NIESTETY dotyka trzech sfer: duchowej fizycznej no i umysłowej
Rozumiem matematykę, chemię, to wszystko ma sens.
Nie rozumiem po jaką cholerę wpychać religię i wuef do szkoły.
Zamiast religii szkółka niedzielna, zamiast wfu mogły by być zajęcia we własnym zakresie, osoby które uprawiają sport tak czy siak - ja pływałam i brałam udział w zawodach, te 4 godziny wuefu to była maksymalna strata czasu, zwłaszcza w klasach późniejszych liceum. .

Na wsiach niestety nie ma często możliwości np. iść na basen. U mnie w podstawówce było za dużo dzieci i czasem ćwiczyliśmy na korytarzach. Ale ćwiczyliśmy.

Co do niechęci...ten argument jakoś kompletnie do mnie nie przemawia. Ktoś może mieć np. niechęć do nauki języka polskiego bo uwielbia angielski i niemiecki dajmy na to...Powinien być zwolniony? Wiem, to abstrakcyjny przykład...ale to tylko pójście za ciosem.

Odnośnie "niezbyt dobrego nauczyciela"- takie rzeczy się zgłasza. Rodzice na pewno interweniują. Trzeba tylko się odezwać.

Program w polskich szkołach jest jaki jest...ale jest ustalony z góry. Trzeba zaliczyć chemię, tak samo trzeba zaliczyć wf. I nie rozumiem tej mody na zwolnienia, łamanie sobie palców żeby nie ćwiczyć, tak samo jak nie zrozumiem tego, że nagle tak duża część uczniów odkryła w sobie dysgrafię i dysleksję...zazwyczaj przed egzaminami.

[Nieoficjalnie]

Napisane przez muszynianka

Ja nie wiem czemu niektóre wychodzą z założenia "ja przeżyłam więc ty też musisz " bez jaj.
Szkoła szkole nierówna, rozpadające się budynki, szkoły na wsiach z dużą liczbą uczniów małą salą gimnastyczną, niechęć, niezbyt dobry nauczyciel...
Szkoła NIESTETY dotyka trzech sfer: duchowej fizycznej no i umysłowej
Rozumiem matematykę, chemię, to wszystko ma sens.
Nie rozumiem po jaką cholerę wpychać religię i wuef do szkoły.
Zamiast religii szkółka niedzielna, zamiast wfu mogły by być zajęcia we własnym zakresie, osoby które uprawiają sport tak czy siak - ja pływałam i brałam udział w zawodach, te 4 godziny wuefu to była maksymalna strata czasu, zwłaszcza w klasach późniejszych liceum. Nikt mi nie wmówi że to było dla mojego dobra, na początku kosz kosz kosz kosz kosz a potem pół roku siedzenia na tyłku - gdybym miała zwolnienie po prostu bym nie przychodziła, a tak musiałam bo? Bo muszę mieć obecności.

O rany... ile to ja miałam "eNek" za nieobecności na WFie Więcej, niż obecności raczej

[muszynianka]

A mało uczniów i studentów teraz uprawia sport.

To bardzo dziwne bo na wielu uczelniach spotkałam się ze sportem i wuefem.
Tyle że to nie było odbijanie piłki w polu o godzinie 10 w trakcie lekcji gdzie pot spływa ci po czterech literach, tylko aerobik, siłownia, basen.

Dla mnie argument DLA ZDROWIA jest bez sensu.
Zamiast uczestniczenia w normalnych lekcjach wuefu powinno się w ramach niego zaliczać np przynależność do szkolnej drużyny piłkarskiej i takie tam. skoro ktoś trenuje tak czy srak to z jego zdrowiem jest wszystko ok i 4 godziny bezsesnsu go nie zbawią

[WhiteCherry]

Napisane przez SOCKI

Na wsiach niestety nie ma często możliwości np. iść na basen. U mnie w podstawówce było za dużo dzieci i czasem ćwiczyliśmy na korytarzach. Ale ćwiczyliśmy.

Co do niechęci...ten argument jakoś kompletnie do mnie nie przemawia. Ktoś może mieć np. niechęć do nauki języka polskiego bo uwielbia angielski i niemiecki dajmy na to...Powinien być zwolniony? Wiem, to abstrakcyjny przykład...ale to tylko pójście za ciosem.

Odnośnie "niezbyt dobrego nauczyciela"- takie rzeczy się zgłasza. Rodzice na pewno interweniują. Trzeba tylko się odezwać.

Program w polskich szkołach jest jaki jest...ale jest ustalony z góry. Trzeba zaliczyć chemię, tak samo trzeba zaliczyć wf. I nie rozumiem tej mody na zwolnienia, łamanie sobie palców żeby nie ćwiczyć, tak samo jak nie zrozumiem tego, że nagle tak duża część uczniów odkryła w sobie dysgrafię i dysleksję...zazwyczaj przed egzaminami.

ale wiesz... szkoła to jednak szkoła i podstawy jako takie trzeba mieć
zresztą, jeśli ktoś np. nie lubi genetyki w biologii, to może sobie to odbić na lekcjach o innej tematyce, która bardziej go kręci.
a jeśli ktoś nie lubi siatkówki - alternatyw nie ma żadnych bo bez siatkówki to chyba wf stracony co widać na przykładzie tego tematu - nie ma różnorodności, jest siatka/kosz i tyle.
dopiero na studiach można poczuć, co to znaczy prawdziwy wf. Gdzie jest różnorodność, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. I uważam, że podobnie powinien wyglądać wf w szkołach.

[SOCKI]

Napisane przez muszynianka

To bardzo dziwne bo na wielu uczelniach spotkałam się ze sportem i wuefem.
Tyle że to nie było odbijanie piłki w polu o godzinie 10 w trakcie lekcji gdzie pot spływa ci po czterech literach, tylko aerobik, siłownia, basen.

Dla mnie argument DLA ZDROWIA jest bez sensu.
Zamiast uczestniczenia w normalnych lekcjach wuefu powinno się w ramach niego zaliczać np przynależność do szkolnej drużyny piłkarskiej i takie tam. skoro ktoś trenuje tak czy srak to z jego zdrowiem jest wszystko ok i 4 godziny bezsesnsu go nie zbawią

Wydaje mi się, że Aleksandrze chodziło o "pozalekcyjną" aktywność studentów i uczniów.

System nauczania w tym kraju działa tak, że Twoja działalność pozalekcyjna nie zwalnia Cię z uczestniczenia w zajęciach...choćbyś budowała rakiety w NASA musisz chodzić na fizykę. Wybierając zajęcia pozalekcyjne WIESZ o tym doskonale. Więc dlaczego winisz szkołę za to, że traktuje Cię zgodnie z zarządzeniami ministrów?

---------- Dopisano o 16:46 ---------- Poprzedni post napisano o 16:44 ----------

Napisane przez WhiteCherry

ale wiesz... szkoła to jednak szkoła i podstawy jako takie trzeba mieć
zresztą, jeśli ktoś np. nie lubi genetyki w biologii, to może sobie to odbić na lekcjach o innej tematyce, która bardziej go kręci.
a jeśli ktoś nie lubi siatkówki - alternatyw nie ma żadnych bo bez siatkówki to chyba wf stracony co widać na przykładzie tego tematu - nie ma różnorodności, jest siatka/kosz i tyle.
dopiero na studiach można poczuć, co to znaczy prawdziwy wf. Gdzie jest różnorodność, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. I uważam, że podobnie powinien wyglądać wf w szkołach.

U mnie była duża różnorodność po tym jak zaczęłyśmy się odzywać i mówić co chcemy robić. Czasem część grała w siatkę a część ćwiczyła na siłowni/ grała w tenis/ pingponga a czasem wszystkie grały w piłkę nożną, palanta jak było ciepło. Jak nie mogłyśmy się zdecydować to robiło się głosowanie i po sprawie.

[kociaczeq17]

Dziewczyny, miałam podobną sytuację... Zraziłam się do WF-u w 2 klasie gimnazjum, nauczyciel wtedy bardzo hamsko mnie potraktował, o czym dowiedziałam się od osób 3, ale to nie ważne.
Teraz po liceum ( gdzie też miałam zwolnienie) bardzo żałuję, że nie cwiczylam! Wliceum dobilam bardzo wysokiej wagi, mialam czesto depresję, jadłam z nudów! Wf to forma motywacji do tego, by zrzucic wagę. Teraz chodzę na siłownie z dumą, bo wiem, że chociaż godzinka siłowni , 2 razy w tygodniu daje piękne rezultaty, nawet psychiczne.
Od wagi z liceum (na bilansie) teraz jestem chudsza o 24 kg

[WhiteCherry]

Napisane przez SOCKI

U mnie była duża różnorodność po tym jak zaczęłyśmy się odzywać i mówić co chcemy robić. Czasem część grała w siatkę a część ćwiczyła na siłowni/ grała w tenis/ pingponga a czasem wszystkie grały w piłkę nożną, palanta jak było ciepło. Jak nie mogłyśmy się zdecydować to robiło się głosowanie i po sprawie.

gorzej, gdy w grupie pojawiają się pupilki nauczyciela/nauczycielki, które są gwiazdeczkami, bo trenują tą siatkę czy kosza, a nie daj Boże nauczyciel jest dodatkowo ich trenerem ....
nie ma przebacz, grafik lekcji z gory ustalony. I gwiazdeczki jeszcze obrzucą Cię pogardliwym spojrzeniem, gdy do kosza nie trafisz, albo w siatkę nerwicy można się nabawić jak nic

[nebya]

Napisane przez muszynianka

Ja nie wiem czemu niektóre wychodzą z założenia "ja przeżyłam więc ty też musisz " bez jaj.
Szkoła szkole nierówna, rozpadające się budynki, szkoły na wsiach z dużą liczbą uczniów małą salą gimnastyczną, niechęć, niezbyt dobry nauczyciel...
Szkoła NIESTETY dotyka trzech sfer: duchowej fizycznej no i umysłowej
Rozumiem matematykę, chemię, to wszystko ma sens.
Nie rozumiem po jaką cholerę wpychać religię i wuef do szkoły.
Zamiast religii szkółka niedzielna, zamiast wfu mogły by być zajęcia we własnym zakresie, osoby które uprawiają sport tak czy siak - ja pływałam i brałam udział w zawodach, te 4 godziny wuefu to była maksymalna strata czasu, zwłaszcza w klasach późniejszych liceum. Nikt mi nie wmówi że to było dla mojego dobra, na początku kosz kosz kosz kosz kosz a potem pół roku siedzenia na tyłku - gdybym miała zwolnienie po prostu bym nie przychodziła, a tak musiałam bo? Bo muszę mieć obecności.

Właśnie do takiej szkoły chodziłam ( gimnazjum i liceum), stara, rozpadająca się, na wsi i do tego z malutką salą gimnastyczną (sufit był tak nisko, że grając w siatkówkę nie dało się normalnie wystawić piłki do ataku) a wf miałam łączony z inną klasą ( chłopaki+ dziewczyny), więc ścisk to jest zbyt łagodne określenie. Nauczyciel też do normalnych nie należał.

Zgadzam się z tym, że wf i religia to strata czasu, z tym, że wf w klasie maturalnej to według mnie strata czasu. W klasach niższych jestem jak najbardziej za. Religii w ogóle w szkole być nie powinno, takie moje zdanie.

Żeby nie było, nie twierdzę, że jak ja przeżyłam to każdy powinien przeżyć, bo wiem, że szkoły są różne. Ale skoro jest ten wf w szkołach i trzeba na niego chodzić to według mnie powinno się robić wszystko ( również uczniowie) żeby te zajęcia jakoś urozmaicić, żeby nie było cały czas tego samego. Jasne, że zawsze się znajdzie grupka osób, które będą chciały tylko grać w siatkówkę, ale wtedy można reszcie zorganizować np. aerobik na jakiejś wolnej przestrzeni ( my miałyśmy w holu). Trzeba trochę pomyśleć, podsunąć pomysł, nawet jak nauczyciel jest kiepski. A jak się nie zgadza, nie chce mu się to do dyrektora.

I uważam, że tak samo matematyka jest po to, żeby nawet humanista miał jakieś tam podstawy i nie robił z siebie osła w dorosłym życiu kiedy np. musi policzyć procent z jakiejś liczby (), tak samo wf jest po to, żeby choć w minimalnym stopniu wpłynąć na kondycję ucznia, zwłaszcza teraz kiedy większość ludzi prowadzi siedzący tryb życia.

[SOCKI]

Napisane przez WhiteCherry

gorzej, gdy w grupie pojawiają się pupilki nauczyciela/nauczycielki, które są gwiazdeczkami, bo trenują tą siatkę czy kosza, a nie daj Boże nauczyciel jest dodatkowo ich trenerem ....
nie ma przebacz, grafik lekcji z gory ustalony. I gwiazdeczki jeszcze obrzucą Cię pogardliwym spojrzeniem, gdy do kosza nie trafisz, albo w siatkę nerwicy można się nabawić jak nic

Cherry ja też miałam takie panny w liceum Ale wiesz nie chciałam porzucać mojej pięknej (jeszcze wtedy taka była) sylwetki przez gwiazdy i gwiazdeczki Tak jak wyżej pisałam- one grały w siatkę a my np. brałyśmy stół i grałyśmy w ping ponga To jest wszystko do dogadania się z koleżankami.

[trats]

Napisane przez Alexandraa

To nie chodzi o to, że jak ja przeżyłam to Ty też. Tu chodzi o zdrowie. Trzeba się ruszać, żeby potem nie było problemów na starość, potem się zaczyna pracę, jak ktoś jest urzędnikiem to siedzi 8 godzin za biurkiem, a potem narzeka na kręgosłup.

Napisane przez muszynianka

Dla mnie argument DLA ZDROWIA jest bez sensu.
Zamiast uczestniczenia w normalnych lekcjach wuefu powinno się w ramach niego zaliczać np przynależność do szkolnej drużyny piłkarskiej i takie tam. skoro ktoś trenuje tak czy srak to z jego zdrowiem jest wszystko ok i 4 godziny bez sesnsu go nie zbawią

dla mnie taki argument też guzik warty, bo jak już pisała, przez wf miałam kłopoty z kręgosłupem. więc u mnie to wyszło raczej na chorobę.
lepiej by było młodzież zachęcić do znalezienia dyscypliny, która im będzie odpowiadać, bo jeśli coś polubią, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że ćwiczyć będą nawet wtedy, gdy szkołę już skończą. niestety jak widać, obowiązkowe lekcje wf, na których najczęściej robi się w kółko jedno i to samo, zniechęcają wiele osób do sportu. ja też nienawidziłam grać w siatkówkę, a to robiliśmy najczęściej. za to kochałam i byłam bardzo dobra w piłkę ręczną czy badmintona, ale co z tego skoro na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy graliśmy w to w szkole.

Napisane przez SOCKI

Odnośnie "niezbyt dobrego nauczyciela"- takie rzeczy się zgłasza. Rodzice na pewno interweniują. Trzeba tylko się odezwać.

tylko, że zgłoszenie nie zawsze pomaga. nawet interwencja wszystkich rodziców nie zawsze daje pozytywne skutki. akurat to wiem z doświadczenia, chociaż u mnie chodziło o nauczycieli innych przedmiotów. w historii mojej szkoły zdarzyło się raz, że zmieniono nauczyciela jakiejś klasie. a to tylko dlatego, że z tego przedmiotu połowa klasy miała 1 na semestr i bardzo kiepskie oceny z innych przez nawał nauki narzucony przez owego nauczyciela. a takie oceny zaniżały średnią szkoły. oczywiście nie oceny były powodem skarg.

[muszynianka]

System nauczania w tym kraju działa tak, że Twoja działalność pozalekcyjna nie zwalnia Cię z uczestniczenia w zajęciach...choćbyś budowała rakiety w NASA musisz chodzić na fizykę. Wybierając zajęcia pozalekcyjne WIESZ o tym doskonale. Więc dlaczego winisz szkołę za to, że traktuje Cię zgodnie z zarządzeniami ministrów?

buahahah to wiesz tyle o szkolnictwie co ja o rakietach.
bzdury piszesz, czwarta godzina w gimnazjum wuefu to zajęcia fakultetywne na które zapisujesz się poza klasą czyli basen piłka koszykówka czy tańce.
szkoda że to nie dotyczy pozostałych trzech godzin

---------- Dopisano o 17:00 ---------- Poprzedni post napisano o 16:55 ----------

Minister Edukacji Narodowej podpisał 10 sierpnia 2009 r. rozporządzenie w
sprawie dopuszczalnych form realizacji dwóch godzin obowiązkowych zajęć
wychowania fizycznego, nowelizację rozporządzenia w sprawie organizacji zajęć
i nauczania wychowania do życia w rodzinie oraz rozporządzenie w sprawie
kryteriów i trybu przyznawania nagród dla nauczycieli. Dwa pierwsze
rozporządzenia wchodzą w życie z dniem 1 września 2009 r., ostatnie – z dniem
ogłoszenia.

Rozporządzenie o dopuszczalnych formach realizacji obowiązkowych dwóch godzin
wychowania fizycznego dotyczy klas IV-VI szkół podstawowych, gimnazjów oraz
szkół ponadgimnazjalnych.

Określa ono dopuszczalne formy realizacji dwóch godzin obowiązkowych zajęć
wychowania fizycznego, uwzględniając potrzeby zdrowotne uczniów, specyfikę ich
zainteresowań sportowych, warunki realizacji zajęć oraz tradycje sportowe
danego środowiska lub szkoły.

Szkoła przygotowuje własną ofertę edukacyjną zajęć, które mogą być prowadzone
jako zajęcia lekcyjne, pozalekcyjne lub pozaszkolne. Szkolna oferta powinna
wykorzystywać uwarunkowania lokalne oraz tradycje środowiskowe, włączać do
współpracy związane ze sportem instytucje samorządowe i stowarzyszenia.

Dwie godziny obowiązkowych zajęć wychowania fizycznego w ramach tygodniowego
wymiaru godzin mogą być prowadzone w formie zajęć:

• sportowych - szkoła może zaproponować od jednej do kilku dyscyplin
sportowych do wyboru, uwzględniając uzdolnienia i zainteresowania uczniów oraz
tradycje sportowe szkoły i środowiska
• rekreacyjno-zdrowotnych - zawierających jedną lub kilka form aktywności
fizycznej służących zdrowiu, wypoczynkowi lub zabawie i przygotowujących
uczniów do systematycznej aktywności fizycznej w czasie wolnym
• tanecznych - obejmujących jedną lub kilka form tańca i pogłębiających
wiedzę i umiejętności w tej dziedzinie
• aktywnych form turystyki - zawierających jedną lub kilka form turystyki do
wyboru, w zależności od zainteresowań uczniów oraz warunków terenowych w
środowisku. Mogą to być np. turystyka piesza, rowerowa, górska.

Swoboda w decydowaniu o formie realizacji dwóch obowiązkowych godzin zajęć
wychowania fizycznego pozwoli na efektywniejszą i bliższą potrzebom uczniów
realizację zajęć w szkołach. Będzie służyła poszerzaniu i pogłębianiu
umiejętności i wiadomości związanych z aktywnością fizyczną na miarę
możliwości i oczekiwań uczniów.

z tym że patrząc na znajome mi dzieci g... z tego wyszło

[SOCKI]

Napisane przez trats

dla mnie taki argument też guzik warty, bo jak już pisała, przez wf miałam kłopoty z kręgosłupem. więc u mnie to wyszło raczej na chorobę.
lepiej by było gdyby młodzież zachęcić do znalezienia dyscypliny, która im będzie odpowiadać, bo jeśli coś polubią, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że ćwiczyć będą nawet wtedy, gdy szkołę już skończą. niestety jak widać, obowiązkowe lekcje wf, na których najczęściej robi się w kółko jedno i to samo, zniechęca wiele osób do sportu. ja też nienawidziłam grać w siatkówkę, a to robiliśmy najczęściej. za to kochałam i byłam bardzo dobra w piłkę ręczną czy badmintona, ale co z tego skoro na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy graliśmy w to w szkole.


tylko, że zgłoszenie nie zawsze pomaga. nawet interwencja wszystkich rodziców nie zawsze daje pozytywne skutki. akurat to wiem z doświadczenia, chociaż u mnie chodziło o nauczycieli innych przedmiotów. w historii mojej szkoły zdarzyło się raz, że zmieniono nauczyciela jakiejś klasie. a to tylko dlatego, że z tego przedmiotu połowa klasy miała 1 na semestr i bardzo kiepskie oceny z innych przez nawał nauki narzucony przez owego nauczyciela. a takie oceny zaniżały średnią szkoły. oczywiście nie oceny były powodem skarg.

Ale to nie chodzi o zmianę nauczyciela przecież. Tylko o jasne wyrażenie "dziś pograjmy w to i to".

Napisane przez muszynianka

buahahah to wiesz tyle o szkolnictwie co ja o rakietach.
bzdury piszesz, czwarta godzina w gimnazjum wuefu to zajęcia fakultetywne na które zapisujesz się poza klasą czyli basen piłka koszykówka czy tańce.
szkoda że to nie dotyczy pozostałych trzech godzin

U mnie w życiu nie było 4 godziny wfu. Widocznie ze wsi jestem.
EDIT: Ja już szkołę skończyłam. Dlatego mnie ta 4 godzina nie objęła. Nie wiedziałam, że jest taa ustawa nawet

[muszynianka]

Widocznie jesteś starszy niż przeciętny gimnazjalista <facepalm>

[trats]

Napisane przez SOCKI

Ale to nie chodzi o zmianę nauczyciela przecież. Tylko o jasne wyrażenie "dziś pograjmy w to i to".

to proszę cię, pisz jaśniej, bo:

Napisane przez SOCKI

Odnośnie "niezbyt dobrego nauczyciela"- takie rzeczy się zgłasza. Rodzice na pewno interweniują. Trzeba tylko się odezwać.

ja odczytuję jako: zgłosić gdzieś wyżej, czyli do dyrektora.
co u nas nic nie dawało, bo uczniowie i ryby głosu nie mają. tak samo było podczas rozmowy nas samych z nauczycielem. głosu nie mieliśmy.

[madzia2306]

sory ale jak czytam argument autorki dlaczego nie chce chodzić na wf to prawie z krzesła spadłam, aczkolwiek u mnie taka wymowka to była norma w klasie dziewczyny wymyślały co tylko żeby nie ćwiczyć i urwać sie dwie godziny wcześniej do domu... owszem z wfem jest różnie w szkołach ale to jest normalny przedmiot i powinno się na niego uczęszczać jak na inne lekcje..chyba że serio ma się jakąś wadę że nie można ćwiczyć ja szczuplutka nie jestem nie mam kondycji często ćwiczenia mi nie wychodziły ale starałam się zawsze na wf zawsze chodziłam... z resztą miałam takiego nauczyciela (faceta) który nawet mając same dwóje z ćwiczeń potrafił dać czwórkę na koniec za frekwencje także opylało się chodzić na lekcje dlatego chodziłam mimo że czasem jak słyszałam co będziemy robić to z nóg mnie ścinało...

[SOCKI]

Napisane przez muszynianka

Widocznie jesteś starszy niż przeciętny gimnazjalista <facepalm>

Ano jestem. I chwała mi za to. Natomiast nie rozumiem tego dopisku <facepalm> w kontekście mojego wieku.

Napisane przez trats

to proszę cię, pisz jaśniej, bo:

ja odczytuję jako: zgłosić gdzieś wyżej, czyli do dyrektora.
co u nas nic nie dawało, bo uczniowie i ryby głosu nie mają. tak samo było podczas rozmowy nas samych z nauczycielem. głosu nie mieliśmy.

Być może niezbyt jasno się wyraziłam w tym poście. W poprzednich i następnych pisałam o tym konkretniej. Ale zwracam honor

[Milena13]

Taaak, nie ma to jak zajęcia na macie- Macie piłkę i grajcie

Wf-u nie lubię, jeszcze w siatke pograc - ok. Ale biegam nie za dobrze, właściwie to wolno i nie jest to moją winą- po prostu taka jestem i uważam że ocenienie tego jest nonsensem! Z gimnastyki też orłem nie jestem, ale cóż, jest potrzebna

[gowniara94]

Jutro 1 wf zobaczymy jak bd .Mam nadzieje ze go jakos urozmajcą z resztą znajoma poszla do lekarza i on powiedzial jej ze jej nie da . Inni zalatwiają sobie przez znajomosci albo poprostu koperta . Ehh .. chyba będę musiała ćwiczyć a jak nie to wykorzystam ostatni moj wypadek i poprosze o zwolnienie z powodu bulów karku i głowy przy gwaltownych ruchach czy przy wstawaniu ( naprawde je mam) .Moze cos z tego bedzie a jesli nie to bede cwiczyc ale dzieki za odpowiedz .

[Elmok]

Napisane przez PICO

Ja w czasach licealnych miałam zwolnienie z wf z przyczyn zdrowotnych - wada zastawki. Nie było to nic poważnego ale lekarz sam zapytał jak się czuje w czasie wysiłku fizycznego, czy zdarzają mi się omdlenia itp. A że miałam nawiedzoną wuefistkę to pomyślałam, że z miłą chęcią wezmę zwolnienie bo "bardzo źle się czuję na wf".
Teraz tego bardzo żałuję bo musimy pamiętać, że wszystko to zostaje w naszych papierach - świadectwie dojrzałości.
Ostatnio w czasie rozmowy kwalifikacyjnej pracodawce oglądającego świadectwo bardzo zainteresowało dlaczego byłam zwolniona z wf.
I tak sie dopytywał aż musiałam sie przyznać.
Oczywiscie mówiłam że z tego wyrosłam i nic mi nie dolega ale pracy nie dostałam (być może z powodu tego wf, bo kto weźmie pracownika z wadą serca jak ma do wyboru innych?)


Tak więc nie polecam zwolnień

jak bym o sobie czytała (przynajmniej do momentu rozmowy kwalifikacyjnej) z tym ze ja sama poprosiłam o zwolnienie, bo na samą myśl że moglabym po jakims biegu czy czyms zemdleć było mi słabo... Już mam nadzieje, że (odpukać) z tego wyrosłam
Za to od gimnazjum miałam zwolnienie z basenu, bo w mojej miejscowości 'basenem' było swego rodzaju bajorko gdzie nie złapanie czegos było sztuką

W życiu jednak nie odważyłabym sie iść do lekarza 'z kopertą'... Choć wspominając czasy gdy jeszcze ćwiczyłam jestem w stanie zrozumieć 'niechęć' do lekcji wf

[awia]

a ja jestem chyba mega stara bo to, co niektorzy tu pisza to szok.
Nigdy nie bylam najlepsza w wf, nienawidze serdecznie biegać, zawsze bylam najciezsza w klasie ale nawet mi przez ulamek sekundy przez mysl nie przeszlo zeby sie zwolic z wf. A nie maiala wcale fajnych nauczycieli.
W moich klasach w wf zwalniani byli ci z poblemami zdrowotnymi a w liceum panienki ktore sie obawialy o makijaz.
Za dodatkowa aktywnosc sprtowa byly co najwyzej dodatkowe oceny.

Uwazam ze lekcje wf sa potrzebne i przydatne, za tamtych czasow bylam duzo lepiej wygimnastykowana i mialam lepsza kondycje. Dodatkowo umiem dzis grac w wiekszosc gier (siatkowka, koszykowka, pilka nozna, ping pong) czywiczylismy aerobik, na silowni i na rownowazni. Dzieki temu chociaz nie jestem kaleka ktora nigdy na wf nie cwiczyla, w nic grac nie potrafi i nie chce,

A jak patrze na ta dzisiejsza mlodziez, to rece opadaj. Szkola za kare, a najchetniej nie robiliby nic, bledy ortograficzne, nowomowa. Ksiazek nie czytaja, uczyc sie nie chce, lecą na sciagach i tylko sie żalą jakich maja wstretnych nauczycieli, matura zdana z lewdoscia i lament ze sie nie dostali na studia. Potem ze im na studiach nie idzie. Potem ze nie moga znaleźc pracy.
Kazde kolejne pokolenie ma coraz bardziej lewe rece do pracy.

Widac np bo demotywatorach. Robią je nastolatkowie dla ktorych najwiekszym problemem jest ze w wakacje spali do 12.00 a teraz musza wstac o 7.00
Albo jak watek na forum, ze jakiejs dziewczyny rodzice nie maja kasy, zeby jej na wakacje zagraniczne wyslac.
DLa mnie to jest czysta abstrakcja, od 16 r.z. pracowalam w kazde wakacje, wstawalam po 6.00 i zapinkalalam po 14h dziennie 6 dni w tygodniu.

A tutaj? roszczeniowa postawa i lenistwo. I nie mowie tylko o autorce wątku, talkich ananasow na forum co rusz.

[nieswiadoma90]

Dziewczyno ! wf nie jest zły Pomyśl sobie,że dzięki niemu możesz zadbać o swoje ciało :P
Ja w technikum przez 4 lata wszystko bym oddała,żeby móc ćwiczyć na wf ( poważne kłopoty z kostką ) . Do dziś wspominam sobie jakie to było uczucie,gdy widziałam jak dziewczyny graja w siatkówkę,lub ćwiczą na siłowni a ja musiałam siedzieć na ławce ;d
A z tą łapówka to jest tak,że jeden lekarz da Ci to zwolnienie za tą kasę a drugi może to gdzieś zgłosić i możesz mieć problemy. A po co Ci to w takim wieku ?

[BlueRoses]

Napisane przez awia

a ja jestem chyba mega stara bo to, co niektorzy tu pisza to szok.
Nigdy nie bylam najlepsza w wf, nienawidze serdecznie biegać, zawsze bylam najciezsza w klasie ale nawet mi przez ulamek sekundy przez mysl nie przeszlo zeby sie zwolic z wf. A nie maiala wcale fajnych nauczycieli.
W moich klasach w wf zwalniani byli ci z poblemami zdrowotnymi a w liceum panienki ktore sie obawialy o makijaz.
Za dodatkowa aktywnosc sprtowa byly co najwyzej dodatkowe oceny.

Uwazam ze lekcje wf sa potrzebne i przydatne, za tamtych czasow bylam duzo lepiej wygimnastykowana i mialam lepsza kondycje. Dodatkowo umiem dzis grac w wiekszosc gier (siatkowka, koszykowka, pilka nozna, ping pong) czywiczylismy aerobik, na silowni i na rownowazni. Dzieki temu chociaz nie jestem kaleka ktora nigdy na wf nie cwiczyla, w nic grac nie potrafi i nie chce,

A jak patrze na ta dzisiejsza mlodziez, to rece opadaj. Szkola za kare, a najchetniej nie robiliby nic, bledy ortograficzne, nowomowa. Ksiazek nie czytaja, uczyc sie nie chce, lecą na sciagach i tylko sie żalą jakich maja wstretnych nauczycieli, matura zdana z lewdoscia i lament ze sie nie dostali na studia. Potem ze im na studiach nie idzie. Potem ze nie moga znaleźc pracy.
Kazde kolejne pokolenie ma coraz bardziej lewe rece do pracy.

Widac np bo demotywatorach. Robią je nastolatkowie dla ktorych najwiekszym problemem jest ze w wakacje spali do 12.00 a teraz musza wstac o 7.00
Albo jak watek na forum, ze jakiejs dziewczyny rodzice nie maja kasy, zeby jej na wakacje zagraniczne wyslac.
DLa mnie to jest czysta abstrakcja, od 16 r.z. pracowalam w kazde wakacje, wstawalam po 6.00 i zapinkalalam po 14h dziennie 6 dni w tygodniu.

A tutaj? roszczeniowa postawa i lenistwo. I nie mowie tylko o autorce wątku, talkich ananasow na forum co rusz.

Święta racja

[muszynianka]

A ja uwielbiam syndrom starego babska "KIEDYŚ TO BYŁY CZASY..." achochechojeja

[Milena13]

Napisane przez muszynianka

A ja uwielbiam syndrom starego babska "KIEDYŚ TO BYŁY CZASY..." achochechojeja

Taak ja też to kocham.
teraz też nastolatki pracują w wakacje, sama zbieram owoce i inne dziwne rzeczy na polu w upal jak wiele innych moich znajomych.
Mam pytanie do awia :
Czy będąc uczennicą kiedy kończyły się wakacje z taką ochotą szłaś do szkoły?
Chyba każdy ma prawo troche ponarzekać, chociażby z przekory, że do szkoły trzeba wrócić. Myślisz że 'za twoich czasów' nie było młodzieży która obijała się w wakacje? Wszyscy pracowali tak jak ty? - nie wierze. Tak samo nie jest z 'moim pokoleniem', nie wszyscy jesteśmy tapeciarami, leniami i nieukami. Nie generalizuj, bo aż mnie coś bierze, jak czytam że jestem nieukiem, leniem i zgredem którego najlepiej wykluczyć ze społeczeństwa bo mam 18 lat.

[Kloe]

Ciągle piszecie, że można sobie poprawić kondycję. Ciekawi mnie wjaki sposób, ćwicząc 3 razy w tyg na jakiejś 10-15minutowej rozgrzewce, a potem stojąc 30min na boisku i ruszając się parę razy w jedną czy też drugą stronę? Na pewno nie wyrobię sobie tym kondycji :P . Miałam postanowienie ćwiczyć na wfie w tym roku, ale się już zdołowałam tym tematem i myślę jak go uniknąć . Jeszcze jakby był u nas jakiś wybór to z chęcią, a tak to siatka, siatka i siatka ciągle. Nawet gdy się umawiamy na aerobik to większość dziewczyn błaga babkę o siatkę, bo one nienawidzą aerobiku.

[muszynianka]

NIE! Kiedyś było inaczej! 10 lat temu, to były zbawienne czasy, 10 lat temu wszystko było inne.
Jedzenie było lepsze, dzieci były mądrzejsze, dzieci były wyższe, dzieci były pilniejsze! Dzieci były spokojniejsze! Nie było seksu! Rozpusty nie było! Kradzieży nie było! Narkotyków nie było!

I w ten właśnie sposób powielamy kretyński schemat, pt "wiesz co synku, jak ja byłem w twoim wieku..."

Btw jak mamy wymagać od dzieci systematyczności pilności i wszystkiego skoro po pierwsze sami tego nie dajemy a po drugie w szkolnictwie jest jeden wielki burdel?
Generalnie w tym momencie mogła by przyjść jeszcze starsza osoba i
"głupoty głupoty! pokolenie lat 90 początków mcdonalda w Polsce! kurt cobain i amfetamina! za moich czasów, za komuny, to w szkołach było blablablabla"


Generalnie nie zapominajmy że dzieci uczą się od dorosłych.

---------- Dopisano o 22:47 ---------- Poprzedni post napisano o 22:10 ----------

wybaczcie, jestem w takim szoku że muszę to napisać.
wpisałam w google zwolnienie tak z ciekawości, zastanawiałam się co gdzie i jak...

Radzę ćwiczyć na WF, niż potem mieć problemy w życiu.

Potem kobiety się skarżą, że boli i poród jest nie do zniesienia - bez ćwiczeń będzie boleć jeszcze raz!!

Napisał to facet, 20 latek... co za patola jestem wysoce zniesmaczona.