|
|
#61 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
|
Dot.: Niebezpieczne dziecko w sąsiedztwie.
|
|
|
|
|
#62 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-08
Wiadomości: 261
|
Dot.: Niebezpieczne dziecko w sąsiedztwie.
Mówicie wszystko pięknie w teorii, w praktyce w większości przypadków to tak wszystko nie działa. Oczywiście, że agresją i małomównością dziecka powinni zainteresować się w szkole, ale najwidoczniej się nie zainteresowali.
Ktoś musi coś zrobić, bo nikt (chory czy nie) nie może terroryzować otoczenia. Napaść na staruszkę w wieku 11 lat? To co będzie za 4 lata? Autorko, miej gdzieś tą nowoczesną tolerancję i poprawność i zgłoś to na policję. |
|
|
|
|
#63 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
|
Dot.: Niebezpieczne dziecko w sąsiedztwie.
Cytat:
Nie masz nawet 20 lat, prawda? |
|
|
|
|
|
#64 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 8 060
|
Dot.: Niebezpieczne dziecko w sąsiedztwie.
Cytat:
moje oburzenie dotyczy tego, jak autorka do tego dziecka podchodzi - jak do totalnego śmiecia. jasne, sytuacja jest niebezpieczna i nieprzyjemna, ale ona i jej zwolenniczki najchętniej zrobiłyby wjazd na chatę i z d*py jesień średniowiecza. to jest dla mnie chore. bo litujemy się nad biedną starszą panią, która oberwała, ale wobec chłopca, zagubionego w tej rzeczywistości, będącego ofiarą złego prowadzenia, jest zero litości? i najlepiej to go zrównać z glebą? no dla mnie to jest tak obrzydliwe, że aż miejscami psychopatyczne. ja (i osoby podobnie do mnie myślące) nie jesteśmy za nic nie robieniem i ew. modleniem się o ozdrowienie chłopca. proponujemy konstruktywną pomoc, tj. szczerą, acz kulturalną i nie napastliwą rozmowę z opiekunkami. propozycję wsparcia. powiadomienie odpowiednich organów, ale nie sądu czy policji, a kuratora, pracownika społecznego, psychologa. bo problem należy rozwiązać, a nie, jak wspomniała Adeedra, zatłuc łopatą. |
|
|
|
|
|
#65 |
|
plum plum
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
|
Dot.: Niebezpieczne dziecko w sąsiedztwie.
Dodam jeszcze, że pełną odpowiedzialność prawną za zachowanie chłopca ponoszą jego opiekunki, dopóki nie skończy 13 lat. Warto sprawę ruszyć jak najszybciej, by to one poniosły odpowiedzialność za zaniedbania, jakich się dopuściły. Dziecko jest winne tyle o ile. One są winne dużo bardziej i jeśli ktoś tu powinien dostać po d*pie, to mamusia i babcia.
__________________
May the Force be with You!
|
|
|
|
|
#66 | ||
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
|
Dot.: Niebezpieczne dziecko w sąsiedztwie.
Cytat:
Stąd moja sugestia, że skutek może odnieść osobista interwencja w mopsie u osoby, która się tym zajmuje i zajmie. Zadzwonić na niebieską linię i opowiedzieć dokładnie o chłopcu i żeby poradzili co robić. Policja jest logicznym wyjściem, ale najpewniej nie będzie skuteczna bo: - poszkodowana odmówi zeznań, - opiekunki wcisną kit, - opiekunki obrażą się na matkę autorki podejrzewając ją o nasyłanie policji, autorka sobie potem wyjdzie z poczuciem "interwencji" a tam nic się nie polepszy tylko pogorszy. A chłopak STANIE SIĘ bardziej agresywny. Przebywa w środowisku, które go takim stworzyło i nie ma dostatecznej pomocy, nie może się komunikować ze światem, staje się coraz silniejszy fizycznie i słabszy psychicznie, frustruje się, jest bezradny, a jedyne czego się nauczył to agresja. Jeśli matka i babka są przekonane, że w ten sposób go chronią (a o siebie się martwią przecież) to trzeba je obejść. Rozmowy z nimi nic nie dadzą. A jak już musi być niemoralnie, to do księdza na rozmowę. Jak drastyczne środki to drastyczne środki a nie grożenie pozwem rodem z podstawówki. Ksiądz by do matki autorki trafił na pewno, ale trzeba by umieć z nim rozmawiać i odpuścić wszystkie "bachory" z relacji wydarzeń. Cytat:
Za to sugerowanie, że dziesięcioletnie dziecko należałoby w tej sytuacji poddać fizycznym torturom i powyrywać mu paznokcie jest akceptowalne, bo tamten post punktów nie ma. To intrygujące. Nie tak jak brak sprzeciwu wobec idei zakładającej, że zamknięcie w szpitalu psychiatrycznym dziecka, które stało się takie nie ze swoim winy jest słusznym i prostym rozwiązaniem, występującym naturalnie zaraz po wieloletnim ignorowaniu jego dramatu - ale intrygujące. |
||
|
|
|
|
#67 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-08
Wiadomości: 261
|
Dot.: Niebezpieczne dziecko w sąsiedztwie.
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#68 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
|
Dot.: Niebezpieczne dziecko w sąsiedztwie.
Cytat:
Nikt nie pisał, że nie powinna się denerwować na biedne dziecko tylko, że nie powinna obwiniać osoby, która też jest ofiarą (opiekunek) a do tego nieletnim, niezdolnym do prawidłowej oceny swoich zachowań. Jeśli matka ją obchodzi, to uczucia matki (która ewidentnie troszczy się o to dziecko) powinna wziąć pod uwagę. I postawić choć próby rozwiązania sytuacji, prowadzące do: 1. uzyskania pomocy dla dziecka, 2. zapewnienia bezpieczeństwa matce a nie na złość i pragnienie odwetu - bo to nie zbliży nikogo ani do jednego, ani do drugiego. To nie "nowoczesna tolerancja" tylko człowieczeństwo jest. Bardziej angażujące i trudniejsze do zastosowania, ale cóż. Nie każdy problem da się rozwiązać w jedno popołudnie. |
|
|
|
|
|
#69 | ||
|
demoralizator
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 324
|
Dot.: Niebezpieczne dziecko w sąsiedztwie.
Cytat:
1. zapewnienie bezpieczeństwa matce 2. baaaardzo szeroko rozumiana pomoc dla dziecka, bądź co bądź obcego bo przy wyżej wymienionych próbach współpracy matki autorki celem polepszenia życia i zdrowia dziecka, uwaga uwaga, NIC TO NIE DAŁO a podejrzewam że nie dzwoniła na psy, mopsy itp, tylko interweniowała w sposób o jakim mówisz. Rodzinka chłopaka nie chce współpracować. Kim jesteś ty i matka autorki żeby za przeproszeniem, wp*erdalać się w nie swoje sprawy? - to byłoby moje pierwsze pytanie, gdybym była na miejscu matki dziecka. "Sąsiadką"? "Przyjaciółką rodziny"? Ingerując zbyt intensywnie w sprawy które Cię bezpośrednio nie dotyczą, szybko stracisz taki zaszczytny tytuł. Nie będąc rodziną, choćby dalszą, nie mając większych podstaw do sprawowania opieki - tak naprawdę możesz się wypchać swoją troską. Bo nic ona nie da. Nie masz siły sprawczej w świetle prawa, aby decydować o leczeniu lub choćby codziennym kontakcie z tym chłopcem. A chyba wiesz jak patologia i polskie januszowo reaguje na dyplomatyczne wtykanie nosa w nie swoje sprawy? Cytat:
Tak więc, nie spuszczałabym się na miejscu autorki nad pomocą, bo przykład jej mamy wystarczył że próba pomocy nic nie da i jeszcze dostaniesz w pysk. Cóż, niektórym to wystarcza by nabrać dystansu. Dziecku trzeba pomóc, ale skoro my nie możemy, niech państwo to zrobi. |
||
|
|
|
|
#70 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 2 891
|
Dot.: Niebezpieczne dziecko w sąsiedztwie.
Ok, doprecyzuję, bo widzę, że zaraz zostanę rzucona w ogień piekielny.
Dziecko nie jest i nigdy nie było bite. Może niezbyt szczęśliwie to ujęłam, stąd nieporozumienie. Chodziło mi o to, że dzieciak od małego zachowywał się agresywnie względem otoczenia. Któraś z komentujących uczepiła się za to tego jak rzep psiego ogona. Nie ma to, jak dorobić sobie całą ideologię do jednego niedopowiedzenia, zamiast dopytać, gdy nie jest się pewnym. Do tego stopnia, by nazywać mnie psychopatką. Cóż, nawet nie będę tego komentować, bo nie ma po co. Droga wizażanko, sama przestań zionąć nienawiścią do obcych Ci osób, potem pouczaj innych. Ogólnie nerwy mi się trochę uspokoiły i chyba przychylę się do jednej z Waszych opinii - odpuszczenia rozmowy z sąsiadkami. Możliwe, że podjudziłoby to negatywne emocje w sąsiedztwie, a to mogłoby sprowokować dzieciaka, który przecież słyszy, co mówi matka i babka. Chyba skupię się na poważnej rozmowie z moją mamą, by uświadomić jej powagę sytuacji. Spróbuję wymóc na niej obietnicę, że nie będzie tam chodzić. Jako osoba głęboko wierząco, nie byłaby w stanie jej złamać. Zresztą jeszcze się zastanowię. Może jeszcze zbiorę wszystko, żeby nie było już niedomówień. - Dziecko nie było bite, to ono od samego początku terroryzowało otoczenie. Jego zachowanie było bagatelizowane, stąd wzmianki o braku wychowania. - Rodzinę znam, nie wiem co prawda, co jedzą na obiad i nie znam ich numeru buta, ale znam. Nie podaję szczegółów, bo nie chcę przesadzać z niedyskrecją. - Dziecko jest w jakiś sposób chore, choć jeszcze nie została postawiona diagnoza. Autyzmu do tej pory nie stwierdzono. - Moja mama od samego początku starała się pomóc, choć jej rady najczęściej ignorowano. - Skończyło się na obiciu jej twarzy i strachu przed tym, co może stać się w przyszłości, gdy dzieciak podrośnie. Edytowane przez e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e Czas edycji: 2015-12-21 o 22:28 |
|
|
|
|
#71 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 8 060
|
Dot.: Niebezpieczne dziecko w sąsiedztwie.
[1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;53876528]Ok, doprecyzuję, bo widzę, że zaraz zostanę rzucona w ogień piekielny.
Dziecko nie jest i nigdy nie było bite. Może niezbyt szczęśliwie to ujęłam, stąd nieporozumienie. Chodziło mi o to, że dzieciak od małego zachowywał się agresywnie względem otoczenia. Któraś z komentujących uczepiła się za to tego jak rzep psiego ogona. Nie ma to, jak dorobić sobie całą ideologię do jednego niedopowiedzenia, zamiast dopytać, gdy nie jest się pewnym. Do tego stopnia, by nazywać mnie psychopatką. Cóż, nawet nie będę tego komentować, bo nie ma po co. Droga wizażanko, sama przestań zionąć nienawiścią do obcych Ci osób, potem pouczaj innych. Ogólnie nerwy mi się trochę uspokoiły i chyba przychylę się do jednej z Waszych opinii - odpuszczenia rozmowy z sąsiadkami. Możliwe, że podjudziłoby to negatywne emocje w sąsiedztwie, a to mogłoby sprowokować dzieciaka, który przecież słyszy, co mówi matka i babka. Chyba skupię się na poważnej rozmowie z moją mamą, by uświadomić jej powagę sytuacji. Spróbuję wymóc na niej obietnicę, że nie będzie tam chodzić. Jako osoba głęboko wierząco, nie byłaby w stanie jej złamać. Zresztą jeszcze się zastanowię. Może jeszcze zbiorę wszystko, żeby nie było już niedomówień. - Dziecko nie było bite, to ono od samego początku terroryzowało otoczenie. Jego zachowanie było bagatelizowane, stąd wzmianki o braku wychowania. - Rodzinę znam, nie wiem co prawda, co jedzą na obiad i nie znam ich numeru buta, ale znam. Nie podaję szczegółów, bo nie chcę przesadzać z niedyskrecją. - Dziecko jest w jakiś sposób chore, choć jeszcze nie została postawiona diagnoza. Autyzmu do tej pory nie stwierdzono. - Moja mama od samego początku starała się pomóc, choć jej rady najczęściej ignorowano. - Skończyło się na obiciu jej twarzy i strachu przed tym, co może stać się w przyszłości, gdy dzieciak podrośnie.[/QUOTE] super, że ochłonęłaś, i widzisz, że agresją problemu nie rozwiążesz. problem nie jest prosty i trzeba go załatwić dyplomatycznie
|
|
|
|
|
#72 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2015-11
Wiadomości: 3 503
|
Dot.: Niebezpieczne dziecko w sąsiedztwie.
Zarzucasz że myślę kategoriami idealnego świata a każesz Autorce zbawiać cały świat tylko dlatego, że dana patologia mieszka przez 20 lat w jej sąsiedztwie. Przepraszam, ale co z tego? To nie jest sprawa Autorki, że zdrowie psychiczne chłopaka jest zamiatane pod dywan przez kolejne instytucje i nie jest jej obowiązkiem go ratować TYLKO PO TO, aby uchronić matkę przed kolejnym pobiciem. Autorka ma prawo WYMAGAĆ od odpowiednich służb zapewnienia bezpieczeństwa sobie i bliskim. Matka jest tutaj 100% niewinną ofiarą, a zadaniem służb jest ochrona takich osób. Nie rozumiem, czemu oceniasz ją za to, że egzekwuje swoje prawo do bezpieczeństwa.
|
|
|
|
|
#73 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
|
Dot.: Niebezpieczne dziecko w sąsiedztwie.
[1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;53876528]Ok, doprecyzuję, bo widzę, że zaraz zostanę rzucona w ogień piekielny.
Dziecko nie jest i nigdy nie było bite. Może niezbyt szczęśliwie to ujęłam, stąd nieporozumienie. Chodziło mi o to, że dzieciak od małego zachowywał się agresywnie względem otoczenia. Któraś z komentujących uczepiła się za to tego jak rzep psiego ogona. Nie ma to, jak dorobić sobie całą ideologię do jednego niedopowiedzenia, zamiast dopytać, gdy nie jest się pewnym. Do tego stopnia, by nazywać mnie psychopatką. Cóż, nawet nie będę tego komentować, bo nie ma po co. Droga wizażanko, sama przestań zionąć nienawiścią do obcych Ci osób, potem pouczaj innych. Ogólnie nerwy mi się trochę uspokoiły i chyba przychylę się do jednej z Waszych opinii - odpuszczenia rozmowy z sąsiadkami. Możliwe, że podjudziłoby to negatywne emocje w sąsiedztwie, a to mogłoby sprowokować dzieciaka, który przecież słyszy, co mówi matka i babka. Chyba skupię się na poważnej rozmowie z moją mamą, by uświadomić jej powagę sytuacji. Spróbuję wymóc na niej obietnicę, że nie będzie tam chodzić. Jako osoba głęboko wierząco, nie byłaby w stanie jej złamać. Zresztą jeszcze się zastanowię. Może jeszcze zbiorę wszystko, żeby nie było już niedomówień. - Dziecko nie było bite, to ono od samego początku terroryzowało otoczenie. Jego zachowanie było bagatelizowane, stąd wzmianki o braku wychowania. - Rodzinę znam, nie wiem co prawda, co jedzą na obiad i nie znam ich numeru buta, ale znam. Nie podaję szczegółów, bo nie chcę przesadzać z niedyskrecją. - Dziecko jest w jakiś sposób chore, choć jeszcze nie została postawiona diagnoza. Autyzmu do tej pory nie stwierdzono. - Moja mama od samego początku starała się pomóc, choć jej rady najczęściej ignorowano. - Skończyło się na obiciu jej twarzy i strachu przed tym, co może stać się w przyszłości, gdy dzieciak podrośnie.[/QUOTE] Przepraszam. |
|
|
|
|
#74 |
|
plum plum
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
|
Dot.: Niebezpieczne dziecko w sąsiedztwie.
[1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;53876528]Ok, doprecyzuję, bo widzę, że zaraz zostanę rzucona w ogień piekielny.
Dziecko nie jest i nigdy nie było bite. Może niezbyt szczęśliwie to ujęłam, stąd nieporozumienie. Chodziło mi o to, że dzieciak od małego zachowywał się agresywnie względem otoczenia. Któraś z komentujących uczepiła się za to tego jak rzep psiego ogona. Nie ma to, jak dorobić sobie całą ideologię do jednego niedopowiedzenia, zamiast dopytać, gdy nie jest się pewnym. Do tego stopnia, by nazywać mnie psychopatką. Cóż, nawet nie będę tego komentować, bo nie ma po co. Droga wizażanko, sama przestań zionąć nienawiścią do obcych Ci osób, potem pouczaj innych. Ogólnie nerwy mi się trochę uspokoiły i chyba przychylę się do jednej z Waszych opinii - odpuszczenia rozmowy z sąsiadkami. Możliwe, że podjudziłoby to negatywne emocje w sąsiedztwie, a to mogłoby sprowokować dzieciaka, który przecież słyszy, co mówi matka i babka. Chyba skupię się na poważnej rozmowie z moją mamą, by uświadomić jej powagę sytuacji. Spróbuję wymóc na niej obietnicę, że nie będzie tam chodzić. Jako osoba głęboko wierząco, nie byłaby w stanie jej złamać. Zresztą jeszcze się zastanowię. Może jeszcze zbiorę wszystko, żeby nie było już niedomówień. - Dziecko nie było bite, to ono od samego początku terroryzowało otoczenie. Jego zachowanie było bagatelizowane, stąd wzmianki o braku wychowania. - Rodzinę znam, nie wiem co prawda, co jedzą na obiad i nie znam ich numeru buta, ale znam. Nie podaję szczegółów, bo nie chcę przesadzać z niedyskrecją. - Dziecko jest w jakiś sposób chore, choć jeszcze nie została postawiona diagnoza. Autyzmu do tej pory nie stwierdzono. - Moja mama od samego początku starała się pomóc, choć jej rady najczęściej ignorowano. - Skończyło się na obiciu jej twarzy i strachu przed tym, co może stać się w przyszłości, gdy dzieciak podrośnie.[/QUOTE] Dziecko bite czy niebite - nadal to dziecko zaniedbane. 10 latek bez postawionej diagnozy? Autyzm się diagnozuje w przedszkolu, a nie późnej podstawówce. To matce i babce się należy kubeł zimnej wody, a nie dziecku. Serio, idź na policję, opowiedz o całej sprawie, zawiadom też mops.
__________________
May the Force be with You!
|
|
|
|
|
#75 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
|
Dot.: Niebezpieczne dziecko w sąsiedztwie.
[1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;53876528]Dziecko nie jest i nigdy nie było bite. Może niezbyt szczęśliwie to ujęłam, stąd nieporozumienie. Chodziło mi o to, że dzieciak od małego zachowywał się agresywnie względem otoczenia.[/QUOTE]
Ale to się prawie nie zdarza, żeby nigdy nie bite dziecko było od wczesnego dzieciństwa agresywne. A jak już się zdarza, to opiekunowie starają się rozwiązać problem - jeśli tego nie robią, to tylko dlatego, że są patologiczni i mają swoje na sumieniu. [1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;53876528]Któraś z komentujących uczepiła się za to tego jak rzep psiego ogona. Nie ma to, jak dorobić sobie całą ideologię do jednego niedopowiedzenia, zamiast dopytać, gdy nie jest się pewnym. Do tego stopnia, by nazywać mnie psychopatką. Cóż, nawet nie będę tego komentować, bo nie ma po co. Droga wizażanko, sama przestań zionąć nienawiścią do obcych Ci osób, potem pouczaj innych.[/QUOTE] Uczepiłam się tego, bo agresję tolerują tylko osoby, które same ją stosują. Przepraszam za psychopatkę i za 40 insynuacji nt. tego, że rzekomo ignorowałaś przemoc, ale nie wierzę, że tej przemocy tam nie było. To sprzeczne z naturą. Przecież jak dziecko ma problem, to się robi wszystko, żeby mu pomóc. A nie ignoruje, wyśmiewa i daje czekoladki pobitym sąsiadkom. Gdyby dbały o jego dobro, to chciałyby, żeby mógł normalnie żyć - nie chcą. To nie było zionięcie nienawiścią do obcych mi osób tylko do znanej mi z opisu sytuacji. Źle Cię oceniłam, ale ta złość na małe dziecko naprawdę była źle ulokowana. To nie jego wina, że one tak go wychowują i nijak mu nie pomagają. Poza tym chciałam Cię powstrzymać przed wizytą u sąsiadek. Sama pisałaś, że to nie są osoby, z którymi dałoby się rozmawiać na ten temat. [1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;53876528]Ogólnie nerwy mi się trochę uspokoiły i chyba przychylę się do jednej z Waszych opinii - odpuszczenia rozmowy z sąsiadkami. Możliwe, że podjudziłoby to negatywne emocje w sąsiedztwie, a to mogłoby sprowokować dzieciaka, który przecież słyszy, co mówi matka i babka.[/QUOTE] Negatywne emocje na pewno by wzrosły. Ale. [1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;53876528]Chyba skupię się na poważnej rozmowie z moją mamą, by uświadomić jej powagę sytuacji. Spróbuję wymóc na niej obietnicę, że nie będzie tam chodzić. Jako osoba głęboko wierząco, nie byłaby w stanie jej złamać. Zresztą jeszcze się zastanowię.[/QUOTE] On tam nadal będzie. Nieleczony. Coraz silniejszy. I z coraz większymi problemami. I niekoniecznie tak będzie, że skoro mama jest religijna to nie złamie obietnicy. Pomoc bliźniemu może uznać za wyższą konieczność. Zresztą nie ma żadnej gwarancji, że nie uderzy jej na ulicy. Ignorancja sąsiadek nadal może dotknąć Twoją mamę. To nie wina dzieciaka, że zamiast mu pomóc pozwalają jego problemom się rozwijać - ale niekoniecznie one poniosą bolesne konsekwencje swojego postępowania. [1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;53876528]Może jeszcze zbiorę wszystko, żeby nie było już niedomówień. - Dziecko nie było bite, to ono od samego początku terroryzowało otoczenie. Jego zachowanie było bagatelizowane, stąd wzmianki o braku wychowania.[/QUOTE] Skąd wiesz, czy nie było bite? Wystarczy, że oberwał kilka razy jak był malutki, żeby zapamiętał to za metodę komunikacji. Kto by się śmiał z tego, że dziecko bije inne dzieci? Człowiek, który nigdy go nie uderzył? Nie wierzę - nie muszę - ale nie wierzę. [1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;53876528]- Dziecko jest w jakiś sposób chore, choć jeszcze nie została postawiona diagnoza. Autyzmu do tej pory nie stwierdzono.[/QUOTE] Robią z niego kalekę z premedytacją. Im wcześniej zostałby zdiagnozowany i skierowany na leczenie, tym większe miałby szanse na normalne życie. Nie miały przed tym skrupułów - dlaczego miałyby mieć skrupuły przed trzaśnięciem go w twarz wiedząc, że nikomu nie powie? Jeśli to robiły, to on niebawem stanie się niebezpieczny, zresztą i bez tego wszystko a to wskazuje. [1=e36b38c1b02253f65e484b4 d30ebb09d9d5f8578_646d457 1ebe9e;53876528]- Moja mama od samego początku starała się pomóc, choć jej rady najczęściej ignorowano. - Skończyło się na obiciu jej twarzy i strachu przed tym, co może stać się w przyszłości, gdy dzieciak podrośnie.[/QUOTE] Dlatego jeśli niestety nikt inny nie reaguje to Ty powinnaś dać przynajmniej jakiś sygnał, żeby się przyjrzeli sprawie. W interesie swojej mamy. |
|
|
|
|
#76 | |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2015-12
Wiadomości: 103
|
Dot.: Niebezpieczne dziecko w sąsiedztwie.
Cytat:
Nie ma tak, że ktoś tłucze innych bo sam był tego nauczony. Tłucze bo wie, że może. A skoro lubi, to się realizuje. To straszne jak ta dzisiejsza lewicowa ideologia tolerancjuszy widzi świat. Wszyscy są rodzą się szlachetni, ale zostają po drodze skrzywdzeni. Trzeba więc ich edukować, uczyć, leczyć, a się naprawią
|
|
|
|
|
|
#77 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 8 060
|
Dot.: Niebezpieczne dziecko w sąsiedztwie.
Cytat:
|
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:17.












