Inwestycje a darowizny dla rodziny.

[Ava_]

Napisane przez Nimve

Tyle kombinacji alpejskich i umysłowych fikołków, gdzie sam pomysł jest poroniony od A do Z.

Autorko, w ogóle po co to rozważasz, szwagierka już radośnie przecież oznajmiła, że jeśli by miała większą chatę, to sobie jeszcze strzeli bąbelka. Jak dla mnie to to już jest coś z głową, a nie bycie rodzinnym. Dawanie takim ludziom fury pieniędzy, o tak se z tyłka, to nieporozumienie.

A to nawiasem mowiac poroniony pomysl w swietle tego, ze w UK benefity dostaje sie dla max 2 dzieci. Siostra na pewno to wie skoro zyje na socjalu.

W calej tej sytuacji najbardziej dziwi mnie partner Autorki i jego nieogarniecie. Z tego co zrozumialam on jest Anglikiem, tak? Srednio zorientowana osoba zza granicy jest w stanie w ciagu jednego popoludnia pomyszkowac w internecie, znalezc rzadowe strony i kalkulatory kredytow hipotecznych. Kilka godzin i mamy orientacje w kwotach rat, wysokosci stalych rachunkow w danym rejonie Anglii. Wizazanki podsuwaja linki, ktore mozna znalezc na pierwszej stronie google. Co dopiero Anglik, ktory ma jakies pojecie jak dziala jego kraj.

Caly ten watek i wszystkie dywagacje mozna rozbic w jedno popoludnie researchu na wlasna reke, a tu czytam, ze oni beda sie wybierac na druga strone oceanu, zeby poogladac domki. Halo tu Ziemia.

[Hultaj]

Autorko, w ogóle po co to rozważasz, szwagierka już radośnie przecież oznajmiła, że jeśli by miała większą chatę, to sobie jeszcze strzeli bąbelka. Jak dla mnie to to już jest coś z głową, a nie bycie rodzinnym. Dawanie takim ludziom fury pieniędzy, o tak se z tyłka, to nieporozumienie.

Też mnie to uderzyło. Siostra ma 4 i wprost zadeklarowała że tylko mały metraż ją ograniczyl i brat, cały na biało, postanawia jej wręczyć większy metraż. Chyba tylko po to by rodziła kolejną 2 czy 4 a brat kupił im następnym razem już całą kamienicę. A autorka niech czeka kolejne 2 lata nim sobie kupi lokum gdzieś w ciepłym regionie do zamieszkania i kisi się w betonowym molochu.

Czy gdybym miała spore nadwyżki pieniędzy to dołożyłabym np. najmłodszej siostrze na mieszkanie? Ba, kupiłabym jej to mieszkanie w prezencie. Ale to jest ogarnięta, pracowita dziewczyna, która sobie na razie nie strzeliła żadnego bejbika, bo mieszka na wynajmie i w pandemii musiała zmienić pracę (i to nieraz).

Właśnie pomagać komuś komu słabiej się wiedzie czy jak to się mówi nie jest taki obrotny; nie odniósł pompatycznie ujmując sukcesu, to jedno, i fajnie. Ale jednocześnie brać pod skrzydła kogoś kto sobie chce zafundować wielką rodzinę - nic do tego nie mam, bliskość wynikająca z posiadania dużej rodziny ze zdrowymi relacjami to dobra rzecz - gdzie wiąże się to z odpowiednio coraz większym wysiłkiem i nakładami, no tak średnio.