O czym rozmawiać z instruktorem?? ;)

[mysiamysia]

Napisane przez srubka

https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=194787

skad ja to znam Ide poczytac calosc i chyba dolacze do fanek

[pluto17-17]

mysiamysia bedziesz sie cieszyła do monitora jestem tego pewna :-

[Copykat]

Napisane przez mysiamysia

U mnie tak samo...fajny,kilka lat starszy ,ale nie wiem cholera czy zajety czy nie Ostatnia jazde mialam 5 dni temu i od tamtego czasu sni mi sie codziennie albo to jak jade eLką albo instruktor To nie jest fajne ,bo przez te sny cale dnie o tym mysle no i nie jest latwo.

A ja wiem ze moj nie dosc ze zajety, to jeszcze dziecko ma, wiec raczej nie wypada mi sie do niego przystawiac zreszta wizualnie raczej nie moj typ...

[Małgosia89]

Napisane przez Copykat

A ja wiem ze moj nie dosc ze zajety, to jeszcze dziecko ma, wiec raczej nie wypada mi sie do niego przystawiac zreszta wizualnie raczej nie moj typ...

u mnie jest to samo...
ale naprawdę instruktorzy mają w sobie to COŚ... ach...

[Copykat]

Napisane przez Małgosia89

ale naprawdę instruktorzy mają w sobie to COŚ... ach...

Eeeeee ja mam na to swoja teorie

[mysiamysia]

Napisane przez Małgosia89

ale naprawdę instruktorzy mają w sobie to COŚ... ach...

no na pewno nie kazdy,ale niektorzy taaaaak

[Małgosia89]

Napisane przez Copykat

Eeeeee ja mam na to swoja teorie

Jaką?

[Copykat]

Jest w psychologii spolecznej cos takiego jak dwuczynnikowa teoria emocji. W uproszczeniu mowi ona ze przezywajac emocje odczuwamy najpierw stan pobudzenia fizjologicznego i szukamy dla niego wyjasnienia. Chodzi mi o to ze jazda sama w sobie powoduje niezle emocje i mozemy je po prostu blednie interpretowac, przypisujac nasze poruszenie osobie instruktora

[Małgosia89]

Napisane przez Copykat

Jest w psychologii spolecznej cos takiego jak dwuczynnikowa teoria emocji. W uproszczeniu mowi ona ze przezywajac emocje odczuwamy najpierw stan pobudzenia fizjologicznego i szukamy dla niego wyjasnienia. Chodzi mi o to ze jazda sama w sobie powoduje niezle emocje i mozemy je po prostu blednie interpretowac, przypisujac nasze poruszenie osobie instruktora

Hmm ciekawe... i może i masz rację

[mysiamysia]

Napisane przez Copykat

Chodzi mi o to ze jazda sama w sobie powoduje niezle emocje i mozemy je po prostu blednie interpretowac, przypisujac nasze poruszenie osobie instruktora

A to ciekawe :P polowicznie sie z tym zgadzam Ja bym ta teorie przypisala na pewno do kursantek ,ktore mimo tego,ze instruktor na nie krzyczy,jest wymagajacy i niezbyt cierpliwy to i tak ich bardzo lubia,a wine przekladaja tylko na siebie-nie pisze tu o sobie ,ale czytalam na jakims forum kilka takich przypadkow ,serio
Jest jakas ksiazka o tym?

[Copykat]

Jest jakas ksiazka o tym?

Moze i jest, ja to mialam na wykladach z psychologii spolecznej. W kazdym razie napewno mozna to znalezc w kazdym podreczniku do podstaw psychologii spolecznej byl nawet eksperyment na potwierdzenie tej teorii

[marsylia]

Tak tylko, że eksperyment był przeprowadzany na mężczyznach, na moście, też miałam to na psychologii społecznej.
Innym wyjaśnieniem może być to, że jesteśmy od instruktora całkowicie zależne.. jak karze nam zmieniać pas 5 razy, to zmienimy, nawet jeśli nie będzie to miało żadnego sensu! Jak wyjasnić sobie.
Ja miałam innym problem z instruktorem, bo to on podrywał mnie, robił to na początku w bardzo delikatny i słodki sposób... np. czy wiesz jak pięknie odbija się niebo w Twoich oczach.. ach : )
najczęściej na jazdach do 21 ..
ale potem im było bliżej końca tym stało się to bardziej intensywne.. nawet troszkę niewygodne. w sobote skończylam kurs ... będę jeszcze miała dodatkowe jazdy, więc jeszcze się zobaczymy.
Muszę przyznać, że te dwa miesiące to był okres świetnej zabawy i myślałam nawet, że początek przyjaźni, ale temat fundamentalny czy jest przyjaźń między mężczyzną a kobietą?

Problem w tym, że ja jestem zajęta..:-/
No nic.. takie dylematy kursantek ;-)

pozdrawiam wszystkie byłe i obecne

[pluto17-17]

hmmm wydaje mi sie ze zwiazek przyjazni miedzy kobieta a mężczyzną istnieje ale wiesz on chyba nie chce abys była dla niego przyjaciółka tylko kims więcej ;-)

[marsylia]

moim zdaniem granica między przyjaźnia a zauroczeniem jest bardzo cienka.

Najgorsze jest to, że ja go bardzo lubię, to był na prawdę świetny okres dla mnie, te nasze wspólne jazdy, żarty, docinki i komplementy i będzie mi tego wszystkiego bardzo brakowało, a boje się utrzymać tą znajomość, bo niechcę, żeby miał złudzenia ...
Ach... kto mnie będzie tak usilnie rozpraszał za kierownicą ?

[pluto17-17]

hmmm lubisz go ale chyba nic wiecej ?? twój facet zastapi ci instruktora tak bedzie w moim przypadku a wole o niebo mojego tż

[marsylia]

Bardzo go lubię, i nie chodzi tu o zastępowanie go Tżetem : )
Mój Tż może mi zastąpić cały świat, ale czy wtedy będę na prawdę szczęścliwa?
Wiesz chodzi o to, że czasem miłość/zauroczenie może popsuć na prawdę fajna i bardzo wartościową znajomość!

[pluto17-17]

hmmm nie rozumiem cie za bardzo raz piszesz ze tz moze ci swiat zastapic a pózniej zaraz ze nie wiadomo czy bedziesz z nim szczesliwa...

[marsylia]

Nie zrozumiałaś mojej wypowiedzi
Chodzi mi o to, że TŻ nie może być jedynym mężczyzną w moim życiu, kocham go ponad wszystko, jesteśmy ze sobą już ponad 4 lata znamy się na wylot i bardzo sobie ufamy io myślę, że to jest dojrzały zwiazek. Jednak nie zmienia to faktu, że można mieć przyjaciół/bliższych znajomych i że można taką znajomość uważać za wartościową. I że można się smucić kiedy się skończy, bądź z jakiegoś powodu rozsypie.. bez szkody dla TŻ.

Mam jeszcze jedno pytanie czy jesteście ze swoimi instruktorami na Ty?
Nam się tak jakoś utarło na pierwszej jeżdzie i już zostało, a ostatnio zauważyłam, że inni mówią do niego na Pan, aż się zdziwiłam...

[Futbolowa]

Ja miałam za instruktora chłopaka 5 lat starszego ode mnie. Rozmowy kręciły się wokół piłki nożnej, żużla, jego problemów z dziewczynami, jego drugiej pracy, mojego TŻ-ta, dyskotek [jak jeszcze nie wiedział o istnieniu Marcina, zapraszał mnie na dyskotekę :P], półnagich panienek chodzących po mieście, mojego brata [piracior, jakich mało], moich kolegów [ciągla na jakichś trafialiśmy, bo trasa egzaminu przebiega przez moje osiedle, więc ciągle tam jeździliśmy] itd. itd. Samo popychanie pierdół :P

Odnośnie ostatniego pytania - tak, byliśmy na Ty. Początkowo było mi głupio, ale się przełamałam. W końcu to gość w wieku mojego brata i moich niektórych kolegów, więc nie przesadzajmy, że będę mu się kłaniać

[marsylia]

No tak 5 lat to mało mój jest starszy o 11 lat

[Copykat]

Mam jeszcze jedno pytanie czy jesteście ze swoimi instruktorami na Ty?
Nam się tak jakoś utarło na pierwszej jeżdzie i już zostało, a ostatnio zauważyłam, że inni mówią do niego na Pan, aż się zdziwiłam...

tak nie jest duzo ode mnie starszy wiec byloby pewnie dziwnie mowic sobie pan/pani

[pluto17-17]

ja mojemu mówie na pan jest to koles koło45 lat wiec głupio byłoby mi mówic mu na ty
ok zle cie zrozumiałam juz wszystko wiem

[mysiamysia]

A jak przechodzilyscie ze swoimi instruktorami na "ty" ? Sami proponowali czy moze to raczej wy mowilyscie ,aby mowil wam po imieniu? Zawsze mnie ciekawi jak to sie przechodzi,bo to jedna z sytuacji ,ktore sa dla mnie najbardziej niekomfortowe i nieco krepujace zawsze.

[marsylia]

Mój mi od początku mówił po imieniu, a dokładniej zdrobnieniu imienia
Na pierwszej jeździe podczas jakiejś awaryjnej sytuacji powiedziałam mu po imieniu, tak pod wpływem emocji, i tak jakoś zostało, a ponieważ atmosfera w aucie szybko stała się bardzo przyjacielska i bezpośrednia, to nie wyobrażałam sobie mówić inaczej.

mysiamysia nie mogę jak tak Michael na mnie patrzy z Twojego avataru, az się czerwienię

[Copykat]

Napisane przez mysiamysia

A jak przechodzilyscie ze swoimi instruktorami na "ty" ? Sami proponowali czy moze to raczej wy mowilyscie ,aby mowil wam po imieniu? Zawsze mnie ciekawi jak to sie przechodzi,bo to jedna z sytuacji ,ktore sa dla mnie najbardziej niekomfortowe i nieco krepujace zawsze.

U mnie to jakos naturalnie wyszlo, jak przyszlam na 1 jazde spytalam sie jakos w stylu "czy to napewno z panem jestem umowiona", przedstawilismy sie, i od razu zaczal mi mowic na "ty", to ja jemu tez.

mysiamysia nie mogę jak tak Michael na mnie patrzy z Twojego avataru, az się czerwienię

a kto to?

[pluto17-17]

hmmm jest boski ehhe śwoetny aktor

[mysiamysia]

Napisane przez Copykat

przedstawilismy sie, i od razu zaczal mi mowic na "ty", to ja jemu tez.

Ooo to tak troche niekulturalnie :P Niedawno czytalam w pewnej ksiazce o savoir vivre ,ze nie powinno sie mowic od razu na 'ty' (no chyba ,ze jedna osoba jest duzo starsza,a druga mloda),bo ktos moze to zle odebrac A druga zasada bylo to ,ze to zawsze starsza osoba proponuje przejscie na 'ty'-o tym to nawet nie pomyslalam

Napisane przez Copykat

a kto to?

Aaa taki tam nikomu nieznany i nieslyszany ( :P :P ) aktor

[SuLoVa]

ja miałam już trzech instruktorów. Pierwszy jest o 7 lat starszy, wsiadł do samochodu i odraz wylecial do mnie z tekstem żebyśmy sobie mówili na 'ty' więc nie miałam wyjścia... Z drugim na pierwszej jeździe mówiliśmy sobie na pan i pani, w trakcie rozmowy wyszło że ma brata w moim wieku, więc na drugiej jeździe powiedziałam mu żeby mi mówił po imieniu no i on nie mając wyjścia też mi pozwolił hehe :P
A z trzecim co jeżdże to jest właściciel ośrodka, ma 39 lat, więc nawet mi się nie śni żeby mówic do niego na ty . Ciekawe czy jemu nie jest dziwnie mówić do mnie na Pani, bo jego najstarsza córka jest tylko o 4 latka odemnie młodsza hihi

[pluto17-17]

hmm nie wiesz kto to jest na avatarze ?? żałuj dziewczyno heheh
mi nikt nie proponował wiec mówi na pan

[mysiamysia]

pluto17-17 ,a ile lat mniej wiecej jest starszy od ciebie twoj instruktor?