Wieczne narzeczeństwo

[rembertowa]

Napisane przez Chatul

Jasne, jeśli ktoś nie chce ślubu w USC, to ma prawo go nie brać. Z kolei, jeśli jest mu to obojętne, to może ten ślub w USC wziąć ze względu na partnera.
Grunt to związać się z osobą, która ma takie samo (ewentualnie niekolidujące z naszym) podejście do życia.

no ale to wyklucza wymędzenie pierścionka, a później obrączki, czyż nie? No i nie rozmawiamy o ludziach, którym ślub jest obojętny - tylko o tych, którzy ślubu nie potrzebują.

Dlatego dobrze jest się tak dobrać, żeby nie trzeba było zmuszać się albo wymuszać, truć, mędzić i stawiać spraw na ostrzu noża. Ale do tego dobrze też jednak jest wiedzieć, czego, dlaczego i po co się chce. Przed przyjmowaniem, że jak się oświadczy, to można go traktować poważnie, a jak zaobrączkowany, to nigdzie nie pójdzie w jeden dzień, bym jednak przestrzegała, bo ono wybitnie głupie jest. Za to może się okazać, że wysiłki i zasoby zamiast na budowanie związku (lub rezygnację z niego) poszły na trucie o pierdzionek, ślub, weselicho i inne takie, po czym zostaje proza życia. Mało tu było wątków o pierdzionkach, z których jasno wynikało, że para od miesięcy czy lat się mija we wszystkim, a najdobitniej to wychodziło, kiedy ona była gotowa do ślubu z tym chłopcem, po latach x spędzonych w związku, a on miał wątpliwości, czy to w ogóle związek na stałe jest. Mało było wątków z cyklu: on się zmienił po ślubie!, z wariacją w postaci: on się zmieni po ślubie.

Ślub znaczy tylko tyle, ile stoi w przepisach. Wszelkie inne znaczenia dopisujemy mu my, indywidualnie - i może warto jednak przemyśleć, czy aby nie są one zupełnie idiotyczne oraz czy nasz partner/partnerka te znaczenia określają tak samo lub podobnie. Przemyśleć znaczy tu w szczególności: nie brać za pewnik obiegowych opinii i potocznych mądrości.

[Chatul]

Napisane przez rembertowa

no ale to wyklucza wymędzenie pierścionka, a później obrączki, czyż nie? No i nie rozmawiamy o ludziach, którym ślub jest obojętny - tylko o tych, którzy ślubu nie potrzebują.

To, że ktoś ślubu nie potrzebuje, nie znaczy, że automatycznie jest aktywnie przeciwny braniu go. Są ludzie, którzy sami z siebie ślubu by nie wzięli, bo takiej potrzeby nie czują, ale jednocześnie nie mają problemów z tym, żeby się na ten ślub zdecydować ze względu na partnera.

Dlatego dobrze jest się tak dobrać, żeby nie trzeba było zmuszać się albo wymuszać, truć, mędzić i stawiać spraw na ostrzu noża. Ale do tego dobrze też jednak jest wiedzieć, czego, dlaczego i po co się chce.

I ja się z tym zgadzam