Jeszcze dużo czasu do ślubu mamy, ale o przygotowaniach chętnie rozmawiamy! PM 2014II

[exist_]

Napisane przez monikkad

Dziękuję Na pewno masz rację. Dużo spraw mam na głowie, trochę za dużo chyba jak na mnie jedną i wszystko mnie irytuje. W ogóle ja mam zaraz obronę mgr, sesję na drugim kierunku, a nic mi się nie chce, nic nie robię, jedyne to bym tylko spała. Szczęście, że praca magisterska już daaaawno napisana i podpisana przez promotorkę, a pytania na obronę też już przygotowane. Ale egzaminy na drugim kierunku... strach się bać... Oj, ja chcę matury znowu

Exist może się zamienimy?

Myślę, że za kilka lat zrozumiem o co chodzi Bo na tym etapie to jednak matura jest tym końcem świata

Nie no idę do wanny z jakąś książką, zawsze byłam humanistką

[Loczek_brown]

Napisane przez monikkad

Dziękuję Na pewno masz rację. Dużo spraw mam na głowie, trochę za dużo chyba jak na mnie jedną i wszystko mnie irytuje. W ogóle ja mam zaraz obronę mgr, sesję na drugim kierunku, a nic mi się nie chce, nic nie robię, jedyne to bym tylko spała. Szczęście, że praca magisterska już daaaawno napisana i podpisana przez promotorkę, a pytania na obronę też już przygotowane. Ale egzaminy na drugim kierunku... strach się bać... Oj, ja chcę matury znowu

Exist może się zamienimy?

Misiadelko... budowa domu... Zazdroszczę... Nas czeka trzydziestoletni kredyt i to pewnie za parę lat dopiero o ile jakikolwiek bank nam go przyzna i o ile ja kiedykolwiek znajdę jakąś pracę z moim humanistycznym wykształceniem

Myha, my z kasą na ślub raczej się wyrobimy, bo mamy większą część odłożoną już, jak nie da rady uzbierać więcej to najwyżej się weźmie skromniejszy. Ale szczerze mówiąc to przeraża mnie opcja wspólnego zamieszkania i tego, że to zakończy nasz związek. Nie wyobrażam sobie z nim mieszkać... Na weekend jest fajny, ale na co dzień... Chyba się pozabijamy... Boję się, że to wspólne mieszkanie to będzie początek końca. Tak mi zależało, żeby z nim mieszkać, a ostatnio w ogóle tego nie chcę.

kochana, a nie przemawia przez Ciebie złość?
Bo dziwne mi się wydaje, że osoba, która planuje ślub... boi się mieszkać z przyszłym współmałżonkiem...

Może lepiej teraz sobie wszystko na spokojnie przemyśleć??

No chyba, że to tylko taki strach przed porozrzucanymi przysłowiowymi skarpetkami po pokoju i podniesioną deską

[exist_]

Na deskę też jest sposób
Powiedziałam TŻ że jeśli jeszcze raz zobaczę podniesioną deskę to mu przytrzasnę tą deską jego narzędzie

[aszuelka]

Napisane przez exist_

Na deskę też jest sposób
Powiedziałam TŻ że jeśli jeszcze raz zobaczę podniesioną deskę to mu przytrzasnę tą deską jego narzędzie

Jak to zrobisz? przeciez on musialby kleczec, zebys mu mogla przytrzasnac sisiorka

[poznanianka1990]

Ja mojego C. wczoraj zapytałam kiedy pojedziemy do Barczyzny zobaczyć ustawienie stołów na wesele i ewentualnie podpisać umowę. Zasugerowałam, że trzeba będzie zadzwonić do menegera, najlepiej tym tygodniu. Dzisiaj dzwonię do narzeczonego po 14, a on do mnie: "mam dla Ciebie dobrą wiadomość" "W sobotę jedziemy do Barczyzny" Ale się cieszę Normalnie jestem z niego taka dumna Tak bardzo się angażuje w sprawy ślubne

[exist_]

Klęka, wystawia instrument a ja opuszczam deskę
Wiadomo, musiałby być element przymusu
I nie można mieć wolnoopadającej deski

[e78ea2ce4b6c03f1c01eeedcbea21d52971ed141]

Napisane przez exist_

Klęka, wystawia instrument a ja opuszczam deskę
Wiadomo, musiałby być element przymusu
I nie można mieć wolnoopadającej deski

hahah....
moj sam z siebie opuszcza

[aszuelka]

Napisane przez exist_

Klęka, wystawia instrument a ja opuszczam deskę
Wiadomo, musiałby być element przymusu
I nie można mieć wolnoopadającej deski

Jak wroce do domu to powiem mojemu TZ-towi co go w niedalekiej przyszlosci czeka

[monikkad]

Loczek, przemawia złość oj przemawia, zwłaszcza po wczorajszej kłótni z nim, niby się pogodziliśmy, ale siedzi to we mnie. A strach jest właśnie przed tym co napisałaś, czyli przed przysłowiowymi skarpetkami :P Ogólnie boję się jak zniosę tysiące jego uciążliwych nawyków, które już teraz zauważam :P Np zawsze zasypia przed TV (ja muszę mieć ciszę), nie zakręca kranu jak myje zęby, zostawia łyk herbaty w szklance i czepia się jak ją biorę do mycia, bo przecież jeszcze nie dopił itp. itd. Boję się jak ja to z niego wyplewię

Ale ogólnie to kocham faceta niemiłosiernie i życia bez niego nie widzę ...

Inna sprawa, że z domu rodzinnego muszę się wynieść i to najlepiej jak najprędzej. Mieszkam z dziadkami, dziadek jest po wylewie, moja matka (z którą nigdy nie mieszkałam) sprzedała swoje mieszkanie i się do nas wprowadziła. W tym domu teraz nie da się żyć, kłótnie, przekleństwa i w dzień i najgorsze, że w nocy.

Wyobrażacie sobie, że od stycznia każdą noc śpię w tłumiących słuchawkach takich mega dużych i do tego jeszcze stopery? Od stycznia noc w noc... A i tak słyszę ich kłótnie, krzyki... Wiadomo, dziadek jest chory nie wie co robi, a one już nie wytrzymują i krzyczą na niego nie mniej. A ja się sobie dziwię, że jeszcze nie zwariowałam.

Gdybym tylko miała pracę, pieniądze, już dawno bym się wyprowadziła. A tak... muszę skończyć te studia bo trzech kierunków z pracą nie pogodzę...

[niulka_1985]

Witajcie w drugiej części Mam nadzieję, że będę miała więcej czasu na udzielanie się - nie jak to było do tej pory

[Nati_kk]

Napisane przez poznanianka1990

Ja mojego C. wczoraj zapytałam kiedy pojedziemy do Barczyzny zobaczyć ustawienie stołów na wesele i ewentualnie podpisać umowę. Zasugerowałam, że trzeba będzie zadzwonić do menegera, najlepiej tym tygodniu. Dzisiaj dzwonię do narzeczonego po 14, a on do mnie: "mam dla Ciebie dobrą wiadomość" "W sobotę jedziemy do Barczyzny" Ale się cieszę Normalnie jestem z niego taka dumna Tak bardzo się angażuje w sprawy ślubne

Brawa dla TŻta Ja na mojego nie mogę narzekać, bo sam dużo rzeczy szuka, robi i w ogóle, ale to chyba dlatego, że postanowił sobie że nasze wesele będzie najlepsze w obu rodzinach. No ale ja przynajmniej nie muszę się dopraszać o cokolwiek.

A co do nawyków TŻta to prawie wszystko idzie wyplenić Ja nie mogę tylko oduczyć go nadmiernego solenia, a tak odkąd się przeprowadził do mnie to przed teściową tak się stara, że aż miło:P

monikkad - nie zazdroszczę sytuacji w domu. A Ty jak się do tego ustosunkowujesz? Może warto by było porozmawiać z rodziną i powiedzieć jak Ty to widzisz i spróbować znaleźć jakieś rozwiązanie?
A co do mieszkania z TŻtem - może warto by było pomieszkać trochę przed ślubem razem i zobaczyć jak Wam to się sprawdzi?

[poznanianka1990]

Napisane przez Nati_kk

Brawa dla TŻta Ja na mojego nie mogę narzekać, bo sam dużo rzeczy szuka, robi i w ogóle, ale to chyba dlatego, że postanowił sobie że nasze wesele będzie najlepsze w obu rodzinach. No ale ja przynajmniej nie muszę się dopraszać o cokolwiek.

A co do nawyków TŻta to prawie wszystko idzie wyplenić Ja nie mogę tylko oduczyć go nadmiernego solenia, a tak odkąd się przeprowadził do mnie to przed teściową tak się stara, że aż miło:P

monikkad - nie zazdroszczę sytuacji w domu. A Ty jak się do tego ustosunkowujesz? Może warto by było porozmawiać z rodziną i powiedzieć jak Ty to widzisz i spróbować znaleźć jakieś rozwiązanie?
A co do mieszkania z TŻtem - może warto by było pomieszkać trochę przed ślubem razem i zobaczyć jak Wam to się sprawdzi?

Dziękuję, przekażę mu
Jeśli chodzi o nawyki - mój klapę zawsze za sobą zamyka Gorzej z teściem... ale po pierwsze nie wypada mi zwracać mu uwagi, a po drugie to nie mój dom to tym bardziej

[monikkad]

Napisane przez Nati_kk

monikkad - nie zazdroszczę sytuacji w domu. A Ty jak się do tego ustosunkowujesz? Może warto by było porozmawiać z rodziną i powiedzieć jak Ty to widzisz i spróbować znaleźć jakieś rozwiązanie?
A co do mieszkania z TŻtem - może warto by było pomieszkać trochę przed ślubem razem i zobaczyć jak Wam to się sprawdzi?

Mamy zamiar zamieszkać razem dokładnie za rok w czerwcu. W momencie ślubu chcemy już mieć sytuację mieszkaniową ugruntowaną, no i fakt, że w moim domu jest jak jest też temu sprzyja. Dlatego czekam aż za rok będzie koniec wszelkich studiów i mam nadzieję, że uda się znaleźć pracę. Teraz już nie mam żadnych ambicji, chcę jakiejkolwiek.

Co do mojej sytuacji w domu nic na to nie mogę poradzić. Ja w ogóle jestem odepchana na boczny tor. Liczy się tylko chory dziadek i jęki matki i babci jak to im ciężko. Rozumiem to, ale że mi jest ciężko np się uczyć i spać w takich warunkach to już specjalnie nikogo nie obchodzi. Na początku się buntowałam, nie mogłam tego zaakceptować, ale co ja mogę... Nie stać mnie na wyprowadzkę. Zaraz minie prawie pół roku odkąd to się zaczęło, pogodziłam się z tym, śpię w słuchawkach i uczę się w słuchawkach, bo nie mam wyjścia.

[misiadelko]

Napisane przez monikkad

Dziękuję Na pewno masz rację. Dużo spraw mam na głowie, trochę za dużo chyba jak na mnie jedną i wszystko mnie irytuje. W ogóle ja mam zaraz obronę mgr, sesję na drugim kierunku, a nic mi się nie chce, nic nie robię, jedyne to bym tylko spała. Szczęście, że praca magisterska już daaaawno napisana i podpisana przez promotorkę, a pytania na obronę też już przygotowane. Ale egzaminy na drugim kierunku... strach się bać... Oj, ja chcę matury znowu

Exist może się zamienimy?

Misiadelko... budowa domu... Zazdroszczę... Nas czeka trzydziestoletni kredyt i to pewnie za parę lat dopiero o ile jakikolwiek bank nam go przyzna i o ile ja kiedykolwiek znajdę jakąś pracę z moim humanistycznym wykształceniem

Myha, my z kasą na ślub raczej się wyrobimy, bo mamy większą część odłożoną już, jak nie da rady uzbierać więcej to najwyżej się weźmie skromniejszy. Ale szczerze mówiąc to przeraża mnie opcja wspólnego zamieszkania i tego, że to zakończy nasz związek. Nie wyobrażam sobie z nim mieszkać... Na weekend jest fajny, ale na co dzień... Chyba się pozabijamy... Boję się, że to wspólne mieszkanie to będzie początek końca. Tak mi zależało, żeby z nim mieszkać, a ostatnio w ogóle tego nie chcę.

Nie no my też kredyt musimy wziąć... Nie ma lekko Tylko my chyba mieszkanie zastawimy, ale jeszcze nie wiem, pomyślimy po ślubie, na razie mamy mieszkanie, mamy działkę, więc i tak mamy dobrze...

---------- Dopisano o 22:00 ---------- Poprzedni post napisano o 21:58 ----------

Napisane przez monikkad

Mamy zamiar zamieszkać razem dokładnie za rok w czerwcu. W momencie ślubu chcemy już mieć sytuację mieszkaniową ugruntowaną, no i fakt, że w moim domu jest jak jest też temu sprzyja. Dlatego czekam aż za rok będzie koniec wszelkich studiów i mam nadzieję, że uda się znaleźć pracę. Teraz już nie mam żadnych ambicji, chcę jakiejkolwiek.

Co do mojej sytuacji w domu nic na to nie mogę poradzić. Ja w ogóle jestem odepchana na boczny tor. Liczy się tylko chory dziadek i jęki matki i babci jak to im ciężko. Rozumiem to, ale że mi jest ciężko np się uczyć i spać w takich warunkach to już specjalnie nikogo nie obchodzi. Na początku się buntowałam, nie mogłam tego zaakceptować, ale co ja mogę... Nie stać mnie na wyprowadzkę. Zaraz minie prawie pół roku odkąd to się zaczęło, pogodziłam się z tym, śpię w słuchawkach i uczę się w słuchawkach, bo nie mam wyjścia.

Podziwiam Cię

[tasiulek]

Napisane przez monikkad

Gdybym tylko miała pracę, pieniądze, już dawno bym się wyprowadziła. A tak... muszę skończyć te studia bo trzech kierunków z pracą nie pogodzę...

Obyś tylko po tych latach na studiach miała dobrą, satysfakcjonującą i dobrze płatną pracę


My podobnie jak Myha mamy już z grubsza większość może nie kupioną, ale ustaloną i wypatrzoną

[mala_czarna_21]

u mnie TZ opuszcza klapę ale gorzej z wiszącymi koszulkami na oparciu KAŻDEGO krzesła w mieszkaniu....

---------- Dopisano o 22:20 ---------- Poprzedni post napisano o 22:17 ----------

monikadd podziwiam Cię, jak dajesz radę wytrzymać
a facet jak mu zależy to wiele potrafi zmienić

[tasiulek]

Prześlijcie swoich niesfornych TŻ do mojego. Tydzień czasu i klapę opuści, wannę umyje, gacie będzie układał w kosteczkę, pasta zawsze zakręcona i ani jednego talerza w zlewie Wystarczy tydzień

[e78ea2ce4b6c03f1c01eeedcbea21d52971ed141]

Napisane przez tasiulek

Obyś tylko po tych latach na studiach miała dobrą, satysfakcjonującą i dobrze płatną pracę


My podobnie jak Myha mamy już z grubsza większość może nie kupioną, ale ustaloną i wypatrzoną

ej niech mi ktos zdradzi tajemnice jak sie robi takie posty ze zdjeciami >.<

[Nati_kk]

Napisane przez monikkad

Mamy zamiar zamieszkać razem dokładnie za rok w czerwcu. W momencie ślubu chcemy już mieć sytuację mieszkaniową ugruntowaną, no i fakt, że w moim domu jest jak jest też temu sprzyja. Dlatego czekam aż za rok będzie koniec wszelkich studiów i mam nadzieję, że uda się znaleźć pracę. Teraz już nie mam żadnych ambicji, chcę jakiejkolwiek.

Co do mojej sytuacji w domu nic na to nie mogę poradzić. Ja w ogóle jestem odepchana na boczny tor. Liczy się tylko chory dziadek i jęki matki i babci jak to im ciężko. Rozumiem to, ale że mi jest ciężko np się uczyć i spać w takich warunkach to już specjalnie nikogo nie obchodzi. Na początku się buntowałam, nie mogłam tego zaakceptować, ale co ja mogę... Nie stać mnie na wyprowadzkę. Zaraz minie prawie pół roku odkąd to się zaczęło, pogodziłam się z tym, śpię w słuchawkach i uczę się w słuchawkach, bo nie mam wyjścia.

Podziwiam i trzymam w takim bądź razie kciukasy, żeby się wszystko jak najszybciej uspokoiło

Napisane przez misiadelko

Nie no my też kredyt musimy wziąć... Nie ma lekko Tylko my chyba mieszkanie zastawimy, ale jeszcze nie wiem, pomyślimy po ślubie, na razie mamy mieszkanie, mamy działkę, więc i tak mamy dobrze...

Wy przynajmniej mieszkanie macie, a my ani mieszkania ani perspektyw na kredyt póki co. TŻ pracuje za granicą, a wiadomo, że wtedy w Polsce jest jeszcze dużo ciężej kredyt dostać niż jak się tu pracuje...A mi po ślubie zostanie jeszcze rok studiów. Jedyna nadzieja w tym, że z wypłaty TŻta i mojej wakacyjnej pracy tam odłożymy wystarczająco dużo, żeby mieć jakąś większą część wkładu własnego. Szczególnie, że ciągle zastanawiamy się czy dom czy jakieś fajne mieszkanie z ogrodem np...

Napisane przez tasiulek

Obyś tylko po tych latach na studiach miała dobrą, satysfakcjonującą i dobrze płatną pracę


My podobnie jak Myha mamy już z grubsza większość może nie kupioną, ale ustaloną i wypatrzoną

Ja ogólnie ostatnio zastanawiałam się czy nie rzucić studiów w cholerę;/ Ciekawi mnie to i w ogóle, ale wiem że z pracą w zawodzie łatwo w pracy nie jest...dobre zarobki są np. w Norwegii, ale tam zimno, a ja jestem typowym ciepłolubem, więc chyba bym się załamała jakbym miała tam się wyprowadzić :P

Widzę, że dużo już macie wybrane Śliczne zaproszenia U nas problem auta też na szczęście odpada - przyjaciele mają białe nowe audi Q7, mamy obiecane że nam pożyczą. Nie martwi mnie nawet fakt, że pewnie zdążą zmienić jeszcze, bo uwielbiają białe auta i jak już to kupią jeszcze bardziej wypasioną furę W ogóle zapomniałam wspomnieć, że jestem dumna z mego TŻta, bo sam się domyślił jaki chcę kolor przewodni - czyli fiolet, i zgodził się że będzie idealnie pasował do sali i w ogóle!

---------- Dopisano o 22:31 ---------- Poprzedni post napisano o 22:31 ----------

[1=e78ea2ce4b6c03f1c01eeed cbea21d52971ed141;3396500 8]ej niech mi ktos zdradzi tajemnice jak sie robi takie posty ze zdjeciami >.< [/QUOTE]
jak dasz zaawansowane odpowiadanie, to tam można dodać fotki

[monikkad]

Napisane przez tasiulek

Obyś tylko po tych latach na studiach miała dobrą, satysfakcjonującą i dobrze płatną pracę

Wiesz, to kierunki humanistyczne, więc na wiele nie liczę. Chciałabym mieć pracę jakąkolwiek.

Tasiulek, te szpilki niebieskie po prostu mega

A podziwiać to nie ma czego, gwarantuję Wam, że też byście dały radę, jakbyście nie miały wyjścia

[poznanianka1990]

Napisane przez Nati_kk

Podziwiam i trzymam w takim bądź razie kciukasy, żeby się wszystko jak najszybciej uspokoiło



Wy przynajmniej mieszkanie macie, a my ani mieszkania ani perspektyw na kredyt póki co. TŻ pracuje za granicą, a wiadomo, że wtedy w Polsce jest jeszcze dużo ciężej kredyt dostać niż jak się tu pracuje...A mi po ślubie zostanie jeszcze rok studiów. Jedyna nadzieja w tym, że z wypłaty TŻta i mojej wakacyjnej pracy tam odłożymy wystarczająco dużo, żeby mieć jakąś większą część wkładu własnego. Szczególnie, że ciągle zastanawiamy się czy dom czy jakieś fajne mieszkanie z ogrodem np...



Ja ogólnie ostatnio zastanawiałam się czy nie rzucić studiów w cholerę;/ Ciekawi mnie to i w ogóle, ale wiem że z pracą w zawodzie łatwo w pracy nie jest...dobre zarobki są np. w Norwegii, ale tam zimno, a ja jestem typowym ciepłolubem, więc chyba bym się załamała jakbym miała tam się wyprowadzić :P

Widzę, że dużo już macie wybrane Śliczne zaproszenia U nas problem auta też na szczęście odpada - przyjaciele mają białe nowe audi Q7, mamy obiecane że nam pożyczą. Nie martwi mnie nawet fakt, że pewnie zdążą zmienić jeszcze, bo uwielbiają białe auta i jak już to kupią jeszcze bardziej wypasioną furę W ogóle zapomniałam wspomnieć, że jestem dumna z mego TŻta, bo sam się domyślił jaki chcę kolor przewodni - czyli fiolet, i zgodził się że będzie idealnie pasował do sali i w ogóle!

---------- Dopisano o 22:31 ---------- Poprzedni post napisano o 22:31 ----------


jak dasz zaawansowane odpowiadanie, to tam można dodać fotki

Super U nas też będzie fiolet To mój ulubiony kolor

[tasiulek]

Napisane przez monikkad

Wiesz, to kierunki humanistyczne, więc na wiele nie liczę. Chciałabym mieć pracę jakąkolwiek.

Tasiulek, te szpilki niebieskie po prostu mega

Nie odbieraj mojego pytania jako atak, broń boże, ale w takim razie po co Ci to? Po co Ci trzy kierunki? Po co tyle czasu spędzonego na studiach?

[AnULka248]

[1=e78ea2ce4b6c03f1c01eeed cbea21d52971ed141;3395824 6]ok Kochane zrobie troche ctrl+c i ctrl+v z innego watku ale zeby juz miec tu u Nas wszystko co wymyslilam w jednym poscie
u mnie wszystko w czerni i czerwieni bedzie
buciki: http://moliera2.com/img_sqr2.php?pat...-5.jpg&wys=340 +
torebka: http://moliera2.com/img_sqr2.php?pat...ch.jpg &wys=340 +
wiazanka (najzwyklejszy biedermeier sama bede robic sobie wiazanke i generalnie wszystkie kwiaty na slub): http://photos.weddingbycolor-nocooki...pictures-2.jpg +
sukienka jest w glowie ale cos podobnego do tego: http://2.bp.blogspot.com/_b4mZSnRHUA...ss-vintage.jpg (tylko w pasie bedzie czerwona taka przepaska)
fryzura: (cos co ma dziewczyna na tym zdjeciu) http://www.pinupgirlclothing.com/bir...ge-floral.html +
makijaz: http://ilovericesociety.com/wp-conte...nup-makeup.jpg +
plusik przy tym co juz mam [/QUOTE]
Te szpilki chciałabym takie, albo w kolorze nude łaziłam ostatnio po sklepach i nic ciekawego

Napisane przez monikkad

No to widzę mega niekonwencjonalnie, ale w sumie skoro ślub cywilny to why not

Ja chcę wszystko bardzo tradycyjne, suknia śnieżna biel, do ziemi, gorset, długi tren i długi welon też do ziemi, a potem na sali zmienię na krótszy, który mi szwagierka pożyczy. Ale nie napalam się na nic, bo nawet nie wiadomo czy w ogóle ten ślub do skutku dojdzie. Przez ponad 2 lata to właściwie wszystko się może zmienić. Równie dobrze możemy wziąć ślub co i się rozstać

Ej ej no bez przesady. Bez pesymizmu, chwilowo Cię wkurza pewnie, tak to bywa, znając życie jego wina jest tu mała, ale tak jak piszesz - Twoje inne problemy mogą mieć na to wpływ. I nie wiem, co Ci doradzić, bo sama jestem mega upierdliwa jak coś mi się nie układa, a ostatnio tak jest ciągle A mieszkania się nie bój, bo jeśli serio będzie tak nie do wytrzymania, to może lepiej, że przed ślubem niż po... Chociaż myślę, że panikujesz
Co do sytuacji w domu trochę Cię rozumiem. Nie wiem, w jakim stanie jest Twój dziadek, ale opiekować się takim człowiekiem jest naprawdę wykańczające. My mieliśmy przez 5 lat chorego dziadka (nowotwór płuc i kości) i było strasznie. Ale kiedy dziadek umarł, rozchorowała się babcia - tu dopiero był sajgon. Można sobie wyobrazić - alzheimer + parkinson + chore serce. Mieszanka wybuchowa, po 2 latach wszyscy w domu byli wykończeni psychicznie, bo wiadomo, jak jest z człowiekiem, który nie myśli trzeźwo. Przez pół roku spałam w nocy z pobudką co dwi godziny w bardzo drastyczny sposób.

Także wytrzymasz to Masz jeszcze możliwość wyprowadzenia się, ja ze wzgl. na wiek nie miałam wtedy szans. Trzymaj się

Napisane przez exist_

Klęka, wystawia instrument a ja opuszczam deskę
Wiadomo, musiałby być element przymusu
I nie można mieć wolnoopadającej deski

Nie wiem, czy by Ci tak dobrowolnie uklęknął

Napisane przez tasiulek

Obyś tylko po tych latach na studiach miała dobrą, satysfakcjonującą i dobrze płatną pracę


My podobnie jak Myha mamy już z grubsza większość może nie kupioną, ale ustaloną i wypatrzoną

Ta audica

[misiadelko]

Stukam do Was Reddsikiem!

Tasiulek, wszystko b. mi sie podoba, choc pewnie suknia by nie przeszla, bo by zaslaniala moje walory a podkreslala mankamenty

[aszuelka]

My samochod tez juz mamy wybrany - moj TZ nie chce innego, a ja sie chetnie poddam jego zachciewajce o to Nasz wymarzony Rolls Royce Phantom

[Nati_kk]

Super

[monikkad]

Napisane przez tasiulek

Nie odbieraj mojego pytania jako atak, broń boże, ale w takim razie po co Ci to? Po co Ci trzy kierunki? Po co tyle czasu spędzonego na studiach?

Uściślę, to są dwa kierunki i podyplomówka. I już mówię jak to było. Mojego pierwszego kierunku żałuję, ale nie zrezygnuję przecież na piątym roku studiów. Będę z tego miała tylko mgr przed nazwiskiem, nic więcej. Co do drugiego kierunku (planuję tylko licencjat) to po nim liczę na pracę na etacie. A podyplomówka po to, żeby sobie prywatnie dorabiać jak już będę miała uprawnienia w czymś totalnie zupełnie innym.

Chociaż nie przeczę, że mam wszystkiego dość i inaczej pokierowałabym swoim życiem, gdybym cofnęła czas o pięć lat. Okaże się pewnie czy to wszystko na coś się przydało, czy też nie. Pozostaje mi mieć nadzieję, że tak.

---------- Dopisano o 23:32 ---------- Poprzedni post napisano o 23:29 ----------

Napisane przez AnULka248

Przez pół roku spałam w nocy z pobudką co dwi godziny w bardzo drastyczny sposób.

To widzę, że naprawdę mnie mega rozumiesz, bo mam teraz to samo. Ale pewnie, że wytrzymam. Nie ma opcji innej

[aszuelka]

Napisane przez Nati_kk

Super

Czy to do mnie?

[misiadelko]

My jedziemy albo tym, albo tym:

Nie będziemy wynajmować, zadowolimy się tym co jest

[Loczek_brown]

monikadd mocno -am
a co do nawyków różnych TŻtowych z jednej strony idzie się przyzwyczaić, a z drugiej TŻci też się dostosowują no i dobrze, że przed ślubem już razem zamieszkacie

a co do sytuacji w domu, wiem, że ciężko zrozumieć Ci mamę i babcię i, że one Ciebie tez powinny zrozumieć... ale czasem tak to już jest, że albo się nie da albo za daleko to wszystko zabrnęło.. Ważne ze sobie dajesz z tym wszystkim radę !

idę spać... bo chyba za dużo wina