Języki obce same szlifujemy do perfekcji dość chcemy.

[nekofood]

Napisane przez PurpleMist

Cudownie, że jest taki temat Będzie mnie dodatkowo motywował.

Angielski - od października zaczynam studia na kierunku filologia angielska, więc spoko Problemów z nim nie mam, muszę tylko pokonać swój strach przed mówieniem.
Francuski - tutaj sama nie wiem (ktoś poradzi?). Zdawałam rok temu na maturze na poziomie podstawowym (86%). Przez ten rok nie miałam z nim styczności i tutaj zaczynają się schody. Uczyłam się go tylko 3 lata w szkole + samodzielna nauka, kilka rzeczy na pewno pozapominałam i nie wiem, czy zaczynać wszystko od początku, czy iść dalej i w trakcie sobie wszystko przypominać, hmm?
Niemiecki - kiedyś przez krótki okres się go uczyłam, podstawowe zwroty pamiętam, uznałam, że fajnie byłoby wrócić do nauki tego języka.
Szwedzki - co prawda kupiłam tylko rozmówki, ale moje pytanie brzmi: Warto teraz? Czy skupić się na francuskim i niemieckim?

Ogólnie uwielbiam uczyć się języków obcych, to takie moje hobby. Nauka sprawia mi wiele radości

Przecież wystarczy otwierać paszczę i wydawać dźwięki, to nic strasznego.

[Undercia]

Napisane przez Callitus

Ja też początki nauki niemieckiego rozpatrywałam w kategoriach - warto/nie warto. No niestety, czasem trzeba myśleć o przydatności danego języka, a romantyzm odstawić w kąt

ale tu nie chodzi o romantyzm. Bo można nie lubieć języka, a jednak tak jak wiele osób uczyć się go, bo jest potrzebny. Natomiast jeśli ma się wątpliwości do tego stopnia, że nie potrafi się samemu podjąć decyzji i trzeba pytać obce osoby, które nawet nie znają sytuacji zawodowej i życiowej danej osoby, to jednak lepiej odłożyć i po prostu skupić się na tym, co się już zaczęło. ZWŁASZCZA, że akurat w przypadku szwedzkiego nie ma co mówić o przydatności ogólnej, nie jest niezbędny tak jak np. angielski.

[Callitus]

Napisane przez Undercia

ale tu nie chodzi o romantyzm. Bo można nie lubieć języka, a jednak tak jak wiele osób uczyć się go, bo jest potrzebny. Natomiast jeśli ma się wątpliwości do tego stopnia, że nie potrafi się samemu podjąć decyzji i trzeba pytać obce osoby, które nawet nie znają sytuacji zawodowej i życiowej danej osoby, to jednak lepiej odłożyć i po prostu skupić się na tym, co się już zaczęło. ZWŁASZCZA, że akurat w przypadku szwedzkiego nie ma co mówić o przydatności ogólnej, nie jest niezbędny tak jak np. angielski.

Jak dla mnie, to ona pytała się, czy zacząć się uczyć teraz, czy skupić się na niemieckim i francuskim (co jest lepszym wyjściem).
Myślę, że akurat Ty doskonale zdajesz sobie sprawę, że znajomość angielskiego (która ona zna ) to konieczność, a dobrym dodatkiem są języki skandynawskie, które zdobywają coraz większą popularność.

[0853]

Hej. Dziewczyny mam pytanie, przepraszam jeśli powtarzam, jeśli mowa była wcześniej o tym, ale nie mam czasu na przejrzenie całego wątku. ;/

Korzystałyście/korzystacie z platformy edukacyjnej Diki, lub Bestbritish? Czy dostępne materiały, etc. rzeczywiście są warte swojej ceny, oraz czy warto wykupić taki kurs?

Z góry dziękuję serdecznie za każdą odpowiedź

[Undercia]

Napisane przez Callitus

Jak dla mnie, to ona pytała się, czy zacząć się uczyć teraz, czy skupić się na niemieckim i francuskim (co jest lepszym wyjściem).

I właśnie dlatego piszę: skoro sama znając swoją sytuację życiowo-zawodową nie potrafi podjąć decyzji to niech sobie odpuści.

Napisane przez Callitus

Myślę, że akurat Ty doskonale zdajesz sobie sprawę, że znajomość angielskiego (która ona zna ) to konieczność, a dobrym dodatkiem są języki skandynawskie, które zdobywają coraz większą popularność.

nie ma czegoś takiego jak "dobry dodatek". A szczególnie dobrym dodatkiem nie są nigdy języki które "zdobywają coraz większą popularność". Jeśli ktoś patrzy na języki obce jedynie pod względem przydatności do [tu wpisać dowolny rzeczownik] to powinien bliżej zapoznać się ze specyfiką [tu wpisać dowolny rzeczownik] i na tej podstawie wybrać język do uczenia się. Przykładowo jeśli chodzi o pracę - jeśli ktoś marzy o pracy z klientem szwedzkim to wiadomo, że ten szwedzki jest niezbędny. Natomiast jeśli ktoś marzy o pracy np. w szpitalu przy granicy niemieckiej - to logiczne jest, że zamiast brać się za popularne języki skandynawskie bierze się w pierwszej kolejności za tak znienawidzony niemiecki. Owczy pęd bez względu na to, czy chodzi o studia, czy o języki nie jest dobrym podejściem.

[PurpleMist]

Napisane przez nekofood

Przecież wystarczy otwierać paszczę i wydawać dźwięki, to nic strasznego.

Wiem, zdaję sobie z tego sprawę, ale cały czas mam wrażenie, że mówię źle i jestem oceniana. O dziwo, czuję to tylko w stosunku do osób, które znają polski... Ale jestem już na dobrej drodze i się nie przejmuję, czy zrobię jakiś głupi błąd


Nie chcę wywiązywać tu żadnej kłótni, może po prostu źle się wyraziłam. Jednak Callitus zrozumiała, o co mi chodzi. Nie chodziło mi o to, czy mam się danego języka uczyć, czy nie. To moja sprawa, co sama w tym kierunku zrobię. Chciałam tylko poznać Waszą opinię, czy skupić się na językach, które wymagają doszlifowania i tylko na nich, czy zacząć coś jeszcze, tak dla frajdy. Nie wiem, czy będą mi skandynawskie języki potrzebne, omijam względy praktyczne. Lubię je, podobają mi się, chciałabym znać choć jeden. Nie wiem po prostu czy nie namieszam sobie za bardzo w głowie. Ot, takie coś.
Undercia - mimo wszystko dziękuję za rady Na razie sobie odpuszczę i skupię się na językach, których podstawy już znam. I które faktycznie mi się przydadzą.

[Undercia]

Napisane przez PurpleMist

Nie chcę wywiązywać tu żadnej kłótni, może po prostu źle się wyraziłam. Jednak Callitus zrozumiała, o co mi chodzi.

też zrozumiałam o co chodzi i napisałam to co napisałam - skoro nie potrafisz podjąć decyzji to sobie odpuść. O przydatności języków pisałam wyraźnie do Callitus

[parodia]

Napisane przez Maguda_

Dokładnie, zawsze uwielbiałam gramatykę niemiecką, bo była dla mnie bardzo logiczna i kojarzyła mi się z rozwiązywaniem zadań z matmy

Już wiem, czemu uwielbiam ich gramatykę

Napisane przez Paula_95

Tak, wiem tylko że zaczęłam patrzeć na sprawę realnie, tj. jestem beznadziejna z angielskiego i nie jestem pewna, czy zdam podstawę, o rozszerzeniu to chyba pomarzę tylko
Jest jeden plus-nasza nowa nauczycielka hiszpańskiego w szkole okazała się być niezłą żmiją i strasznie ciśnie-nie wiem, czy płakać, czy się cieszyć. Powiedziała, że z jej nauczaniem i jeżeli włożymy w to sporo zapału, spokojnie maturę z hiszpańskiego zdamy. Więc jest jeszcze dla mnie nadzieja
Na wizaż mam bana, szkoła mi go nakłada i ja ją popieram-muszę się uczyć.
Muszę więc Was opuścić. Całuję Was wszystkie, róbcie postępy i widzimy się w weekend. xoxoxoxox

Nie przesadasz trochę z tym angielskim? Ja dwa lata przed maturę nie robiłam za bardzo nic w kierunku angielskiego, tzn nie byłam w stanie przeczytać żadnego artykułu w gazecie, bbc brzmiało dla mnie jak chiński, a jakoś zdałam to rozszerzenie całkiem dobrze. Niemiecki podstawa, którego się bałam, że w ogóle nie zdam poleciał na ponad 90.
Matury naprawdę są proste. (chyba, że przez te dwa lata nagle nie wiadomo jak poziom skoczył )

Jakoś nie po drodze mi do wizażu było przez ostatnie dni, ale już potulnie wracam

[Maguda_]

Napisane przez parodia

Nie przesadasz trochę z tym angielskim? Ja dwa lata przed maturę nie robiłam za bardzo nic w kierunku angielskiego, tzn nie byłam w stanie przeczytać żadnego artykułu w gazecie, bbc brzmiało dla mnie jak chiński, a jakoś zdałam to rozszerzenie całkiem dobrze. Niemiecki podstawa, którego się bałam, że w ogóle nie zdam poleciał na ponad 90.
Matury naprawdę są proste. (chyba, że przez te dwa lata nagle nie wiadomo jak poziom skoczył )

Moim zdaniem takie porównywanie jest zbędne, każdy ma inną motywację, znajomość języka, możliwość poświęcenia czasu na naukę ... każdy jest inny i to, że ktoś np. w 2 miesiące się szybko nauczył czasem w cale nie pomaga ... z moją upierdliwością i perfekcjonizmem raczej by mnie to zdenerwowało, bo jak zdążę przerobić x książek, a inni ledow zrobią 1 i im starczy, dla mnie byłoby to zdecydowanie za mało. Tak więc dobrze, że Paula_95 zdaje sobie sprawę ze swoich braków, ale użalenie się i tak w niczym nie pomoże, a 2 lata do matury to naprawdę dużo

[Paula_95]

Poziom mojego angielskiego staje się tematem kontrowersyjnym, obaczam
Nie, ale tak serio dziewczyny-czy pójdę na to rozszerzenie to nie wiem, raczej wątpię. Na razie ostro zakuwam angielski, a co ma być, to będzie

[Alexanderka91]

Coś dla osób zainteresowanych muzyką słowacką i dla innych w ramach ciekawostki :
7 słowackich zespołów muzycznych, które warto znać
http://novinka.pl/?p=1226

Poza tym dla uczących się czeskiego- odcinki nowego serialu OBCHOĎÁK dostępne online http://www.iprima.cz/obchodak/videa

Na koniec polecam także najnowszy sezon Vyprávěj http://www.ceskatelevize.cz/porady/1...ypravej/video/
Ja sobie początkowo obiecałam, że będę oglądać w tv na ČT1, ale skoro udostępniają kolejne odcinki online z wyprzedzeniem, to chyba nie wytrzymam

[caroliiine]

Ojej, chętnie przyłączę się do wątku.
Ja co prawda mówię tylko po angielsku póki co, ale marzy mi się też francuski i rosyjski.
Francuskiego uczyłam się w gimnazjum (jakieś 5 lat temu ) i szło mi całkiem nieźle, później nie miałam możliwości kontynuacji i, gdy teraz próbowałam do odkurzyć na studiach, to okazało się, że 90% nie pamiętam Myślę, że zapiszę się od października do jakiejś szkoły językowej albo wezmę sobie lektorat.
Rosyjski poczeka.

Paula_95 JA byłam beznadziejna z angielskiego, gdy zaczynałam liceum Gdy piszę beznadziejna, mam na myśli, znałam dwa teraźniejsza czasy (nawet nie wiem czy tak dobrze) i skończyłam gimnazjum z tróją - tylko dlatego, że miałam gotowce na sprawdzianach.
Teraz studiuję filologię angielską i zdałam maturkę rozszerzoną na jakieś 90% Tylko, że ja miałam nauczyciela - pasjonata angielskiego. No i cóż, zaraziłam się po prostu. Tak czy inaczej - nie zrażaj się.

[Paula_95]

Napisane przez caroliiine

Paula_95 JA byłam beznadziejna z angielskiego, gdy zaczynałam liceum Gdy piszę beznadziejna, mam na myśli, znałam dwa teraźniejsza czasy (nawet nie wiem czy tak dobrze) i skończyłam gimnazjum z tróją - tylko dlatego, że miałam gotowce na sprawdzianach.
Teraz studiuję filologię angielską i zdałam maturkę rozszerzoną na jakieś 90% Tylko, że ja miałam nauczyciela - pasjonata angielskiego. No i cóż, zaraziłam się po prostu. Tak czy inaczej - nie zrażaj się.

Dziękuję za otuchę
Tak mi dopomóż Bóg nie, ale tak serio, to biorę się ostro do roboty, bo na szkołę nie mam co liczyć...od półtora tygodnia przerabiamy pierwszy tryb warunkowy... ile można coś takiego robić, ja się pytam? No, nic...
Cieszę się, bo hiszpański idzie pełną parą, już umiem większość słówek podstawowych i w ogóle

[Maguda_]

Napisane przez Paula_95

Dziękuję za otuchę
Tak mi dopomóż Bóg nie, ale tak serio, to biorę się ostro do roboty, bo na szkołę nie mam co liczyć...od półtora tygodnia przerabiamy pierwszy tryb warunkowy... ile można coś takiego robić, ja się pytam? No, nic...
Cieszę się, bo hiszpański idzie pełną parą, już umiem większość słówek podstawowych i w ogóle

No to bierz się do roboty, a nie tylko mówisz
Chyba, że faktycznie już to robisz, to przepraszam

Żegnam się na dłuższy czas z tym wątkiem i wizażem, będę mnie pochłaniały kwestie językowe, ma się rozumieć Uczcie się grzecznie

[nekofood]

Napisane przez Paula_95

Dziękuję za otuchę
Tak mi dopomóż Bóg nie, ale tak serio, to biorę się ostro do roboty, bo na szkołę nie mam co liczyć...od półtora tygodnia przerabiamy pierwszy tryb warunkowy... ile można coś takiego robić, ja się pytam? No, nic...
Cieszę się, bo hiszpański idzie pełną parą, już umiem większość słówek podstawowych i w ogóle

My jak na razie powtarzamy materiał z zerówki tzn. dni tygodnia, miesiące i narodowości. Grupa zaawansowana (intermediate... ). Aż mi się dzisiaj zachciało płakać na lekcji, nie wiem tylko czy z żalu czy ze śmiechu. Zatęskniłam za gimbazą, kobieta dawała nam wycisk, ale nie było mowy żeby ktoś nie umiał angielskiego, B1 to było absolutne minimum.

[Paula_95]

Napisane przez Maguda_

No to bierz się do roboty, a nie tylko mówisz
Chyba, że faktycznie już to robisz, to przepraszam

Maguda, tez Cię kocham tak, owszem, przepraszaj, bo taka sroga dla siebie samej to od dawna nie byłam

[Maguda_]

Napisane przez Paula_95

Maguda, tez Cię kocham tak, owszem, przepraszaj, bo taka sroga dla siebie samej to od dawna nie byłam

Nie rozumiem dokładnie czy była tu jakaś ironia w wypowiedzi czy coś, ale w sumie to już nie moja broszka, skoro znikam z wizażu na pewien czas ... masz wolne od mojego marudzenia

[Undercia]

Napisane przez Maguda_

Nie rozumiem dokładnie czy była tu jakaś ironia w wypowiedzi czy coś, ale w sumie to już nie moja broszka, skoro znikam z wizażu na pewien czas ... masz wolne od mojego marudzenia

spokojnie, będę Cię dzielnie zastępować

[Maguda_]

Napisane przez Undercia

spokojnie, będę Cię dzielnie zastępować

Że będziesz mnie dzielnie zastępować to wiem i nawet się o to nie martwię, raczej Paula powinna uważać

[Paseczkowa]

Napisane przez nekofood

My jak na razie powtarzamy materiał z zerówki tzn. dni tygodnia, miesiące i narodowości. Grupa zaawansowana (intermediate... ). Aż mi się dzisiaj zachciało płakać na lekcji, nie wiem tylko czy z żalu czy ze śmiechu. Zatęskniłam za gimbazą, kobieta dawała nam wycisk, ale nie było mowy żeby ktoś nie umiał angielskiego, B1 to było absolutne minimum.

A Ty nie chodziłaś przypadkiem do jakiejś dwujęzycznej klasy?

[Invisse]

Napisane przez Paula_95

Dziękuję za otuchę
Tak mi dopomóż Bóg nie, ale tak serio, to biorę się ostro do roboty, bo na szkołę nie mam co liczyć...od półtora tygodnia przerabiamy pierwszy tryb warunkowy... ile można coś takiego robić, ja się pytam? No, nic...

Znam ten ból ja robiłam question tags przez 3 miesiące, a była to tylko powtórka w 2 lo, bo już raz przerabialiśmy to w pierwszej klasie Teraz świętuję, bo mamy praktykantkę, która wprawdzie też ideałem nie jest, ale nasza sorka się przy niej pilnuje i stara się nam narzucić jako takie tempo Nie ma nic gorszego niż nauczyciel, którzy nic nie wymaga na przedmiocie, na którym nam zależy...

[poppy seed]

Napisane przez caroliiine

Paula_95 JA byłam beznadziejna z angielskiego, gdy zaczynałam liceum Gdy piszę beznadziejna, mam na myśli, znałam dwa teraźniejsza czasy (nawet nie wiem czy tak dobrze) i skończyłam gimnazjum z tróją - tylko dlatego, że miałam gotowce na sprawdzianach.
Teraz studiuję filologię angielską i zdałam maturkę rozszerzoną na jakieś 90% Tylko, że ja miałam nauczyciela - pasjonata angielskiego. No i cóż, zaraziłam się po prostu. Tak czy inaczej - nie zrażaj się.

fajnie czytac takie posty, to bardzo motywujące, bo uświadamia, że w osiągnięciu celu ogromną rolę odgrywa motywacja i nastawienie, a nie tylko same zdolności językowe, które można miec i po prostu nie wykorzystywać

Napisane przez Paula_95

Dziękuję za otuchę
Tak mi dopomóż Bóg nie, ale tak serio, to biorę się ostro do roboty, bo na szkołę nie mam co liczyć...od półtora tygodnia przerabiamy pierwszy tryb warunkowy... ile można coś takiego robić, ja się pytam? No, nic...
Cieszę się, bo hiszpański idzie pełną parą, już umiem większość słówek podstawowych i w ogóle

u mnie zupełnie odwrotnie rok temu podzielono nas na grupy o czterech poziomach, trafiłam do tej najwyższej (upper intermediate), nauczyciel wychodzi z założenia, że i tak wszyscy dobrze znają gramatykę, więc robimy to błyskawicznie. nie czuję się tak pewnie i muszę nad tym siedzieć w domu, sama organizować sobie jakieś zadania, bo w podręczniku ich ilość jest zdecydowanie zbyt mała, żeby coś dobrze wyćwiczyć, kserówek też nie dostajemy

za to mamy nowego nauczyciela od rosyjskiego, świetny człowiek, ma fajny sposób nauczania, zwraca uwagę na fonetykę (poprzednia pani w ogole o to nie dbała), w międzyczasie opowiada sporo o kulturze rosyjskiej, bo w Rosji kilka lat mieszkał.

muszę się jakoś lepiej zorganizować czasowo, bo poświęcając się łacinie, która jest moim priorytetem obecnie, baaardzo zaniedbuję angielski i rosyjski, ech.

[caroliiine]

A jaką metodą uczycie się / jesteście uczeni języków? Z tego, co zrozumiałam to większość z Was uczy się języków w szkołach?
A samouki? Uczęszczacie na jakieś kursy, czy jesteście całkowitymi samoukami?
Ja planowałam zacząć się sama uczyć francuskiego, tj. kupić jakiegoś Profesora czy tam Supermemo i powoli ogarniać słówka, ale czy ktoś z Was gramatyki nauczył się tak zupełnie bez wsparcia? Przy minimalnych podstawach językowych?

[Undercia]

Napisane przez caroliiine

A jaką metodą uczycie się / jesteście uczeni języków? Z tego, co zrozumiałam to większość z Was uczy się języków w szkołach?
A samouki? Uczęszczacie na jakieś kursy, czy jesteście całkowitymi samoukami?
Ja planowałam zacząć się sama uczyć francuskiego, tj. kupić jakiegoś Profesora czy tam Supermemo i powoli ogarniać słówka, ale czy ktoś z Was gramatyki nauczył się tak zupełnie bez wsparcia? Przy minimalnych podstawach językowych?

Jesli ktos jest samoukiem to chyba juz z nazwy wynika ze uczy sie Sam bez kursow itp

wszystkiego sie mozna nauczyc samemu, nie wiem co dokladnie rozumiesz pod pojeciem "bez wsparcia" , ale jesli masz dobry podrecznik do nauki + masz kontakt z jezykiem I motywacje ogromna to nie powinno byc problemu

[caroliiine]

Napisane przez Undercia

Jesli ktos jest samoukiem to chyba juz z nazwy wynika ze uczy sie Sam bez kursow itp

wszystkiego sie mozna nauczyc samemu, nie wiem co dokladnie rozumiesz pod pojeciem "bez wsparcia" , ale jesli masz dobry podrecznik do nauki + masz kontakt z jezykiem I motywacje ogromna to nie powinno byc problemu

Być może źle to ujęłam, ale miałam właśnie na myśli, czy mimo wszystko zaczyna się od kursu, a potem kontynuuje naukę samemu...
Bez wsparcia, czyli właśnie bez kontaktu z żywym językiem. To jest z osobą, która tym językiem posługuje się poprawnie i byłaby w stanie poprawiać zarówno błędy fonetyczne jak i gramatyczne.
Nie wiem jak to jest w Waszym przypadku, ale ja dość długo po tym jak znałam język dobrze w teorii i bardzo dobrze w piśmie, wciąż popełniałam poważne błędy w wymowie. Dopiero kontakt z native speakerami mi pomógł, a w przypadku języków, których planuję się podjąć takiej możliwości mieć nie będę. Pytałam z ciekawości.

[Undercia]

Napisane przez caroliiine

Być może źle to ujęłam, ale miałam właśnie na myśli, czy mimo wszystko zaczyna się od kursu, a potem kontynuuje naukę samemu...
Bez wsparcia, czyli właśnie bez kontaktu z żywym językiem. To jest z osobą, która tym językiem posługuje się poprawnie i byłaby w stanie poprawiać zarówno błędy fonetyczne jak i gramatyczne.
Nie wiem jak to jest w Waszym przypadku, ale ja dość długo po tym jak znałam język dobrze w teorii i bardzo dobrze w piśmie, wciąż popełniałam poważne błędy w wymowie. Dopiero kontakt z native speakerami mi pomógł, a w przypadku języków, których planuję się podjąć takiej możliwości mieć nie będę. Pytałam z ciekawości.

u mnie jest tak:

francuski: rozpoczelam od kursu wakacyjnego, po nim juz nauka samodzielna, kontakt z Francuzami mam na co dzien

szwedzki I rosyjski: nauka od samego poczatku samodzielnie, nie znam osobiscie zadnych native'ow ktorzy by mnie uczyli wiec nie mam tego typu wsparcia.

natomiast dla mnie tym kontaktem z zywym jezykiem jest sluxhanie radia czy ogladanie programow w tym jezyku. I jakos podswiadomie zalapuje w ten sposob poprawna wymowe. Czasem lapie jakiegos native'a na Skype ale to wylacznie w celu pozbycia sie blokady mowienia, nigdy nie prosze o poprawianie bledow

[PurpleMist]

Napisane przez caroliiine

A jaką metodą uczycie się / jesteście uczeni języków? Z tego, co zrozumiałam to większość z Was uczy się języków w szkołach?
A samouki? Uczęszczacie na jakieś kursy, czy jesteście całkowitymi samoukami?
Ja planowałam zacząć się sama uczyć francuskiego, tj. kupić jakiegoś Profesora czy tam Supermemo i powoli ogarniać słówka, ale czy ktoś z Was gramatyki nauczył się tak zupełnie bez wsparcia? Przy minimalnych podstawach językowych?

Francuskiego obecnie uczę się sama, ale podstaw uczyłam się w liceum. Jeśli złapię jakiegoś native speaker'a, ćwiczę wymowę. Od października zaczynam systematycznie uczyć się dalszej gramatyki, słówek i innych niezbędnych rzeczy.
Z angielskiego uczę się teraz tylko słówek i akcentu.
Z niemieckim długo nie miałam kontaktu, podstawy znam, ale sądzę, że zacznę go zgłębiać dopiero po zapisaniu się na jakiś kurs. Na wszelki wypadek

Osobiście uważam, że warto się zapisać przynajmniej na rok na jakiś kurs. Zawsze nauczyciel wyjaśni podstawowe zasady wymowy, gramatyki itp. Później można się samemu uczyć. Ale też znam osobiście osoby, które języków uczą się od podstaw samodzielnie i dobrze im to wychodzi. Trzeba po prostu zdecydować, co jest lepsze

[Paula_95]

Napisane przez Maguda_

Nie rozumiem dokładnie czy była tu jakaś ironia w wypowiedzi czy coś, ale w sumie to już nie moja broszka, skoro znikam z wizażu na pewien czas ... masz wolne od mojego marudzenia

Napisane przez Maguda_

Że będziesz mnie dzielnie zastępować to wiem i nawet się o to nie martwię, raczej Paula powinna uważać

To nie była ironia, tylko żart...
Jezu, to smutne, kiedy ktoś z góry zakłada, że jestem wredną s**ą ...to naprawdę miał być tylko żart

Tak poza tym...macie prawo mnie zbić, zlać, zabić, pobić, użyjcie takiego rodzaju tortur, jaki uznacie za słuszny...uczyłam się wczoraj hiszpańskiego na dzisiejsze zajęcia (dużo tego nie było-kilka słówek, trzy odmiany czasowników (ser, tener i estar )) i umiałam to perfekcyjnie, nawet mi to powiedziały koleżanki, które pytały mnie przed lekcją. I oczywiście pytanie na lekcji kobiety: kto chce przyjść do odpowiedzi? A ja się cała zlałam potem i zapomniałam języka w gębie...stchórzyłam...:to rba: i oczywiście się nie zgłosiłam. Do tablicy poszła laska, która wiedziała połowę tego co ja, a dostała 4 -
Kiedy ja w końcu zrozumiem, że jeśli nie będę próbować, to nigdy nic nie zrobię?

[Undercia]

Napisane przez PurpleMist

Trzeba po prostu zdecydować, co jest lepsze

i to jest w rzeczywistości "najprawdziwsza prawda" Ile ludzi tyle opinii, sposobów nauki, itp., najważniejsze to samemu wybrać dla siebie najlepsze, a nie zmuszać się do czegoś, bo inni tak robią

Ja np. nienawidzę lekcji z nauczycielem, jestem indywidualistką i wolę języka uczyć się w naturalny sposób, tak jak lubię, więc obecność nauczyciela (a przy początkach to raczej native nie jest ) jest dla mnie strasznie irytująca i zniechęcająca.

Napisane przez Paula_95

Kiedy ja w końcu zrozumiem, że jeśli nie będę próbować, to nigdy nic nie zrobię?

Paula słuchaj... tu nie chodzi o próbowanie, bo to za wiele Ci nie da w tym momencie. W tym momencie musisz się skupić przede wszystkim na tym DLACZEGO stchórzyłaś, CO Cię tak wystraszyło, itp. Przeanalizuj dokładnie swoje myśli, spróbuj znaleźć to, co Cię powstrzymuje przed zgłoszeniem się/używaniem języka. Nie wiem, boisz się np. że nauczyciel skrytykuje, że grupa wyśmieje? Takie pierwsze rzeczy jakie mi do głowy przyszły, ale przecież sama dobrze wiesz w czym jest problem. Dopiero jak sobie to uświadomisz będziesz mogła zrobić krok naprzód - czyli zacząć pracę nad swoimi (że tak to nazwę) lękami i z czasem być może się uda zgłosić raz, a potem kolejny. Nie może być tak, że w tym momencie wściekasz się na siebie i zarzucasz sobie nie wiadomo co. W ten sposób do niczego nie dojdziesz, a możliwe, że nawet pogorszysz swoją sytuację i będziesz tchórzyć jeszcze bardziej. Analiza + wyciągnięcie wniosków, tego teraz potrzebujesz

[Callitus]

Ja mam podobnie jak Undi, gdy w zeszłym roku chodziłam na konwersacje na hiszpański. Miałam nad sobą bat, nauczyciela i... cała radość z nauki wyparowała Ja preferuję samouctwo