Lekki temat do plotek - o wyglądzie, typy Kibbe.

[kasztanka3]

Napisane przez _medianoche

Cudowny jest. Ta zieleń też.

[chimay]

Napisane przez _medianoche

Na galę, eleganckie śluby, bale. Wszędzie tam, gdzie ja nie chodzę.

Ale to chyba jako panna młoda? Bo jakoś gość założyć taką sukienkę to raczej słabo.

Ja jestem zbyt praktyczna, żeby kupować ciuchy i buty, o których wiem, że nie mam okazji ich nosić. Mam właściwie tylko rzeczy, które można nosić casualowo i nawet jeśli niektore są nieco bardziej eleganckie, to noszę je w wersji dress down.

[_medianoche]

Napisane przez chimay

Ale to chyba jako panna młoda? Bo jakoś gość założyć taką sukienkę to raczej słabo.

Ja jestem zbyt praktyczna, żeby kupować ciuchy i buty, o których wiem, że nie mam okazji ich nosić. Mam właściwie tylko rzeczy, które można nosić casualowo i nawet jeśli niektore są nieco bardziej eleganckie, to noszę je w wersji dress down.

Zależy jaki to ślub. Jak jakiś bardzo elegancki albo tematyczny / w określonych kolorach (jak na zdjęciach tu) to czemu nie. Ale ja na śluby nie chodzę. Tym bardziej tematyczne, bo nie będę wydawać dużej kasy, bo komuś się zachciało jesienny ślub i wymaganą od gości sukienek w kolorze dyniowych rzygów.

Nie założyłabym tej sukienki, bo nie jest w moim stylu. Wrzuciłam, żeby pokazać, że kolor ładny i taki totalnie "mój".

Na wielkie gale nie chodzę. Jak jadę na jakąś dużą konferencję w pracy, gdzie będą prezentacje, wspólny obiad, jakieś wieczorne wyjście, zabieram bardziej eleganckie sukienki i tyle. A nie jakieś balowe. Nie mam takich.

Moja szafa kiedyś była bardzo casualowa. A teraz mam więcej eleganckich rzeczy. Sukienki takie, że się nadają do sandałów, na miasto i do pracy w zestawieniu z eleganckimi butami i żakietem.

Nie kupuję już rzeczy, które są bardzo, bardzo casualowe. Jedna sukienka ma mi służyć do pracy i "na miasto". Szmat po domu mam wystarczająco i nie kupuję.

[71253839b04673f7804766e160d807ea33c37805_6578f4849ccb9]

Napisane przez kasztanka3

Tak bardzo sie zgadzam.
Camel, nude, khaki, bez - najgorsze mozliwe kolory dla mnie.

heh, dla mnie takie kolory najlepsze . Za to od dziecka nienawidzę fioletowego, zwłaszcza takiego w wersji podstawowej, taki jak tej balowej sukienki, też.
wczoraj ubrałam jakąś odkryta na dnie szafy sukienke za ok 20 zł juz dawniej z jakiejs ostatecznej wyprzedaży, cienki poliester, forma prosta a la rzymianka w kolorze podstawowego brązu i wyglądalam w niej super- zwłaszcza teraz jak jestem opalona.

[chimay]

Napisane przez _medianoche

Nie założyłabym tej sukienki, bo nie jest w moim stylu. Wrzuciłam, żeby pokazać, że kolor ładny i taki totalnie "mój". .

Kolor jest rzeczywiście piękny. Mam zimowy , wełniany płaszcz w takim głębokim fiolecie, który nie robi mi dobrze. Do tego jest w klasycznym kroju, co też nie polepsza sprawy, więc stwierdziłam, że go w końcu sprzedam jesienią i poszukam czegoś bardziej przyjaznego mojej urodzie.

Napisane przez _medianoche

Moja szafa kiedyś była bardzo casualowa. A teraz mam więcej eleganckich rzeczy. Sukienki takie, że się nadają do sandałów, na miasto i do pracy w zestawieniu z eleganckimi butami i żakietem.

Zależy też co uznać za casualowe. Ja nie noszę już żadnych luźnych sukienek z gumkami w pasie tego typu jak pierwsze zdjęcie, bo wyglądam w nich niechlujnie nawet w wersji dress up czyli np z obcasami (których nie cierpię).
Wolę zamiast nich sukienki z tkaniny, która sama z siebie podciaga ubranie o kategorię wyżej, takie jak te 2 szare i czerwona. Tylko że lubię je w wersji dress down czyli z cięższymi/uniseksowymi butami.

[_medianoche]

Napisane przez chimay

Kolor jest rzeczywiście piękny. Mam zimowy , wełniany płaszcz w takim głębokim fiolecie, który nie robi mi dobrze. Do tego jest w klasycznym kroju, co też nie polepsza sprawy, więc stwierdziłam, że go w końcu sprzedam jesienią i poszukam czegoś bardziej przyjaznego mojej urodzie.




Zależy też co uznać za casualowe. Ja nie noszę już żadnych luźnych sukienek z gumkami w pasie tego typu jak pierwsze zdjęcie, bo wyglądam w nich niechlujnie nawet w wersji dress up czyli np z obcasami (których nie cierpię).
Wolę zamiast nich sukienki z tkaniny, która sama z siebie podciaga ubranie o kategorię wyżej, takie jak te 2 szare i czerwona. Tylko że lubię je w wersji dress down czyli z cięższymi/uniseksowymi butami.

Z tego, co wrzuciłaś, to ta pierwsza sukienka jest dla mnie bardzo casual. Mam taką, ale czarną i z bawełny. I to jest dla mnie do narzucenia na kostium na plażę, do siedzenia w ogrodzie z książką itd. "Na dwór" w tym nie wyjdę.

A ta reszta to koszmar, jak u starej babuszki. Te dwie ostatnie kojarzą mi się ze nienawidzonym Chanel. Wyglądałabym w tym jak bezdomna

Jak kupuję jakąś sukienkę, to taką bardziej "elegancką", nawet jeśli jest casualowa. Żeby to jakoś wyglądało, jak założę do niej marynarkę. Jak do tej załączonej, czarno-zielonej założę marynarę, wygląda elegancko. A tak normalnie to noszę do niej sandały i dla mnie jest taka "zwykła", na miasto.

Dla mnie ta sukienka już się do casualu nie zalicza, w niej chodzę do pracy i do ludzi https://www.littlewoodsireland.ie/v-...75862.prd?pg=2

Casual w moim rozumieniu to ubrania do walnięcia się na kanapę przed TV.

Takie "byle co", żeby wyjść na kawę z koleżanką, to dla mnie ta czarna sukienka w zestawieniu z tym kardiganem, o kroju marynarki. A jak założę do niej elegancką marynarkę, czarne rajtuzy i szpilki, to już się nadaje do pracy. Dla mnie ubrania mają służyć, a nie leżeć w szafie, bo to się nie nadaje do ludzi, a to takie i owakie. We wszystkim mam chodzić. Jak coś kupuję, to pod kątem "czy założę to 90 razy" i będę często po to sięgać. Jak nie, to nie kupuję.

[_medianoche]

Nie mogę się doczekać, aż przyjdzie mi ta sukienka



Krój idealny dla mnie (szkoda, że nie ma rękawów 3/4). I jeszcze dzika promocja, bo niecałe 30 funtów, a kosztowała wcześniej 80.

I opis tej sukienki był, że to "suknia druhny", a ja w tym będę chodzić zimą do pracy, w zestawie z marynarką vintage.

Kocham w byciu TR to, że mogę się tak ubierać i na mnie to nie wygląda, jakbym się odstrzeliła, jak szczur na otwarcie kanału.

Właśnie zablokowałam sobie kartę, która służyła mi do zakupów. Koniec z ubraniami. Skreśliłam właśnie ostatnią rzecz z listy zachcianek. Chciałam zieloną sukienkę za kolano i mam.

Teraz zobaczymy czy wytrzymam do końca roku bez zakupów. Trzymajcie kciuki.

[kasztanka3]

Moja lista zachcianek nigdy sie nie skonczy Mialam dosc podobna ladna zielona koronkowa sukienke z Review, ale sprzedalam po kilku zalozeniach zeby zrobic miejsce na nowosci.

[chimay]

Napisane przez _medianoche

A ta reszta to koszmar, jak u starej babuszki. Te dwie ostatnie kojarzą mi się ze nienawidzonym Chanel. Wyglądałabym w tym jak bezdomna

Babuszki nie noszą mini Ja tę długość będę nosić do grobowej deski, bo żadna inna tak mi nie służy. Miałam raz na wesele taka koronkową sukienkę tego typu jak Tobie pasują. Wyglądam w niej jak stateczna matrona, smutno i o dekadę starzej niż wyglądam w tych sukienkach, które dla Ciebie są dla babuszki.

[_medianoche]

Napisane przez kasztanka3

Moja lista zachcianek nigdy sie nie skonczy Mialam dosc podobna ladna zielona koronkowa sukienke z Review, ale sprzedalam po kilku zalozeniach zeby zrobic miejsce na nowosci.

Łooo, to ja tak nie mam. Ty chyba jesteś uzależniona od samego faktu, że możesz mieć coś nowego. Wyobrażam sobie, że masz ciągle zapełniony kubeł od recyclingu przez te zakupy Wszędzie pudła i worki. Miałaś na sobie jedną sukienkę tak z 30 razy? Jak policzyłam ile razy coś na sobie miałam, to nie robię zakupów, bo mam w czym chodzić.

Jak się na coś gapię, to daję sobie tak z 9 dni na decyzję. I muszę to ciągle nosić, a nie leży w szafie i ładnie wygląda.

I chyba wolę mieć rachunek za Internet z głowy niż nową sukienkę. Od pierwszego do pierwszego nie żyję, ale zdziwiona jestem ile wydałam na ubrania podczas pandemii. Chyba przez to, że nie chodziłam na window shopping Jak przechodziłam obok tych sklepów, nowych kolekcji, to "nie moje kolory, byle co i szmatki" i nie kupowałam niczego, a w Internecie jest wszystko

Kartę zablokowałam, u mnie koniec z zakupami.

[_medianoche]

Napisane przez chimay

Babuszki nie noszą mini Ja tę długość będę nosić do grobowej deski, bo żadna inna tak mi nie służy. Miałam raz na wesele taka koronkową sukienkę tego typu jak Tobie pasują. Wyglądam w niej jak stateczna matrona, smutno i o dekadę starzej niż wyglądam w tych sukienkach, które dla Ciebie są dla babuszki.

Mnie chodzi o sam wzór i materiał. Jak byłam dzieckiem, stare babcie tak chodziły ubrane do kościoła. I mi się to tak babcinie kojarzy.

I mam niechęć do Chanel ogólnie, bo Coco lubiła "towarzystwo" nazistów, pomagała im itd. I mało osób o tym wie.

Tak samo jak Boss u mnie nie przejdzie. Choćby to była najpiękniejsza sukienka na świecie, prędzej się potnę niż założę.

Powoli odcinam się też od fast fashion. Wolę mieć mniej i mieć czyste sumienie.

[kasztanka3]

Napisane przez _medianoche

Łooo, to ja tak nie mam. Ty chyba jesteś uzależniona od samego faktu, że możesz mieć coś nowego. Wyobrażam sobie, że masz ciągle zapełniony kubeł od recyclingu przez te zakupy Wszędzie pudła i worki. Miałaś na sobie jedną sukienkę tak z 30 razy? Jak policzyłam ile razy coś na sobie miałam, to nie robię zakupów, bo mam w czym chodzić.

Jak się na coś gapię, to daję sobie tak z 9 dni na decyzję. I muszę to ciągle nosić, a nie leży w szafie i ładnie wygląda.

I chyba wolę mieć rachunek za Internet z głowy niż nową sukienkę. Od pierwszego do pierwszego nie żyję, ale zdziwiona jestem ile wydałam na ubrania podczas pandemii. Chyba przez to, że nie chodziłam na window shopping Jak przechodziłam obok tych sklepów, nowych kolekcji, to "nie moje kolory, byle co i szmatki" i nie kupowałam niczego, a w Internecie jest wszystko

Kartę zablokowałam, u mnie koniec z zakupami.

Mam sporo ubran ktore mialam na sobie kilkadziesiat razy

[_medianoche]

Napisane przez kasztanka3

Mam sporo ubran ktore mialam na sobie kilkadziesiat razy

Chcę zamieszkać w twojej garderobie. Mogę?

[kasztanka3]

Napisane przez _medianoche

Chcę zamieszkać w twojej garderobie. Mogę?

Obawiam sie, ze nic wiecej sie tam juz nie zmiesci Znalazlam kilkadziesiat ubran do sprzedania obecnie, w sama pore bo juz naprawde nie mam miejsca a chciejlista nie chce sie kurczyc jakos

[chimay]

Napisane przez _medianoche

Łooo, to ja tak nie mam. Ty chyba jesteś uzależniona od samego faktu, że możesz mieć coś nowego. Wyobrażam sobie, że masz ciągle zapełniony kubeł od recyclingu przez te zakupy Wszędzie pudła i worki. Miałaś na sobie jedną sukienkę tak z 30 razy? Jak policzyłam ile razy coś na sobie miałam, to nie robię zakupów, bo mam w czym chodzić.

Granica między normalnym kupowaniem a zakupoholizmem jest dość płynna. Ja mam zadatki na zakupoholika, był czas, że zamawiałam ciuchy nawet 2 razy na tydzień. To było w czasie szukania własnego stylu, a kiedy zbudowałam sobie jego podstawy, stwierdziłam, że czas jednak to ograniczyć i po prostu zmuszałam się do nie wchodzenia na strony lubianych sklepów, zrezygnowania z powiadomień na maila. Całkiem zrezygnować nie umiem, ale ograniczyłam zakupy do 1-2 razy na miesiąc.

Napisane przez _medianoche

Mnie chodzi o sam wzór i materiał. Jak byłam dzieckiem, stare babcie tak chodziły ubrane do kościoła. I mi się to tak babcinie kojarzy.

I mam niechęć do Chanel ogólnie, bo Coco lubiła "towarzystwo" nazistów, pomagała im itd. I mało osób o tym wie.

Tak samo jak Boss u mnie nie przejdzie. Choćby to była najpiękniejsza sukienka na świecie, prędzej się potnę niż założę.

Powoli odcinam się też od fast fashion. Wolę mieć mniej i mieć czyste sumienie.

U mnie nie było tak eleganckich babć
Ja nie lubie marynarek szanelek, one rzeczywiście są dość matronowate w moich oczach.
Ale sam materiał i generalnie tkaniny bardzo mi służą, bo potrzebuje struktury i pewnej sztywności w ciuchach. Żadne tam dzianiny, szyfony, satyny, całkiem się w nich gubię.

[_medianoche]

Napisane przez chimay

Granica między normalnym kupowaniem a zakupoholizmem jest dość płynna. Ja mam zadatki na zakupoholika, był czas, że zamawiałam ciuchy nawet 2 razy na tydzień. To było w czasie szukania własnego stylu, a kiedy zbudowałam sobie jego podstawy, stwierdziłam, że czas jednak to ograniczyć i po prostu zmuszałam się do nie wchodzenia na strony lubianych sklepów, zrezygnowania z powiadomień na maila. Całkiem zrezygnować nie umiem, ale ograniczyłam zakupy do 1-2 razy na miesiąc.



U mnie nie było tak eleganckich babć
Ja nie lubie marynarek szanelek, one rzeczywiście są dość matronowate w moich oczach.
Ale sam materiał i generalnie tkaniny bardzo mi służą, bo potrzebuje struktury i pewnej sztywności w ciuchach. Żadne tam dzianiny, szyfony, satyny, całkiem się w nich gubię.

Mnie nie służą ubrania, które są luźne, wiszą na sylwetce i zakrywają talię. U mnie zawsze musi być podkreślona. Wystarczy, że założę luźny kardigan albo bluzę i wyglądam jak siedem nieszczęść. Brak podkreślonej talii wygląda u mnie niechlujnie. Wszystkie TR, które poznałam, mają taki sam problem. Talie jak osy, a podkreślić musisz, bo giniesz.

Zamieniłam się w zakupoholika, jak zaczęłam trochę lepiej zarabiać. Nawet podczas przerwy obiadowej w pracy, łaziłam po sklepach i często wracałam z jakimiś bluzkami albo szalikami

Za dzieciaka zawsze miałam ciuchy po kuzynkach, nic mi nie pasowało, kolory nie te itd. To teraz sobie odbijam To samo z kosmetykami. Najpierw się rzuciłam na kosmetyki, potem na ciuchy. Z kosmetykami mi przeszło, jak się przeprowadzałam i musiałam wyrzucić parę przeterminowanych rzeczy, których nawet nie zdążyłam otworzyć.

Podczas początków pandemii kurier do mnie biegał parę razy w miesiącu.

Ale naprawdę, niczego już nie potrzebuję. Wszystko mam. Jak coś bardzo chcę, sprawdzam czy mam coś podobnego w szafie, może być nawet podobne kolorem. Jak jest, to nie kupuję. Musi być coś, czego nie mam. Dziś pierwszy dzień bez zakupów. Mam zamiar wytrzymać do końca roku.

Oglądam zakupoholiczki na odwyku na YT i nie mogę znaleźć osoby, która była by mi w dechę. Albo jakieś minimalistyczne świruski, które rozpoznaję z daleka, bo wyglądają niechlujnie, takie agresywne, minimal, weganizm i idź, morderco. Albo ludzie, którzy wyciągają całą szafę i liczą, co mają. A mają tyle, że całą sypialnie by zapchali ciuchami, od podłogi po sufit. Takie chomikowanie ciuchów i kupowanie więcej. I nagle sobie odwyk robią i liczą, ile wytrzymają. To ja sobie zablokowałam kartę i mam nadzieję, że to zadziała.

[chimay]

Napisane przez _medianoche

Mnie nie służą ubrania, które są luźne, wiszą na sylwetce i zakrywają talię. U mnie zawsze musi być podkreślona. Wystarczy, że założę luźny kardigan albo bluzę i wyglądam jak siedem nieszczęść. Brak podkreślonej talii wygląda u mnie niechlujnie. Wszystkie TR, które poznałam, mają taki sam problem. Talie jak osy, a podkreślić musisz, bo giniesz.

Wyobrażam sobie Ja nie muszę mieć podkreślonej talii, obniżona typu flapper też mi służy, ale pod warunkiem, że długość jest mini oraz linia raczej sztywna i kanciaste. 10 cm dłuższa spódnica i już jest bezkształtny klocek. Tego typu szczegóły robią czasem kolosalną różnicę.
Super mi w shift dress końca lat 60, to mój ulubiony fason sukienek.

Napisane przez _medianoche

Zamieniłam się w zakupoholika, jak zaczęłam trochę lepiej zarabiać. Nawet podczas przerwy obiadowej w pracy, łaziłam po sklepach i często wracałam z jakimiś bluzkami albo szalikami

Za dzieciaka zawsze miałam ciuchy po kuzynkach, nic mi nie pasowało, kolory nie te itd. To teraz sobie odbijam To samo z kosmetykami. Najpierw się rzuciłam na kosmetyki, potem na ciuchy. Z kosmetykami mi przeszło, jak się przeprowadzałam i musiałam wyrzucić parę przeterminowanych rzeczy, których nawet nie zdążyłam otworzyć.

Podczas początków pandemii kurier do mnie biegał parę razy w miesiącu.

Ale naprawdę, niczego już nie potrzebuję. Wszystko mam. Jak coś bardzo chcę, sprawdzam czy mam coś podobnego w szafie, może być nawet podobne kolorem. Jak jest, to nie kupuję. Musi być coś, czego nie mam. Dziś pierwszy dzień bez zakupów. Mam zamiar wytrzymać do końca roku.

U mnie zaczęło sie, jak po kilku latach zmieniłam życie na walizkach na stabilne mieszkanie w jednym miejscu. Odreagowałam w ten sposób lata wymuszonego minimalizmu. Stąd wiem, że garderoba kapsułowa z 20 sztukami nie jest dla mnie. Ale kupowanie co tydzień ciuchów też moim zdaniem niezdrowe i dlatego trzymam takie zapędy pod kontrolą.

[71253839b04673f7804766e160d807ea33c37805_6578f4849ccb9]

Napisane przez chimay

. Ja nie noszę już żadnych luźnych sukienek z gumkami w pasie tego typu jak pierwsze zdjęcie, bo wyglądam w nich niechlujnie nawet w wersji dress up czyli np z obcasami (których nie cierpię).

przepraszam, co to znaczy 'wersja dress up'?

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

Ja z kolei lepiej wyglądałabym w sukienkach od chimay niż w takich kasztankowych, bo te drugie robią że mnie ciocie klocie na deptaku w Ciechocinku podczas drogi na dancing. Aczkolwiek te pierwsze to też nie mój styl. Ja uwielbiam casual, dzinsy i oversizowe koszulki, sweterki. Częściowo wpuszczam je w spodnie żeby nadać takiej nonszalancji. Dziś mam na sobie wąskie spodnie we wzory (granatowo białe) z niegmacego materiału, super wygodne i do tego białą koszule (bawełna) oversize długa, tak do połowy uda, z kieszeniami i rozszerzana ku dołowi. Do tego zamszowe sandałki w kolorze brudnego różu na kwadratowym klocku - niskie. To jest mój elegancki strój na dziś, bo mam spotkanie. Normalnie to noszę luźne bawełniane sukienki, tshirt i dresowa spódnica, dzinsowa prosta sukienka (cienki dzins), jak było deko chłodniej to dzinsy i luźny tshirt czy bluzka. Najlepiej mi w takim luźnym casualu.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[chimay]

[1=71253839b04673f7804766e 160d807ea33c37805_6578f48 49ccb9;88833428]przepraszam, co to znaczy 'wersja dress up'?[/QUOTE]

Podciągnięcie ubrania do wersji bardziej eleganckiej lub formalnej poprzez resztę stroju, buty, dodatki, fryzurę.

[1=07f49d5297ed442eaa63bdc 5e3365630f1fe1bde_620d900 1ec3ce;88833446]Ja z kolei lepiej wyglądałabym w sukienkach od chimay niż w takich kasztankowych, bo te drugie robią że mnie ciocie klocie na deptaku w Ciechocinku podczas drogi na dancing. Aczkolwiek te pierwsze to też nie mój styl. Ja uwielbiam casual, dzinsy i oversizowe koszulki, sweterki. Częściowo wpuszczam je w spodnie żeby nadać takiej nonszalancji. Dziś mam na sobie wąskie spodnie we wzory (granatowo białe) z niegmacego materiału, super wygodne i do tego białą koszule (bawełna) oversize długa, tak do połowy uda, z kieszeniami i rozszerzana ku dołowi. Do tego zamszowe sandałki w kolorze brudnego różu na kwadratowym klocku - niskie. To jest mój elegancki strój na dziś, bo mam spotkanie. Normalnie to noszę luźne bawełniane sukienki, tshirt i dresowa spódnica, dzinsowa prosta sukienka (cienki dzins), jak było deko chłodniej to dzinsy i luźny tshirt czy bluzka. Najlepiej mi w takim luźnym casualu.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

Dużo bym kiedyś dała, żeby móc dobrze wyglądać w takim stylu i desperacko się starałam go zaadaptować, ale długo nie mogłam zrozumieć, czemu to u mnie nie działa, choćbym nie wiem, jak się starała. Dlatego Kibbe był dla mnie odkryciem życia, bo wyjaśnił, czemu tak sie dzieje.

[kasztanka3]

Napisane przez chimay

U mnie zaczęło sie, jak po kilku latach zmieniłam życie na walizkach na stabilne mieszkanie w jednym miejscu. Odreagowałam w ten sposób lata wymuszonego minimalizmu. Stąd wiem, że garderoba kapsułowa z 20 sztukami nie jest dla mnie. Ale kupowanie co tydzień ciuchów też moim zdaniem niezdrowe i dlatego trzymam takie zapędy pod kontrolą.

Wiesz, ze cos w tej logice jest chyba, bo tez latami "zylam na walizkach", przeprowadzalam sie bardzo czesto, wiec nie mialam za duzo rzeczy z praktycznych powodow - gdzie to miescic i kto to bedzie przenosil.
Teraz jasne jest, ze zadnych przeprowadzek nie bedzie, wiec garderoba peka w szwach

[71253839b04673f7804766e160d807ea33c37805_6578f4849ccb9]

Napisane przez chimay

Zależy też co uznać za casualowe. Ja nie noszę już żadnych luźnych sukienek z gumkami w pasie tego typu jak pierwsze zdjęcie, .

[1=07f49d5297ed442eaa63bdc 5e3365630f1fe1bde_620d900 1ec3ce;88833446]Ja z kolei lepiej wyglądałabym w sukienkach od chimay niż w takich kasztankowych, bo te drugie robią że mnie ciocie klocie na deptaku w Ciechocinku podczas drogi na dancing. Aczkolwiek te pierwsze to też nie mój styl. Ja uwielbiam casual, dzinsy i oversizowe koszulki, sweterki. Częściowo wpuszczam je w spodnie żeby nadać takiej nonszalancji. Dziś mam na sobie wąskie spodnie we wzory (granatowo białe) z niegmacego materiału, super wygodne i do tego białą koszule (bawełna) oversize długa, tak do połowy uda, z kieszeniami i rozszerzana ku dołowi. Do tego zamszowe sandałki w kolorze brudnego różu na kwadratowym klocku - niskie. To jest mój elegancki strój na dziś, bo mam spotkanie. Normalnie to noszę luźne bawełniane sukienki, tshirt i dresowa spódnica, dzinsowa prosta sukienka (cienki dzins), jak było deko chłodniej to dzinsy i luźny tshirt czy bluzka. Najlepiej mi w takim luźnym casualu.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]fajnie Ci, zazdroszczę tez sie często tak ubieram - poza krojami oversize, ale dresowa spodnica przed kolano i tshirt taki w miare dopasowany to tak.
Ta casualowa sukienka dzinsowa, ktorą wkleiła chimay mi sie wydaje mi by pasowala tak na dwór - gdzies do parku itp.

Tak czytam ten temat z nadzieją, ze sie zainspiruję, bo ja akurat nie czuję, żebym znalazła "swój styl' ubierania, w którym bym wyglądała jak milin dolców
Ubrań kupować dla siebie nie lubię i jakbym miala kupe kasy to bym wynajęłą chyba jakąś panią, ktora by mi garderobę miała skompletować.
Jak nieraz wejde na strone jakiejś sieciówki to przewijam i przewijam i nic mi sie nie podoba.

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

[1=71253839b04673f7804766e 160d807ea33c37805_6578f48 49ccb9;88833743]fajnie Ci, zazdroszczę tez sie często tak ubieram - poza krojami oversize, ale dresowa spodnica przed kolano i tshirt taki w miare dopasowany to tak.

Ta casualowa sukienka dzinsowa, ktorą wkleiła chimay mi sie wydaje mi by pasowala tak na dwór - gdzies do parku itp.



Tak czytam ten temat z nadzieją, ze sie zainspiruję, bo ja akurat nie czuję, żebym znalazła "swój styl' ubierania, w którym bym wyglądała jak milin dolców

Ubrań kupować dla siebie nie lubię i jakbym miala kupe kasy to bym wynajęłą chyba jakąś panią, ktora by mi garderobę miała skompletować.

Jak nieraz wejde na strone jakiejś sieciówki to przewijam i przewijam i nic mi sie nie podoba.[/QUOTE]Taka sukienkę jak ta dzinsowa z gumką w pasie to ja bym wszędzie mogła założyć, do pracy, na piwo ze znajomymi. Ja po prostu lubię ubrania, które są luźne i nie obciskają - raz, że lepiej się tak czuję, a dwa, że mam tendencję do wzdęć i staram się tak ubierać aby zakrywać brzuch. Sukienka obcisła tuba to mój koszmar - zaraz bym miała wywalony bębzon i czulabym się skrępowana. A jak mam owulację (albo przed okresem) to dopiero mam brzuch - twardy i wzdęty nawet jak nic nie jem.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[this_witch]

[1=07f49d5297ed442eaa63bdc 5e3365630f1fe1bde_620d900 1ec3ce;88833806]Sukienka obcisła tuba to mój koszmar - zaraz bym miała wywalony bębzon i czulabym się skrępowana. A jak mam owulację (albo przed okresem) to dopiero mam brzuch - twardy i wzdęty nawet jak nic nie jem.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

Ja mam tak samo podczas cyklu, a szkoda, bo chciałabym pokazać czasem tylne kształty , ale boję się, że zaraz mi wywali brzuch i będzie efekt ciąży Najlepiej czuję się w rozkloszowanych spódnicach, bo podkreślają talię, a całkiem ukrywają brzuch.
Zrobiłam przegląd szafy i postanowiłam ostatecznie pozbyć się spodni, nie ma kroju w którym bym się czuła dobrze i wygodnie.

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

Napisane przez this_witch

Ja mam tak samo podczas cyklu, a szkoda, bo chciałabym pokazać czasem tylne kształty , ale boję się, że zaraz mi wywali brzuch i będzie efekt ciąży Najlepiej czuję się w rozkloszowanych spódnicach, bo podkreślają talię, a całkiem ukrywają brzuch.

Zrobiłam przegląd szafy i postanowiłam ostatecznie pozbyć się spodni, nie ma kroju w którym bym się czuła dobrze i wygodnie.

Ty nie wiesz jak ja się cieszylam będąc w ciąży, że mogę sobie chodzić w tubach, które mi wisiały od dawien dawna w szafie nieużywane, bo kupiłam, a potem nie chciałam nosić bo wzdęcia. A w ciąży mogłam je bezkarnie i bez krępacji zakładać ciąża minęła i wiszą smętnie w szafie i trzeba się będzie ich pozbyć.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[this_witch]

[1=07f49d5297ed442eaa63bdc 5e3365630f1fe1bde_620d900 1ec3ce;88833819]Ty nie wiesz jak ja się cieszylam będąc w ciąży, że mogę sobie chodzić w tubach, które mi wisiały od dawien dawna w szafie nieużywane, bo kupiłam, a potem nie chciałam nosić bo wzdęcia. A w ciąży mogłam je bezkarnie i bez krępacji zakładać ciąża minęła i wiszą smętnie w szafie i trzeba się będzie ich pozbyć.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

Właśnie tak sobie myślę czasem, że ciąża to chyba jedyny moment kiedy nie trzeba nic chować, ukrywać, wciągać, a wręcz im większy brzuch tym bardziej eksponować

W temacie, właśnie mignął mi nagłówek "Medics performed emergency C-section on dying crash victim who wasn't pregnant". Jezu, mam nowy powód do strachu,

Ja aktualnie nic z ciuchów nie kupuję, poczekam aż mi się ustabilizuje rozmiar, bo niedawno wróciłam na siłownię. Planuję tylko "wyszyć" materiały, które kupiłam, bo własne ciuchy to zawsze jakoś sobie przerobię Porzuciłam też rozkminy z typami Kibbe, nie umiem się na 100 pro określić i chyba nie potrzebuję. Wydaje mi się, że znalazłam swój styl, w którym czuję się dobrze i chyba też dobrze wyglądam.

[chimay]

[1=71253839b04673f7804766e 160d807ea33c37805_6578f48 49ccb9;88833743]
Jak nieraz wejde na strone jakiejś sieciówki to przewijam i przewijam i nic mi sie nie podoba.[/QUOTE]

Mnie się rzadko coś podoba. Nie mam ulubionych marek, gdzie mogłabym kupić większość ich ciuchów, bo nie istnieje jeden konkretny styl, który by mi tak w 100% służył. Ale mam po parę ciuchów z &other stories, Boden, COS, tylko że to są może 2-3 rzeczy z całej ich oferty na dany sezon.
No i druga kwestia: często rzeczy które się podobają same w sobie to niekoniecznie te, w których nam najlepiej. Podejścia "noszę to, co mi się podoba samo w sobie" i "noszę to, co estetycznie współgra z moim ciałem" mogą byc rozbieżne.

[1=07f49d5297ed442eaa63bdc 5e3365630f1fe1bde_620d900 1ec3ce;88833806]Taka sukienkę jak ta dzinsowa z gumką w pasie to ja bym wszędzie mogła założyć, do pracy, na piwo ze znajomymi. Ja po prostu lubię ubrania, które są luźne i nie obciskają

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

A kto nie lubi
Moją koleżankę zdiagnozowałam jako FN na samym początku zabawy w Kibbe, bo będąc w ciąży zaczęła nosić oversajzowe dresowki i wyglądała w nich fantastycznie, tak świeżo i niewymuszenie swobodnie.

Napisane przez this_witch

Porzuciłam też rozkminy z typami Kibbe, nie umiem się na 100 pro określić i chyba nie potrzebuję. Wydaje mi się, że znalazłam swój styl, w którym czuję się dobrze i chyba też dobrze wyglądam.

Ja po prawie 4 latach też nie i wcale tego nie potrzebuję, żeby stosować ten system. Chociaż zastanawiałam się ostatnio nad wykupieniem za 15 dolarów dostępu do testu Truth is beauty , ale to z ciekawości, bo jej system operuje tymi samymi kategoriami co Kibbe, ale zakłada, że większość ludzi jest mieszanka typów podstawowych.

[Ifinick]

Napisane przez _medianoche

Mnie chodzi o sam wzór i materiał. Jak byłam dzieckiem, stare babcie tak chodziły ubrane do kościoła. I mi się to tak babcinie kojarzy.

https://www.google.com/search?source...w=1079&bih=603

[kasztanka3]

Bardzo lubie takie pudelkowe zakiety/marynarki.
Wole kardigany, ale na bardziej oficjalne okazje taka marynarka to strzal w 10.
Czesto kupuje tez pasujacy komplet ze spodnica.

[j_fly]

Napisane przez kasztanka3

Bardzo lubie takie pudelkowe zakiety/marynarki.
Wole kardigany, ale na bardziej oficjalne okazje taka marynarka to strzal w 10.
Czesto kupuje tez pasujacy komplet ze spodnica.

Jak dla mnie, to ta marynarka jest tutaj od czapy

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz