2022-09-15, 15:47 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2022-09
Wiadomości: 12
|
Nadwrażliwość, depresja i nieporadność życiowa
Mam 23 lata, a czuję się jak zagubione i potrzebujące pomocy dziecko. Nie umiem sobie poradzić z trudnościami życia codziennego. Chcę zrobić coś ze swoim życiem, uczynić lepszym. Marzy mi się cieszyć chwilą. Chcę docenić to co już mam, ale przede wszystkim chcę widzieć te rzeczy, bo często ich nie dostrzegam.
Zdiagnozowano u mnie depresję wiele lat temu. Jest to istotne, ponieważ moje problemy mają źródło w psychice. Udało mi się nauczyć żyć z tą chorobą. Można powiedzieć, że depresja to pewna część mnie, z którą ciągle walczę. Wydaje mi się, że winę też ponoszą moi rodzice za taką moją nieporadność życiową. Popełnili oni błąd, do którego sami się przyznają. Moi rodzice chcieli mi zapewnić beztroskie dzieciństwo. Miałam się tylko dobrze uczyć, więcej ode mnie nie wymagano. Mama wszystko robiła za mnie, ja nawet nigdy nie posprzątałam swojego pokoju. Jakby nie patrzeć, to takie w sumie nic. Nauczyłam się tego szybko, jak byłam zmuszona. Podejrzewam, że przez to mam większą trudność radzenia sobie w trudnych sytuacjach, taka wyuczona bezradność. Moje pierwsze związki były dziecinne i toksyczne. Ale czego innego spodziewać się po nastolatce. Jednak te relacje nauczyły mnie dużo i zmieniało się moje spojrzenie na pewne sprawy. Mój taki pierwszy poważny związek pojawił się dopiero jak zaczęłam studia. Szybko ze sobą zamieszkaliśmy. To był cudowny czas w moim życiu, ale no plany życiowe nam się rozjechały w pewnej kwestii, która była nie do przeskoczenia i związek się rozpadł. To ja byłam tą osobą, która zerwała. Jednak ciosem było dla mnie to, że on już kogoś miał kilka dni po naszym rozstaniu. Poznał ją na portalu randkowym następnego dnia, a za chwilę już byli ze sobą. Także szybkie tempo. Obiektywnie on nie zrobił nic złego, ale mnie to bardzo zaskoczyło i mimo wszystko zraniło, że tak szybko znalazł pocieszenie. Swojej decyzji o wyprowadzce nie żałuję, bo usamodzielniłam się i dalej studiuję na swojej wymarzonej uczelni. Po tym rozstaniu wróciłam do domu rodzinnego, bo kompletnie nie opłacało mi się czegoś wynajmować. Wolałam sobie gromadzić oszczędności niż zaprzepaścić na wynajem. Poza tym z moimi rodzicami relacje mam dobre. Obecnie jestem w kolejnym związku. Jest to świeży związek, bo jesteśmy razem trochę ponad pół roku. Planujemy ze sobą zamieszkać jak skończę studia, czyli nastąpi to za kilka miesięcy. Zauważyłam, że ciągle mam strach o ten związek. Boję się, że jemu może nagle przestać na mnie zależeć. Potrafię wymyślać niestworzone scenariusze, coś sobie wmawiać. Kiedyś musiał coś załatwić blisko mojego miejsca zamieszkania. Nie zaproponował mi wtedy nic, a ja liczyłam, że mnie weźmie choćby na jakiś spacer. Miałam już w głowie myśli, że on nie chce mnie widzieć, że ma mnie dość, że ma ciekawsze rzeczy do roboty. Powiedział, że tego dnia spieszyło mu się do domu, bo musiał wypełnić jakieś obowiązki jak go w końcu zapytałam wprost, czemu nie przyjechał do mnie. Kiedyś rzucił takim bardzo niesmacznym żartem. Powiedział, że jeszcze parę lat temu podobały mu się niskie blondynki, a teraz to jest ze mną. Jak można się domyśleć, nie jestem ani niska, ani nie jestem blondynką. Skończyło się na tym, że potem większość dnia chodziłam z fochem, on nie wiedział o co chodzi, bo nie chciałam powiedzieć. Aż na wieczór już po prostu wybuchnęłam płaczem tak, że nie dało się mnie uspokoić, ale finalnie temat wyjaśniliśmy. To była jedna taka sytuacja, żeby coś mówił o innych dziewczynach. Jak tak na chłodno spojrzę na swój związek to mój facet jest wobec mnie bardzo w porządku, dba o mnie, stara się, okazuje wsparcie. Kiedy ma możliwość to spędzamy razem czas. Nie tylko na randkach, czy wspólnym nocowaniu, ale jak nie możemy się widzieć to potrafimy długo wisieć na telefonie, gramy wspólnie w gry, oglądamy seriale za pomocą udostępniania ekranu. A na spotkaniach ten czas spędzamy różnie. Czasem na leniucha cały weekend przesiedzimy na kanapie i jest wspaniale, a czasem mamy pomysł na jakiś wspólny wypad czy różne aktywności. Ostatnio byliśmy na weselu jego znajomych, gdzie również była zaproszona jego była dziewczyna, z którą mieszkał. Też świrowałam, bałam się co mnie czeka na tym weselu, ale cóż.. Mój facet tylko się przywitał, a resztę imprezy oboje traktowali się jak powietrze, a mnie nie zostawiał na dłużej samej. Mimo wielu obaw, na weselu bawiłam się świetnie i zapomniałam, że tam była jego ex. W każdej chwili mogę do niego zadzwonić, zawsze na niego liczyć. No chyba, że jest w pracy to wtedy różnie z odbieraniem telefonu. Nigdy mnie nie olał, dawał mi rozmów tyle, ile potrzebowałam. Jak kiedyś miałam doła to specjalnie do mnie przyjechał mimo tego, że było już dosyć późno. Także to wszystko siedzi w mojej głowie i nie wiem jak temu zaradzić, bo teraz na chłodno widzę, że wszystko jest w porządku, ale jak mam słabszy dzień, taki depresion mood i coś się stanie nie po mojej myśli to zaczynam wymyślać. Jeśli chodzi o relacje koleżeńskie to zależy jak kto na to patrzy. Mam obecnie parę znajomych, z którymi mogę się spotkać od czasu do czasu, ale nie są to jakieś wielkie przyjaźnie. Raczej takie luźniejsze znajomości, gdzie nie za bardzo znamy szczegóły ze swojego życia. Tak też zauważyłam, że im jestem starsza to tym bardziej te znajomości jakoś się rozjeżdżają. Też miałam parę toksycznych relacji, jakieś dramy, po których tych znajomych straciłam. Nie będę się za bardzo rozpisywać o każdej sytuacji, ale z pewnymi osobami odniosłam wrażenie, że są ze mną dopóki zgadzam się z nimi i robię to, co oni chcą. A jak nie, to wybuchała kłótnia i wielka drama, a ja byłam tą złą. Na siłę nie tkwiłam w tych relacjach, albo je zakończyłam, albo wygasiłam, bo uznałam, że na serio szkoda nerwów mi na niektóre osoby i właściwie zadałam sobie pytanie, do czego mi służą niektóre znajomości. Zauważyłam, że mi tak jakby brakuje takiej bliższej koleżanki. Czasem próbuję się komuś przypodobać. Ostatnimi czasy w byłej pracy, aby się bardziej wkupić w towarzystwo to zaczęłam palić papierosy z nimi na przerwach, a nigdy nie paliłam. W innych kwestiach życiowych również zakładam najgorsze scenariusze, a wręcz takie skrajne. Jak wspomniałam, jestem studentką. Studiuję konkretnie finanse i rachunkowość, został mi ostatni rok. Mimo, że kierunek ten jest dla mnie jak najbardziej ciekawy to każda sesja to było dla mnie piekło. Każdy jeden egzamin doprowadzał mnie do szaleństwa. Nie mogłam jeść, spać, miałam odruchy wymiotne dopóki nie miałam pewności, że kol0kwium czy egzamin jakiś tam mam zdany. W mojej głowie już się pojawiała wizja, że dostanę warunek, którego nie zdam, a potem wylecę ze studiów i zawiodę wszystkich, a przede wszystkim samą siebie. No sami zdajecie sobie sprawę z tego, że taka opcja jest bardzo mało prawdopodobna i to już skrajność gdyby takie coś miało miejsce. A tymczasem owszem, poprawki jakieś miałam, ale nigdy nie zdarzył mi się nawet warunek, więc moje obawy były z tyłka. Całkiem niedawno też rzuciłam pracę, bo nie wytrzymywałam w niej psychicznie. Poznałam tam cudownych ludzi, zawarłam całkiem fajne nowe znajomości. Ale nie można mieć wszystkiego, więc obowiązki w tej pracy były dla mnie nie do zniesienia. Wytrzymałam tam 3 miesiące i sama się dziwię, że tak długo. Nie chcę zdradzać, co to była za praca, ale powiem tyle, że mało rozwojowa i nie dająca wielkiego popisu w CV, więc zwalniając się nie straciłam kompletnie nic. Ale chociaż cieszę się, że udało mi się więcej dołożyć do moich oszczędności. Póki co nie mam nawet siły szukać kolejnej pracy. Nie wiem nawet czego szukać, bo przez studia muszę mieć elastyczny grafik i też najlepiej jakbym miała dzień czy dwa wolnego, bo nie wyobrażam sobie robić na cały etat, ogarniać naukę, pisać pracę licencjacką i znajdować jeszcze czas na życie prywatne. Najlepiej wspominam swój staż w budżetówce na wydziale związanym z rachunkowością, biurze rachunkowym czy kancelarii podatkowej. Dlatego też bym chciała tego typu pracy szukać, ale niestety w tym zakresie w moim mieście nie ma takich ofert pracy na tą chwilę. Przez ostatnie miesiące chodziło mi po głowie, żeby wrócić na terapię. Udałam się do jednej Pani, odbyłam z nią jedynie trzy spotkania, ale potem już wiedziałam, że ona mi nie odpowiada. Poszłam do niej trochę w ciemno, bo liczył się dla mnie jak najszybszy termin. Okazało się, że terapię prowadzi w nurcie psychodynamicznym, co mi nie za bardzo odpowiadało, nie cierpię tego nurtu i sama ta kobieta mnie irytowała. Przestałam chodzić, a jakoś miesiąc temu udałam się do innej psychoterapeutki. Już po zrobieniu większego rozeznania. Póki co doszło do jednej wizyty, ale pokładam w niej duże nadzieje. Pracuje ona w nurcie poznawczo-behawioralnym. Myślę, że ta kobieta jest w stanie mi pomóc, bo już na pierwszym spotkaniu ją bardzo polubiłam i wykazała się dużą wiedzą. Czego oczekuję po tym wątku? Cóż… Uważam, że pójście na terapię to jednak za mało. Owszem, jest to duży krok do przodu, ale przede mną samą jest dużo pracy, samodzielnej pracy wymagającej samozaparcia i cierpliwości. Poniekąd opisałam w wielkim skrócie, jak to moje życie wygląda. Jak patrzę na to z dystansu to nie wydaje mi się najgorsze, ale są pewne rzeczy, które muszę poukładać sobie w głowie. Liczę na jakieś rady, które mi pomogą wzmocnić swoją psychikę, opanować niektóre zachowania, myśli, emocje, bo sama siebie krzywdzę. Dziękuję z góry za dobre rady!
__________________
Take my hand Take my whole life, too For I can't help falling in love with you |
2022-09-15, 15:56 | #2 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2021-12
Wiadomości: 1 241
|
Dot.: Nadwrażliwość, depresja i nieporadność życiowa
Masz depresję - bierzesz leki?
Terapia tak, ale też tak, że sama terapia to za mało. trzeba jeszcze pracować nad tym, co z niej wynikło. Nie ma, że boli - będzie bolało. I hej, jestem od ciebie 15 lat starsza, a też miewam lęki, wkręcanie sobie najgorszych scenariuszy i tak dalej. Walczę z tym, pracuję nad tym, ale jestem też tylko człowiekiem. |
2022-12-14, 01:54 | #3 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2022-09
Wiadomości: 12
|
Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Uprzedzam, że wszystkie obelgi biorę na siebie, śmiało. Reprezentuję przypadek logiki kobiecej z memów. Tytułowy 'niesmaczny żart' miał miejsce... UWAGA... dwa miesiące temu (!), a ja dalej tą sytuację analizuję. Przypomniało mi się to konto i oczekuję, że pomożecie mi spojrzeć na tą sytuację z innej strony, wyluzować i o tym 'zapomnieć'. Jestem osobą z bardzo niską samooceną, ze stanami lękowymi, strachem, że ktoś mnie opuści.. Może dlatego to tak przeżywam, nie wiem. Jesteśmy ze sobą prawie rok. Owa sytuacja miała miejsce na wyjeździe. Pojechaliśmy sobie na weekend do innego miasta. Podczas pakowania walizek, bo już się zbliżała godzina oddania pokoju, wywiązała się jakaś rozmowa. Już wam jej nie przytoczę. Sęk w tym, że w ramach tej rozmowy mój facet sypnął bardzo niesmacznym żartem. Powiedział, że jego typ dziewczyny to niskie blondynki z jasnymi oczami i dużymi cyckami. Jak można się domyśleć - ja jestem wysoka (choć niższa od niego), mam brązowe włosy, ciemne oczy, a biust średni, bliżej mu do małego niż dużego Jak rzucił tym 'żartem' przestałam się do niego odzywać. Mówiłam do niego minimum. Pojechaliśmy na śniadanie. On widział, że coś jest nie tak, wypytywał. Przez większość dnia milczałam, aż na wieczór wybuchłam płaczem. Cały czas płakałam, nie mogłam się uspokoić. On, aż się wystraszył. Potem powiedziałam, że chodzi o to co powiedział. Przepraszał, tłumaczył, że to był żart. Wzięło mu się stąd, że stereotypowo 'taka blondyna' uważana jest za najbardziej atrakcyjną, że to był żart i liczył, że to pociągne i odpowiem coś typu "a mi się podobają tacy i tacy' i się podroczymy, ale jak zobaczył moją minę na to co powiedział to się zamknął i tego żartu nie ciągnął. Zapewniał, że mu się cała podobam i przecież gdyby było inaczej to by się ze mną nie wiązał tylko szukał sobie tej blondynki. Wyjaśniliśmy to sobie już wtedy, ale mi to w tej głowie już zostało do dzisiaj i mnie to męczy czy to na pewno był żart, a czy on nie myśli tak na serio, że może nie jestem w jego typie. Nie licząc tego żartu to nigdy nie mówił mi jakiś nieprzychylnych komentarzy, nie dał mi odczuć, że mu się nie podobam i już więcej do tej pory tego typu żart nie padł. Ale no mnie to po prostu męczy.
__________________
Take my hand Take my whole life, too For I can't help falling in love with you |
2022-12-14, 08:18 | #4 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2022-10
Wiadomości: 3 095
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Przesadzasz, w sensie twoja reakcja jest mocno przesadzona, bo to co akceptujesz u partnera to już twoja prywatna sprawa. Powinnaś poważnie zacząć pracować nad swoimi problemami z samooceną i wyrażaniem co ci nie pasuje, bo albo zamęczysz faceta i siebie albo cię zostawi i twoje strachy o porzuceniu będą niczym samospełniająca się przepowiednia. Zamiast analizować głupi żart to poszukaj jakiegoś dobrego psychoterapeuty.
Jeśli żarty partnera czy ogólnie obycie cię zniesmaczają albo jego obecność w twoim życiu tylko pogarsza twoje samopoczucie to pamiętaj, że zawsze to ty możesz się z nim rozstać. Nie potrzebujesz do tego badań opinii publicznej czy specjalnego powodu. Liczą się twoje odczucia względem jego osoby. Czasem lepiej się rozstać niż nie spać po nocach, dręczyć kogoś szlochami czy fochami. Nie ma konieczności bycia w związku. Czasem lepiej nawet pobyć samemu, popracować nad swoim podejściem zanim się w jakąś relację wejdzie, zanim znajdzie się właściwą osobę (o podobnej wrażliwości i poczuciu humoru do nas) i będzie można się nią faktycznie cieszyć. Edytowane przez PumpkinEyes Czas edycji: 2022-12-14 o 08:47 |
2022-12-14, 08:22 | #5 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2022-01
Wiadomości: 6
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
w mojej ocenia słusznie się źle poczułaś. Takie żarty zabijają chemie między partnerami. Odbierają Ci komfort i poczucie atrakcyjności.. mam taki znajomych którzy byli małżeństwem i mężuś sobie pozwalał na takie "januszowe" teksty.. potem jego żoncia znalazła sobie "przyjaciela", teraz są po rozwodzie. Słowa jakich się uzywa mają ogromną moc. Powinniscie o tym porozmawiac ponownie i ustalić coś... aby tak wiecej nie było bo ty sie z tym źle czujesz. Pozdrawiam Cie. Żaneta.
|
2022-12-14, 08:24 | #6 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 20 853
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Autorko, a masz co do faceta wątpliwości również na innych polach? Jak wygląda ten związek tak na co dzień?
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami. |
2022-12-14, 08:44 | #7 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2022-12
Wiadomości: 74
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Cytat:
Typ urody ma się nijak do tego z kim się wiążemy. |
|
2022-12-14, 08:59 | #8 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2022-01
Wiadomości: 6
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
pierwsze słysze żeby miało się nijak... a dlaczego niby nijak nie rozumiem
|
2022-12-14, 09:07 | #9 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 20 853
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
[1=816f5aca4bcedd6b7b6b173 5683f717796a52e20_63eacf7 a883f4;89438679]No serio? To wsadźmy wszyscy kije w...
Typ urody ma się nijak do tego z kim się wiążemy.[/QUOTE] Yyy, no jednak ma to ze sobą coś wspólnego. W życiu nie związałabym się z ludźmi o pewnych typach urody, bo nie i tyle. Nawet gdyby byli bardzo sympatyczni, zabawni i oczytani. Tak abstrahując od przypadku Autorki, bo ona może się rzeczywiście podobać temu facetowi taka, jak jest nawet, jeżeli i niska, hojnie obdarzona blondynka podobała mu się tak samo mocno.
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami. |
2022-12-14, 09:11 | #10 | |
lokalna gwiazda
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 805
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Cytat:
Zdarza się, że człowiek powie coś głupiego, niekoniecznie w złej wierze i chętnie by o tym zapomniał. To, że przetwarzasz w głowie od dwóch miesięcy jedno nieopatrznie wypowiedziane zdanie, jest niepokojące. |
|
2022-12-14, 09:50 | #11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 370
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Żart faktycznie żenujący, ale nie znam kontekstu rozmowy, więc tez ciężko jednoznacznie ocenić.
Poza takim zażenowaniem to jednak uważam, że na nic innego miejsca tu być nie powinno. Płakanie godzinami, trudność z uspokojeniem się, noszenie tego przez ostatnie 2 miesiące w sobie - to rzeczy o wiele bardziej niepokojące niż jakiś głupawy nieprzemyślany żart. Sent from my iPhone using Tapatalk |
2022-12-14, 10:09 | #12 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 3 487
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Biorąc pod uwagę Twoje zaburzenia to facet się nie popisał. Zakładam że to było tylko takie gadanie i jeżeli trafiłoby na osobę pewną siebie to odpowiedziałaby jakąś ciętą ripostą lub żartem choć nie każdy lubi tego typu poczucie humoru.
Postaraj się następnym razem od razu wyjaśnić takie kwestie. Cały dzień nakręcałaś się w głowie negatywnymi przemyśleniami stąd taka histeryczna reakcja. Zakładam że jeżeli facet z Tobą jest to po pierwsze podobasz mu się a po drugie zapewne reprezentujesz sobą nie tylko wygląd i to właśnie podoba mu się najbardziej. Zresztą płakać bo jesteś wysoką, brunetką z piwnymi oczami? Niektóre dziewczyny naprawdę chciałyby mieć takie atuty. Popracuj nad swoją samooceną bo facet nie wyleczy Twoich lęków nawet jeżeli będzie dzień i noc mówił Ci że jesteś najpiękniejsza. To tylko plaster na krwawiącą ranę którą docelowo trzeba zszyć. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz Edytowane przez f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a Czas edycji: 2022-12-14 o 10:10 |
2022-12-14, 10:10 | #13 | ||||
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2022-09
Wiadomości: 12
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Cytat:
Jak tak pomyślę to jeszcze jeden żart mi się kiedyś nie spodobał. Robiliśmy zapasy na łóżku, jakieś łaskotanie, przekomarzanie się i miało to też na celu doprowadzić do czegoś więcej. Droczyłam się z nim, że dzisiaj 'hoho głowa mnie boli przez te jego łaskotki i nic z tego', na co on 'to sobie sam wezmę'. Też poczułam się dziwnie z tym żartem, ale nie wzięłam tego serio, bo on nigdy nie zrobił w łóżku czegoś wbrew mnie i nie sądzę, że jest do tego zdolny. Ale o to już focha nie walnęłam. A co do niego to problem jest we mnie. Bo obojętnie jaki facet by był, ja zawsze jestem podatna na zranienie, aż nadto wrażliwa. Cytat:
Cytat:
Cytat:
__________________
Take my hand Take my whole life, too For I can't help falling in love with you |
||||
2022-12-14, 10:16 | #14 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Hiszpania
Wiadomości: 5 067
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
2022-12-14, 10:44 | #15 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2019-08
Wiadomości: 12 340
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Cytat:
|
|
2022-12-14, 10:52 | #16 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2022-02
Wiadomości: 135
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Autorko potrzebujesz terapii. Biedny facet musi kolo Ciebie chodzic na paluszkach zebys o byle co ataku paniki nie miala. Jakby mi facet caly dzien sie fochowal i nie odzywal o taka flupote to powaznie bym sie zastanowila nad tym zwiazkiem. Potrzebujesz sie leczyc.
|
2022-12-14, 10:56 | #17 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 1 498
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Idź do psychoterapeuty i rozwiąż swoje problemy z samooceną i ze stanami lękowymi, bo inaczej to nieważne z jakim facetem nie będziesz w związku, to każdy zawsze palnie coś głupiego i będziesz pół roku analizować o co chodziło
|
2022-12-14, 11:36 | #18 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Ciężko powiedzieć, już się raczej nie dowiesz, czy to był naprawdę żart, czy na serio, bo zapewne będzie teraz brnął w zaparte i zapewniał, że jesteś dla niego idealna. Dla mnie to ważne, żeby być w typie partnera. Mam uraz po byłym, który co jakiś czas podkreślał, jak bardzo podobają mu się kobiety o cechach X, których ja oczywiście nie miałam, więc pewnie zareagowałabym tak jak ty. Pozostaje ci chyba tylko czekać, czy znowu mu się coś takiego nie wymsknie.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2022-12-14, 11:59 | #19 |
uparta chmura
Zarejestrowany: 2012-03
Lokalizacja: Miasto Portowe
Wiadomości: 8 645
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Jeśli we wszystkim aspektach życia z nim, poza owym wybrykiem, czujesz się doceniona i piękna, to wszystko jest ok.
Natomiast jeśli chodzi o ten typ urody, to dla mnie jedna wielka bzdura. Ja zawsze opisuje mężczyznę z piwnymi oczami, a w 3 związkach, jakich byłam, każdy z nich miał niebieskie oczy i w sumie wszyscy byli typami urody dr House, a mega mi się podobali. ---------- Dopisano o 12:59 ---------- Poprzedni post napisano o 12:59 ---------- A zart o cycatej blondynie, cóż może i głupi, ale klasyk. |
2022-12-14, 12:00 | #20 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2022-12
Wiadomości: 381
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Niesmaczny żart faktycznie, ale te analizowanie przez tyle czasu nie jest normalne, mi mój ex kiedyś pokazał zdjęcie jakiejś dziewczyny jakaś znajoma znajomego i powiedział "Który by nie chciał takiej w łóżku?" no to było przykre nie ukrywam, bo była totalna przeciwieństwem mnie Ogólnie miał takie odzywki i dlatego jest moim ex, jeśli Twojemu rzadko coś takiego się zdarza to bym wyluzowała, czasem można pożartować, ale wszystko ma swoje granice wiadomo. Pracuj nad poczuciem własnej wartości.
|
2022-12-14, 12:13 | #21 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2022-10
Wiadomości: 3 095
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
|
2022-12-14, 12:36 | #22 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2022-12
Wiadomości: 74
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Cytat:
|
|
2022-12-14, 13:00 | #23 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2022-09
Wiadomości: 12
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Nie no, ja od dwóch miesięcy nie płaczę z tego powodu. Jakoś wczoraj w nocy miałam doła, przypomniało mi się to i sobie pomyślałam, że a co mi tam, zobaczę co ludzie o tym sądzą. Nie ma co już poruszać tego tematu z facetem, bo mi wszystko wyjaśnił, było już ok, sama muszę sobie z tym poradzić, że nagle z wielkiej D mi to przyszło do głowy i zrobiło mi się przykro.
Tak na codzień to czuję się dla niego atrakcyjna. Czasem narzekam na rozmiar swojego biustu to on zaprzecza. Mówi, że do mojej sylwetk jest proporcjonalny i z chęcią się zajmuje tym miejscem, dotyka mnie, liże, no wiadomo jak to wygląda. Nie będę się kłócić ani zaprzeczać - tak, mam pewne nieprzepracowane problemy i nie nadaję się do tworzenia związku idealnie kryształowego jak z podręcznika. I chyba przez moją deprechę, która mi wraca co jakiś czas nigdy nie będę. Jednak to nie znaczy, że macham ręką na swoje niedoskonałości. Staram się nad sobą pracować, kontrolować swoje emocje. Raz się uda, raz nie. Wiadomo, jestem tylko człowiekiem. Z partnerem rozmawiam, on wie skąd to się u mnie wzięło, jaki mam tok myślenia i już doszedł do meritum, że się domyśla kiedy coś jest nie tak (każde marzenie kobiety) po moim tonie głosu, sposobie wypowiedzi i też mniej więcej ogarnia co na mnie działa jak płachta na byka i jakie zachowanie może mnie zranić. Także to we mnie jest problem, bo partnerowi nie mam za dużo do zarzucenia. Jedynie jakieś tam głupotki, ale kto nie ma wad? A jeśli chodzi stricte o mnie i nasz związek to widać, że mu zależy, każdą pierdołę ze mną na spokojnie wyjaśnia. Nie robię też fochów codziennie, o byle co. Najczęściej to mu mówię wprost 'zdzisiej, zraniło mnie to i to, chyba Ci nie zależy'. I wtedy rozmawiamy. Jego chyba to też tak nie męczy, bo kiedyś z nim gadałam o tym i stwierdził, że 'ten typ tak ma' i żartuje sobie często, że jak kolejny raz mi przyjdzie jakiś absurd do głowy to weźmie taką największą encyklopedię i mi da nią w łeb. I jak twierdzi nie przeszkadza mu to, że on musi czasem mi coś wyjaśnić i zapewnić co do uczuć, że to dla niego nic jak z jego ex dochodziło do awantur o byle co i leciały przekleństwa, co było dużo, dużo gorsze, a ze mną mimo, że czasem jestem smutasem i trzeba mi dać trochę więcej 'atencji' nie jest dla niego takie obciążające
__________________
Take my hand Take my whole life, too For I can't help falling in love with you |
2022-12-14, 13:03 | #24 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Nowhere
Wiadomości: 2 486
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Ja chyba w jakimś innym świecie żyję, bo nie wyobrażam sobie sytuacji,w której mówię do partnera, że "lubię niskich umięśnionych brunetów hehehe" (on wysoki, szczupły blondyn) i uważam to za żart. Gdzie jest ten śmieszny element, bo nie łapię? Co tam niby autorka miała ciągnąć i jak niby cała ta sytuacja była żartobliwa? Miała walnąć "wyskakuj z kasy na operację cycków" czy jak??? Tekst mega buracki, całą sytuacja koło żartu w mojej opinii nie stała, to jest ta sama kategoria co facet obśliniajacy się na widok każdej napotkanej kobiety, gdy jego partnerka stoi obok - a później Wizaż wmawia, że masz kij w tylnej części ciała, bo to "głupota, każdy tak ma, ja jestem taka wyluzowana, że ze swoim to cycki kelnerki komentuję, ty też powinnaś".
Sorry - autorka na pewno powinna przerobić problemy z samooceną na jakiejś terapii, ale nie zmienia to faktu, że ten tekst koło żartu nie stał i miała prawo poczuć się źle. No na boga, można się droczyć z partnerem, ale walniecie komuś w twarz tekstem, że nijak ma się do naszego typu, oczekiwanie heheszków z tego powodu i brak natychmiastowego wyjaśnienia sytuacji (przyznał, że widział wyraz twarzy autorki, więc wiedział, że ją zranił) jest burackie. Raz taka sytuację pewnie można puścić płazem, ale mi osobiście nie chciałoby się być w takim związku gdyby zdarzało się to częściej.
__________________
"La curiosidad mató al gato." - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - [ Nie kupuję nowych zanim nie zużyję starych ] [ Biegam ] 10 - 15 - 20 - hM - 30 - M |
2022-12-14, 13:10 | #25 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2022-09
Wiadomości: 12
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Cytat:
__________________
Take my hand Take my whole life, too For I can't help falling in love with you |
|
2022-12-14, 13:15 | #26 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2022-09
Wiadomości: 39
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Cytat:
Trudno powiedzieć, czy on jest taki "zabawny" czy po prostu złośliwy z lekka - tylko Ty to wiesz, ale jak dla mnie koleś coś suche ma te swoje dowcipy. Nad samooceną mimo to warto popracować, by się nie przejmować niepotrzebnie, ale ukrócić te "żarty" bardziej asertywnie. |
|
2022-12-14, 13:15 | #27 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 1 498
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Cytat:
|
|
2022-12-14, 13:25 | #28 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2022-09
Wiadomości: 12
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Jeszcze tak dodam, że miałam okazję poznać jego pierwszą dziewczynę (tą blondi). Znaczy 'poznać'. To była sytuacja, że ona została zaproszona na wesele u znajomych mojego faceta. A mój facet też został zaproszony ze mną. Para młoda miała tyle taktu, że nas posadziła od siebie trochę dalej (sami nam powiedzieli, że to był zabieg specjalny). I co? Powiedzieli sobie tylko 'hej'. Całe wesele facet bawił się ze mną, na nią nie zwracał uwagi. Więc może nie mam czym się martwić.
---------- Dopisano o 14:25 ---------- Poprzedni post napisano o 14:16 ---------- Cytat:
__________________
Take my hand Take my whole life, too For I can't help falling in love with you |
|
2022-12-14, 13:30 | #29 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 1 808
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
Cytat:
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
|
2022-12-14, 13:39 | #30 | ||
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2022-07
Wiadomości: 2 220
|
Dot.: Niesmaczny żart mojego faceta - czy to ja przesadzam?
No nie wiem, ja lubię także mocno przekorne poczucie humoru, wręcz 90% tego co słyszę w pierwszej kolejności chyba nie potrafiłabym potraktować serio. Taki tekst w ogóle by mnie nie ruszył i przez myśl by mi przeszło brać to do siebie. Różni ludzie są atrakcyjni, trzymanie się ''typu'' to już w ogóle dla mnie abstrakt i dziecinada. To jak mi się podoba super brunet to już na blondyna albo rudzielca miejsca nie ma, aha. Gdybym miała się zastanawiać że jestem szatynką a facet twierdzi że woli blondynki musiałabym uznać że to już jego problem. Mnie ma z nim być dobrze, a jeśli jemu miałoby rzekomo nie być, to cóż, nie będę przecież uszczęśliwiać nikogo za niego samego. Biustowa fiksacja to też nie moja bajka, ja lubię małe nawet bardziej niż tzw. ''bimbały'' które mi się kojarzą z mocno dojrzałymi paniami. Nie wiem czy takie rzeczy wypracowuje się na terapiach, raczej to jest wpisane w charakter, generalnie wszelkie kompleksy to strata czasu i nic poza tym. Ale jakby mi usiłował jeździć po samoocenie (przykład w posta Celestine) to bym wyjaśniła typa szybko, nie toleruję nadmiernej toksykozy.
Cytat:
Cytat:
Edytowane przez rejczeI Czas edycji: 2022-12-14 o 13:33 |
||
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
Narzędzia | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:35.