Związek z... no cóż, "panem spod sklepu". Czy to ma przyszłość?

[ef9f8e413e9eb165fadd201f4168adc65c42d03a]

[1=f60400d832b72deb5c42f71 6e834e5f0a0698277_6206f89 5c87a0;75564626]Ja za to wyznaje zasadę, ze imprezy dzieci sa bez alkoholu. Na ich urodzinach maja sie bawić dzieci a nie dorośli. Za to na urodzinach dorosłych maja sie bawić dorosli.

A na ślubie tez zero alkoholu?
Pytam poważnie.[/QUOTE]

Ach te polskie wesela, na ktore ludzie sie zapozyczaja i obliczaja, czy "na glowe" starczy jedna wodka czy dwie. Miodzio.

[olenkasz]

[1=f60400d832b72deb5c42f71 6e834e5f0a0698277_6206f89 5c87a0;75564626]Ja za to wyznaje zasadę, ze imprezy dzieci sa bez alkoholu. Na ich urodzinach maja sie bawić dzieci a nie dorośli. Za to na urodzinach dorosłych maja sie bawić dorosli.

A na ślubie tez zero alkoholu?
Pytam poważnie.[/QUOTE]

Szczerze mówiąc, nie wiem. Nie planuję ślubu. Gdybym miała, to zapewne zadbałabym, żeby każdy gość mógł wypić za nasze zdrowie lampkę czy dwie wina. Definitywnie ślub bez wódki.

Od razu powiem, bo już zostało mi zasugerowane, że nie. Nie pochodzę z rodziny alkoholików, rodzice pili bardzo okazjonalnie i niewiele. Moja niechęć do alkoholu jest moim własnym przemyśleniem, a nie traumą z dzieciństwa.

[xXBlankaXx]

Dobra przyznaje,źle zrozumiałam post skierowany do mnie.

Ale faktycznie poczułam się tak, jakbym miala jakiś nieodpowiedzialnych patologicznych rodziców, bo zabierali mnie ze sobą kolokwialnie mówiąc "na piwo" ze znajomymi gdzie ja w tym czasie bawiłam się z ich dziećmi. Albo,że na urodzinach również byłam obecną gdzie było piwo,wódka czy inne % a oni go pili. Nigdy moi rodzice nie pili oboje, na palcach jednej ręki mogę policzyć kiedy widziałam mojego tatę pijanego, a nie po jednym piwie. I uważam,że nie ma w tym nic złego. Jeśli takie sytuacje mają miejsce raz-dwa razy w miesiącu czy na urodzinach. Tak samo jak nie widzę nic złego,że spożywa się alkohol przy dzieciach.


I nie, nie miałam na myśli tego że ona miala patologicznych rodziców, tylko jakieś sytuację z dzieciństwa wpłynęły na postrzeganie tego tematu w tak konserwatywny sposób.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 21:04 ---------- Poprzedni post napisano o 21:01 ----------

Napisane przez Hiiro

Ach te polskie wesela, na ktore ludzie sie zapozyczaja i obliczaja, czy "na glowe" starczy jedna wodka czy dwie. Miodzio.

Boże.. a co jest złego w tym,że jest wódka na weselu ? Byłam na wielu weselach i nikt nigdy się nie upił tak,że przynosił wstyd czy prowokował do bujek itp.
Jak człowiek nie ma problemu z % to wie kiedy ma przestać pić i się kontroluje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Gupia]

Moim zdaniem problemem nie jest sam alkohol a sposob jego picia. Tatus musi targac na spacer reklamowke z piwkami z biedry bo przeciez nie napije sie piwa w pubie czy innym miejscu do tego przeznaczonym, ogrodki piwne - mam wrazenie- stawiane w parkach niedaleko placu zabaw. Ludzie z puszkami na plazy, w gorach na szlaku wszedzie.
Plus oczywiscie przekonanie, ze takie "piwkowanie" to zadne picie alkoholu. Stad spoleczne przyzwolenie na picie przy dziecku ("bo to tylko piwo"), na prowadzenie po pijanemu ("to tylko kilka piw"), wchodzenie do wody ("bo ja swietnie plywam. Stefan potrzymaj mi piwo pokaze ci jak sie na glowke skacze) i wszystkie inne glupie i niebezpieczne zachowania.
Tzw mocna glowa jest powodem do dumy a wesele bez wodki to nie wesele.



Wysłane z mojego SM-G900F przy użyciu Tapatalka

[Krutynianka]

Napisane przez Doris1981

#miloscwszystkopokona
#menelzgitarabylbydlamnie para
#winowbramielepszenizobia dwrestauracji
#mojeuczuciesilniejszeniz esperal

[Linka25]

Napisane przez Shawtty

Tutaj pomoże tylko całkowite odcięcie od alkoholu. W innym przypadku on może i kilka dni tego piwka nie wypić, ale ma świadomość, że ostatecznie i tak mu je kupisz i czeka na to
Skoro tak pieska kontrolujesz, powiedz mu, że teraz będziesz mu do końca życia dawkować alkohol na poziomie ZERO i zobacz, jak piesek szybko ucieknie pod sklep.



Widocznie wcześniej nie miał żadnej sponsorki, która kupuje mu piwo. Powodzenia w wysyłaniu go na terapie - przecież to Twoja decyzja, nie jego. Skoro jesteś taka mądra, powinnaś wiedzieć, że własna chęć jest podstawą do terapii zakończonej sukcesem. No i... tak się zmienia, pije tak mało, och, ach, ale już jest założone, że zapewne i tak wróci do chlania? Super, czemu miałby nie wrócić, skoro praktycznie na to już się zgodziłaś - bo w razie W wyślesz go na terapie

Dokladnie tak.

Zastanawiam sie czy to jednak nie troll bo autorka niby inteligentna ale jednak bez swiadomosci, ktorą teraz ma prawie kazdy: że nawet mala ilosc alkoholu spozywana czesto, codziennie, to zapewne alkoholizm, że terapii musi chciec on, nie ona, ze alkohol przynosi dramatyczne konsekwencje, rujnuje zdrowie fizyczne i relacje itd. Przeraza i poraza mnie chec autorki do dominowania. Nieco to niezdrowe :/
Tak czy siak watek udany, bo historia nie jest zupelnie nieprawdopodobna.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[201803290936]

Napisane przez Hiiro

Tak bardzo sie zgadzam.

W spoleczenstwie jedt przyzwolenie na picie i co wiecej kreuje sie wino jako nieodlaczny element zycia osoby z klasa.
Swego czasu strasznie sie denerwowalam - bylam jeszcze palaczka i mimo ze musialam znosic zdjecia z martwym plodem na paczce papierosow itd, ludzie i tak ciagle probowali mnie uswiadamiac. W telewizji papierosy pali w 95% patologia.

A alkohol? Wlaczcie telewizje, kazdy modny serial robi co najmniej jedna scene z winem badz whisky w odcinku. Taka tam norma. Na alkoholu nie ma zdjec obrazujacych to, co dzieje sie dzieckiem, jesli matka pila w ciazy. Dlaczego?

Jesli rodzice ida na festyn ze szkoly z dziecmi i szkola musi sprzedawac wino i piwo zeby rodzicom chcialo sie tam siedziec, to jest to przykre.

Zgadzam się z powyższym. To, że coś się stało modne lub jest niestety dość powszechne, nie oznacza też, że jest dobre. Ja tu nie mówię o wieczornej imprezie, gdzie dorośli też sobie chcą pogadać, napić się tego wina / piwa (mając dzieci pod opieką oczywiście w rozsądnej ilości i powinno być jednak tak, że ktoś jest też niepijący tak na wszelki wypadek), ale jeżeli praktycznie każde wyjście z dzieckiem gdzieś musi oznaczać, że tatuś i mamusia muszą się napić (bo od soku, czy coli chyba by skiśli), to jest to dla mnie po prostu dziwne. Nie wiem, czy patologia, ale jednak dziwne. Niestety czasami i to "tylko jedno piwko" może się stać przyczyną tragedii, jeżeli ma się dziecko pod opieką. Bo akurat się zdarzy zły dzień, w głowie za bardzo zaszumi itd. (szczególnie nad wodą). Wiem, że nikt, kto sobie lubi "zapiwkować" w towarzystwie, przy okazji byle wyjścia, nie lubi myśleć o sobie, że ktoś inny go może postrzegać jak Sebixa z pod Biedronki. Ale jednak może.

[f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0]

Napisane przez Gupia

Moim zdaniem problemem nie jest sam alkohol a sposob jego picia. Tatus musi targac na spacer reklamowke z piwkami z biedry bo przeciez nie napije sie piwa w pubie czy innym miejscu do tego przeznaczonym, ogrodki piwne - mam wrazenie- stawiane w parkach niedaleko placu zabaw. Ludzie z puszkami na plazy, w gorach na szlaku wszedzie.
Plus oczywiscie przekonanie, ze takie "piwkowanie" to zadne picie alkoholu. Stad spoleczne przyzwolenie na picie przy dziecku ("bo to tylko piwo"), na prowadzenie po pijanemu ("to tylko kilka piw"), wchodzenie do wody ("bo ja swietnie plywam. Stefan potrzymaj mi piwo pokaze ci jak sie na glowke skacze) i wszystkie inne glupie i niebezpieczne zachowania.
Tzw mocna glowa jest powodem do dumy a wesele bez wodki to nie wesele.



Wysłane z mojego SM-G900F przy użyciu Tapatalka

I tu sie zgodzę. Bo mieszkając nad samym morzem widze wiele osób które piknikuje sobie wieczorem z dziećmi. Czekając na zachód słońca i pijąc wino z kieliszków. Taki romantyzm. A nie to co właśnie picie piwska z puszki czy butelki.

Ale nie przesadzałabym z ta jazda po pijaku. Bo tak jak akceptuje picie tak nigdy w życiu bym nie pozwoliła komuś prowadzić pod wpływem i sama tego nie zrobiła.
Tak samo z pływaniem.

Chociaż w 2 przypadku uwazam to za selekcje naturalna głupich ludzi. Tak w 1 jestem na nie i nie ze względu na prowadzącego który moze sie zabić ale innych których on moze potrącić. Czy tez zabić w wypadku z jego winy.

[ewel86]

Ten watek juz ma tyle stron,ze sie czytac nie chce...moze niech sie zul pojdzie zaszyc. Wszyja mu pod skore tablete i bedziesz miala spokoj.

[201803290936]

Napisane przez ewel86

Ten watek juz ma tyle stron,ze sie czytac nie chce...moze niech sie zul pojdzie zaszyc. Wszyja mu pod skore tablete i bedziesz miala spokoj.

"Tabletę" się bez problemu da zapić.
Do poczytania: http://teczacpt.pl/blog/fakty-mity-na-temat-esperalu/

[Leszy]

Napisane przez olenkasz

Szczerze mówiąc, nie wiem. Nie planuję ślubu. Gdybym miała, to zapewne zadbałabym, żeby każdy gość mógł wypić za nasze zdrowie lampkę czy dwie wina. Definitywnie ślub bez wódki.

Od razu powiem, bo już zostało mi zasugerowane, że nie. Nie pochodzę z rodziny alkoholików, rodzice pili bardzo okazjonalnie i niewiele. Moja niechęć do alkoholu jest moim własnym przemyśleniem, a nie traumą z dzieciństwa.

Ale tak ogólnie zdajesz sobie sprawę, że przyzwolenie na alkohol to problem Europy/światowy, a nie problem tylko Polski? WB, Niemcy, Włochy, Czechy, Francja mają jeszcze większe przyzwolenie na alkohol niż Polska. Kwestia kultury picia. Bo razem z Twoją wcześniejszą wypowiedzią o "polskiej cebuli", to mam wrażenie, że usilnie potrzebujesz pooczerniać nasz kraj. Pomijając zapewne inne ciekawostki, jak to, że zamożniejsi Ukraińskie buraki również wykorzystują biedniejszych (bodajże Tadżyków czy Kirdżyków). Niemieckie buraki Polaków. I tak dalej, i tym podobne

[olenkasz]

Napisane przez Leszy

Ale tak ogólnie zdajesz sobie sprawę, że przyzwolenie na alkohol to problem Europy/światowy, a nie problem tylko Polski? WB, Niemcy, Włochy, Czechy, Francja mają jeszcze większe przyzwolenie na alkohol niż Polska. Kwestia kultury picia. Bo razem z Twoją wcześniejszą wypowiedzią o "polskiej cebuli", to mam wrażenie, że usilnie potrzebujesz pooczerniać nasz kraj. Pomijając zapewne inne ciekawostki, jak to, że zamożniejsi Ukraińskie buraki również wykorzystują biedniejszych (bodajże Tadżyków czy Kirdżyków). Niemieckie buraki Polaków. I tak dalej, i tym podobne

Tak ogólnie to wydaje mi się, że każdy ma swoje zdanie i każdy wyrabia je sobie własnym sumptem. Ja swoje wykuwam poprzez podróżowanie i analizowanie tego, co widzę. Nie wydaje mi się, że "pooczernianiem" jest dzielenie się swoimi spostrzeżeniami. Nie należę do osób, które nie powiedzą złego słowa na kraj, w którym przyszło się im urodzić, więc jeśli widzę coś negatywnego, to o tym mówię.
Każdy kraj ma swoje własne buraki i cebule. Ja wskutek mieszkania w Polsce mówię najwięcej o polskich cebulach. Mam wiele do powiedzenia o hiszpańskich, niemieckich i austriackich cebulach, ale skoro największe pijaństwo i najniższą kulturę picia dostrzegłam w Polsce, to tak też sprawę opisałam.

No i tyle właściwie.

[Puolatar]

Napisane przez olenkasz

Tak ogólnie to wydaje mi się, że każdy ma swoje zdanie i każdy wyrabia je sobie własnym sumptem. Ja swoje wykuwam poprzez podróżowanie i analizowanie tego, co widzę. Nie wydaje mi się, że "pooczernianiem" jest dzielenie się swoimi spostrzeżeniami. Nie należę do osób, które nie powiedzą złego słowa na kraj, w którym przyszło się im urodzić, więc jeśli widzę coś negatywnego, to o tym mówię.
Każdy kraj ma swoje własne buraki i cebule. Ja wskutek mieszkania w Polsce mówię najwięcej o polskich cebulach. Mam wiele do powiedzenia o hiszpańskich, niemieckich i austriackich cebulach, ale skoro największe pijaństwo i najniższą kulturę picia dostrzegłam w Polsce, to tak też sprawę opisałam.

No i tyle właściwie.

Tak tylko wtrącę, że najwyraźniej w niewielu miejscach byłaś. I niewele widziałaś.

Wysłane z mojego SM-T805 przy użyciu Tapatalka

[ef9f8e413e9eb165fadd201f4168adc65c42d03a]

Ja niestety musze przyznac, ze w Polsce lub wsrod Polakow tez zauwazam nizsza kulture picia niz w krajach Europy Zachodniej (a mieszkalam juz w kilku krajach).
Mowie o sredniej, nie o pojedynczych przypadkach. Ciezko klocic sie z subjektywnymi odczuciami, kazdy ma swoje.
Oczywiscie nie znaczy to, ze nie ma na swiecie jeszcze gorszych wynikow.

[Gupia]

Napisane przez Puolatar

Tak tylko wtrącę, że najwyraźniej w niewielu miejscach byłaś. I niewele widziałaś.

Wysłane z mojego SM-T805 przy użyciu Tapatalka

Skandynawowie chyba najwieksza kultura picia wykazuja sie zagranico ;-) a u siebie sa grzeczniejsi

Wysłane z mojego SM-G900F przy użyciu Tapatalka

[ef9f8e413e9eb165fadd201f4168adc65c42d03a]

Napisane przez Gupia

Skandynawowie chyba najwieksza kultura picia wykazuja sie zagranico ;-) a u siebie sa grzeczniejsi

Wysłane z mojego SM-G900F przy użyciu Tapatalka

Ale to chyba wynika z cen alkoholu?

[jaksy]

Mieszkałam w Krakowie, widziałam jakie burdy potrafili robić pijani w sztok Anglicy.
Ale zgadzam się, że o ile w całej Europie jest przyzwolenie na picie, tak im bardziej na wschód większe. Myślę, że Polska jest gdzieś pośrodku. Spotykam tez coraz więcej młody osób, które nie piją w ogóle. Jeszcze bym się cieszyła, gdyby zaostrzyli bardziej kary dla pijanych kierowców.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Hanako]

Napisane przez olenkasz

To jest dla mnie szczyt oblechy.
Plaża, słońce, dmuchane piłki i oczywiście nieodłączne piwsko w łapie. Bo przecież nie da się wyjść z domu na świeże powietrze bez piwska.
Ogródek piwny to nie jest miejsce dla dzieci. W każdym innym ogródku piwo jest zbędne.

Serio nie można zostawić sobie tego wymarzonego piwa na wieczór? Czy do kolacji? Trzeba łazić z tą puchą po plaży, parku, ZOO i w ogóle najlepiej jeszcze dożłopać w autobusie i na ulicy, bo co to złego, jedno piwko.

Czemu ogródek piwny nie jest miejscem dla dzieci? Czemu dziecko nie może widzieć, że rodzice piją alkohol i potrafią normalnie spędzać przy tym czas? Co jest w tym złego?

I co jest złego w piciu alkoholu na plaży? Dlaczego alkohol musi być spożywany wieczorem i w zamkniętym pokoju? Dlaczego nie potrafisz sobie wyobrazić, że komuś napoje alkoholowe zwyczajnie smakują, że pije je dla samej przyjemności, niekoniecznie dla faktu upojenia?

Napisane przez olenkasz

Jestem przeciwna spożywaniu alkoholu w miejscach publicznych. Co innego wypić lampkę wina do obiadu, a co innego musieć nosić ze sobą puchę piwska, bo łażenie po ZOO trwa aż trzy godziny.
Po prostu dla mnie to nie jest "napić się piwka". To jest wypić piwo w miejscu publicznym, bo, no nie ukrywajmy, muszę, chcę, nie wyobrażam sobie inaczej.

No a ja jestem zwolennikiem spożywania alkoholu w miejscach publicznych, bo uważam, że chowanie alkoholu po domach i udawanie, że nie istnieje, jeszcze nigdy się dobrze nie skończyło. Vide prohibicja. Jestem zwolennikiem promowania sensownej kultury picia i zaprzestania demonizowania widoku alkoholu jako "demoralizującego".
A wypić piwo w miejscu publicznym lubię - bo akurat mam ochotę, bo jest na to dobry czas, bo okoliczności przyrody są lepsze niż okoliczności czterech ścian. Nie potrafię sobie wyobrazić, czemu picie w zatłoczonym, dusznym barze, gdzie jest to żadna przyjemność, jest dla ciebie bardziej zrozumiałe, niż wypicie tej samej lampki wina w parku.

Napisane przez Karena 73

No jasne, bo nie ma nic słodszego niż cuchnąca piwskiem mamusia.

Jest mniej więcej tak samo obrzydliwa jak mamusia pachnąca czosnkiem albo gotowaną kapustą. Dla dziecka, dla którego alkohol nie jest stworzeniem szatana, zapach alkoholu nie jest żadną traumą.

Napisane przez olenkasz

Mam wiele do powiedzenia o hiszpańskich, niemieckich i austriackich cebulach, ale skoro największe pijaństwo i najniższą kulturę picia dostrzegłam w Polsce, to tak też sprawę opisałam.

To skocz kiedyś na Wyspy, żeby się porządnie przyjrzeć niskiej kulturze picia.

[olenkasz]

Napisane przez Puolatar

Tak tylko wtrącę, że najwyraźniej w niewielu miejscach byłaś. I niewele widziałaś.

Wysłane z mojego SM-T805 przy użyciu Tapatalka

No skoro tak mówisz, to na pewno tak jest.

---------- Dopisano o 00:00 ---------- Poprzedni post napisano Wczoraj o 23:59 ----------

Napisane przez Hanako

Czemu ogródek piwny nie jest miejscem dla dzieci? Czemu dziecko nie może widzieć, że rodzice piją alkohol i potrafią normalnie spędzać przy tym czas? Co jest w tym złego?

I co jest złego w piciu alkoholu na plaży? Dlaczego alkohol musi być spożywany wieczorem i w zamkniętym pokoju? Dlaczego nie potrafisz sobie wyobrazić, że komuś napoje alkoholowe zwyczajnie smakują, że pije je dla samej przyjemności, niekoniecznie dla faktu upojenia?

No a ja jestem zwolennikiem spożywania alkoholu w miejscach publicznych, bo uważam, że chowanie alkoholu po domach i udawanie, że nie istnieje, jeszcze nigdy się dobrze nie skończyło. Vide prohibicja. Jestem zwolennikiem promowania sensownej kultury picia i zaprzestania demonizowania widoku alkoholu jako "demoralizującego".
A wypić piwo w miejscu publicznym lubię - bo akurat mam ochotę, bo jest na to dobry czas, bo okoliczności przyrody są lepsze niż okoliczności czterech ścian. Nie potrafię sobie wyobrazić, czemu picie w zatłoczonym, dusznym barze, gdzie jest to żadna przyjemność, jest dla ciebie bardziej zrozumiałe, niż wypicie tej samej lampki wina w parku.

Jest mniej więcej tak samo obrzydliwa jak mamusia pachnąca czosnkiem albo gotowaną kapustą. Dla dziecka, dla którego alkohol nie jest stworzeniem szatana, zapach alkoholu nie jest żadną traumą.

To skocz kiedyś na Wyspy, żeby się porządnie przyjrzeć niskiej kulturze picia.

Byłam na wyspach.

Co do reszty, to nie chce mi się więcej tłumaczyć.

[Gupia]

Napisane przez Hiiro

Ale to chyba wynika z cen alkoholu?

No i ogolnie polityki sprzedazy. Natomiast to co wyprawiaja po pijaku np w Tajlandii przebija nawet Rosjan

Wysłane z mojego SM-G900F przy użyciu Tapatalka

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

Napisane przez Hiiro

Ja niestety musze przyznac, ze w Polsce lub wsrod Polakow tez zauwazam nizsza kulture picia niz w krajach Europy Zachodniej (a mieszkalam juz w kilku krajach).
Mowie o sredniej, nie o pojedynczych przypadkach. Ciezko klocic sie z subjektywnymi odczuciami, kazdy ma swoje.
Oczywiscie nie znaczy to, ze nie ma na swiecie jeszcze gorszych wynikow.

Podzielam twoje zdanie, co mnie wkurza to usilne namawianie do picia poprzez gadki w stylu- co, ze mną się nie napijesz? To może jednego? A rozchodnego nie można pominąć!
Ucielam kontakty z Polonią, nie trawię takiego zachowania. Alkohol pijam kiedy mam na to ochotę, a nie jak ktoś mi próbuje wcisnąć

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Hanako]

Napisane przez olenkasz

Byłam na wyspach.

Co do reszty, to nie chce mi się więcej tłumaczyć.

Szkoda, bo ja bym chętnie zobaczyła jakieś uzasadnienie oprócz "dziecko nie może widzieć alkoholu, ludzie nie mogą widzieć alkoholu, alkohol jest obrzydliwy, brzydzę się alkoholem, alkohol powinno się trzymać pod łóżkiem i pić go w zaryglowanym domu po zapadnięciu zmroku".
Taki obraz mi się wyłania, poważnie - żadnej merytoryki, tylko czysta niechęć.

A jeśli udało ci się być na Wyspach i nie widzieć pijaństwa ani niskiej kultury picia, to może ja mieszkałam na jakichś niewłaściwych Wyspach. Bo ja mieszkałam na takich Wyspach, gdzie pijane w sztok laski o 21:30 zataczają się od rynsztoka do rynsztoka, ludzie rzygają przed klubem i 80% imprezy jest tak naprute, że następnego dnia nic nie pamięta. I jeszcze ludzie są z tego dumni.
A, no i można sobie piwkować w pubie od 10:00 rano.
Ale wiadomo, w Polsce najgorzyj

[ef9f8e413e9eb165fadd201f4168adc65c42d03a]

[1=12b24d2a455c078f5629813 f5df538e108ef39c5_6556ae3 ede293;75568991]Podzielam twoje zdanie, co mnie wkurza to usilne namawianie do picia poprzez gadki w stylu- co, ze mną się nie napijesz? To może jednego? A rozchodnego nie można pominąć!
Ucielam kontakty z Polonią, nie trawię takiego zachowania. Alkohol pijam kiedy mam na to ochotę, a nie jak ktoś mi próbuje wcisnąć

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Wiesz, ja po prostu w pewnym momencie nabralam swiadomosci, zastanowilam sie nad obecnoscia alkoholu w spoleczenstwie + kwestia zdrowotna i ograniczylam alkohol do absolutnego minimum wlasciwie z dnia na dzien. Zadziwiajace jak zmniejszyl mi sie krag znajomych (inteligentnych, elokwentnych ludzi "bez problemu z alkoholem"). Po prostu jakos automatycznie przestano mnie zapraszac i wyjscia ze mna staly sie nudne

[Oiojoioj]

Napisane przez olenkasz

Tak ogólnie to wydaje mi się, że każdy ma swoje zdanie i każdy wyrabia je sobie własnym sumptem. Ja swoje wykuwam poprzez podróżowanie i analizowanie tego, co widzę. Nie wydaje mi się, że "pooczernianiem" jest dzielenie się swoimi spostrzeżeniami. Nie należę do osób, które nie powiedzą złego słowa na kraj, w którym przyszło się im urodzić, więc jeśli widzę coś negatywnego, to o tym mówię.
Każdy kraj ma swoje własne buraki i cebule. Ja wskutek mieszkania w Polsce mówię najwięcej o polskich cebulach. Mam wiele do powiedzenia o hiszpańskich, niemieckich i austriackich cebulach, ale skoro największe pijaństwo i najniższą kulturę picia dostrzegłam w Polsce, to tak też sprawę opisałam.

No i tyle właściwie.

To wpadaj do Wielkiej Brytanii, ale nie Londynu, bo to jest rozlane, i choć szokuje nawet w "małej" skali, to w mniejszych miejscowościach będzie lepszy efekt edukacyjny. Daleko mi do zachwytów nad "tylko piwko z dzieckiem", chlania wódy na butelki etc., ale uwierz, że nigdy nie widziałam takiego syfu i żałości jak pijani Brytyjczycy.

#niezapomnianewakcjewkuro rcienadmorskim #niewejdzwrzygi #otuniesmierdimoczem #aniepoprostuwiatrwiał

[ajah]

Napisane przez Hanako

Szkoda, bo ja bym chętnie zobaczyła jakieś uzasadnienie oprócz "dziecko nie może widzieć alkoholu, ludzie nie mogą widzieć alkoholu, alkohol jest obrzydliwy, brzydzę się alkoholem, alkohol powinno się trzymać pod łóżkiem i pić go w zaryglowanym domu po zapadnięciu zmroku".
Taki obraz mi się wyłania, poważnie - żadnej merytoryki, tylko czysta niechęć.

A jeśli udało ci się być na Wyspach i nie widzieć pijaństwa ani niskiej kultury picia, to może ja mieszkałam na jakichś niewłaściwych Wyspach. Bo ja mieszkałam na takich Wyspach, gdzie pijane w sztok laski o 21:30 zataczają się od rynsztoka do rynsztoka, ludzie rzygają przed klubem i 80% imprezy jest tak naprute, że następnego dnia nic nie pamięta. I jeszcze ludzie są z tego dumni.
A, no i można sobie piwkować w pubie od 10:00 rano.
Ale wiadomo, w Polsce najgorzyj

Nie ma to jak porównywać kulturę picia poprzez zestawienie dorosłych pijanych w ogródkach i na plaży ( mających pod opieką dzieci) i panny w klubie na imprezie w nocy.





Sent from my SM-G935F using Tapatalk

[olenkasz]

Napisane przez Hanako

Szkoda, bo ja bym chętnie zobaczyła jakieś uzasadnienie oprócz "dziecko nie może widzieć alkoholu, ludzie nie mogą widzieć alkoholu, alkohol jest obrzydliwy, brzydzę się alkoholem, alkohol powinno się trzymać pod łóżkiem i pić go w zaryglowanym domu po zapadnięciu zmroku".
Taki obraz mi się wyłania, poważnie - żadnej merytoryki, tylko czysta niechęć.

A jeśli udało ci się być na Wyspach i nie widzieć pijaństwa ani niskiej kultury picia, to może ja mieszkałam na jakichś niewłaściwych Wyspach. Bo ja mieszkałam na takich Wyspach, gdzie pijane w sztok laski o 21:30 zataczają się od rynsztoka do rynsztoka, ludzie rzygają przed klubem i 80% imprezy jest tak naprute, że następnego dnia nic nie pamięta. I jeszcze ludzie są z tego dumni.
Ale wiadomo, w Polsce najgorzyj

Nieeeee, to ja w dupie byłam, gówno widziałam, bo śmiem wyłamać się z hip hip narodowego optymizmu z piwem w łapie. I nie bardzo kumam, co mam uzasadniać? Że dojenie alkoholu w miejscu publicznym jest dla mnie nie do przyjęcia i nie chciałabym, żeby moje dzieci dostawały ode mnie buzi w policzek, kiedy jedzie ode mnie alkoholem?

Gdyby to mityczne piwko zastąpić na winko i radośnie popijać z gwinta na plaży, to wyszłaby patologia. Albo, skoro jeden rodzic może, to niech na spacerze ojciec prowadzi wózek, a matka sobie dziabie raz po raz z piersióweczki. Rzecz jasna nie po to, żeby się upić! Broń boże! Tak tylko, dla zabawy, dla przyjemności oraz, najważniejsze, żeby nie ukrywać przed dzieckiem alkoholu, przeca to niezdrowo.

Żadnej merytoryki z kolei nie widzę w rejtanowaniu, bo browiec wszędzie tam, gdzie mam ochotę, jest mym prawem. Rozdzieranie szat, bo w necie ktoś napisał, że on se z puchy w parku i w ZOO pociągać nie będzie. No sorry, nie będzie i już, nie wiem, co mam ci uzasadniać? Że dla mnie człowiek, który na spacer z dzieciakiem nie może wyjść bez puchy trunku jest alkoholikiem? Że przyzwolenie społeczne na picie widać nawet w tym wątku?


Widziałam to samo w Polsce, ale pewnie w innej Polsce. Tak samo podróżowałam do innych krajów, też palcem po mapie. Bo przecież nie jest możliwe, żeby ktoś był w tym samym państwie co ty, ale wyciągnął inne wnioski.

---------- Dopisano o 00:17 ---------- Poprzedni post napisano o 00:15 ----------

Napisane przez Oiojoioj

To wpadaj do Wielkiej Brytanii, ale nie Londynu, bo to jest rozlane, i choć szokuje nawet w "małej" skali, to w mniejszych miejscowościach będzie lepszy efekt edukacyjny. Daleko mi do zachwytów nad "tylko piwko z dzieckiem", chlania wódy na butelki etc., ale uwierz, że nigdy nie widziałam takiego syfu i żałości jak pijani Brytyjczycy.

#niezapomnianewakcjewkuro rcienadmorskim #niewejdzwrzygi #otuniesmierdimoczem #aniepoprostuwiatrwiał

Teraz rozumiem każdy będzie mi wymieniał dowolne miejsce na ziemi i sprawdzał czy tam byłam, bo jeśli nie byłam, to jeszcze nic nie widziałam, tak?
No taki ze mnie Globtroter jeszcze nie jest, żeby przeczesać całe uniwersum w poszukiwaniu examplów do dyskusji na wizażu.

[Hanako]

Napisane przez ajah

Nie ma to jak porównywać kulturę picia poprzez zestawienie dorosłych pijanych w ogródkach i na plaży ( mających pod opieką dzieci) i panny w klubie na imprezie w nocy.

Mogę też przywoływać spokojnie picie alkoholu na głównych skwerach, o 12:00 w południe, picie piwa w obecności dzieci i całą resztę - mnie to po prostu nie szokuje, natomiast cotygodniowe rzyganie do rowu już owszem.
Nie popieram opieki nad dzieckiem po alkoholu, ale równocześnie nie uważam, żeby obecność dziecka przy spożywaniu alkoholu była jakaś dziwna. Tym bardziej, że w większości przykładów przytoczonych przez olenkasz pijącym rodzicem był ojciec, a matka zajmowała się dziećmi.
Plus, nie czarujmy się, jedno piwo na chłopa 100 kg to nawet nie szumi w głowie. Lekko spowolniony refleks, oczywiście, ale żadne "bycie pijanym".

To nie jest tak, że ja żadnych problemów z alkoholem nie widzę. Nie uważam jednak, żeby polityka "USUNĄĆ ALKOHOL Z WIDOKU PUBLICZNEGO" była słuszna.

[Oiojoioj]

Napisane przez ajah

Nie ma to jak porównywać kulturę picia poprzez zestawienie dorosłych pijanych w ogródkach i na plaży ( mających pod opieką dzieci) i panny w klubie na imprezie w nocy.





Sent from my SM-G935F using Tapatalk

Madeleine McCann. Tak się bawią, tak się bawią rodzice z dziećmi, no ale nie na plaży, tylko w hotelowej restauracji to może się nie liczy. Oburzenia nie było.
A porównując ze sprawą Shannon Matthews to już w ogóle zabawnie.

[Hanako]

Napisane przez olenkasz

Nieeeee, to ja w dupie byłam, gówno widziałam, bo śmiem wyłamać się z hip hip narodowego optymizmu z piwem w łapie. I nie bardzo kumam, co mam uzasadniać? Że dojenie alkoholu w miejscu publicznym jest dla mnie nie do przyjęcia i nie chciałabym, żeby moje dzieci dostawały ode mnie buzi w policzek, kiedy jedzie ode mnie alkoholem?

Nie chcesz, nie pij, nie chcesz, nie całuj. Ale czemu całe społeczeństwo musi zgadzać się z twoją wizją?

Napisane przez olenkasz

Gdyby to mityczne piwko zastąpić na winko i radośnie popijać z gwinta na plaży, to wyszłaby patologia. Albo, skoro jeden rodzic może, to niech na spacerze ojciec prowadzi wózek, a matka sobie dziabie raz po raz z piersióweczki. Rzecz jasna nie po to, żeby się upić! Broń boże! Tak tylko, dla zabawy, dla przyjemności oraz, najważniejsze, żeby nie ukrywać przed dzieckiem alkoholu, przeca to niezdrowo.

Mogę być i patologią, ale kieliszków mi się na plażę targać nie chce, więc wino walę z gwinta. Smakuje tak samo dobrze, i niedopite można zakręcić.
Oczywiście, że alkohol pije się dla przyjemności i dla zabawy. Takie ma działanie. Dla przyjemności je się też rurki z kremem i uprawia seks. Skandal po prostu, robić coś dla przyjemności w biały dzień!

Napisane przez olenkasz

Żadnej merytoryki z kolei nie widzę w rejtanowaniu, bo browiec wszędzie tam, gdzie mam ochotę, jest mym prawem. Rozdzieranie szat, bo w necie ktoś napisał, że on se z puchy w parku i w ZOO pociągać nie będzie. No sorry, nie będzie i już, nie wiem, co mam ci uzasadniać? Że dla mnie człowiek, który na spacer z dzieciakiem nie może wyjść bez puchy trunku jest alkoholikiem? Że przyzwolenie społeczne na picie widać nawet w tym wątku?

Dla mnie człowiek, który na żaden spacer wyjść nie może, też jest alkoholikiem. Ale już taki, który od czasu do czasu na spacerze pije alkohol, już nie.
Dlaczego nie ma być przyzwolenia społecznego na picie? Bo picie jest złe, powinno być zakazane? Alkohol jest częścią praktycznie każdej kultury, jest oczywisty społecznie.


Prowadzisz tę swoją krucjatę niesamowicie agresywnie, chętnie przywołując obrazki najgorszej patoli, posługując się słownictwem, które ładnie to podkreśla. "Piwsko", "pociąganie z piersióweczki", "pucha", no brakuje już tylko dresu i blizny pod okiem. I ja nigdzie nie twierdzę, że takie obrazki nie istnieją. Ale dla mnie nie każde picie alkoholu to pijaństwo i nie każdy pijący to alkoholik. Można spokojnie wypić jedno piwo i nie być ani pijanym, ani uzależnionym.
Ale ciebie tak obrzydza sama koncepcja alkoholu, że musisz ją zrównać z poziomem ziemi, żeby nikt nie twierdził, że alkohol może być normalny.

[f60400d832b72deb5c42f716e834e5f0a0698277_6206f895c87a0]

Napisane przez Oiojoioj

Madeleine McCann. Tak się bawią, tak się bawią rodzice z dziećmi, no ale nie na plaży, tylko w hotelowej restauracji to może się nie liczy. Oburzenia nie było.
A porównując ze sprawą Shannon Matthews to już w ogóle zabawnie.

Akurat sprawa McCann nie ma tu nic do rzeczy.
Zostawienie bez opieki dziecka to nie to samo co impreza zakrapiana w domu.

Tam nie zawinił alkohol a bezmyślność rodzica który oddalił sie od hotelu zostawiajac dzieci same