Mój partner nie chce ślubu

[jusgarher]

Czy możesz mnie nie obrażać? Nie napisałam nigdzie, że ona ma gotować i kapcie mu podawać żebyś uznawała moje poglądy za seksistowskie.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez jusgarher

Czy możesz mnie nie obrażać? Nie napisałam nigdzie, że ona ma gotować i kapcie mu podawać żebyś uznawała moje poglądy za seksistowskie.

Stwierdzam fakt, że twoje poglądy są seksistowskie. Jeśli cię to obraża to już nie mój problem.
Seksizm nie kończy się na uważaniu gotowania i podawania kapci za babskie zajęcia. Podpada pod to też założenie, że każdy facet robi tak czy srak, bo jest facetem, a dokładnie takie podejście przedstawiłaś w swojej pierwszej wypowiedzi.
Poza tym nie odniosłaś się do właściwie żadnych prób dyskusji na ten temat.

[sublips]

Napisane przez karawanna

Jak dla mnie, to w tej poprzedniej wypowiedzi chodziło bardziej o to, że ludzie "czując że to nie to", potrafią tworzyć związek przez dekadę albo i więcej z osobą, która traktuje ich z kolei jako tego jedynego na całe życie. Czujesz, że to tak naprawdę nie to, a mimo to nie zakończysz związku, czyli tak naprawdę marnujesz czas tej drugiej osobie. Możliwe, że z wygody, czekając aż trafi się ktoś lepszy.

Napisane przez Monia284

Zgadzam sie. To na pewno zle o nim swiadczy. Jezeli wiedzial ze to nie to i w tym tkwil a partnerke pewnie oszukiwal jak to bardzo ja kocha to jest zlym i okrutnym czlowiekiem. Nie boje sie tego powiedziec. Dodatkowo bez empatii skoro nie obchodzilo go ze rani druga osobe, ktora gdyby nie on moglaby sobie ulozyc zycie z kims kto by ja naprawde ja kochal. Jemu bylo tylko wygodnie. No chyba ze po drodze zmieni sie i dojrzeje ale ja bym sie bala ze niekoniecznie to nastapi. Roznie bywa.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 22:39 ---------- Poprzedni post napisano o 22:37 ----------

Zgadzam sie. Czujesz i wiesz, ze to kobieta na przeczekanie, rozgladasz sie na boki, a przed nia np udajesz zakochanego. To jest swinstwo. No chyba ze faktycznie ktos myslal, ze zwiazek jest ok, ale po latach czuje, ze to nie to i spotyka osobe w ktorej sie zakochuje i zaczyna rozumiec jak wyglada milosc. Wtedy mozna uznac - ok nie chcial zranic swojej dziewczyny, po prostu nie byl swiadomy pewnych rzeczy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dokładnie o to mi chodziło w tamtej wypowiedzi .

Śmieszy mnie, że biedne misie nie wiedzą, co czują - a są z kimś ponad dekadę - i tonem godnym poety romantycznego mówią "no bo to nie była ta, dlatego się nie oświadczyli". To dla mnie po prostu stek bzdur. Jak nie chce brać ślubu, to niech powie, że nie chce brać ślubu, a nie udaje, że ponad dziesięcioletni związek nie został sformalizowany, bo "to nie było to i ona nie była tą właściwą". Wierzę, że są związki przechodzone, z przyzwyczajenia, ale wtedy też na takie pytanie można udzielić innej odpowiedzi niż bohaterowie filmu "Titanic".

[lavieenrose789]

Napisane przez januszpolak

Ale nie było mi głupio powiedzieć nagle tak chcę ślubu, bo chcę a to najbliższa osoba, przed nim ma być mi głupio? Zna o wiele większe słabości po mojej stronie z powodu których faktycznie jest mi czasem głupio, chcieć ślub i kochać i się oświadczyć to żaden wstyd to piękne

Zgadzam się z tym. 9 lat związku i chowanie się po kątach ze swoimi odczuciami co do relacji, przemyśleniami. Nie jest to nic krzywdzącego dla drugiej strony, wręcz przeciwnie i tylko rozmowa może pomóc dojść do jakiegoś rozwiązania.

Napisane przez sublips

Śmieszy mnie, że biedne misie nie wiedzą, co czują - a są z kimś ponad dekadę - i tonem godnym poety romantycznego mówią "no bo to nie była ta, dlatego się nie oświadczyli". To dla mnie po prostu stek bzdur. Jak nie chce brać ślubu, to niech powie, że nie chce brać ślubu, a nie udaje, że ponad dziesięcioletni związek nie został sformalizowany, bo "to nie było to i ona nie była tą właściwą". Wierzę, że są związki przechodzone, z przyzwyczajenia, ale wtedy też na takie pytanie można udzielić innej odpowiedzi niż bohaterowie filmu "Titanic".

Dokładnie. Powiem więcej, jakbym poznała mężczyznę, który przede mną był 10 lat z kobietą i mówił, że się nie oświadczył, bo to nie była ta, to jakoś tak rozczarowałby mnie jakopotencjalny partner. Taki olewus, któremu się życie przydarza bez jego większego udziału. 10 lat to jest mnóóóóstwo czasu. Jasne, są długie związki młodych ludzi, ale wtedy to kwestia "nie byłem dojrzały, to był pierwszy związek", "za bardzo się przywiązałem" itp. A tak to jakby ona była niegodna. No ale nowa dziewczyna może mieć połechtane ego, że z byłą to 10 lat nic, a z nią po roku wielkie plany itp.

[black_elderflower]

Napisane przez sublips

Dokładnie o to mi chodziło w tamtej wypowiedzi .

Śmieszy mnie, że biedne misie nie wiedzą, co czują - a są z kimś ponad dekadę - i tonem godnym poety romantycznego mówią "no bo to nie była ta, dlatego się nie oświadczyli". To dla mnie po prostu stek bzdur. Jak nie chce brać ślubu, to niech powie, że nie chce brać ślubu, a nie udaje, że ponad dziesięcioletni związek nie został sformalizowany, bo "to nie było to i ona nie była tą właściwą". Wierzę, że są związki przechodzone, z przyzwyczajenia, ale wtedy też na takie pytanie można udzielić innej odpowiedzi niż bohaterowie filmu "Titanic".

On nie powie że nie chce brać ślubu bo właśnie chce, ale nie koniecznie z tą, z którą jest te wiele lat. Może marzy mu się lepsza...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[zimnaaa]

Ile razy słyszałam, ze chłop nie chciał ślubu, rozstali się i zaraz miał ślub xD Za długo to trwa wszystko zanim się zdecydujecie... Sama ślubu nie chcę, ale tak to bywa czesto z tymi co "nie chcą" ślubować.

[Lapis_Lazuli]

No nie wiem. Jak dla mnie dobraliscie sie jako osoby, ktore po prostu nie chcialy mieć ślubu. Niektorzy ludzie tak zyja i to normalne. Tobie sie odwidzialo, jemu nie i jest widać bardzo konsekwentny w swojej wizji związku.

[melkmeisje]

Napisane przez Lapis_Lazuli

No nie wiem. Jak dla mnie dobraliscie sie jako osoby, ktore po prostu nie chcialy mieć ślubu. Niektorzy ludzie tak zyja i to normalne. Tobie sie odwidzialo, jemu nie i jest widać bardzo konsekwentny w swojej wizji związku.

Jej sie odwidzialo i probuje szukac na sile jakichs uniwersalnych prawd objawionych na swoje "usprawiedliwienie". Nieladnie tylko, ze probuje teraz obarczyc faceta (ktory przeciez byl szczery, jest w porzadku wobec niej i trzyma sie tego, co wspolnie! ustalili) jakas wina i chce mu zarzucic, ze na pewno jej nie kocha, nie traktuje powaznie i co tam jeszcze. No niefajne to i bardzo nie w porzadku.

[this_witch]

Dla mnie seksistowskie jest już samo to, że to od faceta się wymaga wychodzenia z propozycją małżeństwa, oczekuje organizowania zaręczyn (oczywiście wymarzonych przez wybrankę), a kobieta czeka tylko biernie na te wszystkie dowody miłości i ocenia

[melkmeisje]

Napisane przez this_witch

Dla mnie seksistowskie jest już samo to, że to od faceta się wymaga wychodzenia z propozycją małżeństwa, oczekuje organizowania zaręczyn (oczywiście wymarzonych przez wybrankę), a kobieta czeka tylko biernie na te wszystkie dowody miłości i ocenia

A to swoja droga, strasznie patriarchalny zwyczaj, moze jeszcze ojca dziewczyny niech prosi o jej reke Ale nie ma co zaczynac guwnoburzy, tak jak o zmienianie nazwiska po slubie

[siarka40]

Napisane przez this_witch

Dla mnie seksistowskie jest już samo to, że to od faceta się wymaga wychodzenia z propozycją małżeństwa, oczekuje organizowania zaręczyn (oczywiście wymarzonych przez wybrankę), a kobieta czeka tylko biernie na te wszystkie dowody miłości i ocenia

Myślę w sumie podobnie. Przy czym ja w ogóle nie do końca kumam idei oświadczyn.

[0fb2986dc06479a38c396fe4ec3c7ea3bc36c306_6584d2a18ec99]

Napisane przez this_witch

Dla mnie seksistowskie jest już samo to, że to od faceta się wymaga wychodzenia z propozycją małżeństwa, oczekuje organizowania zaręczyn (oczywiście wymarzonych przez wybrankę), a kobieta czeka tylko biernie na te wszystkie dowody miłości i ocenia

ale potem zwykle sie to odwraca i to kobieta organizuje wiecej na slubie, to chyba sa kwita

[Ellen_Ripley]

Napisane przez this_witch

Dla mnie seksistowskie jest już samo to, że to od faceta się wymaga wychodzenia z propozycją małżeństwa, oczekuje organizowania zaręczyn (oczywiście wymarzonych przez wybrankę), a kobieta czeka tylko biernie na te wszystkie dowody miłości i ocenia

Na forum ślubnym (czasami się kliknie przypadkiem w drodze na Plotkowe ) jest wątek dla czekających na oświadczyny faceta (i to nie, że para się ugadała i to kwestia formalności, że teraz on organizuje jakąś niespodziankę, ale takie czekanie na zasadzie "ach, mam już dosyć, czekam od 3 lat"). Dla mnie to cringe życia. Serio tak ciężko jest usiąść i porozmawiać, ustalić, że się chce i kiedy mniej więcej?

[sublips]

Akurat to nie do tematu wątku, bo tutaj inne są ustalenia, ale zakładam, że w takich związkach, gdzie kobieta tyle czeka, kiedykolwiek była rozmowa o zaręczynach. I jeśli mężczyzna wie, że kobieta tego oczekuje, a stosuje jakieś wymówki, to dla mnie to zwykłe tchórzostwo i mamienie drugiej osoby. Zresztą mam taki przykład z bliskiego otoczenia, gdzie po kilku latach mieszkania razem mężczyzna mówi mojej znajomej, że on nie jest gotowy. A ile potrzebuje, żeby się przygotować - 20 lat?

W odniesieniu do tego, że sam koncept zaręczyn i że to mężczyzna musi się oświadczyć, to racja, że jest to seksistowskie, ale idealistycznie jest myśleć, że wszystkich przejawów seksizmu pozbędziemy się o tak. Naprawdę podziwiam ludzi, którzy są w stanie myśleć zupełnie nieszablonowo, bo choć sama wiem, że to nielogiczne, to chcę wziąć ślub i chcę, żeby to mężczyzna mi się oświadczył. Jednak nadal społecznie taka kobieta, która oświadcza się pierwsza, byłaby uznana przez wiele osób za desperatkę; wychowanie również robi swoje.

[lavieenrose789]

Sorry, ale czy to, że coś jest kulturowo przyjęte niejako nie wyklucza argumentu seksizmu? Np. czy seksistowskie jest, że to panna młoda ma suknię, a pan młody garnitur? Taka jest kultura, tradycja itp.

Dla mnie cringe to jest program w tv "Kto odmówi pannie młodej", gdzie dziewczyna z pomocą ekipy tv wabi faceta (niejednokrotnie wieloletniego partnera czy nawet ojca jej dzieci) i ubrana w suknię ślubną oświadcza się i tego samego dnia jest ślub i wesele niespodzianka. Pomijając już to czy legalnie można bez wiedzy drugiej osoby to zorganizować, to dla mnie miny tych panów poproszonych o rękę są po prostu kwintesencją żenady i naprawdę przykro patrzeć (widziałam urywki z 3 odcinków, w tym te właśnie sceny).

Moja przyjaciółka jest już 6 lat z facetem, od 4 porusza temat ślubu i słyszy "no oczywiście, że będzie ślub, przecież po to jesteśmy razem", ale żadnej daty wydębić nie może i jedyne co jej zostaje to chyba to nieszczęsne ultimatum, albo, żeby nie używać tego słowa, rozmowa, w której ona przedstawi konkrety dotyczące tego ile jeszcze może czekać, kiedy chciałaby wziąć ślub, urodzić dzieci (bo chce) itp. No ale jest zawsze ta obawa, że on wtedy się "przestraszy" tudzież wypnie, a to jej najlepszy przyjaciel, ktoś w kim widzi męża itp.

[sublips]

Napisane przez lavieenrose789

Sorry, ale czy to, że coś jest kulturowo przyjęte niejako nie wyklucza argumentu seksizmu? Np. czy seksistowskie jest, że to panna młoda ma suknię, a pan młody garnitur? Taka jest kultura, tradycja itp.

Dla mnie cringe to jest program w tv "Kto odmówi pannie młodej", gdzie dziewczyna z pomocą ekipy tv wabi faceta (niejednokrotnie wieloletniego partnera czy nawet ojca jej dzieci) i ubrana w suknię ślubną oświadcza się i tego samego dnia jest ślub i wesele niespodzianka. Pomijając już to czy legalnie można bez wiedzy drugiej osoby to zorganizować, to dla mnie miny tych panów poproszonych o rękę są po prostu kwintesencją żenady i naprawdę przykro patrzeć (widziałam urywki z 3 odcinków, w tym te właśnie sceny).

Moja przyjaciółka jest już 6 lat z facetem, od 4 porusza temat ślubu i słyszy "no oczywiście, że będzie ślub, przecież po to jesteśmy razem", ale żadnej daty wydębić nie może i jedyne co jej zostaje to chyba to nieszczęsne ultimatum, albo, żeby nie używać tego słowa, rozmowa, w której ona przedstawi konkrety dotyczące tego ile jeszcze może czekać, kiedy chciałaby wziąć ślub, urodzić dzieci (bo chce) itp. No ale jest zawsze ta obawa, że on wtedy się "przestraszy" tudzież wypnie, a to jej najlepszy przyjaciel, ktoś w kim widzi męża itp.

Podpisuję się pod tym w 100%. Można tutaj "zwalać" winę na kobietę, że naiwna, że czeka, że sama nie podejmuje kroków (a często podejmuje je rozmową). Skoro dany mężczyzna ma poważne wątpliwości w odniesieniu do partnerki, to po co ją oszukuje? Niech wprost powie prawdę, czyli nie, że nie jest gotowy, ale np.:
- czekam na kogoś lepszego,
- nie jestem pewny związku,
- nie chce z Tobą poważnych zobowiązań itd.

To w końcu temu facetowi coś nie pasuje w relacji i z jakiegoś powodu nie chce wziąć ślubu - a nie kobiecie - więc to on powinien zebrać się na odwagę i powiedzieć, co tak naprawdę myśli, a może to, że po prostu nie chce ślubu. Z perspektywy kobiety, która myśli, że jest w udanej relacji, łatwo się mówi "zerwij" - bo właśnie jest obawa, że się kogoś straci, a do tego umówmy się, że stawianie komuś ultimatum to nie jest zdrowy sposób komunikacji.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez lavieenrose789

Sorry, ale czy to, że coś jest kulturowo przyjęte niejako nie wyklucza argumentu seksizmu? Np. czy seksistowskie jest, że to panna młoda ma suknię, a pan młody garnitur? Taka jest kultura, tradycja itp.

Dla mnie cringe to jest program w tv "Kto odmówi pannie młodej", gdzie dziewczyna z pomocą ekipy tv wabi faceta (niejednokrotnie wieloletniego partnera czy nawet ojca jej dzieci) i ubrana w suknię ślubną oświadcza się i tego samego dnia jest ślub i wesele niespodzianka. Pomijając już to czy legalnie można bez wiedzy drugiej osoby to zorganizować, to dla mnie miny tych panów poproszonych o rękę są po prostu kwintesencją żenady i naprawdę przykro patrzeć (widziałam urywki z 3 odcinków, w tym te właśnie sceny).

Moja przyjaciółka jest już 6 lat z facetem, od 4 porusza temat ślubu i słyszy "no oczywiście, że będzie ślub, przecież po to jesteśmy razem", ale żadnej daty wydębić nie może i jedyne co jej zostaje to chyba to nieszczęsne ultimatum, albo, żeby nie używać tego słowa, rozmowa, w której ona przedstawi konkrety dotyczące tego ile jeszcze może czekać, kiedy chciałaby wziąć ślub, urodzić dzieci (bo chce) itp. No ale jest zawsze ta obawa, że on wtedy się "przestraszy" tudzież wypnie, a to jej najlepszy przyjaciel, ktoś w kim widzi męża itp.

Aha. Czyli Twoja koleżanka nie stawia sprawy jasno bo boi się ze facet się przestraszy i odejdzie? Warto bybyło zadbać samodzielnie o swój interes a nie czekać az się facet łaskawie oświadczy. Jak się przestraszy i odejdzie to chyba lepiej niż płakać za dwa lata ze się rozpadło. To tak nie działa ze jak się jest długo w związku to się ślub po tym czasie należy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Napisane przez lavieenrose789

Sorry, ale czy to, że coś jest kulturowo przyjęte niejako nie wyklucza argumentu seksizmu? Np. czy seksistowskie jest, że to panna młoda ma suknię, a pan młody garnitur? Taka jest kultura, tradycja itp.

Dla mnie cringe to jest program w tv "Kto odmówi pannie młodej", gdzie dziewczyna z pomocą ekipy tv wabi faceta (niejednokrotnie wieloletniego partnera czy nawet ojca jej dzieci) i ubrana w suknię ślubną oświadcza się i tego samego dnia jest ślub i wesele niespodzianka. Pomijając już to czy legalnie można bez wiedzy drugiej osoby to zorganizować, to dla mnie miny tych panów poproszonych o rękę są po prostu kwintesencją żenady i naprawdę przykro patrzeć (widziałam urywki z 3 odcinków, w tym te właśnie sceny).
(...)

Zgadzam się z powyższym. Szafowanie określeniami "seksistowski / nie seksistowski" należy jednak nieco ograniczyć, bo idąc tym tropem zapędzimy się w ślepą uliczkę uprzedzeń i oceniania np. pierwotnych plemion własną miarą rozwoju cywilizacyjnego.



W "Kto odmówi..." podobno śluby są jedynie humanistyczne, czyli wszystko na niby. Magia telewizji. Też żenującej części. Ale widać ktoś to ogląda.

---------- Dopisano o 16:26 ---------- Poprzedni post napisano o 16:23 ----------

Napisane przez sublips

(...)
To w końcu temu facetowi coś nie pasuje w relacji i z jakiegoś powodu nie chce wziąć ślubu - a nie kobiecie - więc to on powinien zebrać się na odwagę i powiedzieć, co tak naprawdę myśli, a może to, że po prostu nie chce ślubu. Z perspektywy kobiety, która myśli, że jest w udanej relacji, łatwo się mówi "zerwij" - bo właśnie jest obawa, że się kogoś straci, a do tego umówmy się, że stawianie komuś ultimatum to nie jest zdrowy sposób komunikacji.

Ale ostatecznie bujanie się z kimś latami, jeżeli coś nam mega nie leży, to jednak po prostu głupota i strata czasu. To, że zerwanie nie jest łatwe, to nadal nie jest wytłumaczenie na marnowanie kolejnych lat życia na frustrację i ciche pretensje, że partner nie robi tego, co deklarował. Jednak te kobiety swój rozum mają a że nie używają w pełni, to już osobna kwestia. Związek nie toczy się przecież od święta, tylko na co dzień. Jeżeli ciągle jest pełen napięcia i cichej pretensji, to ma się to, co się wybiera.

[sublips]

Napisane przez Ellen_Ripley

Zgadzam się z powyższym. Szafowanie określeniami "seksistowski / nie seksistowski" należy jednak nieco ograniczyć, bo idąc tym tropem zapędzimy się w ślepą uliczkę uprzedzeń i oceniania np. pierwotnych plemion własną miarą rozwoju cywilizacyjnego.



W "Kto odmówi..." podobno śluby są jedynie humanistyczne, czyli wszystko na niby. Magia telewizji. Też żenującej części. Ale widać ktoś to ogląda.

---------- Dopisano o 16:26 ---------- Poprzedni post napisano o 16:23 ----------




Ale ostatecznie bujanie się z kimś latami, jeżeli coś nam mega nie leży, to jednak po prostu głupota i strata czasu. To, że zerwanie nie jest łatwe, to nadal nie jest wytłumaczenie na marnowanie kolejnych lat życia na frustrację i ciche pretensje, że partner nie robi tego, co deklarował. Jednak te kobiety swój rozum mają a że nie używają w pełni, to już osobna kwestia. Związek nie toczy się przecież od święta, tylko na co dzień. Jeżeli ciągle jest pełen napięcia i cichej pretensji, to ma się to, co się wybiera.

Oczywiście, że kobiety tutaj nie są bez winy, ale nie ma co też po prostu całej winy ściągać w tym przypadku z mężczyzny. Tak samo jak kobieta może powiedzieć, że jej nie pasuje takie odwlekanie ślubu, tak samo mężczyzna może szczerze powiedzieć, dlaczego nie chce ślubu ze swoją partnerką brać.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez sublips

Oczywiście, że kobiety tutaj nie są bez winy, ale nie ma co też po prostu całej winy ściągać w tym przypadku z mężczyzny. Tak samo jak kobieta może powiedzieć, że jej nie pasuje takie odwlekanie ślubu, tak samo mężczyzna może szczerze powiedzieć, dlaczego nie chce ślubu ze swoją partnerką brać.

To nie chodzi o ściąganie winy z faceta, ale np. żyjąc z alkoholikiem tłumaczenie w stylu "siedzę z nim 4-ty rok, bo mówi, że przestanie pić, obiecał" uznano by za wiarę w cuda i powód do pójścia przez współuzależnioną do psychologa. Nie rozumiem więc czemu z takim zrozumieniem słucha się tłumaczeń tych "biednych umęczonych" kobiet, że czekają któryś rok na coś do czego facet ewidentnie się nie pali (bo nic na to nie wskazuje). Nasze życie jest nasze i ostatecznie to są jednak błędy tych kobiet, nie tych facetów. Niektórzy chyba po prostu lubią być trochę nieszczęśliwi w życiu. Rozumiem okazanie komuś zaufania i cierpliwości przez jakiś czas, ale takie "czekam któryś rok z rzędu" to sorry - tu już winy faceta nie widzę, bo udowodnił ostatecznie, że jego obietnice są g... warte.

[Aaneczkaa86]

Napisane przez sublips

Oczywiście, że kobiety tutaj nie są bez winy, ale nie ma co też po prostu całej winy ściągać w tym przypadku z mężczyzny. Tak samo jak kobieta może powiedzieć, że jej nie pasuje takie odwlekanie ślubu, tak samo mężczyzna może szczerze powiedzieć, dlaczego nie chce ślubu ze swoją partnerką brać.

Tylko w tej sytuacji autorka z partnerem ustalili, że nie chcą żadnego ślubu. Po jakiś pierdołach które autorka usłyszała od znajomego nagle jej się odwidziało i może jednak tego ślubu chce.
Ciężko z faceta robić wróżbitę albo żeby spoglądał co chwilę w kryształową kulę i sprawdzał co jego partnerka myśli albo czy jej się plany odmieniły po latach bycia razem.
My też żyjemy sobie razem bez ślubu już kilkanaście lat. Jeśli by mi się odmieniło lub partnerowi że jednak tego ślubu chcemy to wystarczy poruszyć dany temat a nie oczekiwać że partner mi będzie siedzieć w głowie i będzie wiedzieć co myślę.

[sublips]

Napisane przez Ellen_Ripley

To nie chodzi o ściąganie winy z faceta, ale np. żyjąc z alkoholikiem tłumaczenie w stylu "siedzę z nim 4-ty rok, bo mówi, że przestanie pić, obiecał" uznano by za wiarę w cuda i powód do pójścia przez współuzależnioną do psychologa. Nie rozumiem więc czemu z takim zrozumieniem słucha się tłumaczeń tych "biednych umęczonych" kobiet, że czekają któryś rok na coś do czego facet ewidentnie się nie pali (bo nic na to nie wskazuje). Nasze życie jest nasze i ostatecznie to są jednak błędy tych kobiet, nie tych facetów. Niektórzy chyba po prostu lubią być trochę nieszczęśliwi w życiu. Rozumiem okazanie komuś zaufania i cierpliwości przez jakiś czas, ale takie "czekam któryś rok z rzędu" to sorry - tu już winy faceta nie widzę, bo udowodnił ostatecznie, że jego obietnice są g... warte.

No masz rację, że to marnowanie swojego życia i konsekwencje ponosi kobieta, ale co taki mężczyzna ma w głowie? Dlaczego wprost nie powie, o co mu chodzi (chyba że lubi tkwić sam w nieszczęśliwym związku i jeszcze komuś zabierać często najlepsze lata życia)? Oczywiście że taka sytuacja wymaga interwencji u terapeuty, żeby cenić też swoje potrzeby. Ale też moja znajoma to naprawdę silna kobieta, którą podziwiam za wiele cech; i jak słyszę, że ona się czuje winna, że wywiera nacisk, to wiem, że musiał jej ten delikwent niezłe pranie mózgu zrobić.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez lavieenrose789

Sorry, ale czy to, że coś jest kulturowo przyjęte niejako nie wyklucza argumentu seksizmu? Np. czy seksistowskie jest, że to panna młoda ma suknię, a pan młody garnitur? Taka jest kultura, tradycja itp.

Nie wyklucza. Przecież pewne elementy kultury mogą być seksistowskie.
Porównanie z ubiorem na ślub jest jednak nietrafione, bo każdy na ślub ubiera się sam jak chce.

[sublips]

Napisane przez Aaneczkaa86

Tylko w tej sytuacji autorka z partnerem ustalili, że nie chcą żadnego ślubu. Po jakiś pierdołach które autorka usłyszała od znajomego nagle jej się odwidziało i może jednak tego ślubu chce.
Ciężko z faceta robić wróżbitę albo żeby spoglądał co chwilę w kryształową kulę i sprawdzał co jego partnerka myśli albo czy jej się plany odmieniły po latach bycia razem.
My też żyjemy sobie razem bez ślubu już kilkanaście lat. Jeśli by mi się odmieniło lub partnerowi że jednak tego ślubu chcemy to wystarczy poruszyć dany temat a nie oczekiwać że partner mi będzie siedzieć w głowie i będzie wiedzieć co myślę.

Sytuacja w wątku jest zupełnie inna; tutaj obydwoje podjęli pewną decyzję. Piszę raczej o związkach, gdzie kobieta mówiła, że chce ślubu, a facet "tak, tak, ale nie jestem gotowy".

[lavieenrose789]

Napisane przez Ellen_Ripley

To nie chodzi o ściąganie winy z faceta, ale np. żyjąc z alkoholikiem tłumaczenie w stylu "siedzę z nim 4-ty rok, bo mówi, że przestanie pić, obiecał" uznano by za wiarę w cuda i powód do pójścia przez współuzależnioną do psychologa. Nie rozumiem więc czemu z takim zrozumieniem słucha się tłumaczeń tych "biednych umęczonych" kobiet, że czekają któryś rok na coś do czego facet ewidentnie się nie pali (bo nic na to nie wskazuje). Nasze życie jest nasze i ostatecznie to są jednak błędy tych kobiet, nie tych facetów. Niektórzy chyba po prostu lubią być trochę nieszczęśliwi w życiu. Rozumiem okazanie komuś zaufania i cierpliwości przez jakiś czas, ale takie "czekam któryś rok z rzędu" to sorry - tu już winy faceta nie widzę, bo udowodnił ostatecznie, że jego obietnice są g... warte.

Masz rację, ale posługując się dalej przykładem mojej przyjaciółki, nie wiem jak wygląda jej życie sam na sam z jej chłopakiem, nie wiem jak wyglądają ich rozmowy. Na ile on ją perfidnie zrzuca, a na ile jest wiarygodny w tych swoich wypowiedziach. Jak widzę ich z boku, to widzę, że facet jest czuły, troszczy się o nią, traktuje ją dobrze itd. - oczywiście nie świadczy to o niczym i nawet FWB może być czuły i troskliwy, ale myślę, że moja przyjaciółka nie chce wszystkiego wyrzucić do kosza, bo dzieli ich ten jeden temat. Jasne, temat nie mały i jego ranga będzie rosła wraz z upływem czasu, podobnie jak jej rozżalenie zapewne. Ale teraz nie jest gotowa i ja to rozumiem i nie robię jej coachingu pt. rzuć go, bo może on ma jakieś racjonalne powody, które wkrótce znikną? Nie wiem.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez lavieenrose789

Masz rację, ale posługując się dalej przykładem mojej przyjaciółki, nie wiem jak wygląda jej życie sam na sam z jej chłopakiem, nie wiem jak wyglądają ich rozmowy. Na ile on ją perfidnie zrzuca, a na ile jest wiarygodny w tych swoich wypowiedziach. Jak widzę ich z boku, to widzę, że facet jest czuły, troszczy się o nią, traktuje ją dobrze itd. - oczywiście nie świadczy to o niczym i nawet FWB może być czuły i troskliwy, ale myślę, że moja przyjaciółka nie chce wszystkiego wyrzucić do kosza, bo dzieli ich ten jeden temat. Jasne, temat nie mały i jego ranga będzie rosła wraz z upływem czasu, podobnie jak jej rozżalenie zapewne. Ale teraz nie jest gotowa i ja to rozumiem i nie robię jej coachingu pt. rzuć go, bo może on ma jakieś racjonalne powody, które wkrótce znikną? Nie wiem.

Słuchaj, jaki by nie był wiarygodny w pojedynczej wypowiedzi, czy nawet 10, to po kilku latach jednak patrzy się na całokształt i to, czy słowo obraca się w czyn. Jeżeli się nie obraca, to chociażby był Szekspirem i mówił sonatami miłosnymi, to jednak idzie się po rozum do głowy i stwierdza "cóż, nic z tego nie wynika". Ona skazuje się na czekanie. Nie on ją.

[lavieenrose789]

Napisane przez Ellen_Ripley

Słuchaj, jaki by nie był wiarygodny w pojedynczej wypowiedzi, czy nawet 10, to po kilku latach jednak patrzy się na całokształt i to, czy słowo obraca się w czyn. Jeżeli się nie obraca, to chociażby był Szekspirem i mówił sonatami miłosnymi, to jednak idzie się po rozum do głowy i stwierdza "cóż, nic z tego nie wynika". Ona skazuje się na czekanie. Nie on ją.

Masz rację. Nie robię z niego "tego złego", napisałam jak jest, ale też moim zdaniem nie jest empatyczne takie surowe ocenianie dziewczyny, która "skazuje się na czekanie". Głupia nie jest i pewnie głowa mówi jedno, serce drugie. I pewnie rozsądek w końcu wygra.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez lavieenrose789

Masz rację. Nie robię z niego "tego złego", napisałam jak jest, ale też moim zdaniem nie jest empatyczne takie surowe ocenianie dziewczyny, która "skazuje się na czekanie". Głupia nie jest i pewnie głowa mówi jedno, serce drugie. I pewnie rozsądek w końcu wygra.

Nie widzę powodu bycia wielce empatycznym w stosunku do kogoś, kto powtarza ten sam błąd. To Twoja koleżanka, więc patrzysz na to inaczej, ale już gdyby chodziło o kogoś obcego, to pewnie pomyślałabyś, że po prostu głupio robi i tyle (odróżniam robienie głupot od bycie głupim). To są dla mnie przypadki do terapii, bo ktoś jej to "czekaj na łaskawcę i jego decyzje" musiał wpoić. Namów ją może na wizytę u psychologa na początek.



Rozsądek wygra? Lub facet znajdzie taką, z którą nagle jednak zrealizuje wszystko w rok. Idąc schematem.

[evonla]

Napisane przez Ellen_Ripley

Na forum ślubnym (czasami się kliknie przypadkiem w drodze na Plotkowe ) jest wątek dla czekających na oświadczyny faceta (i to nie, że para się ugadała i to kwestia formalności, że teraz on organizuje jakąś niespodziankę, ale takie czekanie na zasadzie "ach, mam już dosyć, czekam od 3 lat"). Dla mnie to cringe życia. Serio tak ciężko jest usiąść i porozmawiać, ustalić, że się chce i kiedy mniej więcej?

Aż facet w końcu oświadczy się dla świętego spokoju, a ślubu i tak nie będzie

[lavieenrose789]

Napisane przez Ellen_Ripley

Nie widzę powodu bycia wielce empatycznym w stosunku do kogoś, kto powtarza ten sam błąd. To Twoja koleżanka, więc patrzysz na to inaczej, ale już gdyby chodziło o kogoś obcego, to pewnie pomyślałabyś, że po prostu głupio robi i tyle (odróżniam robienie głupot od bycie głupim). To są dla mnie przypadki do terapii, bo ktoś jej to "czekaj na łaskawcę i jego decyzje" musiał wpoić. Namów ją może na wizytę u psychologa na początek.



Rozsądek wygra? Lub facet znajdzie taką, z którą nagle jednak zrealizuje wszystko w rok. Idąc schematem.

Jesteś bardzo ostra (jak zresztą przeważnie w postach, nic do tego nie mam, stwierdzam fakt), ale pewnie masz rację. Dla niej to jest mega przykry temat i otoczenie praktycznie go nie porusza. Ten temat jakby nie istnieje.