Niezadowolenie z życia... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2019-10-01, 10:21   #1
showmust
Raczkowanie
 
Avatar showmust
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 132

Niezadowolenie z życia...


Hej dziewczyny, mam akurat trochę wolnego wiec chciałam się wygadac.

Otóż zastanawiam się, jaki jest tak naprawdę problem we mnie i co mogę dla siebie zrobic. Czasem mi w zasadzie głupio, bo mam wrażenie, ze nie mam złe a ciagle narzekam.

Otóż może wymienię w punktach co mnie trapi, ponieważ tak będzie bardziej czytelnie:

* ciagle wszystko oddałam na później, ale nie tyle co z lenistwa a z prokrastynacji, skończyłam studia ale nie obroniłam jeszcze mgr, ciagle to odkładałam. W zasadzie mam taka niechęć, ze i tak mój zawód jest słabo płatny, ze czasem mnie to denerwuje, nie do końca się w tym widze. Owszem mogę polepszyć swoją sytuacje, ale zajmie mi to pare dodatkowych lat

* ciagle mam problemy z praktycznym rzeczami, niby coś umiem ale jak przychodzi co do czego to nie potrafię tego odpowiednio wykorzystać, dla przykładu: mam prawo jazdy śle i tak nie umiem jeździć, uczę się angielskiego ale i tak go nie wykorzystuje, bo jak przychodzi co do czego to zapominam języka w gębie albo mam słaby refleks

* no właśnie kolejnym problem jest to, ze jestem wiecznie nieogarnięta, często czegoś nie doszłyśmy, zapomnę, ,,chodzę w z głowa w chmurach”, czuje się heznadziejna

* staram się robić coś dla siebie, chodzę na ten angielski który kiedyś zaniedbałam w przeszłości, zapisałam się na silke, ale tak jak mówię mam wrażenie, ze to wszystko przynosi mierny efekt

* może to staroświeckie myślenie, ale czuje się marnie bo mam 28 lat, a sytuacje życiowa jakbym była studentka: mam faceta ale nawet nie jesteśmy zaręczeni ( ok, nie jesteśmy bardzo długo, znamy się dwa lata a w związku 1,5 toku), ale zaczynam się dziwnie czuć, bo już wiele koleżanek jest zarwczonych/ po ślubie. Ale tez nie chce go pomagania , bo to dla mnie żadna przyjemność wyprosić pierścionek czy ślub. Wiem, ze to głupie ale dobija mnie, ze ten czas leci, ze powoli tracę te dziewczęcość, ze powinnam mieć już ustabilizowana sytuacje ze wszystkim, tymczasem prace co jakiś czas zmieniam, bo ciagle coś nie gra ( nie, ze cały czas żebyście mnie złe nie zrozumiały- poprzednie prace to ponad dwa lata i rok), ale ciagle nie mogę znaleźć swojego miejsca, a wolałabym gdzieś osiąść...

* doradźcie może ogólnie jakaś receptę na polubię siebie, nie mówię, ze moje poczucie wartości jest niskie, ale tak jak tłumaczyłam ciagle mam przeświadczenie, ze w moim wieku mogłabym osiągnąć zbaczanie więcej niż to co mam... nie mam tak napędem nic swojego dorobionego, prawie ze oszczędności, ponieważ musiałam wydawać pieniądze na bieżąco, a nieraz jeszcze brać od rodziców. Dopiero od dwóch miesięcy zaczęłam oszczędzać, ale wiadomo ze nie będą to zawrotne kwoty. Tak więcej ani nie mam swojego mieszkania (mieszkam od niedawna u TZ, wcześniej na wynajmie, swojego samochodu, no nic właściwie

Przepraszam, ze tak się rozpisałam i zygoty mówię, ze wiem ze da o wielee poważniejsze kłopoty, dlatego nie gadam octem nikomu właściwie, ale jednak miałam potrzebę podzielenia się z kimś. Dziękuje z góry wam, za krytykę jak i rady .
showmust jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-01, 11:27   #2
Mia_bb
Raczkowanie
 
Avatar Mia_bb
 
Zarejestrowany: 2019-09
Wiadomości: 93
Dot.: Niezadowolenie z życia...

Ej, ale to nie jest tak, że są jakieś ramy czasowe w których trzeba się zmieścić, na przykład do trzydziestki mąż, dziecko i dom z ogrodem. Najgorsze, co można zrobić, to popaść w ten marazm, utwierdzać się w nim. Jestem najgorsza, nic nie idzie jak trzeba. Come on! Jeśli jest się młodym, zdrowym, to można naprawdę wiele. Są szkoły policealne, można zmienić zawód, uczyć się nowych języków, szukać rzeczy, które dają radość. Być może grono znajomych tak na panią wpływa. Są ludzie, którzy niezależnie od sytuacji mają wrażenie, że są w złym miejscu życia, wiecznie czują niedosyt, bo widzą, gdzie zaszli inni. Serio, zamiast tracić czas, którego jest naprawdę mało, może lepiej otworzyć głowę. Brzmię trochę jak coach, ale w sytuacji, gdy nic strasznego się nie dzieje chyba ciężko powiedzieć komuś obcemu coś w innym tonie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Mia_bb jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-01, 11:33   #3
Mija62
uparta chmura
 
Avatar Mija62
 
Zarejestrowany: 2012-03
Lokalizacja: Miasto Portowe
Wiadomości: 8 645
Dot.: Niezadowolenie z życia...

Myślę, że na wszystko musi przyjść odpowiedni czas. Ja swojego tż (ojca mojego dziecka) też poznałam tuż przed trzydziestką. Myślę, że wcześniejsze moje związki nie miały by szansy, nie byłam jeszcze gotowa. Z tego co piszesz, to możesz mieć tak samo. Niektórzy nieco później dojrzewają
Mija62 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-01, 12:17   #4
MsN
Femme fatale
 
Avatar MsN
 
Zarejestrowany: 2016-01
Lokalizacja: the circles of dante's hell
Wiadomości: 1 261
Dot.: Niezadowolenie z życia...

Cytat:
Napisane przez showmust Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny, mam akurat trochę wolnego wiec chciałam się wygadac.

Otóż zastanawiam się, jaki jest tak naprawdę problem we mnie i co mogę dla siebie zrobic. Czasem mi w zasadzie głupio, bo mam wrażenie, ze nie mam złe a ciagle narzekam.

Otóż może wymienię w punktach co mnie trapi, ponieważ tak będzie bardziej czytelnie:

* ciagle wszystko oddałam na później, ale nie tyle co z lenistwa a z prokrastynacji, skończyłam studia ale nie obroniłam jeszcze mgr, ciagle to odkładałam. W zasadzie mam taka niechęć, ze i tak mój zawód jest słabo płatny, ze czasem mnie to denerwuje, nie do końca się w tym widze. Owszem mogę polepszyć swoją sytuacje, ale zajmie mi to pare dodatkowych lat

* ciagle mam problemy z praktycznym rzeczami, niby coś umiem ale jak przychodzi co do czego to nie potrafię tego odpowiednio wykorzystać, dla przykładu: mam prawo jazdy śle i tak nie umiem jeździć, uczę się angielskiego ale i tak go nie wykorzystuje, bo jak przychodzi co do czego to zapominam języka w gębie albo mam słaby refleks

* no właśnie kolejnym problem jest to, ze jestem wiecznie nieogarnięta, często czegoś nie doszłyśmy, zapomnę, ,,chodzę w z głowa w chmurach”, czuje się heznadziejna

* staram się robić coś dla siebie, chodzę na ten angielski który kiedyś zaniedbałam w przeszłości, zapisałam się na silke, ale tak jak mówię mam wrażenie, ze to wszystko przynosi mierny efekt

* może to staroświeckie myślenie, ale czuje się marnie bo mam 28 lat, a sytuacje życiowa jakbym była studentka: mam faceta ale nawet nie jesteśmy zaręczeni ( ok, nie jesteśmy bardzo długo, znamy się dwa lata a w związku 1,5 toku), ale zaczynam się dziwnie czuć, bo już wiele koleżanek jest zarwczonych/ po ślubie. Ale tez nie chce go pomagania , bo to dla mnie żadna przyjemność wyprosić pierścionek czy ślub. Wiem, ze to głupie ale dobija mnie, ze ten czas leci, ze powoli tracę te dziewczęcość , ze powinnam mieć już ustabilizowana sytuacje ze wszystkim, tymczasem prace co jakiś czas zmieniam, bo ciagle coś nie gra ( nie, ze cały czas żebyście mnie złe nie zrozumiały- poprzednie prace to ponad dwa lata i rok), ale ciagle nie mogę znaleźć swojego miejsca, a wolałabym gdzieś osiąść...

* doradźcie może ogólnie jakaś receptę na polubię siebie, nie mówię, ze moje poczucie wartości jest niskie, ale tak jak tłumaczyłam ciagle mam przeświadczenie, ze w moim wieku mogłabym osiągnąć zbaczanie więcej niż to co mam... nie mam tak napędem nic swojego dorobionego, prawie ze oszczędności, ponieważ musiałam wydawać pieniądze na bieżąco, a nieraz jeszcze brać od rodziców. Dopiero od dwóch miesięcy zaczęłam oszczędzać, ale wiadomo ze nie będą to zawrotne kwoty. Tak więcej ani nie mam swojego mieszkania (mieszkam od niedawna u TZ, wcześniej na wynajmie, swojego samochodu, no nic właściwie

Przepraszam, ze tak się rozpisałam i zygoty mówię, ze wiem ze da o wielee poważniejsze kłopoty, dlatego nie gadam octem nikomu właściwie, ale jednak miałam potrzebę podzielenia się z kimś. Dziękuje z góry wam, za krytykę jak i rady .

Uważasz, że tracisz dziewczęcość bo masz 28 lat i nie jesteś jeszcze żoną? lol

Sama mam 25 lat i uważam, że wyjście za mąż bardzo modo to jak idąc memem
"wyjście z imprezy przed 22" (oczywiście nie traktuje tego mema poważnie, trochę jak joke, powiedzmy tak późno żartem pół serio) i jakoś przeraża mnie małżeństwo, czuje jakby to była pętla na szyję bo to na zawsze - związek zawsze możesz zakończyć. Jakoś nigdy nie byłam za instytucją małżeństwa (jeśli chodzi o mnie), mimo, że mężatką nie jestem to uważam (osobiście), że małżeństwo to (bo prawnie tak jest) zwykła umowa między dwojgiem ludzi i hm...nic więcej bo można i bez papierka sobie miłość wyznawać, a ten papierek to "dla szopki na scenie przed tłumem ludzi" (no, ale to moje zdanie i moje poglądy).

Mnie śmieszą najbardziej małżeństwa zawarte w bardzo młodym wieku. Wg mnie każdy z drugiej strony jeśli chce mieć to za sobą to tylko wtedy kiedy jest na to gotowy pod wieloma aspektami i ustabilizował sobie życie prywatne (chociaż to kwestia również indywidualna z drugiej strony), a nie, że "laska w ciąży to musi by ślub no bo z brzuchem to jak to wygląda" . Chociaż takie zaściankowe i dla mnie prymitywne myślenie przejawiają ludzie na wsiach, ew. może Ci z małych miasteczek gdzie wszyscy się praktycznie znają...

Proszenie o pierścionek to raczej nic przyjemnego czy coś co miałoby sprawić radość, po za tym jak już dochodzi do zaręczyn (zakładając) to weź pod uwagę, że to jest indywidualne i nie wiem, zależy do faceta? Jedni oświadczą się po dajmy na to 1,5 roku, inni po 6 czy 10 latach. Nie ma reguły. Jesteś z nim 1,5 roku to na pewno z nim rozmawiałaś i znasz jego plany, oczekiwania, a on zna Twoje. Porozmawiaj z nim jeszcze raz i jeśli mu nie mówiłaś to wspomnij mu o tym gdzieś między rozmową. Taka aluzja powiedzmy. Potraktuj to serio, powiedz, że chciałabyś jakiś deklaracji z jego strony, ale z drugiej strony nie naciskaj bo przyniesiesz odwrotny skutek.

Ślub można wziąć w każdym wieku, bez przesady. Robisz z siebie jakąś mam wrażenie męczennice plus starą pannę. Może cofnij się 40 lat wstecz.

Co do odkładania, tej prokastynacji, poczytaj książki motywacyjne, poradniki, ale może być tak, że sama tego nie ogarniesz, albo one Ci nie wystarczą w więc mogłabyś wybrać się do psychologa, żeby porozmawiać o tym. Chociaż na kilka wizyt bo jedna może nie wystarczyć. Prokastynacja jest Twoim problemem.

Po za zaprzestaniem odkładania musisz być również konsekwentna w sowich osobach, obowiązkach bo to brzmi jakbyś całe dnie leżała na kanapie i gapiła się w sufit. Oczywiście, że tak nie jest, zrobiłaś studia, prawo jazdy, wciąż się rozwijasz, dbasz o zdrowie chodząc na siłownię, języki więc jest ok. Kwestia tylko bycia w tych i innych celach konsekwentnym i zmotywowanym. No łatwo nie będzie, ale trzeba próbować i robić wszystko, żeby się udało i było tak jak chcesz, aby było dobrze.

Pogadaj o tym wszystkim z psychologiem. Takie ogólne rozkminy dotyczące Twojego życia, ot co.
__________________
1. Lepiej być nielubianą za to, kim jesteś niż być kochaną za to kim nie jesteś.
2. Ludzie nie rodzą się dobrzy albo źli. Rodzą się z pewnymi skłonnościami, ale liczy się sposób, w jaki żyją. I to, jakich ludzi poznają.

Edytowane przez MsN
Czas edycji: 2019-10-01 o 12:36
MsN jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-01, 15:58   #5
Azhaar
Zadomowienie
 
Avatar Azhaar
 
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 521
Dot.: Niezadowolenie z życia...

Twój pogląd co do pracy też jest niedorzeczny.

Co to znaczy ,,chciałabym gdzieś osiąść"?

To znaczy co, znaleźc idealną pracę na kolejne jakieś prawie 40 lat, bo tyle masz do emerytury?

Pracę się zmienia, to normalne. Według mnie 5 lat to takie maksimum pracy w jednej firmie, bo zazwyczaj później zaczyna się totalnie osiadać na laurach. Nie mówię, ze każdy musi być mega karierowiczem, ale rynek pracy jest teraz bardzo dynamiczny. Znam ludzi, którzy pracowali / pracują po kilkanaście lat w jednej firmie i ja im bardzo wspólczuję, bo często to własnie ludzie bez szczególnych kwalifikacji, którzy siedzą, gdzie siedzą, bo tak wygodnie i bezpiecznie, a jak tę pracę stracą to jest płacz i strach, bo oni nie znają w ogóle obecnych realiów rynku.

No chyba, że firma jest mega innowacyjna i nadąża bardzo szybko za trendami, ale takich firm niestety nie jest dużo.

Bardzo wątpię, żebyś znalazła firmę, która zapewni Ci idealną prace na kolejne 40 lat. Chociażby dlatego, że inni ludzie pracujący w tej firmie mogą się zmienić, a to już może bardzo pozmieniać sytuację.

Bardziej skupiłabym się na jakiejś spójnej ścieżce zawodowej, żeby móc sobie powiedzieć po iluś latach, że poszłaś do przodu, że jesteś specjalistą w jakiejś dziedzinie, a czy to będzie w firmie X czy Y, to bez znaczenia. Dzisiaj pracujesz w jednej firmie, za rok możesz w innej.

Edytowane przez Azhaar
Czas edycji: 2019-10-01 o 15:59
Azhaar jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-01, 19:09   #6
18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 549
Dot.: Niezadowolenie z życia...

Cytat:
Napisane przez showmust Pokaż wiadomość
* ciagle wszystko oddałam na później, ale nie tyle co z lenistwa a z prokrastynacji, skończyłam studia ale nie obroniłam jeszcze mgr, ciagle to odkładałam. W zasadzie mam taka niechęć, ze i tak mój zawód jest słabo płatny, ze czasem mnie to denerwuje, nie do końca się w tym widze. Owszem mogę polepszyć swoją sytuacje, ale zajmie mi to pare dodatkowych lat
Obrona mgr w jakikolwiek sposób poprawi twoją sytuację zawodową? Jeśli nie, to nie ma sensu. Po prostu zdobądź lepszy zawód.
Cytat:
* ciagle mam problemy z praktycznym rzeczami, niby coś umiem ale jak przychodzi co do czego to nie potrafię tego odpowiednio wykorzystać, dla przykładu: mam prawo jazdy śle i tak nie umiem jeździć, uczę się angielskiego ale i tak go nie wykorzystuje, bo jak przychodzi co do czego to zapominam języka w gębie albo mam słaby refleks
Bo musisz sobie stwarzać sytuację, w których będziesz te umiejętności wykorzystywać. Inaczej się nigdy nie nauczysz lepiej.
Cytat:
* może to staroświeckie myślenie, ale czuje się marnie bo mam 28 lat, a sytuacje życiowa jakbym była studentka: mam faceta ale nawet nie jesteśmy zaręczeni ( ok, nie jesteśmy bardzo długo, znamy się dwa lata a w związku 1,5 toku), ale zaczynam się dziwnie czuć, bo już wiele koleżanek jest zarwczonych/ po ślubie. Ale tez nie chce go pomagania , bo to dla mnie żadna przyjemność wyprosić pierścionek czy ślub.
Decyzja o ślubie jest wspólna, a zaręczyny nie są do tego w ogóle potrzebne. Jeśli chcesz ślubu i zaręczyn, to musisz o tym poinformować, oczywiście licząc się z tym, że twój facet może mieć odmienne potrzeby. I zastanów się do czego ci właściwie ten ślub, bo jeśli tylko do porównywania się z koleżankami, to raczej słabo.
Cytat:
Wiem, ze to głupie ale dobija mnie, ze ten czas leci, ze powoli tracę te dziewczęcość, ze powinnam mieć już ustabilizowana sytuacje ze wszystkim, tymczasem prace co jakiś czas zmieniam, bo ciagle coś nie gra ( nie, ze cały czas żebyście mnie złe nie zrozumiały- poprzednie prace to ponad dwa lata i rok), ale ciagle nie mogę znaleźć swojego miejsca, a wolałabym gdzieś osiąść...
Niby dlaczego powinnaś? Nikt nad tobą z batem nie stoi, a jeśli tak się czujesz, to radzę popracować w pierwszej kolejności nad asertywnością, a potem zmienić towarzystwo.
18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-01, 23:34   #7
megamag
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
Dot.: Niezadowolenie z życia...

Cytat:
Napisane przez showmust Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny, mam akurat trochę wolnego wiec chciałam się wygadac.

Otóż zastanawiam się, jaki jest tak naprawdę problem we mnie i co mogę dla siebie zrobic. Czasem mi w zasadzie głupio, bo mam wrażenie, ze nie mam złe a ciagle narzekam.

Otóż może wymienię w punktach co mnie trapi, ponieważ tak będzie bardziej czytelnie:

* ciagle wszystko oddałam na później, ale nie tyle co z lenistwa a z prokrastynacji, skończyłam studia ale nie obroniłam jeszcze mgr, ciagle to odkładałam. W zasadzie mam taka niechęć, ze i tak mój zawód jest słabo płatny, ze czasem mnie to denerwuje, nie do końca się w tym widze. Owszem mogę polepszyć swoją sytuacje, ale zajmie mi to pare dodatkowych lat

* ciagle mam problemy z praktycznym rzeczami, niby coś umiem ale jak przychodzi co do czego to nie potrafię tego odpowiednio wykorzystać, dla przykładu: mam prawo jazdy śle i tak nie umiem jeździć, uczę się angielskiego ale i tak go nie wykorzystuje, bo jak przychodzi co do czego to zapominam języka w gębie albo mam słaby refleks

* no właśnie kolejnym problem jest to, ze jestem wiecznie nieogarnięta, często czegoś nie doszłyśmy, zapomnę, ,,chodzę w z głowa w chmurach”, czuje się heznadziejna

* staram się robić coś dla siebie, chodzę na ten angielski który kiedyś zaniedbałam w przeszłości, zapisałam się na silke, ale tak jak mówię mam wrażenie, ze to wszystko przynosi mierny efekt

* może to staroświeckie myślenie, ale czuje się marnie bo mam 28 lat, a sytuacje życiowa jakbym była studentka: mam faceta ale nawet nie jesteśmy zaręczeni ( ok, nie jesteśmy bardzo długo, znamy się dwa lata a w związku 1,5 toku), ale zaczynam się dziwnie czuć, bo już wiele koleżanek jest zarwczonych/ po ślubie. Ale tez nie chce go pomagania , bo to dla mnie żadna przyjemność wyprosić pierścionek czy ślub. Wiem, ze to głupie ale dobija mnie, ze ten czas leci, ze powoli tracę te dziewczęcość, ze powinnam mieć już ustabilizowana sytuacje ze wszystkim, tymczasem prace co jakiś czas zmieniam, bo ciagle coś nie gra ( nie, ze cały czas żebyście mnie złe nie zrozumiały- poprzednie prace to ponad dwa lata i rok), ale ciagle nie mogę znaleźć swojego miejsca, a wolałabym gdzieś osiąść...

* doradźcie może ogólnie jakaś receptę na polubię siebie, nie mówię, ze moje poczucie wartości jest niskie, ale tak jak tłumaczyłam ciagle mam przeświadczenie, ze w moim wieku mogłabym osiągnąć zbaczanie więcej niż to co mam... nie mam tak napędem nic swojego dorobionego, prawie ze oszczędności, ponieważ musiałam wydawać pieniądze na bieżąco, a nieraz jeszcze brać od rodziców. Dopiero od dwóch miesięcy zaczęłam oszczędzać, ale wiadomo ze nie będą to zawrotne kwoty. Tak więcej ani nie mam swojego mieszkania (mieszkam od niedawna u TZ, wcześniej na wynajmie, swojego samochodu, no nic właściwie

Przepraszam, ze tak się rozpisałam i zygoty mówię, ze wiem ze da o wielee poważniejsze kłopoty, dlatego nie gadam octem nikomu właściwie, ale jednak miałam potrzebę podzielenia się z kimś. Dziękuje z góry wam, za krytykę jak i rady .
Gdyby Ci nie było dobrze tak, jak jest, tobyś to zmieniła. Tak jest Ci po prostu wygodnie, a Twoja sytuacja nie przeszkadza Ci tak bardzo, żeby Ci się chciało wysilać albo robić niekomfortowe dla siebie rzeczy. Słowem, pewnie mogłabyś więcej, ale Ci się nie chce. To też jest jakiś wybór. Żeby coś osiągnąć trzeba się poświęcić, wielu ludziom się nie chce, więc zadowalają się tym, co mają. To też nic złego, ale chociaż trzeba się do tego przyznać i przestać marudzić.

Gdyby Ci rzeczywiście zależało na tej magisterce, tobyś ją napisała, ale tak naprawdę masz to gdzieś, bo czujesz, że to nic nie zmieni. Gdybyś chciała jeździć samochodem, tobyś jeździła, ale wygodniej Ci nie jeździć, bo co masz się stresować. Gdybyś naprawdę chciała nauczyć się angielskiego, tobyś sama szukała sytuacji, żeby go używać, ale to męczące i stresujące.

Wszystko w życiu jest właśnie takie: zajmuje czas i jest męczące, nie przychodzi samo. Nie zobaczysz efektów siłowni po kilku tygodniach i nie zaczniesz płynnie mówić po angielsku po kilku tygodniach. A Ty nie lubisz się męczyć i szybko się zniechęcasz.

Ze ślubem też tak sobie tylko marudzisz. Zastanowiłaś się, czy w ogóle kochasz tego chłopaka na tyle, żeby spędzić z nim życie? Małżeństwo to coś poważniejszego niż zazdroszczenie koleżankom białej sukni, w Twoim wieku powinnaś już to wiedzieć.

Podsumowując, z jednej strony zazdrościsz innym, ale nie chce Ci się robić tego co oni, tylko chciałabyś, żeby to co innym przyszło ciężką pracą, Tobie spadło z nieba. To się nie stanie. Możesz albo zebrać du*ę w troki i wziąć się do roboty, albo żyć sobie tak, jak lubisz, ale pogodzić się z faktem, że to ma swoje konsekwencje.
megamag jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2019-10-03, 10:01   #8
lola23
Wtajemniczenie
 
Avatar lola23
 
Zarejestrowany: 2005-04
Wiadomości: 2 522
Dot.: Niezadowolenie z życia...

Cytat:
Napisane przez megamag Pokaż wiadomość
Gdyby Ci nie było dobrze tak, jak jest, tobyś to zmieniła. Tak jest Ci po prostu wygodnie, a Twoja sytuacja nie przeszkadza Ci tak bardzo, żeby Ci się chciało wysilać albo robić niekomfortowe dla siebie rzeczy. Słowem, pewnie mogłabyś więcej, ale Ci się nie chce. To też jest jakiś wybór. Żeby coś osiągnąć trzeba się poświęcić, wielu ludziom się nie chce, więc zadowalają się tym, co mają. To też nic złego, ale chociaż trzeba się do tego przyznać i przestać marudzić.

Gdyby Ci rzeczywiście zależało na tej magisterce, tobyś ją napisała, ale tak naprawdę masz to gdzieś, bo czujesz, że to nic nie zmieni. Gdybyś chciała jeździć samochodem, tobyś jeździła, ale wygodniej Ci nie jeździć, bo co masz się stresować. Gdybyś naprawdę chciała nauczyć się angielskiego, tobyś sama szukała sytuacji, żeby go używać, ale to męczące i stresujące.

Wszystko w życiu jest właśnie takie: zajmuje czas i jest męczące, nie przychodzi samo. Nie zobaczysz efektów siłowni po kilku tygodniach i nie zaczniesz płynnie mówić po angielsku po kilku tygodniach. A Ty nie lubisz się męczyć i szybko się zniechęcasz.

Ze ślubem też tak sobie tylko marudzisz. Zastanowiłaś się, czy w ogóle kochasz tego chłopaka na tyle, żeby spędzić z nim życie? Małżeństwo to coś poważniejszego niż zazdroszczenie koleżankom białej sukni, w Twoim wieku powinnaś już to wiedzieć.

Podsumowując, z jednej strony zazdrościsz innym, ale nie chce Ci się robić tego co oni, tylko chciałabyś, żeby to co innym przyszło ciężką pracą, Tobie spadło z nieba. To się nie stanie. Możesz albo zebrać du*ę w troki i wziąć się do roboty, albo żyć sobie tak, jak lubisz, ale pogodzić się z faktem, że to ma swoje konsekwencje.
__________________

targowisko:

https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=211273
lola23 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-03, 12:32   #9
showmust
Raczkowanie
 
Avatar showmust
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 132
Dot.: Niezadowolenie z życia...

Dziękuje wam za odpowiedzi, odniosę się do nich:



* co do obrony, tak jest mi potrzebna i w końcu napisałam prace, przede mną obrona

* co do angielskiego macie racje, na co dzień akurat nie przydaje mi się on tak bardzo, dlatego nie mam go okazji aż tak wyćwiczyć. Jednak teraz wzięłam sobie wymagająca nauczycielkę i myśle, ze będzie dobrze. Oprócz tego zaczelam rozmawiać z jedna osoba przez internet i w ten sposób tez mogę w jakiś sposób trenować.

* co do jazdy samochodem, nie mam auta, ale być może pod koniec roku będę miała okazje je kupić, wiec jeśli się obronie chce wziąć jazdy z instruktorem i podszkolić się...

* co tego, ze tracę dziewczęcość, to nie ma nic wspólnego ze ślubem: jego brakiem. Chodzi mi, ze widze po prostu, ze zmieniam się... nie da się oszukać czasu i ze przed 30 będę wyglądać jak licealistka. Chyba po prostu ciężko mi się z tym pogodzić.

* co do ślubu tak, jestem pewna swojego TZ na sto procent. Miałam już kilka związków ( 3 letni i 4 lata prawie) i one nawet nie stały obok tego, co teraz. Nie zależy mi na białej sukni i tej otoczce. Właściwie moim marzeniem byłby jakichś skromny ślub, nawet z samymi świadkami. Chyba po prostu ta deklaracja jest dla mnie istotna. Wiem, ze mój facet ma to na uwadze.



Ale generalnie macie racje, trzeba działać i tyle.
showmust jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-03, 12:37   #10
f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 9 946
Dot.: Niezadowolenie z życia...

Jak chcesz ćwiczyć angielski to polecam oglądać anglojęzyczne filmy/seriale z napisami po angielsku lub w ogóle bez i zacząć czytać jakieś proste książki w tym języku.

A co do ślubu to zwyczajnie porozmawiałabym z partnerem, że czuje się gotowa na taki krok i jest to dla mnie ważne. Moim zdaniem to nie jest proszenie ani wymuszanie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2019-10-03, 13:40   #11
kurka_ziemna
Raczkowanie
 
Avatar kurka_ziemna
 
Zarejestrowany: 2019-04
Wiadomości: 329
Dot.: Niezadowolenie z życia...

Swoja droga zawsze mnie zastanawialo mowienie, ze to nie lenistwo, to prokrastynacja. Moze jestem staromodna, ale dla mnie przekladanie wszystkiego na potem zamiast ruszyć d***e i zrobić coś nawet jak sie nie chce to wlasnie podrecznikowy przyklad lenistwa.
kurka_ziemna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2019-10-03, 18:07   #12
megamag
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
Dot.: Niezadowolenie z życia...

Cytat:
Napisane przez showmust Pokaż wiadomość
ze przed 30 będę wyglądać jak licealistka
!?

W dzisiejszych czasach 40-latkowie wyglądają nieraz jak licealiści.
megamag jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2019-10-03 19:07:56


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:17.