Czy taka relacja ma sens?

[Ela_stine]

Ostatnio poznałam fajnego chłopaka, z tym że nie wiem czy warto się angażować w tę znajomość, bo największą przeszkodą są dla mnie... finanse i odległość. Sytuacja wygląda następująco: oboje pracujemy, ja dodatkowo studiuję zaocznie, zostały mi jeszcze 2 lata. Studia zaoczne równe są z opłacaniem czesnego. Co miesiąc idzie na to 500 zł. Mieszkam z rodzicami, dokładam im się 300 zł do rachunków. Do tego kupuję sobie bilet miesięczny, jedzenie do pracy, wszystkie niezbędne kosmetyki (w tym także te podstawowe jak mydło czy szampon, nie tylko kolorówka) i ubrania. Opłacam też comiesięczne wizyty u ortodonty, a to kwota oscylująca w granicach 200-300 zł, zależnie od tego czy w danym miesiącu wymienia mi akurat jakiś element czy tylko wizyta kontrolna. Po opłacie tego wszystkiego zostaje mi niewiele. On mieszka sam, pochodzi z drugiego końca kraju a mieszka już kilka lat 20 km od mojego miasta. Niby nie tak dużo, ale dojazdy komunikacją miejską są tam... ciężkie. Kolejami regionalnymi niby trochę szybciej. Obawiam się że w najbliższym czasie nie wyprowadzę się z domu rodzinnego bo nie udźwignę tego wszystkiego finansowo. Dodatkowo, spotykanie się u mnie, a raczej u moich rodziców odpada, bo nie ma tam warunków do spotkań ze znajomymi, a co dopiero z chłopakiem. Jak myślicie, czy warto pakować się w taką relację przy takich warunkach? Nie ukrywam, że facet mi się bardzo spodobał i boję się, że za bardzo się wkręcę, a nic z tego nie będzie, bo oboje pracujemy na pełen etat a ja dodatkowo mam studia zaoczne co też w jakiś sposób ogranicza mój czas.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Ela_stine

Ostatnio poznałam fajnego chłopaka, z tym że nie wiem czy warto się angażować w tę znajomość, bo największą przeszkodą są dla mnie... finanse i odległość. Sytuacja wygląda następująco: oboje pracujemy, ja dodatkowo studiuję zaocznie, zostały mi jeszcze 2 lata. Studia zaoczne równe są z opłacaniem czesnego. Co miesiąc idzie na to 500 zł. Mieszkam z rodzicami, dokładam im się 300 zł do rachunków. Do tego kupuję sobie bilet miesięczny, jedzenie do pracy, wszystkie niezbędne kosmetyki (w tym także te podstawowe jak mydło czy szampon, nie tylko kolorówka) i ubrania. Opłacam też comiesięczne wizyty u ortodonty, a to kwota oscylująca w granicach 200-300 zł, zależnie od tego czy w danym miesiącu wymienia mi akurat jakiś element czy tylko wizyta kontrolna. Po opłacie tego wszystkiego zostaje mi niewiele. On mieszka sam, pochodzi z drugiego końca kraju a mieszka już kilka lat 20 km od mojego miasta. Niby nie tak dużo, ale dojazdy komunikacją miejską są tam... ciężkie. Kolejami regionalnymi niby trochę szybciej. Obawiam się że w najbliższym czasie nie wyprowadzę się z domu rodzinnego bo nie udźwignę tego wszystkiego finansowo. Dodatkowo, spotykanie się u mnie, a raczej u moich rodziców odpada, bo nie ma tam warunków do spotkań ze znajomymi, a co dopiero z chłopakiem. Jak myślicie, czy warto pakować się w taką relację przy takich warunkach? Nie ukrywam, że facet mi się bardzo spodobał i boję się, że za bardzo się wkręcę, a nic z tego nie będzie, bo oboje pracujemy na pełen etat a ja dodatkowo mam studia zaoczne co też w jakiś sposób ogranicza mój czas.

Jakby Cię serio na niego "wzięło" to te problemy i problemiki zostały by daleko w tyle, nie przejmowałabyś się tym, nie kalkulowała aż tak. Także nie ma to sensu najwidoczniej.

[Hanako]

Napisane przez Ellen_Ripley

Jakby Cię serio na niego "wzięło" to te problemy i problemiki zostały by daleko w tyle, nie przejmowałabyś się tym, nie kalkulowała aż tak. Także nie ma to sensu najwidoczniej.

Jaki totalny bzdet. Mi mózg nie wywala "error 404" w tym samym momencie, w którym ktoś mi wpadnie w oko. Jestem w stanie na spokojnie przeanalizować sytuację i zdecydować, czy warto się w to pchać, czy nie. I przy związku na odległość też miałam takie dylematy. O czas. O finanse. O komfort psychiczny nas obojga. Ale oczywiście jeśli tobie spadają klapki na oczy w momencie zakochania, to wszyscy inni też tak muszą mieć, albo "to nie ma sensu"
Trudno tu ferować wyroki, czy to ma sens. Wszystko zależy od waszych indywidualnych potrzeb, tego jak często będziecie potrzebować się widywać - może wystarczy wam widywanie się dwa razy w tygodniu, może same weekendy. Jak często masz zjazdy na studiach? I czy któreś z was dysponuje w ogóle samochodem? To byłoby spore ułatwienie w waszym przypadku.
Ogólnie przeszkody nie wydają się jakieś ogromne i nie do pokonania. Ale na pewno nie będziecie w stanie widywać się codziennie, a tu już musisz sama ocenić, czy ci to odpowiada.

[I am Rock]

Może coś przegapiłam, ale rodzicom dokładasz 300zł, a jeśli się wyprowadzisz, to będzie ci finansowo lżej? A jakim cudem?

[Hanako]

Napisane przez I am Rock

Może coś przegapiłam, ale rodzicom dokładasz 300zł, a jeśli się wyprowadzisz, to będzie ci finansowo lżej? A jakim cudem?

Autorka nigdzie nie napisała, że jak się wyprowadzi, to będzie jej finansowo lżej. Chyba faktycznie coś przegapiłaś, przeczytaj jeszcze raz.

[lady666macbeth]

autorko, to co wymieniłaś w poście to nie są żadne przeszkody, które miały by być ogromne w kontynuowaniu znajomości..
20km.. niewiele- to też nie powinien być problem.
skoro Ci się spodobał, to poznaj go lepiej.
Przecież nikt nie każe Ci go od razu brać do domu.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Hanako

Jaki totalny bzdet. Mi mózg nie wywala "error 404" w tym samym momencie, w którym ktoś mi wpadnie w oko. Jestem w stanie na spokojnie przeanalizować sytuację i zdecydować, czy warto się w to pchać, czy nie. I
(...)

Ale lecisz od razu na forum i zakładasz wątek o "tyle przeszkód, tyle problemów"? Jak dla mnie Autorka szuka dziury w całym i powodów, żeby powiedzieć tej świeżej znajomości NIE.

[Folgia]

Napisane przez Ellen_Ripley

Ale lecisz od razu na forum i zakładasz wątek o "tyle przeszkód, tyle problemów"? Jak dla mnie Autorka szuka dziury w całym i powodów, żeby powiedzieć tej świeżej znajomości NIE.

Też tak uważam. Kiedyś sama założyłam wątek (nie tutaj) o chłopaku, który mi się spodobał, ale nie umiał ortografii, nie miał pracy ani żadnych ambicji. Po czasie zdałam sobie sprawę, że tym wątkiem chciałam, żeby ludzie mi przytaknęli "To nie ten facet".

[I am Rock]

Bo tak jest, że gdy człowiek czegoś chce, to nie szuka przeszkód, tylko rozwiązań.

[patrycjapatib]

Napisane przez Hanako

Jaki totalny bzdet. Mi mózg nie wywala "error 404" w tym samym momencie, w którym ktoś mi wpadnie w oko. Jestem w stanie na spokojnie przeanalizować sytuację i zdecydować, czy warto się w to pchać, czy nie. I przy związku na odległość też miałam takie dylematy. O czas. O finanse. O komfort psychiczny nas obojga.

Ale w tej sytuacji nie ma co rozważać czy warto czy nie, a przynajmniej nie przez te 'problemy ze związkiem na odległość'. Dzieli ich 20 km, nie 20 000km, to naprawdę trzeba analizować czy się opłaca ze względu na te, nie wiem, pół godziny dojazdu?

Jak dla mnie to autorka też po prostu czuje, że to nie to, skoro dojazd 20km to przeszkoda w budowaniu relacji z chłopakiem, ktorym podobno jest zainteresowana.

[TakaSamaInna]

Również uważam, że chyba nie za bardzo Ci zależy na tym związku. 20km to jak dojazd w większym mieście z jednej części do drugiej. Nawet jeśli dojazdy komunikacją są ciężkie to jednak są i możecie się spotykać chociaż raz na tydzień. Poza tym możecie się wymieniać, że raz on będzie jeździć, raz Ty. W domu nie ma warunków? Przecież można wypić herbatę i iść gdzieś na miasto lub spacer. Można nawet to zrobić bez pójścia do domu. Można też się spotkać w innym pobliskim mieście. Są związki, które są na znacznie większą odległość i trwają. Moja przyjaciółka dojeżdża do faceta 140km, ale to i tak nic - niektórzy mają setki czy tysiące kilometrów. Co prawda taki związek nie jest dla każdego, ale skoro są perspektywy zamieszkania bliżej lub razem to można próbować.

[3d8bff70f80d7c90d7fb1886fcde1de8ca56be25_65a543ff917fd]

Treść usunięta

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

I całe te rozliczanie o 20 Km? Na rowerze dojedziesz.


Myślałam, że 500 km czy coś. LOL

[Lexie]

Co dokładnie oznacza, że dojazd komunikacją nie jest łatwy? Bo 20 km to niezbyt wiele, jeżdżę tyle do pracy...

[Magianelka]

Napisane przez Ela_stine

Ostatnio poznałam fajnego chłopaka, z tym że nie wiem czy warto się angażować w tę znajomość, bo największą przeszkodą są dla mnie... finanse i odległość. Sytuacja wygląda następująco: oboje pracujemy, ja dodatkowo studiuję zaocznie, zostały mi jeszcze 2 lata. Studia zaoczne równe są z opłacaniem czesnego. Co miesiąc idzie na to 500 zł. Mieszkam z rodzicami, dokładam im się 300 zł do rachunków. Do tego kupuję sobie bilet miesięczny, jedzenie do pracy, wszystkie niezbędne kosmetyki (w tym także te podstawowe jak mydło czy szampon, nie tylko kolorówka) i ubrania. Opłacam też comiesięczne wizyty u ortodonty, a to kwota oscylująca w granicach 200-300 zł, zależnie od tego czy w danym miesiącu wymienia mi akurat jakiś element czy tylko wizyta kontrolna. Po opłacie tego wszystkiego zostaje mi niewiele. On mieszka sam, pochodzi z drugiego końca kraju a mieszka już kilka lat 20 km od mojego miasta. Niby nie tak dużo, ale dojazdy komunikacją miejską są tam... ciężkie. Kolejami regionalnymi niby trochę szybciej. Obawiam się że w najbliższym czasie nie wyprowadzę się z domu rodzinnego bo nie udźwignę tego wszystkiego finansowo. Dodatkowo, spotykanie się u mnie, a raczej u moich rodziców odpada, bo nie ma tam warunków do spotkań ze znajomymi, a co dopiero z chłopakiem. Jak myślicie, czy warto pakować się w taką relację przy takich warunkach? Nie ukrywam, że facet mi się bardzo spodobał i boję się, że za bardzo się wkręcę, a nic z tego nie będzie, bo oboje pracujemy na pełen etat a ja dodatkowo mam studia zaoczne co też w jakiś sposób ogranicza mój czas.

Gdzie są te przeszkody? Czy coś ominęłam?
20 km, to pikuś. Dla chcącego można to pokonać nawet pieszo, czy rowerem - dla chcącego nic trudnego. Jeżdżę codziennie takie dystanse i jakoś nie uważam to za czynnik utrudniający cokolwiek.
Nie masz warunków w domu, tzn. jak jest? Nie da rady usiąść się, pogadać spokojnie? Ekhm... Zawsze możecie iść na spacer, do kina, na miasto. Lato teraz, można spędzać czas nad jeziorem. CHCIEĆ TO MÓC, a Ty wyraźnie nie chcesz z tym chłopakiem być.

[Czarna2000]

20 km? Serio? Myślałam, że będzie kilkaset! Taka odległość to jest nic. Skoro komunikacja publiczna jest słabo rozwinięta to można nawet rowerem objechać.
Co to znaczy, że nie masz warunków w domu? Nie można na chwilę usiąść i porozmawiać, nawet jeśli są rodzice? Jeśli masz swój pokój to już w ogóle. Z resztą spotykać można się wszędzie.
Moim zdaniem powinnaś pozwolić sobie spróbować. Jeżeli nic z tego nie wyjdzie to trudno, a szkoda nie spróbować.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[stitches]

Co ja właśnie przeczytałam
Skoro on mieszka sam to możecie spotykać sie u niego w weekendy. Jak relacja pójdzie do przodu pewnie nie będzie miał nic przeciwko, żebyś zostawała na noc. Masz bilet miesięczny, więc w granicach miasta mozesz podjechać. Nie wierzę też, że jeśli facetowi by zależało to by nie podjechał po Ciebie, jesli ma samochód, a jeśli nie to nie wierzę, ze nie przyjechałby do Ciebie, a wtedy mozna pójść gdziekolwiek. Nie mówię, żeby naciągać go na koszta, ale w okresie randek i starań o kobietę to chyba nie powinien być dla niego wielki problem. Chyba, że to jakiś dusigrosz.
Dla chcącego nic trudnego. Jak jest fajny to weź sie ogarnij. Z takim podejściem to Ty wyjdziesz za Janusza zza płota, po sąsiedzku, bo dojeżdżać nie cza

[Folgia]

Napisane przez stitches

Co ja właśnie przeczytałam
Skoro on mieszka sam to możecie spotykać sie u niego w weekendy. Jak relacja pójdzie do przodu pewnie nie będzie miał nic przeciwko, żebyś zostawała na noc. Masz bilet miesięczny, więc w granicach miasta mozesz podjechać. Nie wierzę też, że jeśli facetowi by zależało to by nie podjechał po Ciebie, jesli ma samochód, a jeśli nie to nie wierzę, ze nie przyjechałby do Ciebie, a wtedy mozna pójść gdziekolwiek. Nie mówię, żeby naciągać go na koszta, ale w okresie randek i starań o kobietę to chyba nie powinien być dla niego wielki problem. Chyba, że to jakiś dusigrosz.
Dla chcącego nic trudnego. Jak jest fajny to weź sie ogarnij. Z takim podejściem to Ty wyjdziesz za Janusza zza płota, po sąsiedzku, bo dojeżdżać nie cza

A to nie jest zbyt duża odległość? No wiesz, jednak trzeba trochę zrobić tych kroczków do somsiada.

Somsiad napisałam błędnie specjalnie jak coś.

[lady666macbeth]

[1=ad661336dba67467d5566b7 c0c939a9c82ec46ac_5f7e487 29cea2;84338111]I całe te rozliczanie o 20 Km? Na rowerze dojedziesz.


Myślałam, że 500 km czy coś. LOL[/QUOTE]

no bo tak to na początku zabrzmiało

[malwoz88]

20 km? A nie 200? To jest problem? Ludzie tyle codziennie do pracy dojeżdżają w jedną stronę. Powinniście fruwać do siebie jak na skrzydłach, a nie kalkulować, czy Ci się ta znajomość OPŁACA.

[felixindahouz]

Następny wątek:
mam do faceta 9.5 km, na trasie w godzinach szczytu są korki, muszę przez to jechać 2x po 10 min dłużej, przez co obejrzę o jeden odcinek serialu mniej na Netflixie. Czy ta relacja ma sens?

20 km litości...

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Jak to się mówi "ten kto nie chce znajdzie powód, ten to chce znajdzie sposób"