Jak często widujecie się ze swoim chłopakiem?

[klaudia002]

Mimo to, że mieszkamy w sąsiednich miejscowościach to widujemy się maks. 2 razy w tygodniu, czasem raz, a teraz szykuje się dwutygodniowa przerwa. Oboje kończymy już naukę, ja nie pracuję, on generalnie też nie (jedynie pomoc w warsztacie, prace domowe, gospodarcze), tydzień od poniedziałku do piątku ma totalnie wolny, ale nie chce się spotykać, bo zależy mu na tym, żebym się uczyła. Rozumiem go, ja też chcę, aby skupił się na nauce - w końcu to klasa maturalna. W piątki i soboty jest zajęty do późna, ale czasem w sobotę wpadnie na kilka godzin. W niedzielę czasami też. Ciągle myślę o tym, że przyjeżdża do mnie z poczucia obowiązku i że wolałby robić coś innego, rozerwać się i zabawić. Nie powie mi tego, zapewnia, że uwielbia spędzać ze mną czas, ale po prostu ja gdzieś to czuję z tyłu głowy... Wczoraj odwołał spotkanie, dzisiaj spotyka się z kolegami, jutro ja próbuję jakoś się wykręcić - chcę to wszystko przemyśleć i nie spotykać się z nim jutro. Spotkamy się następnym razem w niedzielę za tydzień, o ile nic nikomu nie wypadnie. Piszemy codziennie poza tym. Babki, miałyście już tak? Myślałyście o tym, że wasz chłopak wolałby spędzić ten czas inaczej? Jak często się widujecie? Może jakoś mi doradzicie? Może powinnam jednak spotkać się z nim w niedzielę...?

[skara]

Jak dla mnie chłopak do odstrzału. Szkoda czasu na takie niewiadomo co. W klasie maturalnej też widywałam się z chłopakiem praktycznie codziennie. Chcieć to móc.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez klaudia002

Mimo to, że mieszkamy w sąsiednich miejscowościach to widujemy się maks. 2 razy w tygodniu, czasem raz, a teraz szykuje się dwutygodniowa przerwa. Oboje kończymy już naukę, ja nie pracuję, on generalnie też nie (jedynie pomoc w warsztacie, prace domowe, gospodarcze), tydzień od poniedziałku do piątku ma totalnie wolny, ale nie chce się spotykać, bo zależy mu na tym, żebym się uczyła. Rozumiem go, ja też chcę, aby skupił się na nauce - w końcu to klasa maturalna. W piątki i soboty jest zajęty do późna, ale czasem w sobotę wpadnie na kilka godzin. W niedzielę czasami też. Ciągle myślę o tym, że przyjeżdża do mnie z poczucia obowiązku i że wolałby robić coś innego, rozerwać się i zabawić. Nie powie mi tego, zapewnia, że uwielbia spędzać ze mną czas, ale po prostu ja gdzieś to czuję z tyłu głowy... Wczoraj odwołał spotkanie, dzisiaj spotyka się z kolegami, jutro ja próbuję jakoś się wykręcić - chcę to wszystko przemyśleć i nie spotykać się z nim jutro. Spotkamy się następnym razem w niedzielę za tydzień, o ile nic nikomu nie wypadnie. Piszemy codziennie poza tym. Babki, miałyście już tak? Myślałyście o tym, że wasz chłopak wolałby spędzić ten czas inaczej? Jak często się widujecie? Może jakoś mi doradzicie? Może powinnam jednak spotkać się z nim w niedzielę...?

moim zdaniem twoj chlopak naprawde wpada do ciebie kiedy nie ma nic innego lepszego do roboty
jak kolezanka powyzej kiedy bylam w klasie maturalnej widywalam mojego chlopaka praktycznie codziennie a juz napewno cale weekendy no ale my bylismy zakochani w sobie a u ciebie wyglada jakbyscie byli ze soba z przyzwyczajenia albo z nudow(przynajmniej z jego strony)
mysle ze najlepszym rozwiazaniem bedzie spotkac sie z nim w niedziele i powiedzic ze ci takie rzadkie spotykanie nie odpowiada i albo to sie zmieni albo pora sie rozstac i tyle

[Olala24z]

Wydaje mi się, że jemu nie zależy, jesteś bo jesteś i chyba dałabym sobie z nim spokój.
Ja zanim zamieszkałam z moim chłopakiem to widywaliśmy się prawie codziennie, a weekendy całe razem i nie było nam za dużo siebie. No ale oboje szukaliśmy tego czasu razem jak tylko mieliśmy wolna chwilę, a tutaj to wygląda jakby się z Tobą spotykał z przymusu

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[D0M1N1K]

Przygotuj się mentalnie na pożegnanie z tym gagatkiem. Miałem to samo tylko z dziewczyną i niepotrzebnie zwlekałem. Nie bądź mną, im szybciej powiesz gościowi "pa pa" tym lepiej dla ciebie, pozdrówki

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[karawanna]

Tak jak wszyscy tu powyżej radzą - nie trać więcej czasu na tego chłopaka. Też w klasie maturalnej byłam w związku i też się nie widywaliśmy za często, a mieszkaliśmy w tym samym mieście! Moja cierpliwość szybko się skończyła i to był koniec relacji Szkoda Twoich nerwów

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Sąsiednie miejscowości - czyli ile zajmuje trasa? Czy ty też do niego jeździsz?



Zgadzam się, że raczej jak chłopak się miga, szuka wymówek, a nie możliwości - nic z tego nie będzie.

[parallel_roads]

A ja nie widzę nic złego w widywaniu się z chłopakiem 2 razy na tydzień, sama jak jeszcze nie mieszkałam z chłopakiem to nie widywaliśmy się codziennie, pewnie zależy od człowieka i tego kto na ile potrzebuje czasu dla siebie (ja sporo).

Jedyne co to denerwowałoby mnie takie gadanie, że on nie chce się częściej spotykać, bo chce, żebyś się uczyła. Brzmi jak wymówka

Jeżeli dla Ciebie to za mało i czujesz, że coś jest nie tak, to zerwałabym, nie baw się w jakieś pokazowe odwoływanie spotkania

Poza tym nie wiem jak daleko od siebie mieszkacie, ale co innego jak się chodzi z chłopakiem do jednego liceum na przykład, a mieszka 30 km od siebie i ma te 18 lat

[klaudia002]

Nie mam jeszcze prawa jazdy, a autobusy nie kursują. Mamy do siebie tylko 4 kilometry, to jest dosłownie 5 minut drogi. On zawsze przyjeżdża do mnie, bo ma samochód

[parallel_roads]

Napisane przez klaudia002

Nie mam jeszcze prawa jazdy, a autobusy nie kursują. Mamy do siebie tylko 4 kilometry, to jest dosłownie 5 minut drogi. On zawsze przyjeżdża do mnie, bo ma samochód

Normalnie nie widziałabym problemu, bo tak jak mówię na swoim przykładzie - ja potrzebuję sporo czasu dla siebie samej. Ale jeśli czujesz, że on coś kręci, właśnie takie wymówki, ze to dla Twojego dobra, bo nauka i potrzebujesz częściej się spotykać to bym zerwała. Odległość naprawdę bardzo bliska

W ogóle to nigdy nie wiedziałam o co chodzi z tą spiną na punkcie nauki w klasie maturalnej. Serio to tak wygląda, że licealiści codziennie po szkole się uczą do matury? Może to ja byłam jakaś dziwna, ale ok, dla mnie to po prostu brzmi absurdalnie

[Krystal_26]

Wygląda, jakby nie był tobą naprawdę zainteresowany, tylko na wszelki wypadek podtrzymywał ta relacje. Jak nie chce spotykać się z tobą 2-3 razy w tygodniu, nie ma czasu szczególnie ani w piątek ani w sobotę to może dobrze dać sobie spokój z takim pseudo związkiem. Faktycznie nie spotykaj się z nim w niedzielę, tylko powiedz mu, że nie widzisz sensu tego ciągnąć przy takich rzadkich spotkaniach

[Cytokina]

Nie chce się z tobą spotykać w tygodniu, kiedy ma wolne, bo chce żebyś się uczyła, a zamiast tego woli krótkie spotkania w biegu w dniu w którym jest generalnie zajęty? Jezu, jaki brak logiki w tym jest. Przecież to ty sama jesteś w stanie określić czy w danym dniu musisz czy nie musisz przysiąść do lekcji na następny dzień, a uczyć się ogólnie przecież też można w weekend - ja nawet tak wolałam. W tygodniu wolałam robić bieżące rzeczy, coś powtarzać dla utrwalenia, a do większych tematów usiąść w wolny dzień.


W liceum spotykałam się w facetem praktycznie codziennie. Tym bardziej, że w klasie maturalnej właśnie miałam luzy - mniej lekcji, często nieoficjalne okienka dla osób, które z danego przedmiotu się nie przygotowywały, więc nawet zadań domowych nie robiłam w domu. Po szkole spotkanie na dwie-trzy godzinki, a wieczorem na spokojnie siadałam do nauki.
Na studiach to było większe żonglowanie czasem, bo i nauki więcej i plany było trudniej dograć, bo już nie były to zajęcia 8-13/14:30, a pełen rozstrzał dnia. Ale standardowo obydwoje tak ustawialiśmy swoje plany nauki, ćwiczeń itp żeby w te dni, w które akurat obydwoje mieliśmy w danych godzinach wolne móc się z czystą głową spotkać. A często to było na zasadzie, że "mam wolne dwie godzinki przed wykładem, może pójdziemy na obiad". 2-3 razy w tygodniu standardowo. Paradoksalnie np w trakcie sesji nawet codziennie.


Jak komuś zależy to zawsze znajdzie sposób. Jak komuś nie zależy to zawsze znajdzie wymówkę.