Schudnę w 2022

[Michalina83]

Napisane przez HellcatRedeye

Michalina, czytam co piszesz i nie mogę coś dojrzeć do odpowiedzi. Odezwę się na dniach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja to sobie tak piszę tutaj nawet sama dla siebie, bo niestety tematu odżywiania i diet lepiej nie poruszać w mojej rodzinie. Już i tak twierdzą że jestem chora i matka mi ciągle powtarza że na pewno mam słaby magnez. Szkoda gadać. Specjalnie badania robiłam jakiś czas temu żeby ich uspokoić. Badania wyszły bardzo dobrze. Lekarz mi pogratulował nawet, ale do rodziny nie dociera, że schudłam zdrowo i nic mi nie jest. Mama mi 2 dni temu powiedziała że mam anoreksję, powiedziałam "Tak mam anoreksję" I pochłaniałam przy tym porządny talerz obiadu .

Napisane przez Dorasek

Podczytuję wątek od samego początku. Kibicuję wszystkim w staraniach i wysiłkach
Michalina, jeśli potrzebujesz krótkich rękawków i lekko przylegających fasonów, to popatrz może w sklepach sportowych. Jest ogromny wybór tego typu koszulek, fajne kolory i wzory, oddychające tkaniny. Spróbuj tam.

Z bluzkami kupiłam ich w sumie 3 i jedną z długim rękawem bluzę. Ostatecznie poszłam do ciuchlandu i kupiłam je po 1 zł. Znalazłam jedną sportową akurat. Mają tu jeden sklep sportowy ale byłam tam ostatnio i wybór taki sobie a ceny odstraszają. Najzwyklejsza bluzka od 60 zł w górę. Jak sobie pomyślę, że gdzie indziej miałabym 2 albo 3 bluzki za to. A w ciuchlandzie to cały komplet ciuchów. Spodnie mi się tak dobrze teraz kupuje, że mam ich aż za dużo. Do pracy jest w czym wybierać. Stare przyszykowałam dla siostry bo też już jej spada po ciąży. Wczoraj wygrzebałam spodenki które mama kupiła gdzies kiedyś jak jeszcze miała manie kupowania dla całej dalszej rodziny i weszłam w nie. Potem patrze na metkę a to spodnie 15 lat.



Mam w tym tygodniu wolne od diety. No może nie tyle wolne co nie ograniczam się w jedzeniu. Na ogródku rośnie sałata truskawki, W dodatku dzieci mi się pochorowały i nie mają apetytu, a babcia oczywiście szykuje im po 3 wersje śniadań, obiadów i kto to potem ma wszystko zjeść bo oni tego nawet nie ruszyli. No nie wszystko, bo trzymam się swoich norm.

Mieliśmy w tym tygodniu wykorzystać trochę nasze bony turystyczne i pojechać gdzieś i nic z tego nie wyszło. Może jeszcze sobota jakby wyzdrowieli to można by gdzieś na miejscu wykorzystać.

[Michalina83]

My chorujemy. Starszy syn przed urlopem przywlókł coś z przedszkola i już 2 tydzień nas wszystkich wykłada. Niby zwykły katar i trochę gorączki ale cholercia dużo gorzej znosimy niż żeśmy covid przechodzili. Nawet ja której katar się przeważnie 3 dni utrzymywał już mnie trzyma 5 dzień i wczoraj w pracy miałam kryzys. Mały prawie wcale nie chce jeść.

Z pozytywnych dla mnie rzeczy to wczoraj dowiedziałam się że odchodzi z pracy moja współpracownica która robiła mi pod górkę. Starałam się myśleć pozytywnie i nie wkurzać się. Pisałam że był nierówny podział obowiązków jak przyszedł do nas nowy pracownik. To zabawne, ale zaczęłam wierzyć w pozytywne myślenie. codziennie starałam się myśleć pozytywnie, że nasz podział obowiązków jest równy, mimo że nie był i że nie będę się denerwować tylko pomogę nowemu. Szybko się okazało, że inni zaczęli pomagać mi i jemu i wychodziłam na tym dobrze bo często ktoś wykonał za mnie najbardziej nielubianą pracę, żebym ja miała czas pomóc nowemu. Dla mnie bomba.

[_hiver_]

Zajrzałam, żeby się przywitać po długim czasie, nie pisałam, bo bo waga stała w miejscu.
Zrobiłam badania i mam kilka problemów zdrowotnych, stary z tarczycą (nadczynność znowu szaleje i muszę wrócić do leku) i dwa nowe do leczenia, za to jedna choroba wyleczona.
Z nowych jeden to za wysoki cukier i mam zamiar go obniżyć dietą o niskim indeksie glikemicznym czyli Montignaca, zaczęłam czytać o produktach i łączeniu ich w posiłkach czyli węglowodany z białkiem albo białko z tłuszczem, nie łączy się tłuszczu z węglowodanami. Np. na śniadanie można zjeść chleb żytni o niskim IG z chudym twarogiem i pomidorami, można jajecznicę z szynką i pomidorami, ale chleba z jajecznicą i szynką już nie. Owoce nie wszystkie i oddzielnie, tylko jagodowe z najniższym IG można z jogurtem. Bez cukru i białej mąki (makaronu czy białego chleba), ryżu (choć można brązowy lub dziki, ale nie przepadam), ziemniaków, za to wracam do makaronów strączkowych.
Odstawiam słodycze, co do reszty to weekend nie będzie jeszcze idealny, bo muszę dziś zrobić odpowiednie zakupy.
Po długiej przerwie uruchamiam rower stacjonarny, będę mogła w czasie jazdy kontrolować tętno przy mojej nadczynności, bo ostatnio normalnie mam 100/ minutę.
Ta dieta na początku jest trochę trudna, ale chcę uniknąć leków obniżających cukier, więc mam dużą motywację, a i efekty spadku wagi są dość szybko.

[Michalina83]

Cześć Hiver
Ja też się przestałam udzielać, bo temat trochę podupadł. Życie powodzenia z poprawieniem wyników badań, bo to chyba najważniejsze.

My chorowaliśmy. W zasadzie nadal mnie trochę trzyma. Syn przyniósł katarek i rozeszło się nie dość że po wszystkich to jeszcze na zapalenie zatok. Mój covid 3 miesiące temu w porównaniu z tym to był pikuś.

U mnie waga stoi, ale jestem zadowolona z tego już że stoi w miejscu.

My ostatni miesiąc staraliśmy się nie kupować tylko jedliśmy to co w szafkach i w lodowce. Trochę upłynniam zapasy. W zasadzie dokupowaliśmy tylko owoce, warzywa wędlinę czasami i trochę pieczywo. Mąż się zbuntował i nie chce piec w tym piekarniku więc chleb robię tylko jak mam 1 i 3 zmianę. Bardziej teraz robimy pizze. Dzieci chętniejsze do jedzenia. Ostatnio też folguję z dietą. Nie to że jakoś wracam do nawyków ale od czasu do czasu pozwalam sobie na cukierka czy coś poza gorzką czekoladą. Najlepsze jest to że cukierki które kiedyś uwielbiałam typu Grześki Jamajka, Kasztanki zwyczajnie mi nie smakowały już. Po prostu czuję w ich smak utwardzonych tłuszczy i to jest ble, przestałam je jeść sama z siebie i już mnie nie ciagnie. Toleruję tylko krówki ze starych przyzwyczajeń.
Teraz jemy więcej owoców i warzyw. Sezon się zaczął więc idzie to jakoś naturalnie.

Musze wrócić do robienia koktajlów.

[_hiver_]

Napisane przez Michalina83

Cześć Hiver
Ja też się przestałam udzielać, bo temat trochę podupadł. Życie powodzenia z poprawieniem wyników badań, bo to chyba najważniejsze.

My chorowaliśmy. W zasadzie nadal mnie trochę trzyma. Syn przyniósł katarek i rozeszło się nie dość że po wszystkich to jeszcze na zapalenie zatok. Mój covid 3 miesiące temu w porównaniu z tym to był pikuś.

U mnie waga stoi, ale jestem zadowolona z tego już że stoi w miejscu.

My ostatni miesiąc staraliśmy się nie kupować tylko jedliśmy to co w szafkach i w lodowce. Trochę upłynniam zapasy. W zasadzie dokupowaliśmy tylko owoce, warzywa wędlinę czasami i trochę pieczywo. Mąż się zbuntował i nie chce piec w tym piekarniku więc chleb robię tylko jak mam 1 i 3 zmianę. Bardziej teraz robimy pizze. Dzieci chętniejsze do jedzenia. Ostatnio też folguję z dietą. Nie to że jakoś wracam do nawyków ale od czasu do czasu pozwalam sobie na cukierka czy coś poza gorzką czekoladą. Najlepsze jest to że cukierki które kiedyś uwielbiałam typu Grześki Jamajka, Kasztanki zwyczajnie mi nie smakowały już. Po prostu czuję w ich smak utwardzonych tłuszczy i to jest ble, przestałam je jeść sama z siebie i już mnie nie ciagnie. Toleruję tylko krówki ze starych przyzwyczajeń.
Teraz jemy więcej owoców i warzyw. Sezon się zaczął więc idzie to jakoś naturalnie.

Musze wrócić do robienia koktajlów.

Cześć Michalina
Dziękuję, mam nadzieję, że dam radę, muszę. Dziś po odstawieniu cukru mam silny ból głowy, ale niedługo zjem śniadanie (chleb z niskim indeksem glikemicznym, chudy twaróg i warzywa), staram się też stosować IF czyli jeść w ciągu 8-9 h, a przez 15-16 h nie.
Z tymi chorobami to końca nie widać , u nas też 2 tygodnie temu byliśmy chorzy, córka przyniosła wirusa z ostatnich dniach szkoły, a potem ja z pracy, bardzo mnie rozłożyło, też m.in. zatoki, brałam sinupret i inne leki, steryd do nosa, inhalacje.
Ostatnio w ramach słodyczy córce upieklam jogurtowe muffinki z truskawkami a wczoraj pizzę (robię ze 2-3 razy w miesiącu).
Wczorajsze zakupy nieudane, tzn. nie było tego, co chciałam. Jutro kupię świeższe owoce, też do koktajlu.

[Michalina83]

Napisane przez _hiver_

Cześć Michalina
Dziękuję, mam nadzieję, że dam radę, muszę. Dziś po odstawieniu cukru mam silny ból głowy, ale niedługo zjem śniadanie (chleb z niskim indeksem glikemicznym, chudy twaróg i warzywa), staram się też stosować IF czyli jeść w ciągu 8-9 h, a przez 15-16 h nie.
Z tymi chorobami to końca nie widać , u nas też 2 tygodnie temu byliśmy chorzy, córka przyniosła wirusa z ostatnich dniach szkoły, a potem ja z pracy, bardzo mnie rozłożyło, też m.in. zatoki, brałam sinupret i inne leki, steryd do nosa, inhalacje.
Ostatnio w ramach słodyczy córce upieklam jogurtowe muffinki z truskawkami a wczoraj pizzę (robię ze 2-3 razy w miesiącu).
Wczorajsze zakupy nieudane, tzn. nie było tego, co chciałam. Jutro kupię świeższe owoce, też do koktajlu.

Z tym chorowaniem to jakiś wirus chyba krążył bo u mnie też chłopaki w pracy chore i to nie ode mnie bo ja na urlopie byłam.
A tak wogóle to nam się w pracy troche pozmieniało. Z tych z którymi zaczynałam pracować na nowym miejscu pracy to został tylko jeden. Teraz poszedł na długi urlop i w sumie dopiero tam zaczęłam a zostałam najstarsza stażem i rządzę teraz .

Dzisiaj zrobiłam dzieciakom naleśniki. Odgracam mieszkanie i czysta odgracona kuchnia mnie nastraja do gotowania. Jak wszystko się przewalało tam to jakoś nie bardzo.

[_hiver_]

Napisane przez Michalina83

Z tym chorowaniem to jakiś wirus chyba krążył bo u mnie też chłopaki w pracy chore i to nie ode mnie bo ja na urlopie byłam.
A tak wogóle to nam się w pracy troche pozmieniało. Z tych z którymi zaczynałam pracować na nowym miejscu pracy to został tylko jeden. Teraz poszedł na długi urlop i w sumie dopiero tam zaczęłam a zostałam najstarsza stażem i rządzę teraz .

Dzisiaj zrobiłam dzieciakom naleśniki. Odgracam mieszkanie i czysta odgracona kuchnia mnie nastraja do gotowania. Jak wszystko się przewalało tam to jakoś nie bardzo.

To fajnie, że się pozmieniało i masz lepsze warunki pracy.
Moja córka też fanka naleśników, zawsze to ostatnia deska ratunku, jak marudzi, co by zjadła.
3 dni diety Montignaca i sama jestem zdziwiona, że to tak działa, w ogóle nie mam ochoty na słodycze, biały chleb i makaron. I wreszcie planuję posiłki, dziś ugotowałam 2 dania na 2 dni. W weekend się zważę i napiszę też, co jadłam na tej diecie.

[Michalina83]

Ja niestety coraz bardziej mam pociąg do cukierków. Już nie wmawiam sobie że jeden cukierek dziennie nie zaszkodzi tak jak 2 lata temu ale tak jakoś przy pracy mi się chce słodkiego. Miałam problemy z zatokami ostatnio i w zasadzie do tej pory mnie zęby bolą, czuję jakbym miała zakwasy na zębach. Jak próbowałam jeść orzechy jak zwykle w pracy żeby zabić mały głód to niestety moje zęby to odczuły więc się posiłkowałam czekoladą i krówkami.

Jakoś sie nie mogę przemóc do planowania posiłków. Dzisiaj chyba znowu pizze zrobię bo trochę dużo wędliny nam zostało. Odgracam mieszkanie i próbuję trochę zapasów zużyć. Co ciekawe zmobilizowało mnie to bardziej do zużycia moich kremów do ciała niż to że mi nadal skóra wisi i nie chcę patrzeć na siebie w lustrze. W zasadzie to mi już tak nie wisi bo mi trochę brzuszek oblało. Może trochę tłuszczu złapałam po tych ostatnich folgowaniach . Na pewno też mięśnie trochę czuć, pracy na pakowaniu mnóstwo paczek przewalam więc ramiona i brzuch się trochę wyrobiły.

---------- Dopisano o 15:05 ---------- Poprzedni post napisano o 13:27 ----------

Przypomniałam sobie, że próbowałam kiedyś poszukać inspiracji do obiadów na cały tydzień. Miały być proste dania i co strona to mi wyskakiwały takie dania że nie wiedziałam kto to nazywa prostym. Każde z tych dań dla mojej rodziny zajęłoby mi godzinę do dwóch.

[_hiver_]

-1.3 kg w tydzień
Mam taki plan posiłków na diecie Montignaca:
- rano 2 owoce, teraz ulubione brzoskwinie lub nektarynki , czasem od razu śniadanie węglowodanowo-białkowe,
-chleb z niskim IG 50-70 g z chudym twarogiem i połowa z warzywami (pomidor, ogórek, papryka) a połowa z dżemem słodzonym sokiem albo z serkiem do smarowania niskotluszczowym, rybą i warzywami;
-obiad białkowo-tłuszczowy na 2 dni, w tym tygodniu było tak:
1)zupa pieczarkowa (dla mnie bez makaronu) pieczony filet z indyka (rodzina miała jeszcze pieczone ziemniaki) z fasolką szparagową, ogórkami kiszonymi i sosem czosnkowym, a drugiego dnia zamiast ogórków sałatka (sałata lodowa, rukola, ogórek, pomidorki koktajlowe, oliwa czosnkowa),
2) zupa kalafiorowa (dla mnie bez ziemniaków), warzywa z kurczakiem (bakłażan, cukinia, papryka, cebula, pomidory) z makaronem świderki (dla mnie z soczewicy) i fetą,
3) łosoś smażony bez tłuszczu, brokuły (dla rodziny dodatkowo ryż), salatka grecka (pomidory, ogórki, papryka, cebula czerwona, oliwki czarne, feta, oregano), sos jogurtowo- ziołowy; następnego dnia zamiast sałatki pieczone warzywa: bakłażan, cukinia, czerwona cebula, czosnek, pomidory i sos j.w.,
4) zupa z zielonym groszkiem (dla mnie bez ziemniaków) i pieczoną pokrojoną kiełbasą, później sałatka z makaronu z ciecierzycy, szynki, sera, pomidorów, ogórków i koperku z sosem czosnkowym- takie bardziej czyszczenie lodówki;
-kolacja najczęściej białkowo-tłuszczowa czyli warzywa z serem żółtym albo serkiem wiejskim, reszta sałatki z makaronem ze strączkowych, raz jadłam węglowodanowo- białkową czyli kanapki z szynką 2% tłuszczu, sałatą i ogórkiem kiszonym, ale nie zaleca się jeść chleba na kolację;
jeśli nie mam owoców rano, to później między posiłkami jem truskawkami albo borówki z jogurtem naturalnym (można tylko owoce jagodowe czyli z najniższym IG);
tylko 3x zjadłam coś dodatkowo, warzywa i plaster sera albo serek wiejski lekki.
Dziś zupa groszkowa z wczoraj i zrobię naleśniki dla córki z dżemem a dla męża z pastą z suszonych pomidorów, szynką i serem, do tego sałata lodowa, ogórek, pomidor, papryka, koperek z sosem czosnkowo-jogurtowym, tę sałatkę zostawię sobie na kolację, a dla mnie placki twarogowe bez mąki z ksylitolem i jogurtem naturalnym.
Gotowanie zabiera trochę czasu, ale jemy dużo warzyw (bez dodatków, bo np. w surówkach do dań z miasta jest cukier, zupy czy sosy z mąką, wszystko bardziej tłuste i słone), zupy latem będę gotować tylko na wywarze warzywnym, bo i tak na drugie jest jakieś chude mięso czy ryba, no i cenowo się opłaca, bo np. ryba na obiad wychodzi dużo taniej (porcja łososia bez dodatków w restauracji 35 zł, w domu ok.13 zł).

Tak, że to co piszesz, Michalina, to trochę prawda , mnie teraz najwięcej czasu zajmuje krojenie warzyw.
W tym tygodniu planujemy wyjazd na kilka dni do rodziny, jeszcze nie myślałam o tym, co gotować do tego czasu.

[Michalina83]

Hiver Gratulacje.



Co do zup to ja czasami zrobię ale tylko dla siebie bo w sumie u nas zup się nie je. Robie tylko jak mi bulion zostaje z mięsa.

Mam takiego sklepikarza u którego jak tylko go zobaczę to zawsze muszę cos kupić, nawet jak mam i jak mi nie potrzebne to i tak kupię. Facet sprzedaje warzywa i owoce w sezonie tylko i rzadko na niego można trafić. Ma nie tylko niskie ceny ale to co przywozi jest świeże i swoje. Ostatnio nakupiłam cukinii, cebuli, ziemniaków. Ostatnio jak wracałam po nocce z pracy to przyuważyłam że on tam przyjeżdża częściej o 6 rano i umawia się z ludźmi co przywieźć. Ja o 6 to tak tylko na nockach mogę podjechać albo na upartego na drugich zmianach zanim mąż wyjdzie do pracy. Właśnie gotuję ziemniaczki na parze i piekę cukinię. Jeszcze nie wiem do czego to zjem ale do czegoś zjem.



W ramach czystki w domu zużywam wszystko i udało mi się ostatni tydzień smarować skórę.

[_hiver_]

Napisane przez Michalina83

Hiver Gratulacje.



Co do zup to ja czasami zrobię ale tylko dla siebie bo w sumie u nas zup się nie je. Robie tylko jak mi bulion zostaje z mięsa.

Mam takiego sklepikarza u którego jak tylko go zobaczę to zawsze muszę cos kupić, nawet jak mam i jak mi nie potrzebne to i tak kupię. Facet sprzedaje warzywa i owoce w sezonie tylko i rzadko na niego można trafić. Ma nie tylko niskie ceny ale to co przywozi jest świeże i swoje. Ostatnio nakupiłam cukinii, cebuli, ziemniaków. Ostatnio jak wracałam po nocce z pracy to przyuważyłam że on tam przyjeżdża częściej o 6 rano i umawia się z ludźmi co przywieźć. Ja o 6 to tak tylko na nockach mogę podjechać albo na upartego na drugich zmianach zanim mąż wyjdzie do pracy. Właśnie gotuję ziemniaczki na parze i piekę cukinię. Jeszcze nie wiem do czego to zjem ale do czegoś zjem.



W ramach czystki w domu zużywam wszystko i udało mi się ostatni tydzień smarować skórę.

Dzięki
U mnie to jest tak, że jak nie ma zupy, to córka koniecznie chce, a jak jest, to marudzi, że ma zjeść, ogólnie mało co jej pasuje, zaczął się czas buntu , ale mięso pieczone czy łososia lubi i sałatkę grecką albo podobną, więc w kółko robię coś z pomidorami, ogórkami, fetą.
Właśnie z fetą i sosem czosnkowym zje wszystko, dlatego robię jogurtowy sos z niewielkim dodatkiem majonezu i suszonymi ziołami, czasem świeżym czosnkiem- on pasuje do ziemniaków, cukinii, wszystkich warzyw na ciepło.
I jeszcze jedną rzecz zmieniłam, poza herbatą piję tylko wodę z odrobiną soku z cytryny.
Też muszę się wziąć za codziennie smarowanie skóry czymś ujędrniającym.

[Michalina83]

Nie wiem czy to jakiś żart ale pojawiła mi sie dzisiaj na wizażu reklama odchudzania czegoś co wyglądało jak larwy tasiemca. Blee.

Ja mam ostatnio parcie na słodkie i to tak że w nocy pożerałam cukierki. Zaczęłam do pracy nosić ze sobą termos z kakao juz trzeci dzień i pomogło. Ciężkie mamy teraz miesiące, nikt nie chce przyjść na te stanowiska co ja pracuję i mamy okrojony skład. W większości chodzi o to że tutaj te stanowiska są na widoku kamer więc już nie można sobie bumelować za bardzo. Dwóch chłopaków zgodziło się przeszkolić na zastępstwo więc może troche luźniej będzie.

[_hiver_]

Dopadł nas covid, tzn. mnie i córkę, mąż zdrowy (chorował 5 miesięcy temu). Na początku tygodnia byłam bardzo chora, ale kiedy po 3 dniach gorączka spadła, poszłam do pracy, bo też brak ludzi, ale nadal byłam osłabiona i nie miałam węchu i smaku, zrobiłam test covid i wyszedł dodatni. Mieliśmy wyjechać na kilka dni, więc wzięty wcześniej urlop i dzięki temu mam wolne jeszcze 2 dni. Dopilnowałam, żeby wpisali nas w systemie, żeby córka miała przechorowanie, bo nieszczepiona, ja i tak mam ważne szczepienia (3 dawki) do października. Najgorszym objawem przy gorączce był ogromny ból głowy aż do mdłości, 2 dni prawie nic nie jadłam, ale potem to, co mąż zrobił czy kupił, więc dieta nie była idealna, ale i tak dziś rano -0.8 kg i wracam do zasad Montignaca.

[Michalina83]

Napisane przez _hiver_

Dopadł nas covid, tzn. mnie i córkę, mąż zdrowy (chorował 5 miesięcy temu). Na początku tygodnia byłam bardzo chora, ale kiedy po 3 dniach gorączka spadła, poszłam do pracy, bo też brak ludzi, ale nadal byłam osłabiona i nie miałam węchu i smaku, zrobiłam test covid i wyszedł dodatni. Mieliśmy wyjechać na kilka dni, więc wzięty wcześniej urlop i dzięki temu mam wolne jeszcze 2 dni. Dopilnowałam, żeby wpisali nas w systemie, żeby córka miała przechorowanie, bo nieszczepiona, ja i tak mam ważne szczepienia (3 dawki) do października. Najgorszym objawem przy gorączce był ogromny ból głowy aż do mdłości, 2 dni prawie nic nie jadłam, ale potem to, co mąż zrobił czy kupił, więc dieta nie była idealna, ale i tak dziś rano -0.8 kg i wracam do zasad Montignaca.

u nas jak nas dopadł covid to tak łagodnie z synem przeszliśmy że jakby nie testy i brak węchu to nie wierzyłabym że mamy covid. A ostatnio syn przyniósł katarek z przedszkola to nas wyłożyło na kilka tygodni zapalenie zatok. Masakra jakaś.

[Michalina83]

U mnie dzisiaj racuchy na śniadanie były, ale takie całkiem nie słodkie. Jogurt mi nie wyszedł więc poszedł na racuchy. Znalazłam przepis tylko jak zaczęłam wg niego ładować mąkę to mi przy połowie mąki ciasto wyszło całkiem gęste, nie jak na racuchy i nie wiedziałam czy dalej ta mąkę sypać. W końcu stwierdziłam, że nie będę sypać i dałam tylko połowę mąki z przepisu. Martwiłam się co wyjdzie, ale wyszły normalne placki. Ciekawe co by wyszło jakbym sypnęła wszystko co w przepisie.



Obiad mąz robił bo ja walczyłam ze strychem. Przepieprzył tortillę okropnie. Teraz robimy przemeblowanie i chcemy z pokoju dla dzieci zrobić pokój dla dzieci. Na razie jest tak że zabawki są u nas w pokoju bo tu najwięcej siedzą, ciuchy młodszego też u nas, męża książki i rzeczy w pokoju dziecięcym i wszystko bez ładu i składu.

[Michalina83]

Dzisiaj po nocce skoczyłam na zakupy i jak mnie nagle złapały drgawki. W nogach w rękach. Podejrzewam że cukier spadł. Szybko złapałam cukierki i poleciałam do kasy z tym co mam i jeszcze przy kasie zjadłam. Nie podejrzewałabym nawet bo jadłam 4 godziny wcześniej posiłek a godzinę wcześniej jeszcze piłam czekoladę i jadłam banana.

jutro chyba pizza będzie.

[Higurashi]

Ja dziś pozdrawiam znad ciasta z cateringu. Trochę mnie tu nie było

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

---------- Dopisano o 16:35 ---------- Poprzedni post napisano o 16:35 ----------

Napisane przez Michalina83

Dzisiaj po nocce skoczyłam na zakupy i jak mnie nagle złapały drgawki. W nogach w rękach. Podejrzewam że cukier spadł. Szybko złapałam cukierki i poleciałam do kasy z tym co mam i jeszcze przy kasie zjadłam. Nie podejrzewałabym nawet bo jadłam 4 godziny wcześniej posiłek a godzinę wcześniej jeszcze piłam czekoladę i jadłam banana.

jutro chyba pizza będzie.

O rany, brzmi poważnie, jak się teraz czujesz?

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

[Michalina83]

Napisane przez Higurashi

Ja dziś pozdrawiam znad ciasta z cateringu. Trochę mnie tu nie było

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

---------- Dopisano o 16:35 ---------- Poprzedni post napisano o 16:35 ----------

O rany, brzmi poważnie, jak się teraz czujesz?

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

Witaj.

Spokojnie. Raz na jakiś czas mi się to zdarza. Ba każdemu może się zdarzyć. Powiem że dużo rzadziej od kiedy się zaczęłam zdrowiej odżywiać, bo ostatnio ponad rok temu mi się zdarzyło. Pewnie nocki trochę dopomagają. Mimo że nie ma dzieci bo na wakacjach sa u dziadków to mam problem z odsypianiem bo się budzę po 2 godzinach rano.

[Higurashi]

Napisane przez Michalina83

Witaj.

Spokojnie. Raz na jakiś czas mi się to zdarza. Ba każdemu może się zdarzyć. Powiem że dużo rzadziej od kiedy się zaczęłam zdrowiej odżywiać, bo ostatnio ponad rok temu mi się zdarzyło. Pewnie nocki trochę dopomagają. Mimo że nie ma dzieci bo na wakacjach sa u dziadków to mam problem z odsypianiem bo się budzę po 2 godzinach rano.

W sumie brak porządnego snu może mieć na bardzo wiele rzeczy wpływ, teraz też miewam z tym trochę większy problem, bo ja nocny marek a jak wstaję do biura to pobudka przed 6. Dobrze, że tylko kilka razy w miesiącu

Sent from my M2101K6G using Tapatalk

[Michalina83]

U mnie 5 z przodu od paru tygodni, ale zaczynam mieć niedobory. Niestety przez pracę, bo jem dosyc dużo i zdrowo.

W pracy niestety nowy chłopak który trafił do nas w czerwcu totalnie się nie sprawdza. Mówi się mu po 5 razy to samo a on dalej robi swoje. Było już ileś skarg na niego a on dalej olewa temat i robi to samo. Jak pracuje ze mną w parze to ja wymiękam. Wczoraj mało nie zasłabłam, bo mam przy nim więcej roboty. Ten drugi który pracuje z nami to jak jest ze mną w parze to mam z nim luz i on ze mną też. Mam nadzieję, że tylko do września zostanie, bo miał 3 miesiące okres próbny. Nie życzę nikomu źle, ale ja też nie przychodzę do pracy żeby robić za kogoś, bo też się wykończę.


Dzisiaj jeszcze sie mierzyłam. Myślałam że już ciężko żeby coś zeszło a tu proszę, nawet z nadgarstka zeszło.

[_hiver_]

Napisane przez Michalina83

u nas jak nas dopadł covid to tak łagodnie z synem przeszliśmy że jakby nie testy i brak węchu to nie wierzyłabym że mamy covid. A ostatnio syn przyniósł katarek z przedszkola to nas wyłożyło na kilka tygodni zapalenie zatok. Masakra jakaś.

Teraz też mnie dopadło długie zapalenie zatok, które zabrało mi resztki węchu, nie mam smaku, bo jeszcze long covid i znowu kaszlę, jak w zeszłym roku po covidzie. Nie czuję smaku i zapachu, nie rozpoznam, co jem, nie umiem ocenić, czy jest ok np. chleb po terminie czy miękkie owoce, bo czasem nie widać pleśni, a w smaku niedobre. Wyczuwam tylko, że coś słone czy lekko słodkie, kwaśne, gorzkie. Nie rozpoznaję nawet smaku sosu pomidorowego .
Nie mam siły gotować przez kaszel i katar, w ogóle nie daję rady bez sterydu w nebulizacji i różnych innych leków. Znowu zamawiamy z miasta, przez co waga stoi w miejscu. Jedynie cieszę się, że minęły upały i mogę więcej chodzić po mieście tzn. na zewnątrz, bo wcześniej ulice były bardzo nagrzane. Kiedy chłodniej, to łatwiej mi sprzątać w domu, robię wielkie odgracanie, ale przez chorobę wolniej niż planowałam.

[Michalina83]

Napisane przez _hiver_

Teraz też mnie dopadło długie zapalenie zatok, które zabrało mi resztki węchu, nie mam smaku, bo jeszcze long covid i znowu kaszlę, jak w zeszłym roku po covidzie. Nie czuję smaku i zapachu, nie rozpoznam, co jem, nie umiem ocenić, czy jest ok np. chleb po terminie czy miękkie owoce, bo czasem nie widać pleśni, a w smaku niedobre. Wyczuwam tylko, że coś słone czy lekko słodkie, kwaśne, gorzkie. Nie rozpoznaję nawet smaku sosu pomidorowego .
Nie mam siły gotować przez kaszel i katar, w ogóle nie daję rady bez sterydu w nebulizacji i różnych innych leków. Znowu zamawiamy z miasta, przez co waga stoi w miejscu. Jedynie cieszę się, że minęły upały i mogę więcej chodzić po mieście tzn. na zewnątrz, bo wcześniej ulice były bardzo nagrzane. Kiedy chłodniej, to łatwiej mi sprzątać w domu, robię wielkie odgracanie, ale przez chorobę wolniej niż planowałam.

U nas odgracanie zaczeło sie w czerwcu i skończyłam w sierpniu jak w końcu dzieci wyjechały. Teraz jeszcze czekał na regał który miał byc wsadem do szafy. i tak czekam czekam drugi miesiąc. Miało być 30 dni. W zeszłym tygodniu już pisałam do nich że jeszcze nie wysłane i mi napisali że wyślą w ciągu dwóch dni. Minęło 5 i dalej nie wysłane.



Ja często gotuję nie próbując tego co robię. Po prostu idę wg przepisu, albo sypie zioła na oko. Domownicy nie narzekają. Mam tak że jak robię mięso to nie tknę językiem czegoś co leżało z surowym mięsem. Sosy jak robię to nie lubię próbować na gorąco. Przeważnie nie chce mi się brudzić nowej łyżeczki a próbowanie i mieszanie tą samą to jest nie higieniczne więc tego nie robię.

Dzisiaj robiliśmy pizzę po raz kolejny. Dzieciaki lubią, ja też.

[Michalina83]

Dzisiaj zabrałam dzieci na jeden z placów zabaw koło nas i myślałam, że mnie coś trafi. Za każdym razem jak tam chodzimy to latają tam dzieciaki które regularnie wykonują akrobacje wchodząc na konstrukcje, daszki, niektóre z tych konstrukcji mają po 3 m nawet a oni tam skaczą z jednego na drugi. Zwracasz im uwagę i dalej robią to samo. Jak grochem o ścianę. Nie mam pojęcia gdzie ich rodzice są że nikt ich nie nauczył, że tak się nie robi. Dzisiaj to się aż we mnie zagotowało, część tych dzieciaków w piaskownicy powykopywała wielkie doły, naprawdę wielkie, nie wiem kto to teraz pozasypuje żeby dzieci się mogły normalnie bawić. Jednemu dzieciakowi zabrałam sztachetę z gwoździem którą kopał dołek w który już ktoś mógł nogę skręcić jakby szedł. Zapytałam gdzie jego rodzice to mi zwiał. W dodatku mój chciał naśladować tych co chodzą po dachach. Podeszłam z moimi dziećmi do regulaminu i pokazałam im że to nie zgodne z regulaminem i że można sobie krzywdę zrobić. Po czym zauważyłam że starszy podszedł z koleżanką pół roku starszą zaledwie i jakimś kolegą i im pokazuje regulamin a ona mu pokazuje obrazki i "To umiem robić, to umiem robić, tego nie umiem ale spróbuję." No myślałam że mnie coś trafi. Zapytałam gdzie są jej rodzice to powiedziała, że w domu i pokazuje mi blok naprzeciwko. 6-latka. Teraz żałuję, że na policję nie zadzwoniłam, ale chciałam zabrać stamtąd jak najszybciej dzieci. Zabrałam ich na inny plac zabaw. Moja noga na tym placu nie postanie więcej, a przynajmniej w godzinach popołudniowych gdzie dzieciaki bez nadzoru tam biegają. Teraz szukam gdzie to zgłosić, bo na placu zabaw nie było żadnej informacji a prawdę mówiąc nie wiem gdzie takie rzeczy się zgłasza. Może do straży miejskiej niech zwrócą uwagę. No i spacer z dziećmi zepsuty.

[Michalina83]

Cześć.

Ja tak chciałam zauważyć że producenci coraz częsciej dają do swoich produktów lepsze składniki i mnie to coraz bardziej skłania do zakupu i zjedzenia np produktu który nie jest zbyt dobry bo ma powiedzmy dużo cukru, ale na upartego może być, bo nie ma innych dodatków. To tak dobrze i nie dobrze. Dobrze bo dzieciaki np czasami coś lubią ze sklepu i mogę im czasem cos kupić, ale nie dobrze bo jednak te produkty nie są do końca dobre ale je kupuję. No cóż. musze się pilnować.

[Michalina83]

Napisane przez Marlena8299

Dzień dobry, mam ogromną prośbę. Jestem studentką V roku fizjoterapii i piszę pracę magisterską na temat Analizy czynników wpływających na realizację zaleceń aktywności fizycznej u osób z nadwagą i otyłością. Brakuje mi jeszcze trochę ankiet bez których nie mogę rozpocząć pisania pracy Będę ogromnie wdzięczna jeśli znajdzie się kilka osób które będą chciały mi pomóc i wypełnić ankiete

https://docs.google.com/forms/d/e/1F...rm?usp=sf_link

W opisie ankiety jest, że tylko osoby powyżej 25 BMI. Bierzesz pod uwagę osoby, które uporały się z otyłością i mają teraz niższe BMI?

[Michalina83]

Napisane przez Marlena8299

Potrzebuję odpowiedzi od osób z nadwagą lub otyłością, wtedy wskaznik BMI jest równy lub większy 25

Trudno. Byłam w tej grupie ponad połowę życia .