Błagalne prośby o pomoc... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Zdrowie i Medycyna > Dietetyka

Notka

Dietetyka Miejsce dla osób, które są na diecie. Rozmawiamy o zdrowym odżywianiu. Uwaga! Wyznacznikiem jest kaloryczność dobowa diet - muszą one mieć ponad 1000 kcal.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2012-10-19, 18:20   #1
bukan
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2012-10
Wiadomości: 2

Błagalne prośby o pomoc...


Dziewczyny,"zachęcona" Waszym doświadczeniem, obserwując Wasze posty i wątki, postanowiłam, że i ja podłączę się ze swoim problemem, mając nadzieję, że i mnie pomożecie..

Ostatnie dwa lata są moją udręką. Kiedyś nie miałam problemów z jedzeniem - jadłam z umiarem, nawet malutko, świetnie wyglądałam. niestety, od niemal dwóch lat tyję bez przyczyny (od kwietnia 2011 10kg!). potem miałam przerwę pomaturalną i poszłam na studia, zaczęło się jedzenie w biegu i na szybko, także fast foodów. ograniczyłam to, ale teraz mam problem jak autor wątku - mianowicie gazy mam PO WSZYSTKIM. czegokolwiek bym nie zjadła, nie wypiła (oprócz czystej wody)... Nawet kiedy zaczynam żywić się zupełnie "normalnie" - same warzywa i owoce... jest tak samo. podobnie jest z okropnym przelewaniem się i burczeniem w brzuchu - zarówno teraz jak i w przeszłości jadałam nieregularnie i właściwie te same produkty - jednak teraz, by się najeść i by w tym brzuchu mi nie burczało, muszę zjeść 5 razy więcej. kiedyś połowa pizzy mogła mi wystarczyć bez żadnych skutków ubocznych nawet na dwa dni - piękne czasy, teraz starczy na dwie godziny :/ burczenie było okropne, 2-3 godziny bez jedzenia i na wykładach szumiało z mojego brzucha, więc początkowo jadłam by zabić to burczenie, potem już chyba przyzwyczaiłam organizm do częstego i sporego jedzenia :/
i zauważyłam także, że po każdym większym posiłku mój brzuch jest napompowany, wydymany, czasem wygląda jak w średnio zaawansowanej ciąży... ale wraca do normalnego stanu po godzinie od posiłku, przez tą godzinę jest twardy i wielki.
pomóżcie, bo gazy nie dają żyć, burczenie i uczucie głodu, odczuwane miliard razy szybciej niż choćby 2 lata temu, również..
przy wzroście 172cm ważę ok 65kg, powiecie, że może w miarę optymalnie, jednak wszystko zbiera mi się w boczkach, udach które się już trzęsą i wyglądają przekomicznie przy chudych rączkach i w oponce na brzuchu... ważyłam swego czasu ok 56kg, czułam się i wyglądałam o wiele lepiej, zdrowo a nie chudo, brak gazów i burczenia...
pomocy
ps. sporo się ruszam, żyję w biegu, ale praca "krzesełkowa" też mnie nie omija..
bukan jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-20, 22:40   #2
kebula
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 130
Dot.: Błagalne prośby o pomoc...

Cytat:
Napisane przez bukan Pokaż wiadomość
Dziewczyny,"zachęcona" Waszym doświadczeniem, obserwując Wasze posty i wątki, postanowiłam, że i ja podłączę się ze swoim problemem, mając nadzieję, że i mnie pomożecie..

Ostatnie dwa lata są moją udręką. Kiedyś nie miałam problemów z jedzeniem - jadłam z umiarem, nawet malutko, świetnie wyglądałam. niestety, od niemal dwóch lat tyję bez przyczyny (od kwietnia 2011 10kg!). potem miałam przerwę pomaturalną i poszłam na studia, zaczęło się jedzenie w biegu i na szybko, także fast foodów. ograniczyłam to, ale teraz mam problem jak autor wątku - mianowicie gazy mam PO WSZYSTKIM. czegokolwiek bym nie zjadła, nie wypiła (oprócz czystej wody)... Nawet kiedy zaczynam żywić się zupełnie "normalnie" - same warzywa i owoce... jest tak samo. podobnie jest z okropnym przelewaniem się i burczeniem w brzuchu - zarówno teraz jak i w przeszłości jadałam nieregularnie i właściwie te same produkty - jednak teraz, by się najeść i by w tym brzuchu mi nie burczało, muszę zjeść 5 razy więcej. kiedyś połowa pizzy mogła mi wystarczyć bez żadnych skutków ubocznych nawet na dwa dni - piękne czasy, teraz starczy na dwie godziny :/ burczenie było okropne, 2-3 godziny bez jedzenia i na wykładach szumiało z mojego brzucha, więc początkowo jadłam by zabić to burczenie, potem już chyba przyzwyczaiłam organizm do częstego i sporego jedzenia :/
i zauważyłam także, że po każdym większym posiłku mój brzuch jest napompowany, wydymany, czasem wygląda jak w średnio zaawansowanej ciąży... ale wraca do normalnego stanu po godzinie od posiłku, przez tą godzinę jest twardy i wielki.
pomóżcie, bo gazy nie dają żyć, burczenie i uczucie głodu, odczuwane miliard razy szybciej niż choćby 2 lata temu, również..
przy wzroście 172cm ważę ok 65kg, powiecie, że może w miarę optymalnie, jednak wszystko zbiera mi się w boczkach, udach które się już trzęsą i wyglądają przekomicznie przy chudych rączkach i w oponce na brzuchu... ważyłam swego czasu ok 56kg, czułam się i wyglądałam o wiele lepiej, zdrowo a nie chudo, brak gazów i burczenia...
pomocy
ps. sporo się ruszam, żyję w biegu, ale praca "krzesełkowa" też mnie nie omija..
w tym miesiący o wiele lepiej się czułam i nie miałam gazów gdy odstawiłam pieczywo (każde jedne, nawet to pełnoziarniste) i mleko. o słodyczach nie wspomnę. niestety, po kilk tygodniach się złamałam i szukam na nowo motywacji...
kebula jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-10-22, 09:51   #3
nosferatku
Zadomowienie
 
Avatar nosferatku
 
Zarejestrowany: 2012-02
Wiadomości: 1 923
Dot.: Błagalne prośby o pomoc...

Cytat:
Napisane przez bukan Pokaż wiadomość
Dziewczyny,"zachęcona" Waszym doświadczeniem, obserwując Wasze posty i wątki, postanowiłam, że i ja podłączę się ze swoim problemem, mając nadzieję, że i mnie pomożecie..

Ostatnie dwa lata są moją udręką. Kiedyś nie miałam problemów z jedzeniem - jadłam z umiarem, nawet malutko, świetnie wyglądałam. niestety, od niemal dwóch lat tyję bez przyczyny (od kwietnia 2011 10kg!). potem miałam przerwę pomaturalną i poszłam na studia, zaczęło się jedzenie w biegu i na szybko, także fast foodów. ograniczyłam to, ale teraz mam problem jak autor wątku - mianowicie gazy mam PO WSZYSTKIM. czegokolwiek bym nie zjadła, nie wypiła (oprócz czystej wody)... Nawet kiedy zaczynam żywić się zupełnie "normalnie" - same warzywa i owoce... jest tak samo. podobnie jest z okropnym przelewaniem się i burczeniem w brzuchu - zarówno teraz jak i w przeszłości jadałam nieregularnie i właściwie te same produkty - jednak teraz, by się najeść i by w tym brzuchu mi nie burczało, muszę zjeść 5 razy więcej. kiedyś połowa pizzy mogła mi wystarczyć bez żadnych skutków ubocznych nawet na dwa dni - piękne czasy, teraz starczy na dwie godziny :/ burczenie było okropne, 2-3 godziny bez jedzenia i na wykładach szumiało z mojego brzucha, więc początkowo jadłam by zabić to burczenie, potem już chyba przyzwyczaiłam organizm do częstego i sporego jedzenia :/
i zauważyłam także, że po każdym większym posiłku mój brzuch jest napompowany, wydymany, czasem wygląda jak w średnio zaawansowanej ciąży... ale wraca do normalnego stanu po godzinie od posiłku, przez tą godzinę jest twardy i wielki.
pomóżcie, bo gazy nie dają żyć, burczenie i uczucie głodu, odczuwane miliard razy szybciej niż choćby 2 lata temu, również..
przy wzroście 172cm ważę ok 65kg, powiecie, że może w miarę optymalnie, jednak wszystko zbiera mi się w boczkach, udach które się już trzęsą i wyglądają przekomicznie przy chudych rączkach i w oponce na brzuchu... ważyłam swego czasu ok 56kg, czułam się i wyglądałam o wiele lepiej, zdrowo a nie chudo, brak gazów i burczenia...
pomocy
ps. sporo się ruszam, żyję w biegu, ale praca "krzesełkowa" też mnie nie omija..
o, to przerabiałam. Ho ho. I to jeszcze jak.

Może poza fast foodami. Nie ma takiego powodu, dla którego człowiek MUSIAŁBY jeść fast foody. Żelazna godzina-półtorej dziennie na spokojne przygotowanie i spożycie posiłków. Nie podlega negocjacji.
Same warzywa i owoce? Może jeszcze surowe, hm?
To NIE JEST normalnie

sporo się ruszasz w sensie regularnego treningu? Czy dobiegania do autobusu? Nie chodzi o to, że powinnaś sobie natychmiast wykupić karnet na siłownię i pod okiem trenera rzeźbić muskulaturę. Mi pomagają bardzo ćwiczenia na mięśnie brzucha, a to można także w domu.

Twoje szalone objawy brzmią trochę jak syndrom nadwrażliwego jelita. Nic dziwnego, skoro "żyjesz w biegu" i katowałaś przewód pokarmowy śmieciowym jedzeniem. Pójdź do lekarza i porozmawiaj o tym. Ja przez jakiś czas brałam leki i bardzo pomogły. Właściwie objawy udało mi się zminimalizować przez zaprzestanie jedzenia w lunch barach koło biura i zwiększenie dawki ruchu. No i ten duspatalin czy inne coś tam.
Mam jeszcze jeden patent, bardzo niekonwencjonalny, może Panie nie zjedzą mnie żywcem. Mianowicie-gorset. Zafunduj sobie gorset z prawdziwego zdarzenia, na stalowych fiszbinach. Oddychać dużo nie pooddychasz, zjeść nie da się ani szybko, ani bardzo dużo (nie nałykasz się powietrza, a ściśnięte jelita nie mają gdzie szmuglować zdradzieckich bąbelków ), za to sylwetka bajeczna, poczucie wlasnej atrakcyjności szybuje pod niebiosa.


Pamiętaj jedno-żołądek masz jeden, jelita też masz na całe życie. I należy im się bezwzględny szacunek.

A z tyciem bez przyczyny tupnij do ginekologa (albo ginekologa-endokrynologa). Może masz jakieś problemy hormonalne.
nosferatku jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Dietetyka


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 19:45.