"Wyuczona" bezradność w związku. - Strona 4 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2017-12-13, 09:40   #91
la'Mbria
Zakorzenienie
 
Avatar la'Mbria
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Shmalzberg
Wiadomości: 7 002
Dot.: "Wyuczona" bezradność w związku.

Cytat:
Napisane przez lightangel Pokaż wiadomość
Ja akurat doskonale wiem o co chodzi autorce. Sama mam jedną znajomą która nauczyła się takiej "bezradności", choć uważam że akurat u niej to wynika z lenistwa. Zrzuca na swojego męża wszystko co się da, mimo że wiele z tych zadań mógłby bez problemu wykonać dziesięciolatek.

Przykłady?
- ma przyjść inkasent żeby sprawdzić stan licznika prądu. Ona akurat ma tego dnia wolne i siedzi w domu, ale nie wpuści obcego człowieka do mieszkania. Mówiłam jej żeby przykleiła na drzwi kartkę z odczytem, inkasent spisze sobie stan z tej kartki i będzie spokój. Ale nie, mąż ma wyjść wcześniej z pracy, przyjechać z drugiego końca miasta i wpuścić inkasenta bo tak.
- zamiast kupować w zwykłych sklepach lubi zakupy przez internet. Sprawa całkiem normalna, ale z odebraniem paczki zaczynają się schody. Ta znajoma pracuje na recepcji w dużej firmie, więc odbiera codziennie mnóstwo paczek dla firmy i jej pracowników, nie ma problemu żeby odebrała też swoją. Ale dla siebie paczki zamawia na adres pracy męża, nawet jak nie pracowała i siedziała w domu to też paczki zamawiała do męża.
-ma własny samochód i jak wiadomo czasem potrzebne są naprawy. Mają fajny warsztat jakieś 15 minut drogi od domu, tuż pod warsztatem jest przystanek autobusowy linii którą dojedzie prosto pod dom. I tu jest to sławne, przywoływane przez Was czekanie całą noc na przystanku bo misiu nie przyjechał. Ona zamiast kupić bilet za 1,5 zł i wrócić do domu od razu po tym jak odstawiła samochód do warsztatu czekała ponad 2 godziny w warsztacie aż mąż skończy pracę, przyjedzie z drugiego końca miasta i odwiezie ją do domu.

Mogłabym tak wymieniać dalej, ale jeszcze bidulka trafi na to forum, odnajdzie się w opisach i będzie mi potem życie zatruwać.

Co do głównego tematu wątku - uważam że ani kobieta ani mężczyzna nie muszą umieć lub chcieć robić wszystkiego i że równy podział obowiązków w związku jest bardzo zdrowy. Tyle że też nie do przesady, że jak ktoś się czymś zajmuje to zaraz druga połowa ma tego nigdy nie tknąć. My też mamy taki podział że TŻ wykonuje w domu większość napraw i z racji naturalnych predyspozycji wszystkie prace siłowe, ale jak poprosi mnie o pomoc w czymś to nie rwę szat i nie wykrzykuję że sam ma sobie z czymś poradzić bo to jego działka. Umiem zrobić wiele rzeczy, ale zostawiam dla niego bo zrobi coś lepiej lub szybciej, np. wywierci otwory w ścianach żeby coś powiesić. Meble składamy razem, remonty też robimy wspólnie bo tak jest szybciej i wygodniej. Ale jak już chcę powiesić na ścianie lekki obrazek to nie czekam z tym na niego tylko po prostu wbijam w ścianę gwóźdź. A TŻ jak widzi że kończą mu się czyste gatki i skarpetki to wstawi pranie, mimo że najczęściej robię to ja.
Przypomniałaś mi tymi przykladami moją znajomą. U niej nie weim czy to wyuczona bezradność/lenistwo czy jeszcze coś innego. Ale jest mega-wqurwiające. Przykład- odbiór paczek z rossmanna/empiku/ czy gdzie tam jeszcze można zamówić towar z odbiorem w salonie. Mieszka doslownie 15min spacerem od ogromnego centrum handlowego- gdzie moze podejść albo podjechać tramwajem spod domu. Zamawia paczki, ale sama nie odbierze bo...ciężkie i daleko
No 1 zel pod prysznic i tusz do rzes- chol.ernie ciezka paczka...
Najbardziej mnie irytuje jej nie wychodzenie z dziećmi na spacer- ma 2 dzieci przedszkolnych i zawsze "coś" żeby z nimi nie wyjść na dwór- za zimno/za gorąco/ za mocno wieje/ za duszno/ burza będzie/ suche powietrze/ smog/ wilgotno po deszczu...i nie mowie o miesiacach jesienno- zimowych, ale w okresie maj- lipiec jest tak samo.
Jej mąż wraca z pracy i bierze dzieciaki na dwór. No ale tutaj to chyba jednak kwestia lenistwa niż bezradności.

Wysłane z mojego SM-J710F przy użyciu Tapatalka
__________________
jedyne miejsce gdzie sukces jest wcześniej niż wysiłek, to słownik

jak chłopu zależy, to żeby skały srały, a mury pękały, to znajdzie czas i sposób, żeby się z Tobą skontaktować...
la'Mbria jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-13, 11:24   #92
lightangel
Zakorzenienie
 
Avatar lightangel
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 8 102
Dot.: "Wyuczona" bezradność w związku.

Cytat:
Napisane przez la'Mbria Pokaż wiadomość
Przypomniałaś mi tymi przykladami moją znajomą. U niej nie weim czy to wyuczona bezradność/lenistwo czy jeszcze coś innego. Ale jest mega-wqurwiające. Przykład- odbiór paczek z rossmanna/empiku/ czy gdzie tam jeszcze można zamówić towar z odbiorem w salonie. Mieszka doslownie 15min spacerem od ogromnego centrum handlowego- gdzie moze podejść albo podjechać tramwajem spod domu. Zamawia paczki, ale sama nie odbierze bo...ciężkie i daleko
No 1 zel pod prysznic i tusz do rzes- chol.ernie ciezka paczka...
Najbardziej mnie irytuje jej nie wychodzenie z dziećmi na spacer- ma 2 dzieci przedszkolnych i zawsze "coś" żeby z nimi nie wyjść na dwór- za zimno/za gorąco/ za mocno wieje/ za duszno/ burza będzie/ suche powietrze/ smog/ wilgotno po deszczu...i nie mowie o miesiacach jesienno- zimowych, ale w okresie maj- lipiec jest tak samo.
Jej mąż wraca z pracy i bierze dzieciaki na dwór. No ale tutaj to chyba jednak kwestia lenistwa niż bezradności.

Wysłane z mojego SM-J710F przy użyciu Tapatalka
Proszę Cię, ta moja znajoma ma dwa kroki do sklepu, prawie dosłownie - wychodzi ze swojego bloku i w budynku obok ma sklep spożywczy. Choćby miała do kupienia dwie bułki to po nie nie pójdzie sama, poczeka aż mąż wróci i kupi (oczywiście właśnie w tym sklepie), albo w drzwiach powie mu żeby nie zdejmował butów bo idą razem kupić te bułki.

Jak ma coś do załatwienia na mieście, np. do odebrania, to choćby miała cały wolny dzień to i tak odbierze to za nią mąż. Szczytem była jedna sytuacja kiedy jej mąż dopinał w pracy ważny projekt, robił przez to nadgodziny, a ona i tak wepchnęła mu jedną rzecz do oddania w sklepie mimo że miała kilka dni wolnego i kupiła ten produkt dwa dni wcześniej (więc na zwrot miała jeszcze sporo czasu). Dzień przed i po zwrocie sama chodziła po sklepach, ale w dniu w którym dała produkt mężowi akurat drapało ją w gardle, no ale przecież jak bidulka chora jest to mąż musi za nią załatwić

Ale, jak to mówią, widziały gały co brały
lightangel jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-13, 13:40   #93
ajah
wańka wstańka
 
Avatar ajah
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
Dot.: "Wyuczona" bezradność w związku.

Dla mnie taka 'bezradność' to czysta patologia i nie ma nic wspólnego ze wzajemna pomocą.
Poza tym, takie podejście do życia: palcem nie ruszę, bo mąż/ zona jest od tego jest zwyczajnie idiotyczne, ograniczające.
__________________
nauczycielu, zajrzyj
ajah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-13, 13:58   #94
201803071142
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 1 412
Dot.: "Wyuczona" bezradność w związku.

Cytat:
Napisane przez lightangel Pokaż wiadomość
Ja akurat doskonale wiem o co chodzi autorce. Sama mam jedną znajomą która nauczyła się takiej "bezradności", choć uważam że akurat u niej to wynika z lenistwa. Zrzuca na swojego męża wszystko co się da, mimo że wiele z tych zadań mógłby bez problemu wykonać dziesięciolatek.

Przykłady?
- ma przyjść inkasent żeby sprawdzić stan licznika prądu. Ona akurat ma tego dnia wolne i siedzi w domu, ale nie wpuści obcego człowieka do mieszkania. Mówiłam jej żeby przykleiła na drzwi kartkę z odczytem, inkasent spisze sobie stan z tej kartki i będzie spokój. Ale nie, mąż ma wyjść wcześniej z pracy, przyjechać z drugiego końca miasta i wpuścić inkasenta bo tak.
- zamiast kupować w zwykłych sklepach lubi zakupy przez internet. Sprawa całkiem normalna, ale z odebraniem paczki zaczynają się schody. Ta znajoma pracuje na recepcji w dużej firmie, więc odbiera codziennie mnóstwo paczek dla firmy i jej pracowników, nie ma problemu żeby odebrała też swoją. Ale dla siebie paczki zamawia na adres pracy męża, nawet jak nie pracowała i siedziała w domu to też paczki zamawiała do męża.
-ma własny samochód i jak wiadomo czasem potrzebne są naprawy. Mają fajny warsztat jakieś 15 minut drogi od domu, tuż pod warsztatem jest przystanek autobusowy linii którą dojedzie prosto pod dom. I tu jest to sławne, przywoływane przez Was czekanie całą noc na przystanku bo misiu nie przyjechał. Ona zamiast kupić bilet za 1,5 zł i wrócić do domu od razu po tym jak odstawiła samochód do warsztatu czekała ponad 2 godziny w warsztacie aż mąż skończy pracę, przyjedzie z drugiego końca miasta i odwiezie ją do domu.

Mogłabym tak wymieniać dalej, ale jeszcze bidulka trafi na to forum, odnajdzie się w opisach i będzie mi potem życie zatruwać.

Co do głównego tematu wątku - uważam że ani kobieta ani mężczyzna nie muszą umieć lub chcieć robić wszystkiego i że równy podział obowiązków w związku jest bardzo zdrowy. Tyle że też nie do przesady, że jak ktoś się czymś zajmuje to zaraz druga połowa ma tego nigdy nie tknąć. My też mamy taki podział że TŻ wykonuje w domu większość napraw i z racji naturalnych predyspozycji wszystkie prace siłowe, ale jak poprosi mnie o pomoc w czymś to nie rwę szat i nie wykrzykuję że sam ma sobie z czymś poradzić bo to jego działka. Umiem zrobić wiele rzeczy, ale zostawiam dla niego bo zrobi coś lepiej lub szybciej, np. wywierci otwory w ścianach żeby coś powiesić. Meble składamy razem, remonty też robimy wspólnie bo tak jest szybciej i wygodniej. Ale jak już chcę powiesić na ścianie lekki obrazek to nie czekam z tym na niego tylko po prostu wbijam w ścianę gwóźdź. A TŻ jak widzi że kończą mu się czyste gatki i skarpetki to wstawi pranie, mimo że najczęściej robię to ja.
I super

Co do znajomej, mam dwóch kolegów z takimi żonami.
Eskalowało to tak, że po latach nie mogą pójść na siłownię, czy rehabilitację kręgosłupa, bo ona sobie sama nie poradzi tę dodatkową godzinę z dzieckiem. O tym, by mąż miał jakiekolwiek hobby nie ma mowy. Nawet jak pracuje z domu, to też źle, bo on przy biurku a ona taka sama pozostawiona ze wszystkim.

Jeden z kolegów zbiera siły do rozwodu, drugi jeszcze wiernie trwa.
201803071142 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2017-12-13, 20:05   #95
lightangel
Zakorzenienie
 
Avatar lightangel
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 8 102
Dot.: "Wyuczona" bezradność w związku.

Ja nie wiem co mąż tej znajomej w niej widzi, nie tylko ze względu na zachowanie które tu opisałam. Na szczęście ja z nią nie mieszkam, a jemu najwyraźniej to nie przeszkadza.

Moja babcia często wspominała o swojej znajomej która też była tak bezradna bez męża, że ciągle miała go u swojego boku. Pan miał kilka godzin odpoczynku od żony tylko w pracy, a i tam potrafiła dzwonić. Mój dziadek miał kochankę i odszedł od babci, a ta mało samodzielna znajoma była zawsze przykładem tego jak utrzymać przy sobie mężczyznę. Bo z jednej strony nie miał czasu szukać kochanki a z drugiej widział że nie może zostawić żony bo ona sobie bez niego nie poradzi. Nie to co moja samodzielna babcia która podkopywała samoocenę męża tym że potrafiła zmienić koło w samochodzie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
lightangel jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 
Narzędzia

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2017-12-13 20:05:35


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 06:00.