|
Notka |
|
Jeszcze przed ślubem Na tym forum rozmawiamy o tym co powinno zadziać się jeszcze przed ślubem, czyli o wieczorku panieńskim, prezentach. |
|
Narzędzia |
2019-10-10, 11:21 | #1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 337
|
Goście weselni - małe rozbieżności.
Stało się. Zareczyliśmy się po dwóch latach chodzenia ze sobą. Jesteśmy bardzo zgodną parą, jeszcze nie mieliśmy żadnych sprzeczek. On i ja, dwie poukładane i spokojne osoby. Chcieliśmy zorganizować małe wesele, do 50 osób. W gronie najbliższych osób. Wszystko układało się sielankowo.
Tata wyszedł z inicjatywą dofinansowania naszego przyjęcia i nie jest to mała kwota, bo do 20 tysięcy. Rodzice mojego narzeczonego chyba też, choć nie słyszałam o tym póki co. Mniejsza z tym. Nie jestem z tych osób, które wręcz żądają sfinansowania ślubu. Będziemy odkładać - z taką myślą wychodziłam i dalej się jej trzymam. Tata jednak myśli o zaproszeniu na wesele rodziny, z którą widzimy się na zasadzie wesele/stypa. W sumie jest to jakieś 15-20 osób więcej, a to już robi różnicę. Zwłaszcza, że w takiej sytuacji dochodziły by koszty wynajmu pokoi na ten jeden dzień. Rozumiem go poniekąd, ma jedną córkę i na pewno chciałby, żeby jego bliższa rodzina była na weselu. Zwłaszcza, że byłam z rodzicami na każdym weselu w tej rodzinie. Mój narzeczony trwa dalej przy myśli "tylko najbliższa rodzina". Ja też, bo to w końcu NASZ dzień. Ale w głowie buzują różne myśli odnośnie tej rodziny, która jest dość liczna i z 50, robi się np. 65 osób. Jakie są wasze perypetie tego typu? Jak wyjść z tego bez zgrzytów i z twarzą? Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2019-10-10, 15:50 | #2 |
Interleukina Druga
Zarejestrowany: 2015-10
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 1 811
|
Dot.: Goście weselni - małe rozbieżności.
Zastanów się na ile chcesz ich zaprosić, bo lubisz tych ludzi jako osoby, z którymi chcesz świętować ważny dzień, a na ile włączyło ci się poczucie obowiazku, że wypada, bo oni cię prosili i chęć spełnienia prośby rodziców dyktowana wdzięcznością, bo dokładają się finansowo do przyjęcia.
Zawsze się znajdzie kolejna ciocia, którą widuje się raz na kilka lat, ale w sumie jest fajna, którą można zaprosić. Zawsze znajdzie się kolejny wujek, z którym w młodości twój ojciec miał swoje przygody i z chęcią by poświętował wesele córki. A w sumie są jeszcze ich dzieci, których co prawda prawie się nie zna, ale wypada zaprosić z rodzicami... Ale myślę, że to nie o to chodzi. Na początku waszą wspólną koncepcją było świętowanie tylko i wyłącznie z najbliższymi, z którymi jesteście blisko na co dzień. I jest to bardzo piękna koncepcja. Mam wrażenie, że teraz twoje rozterki wynikają nie z własnej wizji wesela, ale z poczucia wdzięczności do twoich rodziców, przez co naginasz się (nieświadomie) do ich wizji. Jak sama napisałaś - to są bliscy dla twojego ojca, dla ciebie są to ludzie, których widzisz raz na kilka lat. Być może twoi rodzice myślą, że niewielkie przyjęcie wynika z tego, że macie małe środki finansowe. Może myślą, że jakbyście mogli to zaprosilibyście znacznie więcej osób, stąd pomoc finansowa połączona z propozycjami osób, które można doprosić skoro środków wpadło więcej. Uporządkuj z narzeczonym jaką dokładnie macie wizję na ten dzień, przyjęcie, jego wielkość i rozmach, a później porozmawiajcie z rodzicami, że to jest coś co chcecie i do czego będziecie dążyć, a nie kompromis z ograniczonych środków. U mnie niestety nie było zbyt "z twarzą", rodzice z obydwu stron początkowo podeszli bardzo ambicjonalnie żeby pokazać naszym weselem na co ich stać. To długa historia (mimo, że rozgrywała się w krótkim czasie) i niekoniecznie do rozprawy publicznie. W każdym razie zaczęło się od takich malutkich rozbieżności, które w sumie nie niszczą naszej wizji wesela i co nam szkodzi, a skończyło się na wybuchu i zakomunikowaniu, że albo wspomagają nas finansowo z dobrego serca, a całość organizujemy my zgodnie ze swoją wizją albo jak będą się wtrącać to odcinamy się od ich pomocy i zorganizujemy sami przyjęcie na 40-50 osób, bo na tyle będziemy mogli pozwolić sobie finansowo. Od pół roku mamy wolną rękę, wciąż deklarują pomoc aczkolwiek momentami musimy ich hamować i przypominać o "groźbie". Do samego ślubu jeszcze ponad 1,5 roku i w sumie nie wiemy czego się spodziewać - na wszelki wypadek odkładamy na organizację przyjęcia, najwyżej później wykorzystamy na wkład własny |
2019-10-10, 19:51 | #3 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2019-10
Wiadomości: 882
|
Dot.: Goście weselni - małe rozbieżności.
Cytat:
Co do moich własnych perypetii, to ja nie miałam wesela, bo go nie chcieliśmy, a moi rodzice i teściowie w ogóle nie wtrącali się w naszą wizję. Mieliśmy za to małe przyjęcie dla rodziców i rodzeństwa (oczywiście wraz z ich współmałżonkami i dziećmi). Edytowane przez b86fbd8625d9b7713dc397c4b023b1c18a236704_5f3b0c85ccdaa Czas edycji: 2019-10-10 o 19:52 |
|
2019-10-11, 08:30 | #4 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2013-11
Wiadomości: 2 341
|
Dot.: Goście weselni - małe rozbieżności.
Ja z mężem od razu po zaręczynach ustaliłam, że ślub finansujemy w całości sami i o wszystkim decydujemy też my sami. Bardzo się potem cieszyłam, że zdecydowaliśmy się zorganizować wszystko bez pomocy rodziców, bo przez cały okres przygotowań słyszałam od nich, że oni wszystko zrobiliby inaczej i że ja robię wszystko źle.
Może się pózniej okazać, że Twój tata chce mieć wpływ nie tylko na listę gości, ale rownież na wszystko inne. Co gorsza, może chcieć zupełnie innych rzeczy, niż Ty i narzeczony. Do tego wtrącić się mogą rodzice narzeczonego i wtedy będziesz musiała brać pod uwagę zdanie kilku osób, zamiast tylko Was dwóch. Nawet, gdyby wpływ taty miał ograniczyć się tylko do listy gości, to jak dla mnie wciąż zbyt wiele. To Wasz dzień, Wasze święto. Wy wiecie najlepiej, z kim chcecie ten dzień spędzić i według mnie tylko to się liczy. |
2019-10-20, 10:33 | #5 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2013-02
Wiadomości: 5 035
|
Dot.: Goście weselni - małe rozbieżności.
Jeśli tata chce was wesprzeć finansowo to niech te pieniądze da w kopecie na start dla was
Nie przyjmowalismy pieniędzy od moich rodziców na wesele, bo moi rodzice mieli zupełnie inna wizję, czyli bal na sto par. Rodzice męża w sumie się nie wtrącali i trochę dokładali. Moi rodzice o tym nie wiedzą nawet. Moim rodzicom oświadczyłam, że nie chcemy pieniędzy i tyle. Stwierdzili, że mimo wszystko coś by chcieli dac, więc poprosiłam o kase na sukienkę a resztę jak uważają po ślubie. Koniec końców była sukienka i dekoratorka opłacona przez moich rodziców, z okazji ślubu dostaliśmy od nich sprzęt agd uzgodniony z nami. Oni byli zadowoleni, bo coś dali przed, ja byłam zadowolona, bo do imprezy mi się nikt nie wcinał. Wysłane z mojego LG-K500n przy użyciu Tapatalka |
2019-11-15, 12:54 | #6 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 1 987
|
Dot.: Goście weselni - małe rozbieżności.
Kazdy powinien miec takie wesele, jakiego on chce. Nic do tego rodzicom a tym bardziej dalszej rodzinie.
Chcesz male to zrob male, chcesz chuczne to prosze bardzo. |
Nowe wątki na forum Jeszcze przed ślubem |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 12:36.